x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
O Boże, Boże, Boże, Bożenko [Leon i Shanteeroth]
- Leon
- Posty: 565
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 27 gru 2014
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Re: O Boże, Boże, Boże, Bożenko [Leon i Shanteeroth]
Bał się odwrócić i spojrzeć na nią, bo smutny Leon to doprawdy rzadki widok. On sam też nie zwykł się przejmować wieloma sprawami, ale teraz jakoś nie potrafił, ot tak, to wszystko wyrzucić za siebie i iść dalej. Westchnął i sam sobie przysiadł na ziemi.
- No wiesz, myślałem, że będziemy jak kumple. Szwendać się dookoła, gadać, wygłupiać, bawić czy bronić nawzajem jeśli trzeba. Tylko tyle, a może aż tyle. - spojrzał na końcówki swoich białych łap, dawno już nie miał okazji ujrzeć tego widoku, bo rzadko zwieszał nos na kwintę.
- Ja też, prawdę mówiąc. Jakoś lew z takim futrem nie jest zbyt ile widziany przez innych, a może to tylko ja miałem takiego pecha trafiać na takich? A potem spotkałem Ciebie no i... wiesz, jakby odmieniłaś mój punkt widzenia. Uwierzyłem, że można.
- No wiesz, myślałem, że będziemy jak kumple. Szwendać się dookoła, gadać, wygłupiać, bawić czy bronić nawzajem jeśli trzeba. Tylko tyle, a może aż tyle. - spojrzał na końcówki swoich białych łap, dawno już nie miał okazji ujrzeć tego widoku, bo rzadko zwieszał nos na kwintę.
- Ja też, prawdę mówiąc. Jakoś lew z takim futrem nie jest zbyt ile widziany przez innych, a może to tylko ja miałem takiego pecha trafiać na takich? A potem spotkałem Ciebie no i... wiesz, jakby odmieniłaś mój punkt widzenia. Uwierzyłem, że można.
- Shanteeroth
- Posty: 995
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sie 2015
- Specjalizacja:
- Waleczność: 40
- Zręczność: 55
- Percepcja: 60
Wysłuchała go uważnie, w pierwszej chwili nie wiedząc nawet, co odpowiedzieć czy jak zareagować. Nie przypuszczała, aby ktoś, w kim tkwi aż tyle uroku osobistego i magnetyzmu mógł odczuwać samotność. Owszem, wspominał o nieszczególnie przychylnym środowisku rodzinnym i tak dalej, niemniej Shante nie podejrzewała, że sprawa ma się aż tak poważnie. W momencie zrobiło jej się głupio, że tak bardzo nadgięła pewne fakty i tak wiele sobie wymyśliła. Idiotka. Naprawdę nie potrafiła budować relacji. Westchnęła, ostatecznie postanawiając iść nadal w prawdomówność. Wóz albo przewóz. Albo nawóz, jeśli nikt nie dokończy po nich tamtej zebry.
- No widzisz, a ja sobie wymyśliłam, że chcesz być... noo... - dopiero, kiedy wiedziona impulsem "wspaniałomyślnej szczerości" zaczęła paplać zdała sobie sprawę z tego, że niekoniecznie wie, jak ubrać myśli w słowa. - Myślałam, że chcesz być moim partnerem. I przestraszyłam się trochę, bo się nie znamy i w ogóle. - Oparła się lekko bokiem o jego bok, potarła pyskiem gdzieś tam okolice jego ucha, chcąc dodać mu nieco otuchy. - A kumplami już przecież jesteśmy! I wierz mi, dla mnie to znaczy naprawdę wiele.
Kwestie dotyczące braku zaakceptowania dla koloru futra Leona przemilczała. A przynajmniej przez dobrą chwilę, bo to był ten nieliczny raz, kiedy rozgadana Shante nie miała pojęcia, co powiedzieć.
- Pewnie, że można. Nigdy w to nie wątp. Przecież... to tylko kolor futra. Wiesz, za jakiego dziwoląga niektórzy mają samice z grzywkami? - próbowała wszystko jakoś obrócić w żart, chociaż była tak spięta i tak cholernie było jej wstyd, że niekoniecznie musiało jej się to udać.
- No widzisz, a ja sobie wymyśliłam, że chcesz być... noo... - dopiero, kiedy wiedziona impulsem "wspaniałomyślnej szczerości" zaczęła paplać zdała sobie sprawę z tego, że niekoniecznie wie, jak ubrać myśli w słowa. - Myślałam, że chcesz być moim partnerem. I przestraszyłam się trochę, bo się nie znamy i w ogóle. - Oparła się lekko bokiem o jego bok, potarła pyskiem gdzieś tam okolice jego ucha, chcąc dodać mu nieco otuchy. - A kumplami już przecież jesteśmy! I wierz mi, dla mnie to znaczy naprawdę wiele.
Kwestie dotyczące braku zaakceptowania dla koloru futra Leona przemilczała. A przynajmniej przez dobrą chwilę, bo to był ten nieliczny raz, kiedy rozgadana Shante nie miała pojęcia, co powiedzieć.
- Pewnie, że można. Nigdy w to nie wątp. Przecież... to tylko kolor futra. Wiesz, za jakiego dziwoląga niektórzy mają samice z grzywkami? - próbowała wszystko jakoś obrócić w żart, chociaż była tak spięta i tak cholernie było jej wstyd, że niekoniecznie musiało jej się to udać.

- Leon
- Posty: 565
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 27 gru 2014
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Humor nieco mu się poprawił, na szczęście lwica nie zamierzała zamknąć ten rozdział na zawsze i jeszcze wyrzucić za sobą klucz. Nawet łeb i uszy mu się podniosły. Niemniej dalej nie miał odwagi spojrzeć jej w twarz, jakoś tak siły nie miał. Zrobił to, ale bardziej odruchowo, gdy wspomniała o partnerstwie. Ba, odwrócił łeb z prędkością światła i spojrzał zdziwiony.
- Nie no... Jesteś ładna i bardzo mi się podobasz, ale do tego to trzeba czasu... trochę... prawda? Nie można tak od razu na dzień dobry. - uśmiech znów mu zagościł na pysku. Cieszył się, że przynajmniej mogli sobie wyjaśnić nieścisłości. Ucho mu drgnęło czując muśnięcie. Nawet je odwzajemnił je gdzieś na jej podbródku. Zaraz potem zabrał się do uważnych obserwacji jej grzywki.
- Ale bzdura. Mi się bardzo podoba, dodaje Ci jeszcze uroku. - wzruszył ramionami, jak gdyby było to coś zupełnie naturalnego.
- Nie no... Jesteś ładna i bardzo mi się podobasz, ale do tego to trzeba czasu... trochę... prawda? Nie można tak od razu na dzień dobry. - uśmiech znów mu zagościł na pysku. Cieszył się, że przynajmniej mogli sobie wyjaśnić nieścisłości. Ucho mu drgnęło czując muśnięcie. Nawet je odwzajemnił je gdzieś na jej podbródku. Zaraz potem zabrał się do uważnych obserwacji jej grzywki.
- Ale bzdura. Mi się bardzo podoba, dodaje Ci jeszcze uroku. - wzruszył ramionami, jak gdyby było to coś zupełnie naturalnego.
- Shanteeroth
- Posty: 995
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sie 2015
- Specjalizacja:
- Waleczność: 40
- Zręczność: 55
- Percepcja: 60
Przestraszyła się nowej sytuacji, nie wiedziała jak się w niej odnaleźć. I chociaż poczuła ulgę, że poważnie nadinterpretowała słowa samca, jednocześnie zaś wdarło się w jej serduszko jakieś rozczarowanie. Zupełnie, jakby na dnie duszy liczyła, iż naprawdę podoba się Leonowi i jest dla niego kimś ważnym, może ważniejszym od innych stworzeń. Jednak wiedziała, że ma rację - na podobne relacje potrzeba czasu. Na szczęście nikt nie pytał jej obecnie o to, co naprawdę czuje oraz myśli - bo naprawdę miałaby ogromny powód, by udzielić jakiejkolwiek odpowiedzi. Żadna nie wydawała jej się obecnie satysfakcjonującą.
- Dziękuję - odrzekła w odpowiedzi na komplement dotyczący grzywki, posyłając mu przeuroczy uśmiech. Oczywiście o ile ten miał okazję go wychwycić, bo jakoś unikał jej wzroku. A może tylko jej się wydawało? Ostatnio w końcu sporo sobie przywidywała, chyba nie służył jej klimat. W którym spędzała całe życie i który zaczął jej szkodzić dopiero teraz. Tak, to ma sens - to na pewno to!
- I też jesteś przystojny, tylko moje komplementy... mogą być niewiele warte, bo nie mam dużego porównania. Nie spotykałam samców zbyt często - zaczęła się nieco plątać, nie po raz zresztą pierwszy.
- I trudno mi uiwerzyć, że nie masz zbyt wielu przyjaciół. Masz gadane, masz dużo uroku osobistego, dajesz się lubić, jesteś sympatyczny i szarmancki... I z łatwością wyrywasz panienki, czy jak to tam się mówi - paplała, by naprawić sytuację, a tymczasem im więcej mówiła, tym gorzej się zatapiała w bagno. Ironia losu.
- Dziękuję - odrzekła w odpowiedzi na komplement dotyczący grzywki, posyłając mu przeuroczy uśmiech. Oczywiście o ile ten miał okazję go wychwycić, bo jakoś unikał jej wzroku. A może tylko jej się wydawało? Ostatnio w końcu sporo sobie przywidywała, chyba nie służył jej klimat. W którym spędzała całe życie i który zaczął jej szkodzić dopiero teraz. Tak, to ma sens - to na pewno to!
- I też jesteś przystojny, tylko moje komplementy... mogą być niewiele warte, bo nie mam dużego porównania. Nie spotykałam samców zbyt często - zaczęła się nieco plątać, nie po raz zresztą pierwszy.
- I trudno mi uiwerzyć, że nie masz zbyt wielu przyjaciół. Masz gadane, masz dużo uroku osobistego, dajesz się lubić, jesteś sympatyczny i szarmancki... I z łatwością wyrywasz panienki, czy jak to tam się mówi - paplała, by naprawić sytuację, a tymczasem im więcej mówiła, tym gorzej się zatapiała w bagno. Ironia losu.

- Leon
- Posty: 565
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 27 gru 2014
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Chciał się na nią rzucić i trochę pobawić w zapasy, ale przecie mieli odpocząć po jedzeniu. Zresztą można dostać niestrawności od takiego tarzania się z pełnym żołądkiem. Dumnie wypiął pierś na komplement na temat jego urody. Takiego czegoś akurat nie słyszał jeszcze.
- Naprawdę, a co z tym mentorem? Chyba, że był już stary, wyliniały i wypadała mu grzywa, to byłbym w stanie zrozumieć. - zaraz potem zasypała go kolejnymi pochwałami. Uśmiechał się coraz bardziej zawadiacko. Aż prychnął przez nos. Czyżby naprawdę takie niewinne zaczepki doprowadziły do jakiegoś większego i głębszego uczucia. No cóż, musi się przekonać, chociaż w dość bezpośredni sposób. Przysunął bliżej łeb i liznął jej policzek.
- No proszę, czyżby ktoś tu poczuł trochę mięty? Może to ten niedobór samców w okolicy? - tym razem pozwolił sobie przejechać kitką ogona pod jej brodą. Eksperymentował. Badał jej reakcję na to... dość oczywiste podrywanie.
- Naprawdę, a co z tym mentorem? Chyba, że był już stary, wyliniały i wypadała mu grzywa, to byłbym w stanie zrozumieć. - zaraz potem zasypała go kolejnymi pochwałami. Uśmiechał się coraz bardziej zawadiacko. Aż prychnął przez nos. Czyżby naprawdę takie niewinne zaczepki doprowadziły do jakiegoś większego i głębszego uczucia. No cóż, musi się przekonać, chociaż w dość bezpośredni sposób. Przysunął bliżej łeb i liznął jej policzek.
- No proszę, czyżby ktoś tu poczuł trochę mięty? Może to ten niedobór samców w okolicy? - tym razem pozwolił sobie przejechać kitką ogona pod jej brodą. Eksperymentował. Badał jej reakcję na to... dość oczywiste podrywanie.
- Shanteeroth
- Posty: 995
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sie 2015
- Specjalizacja:
- Waleczność: 40
- Zręczność: 55
- Percepcja: 60
Uśmiechnęła się mimowolnie, gdy na tapetę znowu wskoczył temat jej nauczyciela.
- Wiesz, go traktowałam zupełnie inaczej. Nie patrzyłam przez pryzmat tego, jak wygląda, wiesz... tak bardziej jak starszego brata, a raczej nie jest zdrowym ocenianie atrakcyjności istot spokrewnionych z oceniającym - wyjaśniła bez zająknięcia, bo w końcu nie kłamała. No, prawie. Nie traktowała go jak brata, lecz ojca, którego nigdy nie miała, jednak jakoś "brat" był pierwszym skojarzeniem, które uznała za odpowiednie w obecnej chwili. Może było jej nieco głupio, że obdarzyła takimi uczuciami jakiegoś tam pierwszego lepszego samca, który postanowił nie skazywać jej na pewną śmierć?
Zastygła jednak zaraz w bezruchu, bo poczuła coś ciepłego na poliku. Kiedy tylko zdała sobie sprawę, że to nie przelatujący ptak narobił jej na pyszczydło, przekrzywiła nieco łeb i spojrzała na kompana niepewnie. No cholera, dopiero to się we friendzone pozamykali z uporem maniaka, a ten znowu zaczął jej mieszać w głowie!
- Kumple chyba się tak nie zachowują? - zapytała łagodnie, bez krztyny złośliwości czy wyrzutu. - Mieszasz mi w głowie. Za chwilę znowu przestanę wiedzieć, co w zasadzie się między nami dzieje... O ile dzieje cokolwiek - jęknęła w przypływie poczucia bezradności.
- Wiesz, go traktowałam zupełnie inaczej. Nie patrzyłam przez pryzmat tego, jak wygląda, wiesz... tak bardziej jak starszego brata, a raczej nie jest zdrowym ocenianie atrakcyjności istot spokrewnionych z oceniającym - wyjaśniła bez zająknięcia, bo w końcu nie kłamała. No, prawie. Nie traktowała go jak brata, lecz ojca, którego nigdy nie miała, jednak jakoś "brat" był pierwszym skojarzeniem, które uznała za odpowiednie w obecnej chwili. Może było jej nieco głupio, że obdarzyła takimi uczuciami jakiegoś tam pierwszego lepszego samca, który postanowił nie skazywać jej na pewną śmierć?
Zastygła jednak zaraz w bezruchu, bo poczuła coś ciepłego na poliku. Kiedy tylko zdała sobie sprawę, że to nie przelatujący ptak narobił jej na pyszczydło, przekrzywiła nieco łeb i spojrzała na kompana niepewnie. No cholera, dopiero to się we friendzone pozamykali z uporem maniaka, a ten znowu zaczął jej mieszać w głowie!
- Kumple chyba się tak nie zachowują? - zapytała łagodnie, bez krztyny złośliwości czy wyrzutu. - Mieszasz mi w głowie. Za chwilę znowu przestanę wiedzieć, co w zasadzie się między nami dzieje... O ile dzieje cokolwiek - jęknęła w przypływie poczucia bezradności.

- Leon
- Posty: 565
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 27 gru 2014
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Lubił patrzeć na jej skonsternowaną minę, brakowało tylko rumieńca i byłoby idealnie. Spoglądał gdzieś w górę oczami po jej oskarżeniach. Przecież on nic tutaj.
- Dziwne... Myślałem, że to jakiś dziwny ptak przeleciał mi nad głową. - jedyne czego brakowało to rysowanie pazurem na piasku i niewinne podgwizdywanie.
- Wiesz, Shante. Wydaje mi się, że sama powinnaś najlepiej znać odpowiedź na to pytanie. Ale ponieważ oboje jesteśmy niedoświadczeni w partnerstwie, to znaczy, kumlpowaniu się, to chyba jestem w stanie to zrozumieć. Sama też mi kilka razy zrobiłaś mętlik w głowie, ja sie tylko odpłacam. - wysunął nieco końcówkę jęzora w kierunku lwicy.
- Dziwne... Myślałem, że to jakiś dziwny ptak przeleciał mi nad głową. - jedyne czego brakowało to rysowanie pazurem na piasku i niewinne podgwizdywanie.
- Wiesz, Shante. Wydaje mi się, że sama powinnaś najlepiej znać odpowiedź na to pytanie. Ale ponieważ oboje jesteśmy niedoświadczeni w partnerstwie, to znaczy, kumlpowaniu się, to chyba jestem w stanie to zrozumieć. Sama też mi kilka razy zrobiłaś mętlik w głowie, ja sie tylko odpłacam. - wysunął nieco końcówkę jęzora w kierunku lwicy.
- Shanteeroth
- Posty: 995
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sie 2015
- Specjalizacja:
- Waleczność: 40
- Zręczność: 55
- Percepcja: 60
Nikt nie powiedział, że Shanteeroth się nie rumieniła. Na całe szczęście sierść, porastająca policzki samicy, maskowała wypieki. Jedynie momentami robiło jej się dziwnie ciepło na policzkach, czego nie rozumiała. I na serduszku, niemniej to już zupełnie inna historia, czyż nie?
Zaśmiała się krótko w reakcji na jego dalsze słowa; pierwsze, na temat przelatującego ptaka-widmo, przemilczała - bo i co mogłaby powiedzieć?
- Ja tobie? - spytała z wyraźnym niedowierzaniem, spoglądając nieco wyzywająco na samca. - Kiedy? Czym? Przecież jestem grzeczna... - próbowała się bronić. Zaraz jednak przypomniała sobie te wszystkie niby niewinne żarty z zeszłego dnia, każdy moment, kiedy przełamywała coraz bardziej i bardziej granice przestrzeni. Szlag, chyba miał rację. Zwiesiła łeb, najwyraźniej pod wpływem natłoku tych myśli. - No okej, może tylko troszkę. Ale wtedy niczego sobie nie wyjaśnialiśmy, teraz teoretycznie już mamy to poukładane...
Zaśmiała się krótko w reakcji na jego dalsze słowa; pierwsze, na temat przelatującego ptaka-widmo, przemilczała - bo i co mogłaby powiedzieć?
- Ja tobie? - spytała z wyraźnym niedowierzaniem, spoglądając nieco wyzywająco na samca. - Kiedy? Czym? Przecież jestem grzeczna... - próbowała się bronić. Zaraz jednak przypomniała sobie te wszystkie niby niewinne żarty z zeszłego dnia, każdy moment, kiedy przełamywała coraz bardziej i bardziej granice przestrzeni. Szlag, chyba miał rację. Zwiesiła łeb, najwyraźniej pod wpływem natłoku tych myśli. - No okej, może tylko troszkę. Ale wtedy niczego sobie nie wyjaśnialiśmy, teraz teoretycznie już mamy to poukładane...

- Leon
- Posty: 565
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 27 gru 2014
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Przyglądał się z błogim uśmieszkiem na pysku, właściwie nic nie musiał mówić, bo lwica sama wszystko już wypowiedziała za niego. Podobało się mu, że jest taka niewinna, ale jednak jakieś ciągoty do tego "zakazanego owocu" ma. Ale spokojnie, bez przeginania struny.
- No widzisz, Shante. Sama sobie odpowiedziałaś na to pytanie. Może nawet nie zdając sobie do końca z tego sprawy. Ale wiesz... mnie też tak jakoś do Ciebie... coś ciągnie. Może to ten urok, może charakter, a może to, że jesteś taką spoko lwicą, która się o nic nie spina. A może to wszystko naraz? - wyszczerzył kiełki w jej kierunku, na szczęście były już wyczyszczone zz krwi.
- No widzisz, Shante. Sama sobie odpowiedziałaś na to pytanie. Może nawet nie zdając sobie do końca z tego sprawy. Ale wiesz... mnie też tak jakoś do Ciebie... coś ciągnie. Może to ten urok, może charakter, a może to, że jesteś taką spoko lwicą, która się o nic nie spina. A może to wszystko naraz? - wyszczerzył kiełki w jej kierunku, na szczęście były już wyczyszczone zz krwi.
- Shanteeroth
- Posty: 995
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sie 2015
- Specjalizacja:
- Waleczność: 40
- Zręczność: 55
- Percepcja: 60
Nawet, gdyby chciała, nie mogłaby się na niego złościć. Nie potrafiła. Za wiele w nim uroku, czaru. Leona się po prostu lubiło. Albo nienawidziło - ale to pewnie z czystej zazdrości, poczucia własnej niedoskonałości w tych aspektach, które u białofutrego były dopracowanymi do perfekcji. Była w nim pewna lekkość w postępowaniu, jednocześnie jednak biło coś, co nakazywało zakładać, że kiedy sytuacja wymaga - potrafił być poważny, dojrzały. Pociągało ją to. Jednak... cóż, pewnie nie szybko się przyzna.
- Dobra, dobra - zaczęła niby to bagatelizując, jednocześnie zaś czując się nieco zawstydzoną, lecz także pozytywnie połechtaną, jakkolwiek głupio miałoby to właśnie nie zabrzmieć. - A może to tobie z kolei doskwiera brak samic, bajerancie? - rzuciła jeszcze, niby uszczypliwie, a jednak z ogromną dozą ciepła i sympatii. Zupełnie, jakby te wszelkie momenty zawahania, niedawno trzymające ich w swoich kleszczach, nigdy tak naprawdę nie istniały. Po prostu czuła się dobrze w jego towarzystwie. Dla odmiany postanowiła tego nie komplikować, dość się już namieszało pomiędzy nimi w ostatnich minutach.
- Dobra, dobra - zaczęła niby to bagatelizując, jednocześnie zaś czując się nieco zawstydzoną, lecz także pozytywnie połechtaną, jakkolwiek głupio miałoby to właśnie nie zabrzmieć. - A może to tobie z kolei doskwiera brak samic, bajerancie? - rzuciła jeszcze, niby uszczypliwie, a jednak z ogromną dozą ciepła i sympatii. Zupełnie, jakby te wszelkie momenty zawahania, niedawno trzymające ich w swoich kleszczach, nigdy tak naprawdę nie istniały. Po prostu czuła się dobrze w jego towarzystwie. Dla odmiany postanowiła tego nie komplikować, dość się już namieszało pomiędzy nimi w ostatnich minutach.

Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości
















