Rozmyślałem na temat dzieła stworzenia i powoli człapałem się za braciszkiem. Podróżowaliśmy przez jakiś czas z takim jednym gepardem oraz lamparcicą. Złego słowa o nich nie powiem, dobrego z resztą też nie. Rozstaliśmy się w zgodzie, oni poszli swoją drogą a ja jestem tutaj. Popielny step, tak nazwałbym tak brzydką krainę. Rozejrzałem się po okolicy i od razu moją uwagę przykuły dwie lwice, które wspomniał Sarranid. Faktycznie nie wyglądają na przyjazne do wszystkiego jestem głodny.
A co gdyby tak jedną porwać. Zrobić coś szalonego w życiu? Albo ją zjeść. W sumie lwy nigdy nas, mniejszych kotów, nie szanowali...
Naszły mnie szalone myśli.
- Saruś, mam pewien pomysł. - powiedziałem niepewnie spoglądając na ciemniejszą samicę. - Szalony jak zawsze...