x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Ogromny Baobab (Domek Uran i Chloris)
Regulamin forum
Kary i negatywne efekty
Kary i negatywne efekty
- podróżujące po terenach leśnych postacie mogą się zgubić
- Chloris
- Posty: 67
- Gatunek: Fenek
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 16 cze 2016
- Specjalizacja: Rzemieślnik poziom 2
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 15
- Zręczność: 35
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Re: Ogromny Baobab (Domek Uran i Chloris)
-Nie rozumiem. Poprosiłaś i tak będzie? Jak to działa..-Wypytywała z ciekawością szamankę, nie mając pojęcia o czymś takim. Przez myśl jednak przemknęły jej się nauki które Uran miała brać, te wywoływanie duchów i takie tam. Może o to chodzi?
-Był chory i to jak. Kiedy byłam na wędrówce zaatakował mnie.-Przypomniała sobie tamtą sytuacje. Może i mówił, że chciał się bawić ale ona naprawdę się przestraszyła. Podeszła do nich Uran, do której się miło uśmiechnęła. Jednak gdy usłyszała co mówi, od razu zrobiło się ponuro, najeżyła się jak kot.
-Wojna?-Powiedziała przestraszona.
-Myślę, że to nie będzie konieczne. Może się dogadamy?-Powiedziała cichym głosem, mając nadzieję, że Uran poprze jej pomysł. Słysząc pytanie fenki chciała coś powiedzieć, jednak Uran ją wyprzedziła.
-T-t-tak to ja.-Powiedziała jąkając się.
-No niestety ognia jeszcze nie potrafię rozpalać, mogłoby się komuś coś stać.-Stwierdziła z obawą. Nastawiła uszy gdy Hiraeth stwierdziła, że to dobrze, że jest rzemieślnikiem. Ciekawe o co może chodzić. Przyglądała się uważnie i słuchała jej słów. Kiwała podczas tego głową na znak potwierdzenia.
-Tak, potrafiłabym.-Powiedziała. Chciałaby dodać, że chętnie by coś za to wzięła, bo jednak jest rzemieślniczką też po to by mieć z czego żyć, jednak jej charakter na to nie pozwalał i zawsze wychodziła z pustymi rękami. No trudno. Jakoś czuła, że zapytanie tak wprost nie byłoby miłe. Spojrzała w stronę Uran, która najpewniej będzie je prowadzić.
zt jeśli Uran
-Był chory i to jak. Kiedy byłam na wędrówce zaatakował mnie.-Przypomniała sobie tamtą sytuacje. Może i mówił, że chciał się bawić ale ona naprawdę się przestraszyła. Podeszła do nich Uran, do której się miło uśmiechnęła. Jednak gdy usłyszała co mówi, od razu zrobiło się ponuro, najeżyła się jak kot.
-Wojna?-Powiedziała przestraszona.
-Myślę, że to nie będzie konieczne. Może się dogadamy?-Powiedziała cichym głosem, mając nadzieję, że Uran poprze jej pomysł. Słysząc pytanie fenki chciała coś powiedzieć, jednak Uran ją wyprzedziła.
-T-t-tak to ja.-Powiedziała jąkając się.
-No niestety ognia jeszcze nie potrafię rozpalać, mogłoby się komuś coś stać.-Stwierdziła z obawą. Nastawiła uszy gdy Hiraeth stwierdziła, że to dobrze, że jest rzemieślnikiem. Ciekawe o co może chodzić. Przyglądała się uważnie i słuchała jej słów. Kiwała podczas tego głową na znak potwierdzenia.
-Tak, potrafiłabym.-Powiedziała. Chciałaby dodać, że chętnie by coś za to wzięła, bo jednak jest rzemieślniczką też po to by mieć z czego żyć, jednak jej charakter na to nie pozwalał i zawsze wychodziła z pustymi rękami. No trudno. Jakoś czuła, że zapytanie tak wprost nie byłoby miłe. Spojrzała w stronę Uran, która najpewniej będzie je prowadzić.
zt jeśli Uran
- Uran
- Posty: 94
- Gatunek: Mandryl
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 25 kwie 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 1
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 15
- Zręczność: 55
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Uran nadstawiła ucho na wiedzę o zupełnie nowej roślinie szamańskiej, voacanga. Hiraeth wytłumaczyła jak wygląda, a zatem opadła z pozycji wyprostowanej na cztery kończyny gotowa do drogi. Przytaknęła fenkowej szamance i wróciła oczami na Chloris.
- Walka to zawsze ostateczność. Chyba, że ktoś obsrał ci drzewo, strumyk i materiały, a ty po prostu wybuchnęłaś gniewem i zniszczyłaś kamienny siepacz do rąbania gałęzi.- westchnęła wspominając ledwo minioną sytuację. Chciałaby oznajmić, że do żadnej wojny, bitwy, walki, bijatyki czy duchy wiedzą co jeszcze nie dojdzie. Przy tak delikatnych sprawach należy spodziewać się najgorszej z opcji.
- Chloris, ten kot pewnie ma nosówkę. Kiedy otarł się o mnie poczułam, że jest rozpalony i biegunka... koty na to chorują. Z drugiej strony mógł zatruć się czymś szkodliwym, zjadł nieświeże mięso. Nie zbadałam go to nie wiem.- znowu westchnęła. Źle zniosła myśl, że jej uczennica padła ofiarą ataku kota.
- Schowajmy się. Mam dwie skóry do odrobienia i pora dokończyć twoje szkolenie, Chloris. - ruszyła w stronę jaskini i po drodze Hiraeth wskazała jej drzewo voacangi. Uran wspięła się na nie z łatwością, a potem wróciła z rzeczonym łupem. Po zastanowieniu postanowiła sama spróbować swoich sił w poszukiwaniach, więc rozejrzała się za drzewem.
Znalazła własne drzewo na które się wspięła. Po schowaniu voacangi do sakiewki ruszyła na czele grupy do jaskini.
+2 voacanga
-1 voacanga
zt
//Jak możecie to załóżcie temat z jaskinią w Upendii//
- Walka to zawsze ostateczność. Chyba, że ktoś obsrał ci drzewo, strumyk i materiały, a ty po prostu wybuchnęłaś gniewem i zniszczyłaś kamienny siepacz do rąbania gałęzi.- westchnęła wspominając ledwo minioną sytuację. Chciałaby oznajmić, że do żadnej wojny, bitwy, walki, bijatyki czy duchy wiedzą co jeszcze nie dojdzie. Przy tak delikatnych sprawach należy spodziewać się najgorszej z opcji.
- Chloris, ten kot pewnie ma nosówkę. Kiedy otarł się o mnie poczułam, że jest rozpalony i biegunka... koty na to chorują. Z drugiej strony mógł zatruć się czymś szkodliwym, zjadł nieświeże mięso. Nie zbadałam go to nie wiem.- znowu westchnęła. Źle zniosła myśl, że jej uczennica padła ofiarą ataku kota.
- Schowajmy się. Mam dwie skóry do odrobienia i pora dokończyć twoje szkolenie, Chloris. - ruszyła w stronę jaskini i po drodze Hiraeth wskazała jej drzewo voacangi. Uran wspięła się na nie z łatwością, a potem wróciła z rzeczonym łupem. Po zastanowieniu postanowiła sama spróbować swoich sił w poszukiwaniach, więc rozejrzała się za drzewem.
Uran wyrzuca 3d100:
49, 25, 70
49, 25, 70
Znalazła własne drzewo na które się wspięła. Po schowaniu voacangi do sakiewki ruszyła na czele grupy do jaskini.
+2 voacanga
-1 voacanga
zt
//Jak możecie to załóżcie temat z jaskinią w Upendii//
- Mistrz Gry
- Posty: 2882
- Kontakt:
/wybaczcie, nie mam jak napisać dłuższego posta/
Wkrótce po opuszczeniu baobabu przez jego mieszkanki niebo zachmurzyło się i zgodnie z obietnicą Przodków na ziemię spadł ożywczy deszcz. Brud pokrywający drzewo rozpłynął się i wsiąknął w ziemię, by ją użyźnić.
Wkrótce po opuszczeniu baobabu przez jego mieszkanki niebo zachmurzyło się i zgodnie z obietnicą Przodków na ziemię spadł ożywczy deszcz. Brud pokrywający drzewo rozpłynął się i wsiąknął w ziemię, by ją użyźnić.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC
Lista NPC
- Hiraeth
- Posty: 341
- Gatunek: fenek
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 wrz 2018
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 10
- Zręczność: 21
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Wracała w zasadzie tą samą drogą, którą przyszła, mogła więc minąć baobab i zobaczyć na własne oczy efekty przywołanej ulewy. Zgodnie z założeniem, wszystkie nieczystości zostały spłukane, i ewentualna zaraza opuściła te ziemie... Ale chyba nie znikła całkiem.
Kotek czarnołapy udał się w nieznanym kierunku, i Przodkowie wiedzą, gdzie go poniosło - i gdzie zawlókł te sraczkokichaczki. I jeszcze tamte lwy... Hiraeth westchnęła. Zrobiła tyle, ile mogła. Oczyściła z pomocą duchów zdewastowane miejsce. Teraz pozostanie jej rozpytywać napotkanych o nosiciela, i ewentualnie przed nim ostrzegać.
Przeszła jeszcze pod drzewem, pod którym jakiś czas temu razem z Uran zebrała voacangę. Okazało się, że ulewny deszcz strącił z gałęzi jeden owoc, i coś, co wcześniej było dla lisiczki nieosiągalne, leżało teraz po prostu na ziemi. Hir poczuła wdzięczność do czuwających nad nią bytów.
Stanie się to, co ma się stać.
Wyruszyła na północ.
Z.T.
_________
wykorzystane źródło voacangi odnalezione ponad dwa tygodnie temu - zdążyło się odnowić (od 1.02.2020)
[+ 1 voacanga]
Kotek czarnołapy udał się w nieznanym kierunku, i Przodkowie wiedzą, gdzie go poniosło - i gdzie zawlókł te sraczkokichaczki. I jeszcze tamte lwy... Hiraeth westchnęła. Zrobiła tyle, ile mogła. Oczyściła z pomocą duchów zdewastowane miejsce. Teraz pozostanie jej rozpytywać napotkanych o nosiciela, i ewentualnie przed nim ostrzegać.
Przeszła jeszcze pod drzewem, pod którym jakiś czas temu razem z Uran zebrała voacangę. Okazało się, że ulewny deszcz strącił z gałęzi jeden owoc, i coś, co wcześniej było dla lisiczki nieosiągalne, leżało teraz po prostu na ziemi. Hir poczuła wdzięczność do czuwających nad nią bytów.
Stanie się to, co ma się stać.
Wyruszyła na północ.
Z.T.
_________
wykorzystane źródło voacangi odnalezione ponad dwa tygodnie temu - zdążyło się odnowić (od 1.02.2020)
[+ 1 voacanga]
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?" /S. Barańczak/
Pnącza, liany, masa gałęzi... Czego lampart może chcieć więcej? Lian jak to na niego przystało błąkał się samotnie tu i tam aż w końcu trafił na prawdopodobnie opuszczony baobab który został jego ulubionym placem zabaw. Przez swoją amnezję nie do końca pamiętał jak się skończyło ostatnie spotkanie z H'runami. W pamięci została mu ognista grzywa przystojnego lwa i jakiś inny lew który nazywał go żartobliwie płomyczkiem. Imion niestety już nie zapamiętał.
Przez ostatnie miesiące Lian trenował swoją pamięć dość intensywnie zapamiętując różne nieistotne szczegóły. Wyszło mu to na dobre bo zapamiętywanie nowych wydarzeń przestało mu sprawiać problemy. Nadal niestety nie odzyskał wspomnień sprzed wypadku. Pamięta jedynie okropny ból głowy gdy się zbudził.
Okolica wydawała się bardzo spokojna i przyjemna, można było się i pobawić i odpocząć. Z jednej strony odpowiadało to Lianowi, z drugiej jednak brakowało mu trochę bliskości. Pociąg do samców napewno mu tego nie ułatwiał. Mówi się trudno, czas pokaże czy dane mu będzie znaleźć bratnią duszę.
Lampart zrobił krótki obchód wokół baobabu żeby sprawdzić czy nikogo nie ma w pobliżu, następnie wskoczył na jedną z gałęzi i uciął sobię drzemkę.
Przez ostatnie miesiące Lian trenował swoją pamięć dość intensywnie zapamiętując różne nieistotne szczegóły. Wyszło mu to na dobre bo zapamiętywanie nowych wydarzeń przestało mu sprawiać problemy. Nadal niestety nie odzyskał wspomnień sprzed wypadku. Pamięta jedynie okropny ból głowy gdy się zbudził.
Okolica wydawała się bardzo spokojna i przyjemna, można było się i pobawić i odpocząć. Z jednej strony odpowiadało to Lianowi, z drugiej jednak brakowało mu trochę bliskości. Pociąg do samców napewno mu tego nie ułatwiał. Mówi się trudno, czas pokaże czy dane mu będzie znaleźć bratnią duszę.
Lampart zrobił krótki obchód wokół baobabu żeby sprawdzić czy nikogo nie ma w pobliżu, następnie wskoczył na jedną z gałęzi i uciął sobię drzemkę.
- Ndogo
- Posty: 88
- Gatunek: wielkoszczur gambijski
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 kwie 2018
- Waleczność: 10
- Zręczność: 50
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Poruszający roślinnością delikatny wietrzyk, byłby pewnie idealnym twórcą kryjącego wszelki ruch mirażu ruszających się się liści i gałęzi. Byłby, gdyby nie to, że takimi roślinami jak baobaby nie jest łatwo poruszyć, liści to on za dużo nie ma, a i trawa wokół nie należała do najbardziej bujnych. Brązowy drepciak, którego wielkość odpowiadała może dwóm kokosom ( za to którego ego spokojnie mogłoby konkurować z stojącym nieopodal baobabem) przemierzał dziarsko teren otaczający ogromne drzewo. Zwykle okrąglutki brzuch gryzonia teraz wrócił do stanu, który Matka Natura dlań przewidziała, co zdecydowanie nie podobało się jego właścicielowi. Ndogo poskrzypując co jakiś czas zębami z niecierpliwością, rozglądał się, przeszukując okoliczne roślinności w poszukiwaniu jedzenia. Ostatnie miesiące nie były dla niego wybitnie uciążliwe, jako że wystarczyło trzymać się swoich norek, a wtedy żadni intruzi czy najeźdźcy raczej nie naprzykrzali mu się zbytnio. No parę incydentów może i się zdarzyło, ale nie wykraczało to poza inne dziwne przygody, które niegdyś przeżywał, tym bardziej te, które dzielił z kotowatymi. Drapieżniki... W ich przypadku równanie było proste. Im więcej przerośniętych kotków, tym więcej kłopotów. Dlatego Ngodo nie miał nic przeciwko małemu lockdownowi we własnej, przytulnej, a teraz wskutek nadmiaru czasu bardzo dobrze rozbudowanej norce. Ale niestety. Był jeden problem tego jakże luksusowego hotelu i było nim zdecydowanie wyżywienie. No naprawdę, żeby musiał zapuszczać się w jakieś dziwne miejsca w poszukiwaniu czegoś, co nie jest starym orzechem? Dramat. Nos szczura poruszający nieustannie filtrował wszelkie zapachy w nadziei, że któryś z nich okaże się czymś ciekawszym od napotkanego parę minut wcześniej ptasiego truchła.
- No tak nisko to jeszcze nie upadłem - mruknął pod nosem wspominając zapach owego znaleziska - Chociaż przynajmniej by nie bolało daleko do ziemi nie mam hehe... no wybitny żart,wybitny - gryzoń ewidentnie nie zwrócił uwagi na to że polana miała już innego gościa. Albo przynajmniej na to nie wyglądało.
- No tak nisko to jeszcze nie upadłem - mruknął pod nosem wspominając zapach owego znaleziska - Chociaż przynajmniej by nie bolało daleko do ziemi nie mam hehe... no wybitny żart,wybitny - gryzoń ewidentnie nie zwrócił uwagi na to że polana miała już innego gościa. Albo przynajmniej na to nie wyglądało.
Drzemka na gałęzi baobabu była cudowna, jednak czujne ucho Liana wykryło w pobliżu dziwny szelest co zakończyło spanko.
Lampart ziewnął dość głośno i spokojnie rozejrzał się po okolicy. Nietrudno było dostrzec gryzonia który coś pomrukiwał pod nosem.
- Hej mały, czego szukasz? - zawołał w kierunku nieznajomego.
Lampart ziewnął dość głośno i spokojnie rozejrzał się po okolicy. Nietrudno było dostrzec gryzonia który coś pomrukiwał pod nosem.
- Hej mały, czego szukasz? - zawołał w kierunku nieznajomego.
- Ndogo
- Posty: 88
- Gatunek: wielkoszczur gambijski
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 kwie 2018
- Waleczność: 10
- Zręczność: 50
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Donośny głos zwrócił na chwilę uwagę gryzonia, który pobieżnie zlustrował wzrokiem leżącego lamparta, po czym powrócił do starannego przeszukiwania robaczywie zapowiadającego się kawałka drewna.
- Chęci do życia i miłości do ojczyzny Panie Prążku - odpowiedział szczur nie podnosząc już wzroku znad poziomu ziemi. Ehh już prawie przestał reagować na zaczepkę pod tytułem ,, mały ". Choć czasami miał ochotę wypowiedzieć na głos swoje obserwacje na temat tego kto i co ma małe... Na przykład mózg czy inne stopy. Teraz jednak niedosyt w kwestii żarełka był sprawą priorytetową i choć utarczki słowne uważał za najwyższą formę rozrywki to jednak jakiś tłuściutki robaczek wydawał zbyt kuszącą perspektywą. Podskoczywszy dwa kroki wgryzł się w korę drzewka i zaczął dłubać próbując znaleźć upragniony cel.
- Bingo!- szczur ćwierknął z radości wyciągając swoją jakże apetycznie wyglądającą kolację. Klapnąwszy na zadku pałaszował szczęśliwie mrużąc oczy.
- Chęci do życia i miłości do ojczyzny Panie Prążku - odpowiedział szczur nie podnosząc już wzroku znad poziomu ziemi. Ehh już prawie przestał reagować na zaczepkę pod tytułem ,, mały ". Choć czasami miał ochotę wypowiedzieć na głos swoje obserwacje na temat tego kto i co ma małe... Na przykład mózg czy inne stopy. Teraz jednak niedosyt w kwestii żarełka był sprawą priorytetową i choć utarczki słowne uważał za najwyższą formę rozrywki to jednak jakiś tłuściutki robaczek wydawał zbyt kuszącą perspektywą. Podskoczywszy dwa kroki wgryzł się w korę drzewka i zaczął dłubać próbując znaleźć upragniony cel.
- Bingo!- szczur ćwierknął z radości wyciągając swoją jakże apetycznie wyglądającą kolację. Klapnąwszy na zadku pałaszował szczęśliwie mrużąc oczy.
- Panie prążku! - powtórzył pod nosem lekko się podśmiechując. Rozbawiło go to. Nikt nigdy go tak nie nazwał.
Chęci do życia... Lian swoje przeżył i doświadczenia z przeszłości bardzo wpłynęły na jego sposób myślenia. Ktoś mógłby pomyśleć że kocur z amnezją który nie do końca pamięta kim jest raczej nie będzie w życiu zbyt szczęśliwy. On jednak był inny i potrafił cieszyć się każdą chwilą. Miał też bardzo filozoficzne spojrzenie na świat i lubił gadać o swoich czasami odklejonych przemyśleniach.
- To zacznij żyć chwilą - odpowiedział nieznajomemu, uśmiechając się.
Powoli zszedł z drzewa i podszedł bliżej. Uważał żeby nie przestraszyć nieznajomego.
- Jestem Lian. Smacznego! - dodał.
Chęci do życia... Lian swoje przeżył i doświadczenia z przeszłości bardzo wpłynęły na jego sposób myślenia. Ktoś mógłby pomyśleć że kocur z amnezją który nie do końca pamięta kim jest raczej nie będzie w życiu zbyt szczęśliwy. On jednak był inny i potrafił cieszyć się każdą chwilą. Miał też bardzo filozoficzne spojrzenie na świat i lubił gadać o swoich czasami odklejonych przemyśleniach.
- To zacznij żyć chwilą - odpowiedział nieznajomemu, uśmiechając się.
Powoli zszedł z drzewa i podszedł bliżej. Uważał żeby nie przestraszyć nieznajomego.
- Jestem Lian. Smacznego! - dodał.
- Ndogo
- Posty: 88
- Gatunek: wielkoszczur gambijski
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 kwie 2018
- Waleczność: 10
- Zręczność: 50
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Ndogo popatrzył na prążkowatego z ciekawością. No, no, a więc nieznajomy ma poczucie humoru. Co prawda nie do końca zrozumiał sarkastyczną naturę jego odpowiedzi, ale nie szkodzi. Lubił gdy ktoś podchodził do życia z dystansem. Poczuł przypływ sympatii do kocura. W sumie jakby się zastanowić , chyba jeszcze nigdy nie rozmawiał dłużej z żadnym lampartem. Z jego doświadczenia wynikało, że puszącym się kotom zwykle brakuje zrozumienia dla dobrego żartu, ale może dotyczyło to tylko tych stadnych hierarchistów? Zawsze postrzegał kotowate jako raczej wszystkie do siebie podobne.
- Ndogo- przedstawił się między kęsami. Przez chwilę ciało szczura napięło się nieznacznie w reakcji na zbliżającego się Liana, ale była to chwila.
- Jak rozumiem sam praktykujesz tą filozofię?- uśmiechnął się i skinął lekko główką w odpowiedzi na uprzejmość Liana. - Chętnie bym przyjął twoją radę, ale zacząć może być ciężko skoro przeżyłem tak całe swoje dotychczasowe życie.- zachichotał. W międzyczasie łapkami zaczął myć trochę tu za uszami, trochę tam pyszczek, żeby pozbyć się pozostałości jedzenia.
- Muszę powiedzieć że rzadko spotykam się z takim nastawieniem ze strony ... no cóż drapieżników, a już w szczególności kotowatych. Zwykle są strasznymi sztywniakami, nie mówiąc o ich problemach. Nawet nie wspominając o ich skomplikowanych problemach struktur stadnych, w które więcej się wplątywać nie zamierzam. O na przykład biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia.Ostatnio powariowały! Te całe najazdy, przejazdy eh... Ciężko jest porządnie odpocząć kiedy ktoś zarzyna się tuż pod twoim domem- powiedział w oburzeniem. Jego ciałko chyba miało zbyt małe miejsca na emocje bo każdą z nich od razu musiał wyrzucić na zewnątrz. No cóż przynajmniej może nie umrze na zawał od zamartwiania się i butelkowaniu wszystkiego w środku.
- Ndogo- przedstawił się między kęsami. Przez chwilę ciało szczura napięło się nieznacznie w reakcji na zbliżającego się Liana, ale była to chwila.
- Jak rozumiem sam praktykujesz tą filozofię?- uśmiechnął się i skinął lekko główką w odpowiedzi na uprzejmość Liana. - Chętnie bym przyjął twoją radę, ale zacząć może być ciężko skoro przeżyłem tak całe swoje dotychczasowe życie.- zachichotał. W międzyczasie łapkami zaczął myć trochę tu za uszami, trochę tam pyszczek, żeby pozbyć się pozostałości jedzenia.
- Muszę powiedzieć że rzadko spotykam się z takim nastawieniem ze strony ... no cóż drapieżników, a już w szczególności kotowatych. Zwykle są strasznymi sztywniakami, nie mówiąc o ich problemach. Nawet nie wspominając o ich skomplikowanych problemach struktur stadnych, w które więcej się wplątywać nie zamierzam. O na przykład biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia.Ostatnio powariowały! Te całe najazdy, przejazdy eh... Ciężko jest porządnie odpocząć kiedy ktoś zarzyna się tuż pod twoim domem- powiedział w oburzeniem. Jego ciałko chyba miało zbyt małe miejsca na emocje bo każdą z nich od razu musiał wyrzucić na zewnątrz. No cóż przynajmniej może nie umrze na zawał od zamartwiania się i butelkowaniu wszystkiego w środku.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości