x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Obrzeże

Tajemnicza puszcza, pełna zakątków wciąż czekających na odkrycie. Rosną tu bujnie niespotykane nigdzie indziej rośliny, wykorzystując każdy dostępny skrawek przestrzeni. Ich splątane pnącza tworzą zielony baldachim, przez co wnętrze dżungli pogrążone jest w półmroku. Wokół panuje gwar, na który składają się odgłosy ptaków i przemykających wśród gałęzi zwierząt.

Regulamin forum
Kary i negatywne efekty
  • podróżujące po terenach leśnych postacie mogą się zgubić
Awatar użytkownika
Sigrun
Królowa
Królowa
Posty: 313
Gatunek: Lew kameruński
Płeć: Samica
Data urodzenia: 24 gru 2013
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
czyste łapy
Czyste łapy
rzemieślnik 2
Rzemieślnik 2
recykling
Recykling
Zdrowie: 100
Waleczność: 20
Zręczność: 60
Percepcja: 70
Kontakt:

Re: Obrzeże

#11

Post autor: Sigrun » 02 paź 2019, 22:55

Kierowana wolą tego, który był tak uśpiony przez dłuższy okres czasu. Dotarła na skraj dżungli, na chwilę obecną nie miała ochoty zapuszczać się głębiej i stracić orientację. Stawiając spokojnie kroki poczęła się rozglądać ale po za roślinnością nie dostrzegła tu nic wybitnego. Dlaczego ją tu pokierował? Nie miała bladego pojęcia. Ten duch był kapryśny i nie odzywał się zbyt często, przynajmniej ostatnimi czasy. Gdy była młodsza był bardziej aktywny, na tyle, że próbował całkowicie przejąc nad nią kontrolę. Korzystając już z uroków dłuższego spaceru poczęła przyglądać się bacznie tutejszej roślinności. Może coś jej się spodoba na tyle by mogła to zabrać ze sobą i spróbować posadzić w swoim prowizorycznym ogródku.
Sigrun wyrzuca 3d100:
69, 43, 19


Edit 03.10.2019r.
Przy drodze zauważyła niewielkie czerwone kwiaty, nachyliła się by je powąchać. Nie pachniały zbyt przyjemnie, o ile dobrze pamiętała to geranium. Tych śmierdziuchów nie da się raczej pomylić z jakimkolwiek innym zielskiem. Ostrożnie postanowiła podkopać roślinę, by wyciągnąć sadzonkę wraz z korzeniami i grudką ziemi. Trochę sobie nabrudzi w torbie ale jak wróci do domu, to posprząta. Zadowolona z kwiatka, postanowiła rozejrzeć się jeszcze za czymś przydatnym.

+1 sadzonka geranium

Sigrun wyrzuca 3d100:
59, 61, 93

Wsadzając łeb w pobliskie zarośla dostrzegła kolejną roślinę, liście miała niczym kasztanowiec i do tego owalne, czerwone owoce. Przekroiła pazurem jeden na pół, wylała się z niego tłusta substancja a w środku dostrzegła kilka nasionek. Upewniwszy się dokładnie, że to rącznik zerwała kilka owoców oraz nasypała ziemi, w której rósł do torby.
+ 2 porcje rącznika
Uznała, że dość sporo już dźwiga i by nie przemęczać zbytnio ciała udała się w kierunku swojej jaskini.
z/t

A droga wiedzie w przód i w przód,
Choć się zaczęła tuż za progiem
I w dal przede mną mknie na wschód,
A ja wciąż za nią - tak jak mogę...
Skorymi stopy za nią w ślad -
Aż w szerszą się rozpłynie drogę,
Gdzie strumień licznych dróg już wpadł...
A potem dokąd? - rzec nie mogę...
♪♫♪

Obrazek Tutu tutu tutu tutu|Gdy posuniesz się za daleko|Yummy|☙❦❧ Karta postaci

Awatar użytkownika
Nana
Posty: 309
Gatunek: Crocuta crocuta
Płeć: Samica
Data urodzenia: 13 paź 2015
Specjalizacja: Medyk poziom 2
Szaman poziom 1
Waleczność: 10
Zręczność: 45
Percepcja: 70

#12

Post autor: Nana » 05 gru 2019, 14:43

Opuszczając a zarazem omijając szerokim łukiem rozległe pole bitwy znalazła się wśród połaci zieleni. Czuć było duchotę tego miejsca. Poniuchała w powietrzu szukając jakichkolwiek oznak zapachu innych drapieżników, które mogłyby jej zagrażać. Nic nie wyczuła. Usiadła pod jednym z drzew. Coś jej to miejsce przypominało. Spojrzała w niebo, poprzez korony drzew a następnie rozejrzała się jeszcze dokładniej dookoła. W oddali rozciągały się złote piaski.
Położyła się starając się zdusić w sobie emocje, które rozrywały ją niemalże od środka. Nie wytrzymała tego obciążenia i najzwyczajniej w świecie rozpłakała się przykrywając łapą ślepia. Oczami wyobraźni widziała po jej prawej stronie śmiejącą się i żartująca Shabę oraz Sabrę. To tu po opuszczeniu rodzimego klanu, rozwodziły się nad dalszym celem ich wspólnej podróży.
Ich pierwszy postój, nadzieje, plany. To wszystko znikło.
Leżała tak przez dłuższy czas pochlipując.


~~~
Z tego płaczu i zmęczenia przysnęła a gdy się obudziła był już późny wieczór. Otarła pysk łapą chcąc się pozbyć resztek zaschniętych łez. Nie może się tak rozklejać, musi się wziąć w garść. Obiecała sobie, że jak zbierze potrzebne materiały, odprawi pożegnalną ceremonię. Uznała, ze powinna zakończyć pewien smutny etap w jej życiu i pogodzić się ze stratą.
Podniosła się i zaczęła przemierzać obrzeża, rozglądając się czujnie a przede wszystkim co jakiś czas węsząc w powietrzu i przy ziemi.

Nana wyrzuca 3d100:
80, 66, 10

Znalazła lwi ogon, zerwała, schowała do torby i ruszyła bardziej w głąb dżungli. z/t
+ 1 lwi ogon

Awatar użytkownika
Hatimakali
Posty: 70
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 22 kwie 2016
Zdrowie: 100
Waleczność: 70
Zręczność: 55
Percepcja: 25
Kontakt:

#13

Post autor: Hatimakali » 17 lut 2020, 2:43

Powoli i niezdarnie wił się w rzadkiej jeszcze jak na dżunglę roślinności parskając pod nosem raz po raz. Co chwilę nad głową rozbrzmiewała pieśń ptaka lub szmer jednego z mniejszych mieszkańców gąszczu. Bardziej od piasku nie lubił chyba chaszczy. Zdecydowanie preferował otwarte przestrzenie, tam przynajmniej byle gałąź nie chciała zdruzgotać mu nosa. Nie mógł sobie wyobrazić jak ktokolwiek mógłby z własnego wyboru przyjść w to miejsce, a co gorzej mieszkać w nim na stałe.
- Było mi iść piaskami - warknął sam na siebie w złości. Co rusz uderzał też bolącym udem w konar czy twardszą gałąź, co wcale nie pomagało mu w pokonywaniu przeszkód. Gdy tylko gęstwina spajała się jeszcze bardziej odbijał w bok, ciągle to na lewą łapę. Był świadomy, że nie zatacza się w koło, ale i nie podobała mu się ta sytuacja. Denerwując się krok po kroku na własne wybory jak i lokalne tereny praktycznie utracił rachubę czasu. Nie wiedział ile już wije się w tej gęstwinie. W sumie nie zastanawiało go to, chciał się tylko jak najszybciej z niej wydostać.
Z ostatnimi promieniami słońca przebijającymi się przez korony drzew znów odbił w innym kierunku, w celu wyjścia na sam skraj, tam gdzie całkowicie swobodnie będzie mógł rozprostować kości. Półmrok okalający go zewsząd powoli przechodził w ciemność nocy. Dzienne zawodzenie ptaków i innych żyjątek powoli cichło ustępując miejsca harmonii zmierzchu, uspokajającej i diametralnie różnej od dziennego zgiełku. Przerzedzające się z lekka pnie drzew powitał już znacznie spokojniejszy. Miał jednak serdecznie dość tego miejsca. Ułożył się między drzewami pyskiem w stronę widocznych przez trawy piasków. Następnego dnia starał się będzie dotrzeć w okolicę wydm, które widział opuszczając kotlinę. Gdzieś w ich pobliżu lśniły liście palm, co raczej oznacza oazę, tam może dowie się czegoś o miejscu, w które zawitał. No i może ktoś pokieruje go tak, by więcej nie trafił już w te przebrzydłe skupiska konarów, pnączy i lian.

Awatar użytkownika
Hatimakali
Posty: 70
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 22 kwie 2016
Zdrowie: 100
Waleczność: 70
Zręczność: 55
Percepcja: 25
Kontakt:

#14

Post autor: Hatimakali » 18 lut 2020, 1:37

Nie wiedział kiedy usnął. Budził się za to w nocy parokrotnie. Coś szeleściło między pniami drzew. Wydawało mu się, że nie są to byle szmery, jednak nasłuchując nie mógł trafić na żaden trop. Podobnie sprawa miał się z węchem i wzrokiem. Być może to słuch płatał mu figle. W każdym razie przez dłuższą część nocy nie spał zbyt głęboko.
Nad rankiem po postawieniu kilku kroków stwierdził, że po takiej nocy nie ma większego sensu wybiegać w piachy, które już niedługo sparzone będą gorejącym słońcem. Zamiast tego od drzemki do drzemki kręcił się na skraju linii drzew obserwując okolicę i węsząc wokół. W ten niezbyt produktywny sposób spędził prawie cały dzień, wieczorem jednak we znaki zaczęły dawać się mu ptaki mieszkające w koronach drzew. Kolejny dzień już tolerował ciągłe świstanie i świergotanie nad uszami, dzisiaj jednak ptactwo przechodziło samo siebie w zawodzeniu i uprzykrzaniu jego drzemek. Powarkiwania nie przynosiły dłuższego efektu, a wstrząsanie tym czy kolejnym drzewem również niewiele pomagało. Dał więc za wygraną i położył się na plecach.
Wpatrując się w mijające w przerwie między drzewami obłoki oddał się myślom o swoim losie, o tym jak wciąż błądzi szukając... Właśnie, czego szuka? Który to już raz to nurtujące pytanie pozostaje bez odpowiedzi - by to zliczyć nie starczyłoby mu łap ni pazurów. Miłość? Nie, nie potrzebuje wszędzie pałętających się kłębków sierści. Domu? Gdzie legnie - tam jego miejsce. No chyba, że jakieś wredne ptactwo będzie tak nieznośnie dokuczało mu swymi figlami. Prychnął, odrzucając na bok kosmyk zachodzący mu na nos. Stada? Nienawidził słuchania rozkazów, jak też mógłby po tym wszystkim zaufać grupie nieznajomych. Westchnął melancholijnie. Nadal krążył bez celu. Nadal sam. Nawet mu to odpowiadało, przynajmniej nikt nie zadawał mu głupich pytań, nie majaczył o farmazonach, nie zawracał ogona.
- Chociaż... - nieświadomie zaczął mówić sam do siebie - czy naprawdę wierzysz, że pisany jest ci los obłoku na niebie? Ileż to ojciec powtarzał... - właśnie, ojciec! Ten gnuśny, samolubny obdrapaniec, izolowany przez matkę od własnych dzieci, zawsze mający na wszystko odpowiedź. I te zielone, schowane za krzaczastymi brwiami, nieprzeniknione krztą emocji oczy. Nie chciał być taki jak on, oj nie. Mógł odgryźć mu całe ucho, a najlepiej oba - może wtedy ten stary grzywiacz coś by zrozumiał. Może wtedy nie musiałby opuszczać domu. Może...
Coś odbiło się od jego nosa i poturlało po ziemi. Warknął wytrącony z rozmyślań, przeszedł kilka kroków dalej i legł do snu. Właśnie dlatego nie zatrzymywał się nigdzie na dłużej, takie rozpatrywanie życia wprawiało go w tragiczny nastrój.

Awatar użytkownika
Shanteeroth
Posty: 995
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 04 sie 2015
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
Waleczność: 40
Zręczność: 55
Percepcja: 60

#15

Post autor: Shanteeroth » 18 lut 2020, 12:29

Shanteeroth miała słabość do Dżungli. Niestety, odnosiła wrażenie, iż pojawiało się w niej coraz więcej lampartów, którym nie chciała wchodzić w drogę. I chociaż nie była świadomą tego, iż jeden z nich deptał jej po łapach podczas ostatniej wędrówki w to miejsce, zapobiegawczo postanowiła dzisiejszego dnia nie zapuszczać się aż tak głęboko w las. I chociaż miała w samym Sercu Dżungli swoje źródełko Lwiego Ogona, miała nadzieję, iż odszuka jakąś roślinkę tego gatunku również tu - gdzie drzewa rosły rzadziej, było więc nieco więcej światła słonecznego. Zatrzymała się więc, mrużąc delikatnie ślepia. Nie miała pojęcia, iż raptem kilkadziesiąt metrów od niej drzemie znużony wędrówką samiec. Cóż, czujność i ostrożność nigdy nie należały do najmocniejszych stron Shanteeroth. Spojrzeniem omiotła okolicę, wypatrując charakterystycznej kity, zwiastującej o obecności poszukiwanego przez medyczkę ziółka.

Shanteeroth wyrzuca 3d100:
32, 78, 26
2 sukcesy

Zabawne, jak szybko tym razem jej się poszczęściło! Nie wiedziała, czy to zasługa wspomnianego już słonecznego światła, którego zza dnia jest tutaj zdecydowanie więcej, aniżeli wewnątrz dżungli, czy może zwyczajnie jej dobra passa trwała. Jak dotąd odszukała wszystko, czego poszukiwała. Inna sprawa, że była niemalże skrajnie wykończona podróżą, która mogła okazać się ponad siły niejednego mniej zdeterminowanego od niej osobnika. Zerwała delikatnie żółte kwiecie, wsunąwszy je do wypełnionej niemalże po same brzegi sakwy, przewieszonej przez pokrytą srebrzystą sierścią szyję. Odwiedzi poczciwego mandryla, zostawi mu część zbiorów - bo w końcu obiecała! Swoją drogą ciekawe, czy jej pierwszy pacjent opuścił już jaskinię medyka, czy wciąż wymagał doglądania przez jego osobę. Cóż, zgubiła już rachubę czasu. A przed nią wciąż kolejna wycieczka - wypadałoby odwiedzić starego przyjaciela, zamieszkującego Lwią Skałę.
Ale najpierw chwila odpoczynku... Podeszła - nieświadomie! - jeszcze kilka kroków w stronę obecnego tutaj samca, by wsunąć się za jakiś kamień, dający chociażby namiastkę poczucia bezpieczeństwa. Zdjęła z szyi sakwę, ułożyła się obok niej, na wszelki wypadek jednak przewiesiwszy nad nią jedną z przednich łap. Nie wiadomo, czy ktoś nie spróbuje ukraść jej dóbr!


+ 1x lwi ogon / nowe źródło

/ jest wieczór, da? Wolę się upewnić x'D
Obrazek

Awatar użytkownika
Hatimakali
Posty: 70
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 22 kwie 2016
Zdrowie: 100
Waleczność: 70
Zręczność: 55
Percepcja: 25
Kontakt:

#16

Post autor: Hatimakali » 18 lut 2020, 13:26

Leżąc ciągnął wciąż myślami w przeszłość. Coś jednak zaszeleściło na prawo od niego. Zignorował ten dźwęk. Szelesty jednak nie ustawały. Był całkowicie pewien, że to znowu sprawka ptaków, które jak zdążył zauważyć, zdecydowanie chciały go stąd wykurzyć.
Po moim trupie. Warknął, gdy liście zaszumiały przy jednym z większych kamieni w pobliżu. W ogóle nie podejrzewał, że jakieś inne większe zwierze - a co dopiero lwica - mogły się pałętać tak blisko jego ogona i to niezauważenie. Skoro latadła chciały płatać mu figle, to znaczyło, że śpieszno im na drugą stronę. Wstał i zaczął szukać drzewa, w którego koronie świergotanie było najdonślejsze. Po kilku krokach wskoczył na mniejszy z kamieni, by móc sięgnąć bliżej gałęzi bez wspinania się po samym drzewie. Nie skradał się przy tym, szorował pazurami po skale wiedząc, że i tak pierzaści kuglarze na pewno obserwują go z pomiędzy liści. Hop na kolejny, wyższy kamień. Zamiótł ogonem i rozejrzał się po liściastych gałęziach. Skupiony na wyszukiwaniu wzrokiem i słuchem swego celu nie zauważył szarego futra leżącego przy kamieniu. na który dopiero co wskoczył. Co dziwne, nie zwracał też uwagi na zapachy, jego nos wciąż nie był przyzwyczajony do tutejszych woni. Coś znowu spadło na jego nos. Warknął w złości głośno i przeciągle. Jeszcze chwila a zaryczy, ciekawe czy wtedy będzie tym śpiewakom do śmiechu. W gasnących promieniach słońca coraz ciężej wypatrzyć było mu w cieniach listowia małe dziobate kształty. Warknąłwięc zły na swoją opieszałość, wciąż wijąc ogonem po skale.

/ano wieczer zapada ;3

Awatar użytkownika
Shanteeroth
Posty: 995
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 04 sie 2015
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
Waleczność: 40
Zręczność: 55
Percepcja: 60

#17

Post autor: Shanteeroth » 18 lut 2020, 13:35

Już niemal przydrzemała, bo po takiej podróży zdecydowanie nie miałaby trudności z zapadnięciem w lekką drzemkę, kiedy coś zaszurało całkiem niedaleko. Podniosła niespiesznie łeb, żeby nie ściągać na siebie większej uwagi. Lampart? Nie, ten pewnie siedziałby na drzewie i z góry zaatakował, zgrabnym skokiem powalając Shantee i być może rozszarpując ją na kawałki. Niemniej gdy lew się poruszył, skierowała spojrzenie w kierunku jego postaci. Kotowaty. Wydawało jej się, iż ciemne kontury przybierają kształt lwa właśnie, niemniej nie mogła mieć pewności - ciemna persona współgrała z wieczornym tłem.
- Hop, hop? - spytała nieszczególnie głośno, w odruchu mocniej przyciskając łapą sakwę, niemalże wbijając ją w podłoże. Nie pozwoli się okraść - zdobycie takich zapasów kosztowało ją nazbyt wiele energii! Tyle czasu w podróży... miało by pójść na marne? Niedoczekanie!
Poderwała się do siadu, nie zważając już na to, czy gwałtownym ruchem przykuje uwagę lwa, innych drapieżników, lampartów, Przodków, bóstw Pustyni czy samego licha. Zmarszczyła gniewnie czoło i nastroszyła sierść, zarzucając pasek sakwy przez szyję. Nie ma tak dobrze. I chociaż zdecydowanie nie prezentowała się nazbyt groźnie (po prostu nie wojaczka była jej powołaniem, co widać było w jej smukłej sylwetce) - liczyła, że to pomoże.
- Proszę wybaczyć, nie wiedziałam, że ktoś zażywa tutaj odpoczynku - przyznała spokojnie. Nie, zgrywanie groźnej nie było w jej stylu, toteż szybko rozluźniła mięśnie i zamiast srogiego marsu posłała w kierunku nieznajomego przyjazny uśmiech. - Jestem Shanteeroth - przedstawiła się jeszcze, uraczywszy lwa skinieniem głowy.
Obrazek

Awatar użytkownika
Hatimakali
Posty: 70
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 22 kwie 2016
Zdrowie: 100
Waleczność: 70
Zręczność: 55
Percepcja: 25
Kontakt:

#18

Post autor: Hatimakali » 18 lut 2020, 14:09

- C-co...? - jej słowa pojawiły się jak z nikąd, gwałtowanie obrócił się na kamieniu, z którego wypatrywał ptaków, by dowiedzieć skąd wziął się ten kobiecy głos. Poślizgnął się jednak i zsunął do tyłu upadając na bok. Sapnął z niedowierzaniem, wystraszono go jak małego kociaka! Szybko podniósł się zza skały i wyszedł jej naprzeciw. Pochylając się do ziemi omiótł ją wzrokiem. Była lwem, tego mógł być pewien. Albo raczej lwicą. Do tego niezbyt postawną, jednak skoro zaskoczyła go aż tak, to znaczyło iż w inny sposób rekompensowała brak siły fizycznej.
- Witaj, Shanteertooh - powiedział powoli podnosząc łeb - Jestem Hatimakali, niektórzy nazywają mnie też Mpweke. - zarzucił łbem by opadające mu na pysk kosmyki nie przesłaniały mu wizji. Mięśnie miał wciąż napięte do skoku, ona jednak uśmiechnęła się do niego.
- Przepraszam, jeżeli naruszyłem Twój teren, nie miałem pojęcia, że to miejsce do kogoś należy. - dodał prawie od razu. Lepiej mieć się na baczności i z góry okazać skruchę, nigdy nie wiadomo czy przypadkiem nie wszedł na tereny jakiegoś stada. Do tego mogła nie być sama, co jeżeli w pobliżu znajdowały się inne lwy. Chociaż... skoro przywitała go przyjaźnie, to może wcale nie jest narażony na niebezpieczeństwo? Postanowił trochę podrążyć temat.
Rozluźnił mięśnie i postąpił parę kroków w jej lewo, by lepiej przyjrzeć się nieznajomej - Przybywam z daleka, wybacz więc jeżeli naruszam jakiś z tutejszych zwyczajów. Nie mam też większego pojęcia gdzie jestem. - Usiadł między drzewami i podrapał się po pysku. - Byłabyś może tak miła i opowiedziała mi więcej o tej ziemi, a dokładnie, jak wydostać się z tej dżungli nie wchodząc do niej głębiej? Przyznam, że nie jest to najprzyjemniejsze miejsce na dom. - Skinął pyskiem w korony drzew, gdzie wciąż po gałęziach wiły się w słąbnącym z minuty na minutę śpiewie ptaszyska. Wieczór dosięgał również je.

Awatar użytkownika
Shanteeroth
Posty: 995
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 04 sie 2015
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
Waleczność: 40
Zręczność: 55
Percepcja: 60

#19

Post autor: Shanteeroth » 18 lut 2020, 14:22

Zrobiło jej się bardzo głupio - w końcu nie chciała go przestraszyć! Tym bardziej nie życzyła mu upadku, dlatego aż pisnęła, kiedy samiec utracił równowagę i runął w dół. Miała nadzieję, że nie nabije sobie dodatkowych sińców, wszak i tak wyglądał na mocno przez życie doświadczonego.
- Ojej, najmocniej przepraszam - powiedziała cicho, kładąc po sobie uszka, gdy tylko samiec ponownie zjawił się w jej polu widzenia. - Nie zamierzałam cię przestraszyć - wyjaśniła ze skruchą, spoglądając nieco niepewnie w jego kierunku. Jak bardzo się na nią zezłościł? Jak mocno miał jej za złe tak nagłe zakłócenie spokoju? Nie mogła wiedzieć; mogła jednak domniemywać. A że nawet komuś tak pogodnemu, jak Shanteeroth, zdarzało się snuć ciemne scenariusze, jej optymizm nieco przygasł - aczkolwiek fioletowe ślepia wciąż błyszczały nieco psotnie, odbijając najpewniej światło gwiazd, które powoli wysuwały się na pierwszy plan granatowiejącego nieboskłonu.
Nie wiem, czy lewki znają język suahili, niemniej userka ma tendencję googlowania imion. Troszku smutno na serduszku - niemniej nie ryzykujmy i uznajmy, że sama lwiczka nie miała pojęcia, co znaczy miano lub przezwisko nowo poznanego samca. Skłoniła mu nisko łbem, powtórzyła pod nosem zarówno pierwsze, jak i drugie określenie tożsamości rozmówcy, by lepiej zapamiętać. A potem zaśmiała się cichutko, kręcąc szarym łebkiem.
- Och, nie. Z tego, co wiem, dżungla nie została zajęta przez żadne z lwich stad. Zamieszkują ją jednak mocno terytorialne lamparty. Część z nich wyjątkowo nie cierpi lwów, więc faktycznie lepiej nie zapuszczać się w nią jakoś szczególnie głęboko - powiedziała powoli, spoglądając w oczy rozmówcy. Na jej wargach wciąż widniał delikatny zarys serdecznego uśmiechu. Nadal jednak gdzieś na dnie serduszka bolało ją, iż z jej winy mógł zrobić sobie krzywdę.
- Nie wyrządziłeś sobie krzywdy? Nie kręci ci się w głowie, nie masz nudności? - Oho, chyba medycyna powolutku wchodziła jej w krew.
- Hmmm, chętnie cię stąd nawet wyprowadzę. Tylko musiałabym odwiedzić jeszcze dawnego znajomego, mam dla niego podarek. Jeśli zatem nie masz nic przeciwko... To całkiem niedaleko, raptem kilka chwil drogi - zaproponowała, uśmiechając się nieco szerzej - no, sporo szczerzej, wszak oczom lwa ukazały się właśnie wyszczerzone pogodnie ząbki. - Chętnie też, oczywiście na miarę swoich możliwości, zaspokoję twoją ciekawość - dodała, jakby na zachętę. Przyjemnie będzie resztę wędrówki do Daktariego spędzić w czyimś towarzystwie. Nie lubiła samotności, zapewne w odróżnieniu od swojego towarzysza - ale o tym nie mogła mieć pojęcia!

Obrazek

Awatar użytkownika
Hatimakali
Posty: 70
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 22 kwie 2016
Zdrowie: 100
Waleczność: 70
Zręczność: 55
Percepcja: 25
Kontakt:

#20

Post autor: Hatimakali » 18 lut 2020, 15:35

Była dziwnie miła. Za miła? Nikt, nawet jego matka, nie wykazywał wcześniej takiej troski. Było to coś nowego, podejrzanego. Zaśmiał się mimowolnie, może to miejsce wcale nie było takie złe, jak się mu zdawało?
- Nic mi nie jest. - uśmiechnął się, mógł być zły jedynie na swoje własne rozkojarzenie - Może tylko lekko boli mnie głowa, nie przywykłem do takiego zgiełku. - Westchnął.
Gdy tylko dowiedział się o lampartach rozejrzał się wokół. Jeżeli faktycznie mówiła prawdę, to znaczyło iż bardzo niedobrze postąpił zostając tu na dłużej. Dobrze wymierzony skok z jednego z pobliskich drzew mógłby bezproblemowo obalić go na ziemię, a od tego już krótka droga do wbicia kłów w tętnicę. Z zadwoleniem sapnął i skinął głową, gdy lwica zapytała, czy będzie towarzyszył jej w podróży. To była zdecydowanie najlepsza opcja - kto lepiej zna tutejszą krainę niż jej mieszkaniec? Do tego zgodziła się odpowiedzieć na jego pytania, co było dodatkową zaletą.
- Hmm, czemu nie, mogę się z Tobą przejść. - Nie był pewien, czy nie będzie to przypadkiem zasadzka, dlatego też postanowił zachować ostrożność. Nie chciał jednak stracić takiej okazji zyskania wiedzy o tej krainie. Kto wie, kiedy spotkałby kolejnego tak miłego mieszkańca. Musiał więc jej chwilowo zaufać.
- Żadne ze stad? Jest tu więcej niż jedno lwie stado? Ciekawe... - Zadumał się. - Możesz mi o nich opowiedzieć? Nie chciałbym popadać w konflikt z żadnym z tutejszych mieszkańców. W końcu tylko tędy przechodzę. - wstał i przeciągnął się, po czym ziewnął przeciągle - To kiedy planujesz wyruszyć?

Odpowiedz

Wróć do „Dżungla”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości