Wiekowa akacja

[Ndevu]

Wrócił pod akację w sporym towarzystwie, miał nadzieję, że to koniec problemów, wtedy zobaczył Nanę i Ilangę w towarzystwie obcej hieny, dużo ich tutaj ostatni... Ndevu miał nadzieję, że nie skończy się to bez kolejnymi komplikacjami...
Posłał uśmiech młodym Alfy, po czym podszedł do Nany i usiadł obok niej.
– Miło, że jesteś. Ostatnio coś mało się widzimy – Powiedział spoglądając na samicę. Prawda, że ostatnio mało rozmawiają, częste wyprawy Nany i obowiązki takie jak patrol utrudniają to. miał nadzieję, że teraz będą mieć czas. Acz obecność obcego samca na razie to wykluczała... Nie odezwał się do niego, tylko pokiwał głową na przywitanie.

[Mtego]

Stara dobra akacja, Mtego z dumą szedł wśród swoich towarzyszy.
Jest tu jakiś nowy samiec? Ciekawe.
W sumie masz klan cierpi na deficyt braku samców...
No niech będzie. Szkoda tylko, że Ilanga jest zajęta. Cóż i tak nie chciał poruszać tematu Jerycho pierwszy, niech zrobi to Alfajiri.
Mtego usiadł niedaleko i powiedział.
- Witaj nieznajomy, jestem Mtego. -

[Fo]

-Dlaczego tak jest? Fo nie wie ale Fo chciałby wiedzieć- Zapytałem patrząc się na ciocie. Nadal leżałem na plecach.
-Fo wie ale Fo się martwi i tak- Poruszyłem lekko uchem. Leżało mu się dobrze- A ciocia Fo skąd tyle wie?- Poruszył lekko ogonkiem i zamrugał. Fo tak mało wie...

[Nana]

Pojawiła się i cała reszta. Mimowolny uśmiech wyskoczył na pysku Nany, dłużej zawieszając wzrok na Alfajiri, który jej zrzędł widząc jak przywódczyni jest spięta. Co tym razem się stało, nie wiedziała ale zapewne wkrótce usłyszy jakieś wieści.
- Obowiązki mój drogi często wzywają ale ciesze, się że was widzę całych i zdrowych. - Odpowiedziała Ndevu gdy ten się przysiadł do niej. A potem ponownie całą uwagę skierowała do Fo.
- Świat jest ogromny a każde miejsce wygląda inaczej, jesteśmy niczym mała mrówka w porównaniu do słonia. - Starała się mu wytłumaczyć najprościej się dało. - Ciocia dużo podróżuje w poszukiwaniu ziół które lecza choroby.

[Dhahabi]

Przyszłam tuż za mamą, rozglądając się za czymś ciekawym. Było cicho. Tak fajnie. Nie licząc rozmów. Nie było odgłosów walk, nikt nie krzyczał. Chyba takie rzeczy to pamiętam z dnia urodzin. Postanowiłam nie zaatakować dla zabawy Fo, który był teraz idealnym celem i trochę odsapnąć. Położyłam się w cieniu akacji i zamknęłam oczy, mając nadzieję na spokojny sen. Było tak ciepło.
Nawet nie poszłam się z nikim przywitać, bo byłam tak zmęczona tym dniem. Wreszcie spokój. Na chwile otworzyłam jedno oko i zauważyłam jakąś hienę której nie znam. Skoro nikt go nie atakował to był chyba dobry. Zignorowałam więc to. Po niedługiej chwili zasnęłam.

[Kirvаan]

Na samym końcu pod akacją zawitała ona, wciąż trapiły ją obawy czy jest to dobra decyzja, zwłaszcza po tak hucznym powitaniu. Może i klan nie jest zły, ale okolica na pewno dość niebezpieczna czyli trudy jakim stawiać czoła musiała ta paczka do najłatwiejszych nie należały.
Nie szukała wyzwań w swoim życiu, nie chciała się sprawdzić, znała siebie i wiedziała na co się porwać mogła.
Może gdy rozmówi się z tutejszymi rozwieje swoje obawy?
Da im przynajmniej szanse.
Podeszła bliżej, a ogon w górze zdradzał zdenerwowanie czarnej, bądź co bądź jak tu zachować całkowity spokój kiedy chwilę temu ubili hiene?
- Ehm. Dziwna tu u was pogoda panuje muszę powiedzieć..

[Anik]

- Tak, jestem szamanem, przybyłem zza tamtych gór. - Odpowiedział zarówno białej samicy jak i szaremu samcowi. Na prawdę robił się tu tłok. I rzeczywiście, zjawiła się jego siostra. Pamiętał ją, choć tak naprawdę jej nie znał i wyglądało na to, ze ona też go niezbyt nawet pamiętała. Tak to jest kiedy pozostaje się w cieniu - obserwujesz i znasz wszystkich, ale nikt nie zna ciebie.
- Alfajiri - Przywitał się z nią krótko licząc, że zwracając się do niej po imieniu odświeży jej pamięć. Oczywiście nie były mu w głowie żadne rozległe i emocjonalne powitania, tak na prawdę byli dla siebie nikim, ale może dzięki dawnej znajomości i rodzinnym więzom po prostu unikną konfliktu.

[Ndevu]

– Również mi miło, że cię widzę – Odpowiedział samicy, z szczerym uśmiechem.
Gdy zaczęła rozmawiać z Fo, Ndevu słuchał jej uważnie, gdy skończyła, spojrzał na młodego i powiedział:
– Tak ciocia Nana jest naszym aniołem stróżem! – Jak ktoś klanie potrafi leczyć to jest na wagę złota, a Nana była naprawdę dobra w swoim fachu.
Po chwili Anik zaczął mówić, jak część o byciu zza gór byłą mało istotna, to fakt, że zna mię królowej był ciekawszy, co prawda mógł się dowiedzieć, jak się nazywa zanim przybyli, dlatego Ndevu postanowił się nie odzywać.

[Chester]

- Znasz moją partnerkę? - zapytał unosząc brwi, kiedy obcy hien wymówił jej imię. Był ciekaw skąd ją zna, choć dopatrzył się również pewnych podobieństw między nimi, ale ona chyba nigdy nie wspominała o posiadaniu brata.

[Mtego]

Mtego bardzo zaciekawiła reakcja nowego samca na ich królową, stało się to dla niego pewne, że ta dwójka się zna.
Ciekawe skąd?
Nie chciał o to dopytywać, Samica sama zareaguje, i wszytko wyjdzie na jaw.
Samiec zbliżył się bliżej do Ilangi, swojej koleżanki po fachu.
Nie mógł wytrzymać, musiał jej powiedzieć.
- Jerycho nasłała na nas lwa... Musieliśmy ją zabić.
Powiedział to zimno, nie chciał zdradzać swoich odczuć, dlatego też starał się zabrzmieć "pusto" i udało mu się.
Jednak nie zdołał ukryć władczego uśmiechu gdy spojrzał na białą samicę.