- Imbir. Och, i marula! Na pewno Nabo ucieszyłby się z dorodnego owocu w ramach przeprosin za spóźnienie... - szeptała do siebie, myśląc na głos. Spojrzała następnie odruchowo w miejsce, gdzie zostawiła kompana, mając nadzieję, iż jej nie usłyszał. Jeszcze gotów byłby pomyśleć, iż to z jego powodu zwlekała z wizytą u tłuścioszka, nie zaś z winy własnego strachu przed rozmową z nim.
Podniosła łeb. Zdecydowanie do najbliższych drzew było sporo drogi, tak więc postanowiła skupić siły na imbirze. I chociaż to korzeń był dla niej najważniejszy, nie leżał na wierzchu. Skupiła się na zielonych częściach rośliny, na podłużnych listkach ulokowanych po przeciwnych stronach łodygi jakoby w dwóch rzędach, na różowawych zazwyczaj kwiatach zwieńczających roślinę.
21, 87, 45
W końcu fiołkowym ślepiom samicy ukazało się nieduże skupisko rośliny, której poszukiwała. Uśmiechnęła się szeroko, powolutku i ostrożnie podkopując delikatnie ziemię pod jedną z roślin, by następnie możliwie najdelikatniej wydostać ją z podłoża, nie uszkadzając przy tym sąsiadujących roślin. Wygrzebała kłącze, oddzieliła je od reszty rośliny, którą zakopała z myślą o Kręgu Życia. Niechaj nawozi resztę sawanny! Wsunęła delikatnie korzeń do torby.
- Jak nie masz nic przeciwko podeszłabym do tamtych drzew. Nie uciekniesz przez ten czas? - krzyknęła w kierunku samca, gestem głowy wskazując na zarys drzew. Miała nadzieję, że to faktycznie marula a nie jakieś podłe akacje czy inne, bo byłby ładny wstyd...
+1x imbir / źródło





















