x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Zapisy
- Sekhmet
- Posty: 216
- Gatunek: lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 25 lut 2019
- Waleczność: 50
- Zręczność: 70
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Re: Zapisy
Rdzawa kulka. Dopiero co przyszła na świat. Co będzie czas pokaże.
gut
gut
- Mistari
- Posty: 40
- Gatunek: pantera afrykańska
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 14 lut 2017
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Życie wyjątkowo urodziwej Mistari od początku było naznaczone przez jej osobliwe rozetki... albo raczej paski zamiast nich. Rzecz jasna zwierzęta nie mają pojęcia o genetyce ale samica jest przedstawicielką rzadkiej mutacji wśród swojego gatunku ( dla poparcia, że tę mutację widziano na prawdę: https://i.pinimg.com/originals/db/14/94 ... 72e767.jpg i https://www.thehindu.com/migration_cata ... EOPARD.jpg ), przez co wielokrotnie musiała znosić w życiu przytyki, że jej matka najwyraźniej chyba spółkowała z serwalem albo królewskim gepardem, że ma takie umaszczenie! Co oczywiście nie było prawdą. Jej matka była częścią niewielkiej kolonii lampartów, to znaczy był jeden samiec a wokół niego, na różnych sąsiadujących terenach kilka samic. Tolerowały się one wzajemnie a nawet były bardzo dobrymi sąsiadkami i właściwie te relacje jak na lamparty były na prawdę przyjacielskie.
Urodziła się jako jedyna w miocie więc start miała niezły, polegał na spijaniu całego mleka a potem zjadaniu całego mięsa, które normalnie musiałaby dzielić z rodzeństwem a chowaniu się. Podobno miała rodzeństwo, ale urodziło się ono (wedle tego co mówiła jej mama) martwe. Czasem na czas polowania była podrzucana do sąsiadki, żeby nikt jej nie zatłukł. Ot, całkiem bezpieczne życie. Jednak gdy podrosła okazało się, że nie ma już za bardzo tam dla niej miejsca i tak jak większość młodych mieszkających tam samic - musiała odejść. Tak też zrobiła i... cóż, trafiła tutaj.
Z charakteru jest postacią raczej neutralną do otoczenia ale ze skłonnościami do bycia pozytywną. Nie jest pierwsza do zwad i wyciągania pazurów, zaatakuje raczej przyparta do muru. Ma w sobie sporo gracji i elegancji przez co wydaje się być szlachetną osobą. Zawsze nosi wysoko nos ale spojrzenie ma raczej życzliwe.
Akcept
Urodziła się jako jedyna w miocie więc start miała niezły, polegał na spijaniu całego mleka a potem zjadaniu całego mięsa, które normalnie musiałaby dzielić z rodzeństwem a chowaniu się. Podobno miała rodzeństwo, ale urodziło się ono (wedle tego co mówiła jej mama) martwe. Czasem na czas polowania była podrzucana do sąsiadki, żeby nikt jej nie zatłukł. Ot, całkiem bezpieczne życie. Jednak gdy podrosła okazało się, że nie ma już za bardzo tam dla niej miejsca i tak jak większość młodych mieszkających tam samic - musiała odejść. Tak też zrobiła i... cóż, trafiła tutaj.
Z charakteru jest postacią raczej neutralną do otoczenia ale ze skłonnościami do bycia pozytywną. Nie jest pierwsza do zwad i wyciągania pazurów, zaatakuje raczej przyparta do muru. Ma w sobie sporo gracji i elegancji przez co wydaje się być szlachetną osobą. Zawsze nosi wysoko nos ale spojrzenie ma raczej życzliwe.
Akcept
- Malai
- Posty: 24
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 02 lip 2012
- Waleczność: 48
- Zręczność: 55
- Percepcja: 47
- Kontakt:
- Posłuchaj młoda - rzekła Malai pacając młodą lwiczkę kitą. - Bo może się czegoś nauczysz!
Świat jest piękny, wspaniały i... mały.
Bo wydaje się, że rośnie razem z nami. Za młodu cały świat to legowisko, w którym przyszło się na świat wraz z trójką rodzeństwa. Później się nieco rozszerza, bo dochodzi ojciec, surowy acz sprawiedliwy, a także inne lwice ze stada, a jeszcze później najbliższy wodopój, aż w końcu zdajemy sobie sprawę, że to wcale nie wszystko jest takie piękne, wspaniałe i małe, a za horyzontem czekają na nas niesamowite przygody. Lwica, która cię urodziła radzi sobie z rodzicielstwem pomimo młodego wieku, ale nic nie mogło jej przygotować na wyzwanie jakim będzie wychowanie najmłodszej córki. Ciekawa i odważna, że aż głupia, ale przede wszystkim uparta. Zaciekła niczym miodożer. Zawsze wszędzie jej pełno, zadaje mnóstwo pytań, na które nikt nie zna odpowiedzi, a jeszcze częściej gra stadzie na nerwach. Zdaje się, że to imię "Malai" mówi się zdecydowanie częściej i zdecydowanie ostrzej.
Życie to przygoda.
Nareszcie docieramy do wieku kiedy możemy samodzielnie (lub z rodzeństwem, jeśli akurat nie jest obrażone za ostatnią burę) zacząć zwiedzać okolicę i udawać, że wcale się tu wcześniej nie było. Jest to również czas pierwszych lekcji polowania, choć w tym wieku bardziej interesuje cię dyskusja na temat różnego umaszczenia z zebrą niżeli jej pościg. Zamiast przeganiać małpy z wielkiego drzewa wolisz posłuchać o ich najśmieszniejszych wypadkach - przynajmniej dopóki ojciec nie znajdzie cię zwijającej się ze śmiechu na ziemi. Może lektura byłaby krótsza gdyby nie dostał po głowie owocem rzuconym przez małpy. Choć po latach przyzna, że i jemu było do śmiechu to nigdy nie zapomnisz tamtej lekcji. Obowiązki trzeba spełniać.
Nauczono cię, że trzeba brać udział w polowaniach grupowych, przeganiać intruzów i dbać o stado. Ale bez stada nie ma tych obowiązków. Dlatego przebywasz poza terenami stadnymi, aż w końcu częściej cię nie ma niż jesteś, a każdy twój powrót jest świętowany. Widzisz jak twoi bracia z tego samego miotu odchodzą, później ci młodsi. Twoje siostry dorastają i mają własne młode, niektóre giną lub zostają ranne podczas polowań, matka zaczyna opadać z sił, ojciec też. Z każdą podróżą i przeżytą przygodą pojawia się coraz więcej nowych pysków, a coraz mniej znajomych. Któregoś razu gdy już nikt nie wychodzi ci na spotkanie zadecydujesz, że to pora wyruszyć dalej niż sięga twój wzrok, dalej niż kiedykolwiek byłaś.
Żyj i daj żyć.
Czy istnieje piękniejsza filozofia? Kiedy żadne warunki nie są stawiane ani spełniane, a cały żywot to jedna, wielka niespodzianka. Bo nie spodziewając się niczego wszystko będzie niespodzianką! Każdy dzień to wędrówka w nowe miejsca tak daleko jak tylko łapy dadzą radę cię ponieść. Czasem trzeba zjeść coś ohydnego, ale w sumie to nie jest tak źle.
Tylko czasem ci tęskno do rodziny, której już nie masz. Do ciepłej piersi matki, która tuli cię niczym młode, mimo, że już dawno nim nie jesteś. Do rozkrzyczanych dzieciaków sióstr, które chcą usłyszeć tą samą historię po raz kolejny, mimo, że masz parę nowych. Ale ta opowiada o tobie i ich matkach, i wujkach. Tego już nie ma i zaczynasz to rozumieć. Wyprawy nie są już tak ciekawe, bo wszystkie miejsce wyglądają podobnie. Łapy już cię nie niosą same z siebie, bo nie masz dokąd wracać.
Zaczniesz robić się zgryźliwa i zniknie twój wewnętrzny płomień, a śmierć będzie ci obojętna. Nie ma nic czego już nie widziałaś czy nie doświadczyłaś albo o czym przynajmniej nie słyszałaś. Tułaczka zaczyna robić się monotonna i samotność, tęsknota za obowiązkami, i jakąś stałą zaczyna ci doskwierać.
Stwierdzisz więc, że następne miejsce, które się czymś wyróżni... to właśnie tam zbudujesz dom i rodzinę, do której będą niosły łapy.
- A teraz - odchrząknęła widząc kilkanaście par małych ślep wlepionych w jej lico. - Wyciągnij wnioski i uciekaj.
Nosem pchnęła małą w stronę czujnie obserwującej matki, a sama niosła się na obolałe od wędrówki łapy. Czuła, że przed nią jeszcze daleka droga, ale gdzieś tam czekało na nią właśnie to miejsce.
Akcept
Świat jest piękny, wspaniały i... mały.
Bo wydaje się, że rośnie razem z nami. Za młodu cały świat to legowisko, w którym przyszło się na świat wraz z trójką rodzeństwa. Później się nieco rozszerza, bo dochodzi ojciec, surowy acz sprawiedliwy, a także inne lwice ze stada, a jeszcze później najbliższy wodopój, aż w końcu zdajemy sobie sprawę, że to wcale nie wszystko jest takie piękne, wspaniałe i małe, a za horyzontem czekają na nas niesamowite przygody. Lwica, która cię urodziła radzi sobie z rodzicielstwem pomimo młodego wieku, ale nic nie mogło jej przygotować na wyzwanie jakim będzie wychowanie najmłodszej córki. Ciekawa i odważna, że aż głupia, ale przede wszystkim uparta. Zaciekła niczym miodożer. Zawsze wszędzie jej pełno, zadaje mnóstwo pytań, na które nikt nie zna odpowiedzi, a jeszcze częściej gra stadzie na nerwach. Zdaje się, że to imię "Malai" mówi się zdecydowanie częściej i zdecydowanie ostrzej.
Życie to przygoda.
Nareszcie docieramy do wieku kiedy możemy samodzielnie (lub z rodzeństwem, jeśli akurat nie jest obrażone za ostatnią burę) zacząć zwiedzać okolicę i udawać, że wcale się tu wcześniej nie było. Jest to również czas pierwszych lekcji polowania, choć w tym wieku bardziej interesuje cię dyskusja na temat różnego umaszczenia z zebrą niżeli jej pościg. Zamiast przeganiać małpy z wielkiego drzewa wolisz posłuchać o ich najśmieszniejszych wypadkach - przynajmniej dopóki ojciec nie znajdzie cię zwijającej się ze śmiechu na ziemi. Może lektura byłaby krótsza gdyby nie dostał po głowie owocem rzuconym przez małpy. Choć po latach przyzna, że i jemu było do śmiechu to nigdy nie zapomnisz tamtej lekcji. Obowiązki trzeba spełniać.
Nauczono cię, że trzeba brać udział w polowaniach grupowych, przeganiać intruzów i dbać o stado. Ale bez stada nie ma tych obowiązków. Dlatego przebywasz poza terenami stadnymi, aż w końcu częściej cię nie ma niż jesteś, a każdy twój powrót jest świętowany. Widzisz jak twoi bracia z tego samego miotu odchodzą, później ci młodsi. Twoje siostry dorastają i mają własne młode, niektóre giną lub zostają ranne podczas polowań, matka zaczyna opadać z sił, ojciec też. Z każdą podróżą i przeżytą przygodą pojawia się coraz więcej nowych pysków, a coraz mniej znajomych. Któregoś razu gdy już nikt nie wychodzi ci na spotkanie zadecydujesz, że to pora wyruszyć dalej niż sięga twój wzrok, dalej niż kiedykolwiek byłaś.
Żyj i daj żyć.
Czy istnieje piękniejsza filozofia? Kiedy żadne warunki nie są stawiane ani spełniane, a cały żywot to jedna, wielka niespodzianka. Bo nie spodziewając się niczego wszystko będzie niespodzianką! Każdy dzień to wędrówka w nowe miejsca tak daleko jak tylko łapy dadzą radę cię ponieść. Czasem trzeba zjeść coś ohydnego, ale w sumie to nie jest tak źle.
Tylko czasem ci tęskno do rodziny, której już nie masz. Do ciepłej piersi matki, która tuli cię niczym młode, mimo, że już dawno nim nie jesteś. Do rozkrzyczanych dzieciaków sióstr, które chcą usłyszeć tą samą historię po raz kolejny, mimo, że masz parę nowych. Ale ta opowiada o tobie i ich matkach, i wujkach. Tego już nie ma i zaczynasz to rozumieć. Wyprawy nie są już tak ciekawe, bo wszystkie miejsce wyglądają podobnie. Łapy już cię nie niosą same z siebie, bo nie masz dokąd wracać.
Zaczniesz robić się zgryźliwa i zniknie twój wewnętrzny płomień, a śmierć będzie ci obojętna. Nie ma nic czego już nie widziałaś czy nie doświadczyłaś albo o czym przynajmniej nie słyszałaś. Tułaczka zaczyna robić się monotonna i samotność, tęsknota za obowiązkami, i jakąś stałą zaczyna ci doskwierać.
Stwierdzisz więc, że następne miejsce, które się czymś wyróżni... to właśnie tam zbudujesz dom i rodzinę, do której będą niosły łapy.
- A teraz - odchrząknęła widząc kilkanaście par małych ślep wlepionych w jej lico. - Wyciągnij wnioski i uciekaj.
Nosem pchnęła małą w stronę czujnie obserwującej matki, a sama niosła się na obolałe od wędrówki łapy. Czuła, że przed nią jeszcze daleka droga, ale gdzieś tam czekało na nią właśnie to miejsce.
Akcept
Find out who you are and be that person.
That's what your soul was put on this Earth to be.
Find that truth, live that truth and everything else will come.
- Fedha
- Posty: 340
- Gatunek: Lew Afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 06 cze 2016
- Waleczność: 40
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Charakter: Jest upartą, odważną lwicą, dość samolubną, lojalną przede wszystkim wobec siebie. Nie wierzy w miłość ani przyjaźń i nie łatwo zdobyć jej zaufanie. Mimo, iż od urodzenia wmawiano jej, że jest gorsza od innych - a może właśnie dlatego - jest dumna, niezależna i umie walczyć o swoje. Ponieważ wychowała się w kulturze, gdzie panował matriarchat, przywykła do tego, że samce są niżej postawione od samic, oczekuje, że teraz, gdy znalazła się z dala od Księżycowego Królestwa i Mrocznej Ziemi, przedstawiciele płci brzydkiej będą okazywać jej należny szacunek oraz posłuszeństwo. W stosunku do lwic jest uprzejma, choć nie uległa, ale daleko temu do spoufalania się. Jej uczucia do Białego Boga są... skomplikowane. Z jednej strony nie lubi niczego, co przypomina jej o Księżycowym Królestwie, a z drugiej, odrobina wiary, jaką zdołała jej zaszczepić nauczycielka, sprawia, że darzy Vashara niechętnym szacunkiem.
Żywi pewną awersję do lwów i lwic o białym futrze.
Historia: Urodziła się daleko od tych ziem, w mocarstwie dorównującemu potęgą Lwiej Ziemi w jej najlepszych czasach - w Księżycowym Królestwie. Była to rozległa kraina, bogata w wodę i zwierzynę, którą rządziły mądre kapłanki Białego Boga, Vashara.
Tak naprawdę, w ogóle nie powinna przyjść na świat. Jej matka, Ukweli, była Wysoką Kapłanką, ustępującą w hierarchii królestwa tylko Najwyższej Kapłance. Ojcem natomiast był lew z wrogiego stada, które zajmowało tereny zwane Mroczną Ziemią; Fedha nigdy nie poznała jego imienia.
Kapłanka urodziła ją o świcie, strzeżona i wspomagana przez doświadczone lwice ze swego stada. Liczyła, że przy odrobinie szczęścia, nikt nie domyśli się, kto jest ojcem jej lwiątka. Los miał jednak wobec niej inne plany.
Główną cechą, która różniła od siebie mieszkańców Księżycowego Królestwa i Mrocznej Ziemi, był kolor futra; ci pierwsi zawsze mieli sierść w odcieniach bieli, a mrocznoziemcy zawsze charakteryzowali się smoliście czarnym futrem. Szare futro Fedhy było dowodem, czyja krew w niej płynie.
Gdy wyszła na jaw zdrada, jakiej dopuściła się matka Fedhy, zachodząc w ciążę z wrogiem, wybuchł ogromny skandal i gdyby nie decyzja Najwyższej Kapłanki Białego Boga, prawdopodobnie zarówno Fedha, jak i jej matka, zostałyby poddane torturom i skazane na śmierć; lwica jednak, otrzymawszy wizję od swego patrona, którą nigdy się z nikim nie podzieliła, zdecydowała się je oszczędzić. Aby jednak ukarać matkę Fedhy za zdradę, wygnała ją spośród grona kapłanek Vashara, kazała jej wydrapać oczy i wyrwać język, aby nigdy więcej nie obraziła Białego Boga, słowem bądź spojrzeniem.
Fedha dorastała pod surową opieką milczącej matki, na obrzeżach Księżycowego Królestwa. Od specjalnie przysłanej w tym celu nauczycielki dowiadywała się wszystkiego o Białym Bogu, prawach obowiązujących w Księżycowym Królestwie, mrocznoziemcach i tym, jak wielkiej zdrady dopuściła się jej matka, jak bezwartościowym stworzeniem jest ona sama i jak wielka jest łaskawość Vashara, który pozwolił jej żyć.
Nie wolno było jej rozmawiać z kimkolwiek innym niż jej mistrzyni czy matka (która raczej nie odpowiadała), ani nawet zbliżać się do lepszych od niej mieszkańców Księżycowego Królestwa. Dzieciństwo upływało jej na modlitwie, nauce polowania i walki oraz milczących kontemplacjach.
Nienawidziła życia, jakie przyszło jej wieść, i mając rok, uciekła na Mroczną Ziemię, licząc, że tam ją zaakceptują, że może nawet znajdzie ojca i utworzą szczęśliwą rodzinę.
Pomyliła się.
Mrocznoziemcy początkowo uznali ją za szpiega i choć pozwolili jej zostać, nie zamierzali się z nią zaprzyjaźniać czy dopuszczać do swojego towarzystwa. Młoda Fedha znów poczuła się niechciana i choć próbowała się wpasować, nie udało jej się to. Nie znalazła ojca, ci, o których sądziła, że będą jej nową rodziną, nie chcieli z nią rozmawiać, a w ojczyźnie jej nienawidzono.
Zdecydowała się odejść, czując, że nigdzie nie pasuje i licząc, że w końcu gdzieś znajdzie swe miejsce na ziemi.
Akcept
Żywi pewną awersję do lwów i lwic o białym futrze.
Historia: Urodziła się daleko od tych ziem, w mocarstwie dorównującemu potęgą Lwiej Ziemi w jej najlepszych czasach - w Księżycowym Królestwie. Była to rozległa kraina, bogata w wodę i zwierzynę, którą rządziły mądre kapłanki Białego Boga, Vashara.
Tak naprawdę, w ogóle nie powinna przyjść na świat. Jej matka, Ukweli, była Wysoką Kapłanką, ustępującą w hierarchii królestwa tylko Najwyższej Kapłance. Ojcem natomiast był lew z wrogiego stada, które zajmowało tereny zwane Mroczną Ziemią; Fedha nigdy nie poznała jego imienia.
Kapłanka urodziła ją o świcie, strzeżona i wspomagana przez doświadczone lwice ze swego stada. Liczyła, że przy odrobinie szczęścia, nikt nie domyśli się, kto jest ojcem jej lwiątka. Los miał jednak wobec niej inne plany.
Główną cechą, która różniła od siebie mieszkańców Księżycowego Królestwa i Mrocznej Ziemi, był kolor futra; ci pierwsi zawsze mieli sierść w odcieniach bieli, a mrocznoziemcy zawsze charakteryzowali się smoliście czarnym futrem. Szare futro Fedhy było dowodem, czyja krew w niej płynie.
Gdy wyszła na jaw zdrada, jakiej dopuściła się matka Fedhy, zachodząc w ciążę z wrogiem, wybuchł ogromny skandal i gdyby nie decyzja Najwyższej Kapłanki Białego Boga, prawdopodobnie zarówno Fedha, jak i jej matka, zostałyby poddane torturom i skazane na śmierć; lwica jednak, otrzymawszy wizję od swego patrona, którą nigdy się z nikim nie podzieliła, zdecydowała się je oszczędzić. Aby jednak ukarać matkę Fedhy za zdradę, wygnała ją spośród grona kapłanek Vashara, kazała jej wydrapać oczy i wyrwać język, aby nigdy więcej nie obraziła Białego Boga, słowem bądź spojrzeniem.
Fedha dorastała pod surową opieką milczącej matki, na obrzeżach Księżycowego Królestwa. Od specjalnie przysłanej w tym celu nauczycielki dowiadywała się wszystkiego o Białym Bogu, prawach obowiązujących w Księżycowym Królestwie, mrocznoziemcach i tym, jak wielkiej zdrady dopuściła się jej matka, jak bezwartościowym stworzeniem jest ona sama i jak wielka jest łaskawość Vashara, który pozwolił jej żyć.
Nie wolno było jej rozmawiać z kimkolwiek innym niż jej mistrzyni czy matka (która raczej nie odpowiadała), ani nawet zbliżać się do lepszych od niej mieszkańców Księżycowego Królestwa. Dzieciństwo upływało jej na modlitwie, nauce polowania i walki oraz milczących kontemplacjach.
Nienawidziła życia, jakie przyszło jej wieść, i mając rok, uciekła na Mroczną Ziemię, licząc, że tam ją zaakceptują, że może nawet znajdzie ojca i utworzą szczęśliwą rodzinę.
Pomyliła się.
Mrocznoziemcy początkowo uznali ją za szpiega i choć pozwolili jej zostać, nie zamierzali się z nią zaprzyjaźniać czy dopuszczać do swojego towarzystwa. Młoda Fedha znów poczuła się niechciana i choć próbowała się wpasować, nie udało jej się to. Nie znalazła ojca, ci, o których sądziła, że będą jej nową rodziną, nie chcieli z nią rozmawiać, a w ojczyźnie jej nienawidzono.
Zdecydowała się odejść, czując, że nigdzie nie pasuje i licząc, że w końcu gdzieś znajdzie swe miejsce na ziemi.
Akcept
Ostatnio zmieniony 10 sie 2019, 21:33 przez Fedha, łącznie zmieniany 1 raz.
- Czarne Ucho
- Posty: 34
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 27 wrz 2016
- Waleczność: 40
- Zręczność: 55
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Wychowywała ją samotna matka, z dala od stad i innych przedstawicieli lwiego gatunku. Skąd pochodziła, gdzie mieszkała wcześniej, kim był ojciec jej dzieci? Pewnie wiedziała o tym tylko ona sama. Córka nigdy nie poznała nawet jej imienia. Nie znaczy to, że miała z matką zły kontakt, wręcz przeciwnie! Rzecz w tym, że stara lwica była głucha, a co za tym idzie, nie potrafiła również mówić. Zdawała się jednak świetnie sobie radzić mimo tego utrudnienia, a gdy jej dzieci nieco urosły, okazały się świetnymi pomocnikami. Powstało coś na kształt dość oryginalnego stada, składającego się z kilku kolejnych miotów starej lwicy, którego głową była ona sama. Niestety, w końcu stało się to, co prędzej czy później stać się musiało - matka nie dostrzegła na czas niebezpieczeństwa, a dzieci były za daleko, by ją ostrzec. Po śmierci starej lwicy stado rozpadło się, a rodzeństwo rozeszło się po świecie, by szukać szczęścia w nowym życiu.
Akcept
Akcept
- Roxi Moto
- Posty: 1
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 16 lut 2017
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Historia:
Roxi urodziła się na terenie Milenijnej Ziemi, która znajduje się niedaleko pustyni. Teren tej jest dosyć zielony jak na miejsce położenia. Od dziecka bardziej wolała spędzać czas ze swoim ojcem niż brać udział w polowaniach i innych rzeczach typowo dla lwic. Czasy swojego dzieciństwa wspomina raczej radośnie, lecz przytłacza ją wczesna śmierć ojca, który zginął w kanionie. Tam skąd pochodzi ciemne futro jest naturalnym zjawiskiem. Dla niej rodzina to świętość i nienawidzi, kiedy ktoś naśmiewa się z któregoś członka jej rodziny.
Charakter:
Roxi z pozoru jest miłą i sympatyczną lwicą, która chętnie pomoże w potrzebie. Niemniej jednak swoim wrogom potrafi dać nieźle popalić lub co gorsza sprowadzić na nich kłopoty. Jako dziecko była nadpobudliwa oraz głośna, lecz teraz jest tylko cicha i nieśmiała.
Wygląd:
Jej futro jest w odcieniach jasnej czerni, oczy są w kolorze wściekłej zieleni, pod prawym okiem nosi dużą bliznę, która jest bolesną pamiątką z kanionu, gdzie zginął jej ojciec. Podbrzusze, palce oraz obwódki oczu ma w odcieniach ciemnej szarości, natomiast na uszach widnieją czarne obwódki.
Akcept
Roxi urodziła się na terenie Milenijnej Ziemi, która znajduje się niedaleko pustyni. Teren tej jest dosyć zielony jak na miejsce położenia. Od dziecka bardziej wolała spędzać czas ze swoim ojcem niż brać udział w polowaniach i innych rzeczach typowo dla lwic. Czasy swojego dzieciństwa wspomina raczej radośnie, lecz przytłacza ją wczesna śmierć ojca, który zginął w kanionie. Tam skąd pochodzi ciemne futro jest naturalnym zjawiskiem. Dla niej rodzina to świętość i nienawidzi, kiedy ktoś naśmiewa się z któregoś członka jej rodziny.
Charakter:
Roxi z pozoru jest miłą i sympatyczną lwicą, która chętnie pomoże w potrzebie. Niemniej jednak swoim wrogom potrafi dać nieźle popalić lub co gorsza sprowadzić na nich kłopoty. Jako dziecko była nadpobudliwa oraz głośna, lecz teraz jest tylko cicha i nieśmiała.
Wygląd:
Jej futro jest w odcieniach jasnej czerni, oczy są w kolorze wściekłej zieleni, pod prawym okiem nosi dużą bliznę, która jest bolesną pamiątką z kanionu, gdzie zginął jej ojciec. Podbrzusze, palce oraz obwódki oczu ma w odcieniach ciemnej szarości, natomiast na uszach widnieją czarne obwódki.
Akcept
- Viseria
- Posty: 57
- Gatunek: lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 mar 2017
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Historia:
Urodziła się i wychowała razem z dwójką rodzeństwa na Kilimandżaro. Była albinoską co samo w sobie nie było dziwne ( jej rodzina całą taka była). Jednak wzrok zaczął jej się pogarszać, a wkrótce oślepła. Matka opiekowała się nią i choć jej rodzeństwo poszło w świat, ona dalej przy jej trwała. Ta uczyła ją jak używać innych zmysłów i dodawała jej otuchy. Jednak pewnej mroźnej nocy, śnieg zasypał ich dom, a zimno stało się nie do zniesienia. Matka zamarzła lecz swoim ciałem ochroniła córkę. Viseria wydostała się spod śniegu. Jednak potem zdała sobie sprawę, że sama nie przeżyje w górach i zeszła w dół w poszukiwaniu pożywienia.
Charakter:
Jest spokojna i niepewna. Woli dyplomację i nie szuka zwady. Jest ostrożna i płochliwa. Raczej trzyma się na uboczu i nie mówi zbyt wiele. Nie miała kontaktu z innymi lwami i jest przekonana, że wszyscy są biali. Kolor ten pamięta z czasów gdy widziała. Matka sprowadzała i ich czasem z góry i pokazywała świat, dlatego lwica zna zapachy roślin i zwierząt.
Wygląd:
Jest albinoską z gatunku południowo afrykańskiego, więc jest cała biała, bez znaczen a jej sylwetka jest smuklejsza niż u zwyklego lwa . Nogi również są smuklejsze i nieco dłuższe. Spod futra prześwituję jasnoróżowa skóra która ma taki sam kolor na poduszeczkach i nosie. Oczy pozbawione pigmentu powinny być różowe, lecz zasnute są bielmem przez co wydają się szaro-białe.
Gut
Urodziła się i wychowała razem z dwójką rodzeństwa na Kilimandżaro. Była albinoską co samo w sobie nie było dziwne ( jej rodzina całą taka była). Jednak wzrok zaczął jej się pogarszać, a wkrótce oślepła. Matka opiekowała się nią i choć jej rodzeństwo poszło w świat, ona dalej przy jej trwała. Ta uczyła ją jak używać innych zmysłów i dodawała jej otuchy. Jednak pewnej mroźnej nocy, śnieg zasypał ich dom, a zimno stało się nie do zniesienia. Matka zamarzła lecz swoim ciałem ochroniła córkę. Viseria wydostała się spod śniegu. Jednak potem zdała sobie sprawę, że sama nie przeżyje w górach i zeszła w dół w poszukiwaniu pożywienia.
Charakter:
Jest spokojna i niepewna. Woli dyplomację i nie szuka zwady. Jest ostrożna i płochliwa. Raczej trzyma się na uboczu i nie mówi zbyt wiele. Nie miała kontaktu z innymi lwami i jest przekonana, że wszyscy są biali. Kolor ten pamięta z czasów gdy widziała. Matka sprowadzała i ich czasem z góry i pokazywała świat, dlatego lwica zna zapachy roślin i zwierząt.
Wygląd:
Jest albinoską z gatunku południowo afrykańskiego, więc jest cała biała, bez znaczen a jej sylwetka jest smuklejsza niż u zwyklego lwa . Nogi również są smuklejsze i nieco dłuższe. Spod futra prześwituję jasnoróżowa skóra która ma taki sam kolor na poduszeczkach i nosie. Oczy pozbawione pigmentu powinny być różowe, lecz zasnute są bielmem przez co wydają się szaro-białe.
Gut
- Sebastos
- Posty: 40
- Gatunek: P.Leo Leo
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 23 cze 2018
- Waleczność: 40
- Zręczność: 50
- Percepcja: 30
Imię: Sebastos
Pseudonim: Bastian, Sebastian, Seba, Głąb.
Historia w pigułce:
Zawsze był urwisem, z resztą jak jego brat.
Pakowanie się w wszystkie możliwe tarapaty było mu codziennością tak powszednią jak oddychanie. Z większości wychodził obronna łapą i chociaż przypisywał ten fakt swoim szalenie wielkim umiejętnością surwiwalowym, należałoby raczej przypisać stan tej rzeczy zwykłemu fartowi. Nie grzeszy inteligencją, za to swoim ego i siłą mógłby obdzielić ze trzy lwiątka.
Na świat przyszedł poza tą krainą, na całkiem dobrym terytorium, gdzie nigdy nie brakowało pożywienia, ani schronienia. Stado Sebastosa było przeciętnej wielkości, kilku samicom przewodził lew, najpewniej jego ojciec, chociaż nikt nie wykluczał skoku w bok jego matuli, tak czy inaczej nie był to wielki problem, bo władca traktował wędrowne lwy nieco może i zbyt pobłażliwie, czasem pozwalał im dołączyć w roli swoich pomagierów, co z kolei sprzyjało romansom na boczku.
Kilka faktów i ciekawostek:
-Na świat przyszedł w czerwcu, na przełomie 23-24 i w związku z tym jest starszy aż o "jeden" dzień od brata.
- Ma przerost dolnych kłów i w związku z tym nieco krzywy zgryz.
- Umaszczenie odziedziczył chyba po "wujku", za to oczy ma matki.
- Blizne na nosie załatwił mu brat podczas jednej z licznych szarpanin.
- Nie jest bystry, ale za to uparty i silny.
- Jest też pyskaty i zarozumiały.
Akcept
Pseudonim: Bastian, Sebastian, Seba, Głąb.
Historia w pigułce:
Zawsze był urwisem, z resztą jak jego brat.
Pakowanie się w wszystkie możliwe tarapaty było mu codziennością tak powszednią jak oddychanie. Z większości wychodził obronna łapą i chociaż przypisywał ten fakt swoim szalenie wielkim umiejętnością surwiwalowym, należałoby raczej przypisać stan tej rzeczy zwykłemu fartowi. Nie grzeszy inteligencją, za to swoim ego i siłą mógłby obdzielić ze trzy lwiątka.
Na świat przyszedł poza tą krainą, na całkiem dobrym terytorium, gdzie nigdy nie brakowało pożywienia, ani schronienia. Stado Sebastosa było przeciętnej wielkości, kilku samicom przewodził lew, najpewniej jego ojciec, chociaż nikt nie wykluczał skoku w bok jego matuli, tak czy inaczej nie był to wielki problem, bo władca traktował wędrowne lwy nieco może i zbyt pobłażliwie, czasem pozwalał im dołączyć w roli swoich pomagierów, co z kolei sprzyjało romansom na boczku.
Kilka faktów i ciekawostek:
-Na świat przyszedł w czerwcu, na przełomie 23-24 i w związku z tym jest starszy aż o "jeden" dzień od brata.
- Ma przerost dolnych kłów i w związku z tym nieco krzywy zgryz.
- Umaszczenie odziedziczył chyba po "wujku", za to oczy ma matki.
- Blizne na nosie załatwił mu brat podczas jednej z licznych szarpanin.
- Nie jest bystry, ale za to uparty i silny.
- Jest też pyskaty i zarozumiały.
Akcept
- Matanjah
- Posty: 45
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 cze 2018
- Waleczność: 50
- Zręczność: 40
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Imię: Matanjah
Przezwiska: Mati, Mateo, Mates, Drań
Historia:
Podobnie jak jego braciszek przyszedł na świat w bardzo dobrze usytuowanym stadzie, któremu nigdy nic nie brakowało. Czasem nawet udzielało się tym lwom lenistwo i czasem pozwalało na status ziomka lwom, które nie miały problemów i nie szukały guza. Jego matka prawdopodobnie nie była zbyt wierna przywódcy stada ale ten nie robił jej nigdy o to problemów. Nie ma więc pewności czy przywódca stada rzeczywiście jest ojcem jego i jego brata.
Chłystkom rosło się i żyło całkiem nieźle a obaj uchodzili za dość narwane dzieciaki, które wszędzie szukały guza i zwady. Pewnego dnia Seba i Mati bawili się tak bardzo (zabawa na zasadzie "typie? a zrobisz tak i tak?!), że w pewnym momencie nie zauważyli jak odłączyli się od stada i zgubili się.
Ciekawostki:
- Matanajah jest młodszy od rodzonego brata o jeden dzień. Obaj rodzili się w nocy na przełomie 23-24 czerwca i Mati urodził się 24.
- Jak na lwiątko ma niezłą krzepę w łapce.
- Umaszczony jest po matce ale ona zawsze twierdziła, że jego oczy są po jej babce...
- Jest dość dużym lwiątkiem jak na swój wiek i masywnym...
Akcept
Przezwiska: Mati, Mateo, Mates, Drań
Historia:
Podobnie jak jego braciszek przyszedł na świat w bardzo dobrze usytuowanym stadzie, któremu nigdy nic nie brakowało. Czasem nawet udzielało się tym lwom lenistwo i czasem pozwalało na status ziomka lwom, które nie miały problemów i nie szukały guza. Jego matka prawdopodobnie nie była zbyt wierna przywódcy stada ale ten nie robił jej nigdy o to problemów. Nie ma więc pewności czy przywódca stada rzeczywiście jest ojcem jego i jego brata.
Chłystkom rosło się i żyło całkiem nieźle a obaj uchodzili za dość narwane dzieciaki, które wszędzie szukały guza i zwady. Pewnego dnia Seba i Mati bawili się tak bardzo (zabawa na zasadzie "typie? a zrobisz tak i tak?!), że w pewnym momencie nie zauważyli jak odłączyli się od stada i zgubili się.
Ciekawostki:
- Matanajah jest młodszy od rodzonego brata o jeden dzień. Obaj rodzili się w nocy na przełomie 23-24 czerwca i Mati urodził się 24.
- Jak na lwiątko ma niezłą krzepę w łapce.
- Umaszczony jest po matce ale ona zawsze twierdziła, że jego oczy są po jej babce...
- Jest dość dużym lwiątkiem jak na swój wiek i masywnym...
Akcept
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości