Urwisko

[Laishia]

Przymknęła oczy gdy liznął ją po głowie. No ale ona chciała latać, no trudno.
- Fajnie tak potrafić. Możesz się dostać gdzie chcesz. - No bo czasem się gdzieś wspiąć jest trudno, a tak sobie podlecisz i już.
- To chcę wchodzić na drzewa. - Podskoczyła i odbiła się od łapy brata. Trochę nieporadnie przebierała łapami przez chwilę po ponownym wylądowaniu na ziemi, ale równowagę utrzymała. Nie przejmując się tym nieudanym manewrem podbiegła kawałek do przodu i zawróciła za losowo wybranym kamieniem. Wbiegła z impetem między łapy Shamara i wybiegła spod niego by chwycić go za ogon.

[Shamar]

-Oj tak,myślę, że nie jeden lew chciałby móc latać. Jednak musimy cieszyć się z tego co mamy my a ptaki nie- Uśmiechnąłem się do młodej.
-No to próbuj, tam jest jakieś drzewo- Wskazałem łbem a młoda zaczęła atakować mnie. Cwana bestia nie ma co. Wzięła mnie z zaskoczenia.
-Ciekawy ruch-Powiedziałem do niej i zastrzygłem lekko uchem.

[Laishia]

Zatrzymała się właściwie wisząc częściowo na jego ogonie, który obejmowała przednimi łapami. Dopiero po chwili go puściła i spojrzała na wskazywane wcześniej drzewo. Nie za bardzo wiedziała jak się za to zabrać, ale bez namysłu zaczęła biec w jego stronę. Tuż przed pniem odbiła się i skoczyła. Trafiła łapami na drzewo, nie wiedząc co robić spróbowała je objąć. Nawet wysunęła pazury, ale już po tym jak zaczęła po prostu zjeżdżać w dół. Tym sposobem zostawiła płytkie i dość krótkie ślady po pazurach, a tyłkiem klapnęła na ziemię. Niezrażona podniosła się i przyłożyła łapę do drzewa. Spróbowała przesunąć ją tak, jakby szła po ziemi, ale po prostu zsunęła jej się ona. Przy następnej próbie uniosła łapę z wysuniętymi pazurami, tym razem było lepiej, ale nadal łapa się zsuwała. Siedziała tak podnosząc cały czas te samą łapę i testując różne ustawienia jej w stosunku do pnia.

[Shamar]

Spoglądałem jak młoda z entuzjazmem rzuciła się w stronę drzewa. Była dość uparta ale to nawet dobrze. Powolnym krokiem podszedłem patrząc na to co wymyśla.
-Dobrze kombinujesz- Usiadłem- Aby wspinać się musisz odbić sie tylnymi i trzymać przednimi. Potem tak jakby pchać tylnymi do góry a przednie poklei zmieniać.- Po tych słowach na ziemi pokazałem o co mi chodzi.
-Trzeba mieć dobrze zbudowane mięśnie łap- No co nie znaczy, że może jej sie nie udać.

[Laishia]

W końcu zauważyła, ze jak ustawi łapę przekręconą trochę do zewnątrz to się lepiej trzyma. Ale co dalej? I tu z pomocą przyszedł Shamar. Podniosła się i zgodnie z jego zaleceniami, podskoczyła. Szybko wbiła pazury w drzewo, ale zrobiła to nieuważnie i zupełnie zapomniała w tym momencie o odkryciu sprzed chwili. Utrzymała się co prawda na drzewie, ale gdy oderwała jedną łapę, druga sama odczepiła się od pnia i Laika poleciała na plecy. Dobrze, że nie była wysoko, jednak upadek i tak bolał. Wydała z siebie dźwięk, coś między jękiem a miauknięciem. Pozbierała się jednak po chwili i spróbowała jeszcze raz. Znów skoczyła, ale postarała się teraz odpowiednio ustawić łapy, trochę tak jakby obejmowała drzewo. Wsparła się na tylnych łapach i ostrożnie odsunęła jedną łapę. Wyprostowała ją i wbiła wyżej, potem kolejna i co teraz z tymi na dole zrobić? Spróbowała odbić się jak do skoku i pociągnąć ciało do góry. Udało się, nawet spróbowała się znów oprzeć nimi o pień, ale nie mogła złapać przyczepności. Zaczęła machać tylnymi łapami, próbując wbić pazury w korę, jednak nic z tego, jedynie ją w tym miejscu podrapała. W końcu nie utrzymała się i spadła po raz kolejny.

[Shamar]

obserwowałem z uwaga jej poczynania. Szło jej nawet dobrze. Miała za małe skupienie i koordynacje łapa- oko. To jedna jeszcze sobie wypracuje i to na pewno. kiedy osunęła sie po raz ostatni podszedłem bliżej. Podsunąłem swój łeb pod nią i lekko "wspomogłem" jej w wspinaniu się. W końcu tak na pewno o wiele łatwiej a i w razie czego spadnie mi na łeb. nic strasznego.

[Laishia]

Leżała tak sobie chwilę, analizując to co robiła. Nie mogła znaleźć błędu. Wiedziała, że musi jakoś chwycić się pazurami dolnych łap, ale nie rozumiała dlaczego tym razem to nie wyszło. Widząc jak Shamar do niej podchodzi, podniosła się i spróbowała po raz kolejny. Nie chciała się tak łatwo poddać i nic jej nie było. Może trochę potłukła tyłek i plecy, ale to nic.
Zdziwiła się czując się nagle jakoś lżej. Rzeczywiście z pomocą brata, co do której zorientowała się dopiero po chwili, udało jej się wejść całkiem wysoko. Prawie w zasięgu jej łap była gałąź, na którą uparła się wejść. Machnęła łapa, ale nadal brakowało kilka centymetrów. Objęła mocniej pień i tym razem nie odbiła obu tylnych łap. Najpierw oderwała od drzewa jedną i przełożyła wyżej, upewniając się, że dobrze się trzyma. Przełożyła jedną z górnych łap by się podciągnąć i dopiero dostawiła drugą tylną. Udało się, oczywiście z niewielką pomocą. Jeszcze raz tak zrobi to powinna sięgnąć. Kolejna oderwana i dostawiona łapa, jeszcze jedna i jeszcze. Już widziała gałąź praktycznie przed pyskiem. Tak się ucieszyła, że bez namysłu oderwała od drzewa obie przednie łapy. Straciła równowagę i panicznie wyciągnęła łapy, starając się wbić pazury w cokolwiek. Wystraszona zamknęła oczy i spięła mięśnie, uchyliła powieki dopiero gdy poczuła, że się czegoś trzyma. Zupełnie przypadkiem jedną łapę wbiła w swój cel. Udało się, sięgnęła gałęzi. Ale co dalej?
- Eee... jak tam wejść? - Opierała się tyłkiem o głowę brata, jednocześnie machając z podniecenia ogonem, raz zahaczyła o ucho, innym razem połaskotała go w nos, a jeszcze w innym momencie, prawie wsadziła Shamarowi ogon do pyska.

[Shamar]

Cały czas miałem ja na oku. Nie chciałem aby zrobiła sobie krzywdę. No może nie dosłownie na oku ale wiadomo o co chodzi.
-No musisz się podciągnąć, wiesz napiąć mięśnie w łapach i wciągnąć się nimi- Wiedziałem, ze jest mała i nie am aż tak silnych mięśni ale hej! niech próbuje i ćwiczy w końcu to podstawa. w razie czego miałem zamiar pomóc jej w tym i lekko głowę unosząc by tej było łatwiej. Oczywiście tym razem nie tak aby było jej za łatwo.

[Laishia]

Podciągnąć... ale miała na gałęzi tylko jedną łapę, drugą chwyciła się pnia. Trochę przerażała ja wizja oderwania jej ponownie w celu przełożenia, strach jaki czuła przed chwilą, gdy omal nie spadła trochę ją paraliżował. Chwilę się nie ruszała, jednak w końcu powoli odsunęła łapę, przesuwała ją jednak niemal dotykając drzewa, by w razie czego szybko się chwycić.
Udało się, teraz jakoś się podciągnąć. Spróbowała tak jakby chciała przysunąć do siebie gałąź. Czuła, że trochę przesuwa się do góry, ale bolały ją łapy i wróciła do punktu wyjścia. Za drugim razem odepchnęła się dodatkowo z tylnych łap. Jedną nawet udało się przełożyć wyżej, ale to nadal za mało by wejść na gałąź. Dopiero delikatnie popchnięta do góry dała radę sięgnąć na tyle wysoko, by jedną z tylnych łap postawić na gałęzi, po tym już poszło gładko. Mocno uczepiła się trzema, by dostawić czwartą. Troszkę się zachwiała, co skończyło się szybkim padnięciem na brzuch i objęciem gałęzi w panice. Dopiero po tym zorientowała się, że owszem, wlazła tu... Ale jak stąd zejść?!

[Shamar]

Cały czas czuwałem aby nic jej się nie stało. Nie chciałem iść jej na łatwiznę. Musi się uczyć, że nie wszystko w życiu przychodzi łatwo i trzeba również się wysilić. W końcu jednak udało się jej.
-Brawo- Powiedziałem optymistycznie. W prawdzie musiała się mocno wysilić aby doszło to wszystko do skutku ale czy było warto? Myślę, że tak i to bardzo.
-Jak sie podoba?- zapytałem patrząc na nią.