x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Mówią, że krzyżyk piecze w usta [ Hiraeth + Rabsha ]
- Rabsha
- Posty: 41
- Gatunek: Hiena Pręgowana
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 17 lip 2017
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 45
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Re: Mówią, że krzyżyk piecze w usta [ Hiraeth + Rabsha ]
Słysząc słowa lisiczki odnośnie liczebności lwów na skale, widniejącej na horyzoncie, zmarszczył delikatnie czoło, najpewniej przypominając sobie swoje wizyty w jej pobliżu, by następnie twierdząco skinąć łbem.
- Nie inaczej - przyznał wpierw, posyłając złocistorudej ciepły uśmiech. - Ale całkiem sympatyczne bestie, da się z nimi żyć. Czasami nawet pozwalają podkradać padlinkę na legalu - dodał, oblizując się głośno, wszak samo wspomnienie wyżerek fundowanych przez przeżarte lwy wywołało u Rabshy istny ślinotok. - Serio? - wyrwał się nagle, słysząc, jak fenka wspomniała o pewnego rodzaju przeczuleniu ze strony przerośniętych kociaków. Spojrzał na nią, szczerze zaintrygowany przygodami kompanki w tej materii. Sam nie pamiętał, aby kiedykolwiek go przepędzano czy dawano odczuć, iż jest wyjątkowo niemile widzianym intruzem. Na wszelki wypadek może lepiej nie mówić jej, że notabene obecnie też znajdują się na terenie stada lwich paszczy? - Hmm, albo miałem wyjątkowo dużo farta, albo nie jestem zbyt biegły w wyłapywaniu komunikatów podprogowych, bo nie miałem okazji tego odczuć - przyznał. Prawdopodobnie jakiekolwiek oznaki zniecierpliwienia jego obecnością odbierał jako żarty, ot, taki typ. Zakołysał ogonem, postanowiwszy nie rozpamiętywać już kontaktów z lwami, bo - jak wnioskował - Hiraeth nie czuła się w takich sytuacjach nazbyt komfortowo.
- Możemy kawałek do niej podejść, jasne. To naprawdę kawał drogi - rzekł, skinąwszy łbem. Nie miał pojęcia o tym, że właśnie Kilimandżaro obrał Wódz jako swoją siedzibę... Chociaż... Po prawdzie nawet nie wiedział o istnieniu jakiegokolwiek Wodza. Te plotki jakoś nie dotarły do niemałych uszu hienki.
- Cóż, dotąd nie doznałem żadnych nieprzyjemności ze strony tych ze skały. Raczej udają, że mnie nie widzą, wywracając oczyma w geście: "o nie, to znowu on" - obrócił wszystko w żart, niespiesznie ruszając w kierunku góry.
- Nie inaczej - przyznał wpierw, posyłając złocistorudej ciepły uśmiech. - Ale całkiem sympatyczne bestie, da się z nimi żyć. Czasami nawet pozwalają podkradać padlinkę na legalu - dodał, oblizując się głośno, wszak samo wspomnienie wyżerek fundowanych przez przeżarte lwy wywołało u Rabshy istny ślinotok. - Serio? - wyrwał się nagle, słysząc, jak fenka wspomniała o pewnego rodzaju przeczuleniu ze strony przerośniętych kociaków. Spojrzał na nią, szczerze zaintrygowany przygodami kompanki w tej materii. Sam nie pamiętał, aby kiedykolwiek go przepędzano czy dawano odczuć, iż jest wyjątkowo niemile widzianym intruzem. Na wszelki wypadek może lepiej nie mówić jej, że notabene obecnie też znajdują się na terenie stada lwich paszczy? - Hmm, albo miałem wyjątkowo dużo farta, albo nie jestem zbyt biegły w wyłapywaniu komunikatów podprogowych, bo nie miałem okazji tego odczuć - przyznał. Prawdopodobnie jakiekolwiek oznaki zniecierpliwienia jego obecnością odbierał jako żarty, ot, taki typ. Zakołysał ogonem, postanowiwszy nie rozpamiętywać już kontaktów z lwami, bo - jak wnioskował - Hiraeth nie czuła się w takich sytuacjach nazbyt komfortowo.
- Możemy kawałek do niej podejść, jasne. To naprawdę kawał drogi - rzekł, skinąwszy łbem. Nie miał pojęcia o tym, że właśnie Kilimandżaro obrał Wódz jako swoją siedzibę... Chociaż... Po prawdzie nawet nie wiedział o istnieniu jakiegokolwiek Wodza. Te plotki jakoś nie dotarły do niemałych uszu hienki.
- Cóż, dotąd nie doznałem żadnych nieprzyjemności ze strony tych ze skały. Raczej udają, że mnie nie widzą, wywracając oczyma w geście: "o nie, to znowu on" - obrócił wszystko w żart, niespiesznie ruszając w kierunku góry.
- Hiraeth
- Posty: 341
- Gatunek: fenek
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 wrz 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 21
- Percepcja: 55
- Kontakt:
- A, jak sympatyczne, to w porządku - lisiczka spuściła z tonu, choć wcześniej nie była jakoś szczególnie zestresowana. Po prostu, po co sobie dokładać zmartwień tudzież przysparzać wrogów. Skoro jednak Rabsha uważa, że tutejsze lwy nadają się do współegzystencji, a stał się jej autorytetem w dziedzinie sawanny jakieś pięć minut temu, to znaczy, że się nadają i nie należy tego kwestionować.
- Serio serio, no wiesz, jak wszystkie gatunki stadne, ni stąd ni zowąd zaczyna ich uwierać, że ktoś podbiera im zieleninkę z akurat-ich-terenu. - wytłumaczyła, jakby fenki nie były istotami preferującymi życie w grupie. - Ach, szkoda gadać, jeszcze kiedyś to sobie z nimi wyjaśnię - rzuciła lekko, drepcząc zawzięcie, żeby dotrzymać kroku długonogiej (z jej perspektywy) hienie; nie sprecyzowała, jacy to "oni" będą skazani na tłumaczenie się przed uszastym kurduplem. W ustach dajmy na to lamparta, umówmy się że miałoby szansę to zabrzmieć poważnie, ale liska? Cóż, Rabsha, ciesz się towarzystwem, dopóki fenka nie została zeżarta. Żywcem. Za swój niewyparzony ozorek.
- O! O! Chyba widzę! - szczeknęła nagle Hiraeth, zatrzymując się i stając słupka, żeby wystawić nos ponad trawę. Musiała podpatrzeć ten trik u surykatek. - To ta góra, o której mówiłeś? - Zapytała. Mógł to być też słoń z usra... ubielonym grzbietem, widoczny z oddali, więc sprawa zaiste wymagała pilnej weryfikacji przez miejscowego przewodnika jednoosobowych grup wycieczkowych. - Byłeś tam kiedyś? - ciągnęła, odpuszczając już permanentnie temat tutejszych lwów. Uznała, że w razie czego Rabsha będzie nawiązywał stosunki dyplomatyczne.
- Serio serio, no wiesz, jak wszystkie gatunki stadne, ni stąd ni zowąd zaczyna ich uwierać, że ktoś podbiera im zieleninkę z akurat-ich-terenu. - wytłumaczyła, jakby fenki nie były istotami preferującymi życie w grupie. - Ach, szkoda gadać, jeszcze kiedyś to sobie z nimi wyjaśnię - rzuciła lekko, drepcząc zawzięcie, żeby dotrzymać kroku długonogiej (z jej perspektywy) hienie; nie sprecyzowała, jacy to "oni" będą skazani na tłumaczenie się przed uszastym kurduplem. W ustach dajmy na to lamparta, umówmy się że miałoby szansę to zabrzmieć poważnie, ale liska? Cóż, Rabsha, ciesz się towarzystwem, dopóki fenka nie została zeżarta. Żywcem. Za swój niewyparzony ozorek.
- O! O! Chyba widzę! - szczeknęła nagle Hiraeth, zatrzymując się i stając słupka, żeby wystawić nos ponad trawę. Musiała podpatrzeć ten trik u surykatek. - To ta góra, o której mówiłeś? - Zapytała. Mógł to być też słoń z usra... ubielonym grzbietem, widoczny z oddali, więc sprawa zaiste wymagała pilnej weryfikacji przez miejscowego przewodnika jednoosobowych grup wycieczkowych. - Byłeś tam kiedyś? - ciągnęła, odpuszczając już permanentnie temat tutejszych lwów. Uznała, że w razie czego Rabsha będzie nawiązywał stosunki dyplomatyczne.
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
- Rabsha
- Posty: 41
- Gatunek: Hiena Pręgowana
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 17 lip 2017
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 45
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Jak widać mieli całkiem odmienne doświadczenia z lwami. Cóż, Rabsha nie naciskał, bo jakoś podskórnie wyczuwał (lub tylko tak mu się wydawało) iż jego rozmówczyni niekoniecznie chciała dzielić się tymi informacjami; może były nieco niewygodne, a może powracanie myślami to nieprzyjemnych spotkań z kotami było... nieprzyjemne? Och, brawo!
Zaśmiał się za to krótko, gdy podzieliła się z nim swoim zamiarem odnośnie wyjaśniania sobie tego i owego z dużymi drapieżnikami, pokręcając delikatnie czerepem. Była urocza. Nic tylko schrupać. Chyba nawet nie dziwił się lwom, że mogły chcieć ją pożreć. Podniósł jedną z przednich łapek i w przyjacielskim geście poklepał ją delikatnie po tym słodziasznym złocistym łebku.
- Zanim jednak skoczysz im do gardeł zawołaj mnie. Podsadzę cię, żeby było ci łatwiej - śmiało zażartował sobie z jej wzrostu. Liczył, iż jej nie urazi, w końcu z jej poprzednich wypowiedzi nieraz wynikało (lub znowu posuwał się do nadinterpretacji, ta bowiem zdarzała mu się całkiem często...) że Hirka posiada sporo dystansu do samej siebie. Pewnie dlatego tak ją polubił w zasadzie od pierwszej chwili. Troszkę szkoda, że nie była hieną. Matka Natura narzuciła pewne ograniczenia, których nawet Rabuś nie jest w stanie przeskoczyć...
Pokiwał łbem, kiedy lisiczka wystawiła nosek, wskazując nim Kilimandżaro. Trudno było przeoczyć szczyt, który wznosił się ponad resztą terenu, jawnie sobie kpiąc z maleńkości wszelkich istnień.
- Coś ty. Za wysoko, jeszcze bym nabawił się odcisków - rzucił wesoło, po czym jednak zmienił nieco ton i przyznał całkiem uczciwie: - Nigdy tak naprawdę nie spotkałem nikogo na tyle szalonego, by mi towarzyszył w tej wyprawie. A samemu to co to za zabawa?
Zaśmiał się za to krótko, gdy podzieliła się z nim swoim zamiarem odnośnie wyjaśniania sobie tego i owego z dużymi drapieżnikami, pokręcając delikatnie czerepem. Była urocza. Nic tylko schrupać. Chyba nawet nie dziwił się lwom, że mogły chcieć ją pożreć. Podniósł jedną z przednich łapek i w przyjacielskim geście poklepał ją delikatnie po tym słodziasznym złocistym łebku.
- Zanim jednak skoczysz im do gardeł zawołaj mnie. Podsadzę cię, żeby było ci łatwiej - śmiało zażartował sobie z jej wzrostu. Liczył, iż jej nie urazi, w końcu z jej poprzednich wypowiedzi nieraz wynikało (lub znowu posuwał się do nadinterpretacji, ta bowiem zdarzała mu się całkiem często...) że Hirka posiada sporo dystansu do samej siebie. Pewnie dlatego tak ją polubił w zasadzie od pierwszej chwili. Troszkę szkoda, że nie była hieną. Matka Natura narzuciła pewne ograniczenia, których nawet Rabuś nie jest w stanie przeskoczyć...
Pokiwał łbem, kiedy lisiczka wystawiła nosek, wskazując nim Kilimandżaro. Trudno było przeoczyć szczyt, który wznosił się ponad resztą terenu, jawnie sobie kpiąc z maleńkości wszelkich istnień.
- Coś ty. Za wysoko, jeszcze bym nabawił się odcisków - rzucił wesoło, po czym jednak zmienił nieco ton i przyznał całkiem uczciwie: - Nigdy tak naprawdę nie spotkałem nikogo na tyle szalonego, by mi towarzyszył w tej wyprawie. A samemu to co to za zabawa?
- Hiraeth
- Posty: 341
- Gatunek: fenek
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 wrz 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 21
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Przystanęła zaskoczona, kiedy popatał ją po głowie. Co prawda miała na myśli negocjacje słowne, a nie morderstwa z zimną krwią, nie rozumiała skąd w ogóle ten pomysł. No tak, nikt nie traktował jej poważnie. Fuknęła lekko.
- Zagryzłam kiedyś wielkoszczura większego od siebie, nie myśl sobie - powiedziała wyzywająco. Spod przedniej łapki Rabshy wyzierała na niego czarnymi ślepkami groza, pożoga i śmierć. O tym, że miniaturowa personifikacja klęsk żywiołowych przemilczała współudział w mordzie rytualnym osób trzecich, Rabuś nie miał jak się domyślić. Choć mógł przypuszczać, oczywiście.
Niestety Hiraeth nie miała zbyt wielu imponujących dokonań na swoim koncie, nawet gdyby chciała kreatywnie naciągać fakty, uznała więc, że sojusznik w postaci hieny zawsze będzie wartością dodaną. Niekoniecznie w celu krwawych napadów rabunkowych, szalone wyprawy z bliżej nieokreśloną celowością też były w spektrum zainteresowań.
- Samemu to faktycznie średnio - przyznał najmniejszy z jeźdźców apokalipsy, nurkując pod Rabhową łapkę, przechodząc bez większego wysiłku pod jego klatką piersiową i wyłaniając się gdzieś z drugiej strony w okolicy jego przeciwległego boku. Być może był to trick dezorientujący, a być może sygnał do odwrotu.
- Skoro nie lubisz łazić po górach, może odprowadzisz mnie na pustynię? - odezwał się proszący głosik gdzieś w okolicach jego ogona. - To nie aż tak daleko, odciski nam nie grożą - co najwyżej poparzenia drugiego stopnia poduszek łapek od nagrzanego piachu. - Przedstawię cię duchom pustyni, chcesz? - brzmiało jak świetna zabawa.
- Zagryzłam kiedyś wielkoszczura większego od siebie, nie myśl sobie - powiedziała wyzywająco. Spod przedniej łapki Rabshy wyzierała na niego czarnymi ślepkami groza, pożoga i śmierć. O tym, że miniaturowa personifikacja klęsk żywiołowych przemilczała współudział w mordzie rytualnym osób trzecich, Rabuś nie miał jak się domyślić. Choć mógł przypuszczać, oczywiście.
Niestety Hiraeth nie miała zbyt wielu imponujących dokonań na swoim koncie, nawet gdyby chciała kreatywnie naciągać fakty, uznała więc, że sojusznik w postaci hieny zawsze będzie wartością dodaną. Niekoniecznie w celu krwawych napadów rabunkowych, szalone wyprawy z bliżej nieokreśloną celowością też były w spektrum zainteresowań.
- Samemu to faktycznie średnio - przyznał najmniejszy z jeźdźców apokalipsy, nurkując pod Rabhową łapkę, przechodząc bez większego wysiłku pod jego klatką piersiową i wyłaniając się gdzieś z drugiej strony w okolicy jego przeciwległego boku. Być może był to trick dezorientujący, a być może sygnał do odwrotu.
- Skoro nie lubisz łazić po górach, może odprowadzisz mnie na pustynię? - odezwał się proszący głosik gdzieś w okolicach jego ogona. - To nie aż tak daleko, odciski nam nie grożą - co najwyżej poparzenia drugiego stopnia poduszek łapek od nagrzanego piachu. - Przedstawię cię duchom pustyni, chcesz? - brzmiało jak świetna zabawa.
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
- Rabsha
- Posty: 41
- Gatunek: Hiena Pręgowana
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 17 lip 2017
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 45
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Już go kusiło, aby zapytać, czy ten wielkoszczur nie był czasami sparaliżowany, chory lub nie cierpiał na jakąś zwierzęcą formę szkorbutu na skutek której utracił wszelkie zęby, nie spał czy nie utknął w jakiejś pułapce uniemożliwiającej odwrót i walkę, niemniej ton głosu i spojrzenie, które mu posłała, ugasił na moment jego samobójcze - jak się okazało - zapędy. Odchrząknął tylko, odstawiając łapę, pod którą przemknęła lisiczka, z powrotem stabilnie na podłożu.
- Nie wątpię w twojego ducha walki i zdolności bitewne... - rzekł nieco wbrew sobie, bo nie potrafił odegnać wrażenia, iż paskudnie właśnie kłamie, niemal prosto w rudą kitę. - Ale i tak chętnie pomogę, wiesz, co dwóch wojaków to nie jeden! - zakończył entuzjastycznie, szczerząc się w całkiem szerokim, na pewno ciepłym oraz serdecznym, uśmiechu. Nie chciał jej do siebie zrażać, więc postanowił ten temat na razie odstawić na bok, choć pewnie niejednokrotnie jeszcze ponabija się z jej wzrostu. To po prostu było silniejsze od niego.
Odwrócił łeb, próbując nadążyć za Hiraeth, która najwyraźniej wpadła na pomysł zdezorientowania przeciwnika i ubicia, gdy nie będzie się tego spodziewał. Zaczynał wierzyć, że ubiła gryzonia. Była w końcu liskiem - a czyż nie słyną one z przebiegłości?
Na jej propozycję ponownie się uśmiechnął, aczkolwiek miał nadzieję, iż mówiąc o duchach nie miała na myśli zjaw, którymi straszyło się niedobre hienki, gdy za bardzo oddalały się od domu.
- Jasne, czemu nie. I nauczysz mnie, jak cię przywołać? - poprosił, jednocześnie posyłając kompance spojrzenie, którego nie powstydziłby się nawet sam Puszek z filmów o gburowatym zielonym ogrze.
- Nie wątpię w twojego ducha walki i zdolności bitewne... - rzekł nieco wbrew sobie, bo nie potrafił odegnać wrażenia, iż paskudnie właśnie kłamie, niemal prosto w rudą kitę. - Ale i tak chętnie pomogę, wiesz, co dwóch wojaków to nie jeden! - zakończył entuzjastycznie, szczerząc się w całkiem szerokim, na pewno ciepłym oraz serdecznym, uśmiechu. Nie chciał jej do siebie zrażać, więc postanowił ten temat na razie odstawić na bok, choć pewnie niejednokrotnie jeszcze ponabija się z jej wzrostu. To po prostu było silniejsze od niego.
Odwrócił łeb, próbując nadążyć za Hiraeth, która najwyraźniej wpadła na pomysł zdezorientowania przeciwnika i ubicia, gdy nie będzie się tego spodziewał. Zaczynał wierzyć, że ubiła gryzonia. Była w końcu liskiem - a czyż nie słyną one z przebiegłości?
Na jej propozycję ponownie się uśmiechnął, aczkolwiek miał nadzieję, iż mówiąc o duchach nie miała na myśli zjaw, którymi straszyło się niedobre hienki, gdy za bardzo oddalały się od domu.
- Jasne, czemu nie. I nauczysz mnie, jak cię przywołać? - poprosił, jednocześnie posyłając kompance spojrzenie, którego nie powstydziłby się nawet sam Puszek z filmów o gburowatym zielonym ogrze.
- Hiraeth
- Posty: 341
- Gatunek: fenek
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 wrz 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 21
- Percepcja: 55
- Kontakt:
- Wątpić jest rzeczą lwią, jak to mawiał mój świętej pamięci mistrz - powiedziała konwersacyjnym tonem, kiedy już Rabuś zgodził się na spacerek i wędrowali w jedynym słusznym kierunku, czyli na północ. - A w małym ciele wielki duch. Tak właśnie mawiał - dodała bez związku. Cała już była zadowolona, z nastroszonymi uszkami i merdającym ogonem, zupełnie w niepamięć puszczając domniemane groźby karalne. Towarzystwo Rabshy było nadspodziewanie miłe, nie czuła się tak swobodnie od czasów... no tak, od czasów kiedy jeszcze miała stado. Cóż, najwyraźniej jej nowy kumpel miał w sobie coś z fenka. Albo ona coś z hieny, jakby się nad tym zastanowić. A może było to wspominane w legendach braterstwo dusz? Hiraeth wytrwała się z zamyślenia, przystając na chwilę i drapiąc się tylną łapką za uchem.
- Tak po prawdzie to ja w żadnej bitwie nie brałam udziału - przyznała się, patrzając na hienkę. - Obawiam się, że wojny toczą raczej więksi ode mnie. - Od nas? - Wojny, spiski, sukcesje i inne takie. Jakby to w ogóle było ważne, no nie? - Było przecież tyle ciekawszych zajęć, niż knucie, jak tu sobie zawłaszczyć jeszcze kawałek terenu.
Na przykład wychodzenie na najwyższy pagórek w okolicy, siadanie na szczycie, i spoglądanie na horyzont ze świadomością, że tam właśnie zaczyna się wielgachna połać piasku, przez niektórych zwana pustynią, a przez innych domem, a jeszcze przez innych - pustkowiem.
- To tam - powiedziała do Rabshy nieco nieobecnym tonem. Zaraz jednak zerknęła na hienę z ukosa, i uśmiechnęła się psotnie.
- Wzywanie mnie jest bardzo proste - powiedziała. - Stajesz na wydmie, ustawiasz się z wiatrem, nabierasz dużo powietrza, i krzyczysz "HIRAETH!!!"
Gdzieś z zarośli u stóp ich pagórka poderwało się kilka spłoszonych bąkojadów, przelatując paręset metrów dalej i sadowiąc się na innym ugrupowaniu antylop, i łudząc się, że tam będzie ciszej.
- Żartowałam - roześmiała się fenka, trącając Rabshę nosem. - Ale tylko troszkę. Idziemy dalej? Czy chcesz poszukać czegoś do jedzenia po drodze? Bo przyznaję, pustynia jest fajna, ale faktycznie jest go tam mniej.
- Tak po prawdzie to ja w żadnej bitwie nie brałam udziału - przyznała się, patrzając na hienkę. - Obawiam się, że wojny toczą raczej więksi ode mnie. - Od nas? - Wojny, spiski, sukcesje i inne takie. Jakby to w ogóle było ważne, no nie? - Było przecież tyle ciekawszych zajęć, niż knucie, jak tu sobie zawłaszczyć jeszcze kawałek terenu.
Na przykład wychodzenie na najwyższy pagórek w okolicy, siadanie na szczycie, i spoglądanie na horyzont ze świadomością, że tam właśnie zaczyna się wielgachna połać piasku, przez niektórych zwana pustynią, a przez innych domem, a jeszcze przez innych - pustkowiem.
- To tam - powiedziała do Rabshy nieco nieobecnym tonem. Zaraz jednak zerknęła na hienę z ukosa, i uśmiechnęła się psotnie.
- Wzywanie mnie jest bardzo proste - powiedziała. - Stajesz na wydmie, ustawiasz się z wiatrem, nabierasz dużo powietrza, i krzyczysz "HIRAETH!!!"
Gdzieś z zarośli u stóp ich pagórka poderwało się kilka spłoszonych bąkojadów, przelatując paręset metrów dalej i sadowiąc się na innym ugrupowaniu antylop, i łudząc się, że tam będzie ciszej.
- Żartowałam - roześmiała się fenka, trącając Rabshę nosem. - Ale tylko troszkę. Idziemy dalej? Czy chcesz poszukać czegoś do jedzenia po drodze? Bo przyznaję, pustynia jest fajna, ale faktycznie jest go tam mniej.
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
- Rabsha
- Posty: 41
- Gatunek: Hiena Pręgowana
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 17 lip 2017
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 45
- Percepcja: 35
- Kontakt:
// Najmocniej przepraszam
Rabsha przystanął, sprawiając nagle wrażenie, jakoby coś go zaniepokoiło. Czyżby coś usłyszał? Czyżby coś zobaczył? A może po prostu wyniuchał? Albo odezwał się jego radar kłopotów? Nie, nic z tych rzeczy!
- Likaońska mać! Kompletnie zapomniałem! - rzucił nagle do samego siebie, zaś jego ślepka zaczęły przypominać dwa całkiem pokaźnych rozmiarów owoce maruli, wielkie oraz okrągłe. Jedynie nieco o orzechowym umaszczeniu, co pewnie nie do końca się zgadzało. W każdym razie spojrzał zaraz przepraszająco na swoją towarzyszkę. Z jej słów nie dosłyszał niemalże niczego, tak mocno zaabsorbowała go owa rzecz, którą właśnie sobie przypomniał.
- Wybacz, muszę iść. Na pustynię tamtędy, jakbyś zgubiła pewność czy coś - wskazał głową właściwy kierunek, po czym czmychnął, aż się za jego kitą kurzyło.
/ zt.
Rabsha przystanął, sprawiając nagle wrażenie, jakoby coś go zaniepokoiło. Czyżby coś usłyszał? Czyżby coś zobaczył? A może po prostu wyniuchał? Albo odezwał się jego radar kłopotów? Nie, nic z tych rzeczy!
- Likaońska mać! Kompletnie zapomniałem! - rzucił nagle do samego siebie, zaś jego ślepka zaczęły przypominać dwa całkiem pokaźnych rozmiarów owoce maruli, wielkie oraz okrągłe. Jedynie nieco o orzechowym umaszczeniu, co pewnie nie do końca się zgadzało. W każdym razie spojrzał zaraz przepraszająco na swoją towarzyszkę. Z jej słów nie dosłyszał niemalże niczego, tak mocno zaabsorbowała go owa rzecz, którą właśnie sobie przypomniał.
- Wybacz, muszę iść. Na pustynię tamtędy, jakbyś zgubiła pewność czy coś - wskazał głową właściwy kierunek, po czym czmychnął, aż się za jego kitą kurzyło.
/ zt.
- Hiraeth
- Posty: 341
- Gatunek: fenek
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 wrz 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 21
- Percepcja: 55
- Kontakt:
- Ale... - bąknęła, patrząc się z zaskoczeniem na niknącego w chmurze sawannowego pyłu Rabshę. Powiedziała coś nie tak? Przecież...
Rozejrzała się, na wypadek, gdyby miało się okazać, że to właśnie jest pora wędrówki gnu przez ten akurat pagórek, albo czy nie zauważy jakichś znaków na niebie i ziemi, które jej o czymś też przypomną.
Nic, cisza.
Lisiczka westchnęła. Nie musiała już się martwić prowiantem dla hieny, a kwestia wyżywienia własnego nie była nigdy zbytnim zmartwieniem.
Wstała, i przecięła sawannę prosto ku horyzontowi.
Ku pustyni.
/ Z.T., temat do przeniesienia do zakończonych.
Rozejrzała się, na wypadek, gdyby miało się okazać, że to właśnie jest pora wędrówki gnu przez ten akurat pagórek, albo czy nie zauważy jakichś znaków na niebie i ziemi, które jej o czymś też przypomną.
Nic, cisza.
Lisiczka westchnęła. Nie musiała już się martwić prowiantem dla hieny, a kwestia wyżywienia własnego nie była nigdy zbytnim zmartwieniem.
Wstała, i przecięła sawannę prosto ku horyzontowi.
Ku pustyni.
/ Z.T., temat do przeniesienia do zakończonych.
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość