Czas: około pół roku temu (?)
Wyprawa skończyła się pełnym sukcesem. Nie mieliśmy większych strat, oddziały zyskały doświadczenie bojowe i potwierdziły wysoki poziom przeszkolenia. A schwytane lwiątka zostały zamknięte w jakimś lochu, poddanie ciężkiemu treningowi i indoktrynacji. W końcu zorganizowano pierwszy turniej, kilka dni po mojej koronacji. Siedziałem na jakiejś trybunie, lwiątka idące do boju oddawały mi hołd, ale prawdę mówiąc niezbyt uważnie się przyglądałem samym walkom. Po prostu miałem ważniejsze sprawy na głowię, takie jak umocnienie mojej władzy i zabezpieczenie się przed atakiem pozostałych dwóch stad, które mogły wykorzystać chaos, który zawsze występuje przy zmianach władzy. No i musiałem obawiać się potencjalnej zemsty ze strony lwów zza pustyni, chociaż podobno Ci zostali całkiem rozbici. Skupiałem się również na przygotowaniu mojej intrygi, mającej na celu skłócenie tamtych dwóch stad i przyjęciem władzy. Dopiero kolejne igrzyska, zorganizowane dwa miesiące później, mogłem oglądać z większym zainteresowaniem. Lwiątka były już większe, doroślejsze, miały około roku (?), więc i walki były bardziej zawzięte, krwawsze i zdecydowanie bardziej interesujące.
















