x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Jasne łąki dnia [Taimi, Hiraeth] - zakończona
- Hiraeth
- Posty: 341
- Gatunek: fenek
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 wrz 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 21
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Jasne łąki dnia [Taimi, Hiraeth] - zakończona
Pogranicza Upendi, pora raczej sucha, godzina 5.24
Dzień wstawał powoli, leniwie, jakby chciał poprosić jeszcze o pięć minut i żeby wszyscy sobie dali na wstrzymanie, no bo komu chciałoby się załatwiać swoje sprawy jeszcze przed świtem? Żeby zniechęcić potencjalnych wichrzycieli, było chłodno, i szarawo.
Generalnie mało sympatycznie.
Jednakowoż uważni obserwatorzy cykli słońca oraz pór suchych i deszczowych z pewnością byli świadomi, że to tylko podpucha, droczenie się przekornych okoliczności przyrody; że za parę godzin, kiedy słońce wespnie się na swoją zenitalną pozycję, będzie tak gorąco, że załatwianie czegokolwiek będzie cierniem w tyłku.
Była to też ta pora dnia, kiedy owady dopiero odzyskiwały swój napęd życiowy - zatem idealna, żeby ich owego napędu razem z życiem pozbawić.
Z kępy trawy na skraju lasu dało się słyszeć smakowite chrupanie chitynowych pancerzyków, miażdżonych małymi lisimi szczękami. @Taimi
Generalnie mało sympatycznie.
Jednakowoż uważni obserwatorzy cykli słońca oraz pór suchych i deszczowych z pewnością byli świadomi, że to tylko podpucha, droczenie się przekornych okoliczności przyrody; że za parę godzin, kiedy słońce wespnie się na swoją zenitalną pozycję, będzie tak gorąco, że załatwianie czegokolwiek będzie cierniem w tyłku.
Była to też ta pora dnia, kiedy owady dopiero odzyskiwały swój napęd życiowy - zatem idealna, żeby ich owego napędu razem z życiem pozbawić.
Z kępy trawy na skraju lasu dało się słyszeć smakowite chrupanie chitynowych pancerzyków, miażdżonych małymi lisimi szczękami. @Taimi
Ostatnio zmieniony 15 maja 2020, 20:37 przez Hiraeth, łącznie zmieniany 1 raz.
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
- Taimi
- Posty: 299
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 paź 2015
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 50
- Percepcja: 65
- Kontakt:
/ kocham Twój styl narracji
Patrolowanie granic było jednym z jej obowiązków. Tych przyjemniejszych, bo uwielbiała spacerować, zwiedzać i podziwiać. A w Upendii było sporo pięknych miejsc wartych odwiedzenia. Szła więc po terenach granicznych Republiki, upewniając się czy czasami nie napotka jakichś podejrzanych typów, które będą próbowały granice przekroczyć. Nie zamierzała żadnego z nich traktować z kopa na dzień dobry, ale zapytać o powód wkroczenia na teren stada jak to u cywilizowanych lwów powinno być. Korzystając z okazji oznaczała zapachem terytorium stada, nanosząc świeże ślady moczem, ocieraniem się o drzewa czy skały, a czasami nawet toczyła się na grzbiecie po nieco mniej miękkiej niż w porze deszczowej trawie, bardziej dla zabawy niż znakowania terytorium. I pewnie tak minąłby dzień, gdyby nie chrupanie, dobiegające z niedalekich traw.
Na miękko ugiętych łapach, delikatnie stąpając i idąc pod wiatr, podeszła bliżej źródła dźwięku, którego nie potrafiła nazwać i zidentyfikować. Jeśli udało jej się zajść Hiraeth z zaskoczenia, wsunęła nos do jej trawiastej kryjówki z cichym i spokojnym "boo".
Patrolowanie granic było jednym z jej obowiązków. Tych przyjemniejszych, bo uwielbiała spacerować, zwiedzać i podziwiać. A w Upendii było sporo pięknych miejsc wartych odwiedzenia. Szła więc po terenach granicznych Republiki, upewniając się czy czasami nie napotka jakichś podejrzanych typów, które będą próbowały granice przekroczyć. Nie zamierzała żadnego z nich traktować z kopa na dzień dobry, ale zapytać o powód wkroczenia na teren stada jak to u cywilizowanych lwów powinno być. Korzystając z okazji oznaczała zapachem terytorium stada, nanosząc świeże ślady moczem, ocieraniem się o drzewa czy skały, a czasami nawet toczyła się na grzbiecie po nieco mniej miękkiej niż w porze deszczowej trawie, bardziej dla zabawy niż znakowania terytorium. I pewnie tak minąłby dzień, gdyby nie chrupanie, dobiegające z niedalekich traw.
Na miękko ugiętych łapach, delikatnie stąpając i idąc pod wiatr, podeszła bliżej źródła dźwięku, którego nie potrafiła nazwać i zidentyfikować. Jeśli udało jej się zajść Hiraeth z zaskoczenia, wsunęła nos do jej trawiastej kryjówki z cichym i spokojnym "boo".
- Hiraeth
- Posty: 341
- Gatunek: fenek
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 wrz 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 21
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Hiraeth w imię zasady w zdrowym ciele, zdrowy duch, pałaszowała właśnie pożywne śniadanko, kiedy jednym z odstających, ale przecież uroczych uszu, pochwyciła jakiś dźwięk. Nie, żeby dźwięki były czymś nietypowym - znajdowała się przecież na skraju lasu, bądź co bądź - zamieszkanego. W zasadzie to stwierdzony fenomen osłuchowy był nawet niejakim przyciszeniem dźwięku, jakby otoczenie wstrzymało oddech.
Zatem lisiczka też jakby przystopowała z przeżuwaniem. Co do...?
- Aj! - pisnęła, kiedy nagle spomiędzy źdźbeł wysunął się pysk lwicy, i odskoczyła odruchowo. Przełknęła co tam miała przemiędlone, i przyjrzała się napastniczce już spokojniej. Kotowata z resztą gdyby ją chciała zeżreć, nie robiłaby chyba "Boo"?
- Dzień dobry? - spróbowała. Przypomniała sobie, że ostania lwica, którą spotkała na tym terenie, oblizała ją z góry do dołu, i lisiczka skrzywiła się w duchu na samo wspomnienie z obrzydzeniem. Podsunęła jasnookiej robaczka pozbawionego głowy i perspektyw. - Poczęstuje się pani może?
Zatem lisiczka też jakby przystopowała z przeżuwaniem. Co do...?
- Aj! - pisnęła, kiedy nagle spomiędzy źdźbeł wysunął się pysk lwicy, i odskoczyła odruchowo. Przełknęła co tam miała przemiędlone, i przyjrzała się napastniczce już spokojniej. Kotowata z resztą gdyby ją chciała zeżreć, nie robiłaby chyba "Boo"?
- Dzień dobry? - spróbowała. Przypomniała sobie, że ostania lwica, którą spotkała na tym terenie, oblizała ją z góry do dołu, i lisiczka skrzywiła się w duchu na samo wspomnienie z obrzydzeniem. Podsunęła jasnookiej robaczka pozbawionego głowy i perspektyw. - Poczęstuje się pani może?
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
- Taimi
- Posty: 299
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 paź 2015
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 50
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Taimi nie chciała przestraszyć liska po to, żeby wyrządzić mu krzywdę. Chciała mu nieco dokuczyć, tak po prostu, dla frajdy, którą odczuła kiedy złocista kulka zapiszczała. Zaśmiała się krótko, ale zaraz też postanowiła się upewnić, czy lisiczka jest na pewno cała. Jakoś nie pomyślała, że przez nią mogłaby połknąć nieprzeżute dobrze jedzonko i zakrztusić się nim. Ale skoro za chwilę ją poczęstowała, to chyba wszystko było z nią w porządku, co przyniosło jasnookiej ulgę. Pokręciła z uśmiechem głową.
- Dziękuję, jestem po sutym śniadaniu - powiedziała wesoło, bo w końcu nie chciała jej urazić jawnie oznajmiając, że nie jada robactwa.
Przedarła się przez zarośla już całą swoją osobą, żeby przysiąść w niewielkeij odległości, jednocześnie jednak zachowując tyle dystansu, by żadna z nich nie czuła się skrępowana. No, przynajmniej u Taimi działało, nie wiadomo jak tam z mniejszym od niej zwierzakiem.
- I żadna pani. Aż tak stara nie jestem pomimo siwych włosów - zażartowała z uśmiechem, zarzucając grzywkę. - Jestem Taimi. I jestem zobowiązana poinformować cię, że znajdujesz się na terenie Republiki Południowych Ziem.
Szczerze mówiąc nie do końca wiedziała, czy na pewno dobrze spamiętała nazwę, bo należała do stada od niedawna, a ona była dość mocno skomplikowana. Na co komu aż trzy człony, które można pomylić? I tak rzadko się posługiwano pewnie pełną nazwą.
- Nie wydaje mi się, żebyś miała złe zamiary, ale rozumiesz, obowiązki to obowiązki - dodała jeszcze. - Chciałabym więc spytać cię o powód twojego pobytu na naszym terytorium.
- Dziękuję, jestem po sutym śniadaniu - powiedziała wesoło, bo w końcu nie chciała jej urazić jawnie oznajmiając, że nie jada robactwa.
Przedarła się przez zarośla już całą swoją osobą, żeby przysiąść w niewielkeij odległości, jednocześnie jednak zachowując tyle dystansu, by żadna z nich nie czuła się skrępowana. No, przynajmniej u Taimi działało, nie wiadomo jak tam z mniejszym od niej zwierzakiem.
- I żadna pani. Aż tak stara nie jestem pomimo siwych włosów - zażartowała z uśmiechem, zarzucając grzywkę. - Jestem Taimi. I jestem zobowiązana poinformować cię, że znajdujesz się na terenie Republiki Południowych Ziem.
Szczerze mówiąc nie do końca wiedziała, czy na pewno dobrze spamiętała nazwę, bo należała do stada od niedawna, a ona była dość mocno skomplikowana. Na co komu aż trzy człony, które można pomylić? I tak rzadko się posługiwano pewnie pełną nazwą.
- Nie wydaje mi się, żebyś miała złe zamiary, ale rozumiesz, obowiązki to obowiązki - dodała jeszcze. - Chciałabym więc spytać cię o powód twojego pobytu na naszym terytorium.
- Hiraeth
- Posty: 341
- Gatunek: fenek
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 wrz 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 21
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Lisiczka przekrzywiła łepek.
- Nie wyglądasz staro - zaprzeczyła żywo. - Wyglądasz bardziej jak... kociak który wyrósł trochę za szybko i ciągle jeszcze nie zapomniał, jak to było być mniejszym - uśmiechnęło się zwierzątko, które było chyba jeszcze mniejsze, niż Taimi kiedykolwiek po urodzeniu. - Nazywam się Hiraeth. - odwzajemniło się swoim imieniem, i jeszcze przez chwilę przyglądało lwicy, chcąc ocenić jej reakcję na własną śmiałość. A potem wszamało pozostałości śniadanka.
- To tutejsze stado, ta Republika, tak? - upewniła się fenka. Oblizała nonszalancko łapki, a potem nosek. - Bardzo przyjemne tereny, muszę przyznać. Nie tak, jak pustynia, ale nie można mieć wszystkiego. A chrabąszcze palce lizać - uznała za stosowne pochwalić gospodynię terenów.
- Powód, hm. - lisiczka zmieniła pozycję, usiadła naprzeciwko lwicy, skoro to miało być przesłuchanie. - Sprzątałam. - roześmiała się; trzeba to będzie rozwinąć. - Przy Rzece Królów spotkałam małpę, która pomogła mi się przeprawić na drugi brzeg. Zaprosiła mnie do swojej siedziby, a potem... potem okazało się, że jakiś chory kotek czarnołapy zapaskudził im całą okolicę. Więc sprowadziłam deszcz, skoro już byłam w to wszystko niechcący zamieszana. - Opowiedziała mimo wszystko nadal dość oględnie. - No i w zasadzie to już miałam się zbierać z tych waszych terenów, ale coś przed drogą chciałam wrzucić na ząb. Mam nadzieję, że to nie uszczupla zanadto... waszych zasobów? - w końcu to tylko parę robali. I hej, chwalcie za męstwo, oczyściłam wam ziemie z kociego gówna!
- Nie wyglądasz staro - zaprzeczyła żywo. - Wyglądasz bardziej jak... kociak który wyrósł trochę za szybko i ciągle jeszcze nie zapomniał, jak to było być mniejszym - uśmiechnęło się zwierzątko, które było chyba jeszcze mniejsze, niż Taimi kiedykolwiek po urodzeniu. - Nazywam się Hiraeth. - odwzajemniło się swoim imieniem, i jeszcze przez chwilę przyglądało lwicy, chcąc ocenić jej reakcję na własną śmiałość. A potem wszamało pozostałości śniadanka.
- To tutejsze stado, ta Republika, tak? - upewniła się fenka. Oblizała nonszalancko łapki, a potem nosek. - Bardzo przyjemne tereny, muszę przyznać. Nie tak, jak pustynia, ale nie można mieć wszystkiego. A chrabąszcze palce lizać - uznała za stosowne pochwalić gospodynię terenów.
- Powód, hm. - lisiczka zmieniła pozycję, usiadła naprzeciwko lwicy, skoro to miało być przesłuchanie. - Sprzątałam. - roześmiała się; trzeba to będzie rozwinąć. - Przy Rzece Królów spotkałam małpę, która pomogła mi się przeprawić na drugi brzeg. Zaprosiła mnie do swojej siedziby, a potem... potem okazało się, że jakiś chory kotek czarnołapy zapaskudził im całą okolicę. Więc sprowadziłam deszcz, skoro już byłam w to wszystko niechcący zamieszana. - Opowiedziała mimo wszystko nadal dość oględnie. - No i w zasadzie to już miałam się zbierać z tych waszych terenów, ale coś przed drogą chciałam wrzucić na ząb. Mam nadzieję, że to nie uszczupla zanadto... waszych zasobów? - w końcu to tylko parę robali. I hej, chwalcie za męstwo, oczyściłam wam ziemie z kociego gówna!
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
- Taimi
- Posty: 299
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 paź 2015
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 50
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Ulżyło jej, bo zachowanie lisiczki wskazywalo na to, że nie żywi ona urazy. A mogła, bo w końcu powitała ją w sposób niekoniecznie przyjazny, a przy psotach niekoniecznie myślała o tym, że może wyrządzić komuś krzywdę. Teraz położyła się na brzuchu, spoglądając na lisiczkę i słuchając jej słów. Nie chciała, żeby czuła się jak na przesłuchaniu, ale nie było tajemnicą, że większość rozmów z Taimi ostatnio zwłaszcza, tak wyglądała. Zasypywała pytaniami i to takimi dość szorstkimi. Będzie musiała nad tym popracować. Kiedyś.
Skłoniła głową w miejscu, gdzie fenek upewnił się w kwestii nazwy stada. No, właśnie. Użył pierwszego członu utwierdzając Taimkę w przekonaniu, że nazwa jest niepotrzebnie wydłużona. Ale w sumie trzeba jedną republikę odróżnić od drugiej jeśli taka istnieje, więc może i lepiej?
- Mam nadzieję, że ten kotek już opuścił tereny stada? Obawiam się, że bałagan czy co gorsza epidemia są ostatnim czego nam potrzeba - spytała w plener, chociaż krótkie spojrzenie na fenkę pewnie miało służyć zachęceniu jej do podzielenia się odpowiedzią, o ile taką znała.
- Dziękuję więc w imieniu Republiki za przysługę - powiedziała spokojnie, potakując głową.
- Spokojnie, częstuj się insektami do woli. Nie wydaje mi się, by którykolwiek z moich pobratymców miał ci to za złe. Robaki raczej nie należą do naszych ulubionych potraw - wyjaśniła jeszcze, puszczając do lisiczki oczko.
- Poczekaj - wyrwała się nagle, jakby coś jej się przypomniało czy coś ją olśniło. - Sprowadziłaś deszcz? - Mina Taimi wyraźnie mówiła "TO TAK SIĘ DA?".
Skłoniła głową w miejscu, gdzie fenek upewnił się w kwestii nazwy stada. No, właśnie. Użył pierwszego członu utwierdzając Taimkę w przekonaniu, że nazwa jest niepotrzebnie wydłużona. Ale w sumie trzeba jedną republikę odróżnić od drugiej jeśli taka istnieje, więc może i lepiej?
- Mam nadzieję, że ten kotek już opuścił tereny stada? Obawiam się, że bałagan czy co gorsza epidemia są ostatnim czego nam potrzeba - spytała w plener, chociaż krótkie spojrzenie na fenkę pewnie miało służyć zachęceniu jej do podzielenia się odpowiedzią, o ile taką znała.
- Dziękuję więc w imieniu Republiki za przysługę - powiedziała spokojnie, potakując głową.
- Spokojnie, częstuj się insektami do woli. Nie wydaje mi się, by którykolwiek z moich pobratymców miał ci to za złe. Robaki raczej nie należą do naszych ulubionych potraw - wyjaśniła jeszcze, puszczając do lisiczki oczko.
- Poczekaj - wyrwała się nagle, jakby coś jej się przypomniało czy coś ją olśniło. - Sprowadziłaś deszcz? - Mina Taimi wyraźnie mówiła "TO TAK SIĘ DA?".
- Hiraeth
- Posty: 341
- Gatunek: fenek
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 wrz 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 21
- Percepcja: 55
- Kontakt:
- Skąd mam wiedzieć? - zapytała lisiczka. - Właśnie się dowiedziałam, że jestem na czyimś terenie. Nie mam pojęcia, jak daleko sięga ta wasza Republika - przemówiła ignorancja terytorialna głosem fenka. - Tu go w każdym razie już nie ma. Polazł gdzieś na zachód. - Pokazała łapką zgrubny kierunek. Mógł już zdechnąć, albo nadal roznosić zarazę, któż to wie? W każdym razie, pośrednio w Upendi już raczej nikogo nie zainfekuje.
- No, nie dziwię się, jesteście na to chyba za duzi - przyznała Hiraeth na wzmiankę o preferencjach żywieniowych lwów. Podrapała się za uchem, kiedy Taimi doznała olśnienia.
- No... tak? - bąknęła. - Przyśpieszyłam, no. Pewnie wcześniej czy później zaczęłoby padać, w końcu to nie pustynia, i chmury nie są takim wydarzeniem. Ale chodziło o to, żeby wcześniej. - wyjaśniła niefrasobliwie, jakby opowiadała o zdarzeniu na miarę pójścia na polowanie, zamiast czekać z otwartym pyszczkiem, aż coś do niego samo wpadnie.
- No, nie dziwię się, jesteście na to chyba za duzi - przyznała Hiraeth na wzmiankę o preferencjach żywieniowych lwów. Podrapała się za uchem, kiedy Taimi doznała olśnienia.
- No... tak? - bąknęła. - Przyśpieszyłam, no. Pewnie wcześniej czy później zaczęłoby padać, w końcu to nie pustynia, i chmury nie są takim wydarzeniem. Ale chodziło o to, żeby wcześniej. - wyjaśniła niefrasobliwie, jakby opowiadała o zdarzeniu na miarę pójścia na polowanie, zamiast czekać z otwartym pyszczkiem, aż coś do niego samo wpadnie.
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
- Taimi
- Posty: 299
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 paź 2015
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 50
- Percepcja: 65
- Kontakt:
No tak, w tym wszystkim Taimi tylko zarzuciła lisiczce, że jest na ich terenach i.. na tym wyjaśnienie się skończyło. Nad tym też będzie musiała popracować.
- Poza Upendi zajmujemy również tereny w pobliżu położonej na południu Skały Wolności, jak i sama skała znajduje się na naszych ziemiach.
Chyba oznaczało to, że nazwa Skały Wolnosci jest już nieco przeterminowana.
Słysząc, że są za duzi na jedzenie robaków uśmiechnęła się do wielkouchej i pokręciła delikatnie głową. Zgadza się, od niedawna pomieszkiwała w tej krainie, ale kilka historii już usłyszała. W tym te o wielkich królach przeszłości, chociaż w przynajmniej połowę tych opowieści nie wierzyła.
- Podobno żył kiedyś król, który na wygnaniu żywił się właśnie robakami i tylko dzięki temu przetrwał.
Trochę przeinaczona historia, ale słowo honoru, że w takiej wersji dotarła do uszu Taimi. Nikt nie powiedział że ten książę był ledwo lwiątkiem, a wygnanie tak naprawdę wygnaniem nie było.
- Znaczy... Rozumiem, co znaczy przywołanie czy przyspieszenie deszczu, bardziej mnie interesuje, jak tego dokonałaś?
Poczuła się, jakby lisiczka nieco robiła z niej idiotkę a nie przepadała za podobnymi sytuacjami. Jednak nie chciała zrażać do siebie Hiraeth, bo wychodziło na to, że miała w zanadrzu kilka interesujących opowieści, których chciała wysłuchać.
- Poza Upendi zajmujemy również tereny w pobliżu położonej na południu Skały Wolności, jak i sama skała znajduje się na naszych ziemiach.
Chyba oznaczało to, że nazwa Skały Wolnosci jest już nieco przeterminowana.
Słysząc, że są za duzi na jedzenie robaków uśmiechnęła się do wielkouchej i pokręciła delikatnie głową. Zgadza się, od niedawna pomieszkiwała w tej krainie, ale kilka historii już usłyszała. W tym te o wielkich królach przeszłości, chociaż w przynajmniej połowę tych opowieści nie wierzyła.
- Podobno żył kiedyś król, który na wygnaniu żywił się właśnie robakami i tylko dzięki temu przetrwał.
Trochę przeinaczona historia, ale słowo honoru, że w takiej wersji dotarła do uszu Taimi. Nikt nie powiedział że ten książę był ledwo lwiątkiem, a wygnanie tak naprawdę wygnaniem nie było.
- Znaczy... Rozumiem, co znaczy przywołanie czy przyspieszenie deszczu, bardziej mnie interesuje, jak tego dokonałaś?
Poczuła się, jakby lisiczka nieco robiła z niej idiotkę a nie przepadała za podobnymi sytuacjami. Jednak nie chciała zrażać do siebie Hiraeth, bo wychodziło na to, że miała w zanadrzu kilka interesujących opowieści, których chciała wysłuchać.
- Hiraeth
- Posty: 341
- Gatunek: fenek
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 wrz 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 21
- Percepcja: 55
- Kontakt:
- Nie znam Skały Wolności, nie byłam tam nigdy - przyznała lisiczka. - To jakaś wasza miejscowa atrakcja? Miejsce kultu? Tak się składa, że pojęcie wolności jest mi wyjątkowo bliskie. Mogłabyś mi coś o niej opowiedzieć? - zarzuciła lwicę pytaniami, niczym rasowy chiński turysta. Do pełni obrazu brakowało jedynie uwieszonego na szyi aparatu fotograficznego, ale ze zrozumiałych względów takowe nie miały racji bytu w tym uniwersum.
- Wychodziłoby wiec na to, że opuścił wasze granice - wykoncypowała, analizując trajektorię kotka i przestawiony jej zasięg terenów. Lwica mogła być spokojna.
- Ale że lwi król? - dopytała jeszcze fenka. - No, rozsądnie. Mają bardzo dużo białka, i na ogół nie trzeba się za nimi dużo nabiegać, więc jest to całkiem sensowna opcja w czasach kryzysu. Czy tam wygnania. Czy innej epidemii - przyznała.
A potem westchnęła, kiedy Taimi postanowiła jednakowoż drążyć temat - najwyraźniej tak łatwo się nie wyłga. Ale cóż, sama się prosiła. Mogła powiedzieć, że tędy tylko przechodzi, idąc z pielgrzymką do Wielkiej Wody, aby swoją osobą zawrzeć przymierze między piaskiem a oceanem? Mogła. No, to ma.
- Szczegóły techniczne są tajemnicą zawodową - powiedziała w końcu. - A może nawet rodzinną. Dość ci wiedzieć, że nie ucierpiało przy tym żadne zwierzę, bo nie wymaga to składania krwawych ofiar, przynajmniej w formie, w jakiej mnie uczono. - podeszła troszkę bliżej lwicy, i stanęła słupka, żeby sięgnąć pyszczkiem do jej ucha. - Jestem szamanką - powierzyła jej życiowy sekret szeptem, a potem wróciła na poprzednie miejsce i przysiadła na tylnych łapkach.
- Wychodziłoby wiec na to, że opuścił wasze granice - wykoncypowała, analizując trajektorię kotka i przestawiony jej zasięg terenów. Lwica mogła być spokojna.
- Ale że lwi król? - dopytała jeszcze fenka. - No, rozsądnie. Mają bardzo dużo białka, i na ogół nie trzeba się za nimi dużo nabiegać, więc jest to całkiem sensowna opcja w czasach kryzysu. Czy tam wygnania. Czy innej epidemii - przyznała.
A potem westchnęła, kiedy Taimi postanowiła jednakowoż drążyć temat - najwyraźniej tak łatwo się nie wyłga. Ale cóż, sama się prosiła. Mogła powiedzieć, że tędy tylko przechodzi, idąc z pielgrzymką do Wielkiej Wody, aby swoją osobą zawrzeć przymierze między piaskiem a oceanem? Mogła. No, to ma.
- Szczegóły techniczne są tajemnicą zawodową - powiedziała w końcu. - A może nawet rodzinną. Dość ci wiedzieć, że nie ucierpiało przy tym żadne zwierzę, bo nie wymaga to składania krwawych ofiar, przynajmniej w formie, w jakiej mnie uczono. - podeszła troszkę bliżej lwicy, i stanęła słupka, żeby sięgnąć pyszczkiem do jej ucha. - Jestem szamanką - powierzyła jej życiowy sekret szeptem, a potem wróciła na poprzednie miejsce i przysiadła na tylnych łapkach.
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
- Taimi
- Posty: 299
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 15 paź 2015
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 50
- Percepcja: 65
- Kontakt:
- Szczerze? Dla mnie to zwyczajna skała. Podobno żyją tam jakieś małpy, nie miałam okazji ich poznać - przyznała spokojnie.
Pewnie jako członek stada powinna wiedzieć więcej zarówno o samej skale, jak i mieszkańcach groty położonej na jej szczycie. Odruchowo odwróciła głowę w kierunku Lwiej Ziemi i skały, którą kiedyś wskazał jej taki jeden nieletni. To dopiero była skała, z daleka widoczna!
Na słowa o kocie skinęła głową na znak, że przyjmuje do wiadomości. Ulżyło jej, bo zaczęła się tu nawet nieźle czuć, a gdyby napatoczyła się jakaś choroba trzeba by jej było znowu ruszać w drogę. Ile można łazić w tę i z powrotem?
- Lwi - potwierdziła, przenosząc spojrzenie na pyszczek liska. - Ale nie mam pojęcia, ile w tym prawdy. Wiesz, jak to z tymi opowieściami bywa...
A potem skrzywiła nos i zmarszczyła czoło. Jakie znowu szczegóły techniczne? Na szczęście wszystko się całkiem szybko wyjaśniło. Skłoniła głową i też przeszła do szeptu, jakby chcąc kontynuować całą tą aurę wielkiej tajemnicy.
- To szamani nie wypędzają duchów albo ich nie przywołują?
Zabawne, jak niewiele nadal wiedziała, chociaż nie była najmłodsza.
Pewnie jako członek stada powinna wiedzieć więcej zarówno o samej skale, jak i mieszkańcach groty położonej na jej szczycie. Odruchowo odwróciła głowę w kierunku Lwiej Ziemi i skały, którą kiedyś wskazał jej taki jeden nieletni. To dopiero była skała, z daleka widoczna!
Na słowa o kocie skinęła głową na znak, że przyjmuje do wiadomości. Ulżyło jej, bo zaczęła się tu nawet nieźle czuć, a gdyby napatoczyła się jakaś choroba trzeba by jej było znowu ruszać w drogę. Ile można łazić w tę i z powrotem?
- Lwi - potwierdziła, przenosząc spojrzenie na pyszczek liska. - Ale nie mam pojęcia, ile w tym prawdy. Wiesz, jak to z tymi opowieściami bywa...
A potem skrzywiła nos i zmarszczyła czoło. Jakie znowu szczegóły techniczne? Na szczęście wszystko się całkiem szybko wyjaśniło. Skłoniła głową i też przeszła do szeptu, jakby chcąc kontynuować całą tą aurę wielkiej tajemnicy.
- To szamani nie wypędzają duchów albo ich nie przywołują?
Zabawne, jak niewiele nadal wiedziała, chociaż nie była najmłodsza.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 18 gości