x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Kąpielisko

Sięgające po horyzont połacie bujnych traw stanowią królestwo zwierząt kopytnych. Przemierzają je wielotysięczne stada zebr i antylop, a czasem pojawiają się także większe ssaki jak żyrafy czy słonie. Przyciąga to drapieżników, liczących na udane polowanie. Gdzieniegdzie występują pojedyncze akacje i baobaby, w których cieniu można ukryć się przed upałem.

Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Awatar użytkownika
Rudy
Posty: 185
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 13 cze 2016
Waleczność: 70
Zręczność: 50
Percepcja: 30
Kontakt:

Re: Kąpielisko

#51

Post autor: Rudy » 13 sie 2019, 20:57

Wytrwale dotrzymywałem kroku tej małej istocie! Nie żeby to by była dla mnie jakaś udręka, ależ absolutnie nie! Tylko jakoś tak nam się udało dojść sprawnie, bez przerwy i bez marudzenia. Jestem pod wrażeniem. Pytanie tylko, kto byłby większa marudą? Czy ta urocza mała lwica? Czy nieco starszy, leniwy - czasami - lew? Usiadłem niedaleko przyszłej szamanki. Spojrzałem w niebo, które podpowiedziało mi jedynie, że już zbliża się popołudnie... Nie wiedziałem ile czasu pozwalano jej na wyjścia dalej niż domowa jaskinia, czy lwia skała. Nie chciałem się jej pozbywać! Bałem się trochę konsekwencji, a raczej jej może wkurzonej rodziny? Wujka? Wujka chyba zwłaszcza, bo on chyba był dla niej najważniejszy. A może ktoś już jej szuka? Czułem się dziwnie, a przecież nie robiłem nic złego. - Przepłynąć powiadasz... z pustym brzuchem będzie mi łatwiej! Zaśmiałem się do niej. Teoretycznie nie lubię rozstań jakichkolwiek, bo nigdy nie wiem czy jeszcze spotkam daną osobę. Praktycznie jednak trzeba kiedyś odejść, żeby iść dalej i poznawać jeszcze inne osóbki. - Jednego, a raczej dwa krokodyle widzę w Twoich oczach. Zażartowałem sobie oczywiście, bo Sheila miała zieloniutkie oczka. - Ale chyba są milsze. Uśmiechnąłem się do niej. - Od tych wiesz których. Rozejrzałem się, gdzie tylko mogłem. Gdzie ja teraz pójdę... Westchnąłem lekko i dalej słuchałem mojej mniejszej kumpelki. Wow! Czy ja właśnie dostałem zaproszenie na ceremonię? Jakbym odmówił byłbym ostatnim palantem na tej ziemi! Żywym palantem. Chwila... jednak, czy nie potraktują mnie tam jednak jako intruza? Postanowiłem zaryzykować. - Tak, tak, tak! Powtórzyłem kilka razy wyraźnie szczęśliwy. - Wiesz co... Mój entuzjazm nieco wygasł, gdy pojawiły się obawy. - Czy oby na pewno mógłbym iść z Tobą? Bo jednak jestem obcy... Zapytałem...
Obrazek

Danuta
Posty: 1518
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 19 paź 2015
Specjalizacja:
medyk 3
Medyk 3
botanik
Botanik
truciciel
Truciciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 41
Zręczność: 47
Percepcja: 67
Kontakt:

#52

Post autor: Danuta » 13 sie 2019, 22:39

Obejrzała się za siebie słysząc jakieś głosy. Viseria nie spieszyła się z ruszeniem w drogę, a ta mała kogoś jej przypominała. Pewnie któreś z dzieciaków Shani, wszędzie się plątały.
- Jaka znowu ceremonia? Dopiero co skoczyła się poprzednia, jeszcze nam kanclerz popadnie w samozachwyt. O czym mówisz szczurku? - spytała, usłyszawszy koniec rozmowy. Podniosła wzrok na rudego samca.
- Matka ci nie mówiła, żeby nie rozmawiać z obcymi samcami? - rzuciła ostro do małej. - Jesteś dzieckiem Shani, mam rację? - wolała się upewnić. Ostatnio na Lwiej Ziemi zalęgało się tyle przybłęd i bękartów, że nigdy nic nie było wiadomo.
- A ty kim jesteś? I dlaczego zaczepiasz to dziecko? - spojrzała srogo na obcego i stanęła miedzy nim a maluchem.
- Znajdujesz się na terenie Lwiej Ziemi. Ja nazywam się Danusia i pilnuję, żeby tacy jak ty nie kładli łap na małych lwiczkach. - po zaginięciu jednego z młodych Jasira nie można było ufać nieznajomym polującym na dzieci.
ObrazekgłosKPObrazek

Awatar użytkownika
Rudy
Posty: 185
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 13 cze 2016
Waleczność: 70
Zręczność: 50
Percepcja: 30
Kontakt:

#53

Post autor: Rudy » 17 sie 2019, 14:21

Moje obawy nie musiały czekać zbyt wiele. Nagle, znikąd - według mnie - pojawia się złota lwica. Patrzę na nią, a potem pytająco na lwiątko. Czekam na moment, w którym zacznie tłumaczyć Swojej mamie, że nie mam złych zamiarów co do niej samej. Jednak złota lwica okazuje się być kimś innym dla lwiątka, a na pewno nie matką. Stoję więc w milczeniu i cofam się kilka kroków. Dociera do mnie, że mam do czynienia z dorosłą lwicą, która ma ochotę mnie stąd przegonić. Chciałem załagodzić karę dla tej małej bo wyraźnie zarzucono jej, że złamała zasady. - To nie tak jak myślisz... Postanawiam przemówić do lwicy. - Ta urocza mała istota chciała mi pomóc się przedostać przez wodę, proszę jej nie karać. Nie zrobiła nic złego. Rzucam kątem oka na lwiątko. - Nie pomyślałem, że ktoś z rodziny, stada pewnie już jej poszukuje. Oczywiście, że tak myślałem! Było mi jednak z nią bardzo dobrze i to ona jedna zjawiła się i udzieliła pomocy. Wiedziałem jednak, że teraz już będzie musiała wracać. - Daturo, jest mi niezmiernie głupio, że pozwoliłem na coś takiego oraz na to, że stąpam po terenach czyjegoś stada, a właściwie stada Lwiej Ziemi. Moja głowa pochyliła się ku dołowi w ramach przeprosin. Chciałem jeszcze tylko usłyszeć jak żegna mnie moja kumpelka i mogę iść donikąd...
Obrazek

Danuta
Posty: 1518
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 19 paź 2015
Specjalizacja:
medyk 3
Medyk 3
botanik
Botanik
truciciel
Truciciel
Zdrowie: 100
Waleczność: 41
Zręczność: 47
Percepcja: 67
Kontakt:

#54

Post autor: Danuta » 17 sie 2019, 21:26

Nie wierzyła w ani jedno słowo lwa, który nawet nie podał jej swojego imienia. Bachor niewiele większy od surykatki pomagał lwu wielkiemu jak baobab przedostać się przez wodę? Wolne żarty.
- Ach, czyli uznałeś że nikt jej nie będzie szukał? Nie powiem, bardzo sprytnie z twojej strony. Miałeś jednak nieszczęście natknąć się na mnie. - mówiła ostro, mierząc samca lodowatym spojrzeniem.
Głodna niewidoma lwica, zagubione dziecko i podejrzany nieznajomy samiec. Co ona miała niby z nimi zrobić?
- Nie chcę słuchać ani słowa więcej. Wszyscy idziecie ze mną na Lwią Skałę. Viseria, dla ciebie znajdziemy coś do jedzenia, ciebie mała odprowadzę do matki żeby cię porządnie wytargała za uszy, a z tobą sobie jeszcze porozmawiam. - ostrzegła samca.
Podeszła do białej lwicy, by służyć jej wsparciem podczas drogi. Nie spuszczała jednak z oka ani Sheili ani nieznajomego.
- Za mną. I ostrzegam, jeden niewłaściwy ruch, a wezwę tutaj wojowników żeby zrobili z tobą porządek. Będziesz miał czas ze wszystkiego mi się wytłumaczyć jak już będziemy na miejscu. - zarządziła i poprowadziła wszystkich w stronę skały.

ZT ze wszystkimi
ObrazekgłosKPObrazek

Awatar użytkownika
Hiraeth
Posty: 341
Gatunek: fenek
Płeć: Samica
Data urodzenia: 13 wrz 2018
Zdrowie: 100
Waleczność: 10
Zręczność: 21
Percepcja: 55
Kontakt:

#55

Post autor: Hiraeth » 17 lut 2020, 11:14

I tak sobie dreptała fenka zawzięcie, a rzeka zamiast się zwężać, robiła się coraz szersza - co w zasadzie nie powinno dziwić, bo właśnie tak zachowują się rzeki. Ulewa, jaką udało się szamance wywołać w Upendi, nie sięgnęła Rzeki Królów, i po drodze nie minęła żadnych powalonych pni, które pozwoliłyby jej się przedostać na drugi brzeg. I choć woda nie była tu jakoś BARDZO głęboka, oceniając standardami lwów, dla niej, Hiraeth, była już nie do przebycia.
Krajobraz w miarę wędrówki się zmieniał - przybywało roślinności, równiny które przecinała dotąd rzeka były tutaj rozległymi sawannami. Przybywało kopytnych, może więc napatoczy się też ktoś z gatunków... rozumnych.
Lisiczka poczuła pod łapkami piasek i aż przystanęła, żeby nacieszyć się tym miłym i znajomym uczuciem. Okazało się, że zakole rzeki tworzyło tu niewielką piaszczystą plażę. To musiał być jakiś znak. Hiraeth postanowiła zaczekać tu przez chwilę, i zobaczyć, co się wydarzy.
Podeszła do leniwego w tym miejscu brzegu rzeki, napiła się troszkę, i położyła na nagrzanym piasku, chłonąc miłe wrażenie nieomal całą sobą. Tęskniła już za pustynią.
Rozglądała się też czujnie, mimo wszystko, bo jakby nie patrzeć, nie była u siebie.
Hiraeth wyrzuca 3d100:
66, 78, 59
Roślinność póki co nie ofiarowała sobą nic interesującego, żeby móc się zająć zbiorami w tak zwanym międzyczasie, lisiczka powróciła więc jak gdyby nigdy nic do plażingu.
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)

"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?"
/S. Barańczak/

Awatar użytkownika
Ushindi
Król
Król
Posty: 609
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 10 lip 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
łowca 1
Łowca 1
zebra
Zebra
Waleczność: 52
Zręczność: 60
Percepcja: 40
Kontakt:

#56

Post autor: Ushindi » 17 lut 2020, 12:00

Po odwiedzeniu Drzewa Życia, które pewnie powinien poznać już dawno, dawno temu, postanowił w końcu ugasić pragnienie. Nie chciał przecież, by Tauro czekał na niego jako nadzwyczaj długo. Jeszcze gotów byłby pomyśleć, że Ushindiemu nie zależy równie mocno na odszukaniu mordercy niewinnych siostrzyczek, jak błękitnookiemu!
I tak sobie podążał sawanną, zamierzając odszukać miejsce, gdzie trawy przecina wstęga Rzeki Królów. A kiedy tylko poczuł wilgoć w powietrzu, kiedy tylko usłyszał delikatny szmer toczącej się leniwie wody, kiedy tylko ujrzał błękit przemykający pośród pożółkłych od słońca traw - ruszył z uśmiechem w tamtym kierunku, nucąc pod nosem jakąś skoczną melodię. Złocisty fenek nieco zdradziecko zlewał się z otoczeniem, przez co nie dostrzegł go od razu. Dopiero kiedy zbliżył się raptem na kilka kroków, ujrzał dwoje błyszczących oczu ulokowanych na rudawym pyszczku.
- Ojej! - zawołał, zatrzymując się w miejscu. - Nie zauważyłem cię - wyjaśnił zaraz, bo trochę głupio się mu zrobiło, iż w taki właśnie sposób wita nowego lew...ka? - Jestem Ushindi, a Ty? - zagaił. Miał nadzieję, że przy okazji dowie się czegoś o tym stworzonku. Dotąd niedanym było mu spotkać innego gatunku niż lew czy okazjonalnie gepard, który zawitał na Lwią Ziemię w ostatnim czasie. Nie chciał być niegrzeczny, więc skłonił nisko łebkiem w ramach powitania.

Awatar użytkownika
Hiraeth
Posty: 341
Gatunek: fenek
Płeć: Samica
Data urodzenia: 13 wrz 2018
Zdrowie: 100
Waleczność: 10
Zręczność: 21
Percepcja: 55
Kontakt:

#57

Post autor: Hiraeth » 17 lut 2020, 12:35

Przyczajony fenek, ukryty smok... Hir zauważyła nadchodzącego lwiego wyrostka niewiele wcześniej, niż on ją, i też niewiele zdążyła zrobić, żeby zaanonsować swoją obecność (nadal z przyjemnością asymilowała się z piaskiem). A zorientowawszy się, że nieumyślnie zaskoczyła samczyka, podniosła się na równe łapki - kolorystycznie nadal wtapiała się w tło, ale przynajmniej trochę bardziej od niego odstawała.
- Przepraszam, nie chciałam się tu... eee... zaczajać - lisiczka poczuła potrzebę wytłumaczenia się. - Piasek tutaj na nadbrzeżu jest jak taki mały kawałeczek pustyni, i żal było nie skorzystać - machnęła parę razy kitką na boki, żeby rozładować napięcie. No, i otrzepać się z jasnych drobinek. Co prawda fenka miała coś kociego w ruchach, jak to lis, ale lwiątkiem na pewno nie była.
- Jestem Hiraeth - przedstawiła się, i również skłoniła łepek. Była czujnym obserwatorem, i skoro taki tutaj był zwyczaj powitań, postanowiła go naśladować. O ileż lepsze to niż gwałtowne próby pożarcia, lub rzucanie się od razu z jęzorem (mimo, że w założeniu przecież nieagresywne, jak się okazało...). - Przyszłam tutaj wzdłuż Rzeki Królów... i od dłuższego czasu szukam sposobu, żeby dostać się na drugi brzeg. Mogłabym prosić o pomoc w tej kwestii? - zapytała wprost, nie bawiąc się w tematy zastępcze. Albo tubylec (?) odpowie konkretnie, albo ją... konkretnie przegoni?
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)

"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?"
/S. Barańczak/

Awatar użytkownika
Ushindi
Król
Król
Posty: 609
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 10 lip 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
łowca 1
Łowca 1
zebra
Zebra
Waleczność: 52
Zręczność: 60
Percepcja: 40
Kontakt:

#58

Post autor: Ushindi » 17 lut 2020, 13:09

Ushindi nie był najpilniejszym uczniem, jeśli szło o naukę przetrwania. Nie dalej jak chwilę temu dał się zaskoczyć uroczej młodej dziewoi, która wyłoniła się za pnia tego samego drzewa, które podziwiał. Teraz dał się przestraszyć pustynnemu liskowi. Jak tak dalej pójdzie nie będzie musiał się martwić, czy przypadkiem nie padnie na niego jako na nowego króla (chociaż przez narodziny jako ostatni z miotu nie musiał się martwić; tylko jedna z nich już była martwa, więc może być różnie...) - bo umrze na długo przed tym. Dołączy do Sariny, przynajmniej...
Uśmiechnął się przepraszająco w spontanicznej reakcji na jej pierwsze słowa. Nieco mniej dosłownie machnął na to łapką, za to całkiem dosłownie przecząco pokręcił łebkiem.
- Nic się nie stało! To ja powinienem być uważniejszy, teraz takie niespokojne czasy... - powiedział spokojnie, w duchu czując pogardę względem własnej lekkomyślności. Dodatkowo przykro mu było, gdy zorientował się, że ta urocza istotka odczuwa z jego powodu pewien dyskomfort. Nie chciał nikogo zasmucać. A przynajmniej do momentu, aż ktoś nie skrzywdzi kogoś bliskiego jego sercu - wtedy na pewno nie byłby AŻ tak miły!
- Hmmm... Ale wiesz, że znajdujesz się na terenie jednego ze stad? - spytał tylko, chcąc ją poinformować, nie zaś zastraszać czy zniechęcać. Nie mógł wiedzieć, jak jego słowa odbierze fenek, który na pewno nie był lewkiem - miał inny ogonek i zbyt duże uszy. Zaraz jednak położył się nieco niczym jakiś wielbłąd, uginając łapy i lądując brzuchem na podłożu. Dla niego przeprawa przez rzekę w tym właśnie miejscu nie była aż takim wyczynem. Wciąż był, co prawda, mniejszy aniżeli dorosłe osobniki jego gatunku, niemniej był w stanie przedostać się na drugi brzeg. Gestem głowy wskazał na swój grzbiet.
- Wdrapiesz się? Tylko trzymaj się mocno za fałdę na karku, tak na wszelki wypadek. Nurt niby tutaj słabszy, ale cholera wie, czy jakieś licho nie postanowi utrudnić nam przeprawy - nieszczególnie wierzył w jakieś trudności, które miałyby ich spotkać, niemniej będzie miał czyste sumienie, kiedy odczuwać będzie, iż lisek jest jakkolwiek zabezpieczony. Rozejrzał się mimochodem po okolicy, ale wątpił, by nawet mocna trawa utrzymała liska na jego plecach. Nie był rzemieślnikiem i zdecydowanie nie był w stanie pomyśleć o jakimś skręcaniu liny czy coś.
- Jesteś chora? Znaczy... Wyglądasz inaczej niż lewki, które znam - nie bardzo wiedział, jak zadać to męczące go od chwili pytanie i wybrał raczej jeden z mniej odpowiednich sposobów. W końcu zarzucanie komuś choroby z powodu odmiennego wyglądu było wyjątkowo nieksiążęce...

Awatar użytkownika
Hiraeth
Posty: 341
Gatunek: fenek
Płeć: Samica
Data urodzenia: 13 wrz 2018
Zdrowie: 100
Waleczność: 10
Zręczność: 21
Percepcja: 55
Kontakt:

#59

Post autor: Hiraeth » 17 lut 2020, 14:32

- Tu co kawałek jest terytorium jakiegoś ze stad - powiedziała trochę zrzędliwie, choć bardzo starała się, żeby to tak nie zabrzmiało. - W większości lwich. Więc no... nie dziwi mnie to szczególnie. No, ale jak każde zwierzę jest inne, tak pewnie i każde stado, hm? - zagadnęła. - Czy to tutaj ma jakiś związek z tą wysoką skałą tam niedaleko, czy może to wasi sąsiedzi? - pokazała pyszczkiem na Lwią Skałę.
Rabsha kiedyś opowiadał jej o lwach stamtąd. Ale to było zupełnie po drugiej stronie formacji, koło wodopoju, a fenka nie zapytała wtedy, jak duże jest to stado i jak daleko jego tereny sięgają na południe. Lepiej było to ustalić zawczasu.
- Jak to, czy jestem chora? - zdziwiła się, i odruchowo spojrzała na swoje futerko i polizała się po nosie. No zmokła wczoraj, ale raczej się nie zaziębiła... - Nie no, raczej nie jestem. Choć niedawno spotkałam takiego zasmarkanego i agresywnego kotka - przypomniała sobie. No właśnie, miała przecież o nim pamiętać! - Jednak zniknął mi z oczu. Być może, że też się przyplątał w te strony. Bardzo... hm, hm, nieparlamentarny osobnik - lisiczka skrzywiła się leciutko. - I niehigieniczny. - spojrzała na Ushindiego, przekrzywiając łepek. A, tak, pytał o coś.
- Nie mogę wyglądać jak lwiątka, nie jestem przecież lwem! Na dobrą sprawę nie jestem nawet kotem. Jestem pustynnym liskiem - wyjaśniła, strosząc imponujące uszyska i merdając ogonem puchatym na całej długości, nie tylko na pędzelku. Fenkowatość w całej krasie. Uśmiechnęła się do lewka. - I już większa nie urosnę. Nie martw się, ciężka też nie jestem. - Weszła Ushindiemu na grzbiet, starając się mocno trzymać rzeczonego zawiązka grzywy. Jak będzie trzeba, nawet zębami.
Hiraeth - (z jęz. walijskiego) - tęsknota za domem, do którego nie można już powrócić, za miejscem, które być może nigdy nie istniało; nostalgia; smutek z powodu miejsc utraconych (też: a deep, inborn sence of yearning for a home, a feeling, a place or a person that is beyond this plane of existence)

"Kto ci powiedział, że wolno się przyzwyczajać?
Kto ci powiedział, że cokolwiek jest na zawsze?
Czy nikt ci nie powiedział, że nie będziesz nigdy
w świecie
czuł się jak u siebie w domu?"
/S. Barańczak/

Awatar użytkownika
Ushindi
Król
Król
Posty: 609
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 10 lip 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
łowca 1
Łowca 1
zebra
Zebra
Waleczność: 52
Zręczność: 60
Percepcja: 40
Kontakt:

#60

Post autor: Ushindi » 17 lut 2020, 15:28

Zaśmiał się nieco nerwowo w reakcji na pierwsze słowa liska, próbując zapewne zamaskować zakłopotanie wywołane tym, jak niewiele wiedział o innych stadach. Cóż, jak dotąd skutecznie unikał szkoleń z podobnych tematów. Albo nie słuchał zbyt uważnie. Niełatwo stwierdzić tak w stu procentach, gdzie leżała wina.
- Tak, dokładnie. Ta skała, zwana Lwią Skałą, to takie nasze centrum dowodzenia - przyznał. Już chciał powiedzieć, że w zasadzie większość stadnego życia toczy się właśnie tam, że tam mają jaskinie w których mieszkają czy lochy, w których przetrzymują nieproszonych gości - jednak zorientował się, iż stworek ten, nawet jeśli śliczny i uroczy, mały oraz pozornie nieszkodliwy, nadal pozostawał OBCYM. I pomimo otwartego sposobu przyjmowania i gościnności stada, wolałby jednak nie rozpowiadać o nim nazbyt wiele. Może to szpieg? Z jej ślicznym pyszczkiem i niewielkimi gabarytami pewnie byłaby idealna w tej roli! Wzbudzała zaufanie, wszędzie się mogła wcisnąć... O ile to "wszędzie" nie zawierało w sobie rzeki, jak widać.
- Zasmarkany i agresywny kotek? - powtórzył, nieco zaniepokojony ewentualnym spotkaniem z tym osobnikiem. Mógł zarażać... Jednak nic mu nie było wiadomo, aby ktoś taki się pojawił. W wolnej chwili ruszy z tym do Tiba - jeśli zwierz tu był, z pewnością Kanclerz już wiedział, tak więc nie przypuszczał, aby jego drobna zwłoka była aż tak karygodną! - Będe pamiętał, dziękuję za ostrzeżenie.
Po raz niepierwszy poczuł się jak idiota, gdy właśnie usłyszał, że fenek nie jest chory - lecz nie jest, po prostu, lwem. Dlaczego nie pomyślał o tym wcześniej? Lisek pustynny... Brzmiało ciekawie. Skinął delikatnie łebkiem. Zapamięta.
- Przepraszam, nie chciałem cię urazić. Nie spotkałem nigdy wcześniej pustynnego liska... - próbował się wytłumaczyć, bo faktycznie było mu głupio, że założył u Hiraeth chorobę, nie wziąwszy pod uwagę, że przecież na świecie istnieją inne zwierzęta niż lewki.
Nawet przez chwilkę nie pomyślał o tym, iż faktycznie - gdyby była ciężka, oboje mogliby pójść na dno. I spokojnie mogła łapać ząbkami, wciąż miał tą taką magiczną fałdkę tłuszczu i skóry, za którą matki noszą swoje dzieci. Kiedy więc poczuł, iż lisek ulokował się na jego plecach, powoli wyprostował łapy podnosząc się i ruszając w kierunku rzeki.
- Jak to jest żyć na pustyni? - spytał, powolutku przemierzając pierwsze kroki pośród chłodu Rzeki Królów.

Odpowiedz

Wróć do „Sawanna”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość