x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Wielka Czaszka

Olbrzymie kości słoni pozwalają jedynie domyślać się, co zdarzyło się w tym miejscu, doprowadzając do śmierci tych masywnych zwierząt. Pył pochodzący z wyschniętej ziemi unosi się w powietrzu, a z gejzerów wydobywa się gorąca para, przez co cmentarzysko pogrążone jest wiecznie w cieniu.

Regulamin forum
Kary i negatywne efekty
  • To miejsce jest nawiedzone. Istnieje ryzyko napotkania wrogo nastawionych duchów lub złapania choroby duchowej.
  • po pustkowiach włóczą się lwy kanibale, które mogą atakować nieostrożnych podróżnych - nie dotyczy stada zamieszkującego w tych terenach
  • poruszające się po tym terenie osobniki są wrażliwe na wyczerpanie i odwodnienie - nie dotyczy stada zamieszkującego w tych terenach
  • bardzo uboga zwierzyna łowna

    Miejsce wyjątkowe
    Rzucone tutaj klątwy są o 50% silniejsze.
Awatar użytkownika
Gunter
Posty: 788
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 06 lut 2011
Zdrowie: 0
Waleczność: 0
Zręczność: 0
Percepcja: 0
Kontakt:

Re: Wielka Czaszka

#51

Post autor: Gunter » 26 paź 2019, 18:09

Ponownie odpłynąwszy duchem we własne myśli, Gunter na chwilę stracił poczucie rzeczywistości i całe szczęście, bo zapewne nie chciałaby być świadkiem wyżej przedstawionej sceny. Ocknął się na powrót gdy było już po walce, a szary samiec zbierał się do wyjścia. Zanotował w pamięci informację o Szkarłatnych Grzywach, a jednocześnie dopisał w swoim wewnętrznym terminarzu by popracować nad niekontrolowanym znikaniem w próżni.
Lwica znajdowała się w opłakanym stanie i zdecydowanie potrzebowała pomocy. Teraz nie miała już innego wyjścia niż udać się do znachora czy innego specjalisty. Na razie czekał cierpliwie aż samica się wypłacze i zbierze w garść. Dopóki była na tyle roztrzęsiona, zapewne i tak trudno byłoby z nią porozmawiać. Musiał przyznać jednak, że nie najgorsza była z niej wojowniczka. Oczywiście, nie ulegało wątpliwości iż przegra walkę z rosłym samcem, lecz sama też nieźle go uszkodziła.

Gvalch'ca
Posty: 1090
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samica
Data urodzenia: 11 lip 2015
Specjalizacja: Medyk poziom 2
Zdrowie: 100
Waleczność: 61
Zręczność: 41
Percepcja: 51
Kontakt:

#52

Post autor: Gvalch'ca » 26 paź 2019, 18:59

Pociągnęła parę razy nosem. Pogrążona w rozpaczy i własnych przemyśleniach z początku nie odnotowała tego, co powiedział do niej Uhari. Skutecznie utrudniało to też udo, pod którym znajdował się jej łeb i które skutecznie blokowało czynniki z zewnątrz. Dopiero po chwili oprzytomniała. Że co? Znajdzie go na terenach Szkarłatnych Grzyw? Czyli że byli z jednego i tego samego stada? Nie, to było niemożliwe, to nie mogła być prawda. Pragnęła, by to wszystko okazało się tylko snem, koszmarem, choć niestety to była jawa. A może niepotrzebnie panikowała, bo po prostu ten miał coś do załatwienia na ziemiach jej ugrupowania, na ten przykład z królową? Tak, czy tak, przez dłuższy czas nie będzie tam zaglądać, dla własnego bezpieczeństwa. I spokoju ducha.
A skoro już o duchach mowa. Gdy szary opuścił cmentarzysko i echo jego kroków i sapania zniknęły doszczętnie, wyściubiła nos zza nogi. Mogła wreszcie odetchnąć z ulgą. Podniosła się do siadu i nieporadnie zaczęła wyginać się, by spróbować wylizać ranę na szyi oraz barku. W jej polu widzenia coś nagle zamajaczyło, coś wyraźnego i wyróżniającego się na tle popieliska. Wyprostowała się, by zlokalizować i zidentyfikować obiekt latający. Nieco jej zajęło ustalenie, co właśnie widzi przed sobą. Ni to mgła, ni coś na wpół przezroczystego, ni podobnego do meduzy, unosiło się nad ziemią. Zarys kształtów zmieniał się co chwilę, ale gdy przybrał odpowiednią formę, zrobiła oczy jak pięć złotych i prychnęła jak kot. Była dotąd sceptycznie nastawiona do takich rzeczy, a tu proszę jak bardzo się myliła. Siedziała tak wystraszona, nie wiedząc, czy zacząć spieprzać, czy spróbować zagaić do niematerialnej istoty, skoro jeszcze jej nie zaatakowała.


Podsumowanie walki:
Gvalchc'a +12PD (5 do krzepy, 5 do zręczności, 2 do percepcji)
Uharibifu +12PD (5 do krzepy, 6 do zręczności, 1 do percepcji)
Ostatnio zmieniony 27 paź 2019, 10:09 przez Gvalch'ca, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Gunter
Posty: 788
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 06 lut 2011
Zdrowie: 0
Waleczność: 0
Zręczność: 0
Percepcja: 0
Kontakt:

#53

Post autor: Gunter » 26 paź 2019, 19:57

Falka musiała rzeczywiście dostać silny cios w głowę, że zaczęła widzieć duchy. Owszem, cmentarz wydawał się być miejscem idealnym na konwersację z istotą nie z tej ziemi lecz ani lwica nie posiadała zdolności nadprzyrodzonych, ani Gunter jako duch nie miał tyle mocy by móc ukazywać się śmiertelnikom, ani też nie łączyła ich za życia na tyle silna relacja by mógł się do niej uczepić jak to czasem robią duchy swym mordercom.
Znachor zinterpretował jej wytrzeszcz jako oznakę odniesionych właśnie urazów i doskwierającego czarnej bólu, a strach malujący się w jej oczach jako obawę przed powrotem oprawcy. Postanowił więc dać jej czas na ochłonięcie z szoku i popłynął w stronę co ciekawszych kości by im się dokładniej przyjrzeć. Co prawda nie mógł przesuwać przedmiotów, więc jego pole widzenia ograniczało się tylko do tych znajdujących się na wierzchu, ale i tak zauważył kilka ciekawych okazów. Poświęcił się dociekaniom do jakich zwierząt mogły niegdyś należeć i jakie ślady śmierci na nich widnieją, od czasu do czasu zerkając na lwicę by nie oddaliła się zbytnio bez niego.

Gvalch'ca
Posty: 1090
Gatunek: Panthera leo
Płeć: Samica
Data urodzenia: 11 lip 2015
Specjalizacja: Medyk poziom 2
Zdrowie: 100
Waleczność: 61
Zręczność: 41
Percepcja: 51
Kontakt:

#54

Post autor: Gvalch'ca » 27 paź 2019, 10:22

Zatrzepała łbem i przetarła oczy, nie mogąc uwierzyć w to, co widzi. Po duchu nie było ani śladu. Może tylko jej się przywidziało, albo aura tego miejsca tak na nią działała? Nie, ani jedno ani drugie. Zaczęła mieć majaki od zbyt dużej utraty krwi. Nie mogła tu tak bezczynnie siedzieć tylko czym prędzej znaleźć jakiegoś medyka, żeby uniknąć dalszych halucynacji. Zastanowiła się przez moment, mając z tym teraz niejakie problemy. Niedawno, gdy była na Lwiej Skale, Tib i Silver Hunter rozprawiali o jakimś.. Atha.. Athastanie? Kanclerz wspominał też o jakimś innym medyku, który ma do niego uraz. Postanowiła najpierw sprawdzić pierwszą opcję, a gdyby jej się nie powiodło, zmusiłaby się do drugiej. Wstała i odkuśtykała na południe.
/zt

Awatar użytkownika
Gunter
Posty: 788
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 06 lut 2011
Zdrowie: 0
Waleczność: 0
Zręczność: 0
Percepcja: 0
Kontakt:

#55

Post autor: Gunter » 27 paź 2019, 14:17

Właśnie przyglądał się okazowi czaszki hieny, próbując na podstawie zadrapań w kości ustalić jakie zwierzę mogło pozbawić ją życia, gdy zauważył że Gvalch'ca otrząsnęła się ze stanu w jakim się znajdowała. Porzucił więc oglądanie kości i płynnym ruchem, czując się niczym piórko niesione wiatrem podążył za nią. Było tylko jedno miejsce do którego mogła udać się ranna lwica, a mianowicie przytułek dla szamanów na Lwiej Skale. Wszystko szło zgodnie z planem. Liczył tylko, że czarna nie trafi na Athastana, który zapewne ponownie nie uwierzy w zapewnienia ducha, iż lwica jest jego dawną znajomą. Po historii z Sherią może być lekko przeczulony na punkcie mijania się z prawdą przez ducha, więc wolałby mu się nie pokazywać.

ZT

Awatar użytkownika
Shanteeroth
Posty: 995
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 04 sie 2015
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
Waleczność: 40
Zręczność: 55
Percepcja: 60

#56

Post autor: Shanteeroth » 16 lut 2020, 22:37

Należy przyznać, iż Shanteeroth zboczyła z drogi. Początkowo chciała wrócić tą samą trasą, być może zgarnąć po drodze jeszcze jakiś kawałek węgla - tymczasem zaś wędrowała trasą, która nie była zdecydowanie pośród setki jej ulubionych... Cmentarzysko zawsze wywoływało u niej niepokój. Podejrzewała jednak, iż przy odrobinie szczęścia odnajdzie tutaj drugą porcję kocanki. Ze względu na dość szerokie spectrum zastosowania żółtych miniaturowych słoneczek warto posiadać w zanadrzu kilka sztuk! Z uśmiechem na pyszczku (jakże jednak wymuszonym!) ruszyła ostrożnie w kierunku największej z czaszek, nieco niechętnie wdrapując się na wzniesienie.
- Cel uświęca środki... - powtórzyła cicho porzekadło znane jej jeszcze od czasów beztroskich dni spędzanych pod okiem rodzicielki.

Shanteeroth wyrzuca 3d100:
4, 95, 68

1 sukces

Kiedy już wydawało jej się, iż fiołkowym ślepiom udało się wyłapać pożądaną roślinkę, doznała pewnego rozczarowania wymieszanego z dyskomfortem - to coś, co z daleka mogło przypominać kwiatek, okazało się jedynie wyłupanym okiem jakiegoś zwierzęcia! Zapewne nie tak dawno, bo gałka oczna była nieźle zachowana! Martwe oko, wpatrujące się w Shanteeroth, sprawiło, iż krzyknęła bynajmniej nie cicho. Jakoś uświęcanie środków wcale nie wychodziło jej na dobre... Odsunęła się jak najdalej, obchodząc dookoła wielką czaszkę. Kocanko, hop hop?

Shanteeroth wyrzuca 3d100:
64, 51, 71
1 sukces, meh.

Kiedy po obejściu wielkiej czaszki wielkiego słonia niczego nie odnalazła, przez chwilę walczyła poważnie ze zwątpieniem w powodzenie. Miała zamiar zrezygnować. Jednak determinacja, którą pielęgnowała w sobie podczas tej całej wyprawy, nie pozwalała jej ot tak odwrócić się i odejść! Nie! Co potem, powie pacjentowi: sorry, nie wyleczę cię, bo mi się raz nie udało? NIE.
Zmieniła taktykę i wpełzła do środka czaszki. Stawiała łapki ostrożnie, bo jednak niekoniecznie chciała zaliczyć upadek. Czuła się źle, czuła, iż słoń powinien chociaż pośmiertnie zaznać spokoju. Skarciła sie w myślach, raz jeszcze rzuciła okiem dookoła, po czym opuściła kościstą głowę...
Shanteeroth wyrzuca 3d100:
33, 74, 62
1 sukces, szukamy dalej.

Postanowiła raz jeszcze obejść czaszkę. Uznała, iż dotąd może szła zbyt szybko, nieszczególnie uważnie wypatrywała kwiatuszków. Oddaliła się również nieco od pozostałości po słoniu-gigancie, być może wciąż zawstydzona tym, jak właśnie zbezcześciła jego zwłoki - czy raczej to, co z nich pozostało. Przez chwilę zastanowiła się, czy Przodkowie nie ukarali jej właśnie za zbytnią zachłanność i znowu poczuła się głupio. Powoli stoczyła się ze wzgórza, ostatni raz omiatając spojrzeniem najbliższą okolicę. Poruszyła nozdrzami, licząc, iż może chociaż woń rośliny naprowadzi ją na trop...

Shanteeroth wyrzuca 3d100:
6, 55, 34
3 sukcesy :taniec:

Najwidoczniej to właśnie skrucha Shanteeroth była tym, czego oczekiwali od niej Przodkowie! Gdy już bowiem niemalże utraciła wszelką nadzieję, ujrzała małe słoneczka zawieszone nieco ponad podłożem, suchym i nieprzyjaznym. Widocznie rozkładające się mięso stanowiło dobry nawóz pod kocankę! Zadarła łebek, spojrzawszy w niebo, po czym wydusiła ciche podziękowanie, skinęła głową i ruszyła ku roślince, zrywając ostrożnie jedną porcję. Nie chciała w żadnym razie naruszyć takiego cuda natury!
- Dziękuję, kwiatku. Uratujesz pewnie komuś zdrowie - powiedziała ciepło, noskiem wciągając zapach rośliny. Wsunęła zdobytą uncję do sakiewki, oddalając się nieco na ubocze. Nie zamierzała urządzać sobie drzemki tak blisko truposzy... Pozostawała czujna, niemniej zmęczenie dawało się we znaki i zasnęła szybciej, niźli by chciała. Ucho poruszało się nieco nerwowo, wyłapując szmery. Sama Shanteeroth wsunęła się w jakąś szczelinę, by nie pozostawać tak całkiem na widoku.

+ 1x kocanka / źródło.

Męczyły ją koszmary. To miejsce zdecydowanie jej nie służyło! Po którymś zerwała się na równe łapy i stwierdziła, że nie zostanie tutaj ani chwili dłużej! Zaspana i zdezorientowana ruszyła na wschód, kompletnie gubiąc orientację w terenie!

/ zt.
Obrazek

Awatar użytkownika
Sheeba
Posty: 390
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samica
Data urodzenia: 22 gru 2013
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
czyste łapy
Czyste łapy
Waleczność: 35
Zręczność: 55
Percepcja: 61
Kontakt:

#57

Post autor: Sheeba » 27 lip 2023, 22:51

Jakiś czas temu cmentarzysko stało się dla Sheeby nowym domem. To, co w ogóle robiła wcześniej, nim odnalazła całkiem skuteczną kryjówkę pod olbrzymią czaszką potężnego słonia było zagadką dla niej samej. Pamiętała wszystko, jak przez mgłę i nie była do końca pewna, co tak naprawdę było prawdą, a co złudzeniem. Czy też, jak wierzyła - wizją zesłaną jej przez jej ukochaną towarzyszkę, samą śmierć, która właśnie triumfowała w krainie, niosąc zniszczenie łapami tajemniczej hordy. Z jednej strony taki stan rzeczy nawet cieszył starą znachorkę. Z drugiej, miała poniekąd wyrzuty sumienia - bo przecież czy to nie ona sprowadziła na te ziemie zagładę? Przecież była przeklęta. Z trzeciej jednak, na szczęście dla siebie samej, wiedziała, że i sama nie jest bezpieczna. I że musi przeżyć.
Żyła w ukryciu, pożywiając się głównie padliną, korzystając z pomocy jakże ukochanych przez nią padlinożernych ptaków, które zawsze doprowadziły ją bezbłędnie do kolejnego porzuconego w okolicy, świeżego trupa. Czasami jakiś wrogi patrol zapuścił się w te okolice, zmuszając ją do zniknięcia w jakimś wąskim przesmyku między wybielonymi kośćmi. Czasami zabłądził tu jakiś nieszczęśliwy wędrowiec. Jeśli akurat miała dobry humor i, jak na nią, w miarę trzeźwy umysł, niektórym nawet pomogła, opatrując im rany i dzieląc się co świeższą zdobyczą. W innym przypadku ich ignorowała, z dziwnie złośliwą satysfakcją obserwując, jak błądzą między kośćmi.
Żyła tak przez miesiące, otoczona przez śmierć i wariacko wręcz z tego faktu zadowolona.
Gdy usłyszała od jakiegoś włóczącego się po okolicy starego szakala, że najeźdźcy się wycofują... Cóż, jej życie niewiele się zmieniło. Nie chciała opuszczać swego nowego domu na dobre. Co prawda w miarę upływu czasu nabrała odwagi, by wypuszczać się na dłuższe wycieczki w poszukiwaniu ziół bądź w celu polowania na jakieś drobne zwierzęta, lecz zawsze tu wracała. Czy tęskniła za swoim dawnym życiem? Może trochę. Za wygodą i bezpieczeństwem, jakie zapewniało jej stado, przestronną jaskinią i niewolnikami, którzy odwalali za nią brudną robotę. Lecz szczerze powiedziawszy wcale nie narzekała na swe teraźniejsze życie.

Pewnego dnia odpoczywała po jakimś drobnym posiłku, leżąc sobie jakby nigdy nic pod olbrzymią czaszką słonia, czekając aż świeżo odnowione malowidła na sierści nieco podeschną. Obserwowała w ciszy kołujące na niebie sępy, z jakimś dziwnym, szaleńczo rozmarzonym uśmieszkiem błąkającym się na jej pysku. Prezentowała się raczej nieciekawie - chudsza niż zazwyczaj, z sierścią w nieładzie i przesiąknięta do krzty zapachem śmierci. Lecz najwyraźniej się tym nie przejmowała.

Awatar użytkownika
Nejlos
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 201
Gatunek: Lew Afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 10 lis 2019
Specjalizacja:
rzemieślnik 1
Rzemieślnik 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 40
Zręczność: 70
Percepcja: 40
Kontakt:

#58

Post autor: Nejlos » 30 lip 2023, 21:52

Przejmować się tym za to powinien Nejlos. Paskudne łapy przywiodły go w to miejsce, chociaż sam nie potrafił sprecyzować dlaczego. Ostatnie miesiące wszystkim dały się we znaki. Nejlos nie był wyjątkiem. Przybyło mu kilka nowych blizn, ale żył co było dla niego najważniejsze. Nigdy nie był szczególnie wprawionym w boju wojownikiem i w zasadzie pośród rodzeństwa to chyba nawet siostry mogłyby go powalić bez większego trudu. Jednak mimo tego... Nie spotkał dawno nikogo z rodziny, chociaż szukał ich uważnie.
Zamiast tego trafił na jakąś obłąkaną samicę wylegującą się pod czaszką. Zatrzymał się nagle, z przednią łapą w powietrzu, zachwiał się przez to lekko i omal nie wyrżnął na pysk. Na szczęście odzyskał równowagę. Spróbował się wycofać, bo ta lwica jakoś nie budziła zaufania. Może jeszcze go nie zauważyła?

@Sheeba

tymczasem gdzieś w innym wymiarze (by Datura ♥)
W środku dżungli (autorka: Shanteeroth)
☻ NEJLOSAŁKĘ ☻ (autorzy: WolvesWoodGlenAdopts,Celestia25 | Gvalch'ca)

Awatar użytkownika
Sheeba
Posty: 390
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samica
Data urodzenia: 22 gru 2013
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
czyste łapy
Czyste łapy
Waleczność: 35
Zręczność: 55
Percepcja: 61
Kontakt:

#59

Post autor: Sheeba » 31 lip 2023, 12:23

Rzeczywiście, nie od razu zauważyła przybysza. Zbyt zajęta obserwacją upierzonych padlinożerców i za głęboko pogrążona we własnych, dziwnych myślach. Zresztą, jakby nie patrzeć pole widzenia miała mocno ograniczone. W końcu miała do dyspozycji jedynie jedno oko. Jednakże z resztą zmysłów samicy było wszystko w porządku. A nawet i więcej, niż w porządku, były one wyjątkowo wyczulone, jakby jej organizm starał się w ten sposób jakoś zrekompensować częściową ślepotę. Toteż w pewnym momencie jedno z jej uszu drgnęło, gdy podchwyciło jakiś dźwięk.
Dziwny uśmiech zaraz zniknął z jej pyska. Odwróciła wzrok od sępów i rozejrzała się czujnie i z wielką uwagą, choć szczerze powiedziawszy nawet nie obawiała się o swoje bezpieczeństwo. Wręcz przeciwnie, czuła się tutaj całkiem pewnie. Nawet i zbyt pewnie. W końcu nigdy nie należała do najsilniejszych osobników. A i ostatnie, trudne miesiące nie sprzyjały przecież utrzymaniu dobrej kondycji. Lecz wbrew wszelkiej logice Sheeba była przekonana, że bliskość śmierci w tym miejscu dodaje jej sił, co pozwoliło jej poczuć się tu pewniej.
Zresztą, nie spodziewała się tu obcych. Rzadko kto zapuszczał się w okolice cmentarzyska, co jej jak najbardziej było na łapę. Spodziewała się ujrzeć jednego z okolicznych padlinożerców, którzy nie stanowili zagrożenia. Sheeba zawarła bowiem z mieszkańcami cmentarzyska pewien układ, proponując im w razie potrzeby leczenie w zamian za możliwość zamieszkania w okolicy. Na co tamci się zgodzili, bo przecież kto odmówiłby medykowi w czasach, gdy niebezpieczeństwo czaiło się na każdym kroku.
Widok nieznajomego lwa zaskoczył ją więc, lecz najwyraźniej nie na tyle, by ją przestraszyć, czy też w jakikolwiek sposób zepsuć jej dziwnie dobry humor. Obrzuciła go badawczym spojrzeniem zdrowego oka, wodząc nim od łap samca aż po czubki jego uszu, po czym, nie ruszając się z miejsca obdarzyła go uśmiechem. Postarała się, by był on jak najmniej upiorny, lecz ze średnim skutkiem.
- Witaj w moich skromnym progach, wędrowcze - powiedziała, okraszając te słowa czymś na kształt krótkiego ukłonu. - Co cię sprowadza w te strony? Może szukasz pomocy medyka? - spytała, przekrzywiając nieco łeb.

Awatar użytkownika
Nejlos
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 201
Gatunek: Lew Afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 10 lis 2019
Specjalizacja:
rzemieślnik 1
Rzemieślnik 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 40
Zręczność: 70
Percepcja: 40
Kontakt:

#60

Post autor: Nejlos » 07 sie 2023, 18:19

Dlaczego łudził się, że pozostanie niezauważonym? To pozostanie tajemnicą nawet dla niego. Powoli odstawił trzymaną w powietrzu łapę, próbując nie panikować. Mógłby próbować uciekać ale podejrzewał, że samica zna te tereny lepiej od niego, więc było by to skazane na porażkę. Czy może wierzyć, że z powodu rannego oka uda mu się wymknąć? Chyba lepiej nie ryzykować. Może ta dziwnie uśmiechająca się samica nie jest aż tak groźna?
- Nie, dziękuję, na szczęście medyka mi nie trzeba.
Oby jak najdłużej tak pozostało. Uśmiechnął się delikatnie w nadziei, że tym jakoś uda mu się załagodzić sytuację. Dość prawdopodobne, że tylko coś sobie wmawiał, a samica wcale nie miała w zamiarze krzywdzić każdego, kto po prostu przechodzi obok.
- To ja może już pójdę, nie chciałem pani przeszkadzać.

@Sheeba

tymczasem gdzieś w innym wymiarze (by Datura ♥)
W środku dżungli (autorka: Shanteeroth)
☻ NEJLOSAŁKĘ ☻ (autorzy: WolvesWoodGlenAdopts,Celestia25 | Gvalch'ca)

Odpowiedz

Wróć do „Cmentarz”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości