Na domiar złego zielonooki miał dziwne wrażenie, że ktoś go obserwuje. Zielonooki miał w tym momencie przebłyski z czasów swojego dzieciństwa, kiedy to jak samotne lwiatko próbował przeżyć wśród lampartów. Brązowy lew maszerował wydeptaną ścieżką, aż w końcu doszedł do miejsca, gdzie dalszą trasę utrudniało przewalone na środku drzewo.
Wygląda mi to na pułapkę...zdążył pomyśleć, nim z pobliskich zarośli wyskoczył czarny lampart.
- Oddawaj wszystko co masz, a być może pozwolę ci zostać moim zwierzątkiem! Haha! - wykrzyknął tamten, na co Haki zareagował cichym westchnieniem. Czarny...lampart..., dlaczego to zawsze musiał być czarny lampart?! Jak Praojca kochał, Haki na prawdę próbował wyleczyć się z rasizmu, ale zawsze kiedy zaczynało mu dobrze iść, zdarzało się coś takiego. Jak widać Przodkowie mieli wobec niego inne plany.
-Sam tego chciałeś, będzie szybko i boleśnie- lew rzucił się w kierunku lamparta celując pazurami prosto w jego pysk.
► Pokaż Spoiler
► Pokaż Spoiler