x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Jaskinia kanclerza
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Re: Jaskinia kanclerza
Nie miał pojęcia, jak długo był nieprzytomnym. Początkowo też nie zdawał sobie sprawy z tego, jakie efekty przyniosły niekonwencjonalne metody leczenia jego oprawczyni pielęgniarki. Minęła chwila, nim świadomość zamajaczyła w nim ponownie, nakazując niespiesznie unieść powieki. Za jasno. Zacisnął je, warknąwszy głucho. Jednak po chwili wiedział już, że to nie nadmiar światła (jak mu się w obecnej chwili wydawało) stanowił jego największy problem. Potężny ból u dołu brzucha skutecznie zagłuszał ten bijący od ran, z którymi tutaj przyszedł. Powoli powracały kolejne obrazy, nakładając się - początkowo bez ładu, z czasem zaś zbiegając się w sensowną całość. Datura z kamieniem w pysku. Próba uniknięcia ataku. A potem już jedynie fala ciemności. Ponownie rozchylił ślepia, próbując wypatrzeć samicy. Bez pardonu też sięgnął jedną z przednich łap w kierunku jajecznicy.
- Kurwa mać, coś zrobiła szmato?! - warknął, gromiąc tamtą spojrzeniem. A pomyśleć, że jeszcze kilka chwil temu gotów był odstąpić jej swoje dobra, których co prawda wiele nie posiadał... Ale płacący Uhari to rzadki widok, naprawdę!
Nie miał siły, by się poderwać i skoczyć ku niej z rozdziawioną gębą. Ale jeszcze moment. Jeszcze chwila i pokaże jej, jaka cena grozi za pozbawienie go wiadomej części ciała. Był wściekły, chwilowo żadna inna emocja nie gościła w jego osobie. Dziwne, bo przecież agresja i testosteron zazwyczaj idą w parze...
- Kurwa mać, coś zrobiła szmato?! - warknął, gromiąc tamtą spojrzeniem. A pomyśleć, że jeszcze kilka chwil temu gotów był odstąpić jej swoje dobra, których co prawda wiele nie posiadał... Ale płacący Uhari to rzadki widok, naprawdę!
Nie miał siły, by się poderwać i skoczyć ku niej z rozdziawioną gębą. Ale jeszcze moment. Jeszcze chwila i pokaże jej, jaka cena grozi za pozbawienie go wiadomej części ciała. Był wściekły, chwilowo żadna inna emocja nie gościła w jego osobie. Dziwne, bo przecież agresja i testosteron zazwyczaj idą w parze...
z powodu pewnych dolegliwości, grzywa Uhariego zaczyna wypadać gęstymi kłębami...
prowizoryczna refka
prowizoryczna refka
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Słysząc warkot podeszła bliżej samca, który właśnie się budził. Tak, zdecydowanie się budził. Przyniosła więc bliżej tykwę z lekarstwem i położyła mu łapę na czole, sprawdzając temperaturę.
- Wyleczyłam cię. Dobrze, że się już obudziłeś. - temperatura w porządku, opatrunki na miejscu, z ran nie sączyła się krew i nie czuć było zapachu ropy. Pięknie, leczenie przebiegało prawidłowo.
- Cśśś... spokojnie. - rzekła czule jak do dziecka i podstawiła mu pod pysk lekarstwo.
- Wypij to koteczku. I lepiej żebyś pił grzecznie, bo istnieją o wiele mniej przyjemne drogi podania lekarstwa. - uśmiechnęła się pocieszająco - Coś pysznego w nagrodę za to, że jesteś dobrym pacjentem. Pomoże na ból i nerwy. - zapewne później będą potrzebne silniejsze ziółka na uspokojenie kiedy samiec wróci do sił, ale obecnie musiała polegać na tym co miała. Czasem przekonanie pacjenta, że lekarstwo działa jest skuteczniejsze niż sama substancja.
-1 miód, -1 kocanka
- Wyleczyłam cię. Dobrze, że się już obudziłeś. - temperatura w porządku, opatrunki na miejscu, z ran nie sączyła się krew i nie czuć było zapachu ropy. Pięknie, leczenie przebiegało prawidłowo.
- Cśśś... spokojnie. - rzekła czule jak do dziecka i podstawiła mu pod pysk lekarstwo.
- Wypij to koteczku. I lepiej żebyś pił grzecznie, bo istnieją o wiele mniej przyjemne drogi podania lekarstwa. - uśmiechnęła się pocieszająco - Coś pysznego w nagrodę za to, że jesteś dobrym pacjentem. Pomoże na ból i nerwy. - zapewne później będą potrzebne silniejsze ziółka na uspokojenie kiedy samiec wróci do sił, ale obecnie musiała polegać na tym co miała. Czasem przekonanie pacjenta, że lekarstwo działa jest skuteczniejsze niż sama substancja.
-1 miód, -1 kocanka
Po tym wszystkim wciąż liczyła, że cokolwiek od niej przyjmie? Spiorunował ją wejrzeniem - a raczej zrobiłby to, gdyby nie bijący od niego ból, skutecznie przyćmiewający wściekłość.
- Pierdol się zdradziecka kurwo - warknął, po czym zacisnął mocno szczęki. Nie zamierzał przejmować się jej pogróżkami. Nie po tym, jak odebrała mu to, co - jego zdaniem - miał najcenniejszego. Świadomość, iż już nie będzie mógł... zbliżyć się... do lwicy skutecznie odbierała mu chęć nawet na głupie żarciki. Wiedział, że babom nie można ufać.
Czyż to nie dziwne? Balansując na granicy pomiędzy życiem i śmiercią gotów był zdechnąć na skutek działań nieprzyjaciela. Jednak odebranie mu męskości okazała się dotkliwszą, niż gdyby bez pardonu dokonała eutanazji, może równie niehumanitarnej.
- Pierdol się zdradziecka kurwo - warknął, po czym zacisnął mocno szczęki. Nie zamierzał przejmować się jej pogróżkami. Nie po tym, jak odebrała mu to, co - jego zdaniem - miał najcenniejszego. Świadomość, iż już nie będzie mógł... zbliżyć się... do lwicy skutecznie odbierała mu chęć nawet na głupie żarciki. Wiedział, że babom nie można ufać.
Czyż to nie dziwne? Balansując na granicy pomiędzy życiem i śmiercią gotów był zdechnąć na skutek działań nieprzyjaciela. Jednak odebranie mu męskości okazała się dotkliwszą, niż gdyby bez pardonu dokonała eutanazji, może równie niehumanitarnej.
z powodu pewnych dolegliwości, grzywa Uhariego zaczyna wypadać gęstymi kłębami...
prowizoryczna refka
prowizoryczna refka
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Zacmokała z dezaprobatą i zmarszczyła nosek.
- Nieładnie. Powinieneś słuchać swojego lekarza, szczególnie że uratowałam ci życie. Wiesz, kiedy spałeś miałam okazję porozmawiać z twoją "znajomą" i dowiedziałam się, że jesteś niegrzecznym kotkiem. A zgadnij co jeszcze ciekawego mi powiedziała? Bo na pewno nie kłamała. - mówiła spokojnym głosem by nagle bez ostrzeżenia wbić pazur w ranę na jego klatce piersiowej i kiedy krzyknie spróbować wlać mu lekarstwo do gardła. Skoro pacjent nie chciał się poddać terapii po dobroci, trzeba przekonać go, że to jedyna słuszna metoda. Jeśli to nie podziała, przejdzie do bardziej radykalnych sposobów.
- Poza tym, bardzo niegrzecznie jest używać takich słów. Choć to właściwie zabawne, że każesz mi zrobić coś, czego sam już nie jesteś w stanie. - zmrużyła złośliwie ślepia. Lew był teraz od niej zależny. Znała się an medycynie, więc wiedziała że w obecnym stanie nie mógłby nawet podnieść na nią łapy.
- Nieładnie. Powinieneś słuchać swojego lekarza, szczególnie że uratowałam ci życie. Wiesz, kiedy spałeś miałam okazję porozmawiać z twoją "znajomą" i dowiedziałam się, że jesteś niegrzecznym kotkiem. A zgadnij co jeszcze ciekawego mi powiedziała? Bo na pewno nie kłamała. - mówiła spokojnym głosem by nagle bez ostrzeżenia wbić pazur w ranę na jego klatce piersiowej i kiedy krzyknie spróbować wlać mu lekarstwo do gardła. Skoro pacjent nie chciał się poddać terapii po dobroci, trzeba przekonać go, że to jedyna słuszna metoda. Jeśli to nie podziała, przejdzie do bardziej radykalnych sposobów.
- Poza tym, bardzo niegrzecznie jest używać takich słów. Choć to właściwie zabawne, że każesz mi zrobić coś, czego sam już nie jesteś w stanie. - zmrużyła złośliwie ślepia. Lew był teraz od niej zależny. Znała się an medycynie, więc wiedziała że w obecnym stanie nie mógłby nawet podnieść na nią łapy.
Nie dbał o to, co nagadała jej tamta czarna dziwka. Niech sobie gada do woli. Wątpił też, by faktycznie wyszło na to, jak niegrzecznym koteczkiem jest. Czy w innym razie ta tutaj zdradziecka szmata aż tak przejmowałaby się, by wepchnąć mu coś do gardła? Nie myślał jednak za wiele: po części z wściekłości, po części ze zmęczenia, po części zaś z powodu czystego bólu. Prawdą jednak było, że miał to wszystko głeboko w nosie. Liczyło się tylko to, co bezpowrotnie utracił.
Parsknął tylko na te słowa. A potem faktycznie, wrzasnął, kiedy niespodziewanie zaatakowała ranne miejsce. Oczywiście nie było to zwykłe "AAA", tylko bardziej coś na kształt "TY KUUURWOOO", jednak zanim ostatecznie uformował słowa omal nie udusił się lekarstwem, które mu wlała do mordy. Zakrztusił się, a każde kolejne kaszlnięcie tylko dotkliwie przypominało o stanie jego żeber.
Dalsze uwagi skomentował tylko wymownym ciśnięciem gromu z oczu.
- Niewyruchana do porządku dziwka - mruknął tylko. Bo w końcu powodem każdej babskiej frustracji musi być brak odpowiedniego partnera. A on, niestety, nie jest w stanie jej pomóc, ależ strata...
Parsknął tylko na te słowa. A potem faktycznie, wrzasnął, kiedy niespodziewanie zaatakowała ranne miejsce. Oczywiście nie było to zwykłe "AAA", tylko bardziej coś na kształt "TY KUUURWOOO", jednak zanim ostatecznie uformował słowa omal nie udusił się lekarstwem, które mu wlała do mordy. Zakrztusił się, a każde kolejne kaszlnięcie tylko dotkliwie przypominało o stanie jego żeber.
Dalsze uwagi skomentował tylko wymownym ciśnięciem gromu z oczu.
- Niewyruchana do porządku dziwka - mruknął tylko. Bo w końcu powodem każdej babskiej frustracji musi być brak odpowiedniego partnera. A on, niestety, nie jest w stanie jej pomóc, ależ strata...
z powodu pewnych dolegliwości, grzywa Uhariego zaczyna wypadać gęstymi kłębami...
prowizoryczna refka
prowizoryczna refka
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Podstęp zakończył się powodzeniem. Poklepała pacjenta po głowie w ramach pocieszenia.
- No widzisz jaki jesteś grzeczny. Następnym razem na pewno nie będę musiała tak robić, prawda? - zapytała troskliwie. Oczywiście, że się troszczyła o Uhariego, a im szybciej to zrozumie tym lepiej dla niego.
- No widzisz. Nie potrafisz myśleć o niczym innym. Ale naprawiłam cię, poczekaj aż twój organizm przyzwyczai się do nowego stanu i od razu rozjaśnią ci się myśli. - uśmiechnęła się łagodnie. Biedny, prymitywny samiec, który w głowie miał tylko reprodukcję. Na pewno będzie jej wdzięczny kiedy zrozumie, że uwolniła go od tej niepełnosprawności.
- No widzisz jaki jesteś grzeczny. Następnym razem na pewno nie będę musiała tak robić, prawda? - zapytała troskliwie. Oczywiście, że się troszczyła o Uhariego, a im szybciej to zrozumie tym lepiej dla niego.
- No widzisz. Nie potrafisz myśleć o niczym innym. Ale naprawiłam cię, poczekaj aż twój organizm przyzwyczai się do nowego stanu i od razu rozjaśnią ci się myśli. - uśmiechnęła się łagodnie. Biedny, prymitywny samiec, który w głowie miał tylko reprodukcję. Na pewno będzie jej wdzięczny kiedy zrozumie, że uwolniła go od tej niepełnosprawności.
Kiedy pogłaskała go po łbie, niczym jakieś niesforne dziecko, podbródek samca drgnął. Ot, nerwowy tik. Najchętniej wyszarpałby kłami ten jej cholerny uśmiech z równie cholernego pyska!
- Ciekawe, jak długo ty będziesz się przyzwyczajać do świata pod powierzchnią trawy - warknął jedynie w odpowiedzi. Najchętniej już teraz zagryzłby tą niewdzięczną szmatę na śmierć!Gdyby tak miał odrobinkę więcej siły, tak ciup - ciup... Bo cholera wie, co jeszcze zamierzałaby mu w odwecie zmiażdżyć.
- Po co to zrobiłaś? Przecież ci nie zagrażałem - warknął znowu, nieco głośniej, wbijając poważne wejrzenie ciemnych ślepi w jej lica. Naprawdę gdzieś tam interesowało go, jak mocno popapranym trzeba być, by posunąć się do takiego czegoś. - Zero honoru, atakować bezbronnych. Tego was na Lwiej Ziemi uczą?! - Bo chociaż nie miała medalionu i nie przedstawiła się, po miejscu, w które je zaprowadził wywnioskował, iż ma coś z tym stadem wspólnego. Za dobrze wiedziała, gdzie kogo szukać...
Dopiero po czasie dotarł do niego świeży zapach Ventrumy. Świetnie, ktoś tu jeszcze był. Naprawdę dla publiki pozbawiła go tego, co najcenniejsze? Niedorzeczność! Tylko on mógł tak czynić!
- Ciekawe, jak długo ty będziesz się przyzwyczajać do świata pod powierzchnią trawy - warknął jedynie w odpowiedzi. Najchętniej już teraz zagryzłby tą niewdzięczną szmatę na śmierć!Gdyby tak miał odrobinkę więcej siły, tak ciup - ciup... Bo cholera wie, co jeszcze zamierzałaby mu w odwecie zmiażdżyć.
- Po co to zrobiłaś? Przecież ci nie zagrażałem - warknął znowu, nieco głośniej, wbijając poważne wejrzenie ciemnych ślepi w jej lica. Naprawdę gdzieś tam interesowało go, jak mocno popapranym trzeba być, by posunąć się do takiego czegoś. - Zero honoru, atakować bezbronnych. Tego was na Lwiej Ziemi uczą?! - Bo chociaż nie miała medalionu i nie przedstawiła się, po miejscu, w które je zaprowadził wywnioskował, iż ma coś z tym stadem wspólnego. Za dobrze wiedziała, gdzie kogo szukać...
Dopiero po czasie dotarł do niego świeży zapach Ventrumy. Świetnie, ktoś tu jeszcze był. Naprawdę dla publiki pozbawiła go tego, co najcenniejsze? Niedorzeczność! Tylko on mógł tak czynić!
z powodu pewnych dolegliwości, grzywa Uhariego zaczyna wypadać gęstymi kłębami...
prowizoryczna refka
prowizoryczna refka
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Samiec dalej próbował podskakiwać, najwidoczniej nie zdając sobie sprawy z własnego położenia.
- Obstawiam jeszcze jakieś dziesięć lat. - odpowiedziała, drocząc się z pacjentem. Biorąc pod uwagę jego charakterek, będzie musiała zadbać żeby zbyt szybko nie wrócił do sił, przynajmniej dopóki nie stanie się posłusznym kotkiem.
- Nie zagrażasz nikomu dopóki jesteś słaby, ale gdybyś odzyskał siły, byłbyś niebezpiecznym zwierzęciem kierowanym przez instynkt. - pogładziła go ponownie po grzywie. Zapewne wkrótce się przerzedzi, ale jeśli będzie posłuszny, załatwi mu nową.
- Nie jestem z Lwiej Ziemi, nie obchodzą mnie ich zasady. - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Pochodziła z dalekiej krainy, a jedyne co ją trzymało w stadzie już się nie liczyło.
- Pozwalają mi tutaj przebywać, bo jestem świetną lekarką. I chyba się mnie boją. - dodała złowrogim szeptem. - Można powiedzieć, że to pewien rodzaj współpracy. Ja mogę ćwiczyć moje umiejętności, a kanclerz ma czyste łapki i udaje że nic nie wie. Jesteśmy nawet w jego jaskini, wiesz? Możesz czuć się zaszczycony, zakrwawiłeś legowisko samego kanclerza Tiba. - obeszła samca dookoła.
- A teraz trzeba cię obrócić żebyś nie dostał odleżyn. - popchnęła łapami cielsko Uhariego, który póki co nie miał jak stawiać oporu.
- Obstawiam jeszcze jakieś dziesięć lat. - odpowiedziała, drocząc się z pacjentem. Biorąc pod uwagę jego charakterek, będzie musiała zadbać żeby zbyt szybko nie wrócił do sił, przynajmniej dopóki nie stanie się posłusznym kotkiem.
- Nie zagrażasz nikomu dopóki jesteś słaby, ale gdybyś odzyskał siły, byłbyś niebezpiecznym zwierzęciem kierowanym przez instynkt. - pogładziła go ponownie po grzywie. Zapewne wkrótce się przerzedzi, ale jeśli będzie posłuszny, załatwi mu nową.
- Nie jestem z Lwiej Ziemi, nie obchodzą mnie ich zasady. - odpowiedziała zgodnie z prawdą. Pochodziła z dalekiej krainy, a jedyne co ją trzymało w stadzie już się nie liczyło.
- Pozwalają mi tutaj przebywać, bo jestem świetną lekarką. I chyba się mnie boją. - dodała złowrogim szeptem. - Można powiedzieć, że to pewien rodzaj współpracy. Ja mogę ćwiczyć moje umiejętności, a kanclerz ma czyste łapki i udaje że nic nie wie. Jesteśmy nawet w jego jaskini, wiesz? Możesz czuć się zaszczycony, zakrwawiłeś legowisko samego kanclerza Tiba. - obeszła samca dookoła.
- A teraz trzeba cię obrócić żebyś nie dostał odleżyn. - popchnęła łapami cielsko Uhariego, który póki co nie miał jak stawiać oporu.
- Nilima
- Posty: 221
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 28 maja 2018
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Niechętnie rozstała się z Tibem, szczególnie przez to, w jakim był stanie. Wiedziała jednak że był uparty, zresztą jako kanclerz pozostanie na bitwie było jego obowiązkiem, od małego się tego uczyła. Podnosił walczących na duchu a co najważniejsze, starał się nimi kierować bowiem byli średnio zespołowi przez co chwila nieuwagi mogła skończyć się tragicznie. Skupiła się więc na Rei, która to również nie wyglądała najlepiej. Wędrówka trochę zajęła, bowiem większość ciężaru jasna opierała na szarej, która do najsilniejszych nie należała. Zdecydowanie musiała nad tym popracować w przyszłości. Przez skupianie się na utrzymaniu równowagi nie porozmawiały sobie za dużo podczas drogi na lwią skałę, ale może później to nadrobią? Choć szczerze mówiąc póki co Nil chciała porozmawiać głównie z Tibem, dlatego też wybrała jego grotę jako miejsce na odpoczynek, przynajmniej dla Rei, bowiem Nil musiała znaleźć jakiegoś medyka. Okazało się że daleko, a dokładniej nigdzie, nie musiała iść, w grocie bowiem znajdowała się Datura i jakiś szary lew, ewidentnie krwawił, sądząc po plamach krwi na posadzce. -Datura?- uniosła brwi, po czym pomogła Rei się ułożyć wygodnie pod ścianą, by po chwili zbliżyć się nieco bardziej do ciotki i nieznanego samca. -Co tu się stało? Rea potrzebuje pomocy, Tib zresztą też nie za dobrze wyglądał, ale został tam...- nie chciała za dużo zdradzać przy obcym, kto wie z jakiego był stada, o ile do jakiegokolwiek należał. Może był z tych złych z którym kanclerz właśnie walczył?
@Rea @Datura @Uharibifu
@Rea @Datura @Uharibifu
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
/no to mijam Uhariego jak ma nieobecność/
Samiec swoje ważył i musiała porządnie się wytężyć, żeby go obrócić. Odetchnęła po wysiłku i usłyszała, że ktoś nadchodzi. Może to Ven wracała już z wieściami. A jednak nie. To tylko Nilima z Reą, która najwyraźniej była ciężko ranna. Nie czekając na wyjaśnienia pomogła ułożyć ranną pod ścianą tak by nie miała styczności z zakrwawionym i pełnym sumaka legowiskiem.
- Znalazłam go w lesie, ledwie stał na nogach, ale nie wiem co lub kto tak go urządził. Majaczył o jakimś ptaku, ale latający stwór musiałby by co najmniej wielkości lamparta żeby zadać takie rany. Jest z obcego stada, więc trzeba na niego uważać. - ostrzegła lwicę, bo nie wiadomo kiedy Uhari wróci do sił na tyle, by próbować ataku.
Przyjrzała się Rei, której łapa cała pokryta była krwią. Będzie musiała sprawdzić czy nie jest złamana.
- Kto ją tak urządził? Złoziemcy? - zapytała cicho. Było to pierwsze skojarzenie jakie przyszło jej do głowy biorąc pod uwagę obecność w jej jaskini poranionego Uhariego. Zanim przyjdzie czas na ustalenie co się dzieje z pozostałymi członkami stada, konieczne było oczyszczenie i opatrzenie ran Rei.
- Mogłabym prosić żebyś przyniosła wody do zmycia krwi? Mam tu gdzieś tykwę. - sama w tym czasie wróciła do podręcznego stołu aptecznego, czyli skóry na której rozłożyła medykamenty. Dobrze że zostało jej jeszcze trochę ziół. Wyciągnęła trzy liście aloesu na skórze i zaczęła rozcierać je na maść.
-3x aloes
Samiec swoje ważył i musiała porządnie się wytężyć, żeby go obrócić. Odetchnęła po wysiłku i usłyszała, że ktoś nadchodzi. Może to Ven wracała już z wieściami. A jednak nie. To tylko Nilima z Reą, która najwyraźniej była ciężko ranna. Nie czekając na wyjaśnienia pomogła ułożyć ranną pod ścianą tak by nie miała styczności z zakrwawionym i pełnym sumaka legowiskiem.
- Znalazłam go w lesie, ledwie stał na nogach, ale nie wiem co lub kto tak go urządził. Majaczył o jakimś ptaku, ale latający stwór musiałby by co najmniej wielkości lamparta żeby zadać takie rany. Jest z obcego stada, więc trzeba na niego uważać. - ostrzegła lwicę, bo nie wiadomo kiedy Uhari wróci do sił na tyle, by próbować ataku.
Przyjrzała się Rei, której łapa cała pokryta była krwią. Będzie musiała sprawdzić czy nie jest złamana.
- Kto ją tak urządził? Złoziemcy? - zapytała cicho. Było to pierwsze skojarzenie jakie przyszło jej do głowy biorąc pod uwagę obecność w jej jaskini poranionego Uhariego. Zanim przyjdzie czas na ustalenie co się dzieje z pozostałymi członkami stada, konieczne było oczyszczenie i opatrzenie ran Rei.
- Mogłabym prosić żebyś przyniosła wody do zmycia krwi? Mam tu gdzieś tykwę. - sama w tym czasie wróciła do podręcznego stołu aptecznego, czyli skóry na której rozłożyła medykamenty. Dobrze że zostało jej jeszcze trochę ziół. Wyciągnęła trzy liście aloesu na skórze i zaczęła rozcierać je na maść.
-3x aloes
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 24 gości