Palmowa plaża

[Mistrz Gry]

Azmodan słuchał lwicy uważnie kiwając jedynie łebkiem na znak tego, że rozumie. To wszystko było naprawdę ciekawe, a co najważniejsze mogło mu się przydać jeśli dojdzie do jakiś rozmów z okolicznymi władcami. Wtedy każda nawet najmniejsza informacja o kulturowych uwarunkowaniach mogła okazać się przydatna i zostać wykorzystana jako karta przetargowa.
- Jak oddaję cześć jedynie Ojcu Niebios, ale szanuję każdą wiarą, bo przecież zwykłe zwierzęta i tak nie pojmą życia w całości. W takim razie do jakiego bóstwa nawiązuję twoje imię, jeśli mogę spytać i jaką drogę ci wskazuje? -skierował rozmowę na bardziej osobisty temat.

[Nawiri]

Nawiri wyrzuca 3d100:
54, 72, 30

Najwidoczniej innych też prażyło słońce i tak suszyło, że zapominali języka w buzi. Mogła jednak wykorzystać ten czas inaczej. Odeszła od grupy i zaczęła się rozglądać w poszukiwaniu ziół. Nie musiała szukać daleko - jej oczom wśród palm ukazało się niewielkie skupisko aloesu. Delikatnie rozkopała ziemię wokół rośliny i pomagając sobie pazurami, zerwała roślinę. Więcej jej nie trzeba, nie chciała robić problemowi tutejszemu stadu, ponadto roślina szybko odrasta, będzie mogła tu wracać.

+1 aloes

[Lorraine]

Słuchała uważnie wywodów Nawiri i tak się w to wsłuchała, że nie zrozumiała kontekstu i dopiero po chwili zrozumiała, że było zadane w jej stronę pytanie.
-A no jakoś tak... moja rodzina była dość liczna, dlatego mi się bardzo kojarzyła ze stadem. Więc spotykając na swojej drodze to stado polubiłam je z miejsca.-Opowiedziała zadowolona z rozmowy.
-Tak, jest super, ale trochę mało się tu łapie. Właśnie chciałam spytać o różne rzeczy ciebie, no ale się okazało, że nie jesteś stąd.-Rozgadała się trochę i mówiła dość szybko. Postanowiła przeciągnąć temat, zawsze fajnie jest porozmawiać z kimś swojego gatunku.. no prawie swojego, inny podgatunek ale to nie robi za dużej różnicy.
-W takim razie czemu odeszłaś i przyszłaś na pustynie?-Dopytywała zaciekawiona. Najpewniej po tej rozmowie będzie się już tylko nudziła, aż nie wróci Faraon lub Królowa, dlatego liczyła na ciekawe wiadomości z poza pustyni, które Nawiri mogła przynieść.

[Nawiri]

- Urodziłam się na terenach półpustynnych. A to normalne, że młode lamparty opuszczają dom rodzinny i wyruszają w poszukiwaniu własnego terytorium, partnera - odparła - Wybacz, ale jestem zmęczona. Musze odpocząć, na mnie już pora. Będę jeszcze przez parę dni w okolicy, gdybyś chciała porozmawiać chętnie - po czym skinęła głową na pożegnanie i odeszła.

/zt

//Ten wątek jest strasznie zacofany, chcę się z niego wybić aby się czasowo zgadzał. Jbc są marginesy.

[Lorraine]

zt


(nie ma co już tu napisać)

[Sekhmet]

-Me imię oznacza potężną a moim patronem jest lwica, która jest boginią wojny jak i zemsty- Spoglądała na ptaka, zdawała sobie sprawy jak płytko może to brzmieć dla innych. W końcu wojna i zemsta kojarzą się dość prosto wielu. Dla lwicy jednak miały oba słowa większe znaczeni, większa... głębie.
-Nie jestem tutaj aby rozpętywać wojny. One same to także można powiedzieć mają jakby drugie dno, wojna przynosi ból, śmierć ale także po niej nadchodzi odrodzenie, nowe życie - Ale kto wie, kto wie.Puściła ptakowi dyskretny ale wymowny jednak uśmieszek. Lwica nie będzie obawiał się żadnej konfrontacji czy to fizycznej czy słownej. wojny można w końcu toczyć na różnych... poziomach.
-Zaś sama zemsta może mieć inny wymiar nie tylko tutaj naziemny i ten najbardziej prosty ale tez metafizyczny aspekt, z obu trzeba wyciągać mądrość aby móc kierować się tak aby wszystko szło dobrze i na korzyść- Czy tutaj coś sugerowała czy nie trudno powiedzieć.

@Mistrz Gry

[Mistrz Gry]

Ptak wysłuchał uważnie lwicy i skinął łbem na jej słowa.
- Czasem ofiary są niezbędne by mogło nadejść odrodzenie. Celem wojny nie musi być jedynie śmierć i cierpienie, bywa że wojna jest potrzebna by je zakończyć. - odparł zagadkowo. Azodam czuł wzmagający się wiatr, więc wiedział że nie może pozostać tu długo jeśli chce bezpiecznie powrócić
- Nadchodzi burza. Lepiej znajdź schronienie. - poradził młodej lwicy, przeczuwając że zbliża się potężna nawałnica. Filozoficzna rozmowa o wojnie i zemście nie była szczególnie przydatna, więc poszuka gdzieś indziej wiadomości na temat tutejszej kultury.
- Bywaj. - rzucił na pożegnanie i zerwał się do lotu.

ZT

[Sekhmet]

Skinęła łbem ptaku i ruszyłam do oazy. Jak dla mniej rozmowa, która przeszła była dla niej całkiem owocna. Czy dla jej rozmówcy też? Nie mogła tego wiedzieć. Nie miałam jednak czasu aby zadawać więcej pytań. Czas wracać do nauki.

zt

[Zhin]

Chyba zdechli z głodu. ~ Pomyślał Zhin szczęśliwy, że okazał się twardszy niż towarzysze podróży. Ta jest! Jego ukształtowała pustynia. Gepardem saharyjskim nie jest się tylko z nazwy. Mu niestraszne słońce, piaski, skorpiony i piramidy! Właśnie siadł nad palmową plażą pełen zachwytu.
Coś słyszę... ~ Pomyślał faktycznie coś słysząc. To pewnie strudzeni towarzysze podróży, którzy przeżyli wędrówkę. To znaczy, że Zhin i tak jest zwycięzcą skoro dotarł pierwszy.
Głupio byłoby się wracać po te karakale i lamparcice. Znaczy nie głupio bo fajne z nich ziomki, ale głupio jakby im się faktycznie przytrafiło nieszczęście. Wszak Zhin jest za nich odpowiedzialny jako dowódca szwadronu kociaków alfa. W niecierpliwości zamoczył łapy w pobliskiej wodzie. Co za ulga!!!


@Hatim @Sarranid @Zao