x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Porośnięta droga
Regulamin forum
Kary i negatywne efekty
Kary i negatywne efekty
- podróżujące po terenach leśnych postacie mogą się zgubić
Porośnięta droga
Próbując przejście przez gąszcz najlepiej wędrować stara ale utartą drogą. Jest bardziej bezpieczna niż chodzenie w ciemne odmęty lasu. Na jej skraju rosną mniejsze rośliny a ona sam ma dużo rozwidleń.
~Nyks
- Niyami
- Posty: 6
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 02 maja 2017
- Waleczność: 30
- Zręczność: 45
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Puchaty, brązowy kształt pojawiał się i znikał w gąszczu nieopodal szlaku - chwilami widać było ogon, czubek głowy, ostrożnie stawianą na ziemi łapę... A kiedy nie było nic widać, to z pewnością dało się ten kształt usłyszeć. Co chwilę słychać było szelesty, głuche odgłosy upadku i ciche narzekania. Aż w końcu kształt poddał się i powoli, jakby niepewnie wylazł na ścieżkę.
Młoda brązowa lwica, wyraźnie zestresowana i w paskudnym humorze. Kolejny dzień spędzony w samotności dawał się jej we znaki. Zwykle lśniące, puchate futro teraz splątane było z liśćmi, a gdzieniegdzie zakurzone i brudne - zapewne były to rezultaty niezbyt uważnego przedzierania się przez dżunglę. Ktoś tu chyba nie patrzył pod nogi.
Westchnęła głośno i przysiadła na skraju szlaku. Niemiłosiernie bolały ją łapy, pewnie przez te nieszczęsne korzenie. Pochyliła się i zębami zerwała sobie z futra zaplątany liść.
Z każdym dniem coraz mniej chciało jej się iść przed siebie. Ale jeśli była pewna choć jednej rzeczy, to właśnie tego, że nie ma innego wyboru.
Przeciągnęła się, starając się przy tym ulżyć obolałemu grzbietowi. Z nosem skierowanym ku ledwo stąd widocznemu niebu wpatrywała się w korony drzew, szukając jakiegokolwiek pretekstu by nie iść dalej. Przerwa. Tak, potrzebowała przerwy.
Młoda brązowa lwica, wyraźnie zestresowana i w paskudnym humorze. Kolejny dzień spędzony w samotności dawał się jej we znaki. Zwykle lśniące, puchate futro teraz splątane było z liśćmi, a gdzieniegdzie zakurzone i brudne - zapewne były to rezultaty niezbyt uważnego przedzierania się przez dżunglę. Ktoś tu chyba nie patrzył pod nogi.
Westchnęła głośno i przysiadła na skraju szlaku. Niemiłosiernie bolały ją łapy, pewnie przez te nieszczęsne korzenie. Pochyliła się i zębami zerwała sobie z futra zaplątany liść.
Z każdym dniem coraz mniej chciało jej się iść przed siebie. Ale jeśli była pewna choć jednej rzeczy, to właśnie tego, że nie ma innego wyboru.
Przeciągnęła się, starając się przy tym ulżyć obolałemu grzbietowi. Z nosem skierowanym ku ledwo stąd widocznemu niebu wpatrywała się w korony drzew, szukając jakiegokolwiek pretekstu by nie iść dalej. Przerwa. Tak, potrzebowała przerwy.
- Aname
- Posty: 3
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 12 mar 2017
- Waleczność: 20
- Zręczność: 45
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Aname nie trzymał się drogi. Był kompletnie wyczerpany.
Na ostatni posiłek załapał się kilka godzin temu. Zaczęło się od tego, że na źdźble trawy zauważył maleńkie plamki krwi. Kawałek dalej - niedawno przerzedzane zarośla. Jeszcze parę kroków dalej - antylopa, której udało się wyrwać polującym na nią pazurom, ale widocznie straciła zbyt wiele krwi, żeby móc przeżyć rozłąkę ze stadem. Aname nie miał w sobie ani krzty stadnej dumy, więc pożywił się padliną bez większego problemu.
Teraz sam pozostawał w trawach przy drodze, zwłaszcza w swoim obecnym stanie. Miał tylko nadzieję, że podążając drogą, zbliży się do wodopoju.
Póki co, czaił się w trawie i wystawiał łeb tylko co jakiś czas, bacznie rozglądając się wokół. Ale głód, który zaspokoił dopiero niedawno, był tylko wzmożony przez niemiłosiernie słońce, więc Aname z ulgą i radością przyjął zbliżającą się linię drzewną. Wyruszył ku niej, już nieco szybszym krokiem.
Na ostatni posiłek załapał się kilka godzin temu. Zaczęło się od tego, że na źdźble trawy zauważył maleńkie plamki krwi. Kawałek dalej - niedawno przerzedzane zarośla. Jeszcze parę kroków dalej - antylopa, której udało się wyrwać polującym na nią pazurom, ale widocznie straciła zbyt wiele krwi, żeby móc przeżyć rozłąkę ze stadem. Aname nie miał w sobie ani krzty stadnej dumy, więc pożywił się padliną bez większego problemu.
Teraz sam pozostawał w trawach przy drodze, zwłaszcza w swoim obecnym stanie. Miał tylko nadzieję, że podążając drogą, zbliży się do wodopoju.
Póki co, czaił się w trawie i wystawiał łeb tylko co jakiś czas, bacznie rozglądając się wokół. Ale głód, który zaspokoił dopiero niedawno, był tylko wzmożony przez niemiłosiernie słońce, więc Aname z ulgą i radością przyjął zbliżającą się linię drzewną. Wyruszył ku niej, już nieco szybszym krokiem.
- Niyami
- Posty: 6
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 02 maja 2017
- Waleczność: 30
- Zręczność: 45
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Minuty mijały niespodziewanie powoli. Myślałby kto, że po paru tygodniach samotnego wędrowania idzie się do tego przyzwyczaić. Kto wie, może się da, ale ona niestety nie była w stanie. Rozciągnięta w trawie na skraju szlaku rozpaczliwie szukała czegoś, czegokolwiek na czym mogłaby skupić uwagę. Wbrew pozorom było to dość trudne - zewsząd otaczały ją dźwięki dżungli, ale po paru minutach stały się niczym więcej niż częścią otoczenia. Początkowo każdy szelest, każdy przelatujący owad, czy nawet spadający liść zdawał się wielkim wydarzeniem. Teraz kiedy jej zmysły do nich przywykły, otoczenie zdawało się jakby przytłumione, a na pierwszy plan wróciła myśl o tym, jak bardzo jej się to wszystko nie podoba. Gdyby tylko ktoś raczył się tu pojawić i jej posłuchać, mogłaby uskarżać się na życie godzinami.
Ale nikogo nie było. Nadal.
Ziewnęła głośno i przeciągnęła się po raz ostatni, po czym podniosła się z ziemi, pozostawiając w trawie odciśnięty kształt bardzo niezadowolonego lwa. Przyglądała mu się przez chwilę, rozważając czy nie powinna przynajmniej spróbować zatrzeć tak wyraźnego śladu, jednak ostatecznie pokręciła tylko łbem. Przecież od tygodni nie trafiła na ani jednego lwa, skąd pomysł, że jakiś akurat teraz się pojawi. A nawet jeśli się pojawi, to przynajmniej przerwie tym tę paskudną rutynę.
Niechętnie pacnęła odgiętą trawę łapą. Właściwie nic to nie zmieniło, ślad był tak samo wyraźny jak wcześniej, co utwierdziło ją w przekonaniu, że choćby jej się nawet chciało, za wiele tu nie zdziała. Otrzepała się więc po prostu z piachu i kurzu, po czym ruszyła powolnym krokiem w dalszą drogę. Tym razem już wzdłuż szlaku, nie bardzo uśmiechało jej się przecież ponowne spotkanie z wystającymi z ziemi korzeniami w zaroślach.
Ale nikogo nie było. Nadal.
Ziewnęła głośno i przeciągnęła się po raz ostatni, po czym podniosła się z ziemi, pozostawiając w trawie odciśnięty kształt bardzo niezadowolonego lwa. Przyglądała mu się przez chwilę, rozważając czy nie powinna przynajmniej spróbować zatrzeć tak wyraźnego śladu, jednak ostatecznie pokręciła tylko łbem. Przecież od tygodni nie trafiła na ani jednego lwa, skąd pomysł, że jakiś akurat teraz się pojawi. A nawet jeśli się pojawi, to przynajmniej przerwie tym tę paskudną rutynę.
Niechętnie pacnęła odgiętą trawę łapą. Właściwie nic to nie zmieniło, ślad był tak samo wyraźny jak wcześniej, co utwierdziło ją w przekonaniu, że choćby jej się nawet chciało, za wiele tu nie zdziała. Otrzepała się więc po prostu z piachu i kurzu, po czym ruszyła powolnym krokiem w dalszą drogę. Tym razem już wzdłuż szlaku, nie bardzo uśmiechało jej się przecież ponowne spotkanie z wystającymi z ziemi korzeniami w zaroślach.
- Aname
- Posty: 3
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 12 mar 2017
- Waleczność: 20
- Zręczność: 45
- Percepcja: 55
- Kontakt:
Aname szedł tym szybciej, im bliżej mu było do pobliskich drzew. W pewnym momencie znieruchomiał.
To jasne, że ziemia była przepełniona zapachami, widokami i dźwiękami, ale ten, który krążył w powietrzu, był, w pierwszej chwili, alarmujący. Lew. Aname znowu zamarł, zmniejszył swoją już i tak niezbyt imponującą, a w dodatku ostatnio nieco wychudłą, sylwetkę i skrył się w trawie. Kroczył do przodu, powoli przesuwając jej kępki, podążając za silniejszym zapachem. Coś popychało go do tego, by szedł szybciej, chociaż instynkt mówił mu tyle, że w tej podzielonej powodzią dziczy należy mieć się na baczności. Ale podświadomość informowała też go o czymś... innym. Z jakiegoś powodu serce wypełniło mu się nadzieją, chociaż sam nie do końca pojmował, czemu.
Sporadyczne wgniecenia w trawie w pewnym momencie raptownie zmieniły kształt. Oho... Ktoś tu... leżał. Dość długo.
Podniósł głowę.
Gdzieś w oddali, na dalszej części szlaku, mignęła mu nikła sylwetka.
Gdzieś w głębi, w zakorzenionej głęboko części umysłu, zupełnie odłączona od realizmu, mignęła mu wyraźna sylwetka.
Wziął głęboki oddech i runął w trawę, skupiając wzrok na plamie w oddali. Dalej biegł kawałek od szlaku. Biegł po raz pierwszy od kilku dni.
To jasne, że ziemia była przepełniona zapachami, widokami i dźwiękami, ale ten, który krążył w powietrzu, był, w pierwszej chwili, alarmujący. Lew. Aname znowu zamarł, zmniejszył swoją już i tak niezbyt imponującą, a w dodatku ostatnio nieco wychudłą, sylwetkę i skrył się w trawie. Kroczył do przodu, powoli przesuwając jej kępki, podążając za silniejszym zapachem. Coś popychało go do tego, by szedł szybciej, chociaż instynkt mówił mu tyle, że w tej podzielonej powodzią dziczy należy mieć się na baczności. Ale podświadomość informowała też go o czymś... innym. Z jakiegoś powodu serce wypełniło mu się nadzieją, chociaż sam nie do końca pojmował, czemu.
Sporadyczne wgniecenia w trawie w pewnym momencie raptownie zmieniły kształt. Oho... Ktoś tu... leżał. Dość długo.
Podniósł głowę.
Gdzieś w oddali, na dalszej części szlaku, mignęła mu nikła sylwetka.
Gdzieś w głębi, w zakorzenionej głęboko części umysłu, zupełnie odłączona od realizmu, mignęła mu wyraźna sylwetka.
Wziął głęboki oddech i runął w trawę, skupiając wzrok na plamie w oddali. Dalej biegł kawałek od szlaku. Biegł po raz pierwszy od kilku dni.
- Mistari
- Posty: 40
- Gatunek: pantera afrykańska
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 14 lut 2017
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Po kilku dniach wędrówki znalazła szlak wiodący prosto przez gęsty las. Z powodu jakiejś naturalnej potrzeby zamierzała zapuścić się bardziej w ten las.
Jej wędrówka do tej pory wyglądała mniej więcej tak - gdzie się dało przemieszczała się po drzewach a jeśli nie to ostrożnie w wysokich trawach. Nie zamierzała paść ofiarą lwów i hien więc zachowywała odpowiednią przezorność. Kiedy tylko z oddali dostrzegła dżunglę pierwszą myślą, jaka zaświtała w jej głowie było bezpieczeństwo. Mniejsze prawdopodobieństwo spotkania tych drapieżników bo te raczej wolą otwarte tereny. Nie to co lamparty.
Ruszyła drogą i wkrótce znalazła się w dżungli i zastanawiała się gdzie iść dalej.
Jej wędrówka do tej pory wyglądała mniej więcej tak - gdzie się dało przemieszczała się po drzewach a jeśli nie to ostrożnie w wysokich trawach. Nie zamierzała paść ofiarą lwów i hien więc zachowywała odpowiednią przezorność. Kiedy tylko z oddali dostrzegła dżunglę pierwszą myślą, jaka zaświtała w jej głowie było bezpieczeństwo. Mniejsze prawdopodobieństwo spotkania tych drapieżników bo te raczej wolą otwarte tereny. Nie to co lamparty.
Ruszyła drogą i wkrótce znalazła się w dżungli i zastanawiała się gdzie iść dalej.
- Noir
- Posty: 199
- Gatunek: Panthera pardus
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 gru 2014
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 70
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Przemierzając dalsze odmęty dżungli postanowił swe kroki skierować ku ścieżce. Pokończyły mu się zapasy a lepiej mieć w pogotowiu potrzebne zielska na jakiś wypadek niźli szukać gdy jest się w potrzebie. Musiał zrezygnować z wędrówek po gałęziach drzew i zejść na ziemię. Przy poboczu powinna rosnąć te kolorowe rzucające się w oczy kwiaty geranium o śmierdzącym zapachu.
Długo nie musiał szukać, zapach dotarł do jego nozdrzy szybciej niźli zobaczył pstrokato czerwone płatki kwiatów. Zerwał dwie porcje rośliny bez zbędnych ceregieli, później zaniesie je do legowiska. Już miał zawrócić gdy dostrzegł ruch, z naprzeciwka zmierzała jakaś żywa istota. Przez te rozety a raczej paski uznał osobnika za geparda, im dłużej jednak się przypatrywał tym więcej dostrzegał nieścisłości. I to coś bardziej przypominało lamparta z nietypowym umaszczeniem. Mimowolnie wysunął pazury warcząc gardłowo trzymając w pysku zerwane przed chwilą kwiatki, mięśnie był spięte i gotowe do reakcji. Z powodu dzielącego ich dystansu nie potrafił ocenić płci osobnika.
Noir wyrzuca 3d100:
54, 13, 3
54, 13, 3
Długo nie musiał szukać, zapach dotarł do jego nozdrzy szybciej niźli zobaczył pstrokato czerwone płatki kwiatów. Zerwał dwie porcje rośliny bez zbędnych ceregieli, później zaniesie je do legowiska. Już miał zawrócić gdy dostrzegł ruch, z naprzeciwka zmierzała jakaś żywa istota. Przez te rozety a raczej paski uznał osobnika za geparda, im dłużej jednak się przypatrywał tym więcej dostrzegał nieścisłości. I to coś bardziej przypominało lamparta z nietypowym umaszczeniem. Mimowolnie wysunął pazury warcząc gardłowo trzymając w pysku zerwane przed chwilą kwiatki, mięśnie był spięte i gotowe do reakcji. Z powodu dzielącego ich dystansu nie potrafił ocenić płci osobnika.
- Mistari
- Posty: 40
- Gatunek: pantera afrykańska
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 14 lut 2017
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Szłaby tak jeszcze trochę gdyby nie fakt, że coś niepokojącego dochodziło z zarośli... A konkretnie warkot. Rozejrzała się ostrożnie dookoła chcąc zlokalizować dokładne źródło. Potem położyła się na brzuchu mocno podkulając łapy będąc gotową zarówno do obrony jak i do ucieczki. Postanowiła chwilę poczekać i zorientować się lepiej w sytuacji. Jeśli to lew - szybko czmychnie na drzewo. Jeßli nie...No cóż, będzie improwizować.
- Noir
- Posty: 199
- Gatunek: Panthera pardus
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 gru 2014
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 35
- Zręczność: 70
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Typek zniknął mu z oczu gdy przyległ do ziemi, zamiast grzecznie się ukorzyć i przepraszać to zamierza bawić się w jakieś podchody. Warkot umilkł on sam zaś ugiął nieco łapy przyczajając się i przesuwając wokół miejsca, w którym powinien znajdować się obcy. Zamierzał go podejść od tyłu i perfidnie zaatakować przygniatając do ziemi. Chciał wykorzystać to, że przeciwnik go tylko słyszał a nie widział jego pozycji. W przeciwieństwie do Noira, który mógł sobie wykalkulować gdzie powinien uderzyć. Z tego wszystkiego zapomniał odłożyć swoje kwiatki tylko nadal je trzymał w pysku.
- Mistari
- Posty: 40
- Gatunek: pantera afrykańska
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 14 lut 2017
- Waleczność: 40
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Nie minęło sporo czasu a ostrzegawcze powarkiwanie zamieniło się w atak! Szybko jednak to zauważyła i chyba tylko dlatego udało jej się uskoczyć niewiele w bok. Nie miała zamiaru wdawać się w bójki a jednocześnie przeklinała się w głowie za swoją nieuwagę. Musiała nieopatrznie zignorować znaki świadczące o tym, że ten teren był przez kogoś zajęty.
Ponownie przylgnęła do gleby brzuchem i przytuliła do siebie ogon.
- Daj mi tylko przejść na drugą stronę dżungli - Odezwała się melodyjnym głosem chcąc ubłagać agresora. Może łaskawie da jej spokój i ją przepuści? Skoro było tu tak ciasno to nie zamierzała się narzucać a już na pewno nie chciało jej się walczyć o terytorium. Lampart na oko był od niej większy, łeb miał duży więc to mógł być samiec. Zapowietrzyła się.
Ponownie przylgnęła do gleby brzuchem i przytuliła do siebie ogon.
- Daj mi tylko przejść na drugą stronę dżungli - Odezwała się melodyjnym głosem chcąc ubłagać agresora. Może łaskawie da jej spokój i ją przepuści? Skoro było tu tak ciasno to nie zamierzała się narzucać a już na pewno nie chciało jej się walczyć o terytorium. Lampart na oko był od niej większy, łeb miał duży więc to mógł być samiec. Zapowietrzyła się.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości