x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Kamienista plaża
- Sigrun
- Królowa
- Posty: 313
- Gatunek: Lew kameruński
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 24 gru 2013
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 20
- Zręczność: 60
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Re: Kamienista plaża
Stanowczo za dużo tych pytań, małpa zadała je również na tyle szybko, że nawet zwykłym kiwnięciem łba nie odpowiedziała. Uśmiechnęła się przepraszająco a potem pogrzebała chwilę w swojej torbie i wyciągnęła wypaloną, twardą glinianą figurkę przedstawiającego lwa. Skoro ta była ciekawa to zamierzała się pochwalić swoim małym dziełem. Postawiła ją na jednym z kamieni by Uran mogła ją obejrzeć.
A droga wiedzie w przód i w przód,
Choć się zaczęła tuż za progiem
I w dal przede mną mknie na wschód,
A ja wciąż za nią - tak jak mogę...
Skorymi stopy za nią w ślad -
Aż w szerszą się rozpłynie drogę,
Gdzie strumień licznych dróg już wpadł...
A potem dokąd? - rzec nie mogę...♪♫♪
Tutu tutu tutu tutu|Gdy posuniesz się za daleko|Yummy|☙❦❧ Karta postaci
- Uran
- Posty: 94
- Gatunek: Mandryl
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 25 kwie 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 1
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 15
- Zręczność: 55
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Uran jest bardziej niż pewna, że ma do czynienia z niemową. Los jest dla niektórych okrutny i skąpie im podstawowych funkcji komunikatywnych. Przypomniał jej się lew, którego spotkała nad martwą rzeką. Ten to dopiero musi mieć w życiu ciężko przez karłowatość. Rozmówczyni wydała się przygnieciona gradem zadanych pytań i nie miała jak na nie odpowiedzieć, choćby przytaknięciem głowy, potem położyła na kamieniu glinianą figurkę i to nie byle jaką, wypaloną w ogniu. Uran przyglądała się z otwartymi ustami kunsztowi rzemieślniczemu, nieprawdopodobne co mogą stworzyć kotowate. Z pozoru pozbawione chwytnych łap a takie zręczne. Nie wytrzymała i zbliżyła się do figurki, potem chwyciła ją w swoje dłonie, obmacywała starannie nie zapominając o delikatności.
- Genialne! - wydała z siebie przeskakując wzrokiem między rzemieślniczką a figurką. Może wprawiona lwica mogłaby udzielić paru lekcji fenkowi - Hej, jestem medykiem i razem z moją przyjaciółką Chloris budujemy chatkę w Upendi. Chloris jest rzemieślnikiem, podzieliłabyś się z nią wiedzą? - Zapytała odważnie patrząc na rozmówczynię błagalnym wzrokiem przepełnionym nadzieją. Odłożyła figurkę na kamień wciąż mając na twarzy wypisany zachwyt.
- Genialne! - wydała z siebie przeskakując wzrokiem między rzemieślniczką a figurką. Może wprawiona lwica mogłaby udzielić paru lekcji fenkowi - Hej, jestem medykiem i razem z moją przyjaciółką Chloris budujemy chatkę w Upendi. Chloris jest rzemieślnikiem, podzieliłabyś się z nią wiedzą? - Zapytała odważnie patrząc na rozmówczynię błagalnym wzrokiem przepełnionym nadzieją. Odłożyła figurkę na kamień wciąż mając na twarzy wypisany zachwyt.
- Sigrun
- Królowa
- Posty: 313
- Gatunek: Lew kameruński
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 24 gru 2013
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 20
- Zręczność: 60
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Zachwyt w oczach małpy był dla Sigrun wystarczająca nagrodę za trud wysiłku w wytworzeniu ozdobnego dzieła. Machnęła łapą na znak, że Uran może zatrzymać ją skoro tak bardzo przypadła jej do gustu.
Szara nie czuła się dobrze w roli nauczyciela, po za tym nie uważała by znała się na rzemieślnictwie dość mocno. Ot zawsze tworzyła to co wyobraźnia jej podpowiedziała. Po za tym ciężko o tłumaczenie czegoś bez możliwości komunikacji. Sceptycznie podeszła do tego pomysłu. Choć lwica mogłaby pomóc w budowie chatki. Może sama uszczknęłaby jakiś pomysł na udekorowanie własnej jaskini. Podniosła się by udać w stronę Upendi pod przewodnictwem naczelnej.
-1 gliniana figurka lwa
Szara nie czuła się dobrze w roli nauczyciela, po za tym nie uważała by znała się na rzemieślnictwie dość mocno. Ot zawsze tworzyła to co wyobraźnia jej podpowiedziała. Po za tym ciężko o tłumaczenie czegoś bez możliwości komunikacji. Sceptycznie podeszła do tego pomysłu. Choć lwica mogłaby pomóc w budowie chatki. Może sama uszczknęłaby jakiś pomysł na udekorowanie własnej jaskini. Podniosła się by udać w stronę Upendi pod przewodnictwem naczelnej.
-1 gliniana figurka lwa
A droga wiedzie w przód i w przód,
Choć się zaczęła tuż za progiem
I w dal przede mną mknie na wschód,
A ja wciąż za nią - tak jak mogę...
Skorymi stopy za nią w ślad -
Aż w szerszą się rozpłynie drogę,
Gdzie strumień licznych dróg już wpadł...
A potem dokąd? - rzec nie mogę...♪♫♪
Tutu tutu tutu tutu|Gdy posuniesz się za daleko|Yummy|☙❦❧ Karta postaci
- Hiraeth
- Posty: 341
- Gatunek: fenek
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 wrz 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 21
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Wędrówka była długa, i raczej samotna, nie licząc ptaków obecnych gdzieś bardzo wysoko i gryzoni przemykających się całkiem nisko. Na stworzenia swoich rozmiarów nawet nie liczyła, a większych raczej wolałaby uniknąć.
Początkowo przecięła pustynię na przestrzał, a potem podążała wzdłuż górskiego pasma, wyższego niż największa z wydm.
Wydawała się być całkiem ukontentowana z długiego spaceru i względnej ciszy, ale jedno i drugie w końcu zaczyna się przykrzyć, i Hiraeth, mimo, że była fenkiem, także odczuwała pragnienie (choć rzadziej niż gatunki niepustynne) - toteż z zadowoleniem wyłapała szmer płynącej rzeki gdzieś całkiem niedaleko. Wyglądało na to, że płynąca woda wręcz przecinała jej trasę, więc tak czy owak będzie musiała zwolnić, i jakoś się przez nią przeprawić - choć Przodkowie świadkiem, nie miała jeszcze pomysłu, jak.
Schodziła po kamieniach coraz bliżej nurtu, tu, w górze rzeki, nie bardzo jeszcze rozlanego i rwącego. Może po prostu uda się jej przejść po większych odłamkach skalnych. Ugasiła pragnienie, a gdy podniosła łepek, żeby oszacować swoje szanse - na drugim brzegu zobaczyła lwicę... i chyba jakiegoś naczelnego. Wyglądały, jakby się zabierały do odejścia z tego miejsca, ale raczej nie w stronę lisiczki, ale zupełnie przeciwną. Przestąpiła z łapki na łapkę.
- Dzień dobry? - zagadnęła, wskakując na pierwszy z kamieni i łapiąc równowagę.
Początkowo przecięła pustynię na przestrzał, a potem podążała wzdłuż górskiego pasma, wyższego niż największa z wydm.
Wydawała się być całkiem ukontentowana z długiego spaceru i względnej ciszy, ale jedno i drugie w końcu zaczyna się przykrzyć, i Hiraeth, mimo, że była fenkiem, także odczuwała pragnienie (choć rzadziej niż gatunki niepustynne) - toteż z zadowoleniem wyłapała szmer płynącej rzeki gdzieś całkiem niedaleko. Wyglądało na to, że płynąca woda wręcz przecinała jej trasę, więc tak czy owak będzie musiała zwolnić, i jakoś się przez nią przeprawić - choć Przodkowie świadkiem, nie miała jeszcze pomysłu, jak.
Schodziła po kamieniach coraz bliżej nurtu, tu, w górze rzeki, nie bardzo jeszcze rozlanego i rwącego. Może po prostu uda się jej przejść po większych odłamkach skalnych. Ugasiła pragnienie, a gdy podniosła łepek, żeby oszacować swoje szanse - na drugim brzegu zobaczyła lwicę... i chyba jakiegoś naczelnego. Wyglądały, jakby się zabierały do odejścia z tego miejsca, ale raczej nie w stronę lisiczki, ale zupełnie przeciwną. Przestąpiła z łapki na łapkę.
- Dzień dobry? - zagadnęła, wskakując na pierwszy z kamieni i łapiąc równowagę.
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
- Uran
- Posty: 94
- Gatunek: Mandryl
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 25 kwie 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 1
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 15
- Zręczność: 55
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Otrzymała piękną figurkę lwa, którą cieszyła oczy przez następnych parę chwil, a później Sigrun wstała. Wyraźny znak, że zgodziła się na propozycję i jest gotowa ruszyć z Uran do Upendi. Mandrylka schowała do sakiewki glinianą figurkę, a gdy byli bliscy opuszczenia terytorium pojawiła się kolejna osobistość. Rzucająca na myśl Chloris, ponieważ to fenek. Przyjrzała się dokładnie małej, która wskoczyła na kamień i przywitała się w oficjalny sposób. Oddała uśmiech małemu słodziakowi,lecz nie była w stanie wytrzymać długo w obecności tak majestatycznego zwierzęcia. Zbliżyła dłoń do ucha nowo poznanego stworzenia głaszcząc je pieszczotliwie.
- Dzień dobry. Jaki piękny i słodki fenek! - przywitała się widocznie zachwycona małym słodziakiem, który postanowił nawiązać rozmowę z Uran i Sigrun. - Jakie bujne futerko! Co tutaj robisz? - pochwaliła raz jeszcze małą. Zastanawiała się czy wziąć ją na ręce choć na to jest za wcześnie, może spotkała fenka, który akurat nie lubi tak zaawansowanych pieszczot.
- Dzień dobry. Jaki piękny i słodki fenek! - przywitała się widocznie zachwycona małym słodziakiem, który postanowił nawiązać rozmowę z Uran i Sigrun. - Jakie bujne futerko! Co tutaj robisz? - pochwaliła raz jeszcze małą. Zastanawiała się czy wziąć ją na ręce choć na to jest za wcześnie, może spotkała fenka, który akurat nie lubi tak zaawansowanych pieszczot.
- Hiraeth
- Posty: 341
- Gatunek: fenek
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 wrz 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 21
- Percepcja: 55
- Kontakt:
W pierwszym odruchu Hiraeth obejrzała się za siebie, jakby się spodziewała, że jest tu więcej fenków, które zwyczajnie przeoczyła. Co wydawało się mało prawdopodobne (była dość czujna, obcy teren i te sprawy...), ale też stwierdzenie mandrylki o domniemanej "piękności" jakoś trudno jej było automatycznie odnieść do siebie.
- Gdzie? - wymskło jej się, i małpka wykorzystała ten moment żeby dopaść jej ucho. Och, święta naiwności! Wystarczyło na chwilę spuścić naczelnego z oczu, i masz fenku placek. - A, że niby ja. - Stuliła trochę uszy, bo nagły kontakt fizyczny był... no cóż, nagły. Zwykle preferowała... bardziej stopniowe zacieśnianie więzi. Ale też nie mogła nic poradzić na to, że mizianie za uchem było niespodziewanie przyjemne, i mimowolnie machnęła parę razy ogonem na boki. No i oczywiście od tego nadmiaru zamierzonych i niezamierzonych zachwytów, podjechała jej tylna łapka na śliskim kamieniu, sprowadzając lisiczkę na ziemię.
- Czy mogłabyś, eee... przenieść mnie na tamten wasz brzeg? - poprosiła. I postawić na ziemi, dodała w myślach. Spojrzała pytająco i prosząco na mandrylkę, a potem przeniosła czujny wzrok na lwicę, która pozostała na swoim miejscu. Z lwami nigdy nic nie było wiadomo na pewno. Co prawda jej naczelna koleżanka (?) wyglądała na raczej wyluzowaną w towarzystwie większego drapieżnika... ale Hiraeth nauczyła się już, że o ile nie warto okazywać strachu czy natychmiastowego respektu (nie, żeby każdorazowo je z automatu odczuwała), to czujność obwiązuje zawsze... no, chyba że znienacka drapią cię za uchem.
Jeśli udało się jej złapać wzrok lwicy, uśmiechnęła się lekko, i czekała zaciekawiona na reakcję.
O ile nie została znów wytrącona z równowagi utratą podparcia i majtaniem łapkami w powietrzu, jeśli Uran zdecydowała się ją przetransportować zgodnie z prośbą.
- Gdzie? - wymskło jej się, i małpka wykorzystała ten moment żeby dopaść jej ucho. Och, święta naiwności! Wystarczyło na chwilę spuścić naczelnego z oczu, i masz fenku placek. - A, że niby ja. - Stuliła trochę uszy, bo nagły kontakt fizyczny był... no cóż, nagły. Zwykle preferowała... bardziej stopniowe zacieśnianie więzi. Ale też nie mogła nic poradzić na to, że mizianie za uchem było niespodziewanie przyjemne, i mimowolnie machnęła parę razy ogonem na boki. No i oczywiście od tego nadmiaru zamierzonych i niezamierzonych zachwytów, podjechała jej tylna łapka na śliskim kamieniu, sprowadzając lisiczkę na ziemię.
- Czy mogłabyś, eee... przenieść mnie na tamten wasz brzeg? - poprosiła. I postawić na ziemi, dodała w myślach. Spojrzała pytająco i prosząco na mandrylkę, a potem przeniosła czujny wzrok na lwicę, która pozostała na swoim miejscu. Z lwami nigdy nic nie było wiadomo na pewno. Co prawda jej naczelna koleżanka (?) wyglądała na raczej wyluzowaną w towarzystwie większego drapieżnika... ale Hiraeth nauczyła się już, że o ile nie warto okazywać strachu czy natychmiastowego respektu (nie, żeby każdorazowo je z automatu odczuwała), to czujność obwiązuje zawsze... no, chyba że znienacka drapią cię za uchem.
Jeśli udało się jej złapać wzrok lwicy, uśmiechnęła się lekko, i czekała zaciekawiona na reakcję.
O ile nie została znów wytrącona z równowagi utratą podparcia i majtaniem łapkami w powietrzu, jeśli Uran zdecydowała się ją przetransportować zgodnie z prośbą.
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
- Sigrun
- Królowa
- Posty: 313
- Gatunek: Lew kameruński
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 24 gru 2013
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 20
- Zręczność: 60
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Mieli się właśnie zbierać do lokum, które urządziła naczelna a któremu z chęcią przyjrzałaby się lwica. W końcu każdy gatunek miał swój własny sposób na uwicie gniazdka. Pojawiła się jednak nowa postać, małego liska. Sigrun pozostała na przeciwnym brzegu przypatrując się jak Uran w te pędy popędziła do puchatej kulki rozkoszy. Gdy ich wzrok się napotkał odwzajemniła uśmiech i skinęła łbem na powitanie. Poczeka aż Uran wróci do niej z nową towarzyszką.
A droga wiedzie w przód i w przód,
Choć się zaczęła tuż za progiem
I w dal przede mną mknie na wschód,
A ja wciąż za nią - tak jak mogę...
Skorymi stopy za nią w ślad -
Aż w szerszą się rozpłynie drogę,
Gdzie strumień licznych dróg już wpadł...
A potem dokąd? - rzec nie mogę...♪♫♪
Tutu tutu tutu tutu|Gdy posuniesz się za daleko|Yummy|☙❦❧ Karta postaci
- Uran
- Posty: 94
- Gatunek: Mandryl
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 25 kwie 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 1
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 15
- Zręczność: 55
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Uran zareagowała szybko i przeszła na drugi brzeg rzeki tylko z powodu słodkiego fenka. Miała słabość do małych i słodkich zwierząt, szczególnie po spotkaniu Kapitana oraz Chloris. Uśmiechnęła się, gdy w pierwszym momencie mała nie zrozumiała, że to ona jest pięknością. Podrapała nową jeszcze chwilę za uszkiem i urwała pieszczoty, wysłuchając dokładnie co ma do powiedzenia.
- Jak mogłabym odmówić fenkowi w potrzebie? - zapytała niemal od razu szczerząc zęby i obdarowując małą pogodnym wyrazem twarzyczki. Wzięła fenka na dłonie kładąc jej głowę na swoim ramieniu, a następnie wróciła po kamieniach do niemej rzemieślniczki na przeciwny brzeg rzeki. Zbliżyła się do Sigrun i zdjęła małą z ramienia. Niespodziewanie podsunęła ją bliżej twarzy lwicy.
- Zobacz jaka słodka! - ekscytowała się w dalszym ciągu napotkanym zwierzakiem i wpadła na pomysł. Zaczęła przybliżać oraz oddalać się z fenkiem do Sigrun dodając odgłosy grozy.
- Dam dam dam dam... Zbliżenie... Dun, dun, dun... oddalenie... - powtórzyła tak jeszcze raz dla lepszego efektu, a późbiej odłożyła świeżo poznaną na ziemię. Wystarczy jej wrażeń. Jeszcze pomyśli, że Uran pastwi się nad zwierzętami.
- Co fenek robi poza pustynią? - zapytała zaciekawiona.
- Jak mogłabym odmówić fenkowi w potrzebie? - zapytała niemal od razu szczerząc zęby i obdarowując małą pogodnym wyrazem twarzyczki. Wzięła fenka na dłonie kładąc jej głowę na swoim ramieniu, a następnie wróciła po kamieniach do niemej rzemieślniczki na przeciwny brzeg rzeki. Zbliżyła się do Sigrun i zdjęła małą z ramienia. Niespodziewanie podsunęła ją bliżej twarzy lwicy.
- Zobacz jaka słodka! - ekscytowała się w dalszym ciągu napotkanym zwierzakiem i wpadła na pomysł. Zaczęła przybliżać oraz oddalać się z fenkiem do Sigrun dodając odgłosy grozy.
- Dam dam dam dam... Zbliżenie... Dun, dun, dun... oddalenie... - powtórzyła tak jeszcze raz dla lepszego efektu, a późbiej odłożyła świeżo poznaną na ziemię. Wystarczy jej wrażeń. Jeszcze pomyśli, że Uran pastwi się nad zwierzętami.
- Co fenek robi poza pustynią? - zapytała zaciekawiona.
- Sigrun
- Królowa
- Posty: 313
- Gatunek: Lew kameruński
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 24 gru 2013
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 20
- Zręczność: 60
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Gdy Uran zaprezentowała jej fenka w całej okazałości Sigrun zaśmiała się niemo a potem liznęła małą w nos, choć raczej swoim wielkim jęzorem obśliniła jej większą część pyska. oczywiście nie zdawała sobie sprawy, że zachowanie małpy mogło przysporzyć małą istotę o zawał serca. W końcu szara lwica nie uważała się za groźną, nie rozumiała, że takie zachowanie było mocno niestosowne.
A droga wiedzie w przód i w przód,
Choć się zaczęła tuż za progiem
I w dal przede mną mknie na wschód,
A ja wciąż za nią - tak jak mogę...
Skorymi stopy za nią w ślad -
Aż w szerszą się rozpłynie drogę,
Gdzie strumień licznych dróg już wpadł...
A potem dokąd? - rzec nie mogę...♪♫♪
Tutu tutu tutu tutu|Gdy posuniesz się za daleko|Yummy|☙❦❧ Karta postaci
- Hiraeth
- Posty: 341
- Gatunek: fenek
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 wrz 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 21
- Percepcja: 55
- Kontakt:
A więc to wszystko był podstęp! Kidnaperzy, fenkożercy... no zwyczajne potwory! Masz za swoje, Hiraeth, następnym razem nie będziesz taka naiwna. Zaraz, nie będzie przecież żadnego następnego razu, bo właśnie na jej własną prośbę i za pozwoleniem małpa będzie nią skarmiała lwicę.
Lisiczka podwinęła łapki pod siebie, i zacisnęła oczy.
Jak ją mają zjadać, to chociaż w jednym kawałku.
Miała pisnąć, że jest niesmaczna i jej futerko zbije się w kulkę i w ogóle gwarantowana niestrawność i niedrożność przewodu pokarmowego, ale kto by jej tam słuchał.
Ostatni wdech, jak przed skokiem na główkę do jeziora.
O, o, już ją oblizują. Fujka.
Aż WTEM...!!! Poczuła, że stawiają ją na ziemię. To była jej szansa! Zaraz wszystkimi czterema łapkami zaparła się o stały grunt, i podała tyły - wycofała się, znaczy, otwierając ślepka i przyglądając się psychopatkom uważnie i podejrzliwie.
- Walczy o życie? - odpowiedziała na wiszące w powietrzu pytanie, pocierając przednią łapką o pyszczek, żeby go osuszyć.
Małpa i lwica wyglądały na jakby... skonsternowane?
- Co to w ogóle miało być, hm? - zapytała zaczepnie. Zaraz jak bojowa cziłała rzuci się im do gardeł w odwecie. Albo i nie. Sama była totalnie zbita z tropu. - Ja rozumiem, że jestem mniejsza, ale żeby tak od razu zjadać?!
Lisiczka podwinęła łapki pod siebie, i zacisnęła oczy.
Jak ją mają zjadać, to chociaż w jednym kawałku.
Miała pisnąć, że jest niesmaczna i jej futerko zbije się w kulkę i w ogóle gwarantowana niestrawność i niedrożność przewodu pokarmowego, ale kto by jej tam słuchał.
Ostatni wdech, jak przed skokiem na główkę do jeziora.
O, o, już ją oblizują. Fujka.
Aż WTEM...!!! Poczuła, że stawiają ją na ziemię. To była jej szansa! Zaraz wszystkimi czterema łapkami zaparła się o stały grunt, i podała tyły - wycofała się, znaczy, otwierając ślepka i przyglądając się psychopatkom uważnie i podejrzliwie.
- Walczy o życie? - odpowiedziała na wiszące w powietrzu pytanie, pocierając przednią łapką o pyszczek, żeby go osuszyć.
Małpa i lwica wyglądały na jakby... skonsternowane?
- Co to w ogóle miało być, hm? - zapytała zaczepnie. Zaraz jak bojowa cziłała rzuci się im do gardeł w odwecie. Albo i nie. Sama była totalnie zbita z tropu. - Ja rozumiem, że jestem mniejsza, ale żeby tak od razu zjadać?!
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości