x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Uschnięte drzewo
Regulamin forum
Kary i negatywne efekty
Kary i negatywne efekty
- Po pustkowiach włóczą się lwy kanibale, które mogą atakować nieostrożnych podróżnych.
- Poruszające się po tym terenie osobniki są wrażliwe na wyczerpanie i odwodnienie.
- Bardzo uboga zwierzyna łowna.
- Alexandra
- Posty: 102
- Gatunek: Lew Afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 03 sty 2015
- Waleczność: 50
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Re: Uschnięte drzewo
Słysząc argumenty Maru odnośnie jego pomocy, lwica nie kryła zdumienia. Co on, z akacji się urwał? Może naprawdę jest bratem Astana, bezinteresowna pomoc to był jego znak rozpoznawczy - przeszło jej przez myśl. Oczywistym jest fakt, że Alexandra nie zakładała, że każdy napotkany na jej drodze osobnik jest podłym zwyrodnialcem, ale mimo to czuła się dziwnie przyjmując pomoc od Niebieskookiego.
Młoda nijak nie skomentowała wypowiedzi dotyczącej jego zamiarów oraz jego celu podróży. Spoglądała jedynie w jego łapy, a od czasu do czasu uciekła wzrokiem gdzieś w przestrzeń. Usłyszawszy jednak o problemach z dołączeniem do stada, zaryzykowała spojrzenie mu prosto w jego kryształowe, błękitne oczy.
- Ziemia, której poszukuję podobno jest inna. Wiem, że brzmi to fantastycznie, ale tam panuje zasada...kręgu życia, czy czegoś takiego. Nikt nie morduje dla zabawy i każdy ma swoją rolę, którą stara się wypełniać. Nikt nikomu nie wadzi, każdy znajduje miejsce dla siebie - rzekła ze spokojem i nadzieją w głosie.
- Moja mama stamtąd pochodziła i tam się wychowała. Wierzę każdemu jej słowu - dodała po chwili, przy czym podjęła nieudolną próbę powstania na cztery łapy. Zrobiła to zbyt gwałtownie i zakręciło jej się w głowie, co spowodowało upadek.
- Aj, niepotrzebnie wstawałam - syknęła mrużąc prawe oko, po czym ciężko westchnęła. Nie miała już wątpliwości, że udanie się z Maru w poszukiwaniu wody oraz jakiejś strawy jest dobrym pomysłem.
- Rozumiem. Ja...musiałam spytać. Wyglądasz niemal identycznie jak mój dawny znajomy -
Młoda nijak nie skomentowała wypowiedzi dotyczącej jego zamiarów oraz jego celu podróży. Spoglądała jedynie w jego łapy, a od czasu do czasu uciekła wzrokiem gdzieś w przestrzeń. Usłyszawszy jednak o problemach z dołączeniem do stada, zaryzykowała spojrzenie mu prosto w jego kryształowe, błękitne oczy.
- Ziemia, której poszukuję podobno jest inna. Wiem, że brzmi to fantastycznie, ale tam panuje zasada...kręgu życia, czy czegoś takiego. Nikt nie morduje dla zabawy i każdy ma swoją rolę, którą stara się wypełniać. Nikt nikomu nie wadzi, każdy znajduje miejsce dla siebie - rzekła ze spokojem i nadzieją w głosie.
- Moja mama stamtąd pochodziła i tam się wychowała. Wierzę każdemu jej słowu - dodała po chwili, przy czym podjęła nieudolną próbę powstania na cztery łapy. Zrobiła to zbyt gwałtownie i zakręciło jej się w głowie, co spowodowało upadek.
- Aj, niepotrzebnie wstawałam - syknęła mrużąc prawe oko, po czym ciężko westchnęła. Nie miała już wątpliwości, że udanie się z Maru w poszukiwaniu wody oraz jakiejś strawy jest dobrym pomysłem.
- Rozumiem. Ja...musiałam spytać. Wyglądasz niemal identycznie jak mój dawny znajomy -
- Maru
- Posty: 279
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 23 paź 2014
- Waleczność: 53
- Zręczność: 60
- Percepcja: 42
- Kontakt:
Zamyślił się na moment. Historia jaką opowiedziała mu lwica brzmiała naprawdę... fantastycznie. Jednak nie w znaczeniu, że było super, tylko że było to jak opowieść dla lwiątka o mistycznej krainie szczęśliwości. Stado przyjazne obcym to naprawdę ewenement. Komentować tego nie chciał, tym bardziej, że Alexandra dowiedziała się tego od swojej matki.
Ich skrzyżowany wzrok sprawił, że na karku samce przebiegł dreszcz, aż sierść mu stanęła jeżem. Lekko przygryzł swoją dolną wargę, ale tak bardziej subtelnie.
- W takim razie chętnie wybrałbym się tam z Tobą i zobaczył to stado. - zaczął stawać na cztery łapy, gdy lwica się podnosiła. Sądził, że będą kontynuować podróż, ale wtedy ta padła na ziemię. Przechylił nieco łeb i przyglądał się jej z zaciekawieniem. Robiła sobie jakieś dziwne żarty? Ale jej słowa jednak wyrwały go z błędu.
- Na pewno wszystko dobrze? Coś mi się zdaje, że niepotrzebnie zostaliśmy tu na Słońcu. Lepiej będzie jak zaraz ruszymy. - zakręcił nieco poirytowany na kolejną wieść o jej dawnym przyjacielu - Mówiłem już, że to nie ja. Gdybyśmy się naprawdę znali wcześniej to jaki niby miałbym cel, żeby to ukrywać?
Ich skrzyżowany wzrok sprawił, że na karku samce przebiegł dreszcz, aż sierść mu stanęła jeżem. Lekko przygryzł swoją dolną wargę, ale tak bardziej subtelnie.
- W takim razie chętnie wybrałbym się tam z Tobą i zobaczył to stado. - zaczął stawać na cztery łapy, gdy lwica się podnosiła. Sądził, że będą kontynuować podróż, ale wtedy ta padła na ziemię. Przechylił nieco łeb i przyglądał się jej z zaciekawieniem. Robiła sobie jakieś dziwne żarty? Ale jej słowa jednak wyrwały go z błędu.
- Na pewno wszystko dobrze? Coś mi się zdaje, że niepotrzebnie zostaliśmy tu na Słońcu. Lepiej będzie jak zaraz ruszymy. - zakręcił nieco poirytowany na kolejną wieść o jej dawnym przyjacielu - Mówiłem już, że to nie ja. Gdybyśmy się naprawdę znali wcześniej to jaki niby miałbym cel, żeby to ukrywać?
- Alexandra
- Posty: 102
- Gatunek: Lew Afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 03 sty 2015
- Waleczność: 50
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Ogólne zmęczenie zaczynało poważnie jej doskwierać. Młoda lwica często zgrywała twardą i samodzielną, lecz tak naprawdę nie wyobrażała sobie życia na własną łapę na dłuższą metę. Dlatego też właśnie odnalezienie Lwiej Ziemi było dla niej priorytetem. Teraz, jak się okazało, miała kogoś, kto byłby w stanie jej pomóc i jakkolwiek ją "eskortować" w podróży. Myśl o tym, że jest to zupełnie obcy samiec powoli przestawała ją aż tak uwierać. Maru wydawał się być bardzo wiarygodny, zarówno w słowach, jak i w mowie ciała. Poza tym, jego głos i kolor oczu działały...jakkolwiek to nie zabrzmi - uspokajająco. Stres spowodowany nową dla Alex sytuacją, powoli zaczął przemijać, a to sprawiło, że lwica mogła ponownie podjąć próbę powstania.
Po jeszcze krótkiej chwili odpoczynku, Alexandra stanęła o własnych siłach. Lew miał rację - muszą jak najszybciej zejść z pełnego słońca.
- Już jest lepiej. Dam radę - powiedziała po chwili ciszy. W jej głosie dało się wychwycić zarówno swego rodzaju stanowczość, jak i niepewność. To drugie uczucie towarzyszy jej już od niepamiętnych czasów i Czerwonooka chciałaby się go w końcu pozbyć...
- Zrozumiałam - odparła krótko na oświadczenie Lwa. Po pierwsze, nie chciała juz niepotrzebnie marnować sił na słowotoki. Po drugie, Maru wyraźnie nie lubił dzielić się informacjami na temat swojej przeszłości. Alex postanowiła nie dopytywać go na ten temat.
Gdy udało im się ruszyć kawałek spod Uschniętego Drzewa, lwica uznała, że to dobry moment, by jakkolwiek wyrazić swoją wdzięczność.
- Dziękuję - rzekła krótko ze wspomnianych już wcześniej powodów. Poza tym, nie wiedziała też do końca, co mogłaby mu powiedzieć. Nie zna go przecież prawie wcale. Na rozmowy przyjdzie jeszcze czas, najpierw priorytety.
Po jeszcze krótkiej chwili odpoczynku, Alexandra stanęła o własnych siłach. Lew miał rację - muszą jak najszybciej zejść z pełnego słońca.
- Już jest lepiej. Dam radę - powiedziała po chwili ciszy. W jej głosie dało się wychwycić zarówno swego rodzaju stanowczość, jak i niepewność. To drugie uczucie towarzyszy jej już od niepamiętnych czasów i Czerwonooka chciałaby się go w końcu pozbyć...
- Zrozumiałam - odparła krótko na oświadczenie Lwa. Po pierwsze, nie chciała juz niepotrzebnie marnować sił na słowotoki. Po drugie, Maru wyraźnie nie lubił dzielić się informacjami na temat swojej przeszłości. Alex postanowiła nie dopytywać go na ten temat.
Gdy udało im się ruszyć kawałek spod Uschniętego Drzewa, lwica uznała, że to dobry moment, by jakkolwiek wyrazić swoją wdzięczność.
- Dziękuję - rzekła krótko ze wspomnianych już wcześniej powodów. Poza tym, nie wiedziała też do końca, co mogłaby mu powiedzieć. Nie zna go przecież prawie wcale. Na rozmowy przyjdzie jeszcze czas, najpierw priorytety.
Ostatnio zmieniony 05 lis 2018, 14:50 przez Alexandra, łącznie zmieniany 1 raz.
- Maru
- Posty: 279
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 23 paź 2014
- Waleczność: 53
- Zręczność: 60
- Percepcja: 42
- Kontakt:
Nieco się poirytował, bo lwica ciągle ciągnęła ten wątek ze znajomym. Może był bardzo bliski jej sercu i dlatego, ale przecież nie wyciśnie się krwi z kawałka rzepy. Jeśli się kogoś nie zna zupełnie to nie ma możliwości pomóc. W każdym razie chyba sobie to odpuściła i całe szczęście. Zamiast kolejnej gadki zaczęła wstawać, co złotego niezmiernie uradowało. Sam już miał dość upału i tej suchej ziemi. Ruszył tuż obok niej, ramię w ramię. To tak na wszelki wypadek, gdyby znowu miała zamiar upaść. Skinął głową na jej podziękowanie i uśmiechnął się doń.
- Nic wielkiego, robię tylko to, co uważam za słuszne. Ktoś kiedyś pomógł mi w potrzebie, więc teraz pomagając Tobie niejako spłacam tamten dług. Co i tak nie zmienia faktu, że od tej pory zostawię każdego lwa w potrzebie, co to to nie. - odeszli już niemały kawałek od drzewa, w milczeniu. Na razie nie było o czym rozmawiać... chociaż nie. Złoty zerknął swoimi błękitnymi ślepiami na lwicę.
- Przepraszam, Alexandro, że się trochę uniosłem. Nie chciałem marnować czasu na puste dysputy, a w każdym razie nie pod tamtym drzewem w tej suszy. Jak już się napijemy i najemy oboje, to wtedy będzie czas na rozmawianie. - znów raczył ją uśmiechem, tak jakby chciał podnieść ją na duchu, dopingował i niemo przekazywał jej wiadomość: "Dasz radę!".
- Może pójdźmy na północ. Ja tutaj przyszedłem z południa i mogę zapewnić, że nieco dalej jest spora pustynia, więc nie ma co tam iść. A w przeciwnym kierunku będziemy mieli szansę na znalezienie wody i zwierzyny, jak myślisz?
- Nic wielkiego, robię tylko to, co uważam za słuszne. Ktoś kiedyś pomógł mi w potrzebie, więc teraz pomagając Tobie niejako spłacam tamten dług. Co i tak nie zmienia faktu, że od tej pory zostawię każdego lwa w potrzebie, co to to nie. - odeszli już niemały kawałek od drzewa, w milczeniu. Na razie nie było o czym rozmawiać... chociaż nie. Złoty zerknął swoimi błękitnymi ślepiami na lwicę.
- Przepraszam, Alexandro, że się trochę uniosłem. Nie chciałem marnować czasu na puste dysputy, a w każdym razie nie pod tamtym drzewem w tej suszy. Jak już się napijemy i najemy oboje, to wtedy będzie czas na rozmawianie. - znów raczył ją uśmiechem, tak jakby chciał podnieść ją na duchu, dopingował i niemo przekazywał jej wiadomość: "Dasz radę!".
- Może pójdźmy na północ. Ja tutaj przyszedłem z południa i mogę zapewnić, że nieco dalej jest spora pustynia, więc nie ma co tam iść. A w przeciwnym kierunku będziemy mieli szansę na znalezienie wody i zwierzyny, jak myślisz?
- Alexandra
- Posty: 102
- Gatunek: Lew Afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 03 sty 2015
- Waleczność: 50
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Lwica powoli zaczynała czuć się lepiej, co jednak nie oznaczało, że mogła już normalnie się poruszać. O biegu mogła w tej chwili tylko pomarzyć. Gdy ruszyli w drogę i Maru wsparł ją, by przypadkiem się nie przewróciła, dotarło do niej, jak wielkie miała szczęście go spotykając. Jest teraz słaba jak g...ekhem, fekalia, i w pojedynkę w przypadku jakiegokolwiek niebezpieczeństwa nie miałaby żadnych, najmniejszych szans na przeżycie. Alexandra nie twierdziła, że zawdzięcza mu teraz całe życie, ale naprawdę, była mu wdzięczna. Ponadto, gdy na początku miała uprzedzenia do jego bezinteresownej pomocy i wydawało jej się to trochę podejrzane (nieczęsto spotyka się kogoś, kto tak po prostu oferuje pomoc), teraz czuła, że może on być kimś pokroju "drugiego Astana". Kupił ją szczerością, którą wyczuła w jego głosie oraz przeprosinami za chwilowe zdenerwowanie. Nie pamięta, kiedy ktoś ostatnio ją za coś przepraszał. Ujrzawszy jego ciepły uśmiech, wróciła jej nadzieja na to, że czeka ją normalne życie w normalnej Lwiej społeczności, a to było jej największym marzeniem od czasu, gdy oswobodziła się z niewoli i jej największym wrogiem stała się samotność.
- Tak, to dobry pomysł - odpowiedziała krótko na jego pytanie. Ruszyła w kierunku, który wskazał Niebieskooki.
- Tak, to dobry pomysł - odpowiedziała krótko na jego pytanie. Ruszyła w kierunku, który wskazał Niebieskooki.
- Maru
- Posty: 279
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 23 paź 2014
- Waleczność: 53
- Zręczność: 60
- Percepcja: 42
- Kontakt:
Nie trzymał swojego wzroku zbyt długo na lwicy. Mimo wszystko dopiero co się poznali i nie chciał jej krępować. Nie marnowała już sił na gadanie, widocznie sił powoli jej brakowało. Samiec też nie narzucał tempa na rekord świata, dostosowywał się do jej kroku. Idąc na północ mieli taki komfort, że Słońce nie świeciło im po oczach, za to teraz opiekało im tyłki. Truno, lepsze to niż iść z przymrużonymi ślepiami, na pół-ślepo.
Całe szczęście, że lwica może iść jeszcze sama, w ostateczności wziąłby ją na grzbiet i z nią na plecach wyszedł z tej pustyni. Pewnie kosztowałoby go to sporo sił, ale przecież nie mógłby jej tak zostawić samej, żeby zjadły ją hieny czy sępy. Poza tym to dzięki niej dowiedział się o ciekawym stadzie i, być może, on też zaczął mieć cel swojej podróży.
Ale do tego jeszcze przyjdzie pora, póki co para lwów opuszczała te tereny, w nadziei, że znajdą jakąś bardziej przyjazną okolicę.
/sobie dam już zt, jak Alex chce coś dodać to proszę bardzo, potem razem się przeniesiemy do innego wątku
Całe szczęście, że lwica może iść jeszcze sama, w ostateczności wziąłby ją na grzbiet i z nią na plecach wyszedł z tej pustyni. Pewnie kosztowałoby go to sporo sił, ale przecież nie mógłby jej tak zostawić samej, żeby zjadły ją hieny czy sępy. Poza tym to dzięki niej dowiedział się o ciekawym stadzie i, być może, on też zaczął mieć cel swojej podróży.
Ale do tego jeszcze przyjdzie pora, póki co para lwów opuszczała te tereny, w nadziei, że znajdą jakąś bardziej przyjazną okolicę.
/sobie dam już zt, jak Alex chce coś dodać to proszę bardzo, potem razem się przeniesiemy do innego wątku
- Nana
- Posty: 309
- Gatunek: Crocuta crocuta
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 paź 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 2
Szaman poziom 1 - Waleczność: 10
- Zręczność: 45
- Percepcja: 70
Opuściła bez większego szwanku oznaczone tereny. Zaciągnęła się tutejszym powietrzem oraz nastawiła uszu. Żadnych dźwięków nie licząc wiatru hasającego po pustym polu. W oddali majaczyło jakieś stare uschnięte drzewo. Doprawdy malowniczy krajobraz. Chcąc czy nie chcąc zmuszona była wędrować dalej szukając ziółek.
A jednak na tym pustkowiu coś sobie spokojnie rosło, sucholubna roślinka. Bardzo trująca oczywiście jakby na tym pustkowiu aż roiło się od bogatego zasobu dostępu do pożywienia. Tu wszystko chciało cię zabić, piekące słońce, piasek, brak wody. Dobrze, że chociaż ciało osłoniła liśćmi, które robiły za pseudo parasol. Przyklejone do futra woda teraz uschły na wiór i trzymały się kurczowo jej sierści.
Postawiła na ziemię tykwy, otworzyła jedną i łapą wraz z odrobina ziemi zagarnęła całą roślinę do pojemniczka, który szczelnie zamknęła.Nie chciała ryzykować zbytnim kontaktem z tym zielskiem tudzież podkopała ją aż do korzeni. Tyle powinno wystarczyć. Postanowiła ominąć jeszcze wulkan i ruszyć dalej już na wschód.
z/t
+ 4 porcje Gifblar
Nana wyrzuca 3d100:
35, 44, 31
35, 44, 31
A jednak na tym pustkowiu coś sobie spokojnie rosło, sucholubna roślinka. Bardzo trująca oczywiście jakby na tym pustkowiu aż roiło się od bogatego zasobu dostępu do pożywienia. Tu wszystko chciało cię zabić, piekące słońce, piasek, brak wody. Dobrze, że chociaż ciało osłoniła liśćmi, które robiły za pseudo parasol. Przyklejone do futra woda teraz uschły na wiór i trzymały się kurczowo jej sierści.
Postawiła na ziemię tykwy, otworzyła jedną i łapą wraz z odrobina ziemi zagarnęła całą roślinę do pojemniczka, który szczelnie zamknęła.Nie chciała ryzykować zbytnim kontaktem z tym zielskiem tudzież podkopała ją aż do korzeni. Tyle powinno wystarczyć. Postanowiła ominąć jeszcze wulkan i ruszyć dalej już na wschód.
z/t
+ 4 porcje Gifblar
- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Nabo poprowadził szamankę w okolicę uschniętego drzewa, gdyż zgodnie z jego wiedzą, to właśnie tam mogli znaleźć potrzebny im piołun. Ponieważ szaman przez cały czas miał zajęty pysk, to nie zamęczał Datury sprośnymi żartami. A szkoda, bo kilka z nich było istnymi perełkami.
Kiedy dotarli już w upatrzone przez szamana miejsce, tłuścioch odstawił swój kawałek węgla na ziemię po czym zaczął przeszukiwać okolice.
Rzut za poszukiwanie piołunu:
interpretacja rzutów:3 sukcesy.
Kiedy oczom szaman ukazały się bujne krzewy piołunu, szaman o mały włos nie podskoczył z radości.
-Trzymaj mój węgiel kobieto, dorwałem niezłą sztukę- rzucił do Datury uradowanym głosem, po czym biegiem ruszył w kierunku krzewu. Za pomocą pyska Nabo zaczął ostrożnie odrywać gałązki i chociaż nie były one zbyt dobre w smaku to szaman zrywał je z wielką zaciętością.
+4 piołun
Kiedy dotarli już w upatrzone przez szamana miejsce, tłuścioch odstawił swój kawałek węgla na ziemię po czym zaczął przeszukiwać okolice.
Rzut za poszukiwanie piołunu:
Nabo wyrzuca 3d100:
58, 18, 54
58, 18, 54
interpretacja rzutów:3 sukcesy.
Kiedy oczom szaman ukazały się bujne krzewy piołunu, szaman o mały włos nie podskoczył z radości.
-Trzymaj mój węgiel kobieto, dorwałem niezłą sztukę- rzucił do Datury uradowanym głosem, po czym biegiem ruszył w kierunku krzewu. Za pomocą pyska Nabo zaczął ostrożnie odrywać gałązki i chociaż nie były one zbyt dobre w smaku to szaman zrywał je z wielką zaciętością.
+4 piołun
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Szła za Nabo, zachowując odpowiednią odległość by nie słuchać jego chichotania pod nosem, kiedy zapewne opowiadał sobie w myślach jakieś kawały. Wreszcie dotarli na miejsce gdzie można było zauważyć ślady żywej roślinności. Nawet jeśli była to powiędła trawa. W czasie kiedy Nabo zajął się szukaniem zielska, ona też ruszyła w drugą stronę czujnie wypatrując piołunu. Starała się wyczuć jego charakterystyczny zapach.
Rzut na znalezienie piołunu
+2x piołun
Rzut na znalezienie piołunu
Datura wyrzuca 3d100:
52, 70, 43
Zakręciło się jej w nosi gdy poczuła ziołową woń. Ruszyła w kierunku z którego dobiegała, mając nadzieję na zacny zbiór. Jedynym co znalazła był jednak marny wiecheć, lekko podeschnięty z wierzchu. Lepsze jednak to niż nic. Używając pazurów, by nie próbować gorzkiego ziela, zerwała więc lepsze gałązki i ułożyła w torbie. Zebrawszy piołun zawróciła do Nabo, który nagle zaczął krzyczeć i zerwał się jak poparzony. Machnęła obojętnie ogonem i schowała jego kawałek węgla tuż obok swojego.52, 70, 43
+2x piołun
- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Kiedy w końcu Nabo uporał się ze zrywaniem piołunu chwycił w pysk to cu udało mu się zdobyć, po czym szybkim krokiem ruszył w kierunku Datury. Nieprzyjemny smak zaczynał coraz bardziej dawać się we znaki więc szaman w wyraźną ulgą w oczach podszedł do lwicy i nachylił się na jej torbą, by móc umieścić tam posiadające znikome walory smakowe zioło.
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości