Jaskinia Lwiej Straży

[Haki]

Kiedy dołączył do nich Ushindi, zielonooki posłał mu szeroki uśmiech, po czym skupił się na zielonookim
-Dhoruba jest tutaj i ma się dobrze- odparł. Czyżby Jasir nie powiedział Shadowowi całej prawdy? Rozsądnie.
-Skoro już mówimy o obrażaniu...to mam przytoczyć słowa jakie wypowiadał pod adresem Narie i mojej rodziny czy to dopiero na rozprawie? -zapytał wyraźnie rozbawiony obrotem sytuacji. Słysząc słowa Radcy, brązowogrzywy nie potrafił powstrzymać wschodzącego na pysku uśmiechu. Ustawił się po boku Shadowa,tak by w razie czego bez problemu móc udaremnić jego ucieczkę. Niech ten tylko da mu powód do użycia siły. Haki w końcu miałby okazje odreagować życie w stadzie pod rządami Berghi.
-To jak słodki książę, idziemy?- rzucił do giermka.

[Khalie]

Szła powoli, podskakując co jakiś czas, do najbliżej groty z podnóża. Spodziewała się że nie będzie tak łatwo znaleźć tatę, szczególnie że ostatnio miał iść do jakiejś groty medyka ale kto tam wie czy jeszcze siedział, zresztą po co się wspinać jak na dole też jakieś były i może akurat postanowił zmienić miejsce, albo... co jak jej szuka? Miała się bawić gdzieś na skale, teoretycznie nie wiedział gdzie. Także weszła wraz z dużym samcem który jakoś nie wyglądał jak tata, ale podawał się za jego brata, po czym rozejrzała się i dostrzegła zgubę. -Tata!- pisnęła i podbiegła do niego, wtulając się w jego wielką łapę. -Przyprowadziłam twojego brata.- od razu wyjaśniła dlaczego mu przeszkadza, bo ewidentnie był zajęty, no ale to chyba też było ważne, prawda?

@Aman @Haki

[Shadow]

Shadow nie zaszedł daleko, bowiem Jasir i Haki zagrodzili mu drogę. Sytuacja stawała się coraz bardziej patowa, bowiem w jaskini zaczęło pojawiać się coraz więcej lwów. Wiedział, że musiał szybko z niej wybrnąć.
- Proszę wybaczyć, lecz to nie ja zacząłem rzucać bezpodstawne oszczerstwa. Ten tutaj... - tu przeszył Hakiego nieprzyjaznym spojrzeniem - ...podejrzewa mnie o złe zamiary tylko dlatego, że podobnie jak on byłem członkiem stada tej lwicy. Skoro mimo to udało mu się zdobyć wasze zaufanie, to dlaczego nie chcecie dać tej szansy również mnie? - zadał ów retoryczne pytanie, stanąwszy pośrodku jaskini. Obdarzył każdego z obecnych przeciągłym spojrzeniem, które ponownie zatrzymał na Hakim.
- Dhoruba jest tutaj? Doskonale. W takim razie nie muszę go już przed niczym ostrzegać,skoro przyszedł po rozum do głowy i postanowił z wami zostać. Chyba, że przetrzymujecie go tu siłą. Ja nie mam żadnych powodów, by podejmować działania na waszą niekorzyść. Nie znam nikogo z waszego stada, poza tym tutaj - oznajmił spoglądając wymownie na Hakiego. - Prawda jest taka, że nic do niego nie mam. To on mnie nienawidzi za to, że powiedziałem mu kilka niemiłych słów, kiedy to widzieliśmy się po raz ostatni. Od tamtego czasu zapałał do mnie bezsensowną nienawiścią, ubzdurawszy sobie zapewne, że mam wrogie zamiary wobec jego rodziny, co jest po prostu śmieszne - oznajmił tonem wyjaśnienia. Usiadł na ziemi, żeby pokazać, iż wcale nie ma zamiaru uciekać i spoglądał na zgromadzone w jaskini lwy ze stoickim spokojem i właściwą sobie godnością.

[Aman]

Aman podążył za Khalie, która wdarła się do jaskini, przemykając pod łapami potężnego lwa, który tarasował przejście. W jaskini było dość tłoczno, przez co ciężko było mu cokolwiek zobaczyć.
- Dzień dobry. Nie przeszkadzam? Jestem Aman. Poszukuję swojego brata Hakiego. Ta urocza mała lwiczka powiedziała mi, że go tu znajdę - oznajmił zwracając się do nieznajomego lwa, który blokował wejście do jaskini.

[Jasir]

Jasir oczekiwał szybkiego wyjścia z jaskini, gdyż pogaduszki nie były już tutaj wskazane. Nie chciał już dłużej brać udziału w tych awanturach. Był już lekko poddenerwowany swoimi wszystko doświadczeniami z tego dnia, a było ich całkiem sporo.
- Wszystko w swoim czasie. - odpowiedział Hakiemu. Najlepiej było wysłuchiwać ich zeznań na spokojnie. Teraz nie wezmą tego pod uwagę. Na rozliczenie się z przemocą słówną będzie jeszcze czas, bo w Jaskini LS do niczego to nie doprowadzi.
Co najgorsze, Shadow rozpoczął trochę w desperacji stylu swoją obronę przed stawianym mu zarzutami. Przy jego spokojnym charakterze i nieczułym spojrzeniu wyglądało to dosyć dziwnie. Jasir podchodził do niego z początku łagodnie o zachęcał do spokojnego wyjaśnienia w dogodniejszym Miejscu, Shadow jednak z czasem zaogniał sytuację. Na szczęście Shadow postawił retoryczne pytanie, więc nie trzeba było na nie odpowiadać.
W swojej obronie próbował pewnym sposobem zignorować jego polecenia i wygrywał się jak mógł, aby tylko nie pójść z nimi. Słuchając uważnie czarnego stwierdził, że to co mówi nie ma większego sensu. Przecież miał przekazać Dhorubie ważną wiadomość, wiedział że ma tu być tylko z poselstwem. Teraz nagle mówi, że nie musi jej niczego przekazywać i uznaje jakby znikąd, że gepard 'zmądrzał' i zostaje z nimi. Pokręcił głową.
- Jeśli nie chcesz respektować rozkazów samego Radcy, będziemy musieli użyć środków przymusowych. - jego sytuacja ulegała pogorszeniu, kiedy tylko usiadł i przyglądał się towarzystw, które najwyraźniej nie było z tego zadowolone. - Shadow, chodź z nami. Inaczej zajmie się tym ktoś, kto będzie miał mniejszą cierpliwość niż my. - ostrzegł czarnego przybysza.
Wtem koło niego przemknęło małe lwiątko. Po nim pojawił się lew, który pytał o Hakiego, co wywołało j niego zdziwienie (choć ten dzień był wyjątkowo pełen niespodzianek).
- Witaj. Co to jakiś zjazd rodzinny na Lwiej Skale? - zażartował po czym spojrzał na Hakiego. - Dobrze, ale lepiej spotkajmy się na zewnątrz, bo musimy już wyjść - spojrzał na Hakiego i Malachira, po czym ruchem głowy wskazał, aby wzięli Shadowa i poszli za Jasirem.

// zt wtedy kiedy ruszą za nim

[Haki]

-Że co?- rzucił Haki, który był teraz nieco zbity z tropu. To jednak była ta ważna wiadomość czy nie? - zastanawiał się w myślach. Wychodziło na to, że Shadow sam zgubił się w swojej historyjce.
-Dobra rada, jeżeli kłamiesz to trzymaj się już jednej wersji- powiedział do Shadowa, po czym spojrzał na Jasira i skinął mu łbem. Wychodzi na to, ze jednego sługusa Berghi można już odhaczyć.
Zielonooki już był gotowy do drogi gdy nagle do jaskini z prędkością błyskawicy wpada brązowa kulka.
-Khalie, co ty tutaj robisz?- rzucił wyraźnie zaskoczony, jednak gdy mała przylgnęła do jego łapy, na pysku lwa pojawił się delikatny uśmiech.
-Twój tata jest teraz zajęty. Pomagam wujkowi Jasirowi aresztować złego lwa- wyjaśnił, po czym poczochrał małą po łebku. Wnet doszedł go głos kolejnej osoby. Głos którego brązowy nigdy wcześniej nie słyszał, lecz z jakiegoś niezrozumiałego powodu wydał mu się dziwnie znajomy.
-Aman?- zabrzmiało w jego głowie, jednak na razie zielonooki nie dopuszczał do siebie tej myśli. Będzie musiał z nim pogadać jak już opuszczą jaskinię. Czyżby jego brat faktycznie przeżył?
-Nie szarp się proszę, chciałbym wyjść w oczach małej na profesjonalistę- szepnął Shadowowi na ucho, po czym ruszył za Jasirem.

z/t

[Malahir]

Zielonooki milczał, obserwując jedynie całą sytuację, łypiąc na zgromadzonych spode łba. Może niekoniecznie umyślnie, ot po prostu ostatnimi czasy nabrał takiego zwyczaju. A trzeba przyznać, że zaczęło się dziać coraz więcej. Do jaskini wpadły jakieś nowe lwy, lwiątko, które chyba widział po raz pierwszy, wnioskując z padających słów dziecko brązowogrzywego lwa zwanego Hakim. Kątem oka dostrzegł jeszcze jakiegoś samca, którego też widział po raz pierwszy w życiu. Jednakże nie poświęcił im zbytnio uwagi, którą nadal skupiał na czarnogrzywym. Ten nie próbował uciekać, ani rzucać się komukolwiek do gardła, więc jak na razie skupił się jedynie na jego bacznym obserwowaniu, krzywiąc się nieznacznie w odpowiedzi na jego słowa. Samiec ewidentnie coś kręcił, tego był pewien. Kto wie, w jakim celu przybył na Lwią Ziemię. Kto wie, czy nie skończyłoby się to kolejnym tajemniczym zaginięciem członka stada. Może za tym wszystkim stał nie kto inny, jak podwładni Berghi właśnie?
Dostrzegając gest ojca skinął głową, po czym zbliżył się do Shadowa, stając u jego drugiego boku. Łypnął na Hakiego, po czym i sam ruszył, wyprowadzając samca w milczeniu.

/zt.

[Shadow]

- O doprawdy? Teraz będziecie mi grozić? Liczę na to, że wasz przywódca ma na tyle zdrowego rozsądku, żeby wysłuchać mnie bez żadnych uprzedzeń i rzucania bezpodstawnych oskarżeń - oznajmił wyniośle, wychodząc z godnością z jaskini. - Ty i profesjonalizm? Dobre sobie - parsknął z sarkazmem na słowa Hakiego i wraz z pozostałymi lwami, czy może raczej pod ich eskortą, opuścił jaskinię.

z/t

[Aman]

Usunął się na bok, robiąc przejście wychodzącym z jaskini lwom. Zaczął im się uważnie przyglądać w poszukiwaniu swojego brata, jednak nie zdołał go rozpoznać, ponieważ lwy wyraźnie się dokądś śpieszyły. Podążył więc za nimi, zastanawiając się, czy któryś z nich faktycznie jest jego bratem.

z/t

[Jasir]

Ammar zgodnie z planem stawiłsię w określonym dniu w Jaskini Lwiej Straży, żeby poprowadzić zajęcia dla młodych kadetów. Usiadł sobie wygodnie na posłamiu i czekał na szczeniaków. Siedział w milczeniu, jalby kamień w bezruchu, upajając się błogą ciszą przed spodziewaną, nieznośną i
maskaradą. Nie darzył bachorów sympatią, ale nie odmówił przyjęcia obowiązku. Jeśli wbrew wcześniejszym wezwaniom nie przyjdą, tym gorzej dla Lwiej Straży. Później i tak zobaczy się, jacy lwioziemcy z nich wyrosną. Dla niego było to obojętne, ponure myśli nie wywołały u niego żadnego wyrazu, ściganie smarków nie leżało w granicy jego powinności. Tym mają podobno zająć się inni strażnicy na Lwiej Skale.