Sadzawka

[Asani]

Asani wraz z dwójką dotarł na miejsce, które według czarnego miało być rzekomo bogate w roślinożerną zwierzynę, no i faktycznie było tutaj nawet całkiem, całkiem. Z dużą ciekawością przyglądał się wszystkiemu, począwszy od małych roślin na glebie, po koronach drzew skończywszy.
-No, no. Powiem Ci, że nawet tutaj przytulnie!- Rzekł do Lapisa zachwycony.
Skoro zamierzają zostać tutaj na troszkę dłużej, to raczej niezbędne byłoby zorganizowanie sobie jakiegoś małego gniazdka, na tą chwilę będzie musiał zadowolić się posłaniem, pod jakimś drzewem. Ułożył się więc w dogodnej pozycji i dokładnie wysłuchał tego, co Nyeupe miał im do powiedzenia.
-Nie. Ba, nawet na to nie wpadliśmy, ale wiesz co? To nawet nie najgorszy pomysł, sam od dawna szukałem jakiegoś spokojnego stada. Lapis, co o tym myślisz?- Na ogół zareagował pozytywnie, bardzo podpowiadało mu widmo zrobienia stada od początku, od zera.

[Nyeupe]

Cieszę się, że podoba ci się ten pomysł Asani. - Odpowiedział.
Opowiedz mi trochę więcej o tym w jakich stadach żyliście. - Chciał coś sprawdzić, ale był też po prostu ciekaw, czy stada na tych terenach są chociaż podobne do tych, które były w jego rodzimej krainie.

[Lapis]

-Wiecie, jest nas trochę na stado za mało.-Powiedział i położył się na grzbiecie z łapami do góry.
-Potrzebowalibyśmy więcej członków.-Tu zatrzymał wypowiedź i przeciągnął się.
-Chodź taki pomysł wchodzi w grę.-Nie był super za, bo właśnie się od tamtego stada uwolnił, ale jeśli by rządził w stadzie z nimi to by mu pasowało. Powinni ściągnąć kogoś, może spotkają jakichś samotników niedaleko? Najlepiej jakąś samice.. albo ich parę. Oczywiście wszystkie dla niego.
-Żyłem kiedyś na Złej Ziemi. Spoko stado, rządziła tam jakaś lwica, nazywała się jakoś na V... ale jak to było to nie wiem. Niestety było dużo sporów i walk, więc ratowałem swój tyłek i odszedłem. Nie słychać nic o tym stadzie ostatnio, nie wiem co u nich. No, a potem tu, ale jak już mówiłem, stado trochę stało się martwe.-Powiedział dalej leżąc. Potem wstał i schylił się ku sadzawce po czym napił się wody. Był zmęczony. W sumie to był trochę ubłocony przez bagna, wypadało by się umyć. Powoli wszedł do wody niechętnie i gdy wyszedł był mokry, ale czysty. Położył się na trawie, żeby nie przykleiła się do niego ziemia.

[Asani]

-Przez jakiś czas żyłem w małym stadzie rządzonym przez jakiegoś knypka. Było to bardzo wojownicze stado, nic innego oprócz bezsensownego przelewania krwi się dla nich nie liczyło. Nie pasowałem tam, więc odszedłem. Tyle, teraz jestem tutaj z wami.- odpowiedział ozięble na pytanie Nyeupe. Ale właściwie, po co biały ich o to zapytał, co go to obchodzi? Asani raz na zawsze poprzysiągł sobie, że zamknie ten rozdział.
-Masz rację, jest nas tylko trzech. Być może warto byłoby się rozejrzeć gdzieś po okolicy, możliwe, że przypadkowo znajdziemy kogoś jeszcze.- Spokojnie powiedział, po czym zaczął grzebać łapą po ziemi. Zamknął ślepia i zaczął rozmyślać nad pewnymi kwestiami, w głębi duszy miał nadzieje, że to nowe stado wypali i, że będzie tutaj pasować.
-Teraz ty opowiedz o swoim stadzie. Jak tam jest, no wiesz... Po drugiej stronie?- Spytał się, był bardzo ciekaw. Może u białego żyło się kompletnie inaczej, niż tutaj.

[Nyeupe]

Nyeupe był mocno zdziwiony, że takie stado w którym był kiedyś Asani istnieje. U nich takich stad właściwie nie było.
No dobrze to w takim razie, przydałoby się kogoś znaleźć. Lapis powiedz coś więcej o swoim stadzie, poza tym "Zła Ziemia" to nie brzmi jakoś pozytywnie. - Zaśmiał się.
Następnie odpowiedział na pytanie Asaniego. - Nie wiem jak tutaj, ale u nas były stada demokratyczne. Nie było u nas jednej osoby, która rządziła stadem, tylko rządziła grupa zwierząt. - Wyjaśnił.

[Lapis]

Zła Ziemia.. taką łatkę dały nam te grubasy z Lwiej Ziemi, które tylko leżą i nic nie robią. To takie stado na sawannie. To nie było tak, że my byliśmy źli. Historia stada jest taka, że wygonili nas z terenów łowieckich i dziwili się, że na nie wkraczamy, jak tam gdzie żyliśmy nie było nawet szczurów, co dopiero np. antylop. Potem nazwali nas Złą Ziemią.-Opowiadał z wielkim żalem do Lwiej Ziemi, którą nie za bardzo lubił. Uważają się za królów świata i nie zwracają uwagi na takie osobniki jak on i jego przydupasy przyjaciele.
-Właśnie, opowiedz coś o stadzie z za Wielkiej Wody.-Dodał po Asanim i wsłuchiwał się uważnie w jego opowiadania.
-Dziwna sytuacja, u nas w stadach rządzi jedna osoba, Król lub Królowa.-Zamyślił się nad tym. Jak to by miało wyglądać? A co jak ktoś się nie zgodzi? Jak wszyscy będą mieli inne zdanie? Takie reguły chyba do niczego nie prowadzą. Zawsze powinna być osoba, której głos jest ważniejszy od innych. Taką osobą powinien być Lapis. Takimi osobami powinni być tutaj zebrani. Lapis otrzepał się z wody i wstał, po czym wlazł na małe, niskie drzewo niedaleko Asaniego i Nyeupe, na którym się położył i obserwował ich.

[Asani]

-Ta cała Zła, czy tam Lwia Ziemia to daleko stąd?- Zapytał się Lapisa, tuż pod koniec jego opowiadania. Zainteresowało go to, z jakimi odczuciami czarny wysławiał tamte miejsce, w jego głosie udało mu się odnaleźć żal, na prawdę żywił do nich jakieś urazy, chociaż z tego co słyszał, to raczej nie bez powodu. Niektórzy są okrutni.
Potem Nyeupe pokrótce wyjaśniał jak działało jego rodzinne stado. -Ale, że jak? Nie ma jednego poszczególnego władcy, tylko jest ich kilku? Nie rozumiem..- Odparł zmieszany, w tej chwili miał już dość spory mętlik w głowie. Chyba za dużo się ostatnio dzieje, Asani nawet sobie nie wyobraża, jak by to wszystko miało wyglądać. Demokracja?

[Nyeupe]

Nyeupe przez chwilę patrzył się dziwnym wzrokiem na lwy. Jak mogli nie wiedzieć o co chodzi. Teraz już widział, że trafił do krainy, która ewidentnie jest zacofana. - No to jest bardzo proste, nie ma jednego zwierzęcia, które rządzi całym stadem, tylko jest taka grupa zwierząt, która poprzez głosowania decyduje o tym co się dzieję w stadzie. Można wtedy łatwo uniknąć jakiś nie do końca dobrych sytuacji dla całego stada. To się właśnie nazywa demokracja. - Wytłumaczył. - Aż się trochę dziwie, że nie wiecie o co chodzi, bo teraz wiem, że tutaj ta kraina jest trochę...zacofana? Ale jeżeli chcecie możemy to naprawić. - Dokończył z uśmiechem.

[Aman]

Potężny lew przybył nad sadzawkę już z daleka wyczuwszy zapachy należące do jego pobratymców. Już od jakiegoś czasu poszukiwał kogoś z kim mógłby się zaprzyjaźnić. Ucieszył się więc na widok trzech innych lwów spędzających czas nad wodnym zbiornikiem, utworzonym przez spadający z wysoka wodospad. Podszedł do nich z przyjaznym wyrazem pyska.
- Witajcie przyjaciele. Jestem Aman - przywitał się, przedstawiając się przy okazji.

[Asani]

Asani wyczuł na swoim barku niezręczne spojrzenie Nyeupe, który spoglądał na nich, jak na jakichś kompletnych idiotów. Słuchał białego skonsternowany, jak na pierwszy raz, to nie brzmiało to zbyt łatwo. Na krótko wymienił się z Lapisem spojrzeniami i skomentował. -Tia... Bardzo proste.- Powiedział ironicznie i podesłał mu przenikliwy uśmiech. -Wydaje mi się że, tutejsze stada chyba wolały sobie zbytnio nie utrudniać życia? Nie mniej to co mówisz być może ma jakiś tam sens, spróbujmy.- Stwierdził
Po chwili zauważył jakieś poruszenie w tle, była tutaj z nimi jeszcze jedna, czwarta osoba. Lada moment potem zza krzaków ujawniła im się nieznajoma sylwetka, lew który pomimo swojego groźnego (Przynajmniej dla niego) wyglądu zdawał się nie mieć żadnych złych zamiarów wobec trójki, ot taki sobie pogodny lewek.
-Cześć kolego, Asani z tej strony. Chodź przyłącz się do nas.- Serdecznie powitał nowego. -Co tu porabiasz?- Zapytał się, coby jakoś rozkręcić atmosferę i zacząć rozmowę.