Spotkanie nad Rzeką Królów [Laishia, Shamar i Ganju]

[Ganju]

- Jestem Ganju, a Ty zapewne nazywasz się Shamar, mam rację? - powiedział zielonooki spokojnym głosem aczkolwiek z lekką dozą niepewności
Młody lew kątem oka zauważył, że drugi samiec bacznie go obserwuje. Jednak się go nie obawiał gdyż ten nie wyglądał jakby chciał mu coś zrobić. Nieznajomy od razu przywitał się z lwiczką. Więc Ganju miał już pewność, że faktycznie jest to brat Laishiy. Dlatego tym bardziej się nie bał. Czy nic jej nie jest? zdziwił się już w myślach. Niby dlaczego miało jej coś być skoro pod nieobecność Shamara cały czas się nią opiekował. To pytanie wydało się dla zielonookiego trochę dziwne. Z kolei z drugiej strony wiedział, że nie należy ufać obcym więc to usprawiedliwiało obcego.

[Laishia]

Cały czas kręciła się między łapami brata, długo go nie było i już się stęskniła. Była do niego bardzo przywiązana, całą miłość, jaką miałaby rozłożyć na rodziców, rodzeństwo ciotki i inne składowe stada przekierowała na niego, bo gdzie indziej mogłaby ją ulokować. Po pytaniu zatrzymała się przed Shamarem i uniosła brew.
- A dlaczego miałoby nie być? - Przechyliła łebek i obejrzała się na Ganju. Podbiegła do niego zadowolona, w ogóle nie wyczuwała tej atmosfery nieufności.
- Popatrz, zrobiłam Ganju ozdoby na grzywie. - Nadal trochę traw i gałązek zostało wplątanych w grzywie samca.
- Oh, trochę wypadło. Mogę to poprawić. - Spojrzała trochę zmartwiona na leżące wokół roślinki, z których otrzepał się wcześniej samiec.

[Shamar]

-Tak to ja- Przytaknął samcowi. Z młodą nic się nie stało, a wręcz przeciwni. Ta jak widać zakumplowała się z młodym samczykiem. Uśmiechnąłem się i wydałem mruk.
-No całkiem ładnie- Odpowiedziałem wesoło i spojrzałem znowu na samca.
-Wybacz moją reakcje ale samca nie zawsze są miło nastawione do młodych- Tym bardziej obcych.
-Przyniosłem coś do zjedzenia- Oznajmiłem i dobrze, że nie był to jednak dik dik, bo i na poczęstunek dla samca będzie.

[Ganju]

Kiedy zielonooki się przedstawił drugi samiec wyraźnie złagodniał. Najwyraźniej musiał zauważyć, że młoda samiczka polubiła nowego kolegę. Musiało zrobić mu się trochę głupio gdyż przeprosił za niezbyt miłe przywitanie. Oczywiście Ganju się nie gniewał ale bardzo ucieszył się na te słowa. Z reguły nikt go za nic nie przepraszał.
- Nie ma sprawy. Sam też bym się tak zachował. W końcu to Twoja siostra - odparł miłym głosem do Shamara
W trakcie rozmowy Laishia pokazała swojemu bratu resztkę arcydzieła jaka pozostała na grzywie młodego samca. Kiedy to robiła Ganju nachylił głowę aby ten mógł lepiej zobaczyć. Co prawda zielonooki nie był zadowolony z tego co ma na głowie ale chciał pochwalić małą lwiczkę.
- Wiesz tak naprawdę już coś jedliśmy ale mięska nigdy za wiele - dodał do swojej poprzedniej wypowiedzi i lekko się roześmiał

[Laishia]

Napięcie opadło, ale Laisha i tak go nie odczuwała. Czuła się świetnie mogąc biegać między dwoma lwami i chwalić się swoimi wytworami. Towarzystwo zawsze ją cieszyło, a teraz po raz pierwszy przebywała z dwoma osobami.
- Ale dlaczego nie są miłe? Ganju jest miły. - Zmarszczyła brwi, ale zaraz jej pysk przyozdobił szeroki uśmiech. Świetnie się bawiła z samcem i nawet pokazał jej jak poluje.
- Ja tam zostawiłam sobie miejsce. - Wiedziała, że Shamar jest na polowaniu i stara się zdobyć im jedzenie, więc nie najadała się do syta. Nie chciała sprawić przykrości bratu, który włożył w to zapewne dużo wysiłku.

[Shamar]

-Nie musisz się krępować- Skinął do samczyka i spojrzał na siostrę.
-No cóż, niektórzy nie śa mili...- No nie chciał wtajemniczać jej bardziej. Dorośnie to zrozumie o co mu chodzi. Teraz... teraz nie musi wiedzieć wszystkiego.
Przeciągnąłem się trochę rozleniwiony rozmową.

[Ganju]

Shamar wydawał się zielonookiemu coraz bardziej przyjazny. Zresztą nic dziwnego skoro był bratem Laishiy. W końcu ona też była bardzo miła. Ganju czuł jakby znał ich już bardzo długo a przecież tak naprawdę dopiero poznawał samca i jego siostrę. Dawno nie czuł się tak dobrze.
- O tak, niestety wiem coś o tym - powiedział przyznając rację nowemu znajomemu
- Jak dorośniesz to zrozumiesz Laishia - odparł w kierunku młodej lwiczki jednocześnie się uśmiechając

[Laishia]

Laishia zajadała się, gdy starsze lwy rozmawiały. Odrywała kawałek po kawałku i znów brudziła się krwią. Nie rozumiała dlaczego mieliby być niemili, ale wiedziała, ze tak jest. Jakby wszyscy byli mili, nie zostałaby zostawiona sama sobie, nie wiadomo gdzie, bez szans na przeżycie. Ale wtedy też nie poznałaby brata, więc zdecydowanie nie żałowała tego wydarzenia.
Fuknęła patrząc na Ganju. Przełknęła mięso trzymane w pysku i zmarszczyła nos dumnie unosząc głowę.
- Jestem już duża. Dlaczego do wszystkiego mam dorastać? - Na polowanie nie, wyjaśnić o co chodzi nie. To kiedy będzie jakieś tak? Zostawała już sama i jak widać nie umarła, to chyba znaczy, że nie jest dzieckiem.

[Shamar]

-Skąd jesteś- pytanie skierowałem do młodego. Ciekawiło mnie skąd tak zdrowo wyglądający samiec jest i czemu kręci się sam. Lekko ruszyłem ogonem patrząc na niego. Zaś moje maleństwo jak widać chciała wiedzieć wszystko.
-Bo jakbyś wszystko juz teraz wiedział to co byś poznawała jak będziesz starsza? Zanudziłabyś się- Zażartowałem ukazując lekko ząbki.

//bardzo, bardzo, bardzo przepraszam za zamulenie wam wątku ><

[Ganju]

Kiedy mała Laishia zajadała się kolejnym kawałkiem mięsa dwa lwy kontynuowały dalej rozmowę.
- Przybyłem tutaj z bardzo daleka - odparł młodzieniec również patrząc na nowego towarzysza
Gdy to powiedział do rozmowy wtrąciła się młoda lwiczka. Nie rozumiała czemu wszyscy ciągle mówią jej, że je za młoda aby zrozumieć pewne sprawy.
- Ha ha, tak A jakbyś się nudziła to byś chyba nas zamęczyła - roześmiał się zielonooki po czym lekko szturchnął samiczkę

/ nie ma sprawy, Laishii i tak ostatnio nie było za często =) /