x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Martwa Rzeka
Regulamin forum
Kary i negatywne efekty
Miejsce wyjątkowe
Rzucone tutaj klątwy są o 50% silniejsze.
Kary i negatywne efekty
- To miejsce jest nawiedzone. Istnieje ryzyko napotkania wrogo nastawionych duchów lub złapania choroby duchowej.
- Przebywająca w górach postać jest narażona na lawiny, burze albo inne przeszkody.
- Większe ryzyko złapania choroby.
Miejsce wyjątkowe
Rzucone tutaj klątwy są o 50% silniejsze.
- Hiraeth
- Posty: 341
- Gatunek: fenek
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 wrz 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 21
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Re: Martwa Rzeka
W porządku, czyli trafili dobrze i napotkane hieny były tymi, których pośrednio tyczyła się klątwa. Trop był dobry. Należało drążyć dalej.
- Czy wśród tych intruzów była szara lwica i podobny do mnie fenek? - zapytała Hiraeth. - Bor widział je w tej okolicy i mówił, że coś kombinowały z klątwą, choć raczej w kontekście odczyniania jakowejś, on sam mógłby podać ich dokładniejszy rysopis. - przerwała na wypadek, gdyby szakal chciał się włączyć w rozmowę.
A potem zmrużyła ślepia i położyła uszy po sobie, słysząc insynuacje i potwarze rzucane przez hienę.
- Nic od was nie chcę - powiedziała chłodno. - Nawet wchodzić na tę waszą równinę, jeśli nie ma takiej konieczności, i wam to nie odpowiada. Duch, który do mnie przemówił, objawił mi się poza waszymi terenami, ale stosunkowo niedaleko środkowego biegu Martwej Rzeki, i twierdził jednoznacznie, że nie mogę jej przekroczyć. Opowiedział o klątwie, którą ściągnęły na ten obszar zwierzęta przelewając krew wbrew Kręgowi Życia, ale rozwiał się, zanim zdążyłam zadać więcej pytań. Potem spotkałam Bora, który też zaczął opowiadać o klątwach, więc uznałam, ze należy to sprawdzić, bo to mój obowiązek, jako szamanki i strażniczki Kręgu. Zrozumiałam, że to stado hien zostało pokrzywdzone, dlatego kiedy was tutaj zobaczyłam, zdecydowałam się podejść, żeby zapytać, czy do niego należycie, i jak to w ogóle wygląda z waszej strony. Nie wiem więc, o jakim rozprowadzaniu kłamstw mówisz - coś tu nie pasowało, coś tu się jej wymykało. Gdyby hieny były takie poszkodowane, powinny być zadowolone, że ktoś zainteresował się klątwą. Teraz zaś ze słów Ndevu wynikało, że w ogóle nie zauważyli skutków działania bytów nadprzyrodzonych. A Nana zarzucała im kłamstwo i hochsztaplerstwo. Może to ona kłamała, i ta cała klątwa była hienom na rękę.
- Jestem pewna tego, co usłyszałam od ducha-strażnika. Nie wiem, co chcesz sprawdzać, ale nie mam nic na sumieniu, więc jeśli czujesz taką potrzebę, możemy iść, oczywiście. I tak nie będę mogła wejść na wasz teren, dopóki nie dowiodę swoich dobrych zamiarów duchom.
________
Edit: na razie nie zt :p
- Czy wśród tych intruzów była szara lwica i podobny do mnie fenek? - zapytała Hiraeth. - Bor widział je w tej okolicy i mówił, że coś kombinowały z klątwą, choć raczej w kontekście odczyniania jakowejś, on sam mógłby podać ich dokładniejszy rysopis. - przerwała na wypadek, gdyby szakal chciał się włączyć w rozmowę.
A potem zmrużyła ślepia i położyła uszy po sobie, słysząc insynuacje i potwarze rzucane przez hienę.
- Nic od was nie chcę - powiedziała chłodno. - Nawet wchodzić na tę waszą równinę, jeśli nie ma takiej konieczności, i wam to nie odpowiada. Duch, który do mnie przemówił, objawił mi się poza waszymi terenami, ale stosunkowo niedaleko środkowego biegu Martwej Rzeki, i twierdził jednoznacznie, że nie mogę jej przekroczyć. Opowiedział o klątwie, którą ściągnęły na ten obszar zwierzęta przelewając krew wbrew Kręgowi Życia, ale rozwiał się, zanim zdążyłam zadać więcej pytań. Potem spotkałam Bora, który też zaczął opowiadać o klątwach, więc uznałam, ze należy to sprawdzić, bo to mój obowiązek, jako szamanki i strażniczki Kręgu. Zrozumiałam, że to stado hien zostało pokrzywdzone, dlatego kiedy was tutaj zobaczyłam, zdecydowałam się podejść, żeby zapytać, czy do niego należycie, i jak to w ogóle wygląda z waszej strony. Nie wiem więc, o jakim rozprowadzaniu kłamstw mówisz - coś tu nie pasowało, coś tu się jej wymykało. Gdyby hieny były takie poszkodowane, powinny być zadowolone, że ktoś zainteresował się klątwą. Teraz zaś ze słów Ndevu wynikało, że w ogóle nie zauważyli skutków działania bytów nadprzyrodzonych. A Nana zarzucała im kłamstwo i hochsztaplerstwo. Może to ona kłamała, i ta cała klątwa była hienom na rękę.
- Jestem pewna tego, co usłyszałam od ducha-strażnika. Nie wiem, co chcesz sprawdzać, ale nie mam nic na sumieniu, więc jeśli czujesz taką potrzebę, możemy iść, oczywiście. I tak nie będę mogła wejść na wasz teren, dopóki nie dowiodę swoich dobrych zamiarów duchom.
________
Edit: na razie nie zt :p
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
-
- Posty: 1090
- Gatunek: Panthera leo
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 2
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 61
- Zręczność: 41
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Szakal pisze:A już sądził, że krokuty były przyjaźnie nastawione. Przynajmniej samiec był, jednak gdy usłyszał cały wywód Nany, zmienił zdanie o sto osiemdziesiąt stopni. Nie podobało mu się to wszystko. Zmarszczył brwi i podniósł się z siadu. Wszystkie jego obiekcje potwierdziła Hiraeth, w typowy dla siebie mało lakoniczny sposób. I bardzo eufemistyczny. Chociaż wcale jej się nie dziwił - nie mogła sobie przecież pozwolić na bardziej radykalne obrażanie z podobną posturą. I on, mimo że był podobnej wielkości do hien, również nie mógł, gdyż we dwójkę górowały nad nim niezaprzeczalnie. Gdyby był lwem, inaczej by zaśpiewały.
- Kto mieczem wojuje, od miecza ginie. - odezwał się srogim tonem w odniesieniu do kłamców i hochsztaplerów. Uważał, że lisica za dużo im zdradziła. Zbyt dużo.
- Nana
- Posty: 309
- Gatunek: Crocuta crocuta
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 paź 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 2
Szaman poziom 1 - Waleczność: 10
- Zręczność: 45
- Percepcja: 70
Nana nie miała oporów przed wyrażaniem tego co myśli i nie zmieniłaby zdania gdyby nawet przed sobą miała dwójkę groźnych nosorożców. Nie uważała się również winna temu by za cokolwiek przepraszać, choć ewidentnie wyczuła wrogie nastawienie szczególnie od strony pana szakala. Od Hiraeth pociągnęło mocnym, zdystansowanym chłodem, nie zraziło to w żaden sposób hieny. Pierwsze zdanie zwróciła bezpośrednio do samca. Przy kolejnych skupiła się już na beżowej lisiczce.
- Nie patrz tak na mnie jakbym skrzywdziła ci rodzinę. Nie jestem głupcem by zawierzać wszystkim na słowo. Niemniej odpowiem na twoje pytanie. Nie widziałam żadnej szarej lwicy i fenka. Jedynie był samiec lwa i hiena, którym pomieszało się we łbie i atakowali wszystko co żywe. W tym dopuścili się czynu karygodnego, rzucili się na jedno z naszych młodych. Nie rozumiem co miałoby oznaczać wbrew kręgowi życia, mięso z poległych agresorów zostało skonsumowane, skóra wykorzystana a resztki w postaci kości czekają jeszcze na użycie. My nie marnujemy i nie zabijamy dla zabawy. Oczekujemy jedynie poszanowania nas jako gospodarzy swych ziem i nienadużywaniu naszej dobroci. A uwierz mi, zbyt wiele ostatnimi czasy mieliśmy do czynienia z krętaczami. - W jej słowach nie było jadu, powiedziała to tak samo spokojnym tonem jak wtedy gdy prawiła o wyrywaniu języków za karę. Mówiła o tym jak o zwykłej pogodzie, to że odebrali to jako atak to już ich sprawa. Nana miała swoje podstawy do nieufności.
- Jeśli zaś prawdą jest to co mówisz, to potrzebne do tego będą zioła i przybory by odczynić zły urok i przywrócić naturalny porządek tym ziemiom. Mogę je zorganizować, powiedz tylko czego potrzebujesz. - I tak jest na wyprawie, więc byłoby to jej mocno na rękę. Jeśli niewidzialna bariera blokuje przejście, w którym inne zwierzęta nie mogą przekroczyć granic ich terenu to wkrótce zabraknie im roślinożerców a to już byłaby poważna sprawa i wymaga szybkiej interwencji. Nic jednak na sucha gębę.
- Nie patrz tak na mnie jakbym skrzywdziła ci rodzinę. Nie jestem głupcem by zawierzać wszystkim na słowo. Niemniej odpowiem na twoje pytanie. Nie widziałam żadnej szarej lwicy i fenka. Jedynie był samiec lwa i hiena, którym pomieszało się we łbie i atakowali wszystko co żywe. W tym dopuścili się czynu karygodnego, rzucili się na jedno z naszych młodych. Nie rozumiem co miałoby oznaczać wbrew kręgowi życia, mięso z poległych agresorów zostało skonsumowane, skóra wykorzystana a resztki w postaci kości czekają jeszcze na użycie. My nie marnujemy i nie zabijamy dla zabawy. Oczekujemy jedynie poszanowania nas jako gospodarzy swych ziem i nienadużywaniu naszej dobroci. A uwierz mi, zbyt wiele ostatnimi czasy mieliśmy do czynienia z krętaczami. - W jej słowach nie było jadu, powiedziała to tak samo spokojnym tonem jak wtedy gdy prawiła o wyrywaniu języków za karę. Mówiła o tym jak o zwykłej pogodzie, to że odebrali to jako atak to już ich sprawa. Nana miała swoje podstawy do nieufności.
- Jeśli zaś prawdą jest to co mówisz, to potrzebne do tego będą zioła i przybory by odczynić zły urok i przywrócić naturalny porządek tym ziemiom. Mogę je zorganizować, powiedz tylko czego potrzebujesz. - I tak jest na wyprawie, więc byłoby to jej mocno na rękę. Jeśli niewidzialna bariera blokuje przejście, w którym inne zwierzęta nie mogą przekroczyć granic ich terenu to wkrótce zabraknie im roślinożerców a to już byłaby poważna sprawa i wymaga szybkiej interwencji. Nic jednak na sucha gębę.
- Ndevu
- Posty: 191
- Gatunek: Crocuta crocuta
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 kwie 2015
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 56
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Ndevu milczał, gdy Nana przejęła inicjatywę, ewidentnie znała się na tym lepiej od niego. Nagle nieznajomi zaczęli być pasywnie agresywni, chciał coś powiedzieć, ale znowu towarzyszka zrobiła to za niego.
– Ostatnio nawiedzają nas psychopaci nie duchy, czy to dziwne, że nie ufamy nikomu na słowo? Jak ostatnio zaufaliśmy to ten cały przyjazny gość rzucił się na nas w szaleńczej furii bez powodu. – Spojrzał na szakala – Masz rację, nie ma sensu zaczynać bójek bez powodu, za dużo bezsensownej śmierci przetoczyło się tu ostatnio, więc grzecznie poproszę nie bądź kolejnym psychopatą rzucającym się w durnym amoku. – Nie podobał mu się ton z jakim szakal mówił do Nany, ale nie zamierzał bić się z każdym, bez konieczności. Tylko by naraził swój obiekt westchnień na niebezpieczeństwo.
– Nigdy nie myślałem o tych dziwnych przypadkach jak o klątwie, ale jak się zastanowić to było i rzeczywiście za dużo, każdy z tych przypadków, nagle doznawał ogromnej wściekłości która niszczyła jego racjonale myślenie. – Westchnął. – Oprócz pierwszego przypadku, on od razu był agresywny i uważał nas za niehonorowych, po tym jak uratowałem przed nim młodą która pierwszy raz wyszła z norki... – Spotkało ich ostatnio wiele okropności, miał nadzieję, że to nie kolejne z nich.
Spojrzał na Nanę opiekuńczym wzrokiem, cokolwiek się stanie, nie da jej zrobić krzywdy.
– Ostatnio nawiedzają nas psychopaci nie duchy, czy to dziwne, że nie ufamy nikomu na słowo? Jak ostatnio zaufaliśmy to ten cały przyjazny gość rzucił się na nas w szaleńczej furii bez powodu. – Spojrzał na szakala – Masz rację, nie ma sensu zaczynać bójek bez powodu, za dużo bezsensownej śmierci przetoczyło się tu ostatnio, więc grzecznie poproszę nie bądź kolejnym psychopatą rzucającym się w durnym amoku. – Nie podobał mu się ton z jakim szakal mówił do Nany, ale nie zamierzał bić się z każdym, bez konieczności. Tylko by naraził swój obiekt westchnień na niebezpieczeństwo.
– Nigdy nie myślałem o tych dziwnych przypadkach jak o klątwie, ale jak się zastanowić to było i rzeczywiście za dużo, każdy z tych przypadków, nagle doznawał ogromnej wściekłości która niszczyła jego racjonale myślenie. – Westchnął. – Oprócz pierwszego przypadku, on od razu był agresywny i uważał nas za niehonorowych, po tym jak uratowałem przed nim młodą która pierwszy raz wyszła z norki... – Spotkało ich ostatnio wiele okropności, miał nadzieję, że to nie kolejne z nich.
Spojrzał na Nanę opiekuńczym wzrokiem, cokolwiek się stanie, nie da jej zrobić krzywdy.
- Hiraeth
- Posty: 341
- Gatunek: fenek
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 wrz 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 21
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Wysłuchała obojga. W gniewie powiedzieli być może więcej, niż by chcieli. Hiraeth zaczęła podejrzewać, że mogła się pomylić co do klątwy i jej źródła, ale nie dała tego po sobie poznać.
- Nikt nikogo nie będzie dzisiaj atakował - powiedziała puchata kurdupelka, jakby to co najmniej od niej zależało. - Jesteśmy na terenach neutralnych, gdybyście nie zauważyli, i zachowujemy się neutralnie. Nawet nie próbowaliśmy przekroczyć rzeki, zadajemy tylko pytania - ...paranoicy. Nie powiedziała tego głośno. Może i mieli powody do ograniczonego zaufania, ale nie mieli podstaw do zarzucania jej kłamstwa.
- Może to właśnie atak na wasze młode był aktem przeciwko Kręgowi, hm? - Zasugerowała. - Skąd miałabym to wiedzieć, duch tego nie precyzował. Nie rzucałam też żadnych oskarżeń w waszą stronę. - Może ich sumienie gryzło, skoro sami się zaczęli tłumaczyć z potraktowania zwłok intruzów. Cóż, szamanka nie wiedziała tego, mogła tylko przypuszczać.
- Nie zwykłam polegać na cudzych zbiorach - rzekła jeszcze na zmianę frontu samicy i propozycję udostępnienia komponentów. Swoją drogą, skoro hiena chciała je zbierać, i wiedziała jakie, sama musiała umieć w szamanizm. Z resztą, Hiraeth też mogła jej nie dowierzać.
- Idź, zawezwij ducha znad rzeki. Zapytaj go, czy łżę - ton lisiczki był spokojny, choć niebezpiecznie zbliżał się do granicy prowokacyjnego. - Może dla ciebie będzie miał zupełnie inne wytyczne, i przydadzą ci się te wyzbierane zioła. Nie będę cię ich pozbawiać, sytuacja i tak jest dla mnie niejasna. To twoja ziemia, nie moja, i twoim zadaniem jest jej strzec.
Fenka zrobiła krok w przód, i zanurzyła przednie łapki w anemicznym strumyku, nie spuszczając wzroku z pary hien po przeciwnej stronie.
- Ale zawsze jestem gotowa pomóc przywracać porządek tego świata. Może następnym razem, kiedy się spotkamy, będę miała więcej odpowiedzi, niż pytań. A wy więcej pewności i bezpieczeństwa w sercach. - Rozstawiła palce, lodowata woda omywała je, szczypiąc aż do bólu. Nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki. - Oby gniew Przodków nie zalegał nad waszymi ziemiami dłużej, niż to konieczne, a oni sami strzegą waszych dróg. Nie wejdę na wasz teren bez pozwolenia, ale jeszcze się okaże, kogo będę o nie pytać - cofnęła się i otrząsnęła łapki z wilgoci, a część z kropel padła na otaczające ją zwierzęta, jakby to przypieczętowywało jakiś niepisany pakt o nieagresji. Fenka oblizała nos, i spojrzała na swojego szakalowatego towarzysza.
- Chodź, Bor, nic tu po nas. Możemy pójść sprawdzić to miejsce, o którym mówiłeś - powiedziała enigmatycznie, bo hieny zapewne słuchały nadal, a prawdopodobnie ta część śledztwa już ich nie dotyczyła. Z resztą, nie chciała, żeby szły ich śladem, tylko zajęły się swoimi wewnętrznymi sprawami.
- Bywajcie - Pożegnała się jeszcze, i jeśli nie zostali powstrzymani, razem z ryżym psowatym opuścili kotlinę.
Z.T 2x, jeśli nikt nie zatrzyma.
- Nikt nikogo nie będzie dzisiaj atakował - powiedziała puchata kurdupelka, jakby to co najmniej od niej zależało. - Jesteśmy na terenach neutralnych, gdybyście nie zauważyli, i zachowujemy się neutralnie. Nawet nie próbowaliśmy przekroczyć rzeki, zadajemy tylko pytania - ...paranoicy. Nie powiedziała tego głośno. Może i mieli powody do ograniczonego zaufania, ale nie mieli podstaw do zarzucania jej kłamstwa.
- Może to właśnie atak na wasze młode był aktem przeciwko Kręgowi, hm? - Zasugerowała. - Skąd miałabym to wiedzieć, duch tego nie precyzował. Nie rzucałam też żadnych oskarżeń w waszą stronę. - Może ich sumienie gryzło, skoro sami się zaczęli tłumaczyć z potraktowania zwłok intruzów. Cóż, szamanka nie wiedziała tego, mogła tylko przypuszczać.
- Nie zwykłam polegać na cudzych zbiorach - rzekła jeszcze na zmianę frontu samicy i propozycję udostępnienia komponentów. Swoją drogą, skoro hiena chciała je zbierać, i wiedziała jakie, sama musiała umieć w szamanizm. Z resztą, Hiraeth też mogła jej nie dowierzać.
- Idź, zawezwij ducha znad rzeki. Zapytaj go, czy łżę - ton lisiczki był spokojny, choć niebezpiecznie zbliżał się do granicy prowokacyjnego. - Może dla ciebie będzie miał zupełnie inne wytyczne, i przydadzą ci się te wyzbierane zioła. Nie będę cię ich pozbawiać, sytuacja i tak jest dla mnie niejasna. To twoja ziemia, nie moja, i twoim zadaniem jest jej strzec.
Fenka zrobiła krok w przód, i zanurzyła przednie łapki w anemicznym strumyku, nie spuszczając wzroku z pary hien po przeciwnej stronie.
- Ale zawsze jestem gotowa pomóc przywracać porządek tego świata. Może następnym razem, kiedy się spotkamy, będę miała więcej odpowiedzi, niż pytań. A wy więcej pewności i bezpieczeństwa w sercach. - Rozstawiła palce, lodowata woda omywała je, szczypiąc aż do bólu. Nie da się dwa razy wejść do tej samej rzeki. - Oby gniew Przodków nie zalegał nad waszymi ziemiami dłużej, niż to konieczne, a oni sami strzegą waszych dróg. Nie wejdę na wasz teren bez pozwolenia, ale jeszcze się okaże, kogo będę o nie pytać - cofnęła się i otrząsnęła łapki z wilgoci, a część z kropel padła na otaczające ją zwierzęta, jakby to przypieczętowywało jakiś niepisany pakt o nieagresji. Fenka oblizała nos, i spojrzała na swojego szakalowatego towarzysza.
- Chodź, Bor, nic tu po nas. Możemy pójść sprawdzić to miejsce, o którym mówiłeś - powiedziała enigmatycznie, bo hieny zapewne słuchały nadal, a prawdopodobnie ta część śledztwa już ich nie dotyczyła. Z resztą, nie chciała, żeby szły ich śladem, tylko zajęły się swoimi wewnętrznymi sprawami.
- Bywajcie - Pożegnała się jeszcze, i jeśli nie zostali powstrzymani, razem z ryżym psowatym opuścili kotlinę.
Z.T 2x, jeśli nikt nie zatrzyma.
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
- Nana
- Posty: 309
- Gatunek: Crocuta crocuta
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 paź 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 2
Szaman poziom 1 - Waleczność: 10
- Zręczność: 45
- Percepcja: 70
Dała znak Ndevu by się więcej nie wypowiadał, dalsze słowa byłyby zbędne a cała rozmowa przeniosłaby się na poziom przekupek z targu. Wprawdzie Nana również nie miała zamiaru rozdawać byle komu ziół ale skoro fenka chciała zając się tematem klątwy na ich włościach to nie zamierzała biernie się temu przyglądać. Propozycja jednak została odrzucona, co było tym bardziej niezrozumiałe dla hieny. Tym bardziej, że nie prosiła się o nic, to szamanka wyskoczyła z propozycja niesienia pomocy. Nic już z tego nie zrozumiała.
Pytać się duchów również o nic nie zamierzała, te również mogły łgać. Nie czuła się na tyle wykwalifikowana by zmusić obce byty do prawdy.
Nana sceptycznie podeszła do pobożnego życzenia fenki, w przeciwieństwie do niej samej ona nie prosiła o nic przodków. Jedynie swe modły posyłała ku pramatce. Nie przerwała jednak tego błogosławieństwa, zamiary były dobre.
Kiwnęła tylko łbem w ciszy na pożegnanie a potem zwróciła się do Ndevu.
- Eremita nie zrozumie czym jest życie we wspólnocie. Dalsza dyskusja byłaby bezowocna, czyichś przekonań nie zmieni się siłą argumentów. Zarówno oni jak i my mieliśmy racje, swoje racje. Choć nie mogę bagatelizować tych słów, jeśli ktoś przeklina nasze ziemie jak i te sąsiadujące to nie jest to dobry omen. Wychodzi na to, że będę potrzebowała więcej ziół... ruszamy?
Pytać się duchów również o nic nie zamierzała, te również mogły łgać. Nie czuła się na tyle wykwalifikowana by zmusić obce byty do prawdy.
Nana sceptycznie podeszła do pobożnego życzenia fenki, w przeciwieństwie do niej samej ona nie prosiła o nic przodków. Jedynie swe modły posyłała ku pramatce. Nie przerwała jednak tego błogosławieństwa, zamiary były dobre.
Kiwnęła tylko łbem w ciszy na pożegnanie a potem zwróciła się do Ndevu.
- Eremita nie zrozumie czym jest życie we wspólnocie. Dalsza dyskusja byłaby bezowocna, czyichś przekonań nie zmieni się siłą argumentów. Zarówno oni jak i my mieliśmy racje, swoje racje. Choć nie mogę bagatelizować tych słów, jeśli ktoś przeklina nasze ziemie jak i te sąsiadujące to nie jest to dobry omen. Wychodzi na to, że będę potrzebowała więcej ziół... ruszamy?
- Ndevu
- Posty: 191
- Gatunek: Crocuta crocuta
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 kwie 2015
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 40
- Zręczność: 56
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Pokiwał tylko głową na odejście przybyszów, kolejny dowód na to, że dobre wrażenie może zrobić każdy...
Wysłuchał Nany i pokiwał głową.
– Ale nie musieli być tak agresywni... – Skwitował szamankę i jej koleżkę – Więc prowadź moja droga! – Powiedział pełen entuzjazmu zastanawiając się, gdzie tym razem zaprowadzi go samica.
/zt x2
Wysłuchał Nany i pokiwał głową.
– Ale nie musieli być tak agresywni... – Skwitował szamankę i jej koleżkę – Więc prowadź moja droga! – Powiedział pełen entuzjazmu zastanawiając się, gdzie tym razem zaprowadzi go samica.
/zt x2
- Hiraeth
- Posty: 341
- Gatunek: fenek
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 wrz 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 21
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Bieg pozwolił fence pozbyć się (w jakimś stopniu) nadmiaru skumulowanych emocji, i frustracji. Może nawet zrobiło się jej trochę głupio. Nie powinna była dać się wyprowadzić z równowagi. Nie powinna była pozwalać sobie na zacieranie granic. Nie tego ją uczono.
Nie ma emocji, jest spokój.
Bor oczywiście lazł za nią, wycofany jak zawsze (nieprawda, nie jak zawsze! a wtedy, na pogorzelisku? Lisiczka przełknęła ślinę...) i chyba nachmurzony. Gdzieś na granicy pola widzenia unosił się Brat Sauti.
Zadanie. Należało się skupić na zadaniu.
Poprowadziła ich niewielki kondukt znów na teren Czarnego Uroczyska, do kotliny przecinanej martwą wodą, i zatrzymała się nad brzegiem strumienia, czekając, aż reszta dołączy. Stąd trzeba było zacząć. Tylko, że tutaj już byli, płaskowyż również został sprawdzony. Szamanka rozejrzała się, obejmując wzrokiem majaczące niedaleko ujścia rzeki wejście do groty, i równinę kawałek dalej, która na pierwszy rzut oka wydawał się być porośnięta jakąś roślinnością... Tyle, ze po przyjrzeniu domniemane drzewa okazywały się czarne, ostre i raczej niezbyt żywe. Gdzie teraz?
- Bracie Sauti - zwróciła się do ducha, w międzyczasie rozwijając skórzany rulon, przewlekając przez stosowne dziurki rzemień i robiąc sobie coś na kształt jasnej pelerynki, jakkolwiek mogło to wyglądać absurdalnie. Jednakowoż, bycie nieformalnym jeźdźcem apokalipsy, zobowiązywało. - Mówiłeś, że mamy przybyć na Uroczysko, więc jesteśmy. Co dalej? Posiadasz jakieś wskazówki, gdzie należy szukać Duchowego Więzienia, zawierającego duszę Wahiego Plugawego? A może jesteś w stanie nawiązać kontakt z panem Muhurim? Byliśmy tu już wcześniej... z Borem - zawahała się tylko przez chwilę, ale w końcu popatrzyła na szakala otwarcie. Tak dłużej nie było można. - Sprawdziliśmy wtedy też płaskowyż, o tam - pokazała kierunek. - Nie ukazał nam się wtedy żaden duch, mimo że czekaliśmy. - Teraz, nieco lepiej znając sprawę, szamanka pomyślała, że może zastosowane wówczas rozwiązanie nie było jedynym słusznym - bo drugi z braci mógł nie mieć zdolności samoistnego materializowania się w dowolnym miejscu - a płaskowyż nie był terenem, do którego był przywiązany, jak wtedy przypuszczała. Tak czy owak musiała zaczekać na to, co ma do powiedzenia duch lwa - i zorientować się, jak ma się sytuacja z Borem... przynajmniej w jakimś stopniu. Westchnęła.
@Gvalch'ca
Nie ma emocji, jest spokój.
Bor oczywiście lazł za nią, wycofany jak zawsze (nieprawda, nie jak zawsze! a wtedy, na pogorzelisku? Lisiczka przełknęła ślinę...) i chyba nachmurzony. Gdzieś na granicy pola widzenia unosił się Brat Sauti.
Zadanie. Należało się skupić na zadaniu.
Poprowadziła ich niewielki kondukt znów na teren Czarnego Uroczyska, do kotliny przecinanej martwą wodą, i zatrzymała się nad brzegiem strumienia, czekając, aż reszta dołączy. Stąd trzeba było zacząć. Tylko, że tutaj już byli, płaskowyż również został sprawdzony. Szamanka rozejrzała się, obejmując wzrokiem majaczące niedaleko ujścia rzeki wejście do groty, i równinę kawałek dalej, która na pierwszy rzut oka wydawał się być porośnięta jakąś roślinnością... Tyle, ze po przyjrzeniu domniemane drzewa okazywały się czarne, ostre i raczej niezbyt żywe. Gdzie teraz?
- Bracie Sauti - zwróciła się do ducha, w międzyczasie rozwijając skórzany rulon, przewlekając przez stosowne dziurki rzemień i robiąc sobie coś na kształt jasnej pelerynki, jakkolwiek mogło to wyglądać absurdalnie. Jednakowoż, bycie nieformalnym jeźdźcem apokalipsy, zobowiązywało. - Mówiłeś, że mamy przybyć na Uroczysko, więc jesteśmy. Co dalej? Posiadasz jakieś wskazówki, gdzie należy szukać Duchowego Więzienia, zawierającego duszę Wahiego Plugawego? A może jesteś w stanie nawiązać kontakt z panem Muhurim? Byliśmy tu już wcześniej... z Borem - zawahała się tylko przez chwilę, ale w końcu popatrzyła na szakala otwarcie. Tak dłużej nie było można. - Sprawdziliśmy wtedy też płaskowyż, o tam - pokazała kierunek. - Nie ukazał nam się wtedy żaden duch, mimo że czekaliśmy. - Teraz, nieco lepiej znając sprawę, szamanka pomyślała, że może zastosowane wówczas rozwiązanie nie było jedynym słusznym - bo drugi z braci mógł nie mieć zdolności samoistnego materializowania się w dowolnym miejscu - a płaskowyż nie był terenem, do którego był przywiązany, jak wtedy przypuszczała. Tak czy owak musiała zaczekać na to, co ma do powiedzenia duch lwa - i zorientować się, jak ma się sytuacja z Borem... przynajmniej w jakimś stopniu. Westchnęła.
@Gvalch'ca
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
-
- Posty: 1090
- Gatunek: Panthera leo
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 2
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 61
- Zręczność: 41
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Szakal pisze:Na ostrzeżenie ducha nie zareagował. Niewerbalną uwagę puścił.. mimo oczu? Mniejsza. Nadal utrzymywał dzielący ich dystans. I choć lisica zaczęła truchtać, to jego miarowy krok i tak pozwalał mu zachowywać tą samą odległość co wcześniej. Znaleźli się ponownie przy Martwej Rzece. Jak zwykle przejęła dowodzenie i rozpoczęła dialog z towarzyszącym im lwem. Westchnął i spojrzał na nią bez wyrazu, finalnie skupiając się wyłącznie na pozamaterialnym bycie.
- Mistrz Gry
- Posty: 2882
- Kontakt:
Unosił się nad ich niewielkim pochodem obserwując z pewnego oddalenia napiętą sytuację mającą miejsc pomiędzy psowatymi, gdy jednak szamanka wezwała go po imieniu natychmiast sfrunął tuż obok niej.
- Owszem, to gdzieś na tym terenie przebywa Brat Muhiri. Ja sam nie posiadam jego daru Widzenia, natomiast dzięki temu iż przekroczyliśmy już granice Uroczyska jestem w stanie się z nim skontaktować i posiłkować się jego wiedzą. A więc przepraszam na chwilę... - powiedział, i zbladł, pozostawiając po sobie jedynie blady, statyczny zarys unoszący się w powietrzu.
Wrócił po jakiejś minucie czy dwóch, przybierając na powrót swą zwyczajną formę.
- A więc, uhm, udało mi się uzyskać dalsze wskazówki. Pozwolicie że zacytuję:
" - Pośród doliny wzrasta czarna ściana,
I zrąb jej gładki sięga ponad ziemię.
Krawędź zaś jej zdobi ryt pajęczy,
A wewnątrz krąg głazów drzemie.
Naprzeciw niemu biegnie wstęga drogi,
Zawiła, kręta, tam początek bierze
Przy końcu jej szczelina, śród skały wydarta,
Tam zdrajcy leże.
Wiedzcie jednak tedy, bo nie śpi samotnie,
Sługi jego nędzne w baczeniu go mają.
I każdej nocy, gdy księżyc w zanicie,
Mistrza grób nawiedzają...
Przytoczył otrzymaną odpowiedź słowo w słowo, zastanawiając się czy dokładać od razu do niej własną interpretację. Uznał jednak że póki co może lepiej by się z tym wstrzymać - w końcu swoimi słowami narzuci im od razu pewien określony sposób myślenia, a tak istniała szansa że wpadną na coś, czego on sam nigdy by nie wymyślił.
- A to, że nie ukazał się wam wcześniej żaden inny duch należałoby odczytywać by jako zaiste pomyślną okoliczność. Proszę mi wierzyć, nawet za moich czasów Uroczysko nie było normalną okolicą i spotkania z jego bywalcami zdecydowanie nie były czymś, czego komukolwiek bym życzył - a wątpię by przez ten czas Rozdarcie samoczynnie się zmniejszyło...
- Owszem, to gdzieś na tym terenie przebywa Brat Muhiri. Ja sam nie posiadam jego daru Widzenia, natomiast dzięki temu iż przekroczyliśmy już granice Uroczyska jestem w stanie się z nim skontaktować i posiłkować się jego wiedzą. A więc przepraszam na chwilę... - powiedział, i zbladł, pozostawiając po sobie jedynie blady, statyczny zarys unoszący się w powietrzu.
Wrócił po jakiejś minucie czy dwóch, przybierając na powrót swą zwyczajną formę.
- A więc, uhm, udało mi się uzyskać dalsze wskazówki. Pozwolicie że zacytuję:
" - Pośród doliny wzrasta czarna ściana,
I zrąb jej gładki sięga ponad ziemię.
Krawędź zaś jej zdobi ryt pajęczy,
A wewnątrz krąg głazów drzemie.
Naprzeciw niemu biegnie wstęga drogi,
Zawiła, kręta, tam początek bierze
Przy końcu jej szczelina, śród skały wydarta,
Tam zdrajcy leże.
Wiedzcie jednak tedy, bo nie śpi samotnie,
Sługi jego nędzne w baczeniu go mają.
I każdej nocy, gdy księżyc w zanicie,
Mistrza grób nawiedzają...
Przytoczył otrzymaną odpowiedź słowo w słowo, zastanawiając się czy dokładać od razu do niej własną interpretację. Uznał jednak że póki co może lepiej by się z tym wstrzymać - w końcu swoimi słowami narzuci im od razu pewien określony sposób myślenia, a tak istniała szansa że wpadną na coś, czego on sam nigdy by nie wymyślił.
- A to, że nie ukazał się wam wcześniej żaden inny duch należałoby odczytywać by jako zaiste pomyślną okoliczność. Proszę mi wierzyć, nawet za moich czasów Uroczysko nie było normalną okolicą i spotkania z jego bywalcami zdecydowanie nie były czymś, czego komukolwiek bym życzył - a wątpię by przez ten czas Rozdarcie samoczynnie się zmniejszyło...
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC
Lista NPC
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości