x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Skarb pustyni [Hiraeth]

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2882
Kontakt:

Re: Skarb pustyni [Hiraeth]

#31

Post autor: Mistrz Gry » 03 lip 2020, 13:50

Rzeczywiście, zapewne te balanse na cienkiej linii kiedyś zemszczą się na Hiraeth. Jednak tym razem tak nie było, ba mogła nawet zyskać na pomocy tej dwójce. Oczywiście jeśli zdoła zdjąć klątwę ale jest przecież nie byle jaką szamanką więc powinna sobie poradzić z tym zadaniem. - W takim razie będziemy Ci bardzo wdzięczni - odparł duch w swoim jak i Kemyta imieniu. Następnie kiedy lisiczka otworzyła sakiewkę wąż oraz kocur zdawali się być zaskoczeni. Zresztą nic dziwnego w końcu nigdy nie widzieli mchu gwiaździstego. Nie wiedzieli, że jakaś roślina może dawać taki blask. Po chwili nasza bohaterka ostrzegła czarnego jegomościa aby zasłonił oczy. Ten odziwo od razu się posłuchał i momentalnie zakrył swoje ślepia przednimi łapami. Był tak przerażony tym co może się stać, że w ogóle się nie odzywał. Kiedy już fenka przygotowała potrzebne materiały dała znak, że jest gotowa. - W takim razie ja się lepiej odsunę - rzekł wąż odsuwając się na bezpieczną odległość. Teraz szamanka mogła zaczynać.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC

Awatar użytkownika
Hiraeth
Posty: 341
Gatunek: fenek
Płeć: Samica
Data urodzenia: 13 wrz 2018
Zdrowie: 100
Waleczność: 10
Zręczność: 21
Percepcja: 55
Kontakt:

#32

Post autor: Hiraeth » 09 lip 2020, 22:12

Lisiczka chyba nie zwróciła uwagi na przerażenie Kemyta, może dlatego, że była zajęta kruszeniem w łapkach rudoczerwonej kory, o ile nie na proszek, to na mniejsze fragmenty tudzież wióry. W miarę rozdrabniania szamańskiego zioła, usypywała je wokół kocura formując trójkąt, starając się, żeby siedział mniej więcej w jego środku. Cicho mruczane pod nosem formuły (modlitwy?) nie dały się przypisać żadnemu językowi ze znanych zarówno kotowatemu, jak i wężowi.
A potem Hiraeth porwała kłębek mchu na części, i każdą z nich umieściła na wierzchołkach wyrysowanej w piasku figury, zakopując je, ale niezbyt głęboko. Jeden fragment został jej w łapkach.
Podeszła do Kemyta i usiadła przed nim, na wprost jego pyszczka.
- Przodkowie - zaczęła. - Oto ten, który zwykł widzieć w ciemnościach równie wyraźnie jak za dnia, zboczył ze ścieżki światła. Ściągnęły go tu niecne postępki i zakłócanie spokoju tym, którzy nie należą już do świata materialnego. - Trzymany w łapkach zwitek jaśniejącego bladym światłem mchu podsunęła kotu pod nos. - Poniechajcie go, bo uznał swoją winę. - Zsunęła Kemytowi jego łapki, którymi zakrywał ślepia. Teraz przed blaskiem szamańskiej rośliny osłaniały go tylko powieki. Hiraeth patrzyła na niego czujnie, czy nie oszukuje i nie podgląda. Lepiej, żeby tego nie robił, choć jego cierpliwość (o ile posiadał takową) została wystawiona na ciężką próbę - bo przez dłuższy czas nie działo się nic ciekawego, lisiczka po prostu trzymała mu przed nosem pachnącą nieco stęchło roślinkę, samemu mrucząc jakąś dziwną, urywaną melodię. Kiedy uznała, że już wystarczy, i że jego oczy przyzwyczaiły się do tej minimalnej ilości światła, odsunęła się lekko, stając na jednym z wierzchołków wyrysowanego wcześniej trójkąta. - Ślepi przychodzimy na ten świat, i z łaski Przodków otwierają się nasze oczy - Wyrecytowała szamanka, szturchając Kemyta lekko na znak, że może już patrzeć. Światła nie było zbyt dużo, ona sama nawet nie odczuwała dużej różnicy - ale obiekt rytuału mógł nieco mrużyć ślepia - do czasu, kiedy jego źrenice zaadoptowały się do nowej sytuacji.
Wtedy Hiraeth odkopała pierwszy z kłębków, i w jaskini zrobiło się jeszcze jaśniej.
- Wy, którzy patrzycie na nas z gwiazd, wejrzyjcie na tego kotka - kontynuowała swoje modły fenka, a Kemyt w tym czasie miał za zadanie oswajać się z nieco większą ilością światła. Trudno było ocenić, ile minęło czasu. W innych okolicznościach pewnie by zgłodnieli, ale koci rzezimieszek był chyba zbyt przejęty, żeby myśleć o jedzeniu, a wąż już dawno nie pamiętał spożywanych posiłków.
- Wy, którzy przechadzacie się pod nieboskłonem, wskażcie mu swoją drogę - lisiczka przeszła do kolejnego wierzchołka trójkąta, i odkopała następny kłębek. Cienie w jaskini nabrały większej wyrazistości, a melodia mruczana przez szamankę - większej płynności i intensywności. Bynajmniej nie przypominała kołysanki. Może właśnie dzięki niej tym razem czas zdawał się płynąć szybciej, i obaj, kot i wąż, zauważyli, że szamanka stoi już przy ostatnim zakopanym kłębku, który wyłonił się spod piasku.
- Niech kroczy drogą światła, wierny waszej pamięci. - to musiała być jakaś magia, bo przecież niemożliwe, żeby mech dawał światło równe temu dziennemu, a takie właśnie można było odnieść wrażenie. Jasność jednak nie sprawiała Kemytowi bólu, jak dotąd. Przeciwnie, była wręcz przyjemna. Pewnie nawet zaczął się cieszyć w swoim kocim serduszku, że już po wszystkim, i to koniec przygód na dziś, ale, nic bardziej mylnego, bo ni stąd, ni zowąd, Hiraeth dmuchnęła mu w oczy piaskiem, zmuszając go do ich odruchowego zamknięcia. Zrobiło się cicho.
- Nie trzyj ich, i chodź za mną - powiedziała lisiczka, już normalnym tonem, i klepnęła Kemyta w ramię, dając mu znać gdzie się znajduje i w którą stronę będą iść. - Muszę go teraz wyprowadzić na słońce - powiedziała do węża. Było to konieczne, zeby dokończyć rytuał. Zamazała wyrysowane w piasku znaki, ominęła blednące z każdą chwilą kłęby mchu, jakby coraz szybciej traciły swoją moc - i ruszyła w stronę wyjścia, prowadząc kocura.
________
- 1 kora sandałowca
- 1 mech gwiaździsty
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)

"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?"
/S. Barańczak/

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2882
Kontakt:

#33

Post autor: Mistrz Gry » 12 lip 2020, 14:23

Kiedy Hiraeth przystąpiła do przygotowań przerażenie Kemyta sięgało zenitu. Jednak nie zamierzał oszukiwać i cały czas bardzo dokładnie zakrywał swoje oczy. Nie było to dla niego charakterystyczne gdyż z reguły nie słuchał żadnych poleceń. Następnie gdy szamanka rozpoczęła już rytuał wszystko wydawało się iść zgodnie z planem. Z każdym jej zdaniem kocur coraz bardziej oswajał się z poświatą dawaną przez mech. Gdy w końcu mógł otworzyć oczy i bez bólu patrzeć na to światło na jego pyszczku można było zauważyć uśmiech. Wyglądało że modlitwa fenki przynosi rezultaty. Następnie kiedy lisiczka powiedziała zjawie, że musi wyprowadzić kota na słońce. Wąż skinął głową, a następnie ich przepuścił. - Dobrze idźcie... tymczasem ja tutaj zaczekam - odparł duch odprowadzając ich wzrokiem. Po chwili przystanęli przy wyjściu z jaskini. Mimo lekkiego podekscytowania Kemyt nadal się obawiał więc przysłonił lekko swoje oczy łapką. Jednak tym razem mógł podejść o wiele bliżej blasku słońca, który wpadał do jaskini. Zwykle jego próba wyjścia kończyła się kilkanaście metrów wcześniej. - I co teraz? Wychodzimy na zewnątrz? - spytał kot z lekkim przerażeniem. Owszem chciał zostać wyleczony ale mimo wszystko trochę się bał. Czy Hiraeth uda się ściągnąć klątwę? O tym mieli się za chwilę przekonać.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC

Awatar użytkownika
Hiraeth
Posty: 341
Gatunek: fenek
Płeć: Samica
Data urodzenia: 13 wrz 2018
Zdrowie: 100
Waleczność: 10
Zręczność: 21
Percepcja: 55
Kontakt:

#34

Post autor: Hiraeth » 21 lip 2020, 8:58

Hiraeth uśmiechała się do siebie, zmierzając w stronę wyjścia. Poszło lepiej, niż się spodziewała. I chyba nikt nie zauważył drobnego podstępu...
- Zaczekamy tutaj - powiedziała Kemytowi, wchodząc do największej sali i wskakując na już poznany wcześniej stół ofiarny; przyglądała się kotkowi z góry. Spojrzała na słońce przebijające się wąskimi promieniami przez dziury w murze i okna, które pozostały po starożytnej budowli o niekoniecznie przyjemnym przeznaczeniu, sądząc po ściennych malunkach. - Dopóki słońce nie zacznie się obniżać - stąd będzie łatwo ocenić kąt padania promieni. - Będzie ci wtedy łatwiej wyjść na zewnątrz, niż w południe. Podejrzewam, że dałbyś radę, ale bądźmy ostrożni. - usiadła, a potem wyciągnęła przed siebie też przednie łapki, przyjmując pozycję, która mogłaby odpowiadać sfinksowi, gdyby nie fakt, że położyła na nich swój łepek i przymknęła ślepia. Drzemała? Medytowała? A może podglądała Kemyta ukradkiem spod przymkniętych powiek?
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)

"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?"
/S. Barańczak/

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2882
Kontakt:

#35

Post autor: Mistrz Gry » 24 lip 2020, 14:16

Kiedy Hiraeth wraz z Kemytem dotarli do pomieszczenia znajdującego się już blisko wyjścia szamanka stwierdziła, że tutaj poczekają aż słońce się trochę obniży. Był to oczywiście bardzo dobry pomysł gdyż mimo, że kocur przyzwyczaił się już w pewnym stopniu do światła nie dałby rady wyjść na zewnątrz w samo południe. - Dobrze... i tak nigdzie mi się nie śpieszy - odparł czarny jegomość siadając przed kamiennym stołem na, który wskoczyła nasza bohaterka. Widząc jak fenka umościła się jakby do drzemki Kemyt lekko skrzywił minę. Mieli tu zadanie do wykonania a ona zamierza iść spać? Jednak musieli poczekać. Więc czemu by w tym czasie nie odpocząć?
Czekali tak w milczeniu przez dobre dwie godziny więc słońce na pewno obniżyło swoją wysokość. Czy to była już odpowiednia pora na sprawdzenie czy światłowstręt ustąpił? O tym miała zadecydować Hiraeth.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC

Awatar użytkownika
Hiraeth
Posty: 341
Gatunek: fenek
Płeć: Samica
Data urodzenia: 13 wrz 2018
Zdrowie: 100
Waleczność: 10
Zręczność: 21
Percepcja: 55
Kontakt:

#36

Post autor: Hiraeth » 04 sie 2020, 9:37

O dziwo kocur nic nie kombinował, o czym Hiraeth mogła się przekonać przez cały czas oczekiwania na zachód słońca - gdyż faktycznie nie spała, tylko obserwowała go od czasu do czasu. Nawet jednak bez drzemania leżenie na ciepłym kawałku kamienia było przyjemne i relaksujące. Mogła się zastanowić, co dalej.
Bo, co jeszcze bardziej zaskakujące, Kemyt uszanował jej milczenie.
Nie bardzo chciała się pakować z powrotem do podziemi tajemniczych ruin. Nie znalazła tam nic, co mogłaby zabrać ze sobą (a Kemyta bardzo nie chciałaby ze sobą zabierać). Jeśli dobrze oceniała sytuację, z chwilą, kiedy kotek czarnołapy opuści podziemia i przestanie zakłócać spokój widmowego węża, ten będzie mógł opuścić ten świat już doszczętnie. Nie było więc potrzeby zaglądać tam tylko po to, żeby się upewnić.
Lisiczka co prawda nie znalazła skarbu... ale być może udało jej się pomóc odnaleźć go komu innemu. Odetchnęła trochę głośniej, żeby dać towarzyszowi znać, że wcale nie śpi, a potem przeciągnęła się lekko.
- No, komu w drogę, temu trampki - powiedziała rześko, wstając na równe łapki i patrząc z góry na kotełka. - Myślę, że już czas na ciebie. Nie wiem, którędy tu wlazłeś, ale sugeruję wyjście o tamtą dużą bramą - pokazała łapką. - Wyjdziesz akurat na zachód. Stoją tam posągi lwów, ale nie przejmuj się, są tylko posągami - uspokoiła go na wszelki wypadek, żeby świeżo uzdrowiony ze światłowstrętu pacjent nie padł na zawał widząc szczerzące zębiska lwy, a mógł jeszcze sam nie widzieć wyraźnie, że są z kamienia.
Machnęła parę razy ogonem na boki zachęcająco, i zaczekała, puszczając Kemyta przodem.
Ale potem wcale nie poszła jego śladem, zachwycać się z nim widowiskiem zachodzącego słońca.
Dzisiejszy zachód był tylko dla kotka, był jego skarbem, prezentem od wielkouchej szamanki.

Hiraeth opuściła podziemia którymś z okienek po przeciwnej stronie, tak, żeby nie przeszkadzać Kemytowi chłonącemu zapomniane nieomal doznania świetlne... i żeby odejść w swoją stronę niezauważona.
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)

"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?"
/S. Barańczak/

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2882
Kontakt:

#37

Post autor: Mistrz Gry » 05 sie 2020, 13:58

Kiedy Hiraeth w końcu przerwała milczenie i pokała Kemytowi najlepszą drogę do wyjścia ten od razu się podniósł.
- Dobrze, troszkę się obawiam ale spróbuję - odparł po czym szybko podreptał we wskazaną wcześniej stronę. Po krótkiej chwili kocur był już na zewnątrz. Ucieszył się bardzo gdyż okazało się, że nareszcie bez obaw, a przede wszystkim bez bólu mógł spoglądać na słońce. Szamanka naprawdę mi pomogła powiedział w myślach. Następnie odwrócił się za siebie chcąc jej podziękować. Jednak nikogo tam nie było więc na nic nie czekając zaczął niuchać swoim noskiem. Momentalnie wyczuł zapach lisiczki i ruszył jego tropem.
Zaś niczego nie spodziewająca się Hiraeth opuściła ruiny zupełnie z innej strony wychodzą przez jedno z okienek. Tak jak przypuszczała zjawa już się nie pojawiła gdyż w końcu opuściła świat żywych. Jednak kotełka tak łatwo się nie pozbędzie bo on właśnie ją znalazł. - Dokąd idziesz? Chciałem Ci podziękować - odezwał się odwracając głowę w jej kierunku. - A jeśli chodzi o skarb to ja też wiem gdzie on jest... mogę Cię tam zaprowadzić - dodał podchodząc bliżej. Chciał aby otrzymała nagrodę za okazaną pomoc a poza tym nie chciał być sam. Świat zewnętrzny którego tak długo nie widział wydawał mu się trochę obcy więc towarzystwo na pewno by mu się przydało.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC

Awatar użytkownika
Hiraeth
Posty: 341
Gatunek: fenek
Płeć: Samica
Data urodzenia: 13 wrz 2018
Zdrowie: 100
Waleczność: 10
Zręczność: 21
Percepcja: 55
Kontakt:

#38

Post autor: Hiraeth » 06 sie 2020, 11:47

Już-już czuła dobrze jej znane uczucie wolności i samotności. Zapach pustyni i nadchodzącej nocy, niezmącony wonią żadnych kotków...
No nie.
Hiraeth zatrzymała się, jak przyłapana na gorącym uczynku, przewróciła wymownie oczami i odwróciła się do Kemyta, który niestety nie przestał być upierdliwy, ba, postanowił za nią podążyć.
- Doprawdy? - zapytała z przekąsem. - Nie dalej jak parę godzin temu twierdziłeś, że nic nie wiesz o żadnym skarbie.
Była zgryźliwa, to prawda. Ale jeśli rezygnacja ze skarbu, który mógł się okazać nic nieznaczącym wymysłem czarnołapego, oznaczałaby również rezygnację z jego towarzystwa... było to poświęcenie, na które była gotowa. Westchnęła.
- Gdzie to niby jest? - zapytała, już chyba dla samej formalności, żeby zdemaskować jego kłamstwa i mieszanie się w zeznaniach.
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)

"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?"
/S. Barańczak/

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2882
Kontakt:

#39

Post autor: Mistrz Gry » 06 sie 2020, 19:53

Hiraeth usłyszawszy kocura odwróciła się w jego stronę. On zaś od razu zauważył, że nie jest zachwycona jego widokiem. Zresztą nic dziwnego nie należał on w końcu do przyjemniaczków. Jednak z drugiej strony jego zachowanie mogło wynikać z zbyt długiego przebywania w samotności. - Wiem, wiem... może wydawać się to dziwne ale przypomniałem sobie o skarbie dopiero kiedy ten duch o nim wspomniał - powiedział pewnym głosem chcąc przekonać lisiczkę, że mówi prawdę. Czy mu się to uda? Nie wiedział ale musiał spróbować. - Jakiś czas temu wąż opowiedział mi o jakimś widmowym fluidzie... nie wiem co to takiego ale z tego co mówił musi to być coś cennego.
W każdym razie zdradził mi również gdzie go znaleźć, mianowicie na wydmach -
odparł wskazując łapką piaszczyste tereny w oddali. Szamanka nie miała powodów mu wierzyć ale co szkodzi spróbować?
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC

Awatar użytkownika
Hiraeth
Posty: 341
Gatunek: fenek
Płeć: Samica
Data urodzenia: 13 wrz 2018
Zdrowie: 100
Waleczność: 10
Zręczność: 21
Percepcja: 55
Kontakt:

#40

Post autor: Hiraeth » 12 sie 2020, 22:17

Hiraeth nie spuszczała z Kemyta powątpiewającego wzroku.
- Widmowy fluid, powiadasz - powiedziała w końcu. - Tak, znam takich, dla których przedstawiałby dużą wartość. Zwykle to są mordercy - dodała z satysfakcją, jakby właśnie straszyła kotka duchami. No cóż, dopóki nie zdecyduje się przywdziać zbroi, raczej ów artefakt do niczego się jej nie przyda... choć, kto wie?
- Prowadź zatem - podniosła się, gotowa iść za czarnołapym jako przewodnikiem. Przynajmniej będzie go miała na oku.
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)

"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?"
/S. Barańczak/

Odpowiedz

Wróć do „Zakończone akcje”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 14 gości