x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Mogłaś moją być kryzysową narzeczoną { Falka + Tatarak }

Awatar użytkownika
Taharaki
Posty: 67
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 04 sie 2014
Zdrowie: 100
Waleczność: 40
Zręczność: 60
Percepcja: 50
Kontakt:

Re: Mogłaś moją być kryzysową narzeczoną { Falka + Tatarak }

#21

Post autor: Taharaki » 12 gru 2019, 18:29

Taharaki wiedział już, że rozmawiają o tym samym typie. Prawda była taka, że sława Wodza wyprzedzała jego działania; jeśli ktoś potrafił dobrze słuchać - z całą pewnością wiedział już o jego istnieniu. O ile, rzecz jasna, nie zbagatelizował jego osoby, z góry uznając ją za nieszkodliwą. Czyżby znajomy scenariusz?
Wysłuchał uważnie słów Rusałki, szybko dokonując prostych obliczeń. Skoro dwa z pięciu stad nie wykazują zainteresowania współpracą, pozostały wciąż trzy. Trzy, które mogły zapewnić przewagę. Trzy, które mogą być dowodzonymi przez łasych na czcze obietnice osobników. Trzy, których członkowie skusić się mogą na walkę o nowy, rzekomo lepszy, świat. Tak, tak. Każdy z wielkich wodzów obiecuje poprawę jakości życia oraz wiele innych świadczeń. Dopiero po upływie wielu lat, z perspektywy historii, dostrzegamy, jak niewiele się zmieniło lub - co jeszcze mniej optymistyczne - jak wiele uległo zmianie na gorsze. Statystyki położonych trupem, rannych, osieroconych, okaleczonych stanowiły jedynie przykry dodatek do całości obrazu.
- Nie chcę siać fermentu, niemniej wielu już poległo z powodu bagatelizowania rzekomo nieszkodliwego rywala. - Ledwo udało mu się dokończyć, nim do nozdrzy dotarł znajomy zapach, towarzyszący samicom raz na jakiś czas. Udawał, iż niczego nie spostrzegł, nie chcąc zażenować zakopującej się w piach Falki. Z drugiej jednak strony wypadałoby jakoś zareagować, może samica potrzebowała pomocy - chociaż nie miał bladego pojęcia, co mógłby dla niej zrobić.
Niestety, musiałby być skończonym debilem, aby nie zorientować się w sytuacji. Próbował zachować takt, co nie było bynajmniej proste - wszak niecodziennie znajdował się w podobnym położeniu. Może jego towarzyszkę nękały jakieś bóle, może odczuwała dyskomfort (nie tylko ten wywołany nagłym krwotokiem), może miała nadzieję, iż Taharaki się stąd ulotni, spuszczając na całość okoliczności kurtynę milczenia i zapomnienia. Nie wiedział. Nie panikował jednak, bo przecież spokój był jedną z jego cnót.
- Mogę coś dla ciebie zrobić? - spytał więc spokojnie, zachowując dość neutralny ton. Jego słowa można było odnieść nie tylko do konkretnej sytuacji, lecz - zwyczajnie - potraktować jako zwyczajną propozycję wsparcia, chociażby na czas obecności rosnącego niemal do rangi legendy Wodza w kościstym pancerzu. Spoglądał jej w pysk, ani na moment nie kierując spojrzenia gdziekolwiek niżej.
Tylko ten cholerny zapach, te przeklęte feromony i zapchlony testosteron... W podobnych chwilach nie lubił być samcem. Myśli o przedłużaniu gatunku same pchały się do łba.

@Gvalch'ca

Gvalch'ca
Posty: 1090
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samica
Data urodzenia: 11 lip 2015
Specjalizacja: Medyk poziom 2
Zdrowie: 100
Waleczność: 61
Zręczność: 41
Percepcja: 51
Kontakt:

#22

Post autor: Gvalch'ca » 17 gru 2019, 12:29

- Coś w tym jest. Ja przez bagatelizowanie niektórych person mam teraz te pamiątki. - rzekła, po czym pokazała palcem na naderwane ucho, a także na długą bliznę na udzie, która nawiasem mówiąc znów zaczynała piec. To nie tak, że się przechwalała. Ona mu jedynie dawała przestrogę. Żeby nie szedł w jej ślady i nigdy nie pobłażał nikomu. Ona już to wiedziała i nigdy nie popełni tego samego błędu.
W dalszym ciągu przysypywała się ziemią. Zagarniała okoliczny grunt do siebie, jednocześnie podkopując się pod powierzchnię tylną częścią. Szło jej to całkiem sprawnie, jak na brak przeciwstawnych palców. Ostatecznie prawie połowa jej ciała znajdowała się pod gruntem, a nie sam zad, jak planowała. Może to i lepiej? Przynajmniej chwilowo faktycznie zamaskowało to uciążliwy zapach. Ale wyglądała teraz, jakby właśnie wstała z grobu.
Nie potrafiła mu odpowiedzieć na pytanie, więc jedynie pokręciła przecząco głową. No bo co miał niby zrobić? Wykonać jej pieluchę z liści bananowca? Skonstruować tampon z bazi, czy też powszechnie znanych kotków? A może wytworzyć magiczny napar, który zahamowałby i opóźnił ruję? Prawdopodobieństwo wszystkich dostępnych opcji można by było przyrównać do zera.
Do jej nozdrzy dotarła inna woń. Silniejsza i w pełni maskująca jej "krwotok". Z początku nie potrafiła jej sklasyfikować. Poza tym, że była intensywna i mocno kuła w błonę śluzową. Później udało jej się stwierdzić, że przynależy ona do jakiegoś ziela. Ostatecznie przypisała ów aromat do kocimiętki. Dlaczego wcześniej jej nie wyczuła?
- Co to za zapach? - ostentacyjnie zaczęła poruszać nosem i węszyć, a także kręcić łbem dookoła. Lew nie mógł nie zorientować się, o co jej konkretnie chodziło. W tamtej chwili tylko woń jasnotowatej dominowała wokół nich, jaką ewidentnie ukrywał od dłuższego czasu.

Awatar użytkownika
Taharaki
Posty: 67
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 04 sie 2014
Zdrowie: 100
Waleczność: 40
Zręczność: 60
Percepcja: 50
Kontakt:

#23

Post autor: Taharaki » 17 gru 2019, 15:13

Odruchowo spojrzał po wskazanych przez Rusałkę "pamiątkach", jak nazwała pewne uszczerbki na swoim ciele. Owszem, naderwane ucho dostrzegł praktycznie od razu, szramę na udzie w momencie, kiedy wspomniała o cholernej kąpieli. Być może winną tym przemyśleniom była właśnie kocimiętka, którą czarodziejsko dostał w prezencie i której niby wcześniej wcale nie była, lecz spadła z nieba. A raczej wypełzła z odmętów samego dna piekieł, zważając na zastosowanie tego ustrojstwa.
W każdym razie jakoś pomóc zawsze mógł, na przykład transportując ją w przyjemniejsze miejsce, sprowadzając medyka albo szamana czy grabarza, Przodkowie jedynie raczą wiedzieć, jak sobie radzić w podobnej sytuacji. Nie panikował jednak - przynajmniej nie na zewnątrz, wciąż zachowując pokerową twarz. W środku... no, cóż, to całkiem inna sprawa.
- Leżało, to podniosłem - przyznał się jakby nigdy nic do podniesienia podrzuconej mu przez los kocimiętki. Odsunął ją na bok, bo faktycznie przez cholerną ruję Falki zapach nęcił jeszcze mocniej, dodatkowo działały również zwyczajne lwie instynkty, nakazujące przekazać swoje geny pannie, która jest w stanie urodzić zdrowe potomstwo. Jednak starał się być ponad to, próbował opierać się tak niskim pobudkom. Zresztą nie było w jego stylu, aby doprowadzać do jakkolwiek erotycznie nacechowanych sytuacji z kimś, kogo dobrze nie znał, kto nie był mu bardzo bliski. Odchrząknął. - Nie miałem pojęcia, że to tak... śmierdzi... - nie chciał powiedzieć wprost, o co chodzi, aczkolwiek z pewnością jego towarzyszka doskonale wie, w czym rzecz. Prawdą było, iż pojęcie o zielsku wszelkiej maści miał... cóż, nie miał go wcale. Ładny kwiatek, to sobie podniósł, może chciał komuś podarować?

Gvalch'ca
Posty: 1090
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samica
Data urodzenia: 11 lip 2015
Specjalizacja: Medyk poziom 2
Zdrowie: 100
Waleczność: 61
Zręczność: 41
Percepcja: 51
Kontakt:

#24

Post autor: Gvalch'ca » 17 gru 2019, 22:54

Tylko facet mógłby pomylić ruję z normalnym krwawieniem. Nawet jej by to nie zdziwiło. Pewnie gdyby nie inny zapach, kompletnie nie mogliby się połapać i nomen omen biegliby właśnie z prędkością światła po medyka, czy wcześniej wspomnianego grabarza. Tak na wszelki wypadek, przecież zanim dotarliby na miejsce mogła już całkiem - w ich mniemaniu - się wykrwawić. Jednak samce faktycznie byli z Marsa, a samice z Wenus.
- Jesteś uroczy. A właściwie twoja niewiedza jest urocza. - skwitowała jego beztroskie "leżało, to podniosłem". Było to bowiem lekkoduszne, nieodpowiedzialne i po prostu głupie. Tak, głupie. Na miejscu kocimiętki mógł natrafić na tojad. A był to kwiat o wiele atrakcyjniejszy wizualnie od jasnotowatej. Gdyby go zerwał i nieopatrznie skubnął jego kawałek, albo przez przypadek włożył sobie do gęby lub oka, leżał by teraz jeszcze bardziej sztywny, aniżeli był do tej pory. Dlatego piętnowała podobne zachowania u innych. Gdyby każdy tak zrywał każdą roślinkę, która mu się akurat spodobała, na świecie nie starczyłoby medyków. Gdy sama nie znała jakiegoś ziela, zostawiała je w spokoju, ewentualnie zbierała nie bezpośrednio, ale przez coś. A później pilnowała jak oka w głowie, by nie miało kontaktu ze skórą, ani czymkolwiek innym. No cóż, sądziła, że ktoś, kogo imię kojarzy się z Tatarakiem będzie bardziej obeznany we florze.
- To kocimiętka. Działa krótkotrwale na kotowate w wieku rozrodczym. Skutki uboczne to lepsze samopoczucie, niekontrolowana radość i wewnętrzny spokój. - u niektórych również chwilowe otępienie. Dodała, ale wolała go nie straszyć. Za to dodała małą dygresję od siebie. - Według mnie mniej inwazyjne i łagodniejsze od naparu z maruli. - taka była prawda. Marula wzbudzała u zwierząt całą gamę emocji i zachowań. Nierzadko te agresywne. A kocimiętka? Nigdy. Działała podobnie jak marihuana na ludzi. Wręcz leczniczo.
- Przyłóż liść do nosa. I zaciągnij się porządnie. - poleciła twardym tonem, nie znoszącym sprzeciwu. Będzie wiedział na przyszłość, z czym ma do czynienia. Będzie wiedział również, by nie zbierać przypadkowej zieleniny, przynajmniej tej nieznanej.

Awatar użytkownika
Taharaki
Posty: 67
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 04 sie 2014
Zdrowie: 100
Waleczność: 40
Zręczność: 60
Percepcja: 50
Kontakt:

#25

Post autor: Taharaki » 18 gru 2019, 0:48

Och, ależ on niczego nie pomylił! Gdyby to było zwykłe krwawienie - na pewno wiedziałby, jak się zachować. Cóż, był raczej typem samotnika, tak więc rzadko obcował z samicami, nie miał więc pojęcia, jak sobie radzą w podobnych sytuacjach. Wiedział tylko, że tak paskudnie kusząco pachną spod ogona... W sumie chyba tylko cudem udawało mu się oprzeć przed wdziękami samicy, dodatkowo wyostrzonymi instynktami.
- Nie można wiedzieć wszystkiego - rzucił chłodno, niewzruszony uwagą samicy. Cóż, jakby nie patrzeć nie był szczególnie do swojego życia przywiązanym, więc nawet tojad mógł podnieść i szczególnie by się nie przejął. Nie miał powodu, dla którego powinien próbować zawalczyć o siebie; nie widział sensu w swojej egzystencji. Jednocześnie jednak nie potrafił z tym skończyć. Czy to akt tchórzostwa czy przeciwnie, ogromnej odwagi?
Jak widać czarna koniecznie chciała, aby ten zapomniał o połkniętym kiju, tkwiącym głęboko w jego tyłku. Tylko szkoda, że zapomniała wspomnieć o wzroście libido, który pewnie towarzyszyć będzie tymże eksperymentom. A może właśnie na tym naszej niedobrej Faleczce zależy?
Cóż miał zrobić? Wykonał polecenie samicy, unosząc niewinną roślinkę do nosa. Zaciągnął się. Pyłek niemal natychmiast odnalazł drogę do płucek, niczym mądry syropek na kaszelek z reklam. Odetchnął głęboko raz czy dwa, pozwalając roślince zacząć działać. Niech się dzieje wola nieba. Tak oto Rusałka naćpała niewinnego Taharaka...
- Dziwne... Nie zwróciłem dotąd uwagi na to, jak pięknie pachniesz, Rusałeczko - palnął. Najwidoczniej właśnie zaczynał swój dziewiczy odlot...



EDIT, bo zapomniałam:
- 1x Kocimiętka

Gvalch'ca
Posty: 1090
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samica
Data urodzenia: 11 lip 2015
Specjalizacja: Medyk poziom 2
Zdrowie: 100
Waleczność: 61
Zręczność: 41
Percepcja: 51
Kontakt:

#26

Post autor: Gvalch'ca » 18 gru 2019, 1:48

Nie wiedziała, że Taharaki miał myśli samobójcze. No bo skąd? Nawet jeśli to był tylko zwykły kryzys wieku średniego, albo kryzys egzystencjalny, gdzie dana osoba zaczyna myśleć o bezsensowności istnienia oraz o tym, że jej życie jest bezcelowe. Objawy takich schorzeń psychicznych rzadko kiedy można było zdiagnozować poprzez samą obserwację danej persony. Chociaż, gdyby połączyła wątki, a także to, że nic go nie bawi, nie uśmiecha się, szybko przypisałaby to do głębokiej depresji. Za którą stało coś jeszcze, ale póki co wiedziała o tym tylko właścicielka samca o brązowej grzywie.
Fakt, chciała żeby się rozluźnił. Pracowała nad tym już od dłuższego czasu, nie mogąc wytrzymać tej jego suchości (hipokrytka, przecież sama szastała oziębłością na prawo i lewo). A kocimiętka spadła im dosłownie i w przenośni z nieba, niwelując problem w całości. Nawet gdyby miał zniknąć tylko na parę minut. Jednak jej właściwości, które miały rzekomo pobudzać libido, nie zawsze u wszystkich działały. Właściwie to były rzadko spotykane. Ale wiedzieć mogła o tym tylko osoba, która znała się na ziołolecznictwie dłuższy czas.
Obserwowała w milczeniu jak lew zaciąga się, przykładając liść do nozdrzy. Był to widok zarówno ciekawy, jak i lekko niepokojący dla osoby postronnej. Doskonale wiedziała, co robi, polecając mu sztachnięcie się owym zielskiem. I liczyła się ze wszystkimi konsekwencjami, które mogły rychło nadejść. Była na to przygotowana. Przynajmniej miała taką nadzieję.
- Tak, ty też, ty też.. - zachichotała, powstrzymując głośną salwę śmiechu, która na szczęście nie znalazła ujścia. Nie sądziła, że skutki uboczne wystąpią tak szybko. U kogoś tak obojętnego i zimnego. Zastanawiała się, czy nadal mówi o rui, czy też o jej zwykłym zapachu, który nosiła na co dzień. Leżąc połową ciała pod ziemią nie było możliwym, by nadal czuł posokę.
Wpatrywała się w niego, niecierpliwie czekając na dokładkę niedorzeczności.

Awatar użytkownika
Taharaki
Posty: 67
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 04 sie 2014
Zdrowie: 100
Waleczność: 40
Zręczność: 60
Percepcja: 50
Kontakt:

#27

Post autor: Taharaki » 23 gru 2019, 21:53

Dobrze, że nie zapodawał typowymi klasykami pośród żałosnych tekstów na podryw... Aczkolwiek z drugiej strony, biorąc pod uwagę fakt, jak niewielkie miał ostatnio doświadczenia w szeroko rozumianej miłości, nie należy spodziewać się po nim niczego innego. Zapewne kocimiętka właśnie dlatego zadziałała nań tak mocno i szybko, gdyż tłumił wiele frustracji na tle seksualnym, od dawna unikał sytuacji jakkolwiek erotyzmem podkolorowanych. Wszystko to wzbierało w nim,
a tłumione zwierzęce żądze kiedyś ujście odnaleźć musiały. I chociaż jako samiec trzeźwy niemal perfekcyjnie nam nimi panował, teraz, po naćpaniu się byle zielskiem, tracił jakiekolwiek poczucie kontroli. ID zostało odłączone od superego; wymiar ludzki od tego zwierzęcego; ciało od mózgu - chociaż oczywiście na całe szczęście nie dosłownie!
- Bolało cię? No, wiesz, jak przeciskałaś się przez szczelinę piekła? - mruknął, uśmiechając uroczo, po czym podsunął się ku niej i nosem zaczepiał bok jej szyi. Przymilał się, aczkolwiek całkiem nieudolnie, co jedynie potwierdzało jego skromne doświadczenie z paniami. Ubiegając niewygodne pytania: nie, nie był prawiczkiem. Nie był jednak typowym samcem, któremu nie sprawiało najmniejszego problemu zbliżenie się do tej czy owej samicy. On był dość... ciapowaty. Żeby się przymilać musiał kochać... lub być naćpanym, co widać na załączonym obrazku.

Gvalch'ca
Posty: 1090
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samica
Data urodzenia: 11 lip 2015
Specjalizacja: Medyk poziom 2
Zdrowie: 100
Waleczność: 61
Zręczność: 41
Percepcja: 51
Kontakt:

#28

Post autor: Gvalch'ca » 23 gru 2019, 23:36

Musiała minąć dobra chwila, zanim dotarło do niej to, co powiedział. Przetrawiła to w umyśle kilka razy, powtórzyła sobie nawet na głos, połączyła wątki i ryknęła gromkim serdecznym śmiechem. Dość dłużącym się gromkim śmiechem, ale pewnie on teraz miał zatartą granicę czasu. W życiu nie usłyszała podobnego tekstu na podryw. O ile to takowym było. Nie wiedziała jedynie, jak zinterpretować dokładnie jego słowa – czy za-insynuował jej właśnie, że była piekielną cholerą, czy po prostu mówił o jej futrze i rzekomym osmoleniu. Machnęła na to łapą i skupiła się na dalszych jego wyczynach.
Faktycznie, dla niej, lwa zaprawionego w boju, lew był kompletnym laikiem. I nie uwierzyłaby w to, że nie jest prawiczkiem. Ola Boga, jaki ubaw musiała mieć jego pierwsza lwica. Zachowywał się jak podlotek, nie wiedział jak zacząć, próbował się zbliżyć, choć jeszcze parę minut temu panicznie się jej bał. Postanowiła nieco ułatwić mu zaloty i wygięła szyję, odchylając łeb w drugą stronę i dając mu tym samym lepszy dostęp. Krótka znajomość krótką znajomością, ale na tak niewinne pieszczoty zawsze miała chrapkę.
- W tej wersji podobasz mi się o wiele bardziej. – stwierdziła i zachichotała. Jak niewiele było potrzeba, żeby z gbura o pokerowej twarzy stworzyć amatora amanta, ba, nawet się uśmiechającego. A wystarczył do tego jeden malutki listek o silnym zapachu.
Walczyła ze sobą, czy nie pójść w ślady Tataraka i również nie zaciągnąć się listowiem. Miała sporo przeżyć za sobą, przydałaby jej się mała relaksacja. Ale póki co odstawiła kocimiętkę na bok, nie chciała ryzykować. Nie teraz, gdy miała „te” dni. Skutki mogłyby być tragiczne.

Awatar użytkownika
Taharaki
Posty: 67
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 04 sie 2014
Zdrowie: 100
Waleczność: 40
Zręczność: 60
Percepcja: 50
Kontakt:

#29

Post autor: Taharaki » 23 gru 2019, 23:48

Wyraźnie zachęcony postawą Falki bynajmniej nie zamierzał odpuszczać. Cóż, biada mu dnia następnego (czy też kiedy tam haj spowodowany tym cholerstwem przejdzie, a on przypomni sobie wydarzenia z tego wątku) - kaca moralnego wyleczyć nie tak łatwo. A akurat wszystko to, co Taharaki uzna za "niewłaściwe", ciągnąć się za nim będzie jeszcze przez długi czas. Tak, uwielbiał sam sobie wytykać, jaki z niego nieprzystosowany typek. Uwielbiał umartwiać ciało, narażać je na kłopoty; uwielbiał również katować i tak już zbolały umysł. O dziwo było mu z tym dobrze. O dziwo tylko wtedy czuł fałszywą namiastkę jakiejś stabilności - stabilności, która służyła za zamiennik bezpieczeństwa. Jak mawiają: jest chujowo, ale stabilnie. Niespodzianki są najgorszym, co może nas spotkać, czyż nie?
Wysunął ozór, by delikatnie przejechać jego chropowatą powierzchnią po delikatnej skórze boku ciemnej szyi. Och, wystarczyłaby chwila, aby zatopić w niej kły i rozerwać, tak blisko zagrożenia - a ona taka spokojna. W końcu go nie znała. Dobrowolnie odsłaniała wrażliwe regiony - wrazliwe nie tylko na pieszczoty. Taharaki jednak nie zamierzał z tego korzystać. Przynajmniej nie w celu wyrządzenia jej krzywdy. Zatracony w tej chwili, dodatkowo pobudzony przez działanie tego cholernego afrodyzjaka, łaskotał oddechem jej szyję, muskał wargami i czule podszczypywał zębami. O dziwo z wyczuciem, chociaż dla kogoś wielbiącego się w bardziej intensywnych pieszczotach zdecydowanie nazbyt słabo. Z czułością złapał płatek jej ucha, zamknąwszy go jedynie pomiędzy wargami, nie używając zębów, po czym pociągnął delikatnie.
- Twoja skóra jest doprawdy apetyczna, Rusałko - szepnął, jednocześnie musnąwszy ciepłem oddechu ucho samicy. - Smakuje jak świeża zebra z domieszką skrzydełek perlicy.

Gvalch'ca
Posty: 1090
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samica
Data urodzenia: 11 lip 2015
Specjalizacja: Medyk poziom 2
Zdrowie: 100
Waleczność: 61
Zręczność: 41
Percepcja: 51
Kontakt:

#30

Post autor: Gvalch'ca » 28 gru 2019, 16:33

Odsłoniła mu się jeszcze bardziej, prężąc kark do maksimum. Zaczęła też mruczeć, z początku niezauważalnie, po cichu, niczym domowy kociak, a finalnie tak głośno, niczym przelatujący nad głową helikopter, wprawiając w wibracje wszystko, co znajdowało się obok. Łącznie z Tatarakiem. Normalnie nie odsłaniała tak wrażliwych partii, co to to nie. Wiedziała kiedy i na co może sobie pozwolić. A lew po spożyciu kocimiętki był nieszkodliwy i na pewno nie przyszłoby mu wówczas do głowy, by kogoś zabić, lub co najwyżej zatopić w nim kły. Poza tym lew nie wyglądał jej na psychopatę. Co prawda był małomówny, lakoniczny i ogólnie jakiś taki sui generis, niczym prawdziwy szaleniec, ale gdyby to była prawda, zabiłby ją z czystą rozkoszą na samym początku spotkania, gdy spokojnie wcinała sobie wydrę, a on czaił się w krzakach. Byli wtedy całkowicie sami, tak samo jak i teraz.
Zaryzykowała i zaczęła się wiercić. Zadem, tylnymi łapami, ogonem. Byleby tylko wygrzebać się z ogromu piachu, jakim się wcześniej przysypała i wydostać się na powierzchnię. W końcu usiadła na twardszym podłożu, pozwalając, by stłamszona woń wybiła w górę i ponownie rozproszyła się wokół nich. Obecnie nawet ze zdwojoną siłą.
Pozwalała się dotykać, pieścić, ba, podgryzać i tak nieco nagryzione ucho. Nie sprawiało jej to już bólu, rana zagoiła się ostatecznie, więc mógł to robić bez obaw, a jej to dawało dużą uciechę. Przecież nie mógł naruszyć go bardziej. Gdy samiec przestał na chwilę, wykorzystała moment, po czym dzięki swej większej muskulaturze powaliła go na ziemię i stanęła nad nim. Uśmiechnęła się złowieszczo i uwaliła się na nim bez jakiejkolwiek krępacji. Nie dbając o to, czy go ubrudzi.
- Brzmię apetycznie. Teraz muszę skosztować tych dobroci. - wyszeptała i zaczęła delikatnie kąsać jego ucho, szyję, polik. Jedną łapą jeździła mu po grzywce i reszcie grzywy, a drugą zwinnie sięgnęła do jego ekwipunku i wydobyła stamtąd ziele, które spowodowało tyle zamieszania. Schowała jasnotowatą, nie przerywając pieszczot, byleby tylko Tatarak nie zorientował się, co właśnie kombinuje.

+1 kocimiętka

Odpowiedz

Wróć do „Zakończone”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości