Podnóże

[Baqiea]

-Uch szkoda że nie wiesz, ale mówi się trudno.-
Baqiea lekko się przeciągnęła i przyglądając się lwu powiedziała
-To dość ciekawe. Nie spotkałam jeszcze takiego stada i nieco mnie to niepokoi. Czyli mówisz że u was więcej lwów... A to nie powoduje jakiś sprzeczek? Nie jest ci źle że nie jesteś przywódcą?-
Zapytała lekko zainteresowana i chyba starając się podtrzymać rozmowę

[Maru]

Postanowił sobie nieco przysiąść, bo chyba przyjdzie mu tu trochę pogawędzić z hieną. Nie to, że jest to jakaś nieprzyjemna rozmowa, bardziej by ją określił słowem niecodzienna.
- A cóż jest w tym takiego niepokojącego? Dla roślinożerców to raczej wszystko jedno czy lwy w okolicy są spokrewnione czy nie. A poza tym może i nie jesteśmy spokrewnieni, ale i tak szanujemy sie nawzajem niczym rodzina. Dlatego też nie ma tu zbyt wielu sprzeczek. A przywódcą nie chciałbym być. Zbyt dużo obowiązków na głowie. - wzruszył nieco ramionami.

[Baqiea]

-Będę zupełnie szczera. Brak sprzeczek to brak ran i ich powikłań, czyli możliwość występowania większego zagęszczenia drapieżników danego gatunku.-
Odpowiedziała bardzo rzeczowo hiena i posłała uśmiech lwu
-Mnie raczek ciężko dostrzec w stadzie gdyż barwie wtedy futro i znikam w trawie-
Baqiea wzruszyła barkami i dodała
-No i nie wiem czy ten wasz Tib pamięta moje imię, a pewnie bym uciekała z spanikowanym na widok lwa stadem. Może ktoś by usłyszał że woła ale bez złapania kogoś i wytłumaczenia kogo szuka raczej by nie przeszło, a takie złapanie mogło by być źle odebrane podczas rozmów. Ech, wole sam zwiad niż robienie za... tego... ambasadora stada-

[Maru]

Wysłuchiwał tego potoku słów, części nie do końca zrozumiał, ale trudno. Skinął tylko głową hienie.
- Dobrze, to najlepiej będzie jak zostaniesz tutaj i poczekasz na niego. Tutaj raczej nikt się nie będzie czepiać, jeśli tylko powołasz się na Tiba. Nie mamy w stadzie awanturników, więc powinno się to odbyć bez większych problemów. - sam nie wiedział co teraz ma zrobić, bo przecież nie będzie prowadzić pertraktacji za całe stado, zwłaszcza że jest w nim od niedawna.

[Baqiea]

-Tyle dobrze. Nieco uciekanie przed lwami które chciały zabić bo hiena męczy-
Bagieta lekko się uśmiechnęła. Niby nie miała o czym rozmawiać z tym lwem ale lepsze to niż siedzenie w zupełnej ciszy. No i pomoże nie okazywać strachu który wręcz nią targał
-A nie wiesz czy dało by się jaką wymianę zrobić? Wiesz jednak to siła kopyt i w razie potrzeby można gdzieś ścieżkę wydeptać czy np ja jako że nie jestem tak szybka jak zebra czy w pełnym galopie mogę porobić za... jak to ująć... pozorny cel dla młodych w tamach pomijania stada przy pierwszych wyborach celu prawdziwych polowań. Tak tylko pytam czy to by przeszło-

[Maru]

Chyba powoli zaczynał żałować, że został tu na dłużej, bo każdy kolejny pomysł czy pytanie hieny było coraz bardziej niedorzeczne od poprzedniego. Aż sobie westchnął na wspomnienie o zebrowych taranach, ale jakoś nie widział, by takie coś miało zdać egzamin.
- Nie sądzę, by to się sprawdziło. W końcu roślinożercy są łatwym celem i po pierwszej takiej szarży już by nie było z nich żadnego pożytku, może poza byciem posiłkiem dla pozostałych.

[Baqiea]

-Wróć. Nie zrozumiałeś. Chodzi o robienie ścieżek przez gęste trawy czy coś podobnego. np można by walnąć szeroką płaską ściekę stąd do wodopoju i po za przebieraniem łapami nic na jej drodze by nie męczyło.-
Hiena spojrzała na lwa uważnie
-I bardziej wolałabym zostać skrajnie pogryziona niż narazić stado-

[Maru]

Faktycznie jej nie zrozumiał i w sumie to się nie zmieniło nawet po wyjaśnieniach. Niby co takiego męczącego jest z trawą? Co najwyżej można się narazić na atak jakiegoś zapodzianego węża, ale raczej nic poza tym.
- Ale po co to? Jeżeli kogoś męczy marsz przez trawę to już naprawdę musi mieć kiepsko ze zdrowiem, albo być w bardzo podeszłym wieku. Zresztą, nie do mnie należy ta decyzja. Najlepiej pytaj o to wszystko Tiba. Ja tu nie mam nic do gadania.

[Baqiea]

-Tak tylko proponuje, bo skoro mówisz o tym że się nie tłuczecie to możecie mieć właśnie kogoś ciut posuniętego w latach-
Hiena lekko się uśmiechnęła.
-Wiesz ciężko o coś prosić nie dając nic od siebie. No cóż coś się wymyśli.-
Baqiea rozejrzała się i zapytała
-A może możesz opowiedzieć coś o okolicy. No jeśli to nie problem i jakaś tajemnica.-

[Maru]

Może to i dobrze, że to nie on decydował, bo pogoniłby już pewnie hienę i tyle by było z dyplomacji. Zresztą sam pomysł o lwio-zebrzej symbiozie już brzmi co najmniej niedorzecznie, ale może Tib będzie miał inne zdanie na ten temat. Tymczasem padło pytanie, na które odpowiedzieć nie potrafił.
- Nie za bardzo, mówiłem już, że jestem tu od niedawna i sam nie znam okolicy. Nie pomogę z tym.