Staw za Skałą

[Haki]

Widząc jak tamten kiwa mu łbem, Haki uśmiechał się a na jego zmęczonym obliczu pojawił się wyraz ulgi.
Zgodnei z poleceniem medyka, lew położył się w pobliżu wody, po czym przeszedł do opowieści.
-O tutaj- odparł wskazując pazurem ranę na wysokości mostka.
-Od jakiegoś czasu odczuwam dziwne mrowienie. Poza tym boli mnie głowa i czuję się wyraźnie osłabiony- powiedział. Haki nie był w stanie sam tego stwierdzić, ale gdyby Furaha postanowił go dotknąć, to z łatwością mógłby się przekonać, że brązowego trawi gorączka.
-Na szczęście nie cieknie mi jeszcze piana z pyska jak temu, z którym walczyłem- dodał od siebie, po czym postanowił poczekać na opinie medyka.

@Furaha

[Furaha]

Podszedł by przyjrzeć się ranie. Nie wyglądała dobrze ale on sam również jeszcze nie był w dużej agonii choroby. Furaha zdawał sobie sprawę z powagi zadania jakie zostało przed nim postawione. Zdjął swoje toboły. Wyciągnął najpierw aloes, geranium, kocankę, artemizję oraz psoralie. Poszatkował rośliny na bardzo drobno. Dodał do tego obrany aloes. Wymieszał to wszystko na czystym liściu, który wcześniej obmył we wodzie dokładnie. Na koniec dodał do tego marulę.
Tak przygotowaną mieszankę przysunął do lwa.
-Zjedz to, nie jest to jakoś smaczne ale wspomoże- Rzekł i od razu poszedł po kolejny liść aby go obmyć i położył.
Obejrzał znowu ranę.
-Oczyszczałeś ją?- Miął na myśli czy próbował się wylizać. Po tym pytaniu jednak wyciągnął kolejny aloes wraz z bulbine. Poszatkował to ze sobą dość mocno. Chciał aby powstała specyficzna papka, którą nałoży na ranę. Najpierw poczeka na odpowiedz jeszcze lwa.

--
-2x aloes
-1 geranium
-1 artemizja
-1 kocanka
-1 psoralia
-1 marula
-1 bulbine

@Haki

[Haki]

Haki z zaciekawieniem obserwował jak medyk wyciąga ze swoich sakiewek przeróżne zioła i sprawnie przerabia je na papkę. Jego fascynacja nieco przygasła, gdy zdał sobie sprawę, że będzie musiał zjeść tą niezbyt zachęcająco wyglądająca mieszankę. No ale czego się nie robi dla zdrowia, prawda?
-Tak to już chyba jest z lekarstwami- Haki spróbował się uśmiechnąć, po czym z zamkniętymi oczami przełknął podaną mu porcję lekarstw. Dzięki dodaniu soku z maruli było to nawet zjadliwe.
-Wylizałem ją kilka razy, ale nie dało to żadnego efektu- odparł na pytanie białogrzywego. Lew postanowił, że na wszelki wypadek wyliże ja jeszcze przy medyku.
-No dobra, teraz obydwoje mamy już pewność- powiedział, jednocześnie przyglądając się kolejnej porcji paki. Oby tym razem nie musiał tego jeść...

@Furaha

[Furaha]

Skinął mu łbem. No to dobrze. Lepiej uniknąć zakażenia.
-Dobrze- Zabrał się za kończenia kolejnej papki, którą zaraz potem obsmarował ranę dookoła. Od razu przyglądając sie jej uważniej. Nałożył i na nią ów papkę ale ostrożnie, po czym przyłożył liść, na którym robił te papkę. Nie posiadał opatrunków, więc zrobił taki prowizoryczny właśnie poprzez ten liść oraz pajęczynę.
Spojrzał na @Hakiego.
-Otrzymałeś dużą porcję ziół, które powinny nie tylko pomóc w wyleczeniu i zaleczaniu rany ale również przeciw wymiotnie i gorączki- Nie chciałby ten zwrócił to co mu ten przygotował.
-Wolałbym być tutaj został do jutra chociaż. Masz odpoczywać i pić wodę- On sam zostanie tutaj z nim jeszcze aby mieć go na oku i przekonać się czy objawy odpuszczają czy się nasilają.

-1 pajęczyna

@Mistrz Gry

[Haki]

Haki odwrócił wzrok gdy medyk zabrał się za opatrywanie jego rany. Niestety ani trochę nie uśmierzyło to bólu i pysk lwa przez cały czas opatrywania wyrażał głębokie uczucie dyskomfortu. Zielonooki wysłuchał medyka i na wszystkie jego zalecenia skinął posłusznie łbem. Nie czuł się na tyle mocny w tematach medycznych, żeby odważyć się zakwestionować jego opinię.
-Dzięki, podejrzewam, że zawdzięczam ci życie. A skoro tą mniej przyjemna cześć mamy już za sobą, to pozwól, że się przedstawię. Nazywam się Haki, jestem wojownikiem i od jakiegoś czasu hobbystycznie zajmuję się rzemiosłem- przedstawił si, jednocześnie posyłając białogrzywemu delikatne skinienie łbem.

@Furaha

[Furaha]

-Dobrze, ze nie czekałeś zbyt długo- Przyznał mu w spokoju. W końcu zwlekanie w tej chorobie może być... śmiertelne.
-Miło mi cię poznać Haki. Ja jestem starym szamanem i medykiem. Wędrującym po tej krainie- Temu nie siedział w jednym miejscu zbyt długo.
-Rzemieślnictwo to dość ciekawa sztuka- Skinął mu lekko łbem. Pamiętał jak obserwował Ignisa w trakcie pracy.

@Haki

[Haki]

-Miałem okazję widzieć co się dzieje z tymi, którzy nie uzyskają pomocy na czas. Aż mnie ciarki przechodzą na samą myśl, ze ze mną mogłoby stać się to samo- powiedział wzdrygając się przy tym.
-W takim razie zaryzykuję stwierdzenie, że sami Przodkowie mi ciebie zesłali. Powłóczył bym się trochę dłużej i pewnie skończył bym z pianą na pysku- odparł.
-Wiesz może czy dzieje się coś ciekawego w innych zakątkach krainy- zagadnął, żeby sprowadzić rozmowę na inne tory niż śmiertelna choroba.
-Ciekawa ale też często dość bolesna. Zwłaszcza jeżeli ma się tendencje do trafiania młotkiem we własne palce i nacinania nie tej skóry co trzeba- powiedział wesoło.
-Swoją drogą, jak mógłbym się tobie odwdzięczyć za pomoc?- zapytał.

@Furaha

[Furaha]

Słuchał go z zainteresowaniem.
-Niestety nie wiem. Nie interesuję się stadami- Wnioskował, ze o takie nowinki może mu chodzić. Sam jednak nawet innymi sprawami się niezbyt interesował. Miał co innego na głowie. Mógł się mylić ale cóż poradzić.
-Żadnego skaleczenie nie można również ignorować- A te najczęściej były lekceważone. Ignorowane mógłby doprowadzić do śmierci.
-Trzeba mieć do tego łapy, ja nie bardzo bym sie nadawał ale oglądanie kogoś jak tworzy jest iście interesujące- Nie nauczyłby sie i tak takich rzeczy.
-Nie chce niczego w zamian, wystarczy, ze będziesz o siebie dbał- Rzekł z swoim spokojnym uśmiechem. Wiedział, ze takie podejście może wydawać się naiwne ale nie dla niego.

@Haki

[Mistrz Gry]

Ziołowa papka nałożona na ranę szybko złagodziła ból. Medyk mógł być dumny z siebie, że wykonał kawał dobrej roboty i zdławił chorobę w zarodku.

@Haki zostaje wyleczony z wścieklizny, +15 HP, regeneracja +10 HP/tydzień

[Haki]

-I obyś jak najdłużej nie musiał. Ja ze względu na to, ze zajmuję się wojaczką muszę się trochę orientować czyjej strony nie brać. Co do aktualnych ciekawostek, to słyszałem, że w dżungli robi się nieciekawa sytuacja ze wścieklizną. Oczywiście pójdę to sprawdzić- powiedział z zawadiackim uśmieszkiem na pysku. Co do skaleczeń, Haki w pełni się z białogrzywym zgadzał. Zwłaszcza, że zwykle nie miał pod łapą medyka więc potencjalne zakażenie byłoby dla niego wyrokiem śmierci.
-Gdybym miał przy sobie jakieś materiały, to chętnie bym ci coś zademonstrował- powiedział. Brązowy nawet chętnie złożył by mu jakiś pancerz za to leczenie, no ale co zrobić, jak w zasięgu łapy nie ma żadnej skóry.
-Dbać będę, ale znając siebie, pewnie zaraz właduję się w jakieś tarapaty. Mam dziwną tendencję do nadstawiania karku za innych- dodał, po czym zaczął grzebać w swojej sakiewce.
-Poza moja dozgonną wdzięcznością i zniżka na wyroby, przyjmij jeszcze to- powiedział wręczając lwu dziesięć paciorków.
-Na mnie już pora, jeszcze raz wielkie dzięki za uratowanie mi zadu- powiedział, po czym skinął medykowi i odszedł w swoją stronę.

z/t

► Pokaż Spoiler

-10 paciorków