Miejsce: okoliczne tereny
Czas: kilkanaście tygodni temu (?)
Zostałem wygnany, skazany na banicję, wypędzony z miejsca, gdzie się urodziłem. Za co? Za to tylko, że doprowadziłem dwa stada prawie na skraj wojny, która miała je wyniszczyć? Nie widziałem w tym niczego złego. Był to plan, który miał szansę się powieść, a wtedy moje stada i ja, który nim rządziłem, przejęlibyśmy całą tamtejszą krainę. A że plan nie wyszedł… to właśnie zostałem wygnany. W sumie więc, kara była za plan… czy właśnie za to, że nie został dobrze wykonany? Ciekawe pytanie filozoficzne. Morderca czy złodziej jest zabijany za to co zrobił, czy za to, że zrobił to niewystarczająco dobrze? Naprawdę cienka granica dzieli lwa zbrodniarza od lwa, bohatera swojego stada.
Po wielu tygodniach wędrówki, w końcu zacząłem dochodzić do terenów, które sprawiały wrażenia lepiej nadających się do życia. Jak mi się udało zorientować po roślinności, opadów było tutaj więcej. Ślady na ziemi wskazywały na obecność roślinożerców… ale również niestety innych lwów, które niestety mogły nie być chętne, do dzielenia się swoimi terenami. Więc… więc chyba najlepiej było się przyjrzeć okolicy. Kolejne dni spędziłem na przechadzaniu się terenami, zapoznawaniu się z nimi, poznawaniu otoczenia i krótkim wyprawom. Udało mi się również znaleźć jakąś jaskinię nadającą się na tymczasowe schronienie. Tylko… tylko jak tutaj zdobyć więcej informacji? Przydałoby się dorwać jakiegoś lwa czy kogoś, kto mógłby mi coś więcej opowiedzieć. Przygotowałem sobie w jaskini sporo lian, które przytargałem sobie z dżungli i zacząłem regularne patrole, próbując dojrzeć jakiegoś lwa, ale póki co okazało się, że ten teren chyba nie należał do zbyt często uczęszczanych. Cóż, byłem cierpliwy. Nigdzie mi się nie spieszyło i spokojnie realizowałem swój plan.
Właśnie byłem na kolejnej krótkiej wyprawie. Na razie nie dostrzegłem ani nie wyczułem niczego podejrzanego, chociaż się nie poddawałem i wciąż zachowywałem czujność, rozglądając się uważnie i wdychając oraz dokładnie analizując wszelkie zapachy. Wszedłem na jakiś pagórek, z którego był dobry widok i położyłem się w cieniu w trawie, by nie być zbytnio widocznym, ale by samemu mieć dobry widok na okoliczne tereny.
x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Przybycie [Mane, Tadji]
- Tadji
- Posty: 74
- Gatunek: Lew
- Data urodzenia: 22 paź 2016
- Waleczność: 70
- Zręczność: 50
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Tadji nie miał nic do roboty dlatego przekroczył granice niczyich terenów. Dawno nie widział swojej rodziny, ale to nie powód żeby ich szukać, dlatego ruszył w kierunku żeby odpocząć od problemów dlatego wybrał okolice dżungli gdzie może porządnie odpocząć i zjeść coś. W danym momencie skierował się w tamtejsze tereny jednakże niedaleko zobaczył jaskinię pewnie zamieszkaną przez kogoś. Jednakże nie miał zamiaru tam zaglądywać dlatego ruszył w przeciwną stronę wodospadu żeby napić się. Rodowity złoziemiec musiał porządnie zastanowić się nad kilkoma aspektami. W dodatku nowość była, że niedawno syn przywódczyni się odnalazł co skomplikowało jego plany bo może być następcą przejęcia stada. Miał skwaszoną minę jak o tym pomyślał, ale nic na to poradzić nie może. Gdy usłyszał czyjś szmer musiał być bardzo ostrożny czy ktoś nie czyha na niego. Tadji wlazł na półki skalne wodospadu gdzie było dość stromo i nie było żadnych jaskiń. Czekał na w cieniu jak ta osoba się zbliży.
- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Leżałem spokojnie na pagórku, uważnie rozglądając się po okolicy… gdy w pewnej chwili coś dojrzałem. Wpatrzyłem się w widoczny z daleka punkt, starając się rozpoznać, co to może być. Na pewno miało cztery łapy. Postura wskazywała raczej na lwa. Wielkość się zgadzała, kolor również. Tak, to mógł być lew. Obserwowałem go przez chwilę, próbując oszacować jego prędkość, wektor ruchu i na tej podstawie określić jego cel i czas przybycia. Czyżby kierował się do wodospadu? Wszystko na to musiało wskazywać. Na szczęście miałem okazję oglądnąć te miejsca, chociaż było bronią obosieczną. Bo z jednej strony znałem teren a z drugiej… on mógł wyczuć mój zapach, jeśli miał czuły węch. Liczyłem, że jeśli byłem tam kilka dni temu, to zapach mógł się ulotnić a ślady w ziemi wyrównać. Ale pewności nie miałem.
Chwilę później ruszyłem za nim, cicho i ostrożnie. Gdy się zbliżałem do wodospadu to jeszcze zwolniłem, rozglądając się uważnie na boki. On… on tutaj gdzieś mógł być. Jednak… równie dobrze mógł wykryć mój zapach i się gdzieś zaczaić. Więc… więc postanowiłem zmienić taktykę. Po prostu zatrzymałem się gdzieś, ukryłem, za jakimś drzewem czy krzakiem. Teren był ciężki, trudny do przemieszczania się a ja znałem do wodospadu tylko jedną wygodną ścieżkę. On również? Liczyłem więc, że będzie musiał tą samą drogą wracać. A skoro tak… to zaczaiłem się czekając na jego powrót, planując rzucić się na niego, zaatakować znienacka, gdy tylko się pojawi.
Chwilę później ruszyłem za nim, cicho i ostrożnie. Gdy się zbliżałem do wodospadu to jeszcze zwolniłem, rozglądając się uważnie na boki. On… on tutaj gdzieś mógł być. Jednak… równie dobrze mógł wykryć mój zapach i się gdzieś zaczaić. Więc… więc postanowiłem zmienić taktykę. Po prostu zatrzymałem się gdzieś, ukryłem, za jakimś drzewem czy krzakiem. Teren był ciężki, trudny do przemieszczania się a ja znałem do wodospadu tylko jedną wygodną ścieżkę. On również? Liczyłem więc, że będzie musiał tą samą drogą wracać. A skoro tak… to zaczaiłem się czekając na jego powrót, planując rzucić się na niego, zaatakować znienacka, gdy tylko się pojawi.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość















