x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Ignis ~ Odrodzony Płomień

Awatar użytkownika
Ignis
Posty: 709
Gatunek: Panthera Leo
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 10 sie 2018
Specjalizacja:
wojownik 3
Wojownik 3
Niezłomna wola
Potęga Przodków
Pierwotny Szał
Szarża
Kościana Skóra
Kościana skóra
rzemieślnik 3
Rzemieślnik 3
garbarz
Z jednej nici
recykling
Recykling
garbarz
Garbarz
garbarz
Bez dna
garbarz
Jubiler
garbarz
Złote łapy
zbrojmistrz
Zbrojmistrz
piromanta
Piromanta
Zdrowie: 100
Waleczność: 75
Zręczność: 70
Percepcja: 30
Kontakt:

Ignis ~ Odrodzony Płomień

#1

Post autor: Ignis » 18 cze 2021, 21:38

:stos: Imię: Ignis
:stos: Wiek: 10 sie 2018 / 3 lata.
:stos: Gatunek: Panthera Leo
:stos: Charakter:
► Pokaż Spoiler
Nawet po przybyciu do tej krainy w niekoniecznie chciany sposób, Ignis nie zatracił się i rozpoczął kolejny rozdział jego życia, gdzie poznawał świat i robił wszystko na co miał ochotę. Dostrzegł również, że ta kraina nie różni się wcale, aż tak od jego domu. Jednak znacząco było tutaj więcej istot o słabym Pierwotnym Płomieniu, a stosunek Ignisa do tych istot był zazwyczaj mało przyjazny. Jednak prawdziwą próbą charakteru dla Ignisa był etap przebywania w niewoli oraz kuracji, gdzie w pierwszym jego wola zostało niemalże przełamana... Jednak dzięki pomocy swojego strażnika rozpalił swój Pierwotny Płomień niemalże na nowo, jednakże przy "odrodzeniu" narodziło się również coś mrocznego i brutalnego, a część jego ran najpewniej nigdy się nie zasklepi. Ignis nigdy nie miał problemu, aby kogoś zabić, jeśli uznał go za słabego, a teraz trochę się to zmieniło...

:stos: Mocne strony: :stos:

Urodzony Wojownik: Ignis już jako małe lwiątko wyróżniał się siłą, wigorem, zręcznością i szybkością wśród swoich rówieśników, więc jak tylko nauczył się chodzić, zaczęły się szerokiej maści treningi ciała jak i walki. Te z kolei potrafiły nie raz pochłonąć prawie pół dnia, jednak lwu to nie przeszkadzało. Był wychowywany na wojownika z ideałami jego klanu oraz kodeksem honoru. Natomiast niedługo później, gdy dołączył do Strażników, rozpoczęło się prawdziwe szkolenie. Trudne, wyczerpujące i wymagające wytrwałości, a pod okiem jego nauczycieli Ignis rozwijał się, stając z dnia na dzień co raz lepszy. Po dziś dzień nie odpuszcza sobie tego stylu życia spełniając swoją pasję oraz wpojonych nawyków.

Mistrz Płomieni: Tak w Klanie Ognia nazywało się najwybitniejszych rzemieślników, którzy opanowali sztukę władania i wykorzystywania ognia. Bardzo szybko odkryli talent u Ignisa, a jego nauczycielem został Magnus. Mistrz nauczył młodego lwa sztuki rzemiosła, władania ogniem i wykorzystywania go, anatomii ciała, oskórowania, mało popularnej sztuki gliptyki oraz wielu sekretów... Z kolei Ignis nikomu nie zdradza swoich sztuczek oraz zdobytej wiedzy. I chociaż nie uważa, że osiągnął poziom Magnusa, to jednak bez wątpienia jest Mistrzem w tej dziedzinie.

Nieugięta Wola: Nieuległy. Stanowczy. Zawzięty... Wytrwałość Ignisa w dążeniu do celu zawsze była jego mocną stroną, co niechybnie wykorzystywali jego nauczyciele. Jednak nie była taka od samego początku, a jego siła charakteru rozwinęła się z czasem. Przez co złamanie jej jest niezwykle trudne jak i czasochłonnym wyzwaniem. Wysoki próg bólu, pewna obojętność na słowa innych i własne silne przekonania, skutecznie go w tym wpierają... zwłaszcza po utracie domu i pobytu w niewoli.

Odwaga i Waleczność: Te cechy charakteru towarzyszyły mu od najmłodszych lat i w dalszym ciągu dają o sobie znać. Nie obawia się walki, ani żadnej konfrontacji, czasami nawet sam szuka zaczepki, jak mu się nudzi. W końcu był wychowany na wojownika, przez co pokazy siły oraz groźne słówka nie robią na nim żadnego wrażenia. A jeśli ktoś chce mu pokazać "czego jest wart" to Ignis ma na to sprawdzony sposób. Ponadto lata spędzone przy ogniu skutecznie sprawiły, że się go nie boi, tak samo jak otrzymywania ran, czego dowodem jest chociażby jego ciało.

Duchowy Strażnik: Ten Duch Płomieni z legend założenia Klanu Ognia, towarzyszy Ignisowi odkąd znalazł się w tej krainie oraz strzeże go... na swój własny sposób. Początkowo pomógł lwu pozbyć się klątwy amnezji, towarzyszył mu podczas samotnych wędrówek oraz służył radą... w różnych dziedzinach, przeważnie rzemieślnictwie bądź władaniu ogniem. Czasami dzieli się swoją wiedzą, bądź spostrzeżeniami na dany temat, jednak nie zawsze się ujawnia, obserwując świat i analizując go od ponad 1000 lat. Dzięki temu lew nigdy nie czuje się samotny, nawet jeśli nie spotkał się z nikim przez długi czas.

:stos: Słabe strony: :stos:

Impulsywność: Ignisowi można zarzucić wiele rzeczy: że jest zbyt narwany, ciekawski, niecierpliwy, zbyt energiczny, dumny, wyniosły, tajemniczy... ale jednak impulsywność to właśnie zazwyczaj był motor napędowy do wpakowywania się w różne problemy. Choć już wyrósł z robienia czegoś zanim pomyśli, to jednak w dalszym ciągu mu się to czasem zdarza.
Czasem wystarczy jedno nieodpowiednie słowo, aby mieć jego kły na swojej krtani...
Czasami nawet jak tylko coś mu "mignie" jest w stanie gonić cel, choćby z czystej ciekawości...
Czasem wystarczy jedna groźba, aby uśmiercić zainteresowanego...
Jednak co może na to poradzić, jest młodym lwem, więc takie reakcje i nie tylko mogą wystąpić.

Wolny Duch: Nikt tak bardzo na świecie jak Ignis nie kocha wolności. Niezależność od innych jest dla niego bardzo atrakcyjnym atutem, ponadto nikt nie mówi mu co ma robić oraz gdzie iść. Sam decyduje o swoim losie i nienawidzi jak ktoś próbuje w ten stan rzeczy ingerować, a nawet jeśli jakiś śmiałek próbował, kończyło się to przeważnie jak nie zawsze negatywnym odzewem lwa, co w połączeniu z jego impulsywnością kończyło się przeważnie źle (zazwyczaj walką...). Dlatego również trzymał się od stad z daleka, ich problemów, polityki, władców czy liderów i innych niewartych jego uwagi rzeczy. Zwiedzając świat napotkał paru naprawdę ciekawych osobników, aż po spotkaniu z jednym z nich zaczął nazywać się "Wędrownym Wojownikiem" i tak zostało do dziś.

Mroczna Strona Płomieni: Chociaż Ignis posiada niezwykle silną wolę walki, to jednak pobyt u H'runów musiało zostawił po sobie pewne rany. Prawda? A te nie za goją się za szybko, jeśli w ogóle... Tyle ugaszonych Pierwotnych Płomieni, tyle pysków, które widział raz czy z dwa, zanim znikły w stosie trupów. Wiele razy widział, jak rozpacz pożera wszelką nadzieję, a złamane zwierzęta błagały o śmierć, inne zgadzały się wyzbyć swoich wartości dołączając do wroga, tylko po to, aby przeżyć. Tylko po to, aby trwać. Sam był celem, który chciano złamać, jednak z tej bezsilności wyłaniał się coraz bardziej gniew zjednoczony z nienawiścią, zemstą, a także niezwykle wysoka brutalność, w zabijanych przez niego H'runów. Widok śmierci nigdy go nie ruszał, ale te wspomnienia i przeżycia sprawiły, że "życie" straciło coś ważnego w oczach Ignisa. Również mniema problemy z koszmarami nocnymi, które odbijają się echem w snach lwa, a pomimo tego, że ostatecznie się uwolnił z niewoli, to wszystko gdzieś tam pozostało i tylko czeka, aby dać o sobie znać... Płomienie Śmierci...

:stos: Wygląd:
► Pokaż Spoiler
Ciało wojownika: wytrenowane, umięśnione i zachowane w dobrej kondycji od przybycia do tej krainy zdobi teraz o wiele więcej blizn niż kiedykolwiek wcześniej, a to za sprawą pasji Ignisa, którą kiedyś za strzępił mu Ares... oraz tymczasowego pobytu w niewoli. Ciągłe rozwijanie się i przekraczanie granic jest dla niego niczym boski obowiązek oraz najukochańsze hobby. Dlatego jego ciało pokazuje niezliczoną liczbę treningów, walk, polowań oraz... pracy rzemieślniczej. Kolor futra jak i grzywy w ogóle się nie zmienił. Oczy tak samo jak wcześniej pełne blasku i wigoru, kryją za sobą niechciane wydarzenia. Porusza się gracją wojownika, dumnie i zawsze z uniesioną głową, roztaczając również pewnego rodzaju aurę, znaną innym którzy również mają po drodze z wojaczką.

:stos: Cechy szczególne:

Znak ognia na prawym ramieniu - Znak otrzymany podczas próby Naznaczenia Ognia. Specjalna ceremonia przez którą musiał przejść każdy kandydat na ucznia Mistrzów płomieni - najlepszych rzemieślników w klanie. Jak można się domyśleć próba nie należy do łatwych, ale ci którzy przez nią przejdą mogą cieszyć się niemałym szacunkiem oraz błogosławieństwem samego ducha płomieni.

Blizna na lewym oku - Ignis już za młodu brał udział w bijatykach czy pojedynkach, z czego zostało mu kilka śladów. Jednak ta najnowsza została stworzona od ciosu przyszywanego starszego brata Ignisa - Thane, podczas bratobójczej walki na klifie.

Wyjątkowa Skórzana Zbroja - a ostatnimi czasy nie roztaje się ze swoją ulubioną skórzaną zbroją, oraz ciemnoczerwonymi karwaszami. Dodatkowo na boku zbroi znajduje się wygrawerowany znak ognia, dokładnie w tej samej lokalizacji gdzie wypalony znak Ignisa. Ponad to zawsze ma sakwę z narzędziami na pasku zawierzoną na ramieniu lewej łapy.

:stos: Historia:
► Pokaż Spoiler
Po ocknięciu się Ignisa objawił mu się Duch Płomieni z legend założenia jego klanu. Ten z kolei pomógł lwu odzyskać pamięć poprzez odnalezienie istot zwanymi "Szamanami", a tym który ostatecznie tego dokonał był drobny lew o mianie Athastan. Po tym Ignis podążył drogą krętą w nieznane, ta miała na końcu swój cel jednak tylko jemu znany. Natomiast cała była wypełniona:
- wieloma walkami: Oj... Dużo tego było. Czy to z lwami młodszymi, starszymi czy rówieśnikami, rozwój był ważny, a Ignis zdawał sobie doskonale z tego sprawę. Nawet zainteresował się pewną lwicą, która miała takie same hobby jak on. Walczył również z nosorożcami wychodząc z tego bez większego zadrapania. A jak nie walczył z kimś to trenował bądź...
- polował: W tym zakresie Ignisa nikt nie ograniczał i w sumie biada temu, kto by spróbował. Każda pora dnia było dobra, aby coś upolować, nawet jeśli miało być to czwarte tego samego dnia. Te z kolei służyło jako rozrywka, czasami jako pewna część treningu, ale zawsze miało to jeden nadrzędny cel... Pozyskiwanie surowców niezbędny do tworzenia...
- samonauka rzemiosła: Choć to po części nie prawda, gdyż Ignis przybył już z potrzebną wiedzą, jednakże w tej krainie poprzez tak częste polowania, wyrobił sobie wprawę, której nie jeden mistrz rzemieślnictwa by pozazdrościł. Tworzył wiele i jeszcze więcej eksperymentował z formułą schematów jaką miał w głowie, co kończyło się różnie. Czasami nawet dla odmiany tworzył coś dla innych zwierząt. Natomiast nigdy nie zdradzał tajników Mistrza Płomieni, którym chciał się stać, w tym rozpalanie i władanie ogniem, gliptyką i innymi...

Natomiast sielankowe życie nie mogło trwać wiecznie, prawda? Ignis od czasu odzyskania wspomnień stronił od innych stad, ich problemów oraz polityki. W skrócie nie mieszał się w to... bo i po co? Wolał wolność i swobodę wyboru jak spędzi swój czas oraz do miejsc w które się uda.
Tak było do czasu, aż pewnego dnia spotkał dziwnego lwa, o dziwnym wyglądzie, o jeszcze dziwniejszych znakach oraz o ego większym niż on sam. Od razu rzucił się na Ignisa... i mimo, iż był silnym lwem, to okazał się być tragicznym wojownikiem. Nie był wzywaniem, a jego psychika doprowadziła do jego śmierci, gdyż Ignis uznał jego Pierwotny Płomień za martwy. Podczas swoich następnych wędrówek napotykał się z kilkoma plotkami, a zaraz po tym z hordą H'runów. Chociaż bronił się, a walka i pościg za nim trwał cały dzień. Napsuł krwi wrogom, a ci w ramach zemsty uwięzili go w jednym z obozów oraz zabrali wszystkie przedmioty jakie posiadał. Jeszcze tego samego wieczoru, ktoś chciał się zmierzyć z nim na śmierć i życie. To była ostatnia decyzja tego lwa w jego życiu. Chociaż Ignis zabił go z zimną krwią, był zdziwiony jak bardzo jego przeciwnik był uparty w niehonorowym i prozaicznych zagrywkach, jakby chciał wygrać za wszelką cenę...
Następnego dnia gdy leżał związany z innymi jeńcami, został wywleczony przed osobę nijakiego "Proroka" w białym płaszczu. Chciał się dowiedzieć, skąd lew potrafi tworzyć takie przedmioty, skąd potrafi tak walczyć, chciał by dołączył do ich hordy pod jego rozkazami oraz by tworzył dla niego takie przedmioty... Ignis odmówił. Co mocno rozgniewało proroka, nazywając to obrazą ich boga, jego samego i obiecał ognistogrzywemu, że zapełni jego życie takim cierpieniem, że będzie błagał o śmierć. Następnie zabrali do z powrotem i zaczął się najcięższy okres ostatniego roku dla Ignisa. Strażnicy często zapominali przynosić mu wodę, o jedzeniu nie wspominając, na początku kazali mu ciągnąć jakieś wozy, ale szybko postanowili zmienić to na ciągłe siedzenie w ciemnicy, a regularnie tworzyła się kolejka do walki z nim, na szczęście Ignisa, żaden porządny wojownik nie chciał się z nim mierzyć, albo czekali aż osłabnie na tyle, aby go pokonać bez najmniejszych problemów... lecz kto ich tak wie. Ignis nie miał nawet jak zawiązywać kontaktów, przez to, że nie mogli ze sobą rozmawiać oraz, że średnio raz dziennie ktoś znikał i już nie wracał. Atmosfera była ciężka i wyniszczająca do tego stopnia, że żelazna wola Ignisa zaczynało powoli się kruszyć... A ile znajdował się w tym "piekle?" Może 3 tygodnie, może cały miesiąc albo i więcej... Natomiast w pewnym momencie Pierwotny Płomień Ignisa był bliski zgaszenia się, a po głowie zaczynał pomału zastanawiać się, czy to wszystko ma sens, ten upór... Natomiast z odpowiedzią przybył ktoś, kogo się nie spodziewał. Ktoś, kogo nie widział już od dawna.

Przed nim znowu pojawił się ognisty duch orła - Duch Płomieni.
- Gdzieś ty był, kiedy cię potrzebowałem? Dlaczego przychodzisz akurat teraz? Przybyłeś na mój koniec? - Zadał je Ignis w myślach... bądź na głos, lecz nie był tego teraz świadomy.
- Zawsze u twego boku, obserwuję i przyglądam się śmiertelnikom. A po co przychodzę? Bo znowu zapomniałeś kim jesteś! A nie masz amnezji, ani klątwy... i muszę ci to znowu przypomnieć jak rok temu - Zaczął mówić jakby to była oczywistość, jednak Ignis nie wykrył w tym, ani nutki gniewu czy rozczarowania. A przynajmniej tak mu się wydawało, natomiast to czego był pewny, że w przednich łapach powoli zaczynało mu się robić ciepło...
- Ignis! Synu Isarusa... Najwybitniejszy z Strażników.... Pobłogosławiony przez Ognistego Opiekuna... Mistrzu Płomieni... Najdzielniejszy i Najbardziej Narwany Wojowniku jakiego znam. Chcesz się teraz poddać?! Po całym treningu Strażnika pod okiem Aresa? Po tych wszystkich szkoleniach u Ilianny? Po naukach rzemieślnictwa i władania ogniem u Magnusa? - Mówił dalej, a jego głos, choć pojawiał się tylko w głowie Ignisa, było niczym oblanie lodowatą wodą. Coś zaczęło docierać nie tylko do Pierwotnego Płomienia, ale i serca Ignisa, a poczucie ciepła w łapach stawało się coraz dotkliwsze, poczuł również nutkę dymu, ale nie przyszło mu to ma myśl.
- Ignis którego strzegę, nie poddałby się po tym wszystkim. Ignis którego znam znalazł by sposób, zemściłby się za taką zniewagę, za bluźnierstwa i krzywdę. Ognisty Opiekun ci sprzyja Ignisie, dzisiejszego dnia obchodzą bluźnierstwo wobec ich fałszywego boga śmierci, pokaż im co to znaczy zadrzeć z Mistrzem Płomieni! - Powiedział po raz ostatni, po czym przemienił się w iskrę, która wylądował na zwęglonych więzach. W tym samym momencie lew poczuł jak jego Pierwotny Płomień rozpala się na nowo, jaśniejszy niż kiedykolwiek przedtem, a przynajmniej tak mu się wydawało.

Zerwał więzy, wyswobodził się z pozostałych. W tym samym czasie wszedł strażnik, który pilnował jeńców. Nim zdążył zareagować pełen mordu i żądny zemsty Ignis rzucił się na niego... Strażnik padł martwy, a jego gardło wyglądało jak ktoś mu je wyrwał... Po tym Ignis przez chwilę wstał w bezruchu obserwując wylewającą się posokę, na chwilę nastała grobowa cisza. Wszyscy zamilkli, a potem jeden jeniec zaczął dawać o sobie znać. Zwrócił uwagę lwa, więc ten podszedł do niego i zerwał więzy.
- W końcu... - Odezwał się czarno łapy lampart - ...jak to zrobiłeś? - Zadał mu od razu pytanie, po czym spojrzał na zwęglone więzy Ignisa.
- Nie ważne jak... Ważne, że dzisiaj jest dzień zemsty - Odezwał się, i w dokładnie tej samej chwili zauważyli drugiego strażnika który wszedł do jaskini. Nim zdążył zareagować lampart powalił go na ziemię, a lew doskoczył sprawiając, że wróg zamilkł na wieki. Znowu nastała cisza, jednak tym razem Ignis i Lampart nasłuchiwali czy nie nadchodzi ktoś jeszcze.
- Dobra... wchodzę w to - Rzekł lampat bez większego namysłu, kiedy był już pewny, że żaden nieproszony gość się tutaj nie zjawi, a następnie zaczął uwalniać jeńców, a Ignis z lin ułożył ognisko i rozniecił ognień. Następnie każdemu kazał wziąć płonący patyk i podczas ucieczki podpalić jak najwięcej suchej trawy w okolicy. Tak też się stało, a niedługo potem cała okolica zamieniła się w istne morze ognia, którego języki czerwieni błyskawicznie pachniałaby coraz więcej i więcej. Ognistogrzywy wykorzystując zamieszanie udał się do namiotu rzemieślników... choć raczej dla niego to byli jacyś bluźniercy w tej dziedzinie. Zabrał swoje rzeczy i udał się prosto na miejsce, gdzie miała się odbyć uroczystość, a lampart za nim.

W tym czasie ogień zaczął pochłaniać i szerzyć panikę wśród H'runów. Biegali w przerażeniu, próbowali gasić ogień, który nijak dawał się okiełznać. Ten właśnie moment wykorzystał Ignis i jego nowy kompan, udali się na wzgórze i zauważyli tam miejsce obrzędów... rytuału... było ich tam pięcioro, a w centrum nich prorok. Bez namysłów lew i lampart wykorzystali okazję i rzucili się do boju. Obezwładnili dwójkę zanim ktoś się zdążył zorientować. A gdy pełne niepokoju spojrzenie proroka spotkało się z pełnym żądzy krwi i gniewu spojrzeniem Ignisa, coś do niego dotarło.
- TY! To ty jesteś odpowiedzialny za to wszystko! Ma tupet się tu... - Zaczął mówić swoim głosem pogardy, lecz i pewnego strachu.
- Chciałeś spotkać śmierć... więc przybyłem, z furią pożogi - Odpowiedział mu głosem chłodnym i ostrym niczym lodowata stal przebijająca, bijące jeszcze serce.
- Nie złamiesz. Nie okiełznasz. Nie powstrzymasz. Nikt cię nie uratuje. Spłoniesz powoli, a ogień dopilnuje, aby nic z ciebie nie zostało - Przemówił Ignis i w ty momencie w proroku zasiało się ziarno strachu.
- Zabić ich! - Jedyne co zdołał krzyknąć, jednak jeden z żołnierzy uciekł w przerażeniu, a drugi został uciszony przez lamparta. Ignis natomiast od razu rzucił się prosto na wrogiego lidera, jednak nie zabił go. Miał w końcu cierpieć tak samo jak on! Dlatego z pomocą ostrego noża, przerwał wszystkie ścięgna dolnych kończyn, a towarzyszący przy tym krzyk bólu nie robił na Ignisie żadnego wrażenia. A następnie chwycił go za kark i rzucił w pobliże płomieni. Prorok widząc co się święci zaczął błagać o litość, o szybką śmierć... jednak na próżno. Ignis przez dłuższą chwilę przyglądał się jak ogień zaczyna powoli pochłaniać proroka, a ten wydziera się w niebogłosy. Nie obchodziło go co mówił, spoglądał spojrzeniem pełnym zemsty i gniewu. Lampart z kolei nie przeszkadzał w całym procesie, jednak bez wątpienia widać było, że uważa, to za bardzo brutalną śmierć i zanim zdążył cokolwiek powiedzieć z zamysłu wyrwał go Ignis
- Ruszajmy czarnołapy, pora wyrwać się z tego morza ognia. Za mną! - Powiedział po czym ruszył pełnym sprintem przez płomienne bramy, poruszał się zwinnie i sprytnie wyznaczał drogę niczym obeznany z płomieniami Mistrz. Dla lamparta to natomiast wyglądało, jakby płomienie tworzyły drogę, którą prowadził go lew. Po 10... 15 minutach wydostali się i z bezpiecznej odległości widzieli jak ogień pożera wszystko. Słyszeli różne krzyki, jednak żadne z nich nie miało wątpliwości do kogo one należą. Dodatkowo poczuli jak zaczyna nasilać się wiatr, który wspomagał pożogę w jej zadaniu.
- Ognisty. Nie możemy tu zostać, chodź ze mną do dżungli - Powiedział lampart, do lwa. Na co ten kiwnął głową i rzekł tylko.
- Prowadź - Po czym biegiem ruszył za swoim nowym towarzyszem. Lampart prowadził okrężną drogą, aby uniknąć przechodzenia przez pustynię, choć była dopiero połowa nocy, Ignis ani razu nie wątpił, że czarnołapy wie co robić. Biegli przez dobre kilka godzin, a ich tempo z godziny na godzinę coraz bardziej zwalniało, Ignis tracił powoli siły, jednak nie miał zamiaru się poddać, nie teraz. Z tą myślą idealnie gdy słońce zaczęło wynurzać się zza gór, stanęli przed fortecą, którą stworzyła natura, dziką, niebezpieczną, lecz i piękną. Co prawda Ignis był już z dwa, bądź trzy razy tutaj, ale ten widok był niczym obiecana nagroda.
- Ognisty udało nam się, dotarliśmy... - Rzekł wyraźnie zmęczony, lecz i zadowolony lampart. Jednak na jego słowa odpowiedziało jedynie uderzenie ciała o ziemię.
- Ognisty?! - Podbiegł od razu, jednak Ignis padł z wycieńczenia. A wszystko nagle przed nim pochłonęła ciemność...
***+++***+++***
- Aaaavuuuu - Doszedł do Ignisa pewnien bardzo niewyraźny dźwięk...
- Aaaavuuuu - Znowu go usłyszał, powoli zaczął otwierać oczy, a wraz tym pojawiło się światło...
- Aaaavuuuu - Leniwie otworzył oczy i pierwszą rzecz jaką zobaczył to było całkowite mleko. Oślepiony promieniami słońca, przesunął się na bok, a łapą zasłonił źródło chwilowej niedogodności.
- Hmn... - Jęknął obolały, na co odpowiedziało mu bardzo entuzjastyczne przywitanie.
- Pacjent Avu wstać! Pacjent Avu coś powiedzieć! Pacjent Avu reagować na słońce! - ktoś ewidentnie się cieszył, jednak zdezorientowany Ignis nie łapał jeszcze kontaktu z rzeczywistością, a jak w końcu jego oczy przyzwyczaiły się do światła, zauważył młodą małpę. która radośnie skakała w kółko.
- Hę... Pacjent? - Jęknął znowu, próbując zacząć ruszać łapą, ale towarzyszyło mu bardzo silne uczucie bólu.
- Tak! Avu leczyć ciebie, więc ty być pacjentem Avu. A Avu być uczniem wielkiego uzdrowiciela Daktariego, więc Avu być młodym uzdrowicielem! - Powiedział niemalże na jednym tchu...
- Aha... Dużo... masz... pacjentów? - Zapytał Ignis, jednak średnio szło mu się skupienie na czymkolwiek, natomiast dostrzegł, że ma łapy pokryte jakąś lepką maścią przywiązaną liśćmi. To samo miał na brzuchu, ogonie, plecach i indziej.
- Tak! Choć nie wszyscy pacjenci Avu się budzić, nawet pomimo pomocy mistrza Daktariego. Więc, Avu się cieszyć, że pacjent Avu, się obudzić. To znaczyć, że leczenie działać, a Avu znać się na tym, więc podwójna radość. Chociaż aktualnie pacjent Avu, być jego jednym pacjentem - Wytłumaczył wszystko po swojemu, Ignis mógł tylko to zrozumieć, albo przynajmniej spróbować.
- Co z... Czarnołapym? - Zapytał starając się bez większego bólu przesunąć na brzuch.
- Ngare? Przyciągnąć tutaj pacjenta Avu i poprosił Avu, aby Avu mu powiedział, kiedy pacjent Avu się obudzić, więc Avu pójść mu powiedzieć jutro, że pacjent Avu żyć... - Po czym zatrzymał się na chwilę i nagle doznał olśnienia.
- Jak pacjent Avu się nazywać? Bo w sumie nie przeszkadzać mi mówić pacjent Avu, ale kiedy Avu mieć więcej pacjentów, to Avu może zacząć się mylić o którego pacjenta Avu będzie Avu chodzić, a tego Avu nie chcieć... - Zaczął znowu mówić, gdy...
- Ignis... - Przerwał mu. Po tym Avu znowu na chwilę się zamyślił, po czym znowu go oświeciło.
- Ignis pewnie chcieć napić się wody! Avu już iść przynieść miskę - Po tych słowach pobiegł po miskę po czym pobiegł niedaleko do strumyka, którego wcześniej Ignis nie dostrzegł, tak samo jak teraz się zorientował, że znajduje się w pewnego rodzaju szałasu oraz leży na ogromnym liściu. Natomiast wokół niego było dużo różnych roślin, z czego większość startych, bądź porozrywanych. Przy okazji spostrzegł porozrzucane kamienie wokół, a gry Avu wrócił potknął się o jeden z nich i wylał zawartość miski na pyska lwa. Ignis nie miał sił nawet aby warknąć, natomiast jego mina mówiła sama za siebie.
- Avu przepraszać, Avu już naprawić - Rzucił szybko po czym pobiegł znowu po wodę, a po głowie Ignisa przeszła taka wolna myśl, że: "To będzie dłuuuga kuracja".

Cała kuracja trochę trwała, jednak po tygodniu Ignisowi wróciły siły i był wstanie wstać na cztery łapy, lecz tylko to... A towarzystwa mu ciągle dostarczał Avu, którego pomimo, że lew miał początkowo trudności zrozumieć, to widział efekty jego leczenia. Podczas całej kuracji odwiedził go również Ngare, który przytargał dorodnego roślinożercę, tylko i wyłącznie w ramach spłaty długu... i nic więcej. Podczas kuracji stworzył uzdrowicieli torbę w wieloma kieszonkami i "segregatorami", dołożył również narzędzia, które według opisów Avu mogłyby mu pomóc w medycznym fachu. Po ponad dwóch tygodniach Ignis czuł się naprawdę dobrze, ale brakowało mu ruchu, dlatego zaczął wracać do swojego poprzedniego życia, podczas tego również zauważył, że lampartów w dżungli jest całkiem sporo, a każdy kto wejdzie do niej w nocy jest prawie na miejscu zabijany. Podczas prób poznania ich bardziej okazało się, że wspólny wróg był skutecznym motywatorem, aby pozbyć się uprzedzeń do lwów... a przynajmniej częściowo. W pewnym momencie nawet miał okazję polować wraz z nimi oraz zaczął powoli łapać, o co chodzi w wdrapywaniu się na drzewa. A sama dżungla była ogromna, i nie raz zdarzało się, że Ignis urządzał sobie wycieczki z Avu po niej: to po jakieś surowce dla rzemieślnika, to po jakieś zioła, a gdy zaczęła krążyć plotka o tym, że H'runowie się wycofują, Ignis był pierwszy, który chciał ją sprawdzić.
► Pokaż Spoiler

Odpowiedz

Wróć do „Ignis ~ Odrodzony Płomień”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość