x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Nauka nie idzie w las [Sheeba] [zakończone]

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2882
Kontakt:

Re: Nauka nie idzie w las [Sheeba]

#11

Post autor: Mistrz Gry » 17 lis 2018, 23:08

Zbliżając się do zarośli, lwica mogła coraz wyraźniej wyczuć zapach krwi oraz usłyszeć dobiegające stamtąd ciche jęki bólu. Ktokolwiek krył się w krzakach, był ciężko ranny. Sheeba wyminąwszy zarośla zauważyła młodego lwa leżącego w trawie. Już z daleka mogła dostrzec głęboką ranę przecinającą jego bok oraz ślad krwi, ciągnący się od pobliskiego strumienia do miejsca, gdzie leżał ranny. Wyglądało na to, że ostatkiem sił próbował przeczołgać się jak najdalej stamtąd. Rana wyglądała na zadaną niedawno, lecz określenie co mogło ją spowodować wymagało bliższych oględzin. Pogrążony w bólu nieznajomy lew nie zauważył pojawienia się Sheeby lub nie miał sił zareagować na jej obecność.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC

Awatar użytkownika
Sheeba
Posty: 390
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samica
Data urodzenia: 22 gru 2013
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
czyste łapy
Czyste łapy
Waleczność: 35
Zręczność: 55
Percepcja: 61
Kontakt:

#12

Post autor: Sheeba » 18 lis 2018, 11:33

Już po kilku krokach nozdrza samicy wychwyciły ciężką woń krwi, która nasilała się coraz bardziej w miarę, jak zmniejszała dystans. Cokolwiek kryło się w zaroślach, zdecydowanie było ranne. Wyminęła wreszcie przeszkodę i zamarła na chwilę, przyglądając się temu, co tu zastała z uniesionymi brwiami. Na leśnej ściółce leżał młody, półprzytomny lew z poranionym bokiem, jęcząc cicho z bólu. Sheeba zmarszczyła nieznacznie czoło, przesuwając spojrzeniem po jego sylwetce, by następnie powieść nim po krwawym śladzie znaczącym drogę przebytą przez rannego. Ciągnął się od pobliskiego strumyka aż do tego miejsca, co sugerowało, że właśnie tam coś go zraniło. Przyczyn mogło być wielu, od ataku krokodyla, poprzez starcie z innym lwem, spotkanie z rozsierdzonym bawołem, czy hipopotamem, aż po zwyczajny wypadek. Choć ten ostatni był mało prawdopodobny, biorąc pod uwagę fakt, że ranny najwyraźniej ze wszystkich sił starał się uciec z tamtego miejsca.
Z tej odległości niewiele mogła wywnioskować.
Wróciła wzrokiem do lwa i postąpiła o kilka kroków do przodu.
- Ej, ty tam! Słyszysz mnie? Co się stało? - rzuciła w stronę rannego. Skrzywiła się nieznacznie na dźwięk własnego głosu. Długo nieużywany, był schrypnięty i jakby obcy.
Odezwała się z kilku powodów. Po pierwsze, zawsze mogła mieć nadzieję, że ranny zwyczajnie odpowie na jej pytania, szybko rozwiązując całą zagadkę. Po drugie, chciała uprzedzić go o swej obecności, nim się zbliży. Pojawiając się niespodziewanie w jego polu widzenia mogłaby zostać odebrana jako zagrożenie. Kto wie, czy ranny nie zdołałby wówczas wykrzesać z siebie na tyle energii, by przeorać jej pysk pazurami. Po trzecie, mogła w ten sposób ocenić jego stan. Jeśli nie zareaguje, prawdopodobnie jest na granicy nieprzytomności.
Jednocześnie konsekwentnie zbliżała się ostrożnie, chcąc dokładniej przyjrzeć się ranie.

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2882
Kontakt:

#13

Post autor: Mistrz Gry » 18 lis 2018, 18:05

Ranny zdawał się nie słyszeć wołania Sheeby i leżał dalej nieruchomo, jakby był nieprzytomny. W jednej chwili jednak ożywił się i spróbował gwałtownie się podnieść, by spojrzeć na lwicę, co wywołało kolejną falę bólu. Stłumił jęk i uspokojony widokiem samicy pochylił łeb.
- Uciekaj! - wychrypiał tylko i na powrót przypadł do ziemi. - Kanibale... - dodał resztką sił. Cierpienie, a zapewne i szok po zdarzeniu, w którym przed chwilą uczestniczył utrudniały mu wyduszenie z siebie składnego zdania. W pobliżu nie było widać nikogo, a ciszę przecinało tylko brzęczenie kilku pszczół, lecz napastnicy mogli wciąż znajdować się niedaleko.
Podchodząc bliżej zielarka mogła dokładniej przyjrzeć się obrażeniem, które zadali lwu nieznani napastnicy. Rana, choć jeszcze świeża była porządnie zabrudzona ziemią i trawą, przez którą czołgał się samiec. Zaczynająca już krzepnąć krew posklejała sierść lwa, tworząc nieprzyjemnie wyglądający strup. Na szczęście dla samca, rana nie wyglądała na głęboką, za to jej brzegi były poszarpane, jakby została zadana podczas walki.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC

Awatar użytkownika
Sheeba
Posty: 390
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samica
Data urodzenia: 22 gru 2013
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
czyste łapy
Czyste łapy
Waleczność: 35
Zręczność: 55
Percepcja: 61
Kontakt:

#14

Post autor: Sheeba » 18 lis 2018, 21:07

Reakcją na słowa młodego samca było odruchowe skulenie uszu i nerwowe rozejrzenie się po okolicy, jakby spodziewała się, iż dostrzeże napastników czających się w pobliskich krzakach. Odpowiedź rannego oczywiście ją zaniepokoiła, choć nie do końca zaskoczyła. Podczas swej niejednokrotnie słyszała o lwach uciekających się do kanibalizmu. Czy to ze zwyczajnego głosu, czy też ze względu na swe wierzenia. Jakiekolwiek nie byłyby przyczyny, istniało wiele osobników, które nie wahały się przed takim pohańbieniem martwych ciał swych współbraci.
Czasami, gdy ziemie dotknięte były klęską głodu, czy też zniszczone przez rozmaite katastrofy, najsłabsi zwyczajnie stawali się pożywieniem dla silniejszych. Lecz nie wydawało jej się, by w tym przypadku właśnie to było powodem - w końcu kraina wydawała się całkiem urodzajna, nawet mimo niedawnej powodzi. Pozostawała więc kwestia kanibalizmu natury bardziej rytualnej. Z tego, co słyszała, całkiem sporo z bardziej barbarzyńskich stad wierzyło, że zjedzenie mięsa innego lwa pozwala na przejęcie jego siły. Co niektórzy pożerali serca pokonanych rywali, co miało stanowić ostateczne przypieczętowanie zwycięstwa w walce.
Sheeba nie zastanawiała się jednak zbyt długo nad powodem, dlaczego tajemniczy oprawcy uciekali się do kanibalizmu - bardziej liczył się sam fakt istnienia w tych okolicach bandy barbarzyńców, dla których znaczy tyle, co kawał mięsa. I choć święcie była przekonana, że ciążąca na niej klątwa uczyniła jej ciało toksycznym i kanibale po jego skosztowaniu zdechliby w męczarniach, mimo wszystko nie miała zamiaru żegnać się z tym światem. Dlatego musiała zachować czujność.
- Pozostanie tutaj nie jest zbyt dobrym pomysłem... Ale w tym stanie raczej się nie ruszysz, a sama nie dam rady cię nigdzie taszczyć - mruknęła, bardziej chyba do siebie, niż do rannego.
Podeszła bliżej do samca, przyglądając się jego obrażeniom. Rana na jego boku nie wydawała się zbytnio głęboka, lecz tkanki były paskudnie poszarpane, wymagała też dokładnego oczyszczenia i odkażenia. Znalezione po drodze geranium z pewnością okaże się w tym celu przydatne.
Samica okrążyła rannego, stając teraz u jego boku. Cała ta sytuacja bardzo przypominała jej o tych wszystkich chwilach spędzonych na pomaganiu swej dawnej opiekunce. Dużo się wówczas nauczyła, lecz te wspomnienia bynajmniej nie należały do najszczęśliwszych. Być może dlatego z pyska samicy wyrwało się sapnięcie, poprzedzające nerwowe mamrotanie krótkiego łańcuszka przekleństw.
- Nie ruszaj się - poleciła krótko. Jej ton brzmiał dość oschle i rzeczowo - być może po prostu dlatego, że od dawna nie miała towarzystwa? Tak, czy owak, nie zważała teraz na to, skupiona na czymś innym. Zbliżywszy się, dotknęła nosem boku lwa, chcąc upewnić się, czy nie trawi go gorączka. Następnie, oparłszy lekko łapę na jego grzbiecie, przystąpiła do ostrożnego wylizywania poranionego boku, by oczyścić ranę. Im szybciej pozbędzie się brudu, tym mniejsze ryzyko zakażenia.
Podniósłszy wkrótce potem łeb, splunęła w bok mieszaniną krwi i brudu, po czym znieruchomiała, gdy tuż przed jej nosem przeleciała pszczoła. Odprowadziła owada spojrzeniem. Jego obecność zrodziła w jej głowie pewien pomysł. Gdyby udało jej się zdobyć nieco miodu, mogłaby go użyć, by pomóc rannemu. Zmieszany z liśćmi geranium stanowiłby idealną mieszankę, która pomogłaby organizmowi rannego zwalczyć ewentualną infekcję i obniżyć gorączkę.
Zerknęła z powrotem na lwa.
- Nie próbuj się stąd ruszać i postaraj się siedzieć cicho, ja rozejrzę się za czymś, co może ci pomóc - rzuciła znowu, tym samym rzeczowym tonem. Jeśli ktoś by ją zapytał, co skłoniło jej do udzielenia pomocy, zapewne nie potrafiłaby odpowiedzieć. Być może mimo wszystko nie potrafiła pozostawić innego lwa w potrzebie. Bądź też po prostu widziała w tym szansę na ukojenie swej samotności.
Ruszyła przed siebie, kierując się za przelatującymi w powietrzu pszczołami. Oddalając się, postarała się zatrzeć tyle krwawych śladów, ile była w stanie - zwyczajnie udeptując ziemię, by następnie rozkopać ją, przeorawszy pazurami tylnych łap. Na wszelki wypadek, gdyby napastnicy wciąż byli blisko i szukali swej niedoszłej ofiary.
Oddaliwszy się od zarośli, Sheeba skupiła się na wypatrywaniu pszczół i nasłuchiwaniu ich charakterystycznego brzęczenia, którego nasilenie mogłoby wskazywać, że zbliża się do ula. Choć to pierwsze stanowiło nie lada wyzwanie, drugie trudno było przeoczyć, zwłaszcza biorąc pod uwagę tę dziwną ciszę panującą tego dnia w lesie.

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2882
Kontakt:

#15

Post autor: Mistrz Gry » 20 lis 2018, 13:36

Ranny lew bez sprzeciwu poddał się zabiegom wykonywanym przez zielarkę. Na szczęście do rany nie zdążyło wdać się zakażenie i pacjent nie miał podwyższonej temperatury. Gdy Sheeba zabrała się do wylizywania rany, samiec kilkukrotnie syknął z bólu.
W odpowiedzi na polecenie Sheeby ranny tylko wybełkotał coś niewyraźnie pod nosem i przytaknął łbem. Oczywistym było, że nie byłby w stanie samodzielnie pokonać więcej niż kilka kroków. Po jego spojrzeniu można było jednak poznać, że powraca do całkowitej przytomności. Odprowadził wzrokiem oddalającą się samicę, zapewne zastanawiając się kim była i dlaczego zaoferowała mu swą pomoc.
Lwica, podążając za pszczołami dotarła na niewielką polanę, porośniętą różnobarwnymi kwiatami. Tutaj owadów było jeszcze więcej, a wszystkie zebrawszy słodki nektar kierowały się do zbudowanego w spróchniałym drzewie ula. Z otworu w pniu dobiegał zapach miodu, ale i brzęczenie ukrytych we wnętrzu pszczół, które były gotowe bronić owoców swojej pracy przed intruzami.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC

Awatar użytkownika
Sheeba
Posty: 390
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samica
Data urodzenia: 22 gru 2013
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
czyste łapy
Czyste łapy
Waleczność: 35
Zręczność: 55
Percepcja: 61
Kontakt:

#16

Post autor: Sheeba » 21 lis 2018, 11:09

Podążanie za pszczołami przyniosło oczekiwany efekt. Koniec końców brzęczące owady doprowadziły ją prosto do celu. Tym oczywiście było spróchniałe drzewo z pokaźną dziuplą ziejącą w jego pniu, która najwyraźniej stała się domem pszczół.
Sheeba przystanęła, by rozejrzeć się dookoła. Otoczona była przez różnobarwne, wonne kwiaty. Samica wiedziała, że niektóre specyficznie pachnące rośliny mają to do siebie, że odstraszają owady, jednakże nic z rosnącej tu roślinności raczej nie posiadała takich właściwości. Westchnęła. Musiała wymyślić jakiś sposób na to, by zdobyć nieco miodu w taki sposób, aby nie zostać dotkliwie pożądloną.
Ruszyła, znów zniżając łeb, jakby szukała czegoś w trawie. Najbliższych kilka chwili spędziła na uważnych oględzinach rozmaitych poniewierających się po okolicy patyków, szukając tych najmniej przegniłych i odpowiedniej długości. Po krótkiej chwili zastanowienia, chwyciła jeden z odnalezionych kijów w pysk i lekkim truchtem skierowała się w stronę drzewa.
Po drodze jej uwagę przykuł leżący gdzieś w trawie, dosyć spory fragment drzewnej kory. Miał kształt nieregularnej łódki. Samica zabrała i ów, stwierdzając, że przyda się zarówno do przeniesienia zebranego miodu, jak i jako prowizoryczne naczynie do rozrobienia leczniczej mieszanki. Nie było to co prawda tak idealne, jak łupiny owoców niektórych drzew, lecz powinno wystarczyć.
Zbliżywszy się do drzewa, położyła kawał kory u stóp, po czym chwyciła odnaleziony kij w zęby. Oparłszy się przednimi łapami o pień drzewa, bezceremonialnie wetknęła koniec swego narzędzia do dziupli i ruchami głowy zaczęła nim manewrować, licząc na to, iż uda jej się w ten sposób pozyskać nieco miodu z pokrywających ściany ula plastrów. Fakt, że kij był dosyć długi, by nie zbliżać zanadto pyska do otworu jednocześnie nieco utrudniał jej pracę, lecz i zmniejszał nieco ryzyko, że skończy z pożądloną mordą i zapuchniętymi ślepiami.

Test zręczności na uniknięcie ataku pszczół:
Za użycie narzędzia: +15 do zręczności
Mistrz Gry wyrzuca 3d100:
24, 87, 64

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2882
Kontakt:

#17

Post autor: Mistrz Gry » 24 lis 2018, 13:03

Pomysłowość lwicy pozwoliła jej skonstruować prosty przyrząd do wydobywania miodu z pasieki. Kij wetknięty do ula rozbił woskowe plastry i już po chwili z dziupli zaczął płynąć gęsty, złoty płyn, wypełniając prowizoryczną miskę. Pszczoły zaalarmowane nagłym niebezpieczeństwem grożącym ich gniazdu opuściły swoje kryjówki we wnętrzu drzewa i brzęcząc złowieszczo zaczęły poszukiwać agresora. Obsiadły gęsto patyk, którym manewrowała Sheeba, próbując obronić swój skarb przed jego atakiem. Nieliczne z nich zorientowały się, że prawdziwym wrogiem nie jest kawałek drewna, a manipulująca nim zielarka. Obsiadły one pysk lwicy i bohaterskim geście obrony gniazda, żądliły boleśnie lwicę. W miejscu użądleń skóra lwicy zaczynała szybko puchnąć i czerwienieć. Lada chwila pozostałe owady mogły także rzucić się na właścicielkę patyka, a wtedy sytuacja mogłaby stać się groźna dla Sheeby.

+1 miód
-2 punkty zdrowia
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC

Awatar użytkownika
Sheeba
Posty: 390
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samica
Data urodzenia: 22 gru 2013
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
czyste łapy
Czyste łapy
Waleczność: 35
Zręczność: 55
Percepcja: 61
Kontakt:

#18

Post autor: Sheeba » 25 lis 2018, 12:40

Kilka bolesnych ukłuć w okolicach pyska było dla Sheeby ewidentnym znakiem, że czas się stąd zabierać. Warknąwszy uprzednio krótko rzuciła więc trzymany w pysku patyk. Potrząsnęła łbem, by pozbyć się obsiadających jej pysk pszczół, po czym nie czekając dłużej skoczyła w kierunku prowizorycznej misy, teraz wypełnionej złocistym płynem. Chwyciła ją w pysk i rzuciła się do ucieczki w kierunku, z którego przybyła, licząc na pozostawienie wściekłego roju za sobą.
Nie zwalniała, póki wściekłe brzęczenie nie ucichło. Wówczas przystanęła, poświęcając nieco czasu na powyciąganie powbijanych w jej ciało żądeł i krótkie przeczyszczenie pyska. Następnie odplątała z oplatającej jej szyję liany zebrane uprzednio geranium. W chwilę później zioła wylądowały w wypełnionym miodem prowizorycznym naczyniu. Samica rozejrzała się dookoła i po chwili poszukiwania przyniosła kamień i krótki patyk. Wpierw chwyciła w zęby ten pierwszy, używając go do rozdrobnienia ziół, następnie chwyciła za kawałek drewna, by za jego pomocą dokładnie wymieszać oba składniki. Nie przerywała, póki mieszanka nie miała odpowiedniej konsystencji. Wówczas porzuciła tymczasowe narzędzia, złapała drzewną korę w pysk i rozejrzawszy się uprzednio krótko dookoła, skierowała swe kroki ku miejscu, gdzie pozostawiła rannego.
Zbliżając się do zarośli jej kroki stawały się coraz ostrożniejsze, zaczęła też czujniej się rozglądać - nie była w końcu pewna, czy podczas jej nieobecności jego oprawcy go nie odnaleźli, lub czy przynajmniej nie wpadli na jego trop i teraz nie kręcili się w pobliżu. Obyś tylko nie próbował się stamtąd ruszać, nie mam zamiaru cię szukać po całym lesie, pomyślała.

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2882
Kontakt:

#19

Post autor: Mistrz Gry » 25 lis 2018, 15:05

Dla pszczół ważniejsze od gonienia za intruzem był powrót do gniazda, by jak najszybciej naprawić uszkodzenia i zająć się znów wytwarzaniem miodu. Lwica w tym czasie przedzierała się przez las by dotrzeć na czas do rannego, a kilka drobnych gałązek i nici pajęczyny zaplątały się jej w sierść. Zbliżając się do miejsca, gdzie pozostawiła pacjenta mogła coraz wyraźniej usłyszeć głos, który zdecydowanie nie należał do samca.
-... ofiarę... Wielki Duch...krew... - dało się rozróżnić poszczególne słowa. Podchodząc bliżej zielarka mogła dostrzec, kto pojawił się nad strumieniem. Niewielka, chorobliwie szczupła staruszka stała nad rannym lwem, najwyraźniej odprawiając nad nim jakiś rytuał. Całe jej ciało pokrywały tajemnicze malunki, a w uszach wisiały ciężkie kolczyki z kości i piór. Nie wyglądała na wystarczająco silną, by to ona mogła zadać tak okrutną ranę. Jej pojawienie się nie mogło być jednak przypadkowe.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC

Awatar użytkownika
Sheeba
Posty: 390
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samica
Data urodzenia: 22 gru 2013
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
czyste łapy
Czyste łapy
Waleczność: 35
Zręczność: 55
Percepcja: 61
Kontakt:

#20

Post autor: Sheeba » 25 lis 2018, 16:04

Głos, który usłyszała po chwili sprawił, że samica jeszcze zwolniła. Lekki trucht przeszedł w marsz, lecz później jej krok tylko stopniowo zwalniał. Znajdując się wystarczająco blisko, by dosłyszeć pojedyncze słowa Sheeba skradała się już na wpół ugiętych łapach, sunąc cicho przez trawę i zarośla, starając się pozostać w miarę ukrytą. Brązowe umaszczenie w tym przypadku z pewnością się przydawało, zlewając się z pniami drzew i opadłymi liśćmi.
W jej głowie zaświtała myśl, iż prawdopodobnie oprawcy samca wrócili, by dokończyć dzieła. Przez krótką chwilę już miała zamiar zawrócić. W końcu skoro kanibale właśnie odnaleźli i dobili rannego, po co już się tym kłopotać? Tylko naraziłaby swoje własne życie. Jednakże, coś kazało jej iść dalej, upewnić się, czy młodemu lwu rzeczywiście nie mogła już pomóc. Dlatego też po chwili skradała się, przedzierając przez zarośla.
Zatrzymała się, skryta między liśćmi, by obrzucić całą scenę uważnym spojrzeniem. Zdziwiła się lekko, zamiast bandy zakrwawionych dzikusów dostrzegając jedynie wynędzniałą starą samicę, wnioskując z ozdób, szamankę. Przysłuchiwała się przez chwilę wypowiadanym przez nią słowom, jednocześnie węsząc, chcąc się upewnić, czy w pobliżu nikt inny się nie czai.
Zastanowiła się przez chwilę, co czynić. Mogłaby zawrócić, lecz wówczas czułaby jakby odniosła porażkę. W końcu już zdecydowała, że pomoże temu lwu, odwrót byłby jednoznaczny z niepowodzeniem. Trudno było ocenić teraz stan rannego, lecz z całą pewnością jeszcze żył. A nie wiadomo, czy nadal będzie, jeśli staruszce uda się dokończył swój rytuał.
Ukryła więc naczynie z leczniczą mieszanką w pobliskich zaroślach, sama zaś wyskoczyła z krzaków.
- Będziecie musieli znaleźć sobie inną ofiarę - odezwała się głośno, kierując się w stronę nieznajomej. Pysk wykrzywił złośliwy uśmiech. - Nie nadszedł jeszcze ten czas, gdy śmierć przybędzie zabrać jego duszę.

Odpowiedz

Wróć do „Zakończone akcje”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości