x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Kąpielisko

Sięgające po horyzont połacie bujnych traw stanowią królestwo zwierząt kopytnych. Przemierzają je wielotysięczne stada zebr i antylop, a czasem pojawiają się także większe ssaki jak żyrafy czy słonie. Przyciąga to drapieżników, liczących na udane polowanie. Gdzieniegdzie występują pojedyncze akacje i baobaby, w których cieniu można ukryć się przed upałem.

Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Awatar użytkownika
Shanteeroth
Posty: 995
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 04 sie 2015
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
Waleczność: 40
Zręczność: 55
Percepcja: 60

Re: Kąpielisko

#71

Post autor: Shanteeroth » 27 lut 2020, 23:33

Słysząc odpowiedź samca uśmiechnęła się z wdzięcznością, skinąwszy mu przy tym lekko głową w podzięce. Cieszyła się, że wykazał się wyrozumiałością - wszak wcale nie musiał tak pozytywnie tego przyjąć, lecz mógł kręcąc nosem wyrazić swoją dezaprobatę. Tymczasem jednak jego postawa zdawała się być szczerą, co ucieszyło srebrną. Błysnęła radośnie fioletowymi oczyma (tak, jej oczy wiecznie błyszczały, dając upust pozytywnym emocjom kłębiącym się w jej umyśle), by zaraz odsunąć się nieco wgłąb najwyższych traw. Próbowała sobie przypomnieć, co o roślinach rosnących pośród sawanny podpowiadał jej Daktari - a wolała, by Hatimakali nie musiał oglądać jej krzywych min, zdradzających, jak trudno przychodzi jej myślenie. Cóż, dojdzie kiedyś do wprawy, w końcu sprawowała swoją funkcję raptem od chwili! Nie mogła od razu wszystkiego idealnie spamiętać, czyż nie?
- Imbir. Och, i marula! Na pewno Nabo ucieszyłby się z dorodnego owocu w ramach przeprosin za spóźnienie... - szeptała do siebie, myśląc na głos. Spojrzała następnie odruchowo w miejsce, gdzie zostawiła kompana, mając nadzieję, iż jej nie usłyszał. Jeszcze gotów byłby pomyśleć, iż to z jego powodu zwlekała z wizytą u tłuścioszka, nie zaś z winy własnego strachu przed rozmową z nim.
Podniosła łeb. Zdecydowanie do najbliższych drzew było sporo drogi, tak więc postanowiła skupić siły na imbirze. I chociaż to korzeń był dla niej najważniejszy, nie leżał na wierzchu. Skupiła się na zielonych częściach rośliny, na podłużnych listkach ulokowanych po przeciwnych stronach łodygi jakoby w dwóch rzędach, na różowawych zazwyczaj kwiatach zwieńczających roślinę.

Shanteeroth wyrzuca 3d100:
21, 87, 45
2 sukcesy

W końcu fiołkowym ślepiom samicy ukazało się nieduże skupisko rośliny, której poszukiwała. Uśmiechnęła się szeroko, powolutku i ostrożnie podkopując delikatnie ziemię pod jedną z roślin, by następnie możliwie najdelikatniej wydostać ją z podłoża, nie uszkadzając przy tym sąsiadujących roślin. Wygrzebała kłącze, oddzieliła je od reszty rośliny, którą zakopała z myślą o Kręgu Życia. Niechaj nawozi resztę sawanny! Wsunęła delikatnie korzeń do torby.
- Jak nie masz nic przeciwko podeszłabym do tamtych drzew. Nie uciekniesz przez ten czas? - krzyknęła w kierunku samca, gestem głowy wskazując na zarys drzew. Miała nadzieję, że to faktycznie marula a nie jakieś podłe akacje czy inne, bo byłby ładny wstyd...

+1x imbir / źródło
Obrazek

Awatar użytkownika
Hatimakali
Posty: 70
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 22 kwie 2016
Zdrowie: 100
Waleczność: 70
Zręczność: 55
Percepcja: 25
Kontakt:

#72

Post autor: Hatimakali » 28 lut 2020, 1:46

- Prędzej sama się zgubisz niż ucieknę - zaśmiał się podnosząc łeb. Wcale nie miał jej za złe, iż spełnia się ona w swoim zawodzie. Zyska też trochę więcej cennego czasu do namysłu, a tego właśnie było mu teraz trzeba. Znowu zerknął w toń. Iskrzące się małe punkciki odbitego nieboskłonu w falującej wodzie uspokajały go. Delikatny zimny wiatr wciąż raz za razem zdmuchiwał kosmyki z grzywy wprost na jego nos i oczy przesłaniając mu co chwila wizję, lecz nie przeszkadzało mu to. Był teraz sam, podróżował myślami daleko za horyzont gór, które niedawno przebył. Teraźniejszość umykała mu, przesypywała się niczym piasek przez wysunięte pazury. Przymnkął oczy wytężając pamięć. Starał się omijać złe wspomnienia, szukał czegoś konkretnego. Marszcząc pysk znowu plusnął łapą w wodzie jakby coś mieszając. Wracał do młodzieńczych lat, gdy matka zostawiała go u Starego Jednozębego lwa. Może i wydawał się on lekko ekscentryczny a jego wypowiedzi wyrwane z kontekstu, jednak miał sentyment do tamtych dni, dni gdy wszystko było takie proste i niewinne. Odtrącał wracające wizje krwawych starć, nie ich teraz potrzebował, potrzebna była mu teraz porada, porada co robić gdy niespodziewanie zyskał możliwość znalezienia domu na nowo.
Westchnął przeciągle. Nikt nie podejmie za niego decyzji, nikt nie zaplanuje posunięć. To nie była gra, w którą gotów był teraz grać. Nigdy nie będzie gotowy, zbyt wiele czasu spędził tracąc zmysły w odosobnieniu, jak ten włóczykij idący niezbadanymi ścieżkami co trafił nagle na nieznaną ale twardą drogę. Podąży nią? Chyżym krokiem będzie śledził trakt, czy znowu ruszy na przełaj?
Zatrząsł się jak w jakichś konwulsjach. Bał się? Każdy się czegoś boi, prawda? Inni boją się śmierci - on nią pogardza. Strach przed interakcją niesamowicie go krępował, pewna nabyta aspołeczność nie dawała się przełamać. Ale teraz walczył z nią. Z nią... Dzięki niej...? Napotkana dziwnym trafem samica pomagała mu się przełamywać. I co ciekawe, to właśnie przypadkowe spotkania wpływają na nasze życie, nieprawdaż?
Znowu napił się z rzeki zwracając wzrok ku gwiazdom.
To był znak, prawda?
Czyżby to stary lew czuwał nad nim, jak mentor nad swoim uczniem? Oby tak było. Postanowił zaufać losowi, choćby był ślepy - i dać się pokierować tej lwicy.

Awatar użytkownika
Shanteeroth
Posty: 995
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 04 sie 2015
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
Waleczność: 40
Zręczność: 55
Percepcja: 60

#73

Post autor: Shanteeroth » 28 lut 2020, 10:37

Chociaż się do tego nie przyznała (prawdopodobnie nawet przed samą sobą) faktycznie tego się obawiała. Obawiała się, iż się zgubi. Niby głupotka, bo przecież za pomocą węchu zapewne odszukałaby Hatimakaliego bez większych trudności, zresztą drzewa nie były znowu aż tak daleko. Zaśmiała się cicho na jego słowa, serdecznie - aczkolwiek czaiła się w tym śmiechu z trudem uchwytna, ledwo zauważalna nutka pewnej nerwowości.
A potem ruszyła truchtem (kłusem?) w kierunku majaczących, ciemnych sylwetek drzew. Uważała oczywiście, aby po drodze nie zniszczyć innych cennych roślinek, a że było ciemno i niekoniecznie dostrzegała świat takim, jakim był - wolała uważać na wszystko, bo nie skupiając się zbytnio na tym, co pod łapami, nie rozróżniała poszczególnych traw czy łodyg. Nastawiona była na cel! I kiedy już znalazła się pod jednym z drzew, przyjrzała mu się uważniej...

Shanteeroth wyrzuca 3d100:
4, 75, 77
1 sukces

Niestety, zdecydowanie nie była to marula. Miała cichą nadzieję, że zajęty swoimi myślami Hati nie zorientuje się, iż Shanteeroth podbiegła do byle akacji. Przełknęła ślinę, wzrokiem wyszukując kolejnego drzewa. Była niemal pewna, że to położone raptem z dziesięć metrów dalej było odpowiednim! Tylko czy doszuka się w tej ciemnicy jakichś owoców? Ruszyła ku niemu, ostrożnie stąpając po podłożu. Nie doszukała się jednak żadnych spadów, zaiste jakieś roślinożerne stworzonko było tutaj z przyjaciółmi na imprezce raptem chwilę temu. Zadarła zatem głowę, wypatrując żółtych bombeczek pośród gałęzi, najlepiej tych położonych jak najniżej.

Shanteeroth wyrzuca 3d100:
40, 19, 89
2 sukcesy

Jej oczom ukazał się żółtawy prześwit. Uśmiechnęła się pod nosem. Nie był nazbyt wysoko. Mimowolnie zaśmiała się pod nosem na wspomnienie kaskaderskich popisów z udziałem jej i Nabo, kiedy to wspinała się po podobny owoc. Teraz nie było przy niej druha, na którego grzbiet mogłaby się wspiąć, toteż musiała rozegrać to inaczej. Na jej szczęście gałąź znajdowała się całkiem nisko, do tego marulka kusiła swoimi krągłościami nieopodal pnia. Postanowiła zatem wziąć w pyszczek dość solidny kijaszek, następnie wspięła się przednimi łapami na pniu i wyciągnęła tak bardzo, jak tylko potrafiła. Nieco nieporadnie machała głową, by jednak ostatecznie uderzyć z wyczuciem owoc, który widocznie był już na tyle dojrzałym, iż wystarczyło, aby puścił gałązki i upadł na trawę. Dobrze, że było tu jej pełno - przynajmniej nie obił się nadto, aczkolwiek dla poczciwego Nabo zaiste nie zrobiłoby to większej różnicy.
Spełzła powoli z pnia, odrzuciła kij na bok, delikatnie podniosła owoc i wsunęła go do sakwy. W porządku, przyjaciel na pewno ucieszy się na ten skromny podarek! Zaraz, zaraz... Z tego, co jej świtało, w lesie było tych drzew o wiele więcej. Więcej drzew oznaczało więcej owoców... Kusząca wizja, z całą pewnością mniejsza konkurencja do owoców, skoro jest ich więcej! Większa szansa, że załapie się na świeże marulki bez aż takich wysiłków! O tak, odszuka tam swoje źródło zasobów... kiedyś.
Z uśmiechem wróciła do rozkoszującego się spokojem Hatimakaliego.
- Jestem - zadeklarowała, troszkę bez sensu, bo lew z pewnością dawno już zauważył, iż powróciła. Uśmiechnięta od ucha do ucha - zapewne zbiory przebiegły pomyślnie!

+ 1x marula
Obrazek

Awatar użytkownika
Hatimakali
Posty: 70
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 22 kwie 2016
Zdrowie: 100
Waleczność: 70
Zręczność: 55
Percepcja: 25
Kontakt:

#74

Post autor: Hatimakali » 28 lut 2020, 11:15

Tak, zdecydowanie była to najlepsza opcja. Skoro los sam podsuwa mu takiego przewodnika, to musi skorzystać, tak więc nie będzie już dłużej uciekał od odpowiedzialności, szczególnie gdy trafił w tak przyjazne miejsce. Zastrzygł uszami. Nie słyszał by Shanti wracała już ze swoich poszukiwań, tak więc mógł myśleć głośno.
- Rozmowa z tymi starymi lwami mnie po prostu przerasta. - westchnął cicho. Szacunek jak i obawa przed ich doświadczeniem przeplatały się, wiedział że w końcu zapytają go o powód opuszczenia rodzimych ziem i tak długiej tułaczki. A on nie mógł się tak po prostu przyznać nieznajomym. Westchnął boleśnie. To jest komplikacja nie do przejścia.
- Ale rozpoczynać od półprawdy czy nawet kłamstwa, nie tak to powinno wyglądać... - - schował pysk w łapach jakby że wstydu. Czuł się jakby ktoś go oceniał, stał za nim i czytał jego myśli mając wydać wyrok. Wyrok, który nie byłby pozytywny w żadnym zakresie. Obrócił się na bok przewalając cielsko na prawo. A może nie zapytają? Może pozwolą zachować to dla niego samego. Może to go uratuje? Parsknął jakby dziabnięty.
Znowu zatrzygł uszami, wracała. Nie ruszył się dopóki się nie odezwała. Leżał dalej na boku wpatrując się w powoli sunącą rzekę, jakby ta miała swym szumem zdradzić mu odpowiedź. Gdy tylko lwica oznajmiła swój powrót podniósł się z ziemi wciąż spoglądając w toń, po czym po chwili odwrócił się w stronę samicy.
- I jak, zbiory okazały się udane? - zapytał widząc jej uśmiech. Spodziewał się tylko pozytywnej odpowiedzi, bo jej humor i ton zdradzały, że znów się jej powiodło, jednak wolał i tak dać się jej wypowiedzieć. W końcu przecież miał z kim normalnie, bezstresowo porozmawiać a takiej okazji nie warto było tracić, nie będzie przecież trwała wiecznie.

Awatar użytkownika
Shanteeroth
Posty: 995
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 04 sie 2015
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
Waleczność: 40
Zręczność: 55
Percepcja: 60

#75

Post autor: Shanteeroth » 28 lut 2020, 12:35

Shanteeroth nie miała pojęcia, jakie myśli nękały jej towarzysza. Owszem, podejrzewała, że ma on za sobą sporo doświadczeń, zapewne w dużej mierze przykrych, niemniej nie była typem osoby, który naciska na wyznania. Przekonanie, iż jeśli ktoś jej dostatecznie zaufa i odczuje konieczność otwarcia się przed nią sam ją o tym zawiadomi, towarzyszyły niemal pięcioletniej samicy w zasadzie od zawsze. Paradoksalnie prawdopodobnie z tego właśnie powodu sporo istot gdzieś tam się przed nią otwierało, nie czując żadnej presji z jej strony. Szanowała, iż nie każdy musi chcieć się uzewnętrzniać, w pełni akceptowała istnienie także tych, którzy nie lubią rozmawiać o swoich problemach.
- A-ha! - potwierdziła pogodnie, siadając niedaleko lwa i poklepując z pewną dumą coraz pełniejszą sakwę. W sumie dobrze, że miała okazję w praktyczny sposób "pozbyć się" aloesu - dzięki temu zwolniło jej się nieco miejsca na inne zioła, których nie miała wcześniej okazji spotkać. Z każdymi kolejnymi zbiorami nabierała nowych doświadczeń i uczyła się roślin od strony praktycznej, wszak czym innym jest zasłyszeć o wyglądzie i właściwościach od mądrego Dakteriego, czym innym zaś samodzielnie poobracać dane ziółko pomiędzy palcami, poznać jego zapach, dotknąć liścia... - Znalazłam ładny korzeń imbiru, zawsze się przyda. No i nawet dojrzały owoc maruli, z którego z pewnością ucieszy się Nabo, mój przyjaciel - wyjaśniła, puszczając łapkę z sakwy i odstawiając ją z powrotem na podłoże.
Przekrzywiła delikatnie łebek z zainteresowaniem.
- Mam nadzieję, że nie wynudziłeś się za wszelkie czasy? - spytała. Nie wiedziała, jak wiele czasu zajęło jej dotarcie do drzew, zerwanie owocu i powrót, wszak nie skupiając się na upływie kolejnych sekund kompletnie pogubiła jakąkolwiek rachubę.
Obrazek

Awatar użytkownika
Hatimakali
Posty: 70
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 22 kwie 2016
Zdrowie: 100
Waleczność: 70
Zręczność: 55
Percepcja: 25
Kontakt:

#76

Post autor: Hatimakali » 28 lut 2020, 13:41

Podniósł brew na wieść o owocu maruli. To drzewo było wszędzie, niesamowita jego powszechność wciąż go zadziwiała, nieważne gdzie się nie udał zawsze tam rosło, nieważne jak duże połacie terenu pokonał, czy to pustynie czy góry - wszędzie zawsze znajdowało się choć jedno z nich. Jeszcze raz zlustrował samicę zatrzymując wzrok na torbie, że też chciało się jej dźwigać tak wypakowany pakunek. Oczywiście było to praktyczne, skoro była medykiem czy inną zielarką na pewno dobrze, że miała wszystko pod łapą, w razie czego nie musiała biegać szukać ziół tylko po prostu pomóc. Jak z jego raną. Spojrzał na rozcięcie na udzie. Trochę zabrudziło się piaskiem, gdy legł na boku, jednak wciąż był tam obecny wydatkowany mu aloes. Siadł by nachylić się nad cięciem i już wystawił język by instynktownie przelizać ranę, jednak zatrzymał się na chwilę i spojrzał na towarzyszkę chowając jęzor. Skoro przesmarowała ją, to znaczy że lepiej by póki co dał czas temu środkowi działać.
- Brawo, czyli jednak ta wyprawa w jakiś sposób jest dla Ciebie owocna - zażartował uśmiechając się nonszalancko jakby chcąc odwieść uwagę od swoich wcześniejszych poczynań względem jej leczniczego dzieła.
- Hmpf, wcale jakoś długo Cię nie było, szybko znalazłaś to czego szukałaś, chyba masz to już we krwii. - zarzucił łbem by odgarnąć kosmyki wchodzące mu na oczy. - A więc tak nazywa się ten przyjaciel, o którym już tyle razy zdążyłaś wspomnieć? Chyba dobrze się znacie, skoro aż tak o niego dbasz. - stwierdził jakby pytając. Czyżby był to jakiś inny zielarz, któremu coś obiecała w zamian za naukę, czy może po prostu znajomy? A może to ktoś więcej niż przyjaciel? W sumie nie była to jego sprawa, nie chciał też pytać wprost bo zdawało mu się, iż mimo jej pogody ducha mógłby ją takimi pytaniami urazić. A ze wszystkiego najmniej chciał zrazić do siebie tę pomocną samicę.

Awatar użytkownika
Silver Hunter
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 803
Gatunek: Gepard grzywiasty
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 25 lip 2017
Specjalizacja:
łowca 1
Łowca 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 39
Zręczność: 61
Percepcja: 35
Kontakt:

#77

Post autor: Silver Hunter » 28 lut 2020, 17:28

Silver wybrał się na samotną przechadzkę wzdłuż rzeki. Dotarłszy do plaży ujrzał czarnogrzywego lwa i szarą lwicę z czarną grzywką, którzy prowadzili swobodną konwersację nad rzeką. Gepard poszedł bliżej.
- Witajcie. Wy nie stąd, prawda? - zapytał przyglądając im się podejrzliwie, bowiem był pewien, iż nigdy dotąd ich nie widział.
Zaczekaj nad brzegiem rzeki - wkrótce przypłynie ciało twojego wroga.

Obrazek

Awatar użytkownika
Shanteeroth
Posty: 995
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 04 sie 2015
Specjalizacja:
medyk 2
Medyk 2
Waleczność: 40
Zręczność: 55
Percepcja: 60

#78

Post autor: Shanteeroth » 28 lut 2020, 19:37

/ post na szybko, bo robię pięćset rzeczy na raz :ashamed:

Zaśmiała się ciepło, kiedy Hatimakali zaserwował jej sucharka. Lubiła takie. Zresztą... Cóż, chyba nie było tajemnicą najmniejszą, iż Shanteeroth bawiło niemal wszystko. Zdecydowanie wolała się radować i gdyby mogła, obdzieliłaby swoją pogodą ducha calutki świat - aby każdy mógł się rozkoszować każdym dniem z równą lekkością, jak ona sama.
- Albo jesteś moim szczęśliwym talizmanem - odparła na dalsze słowa lwa, puszczając ku niemu porozumiewawcze oczko w pakiecie z posłanym ciepłym uśmiechem. Faktycznie, ostatnio zadziwiająco dobrze jej szło, chociaż jeszcze nie tak dawno temu nijak jej nie wychodziło. Może dochodziła do jakiejś wprawy? A może Przodkowie dostrzegają jej dobre intencje i ułatwiają poszukiwania? - Hmm, no czy tak dobrze, to nie wiem... - przyznała, rumieniąc się nieco. Na szczęście szara sierść na polikach ładnie to zamaskowała. - Po prostu lubię spędzać z nim czas. A z owoców maruli robi taki fajny napój, rozluźniający i orzeźwiający. Jeśli masz ochotę spróbować, Nabo na pewno nie pogardzi jeszcze jednym kompanem do picia - skinęła na koniec łbem, jakby chcąc samej sobie potwierdzić prawdziwość tegoż przekonania.

I może powiedziałaby coś jeszcze, gdyby nie jasna sylwetka, która wyłoniła się z mroku niczym zjawa. W pierwszym odruchu wiecznie nieuważna Shanteeroth podskoczyła, potem jednak zorientowała się, iż to w pełni żywy kocur - zaśmiała się więc sama z siebie. Spojrzała na Silvera z uśmiechem, potakująco skłoniwszy łebkiem. No, to teraz Hati będzie mógł podziwiać jej naiwność i szczenięcą beztroskę w nieco innym wydaniu.
- Dzień dobry... wieczór... - w sumie nie miała pewności, jak powinna się przywitać, wszak na 'dzień dobry' było jeszcze za wcześnie, na 'dobry wieczór' natomiast już chyba nieco nazbyt późno. Uśmiechnęła się przepraszająco, zupełnie, jakby dziwna pora doby była jej winą. Ulżyło jej na duszy, że ujrzała żywego członka stada. Widocznie Lwioziemcy wiedzą już o wodopoju i nie zamierzają korzystać z jego trujących wód. - Jeśli pytasz o przynależność do stada, masz rację. Nie mamy jednak złych zamiarów, jak tylko zrobi się widno chcielibyśmy odwiedzić mojego druha, niejakiego Nabo. Mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko? Ach, tak, prawda! Jestem Shanteeroth, to zaś mój przyjaciel... - spojrzała kontrolnie na niego. Czy chciałby, aby podzieliła się jego prawdziwym imieniem czy raczej tym drugim? No, cóż, postanowiła postawić na szczerość licząc, iż nie zrazi do siebie kompana. - Hati. - Czyż to nie sprytne? Nie podała całego imienia, ha, ależ była podstępna! Przecież nie skłamała!
Obrazek

Awatar użytkownika
Hatimakali
Posty: 70
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 22 kwie 2016
Zdrowie: 100
Waleczność: 70
Zręczność: 55
Percepcja: 25
Kontakt:

#79

Post autor: Hatimakali » 28 lut 2020, 23:52

Lubił gdy się śmiała, świat wydawał się wtedy taki przyjazny, pogodny, żywy. Zdecydowanie preferował te białe szczerzące się pod fioletowymi ślepkami kiełki od zamartwiania się i rozpatrywania minionych dni. Aura lwicy napawała go jakimś dziwnym optymizmem, było mu po prostu... lżej? Tak, to chyba właściwe słowo.
Uniósł ponownie brew gdy nazwałą go "talizmanem". Pokręcił lekko łbem uśmiechając się gdy poddała swoje możliwości w wątpliwość. Przecież doskonale musiała dawać sobie radę sama i wcześniej, ba, to raczej pomimo jego obecności odnajdywałą to czego szukała. To musiała być już zasługa doświadczenia, niańczyć jakiegoś obcego lwa i przy okazji zbierać zioła i inne rośliny potrzebne medykowi, nie ma tu przecież żadnych wątpliwości!
Chciał coś rzec, jednak oboje zaskoczeni zostali przez nieznajomego. Nie dał się jak lwica aż tak zaskoczyć, jednak momentalnie wbił oczy w geparda. Zlustrował go od pyska po ogon zastanawiając się, czy wszystkie zwierzęta w tej krainie są jak zebry bez pasów. Choć on miał pasy... i cętki od połowy ciała. No cóż, dziwna jest ta okolica, nie spotkał jeszcze tyle różnych zwierząt o popielistym, lub jak kto woli - księżycowym - futrze, w jednym miejscu na raz. Wstał i naprężył się jakby dając do zrozumienia, że nie boi się konfrontacji, jeżeli do takowej dojdzie. Wciąż bacznym spojrzeniem lustrował zebrowatego w połowie geparda.

Poczekał, aż Shanti przywita się z gepardem, przy czym skłonił łeb dotykając nosem ziemi. Ponownie skłonił się, gdy przedstawiła go nieznajomemu. Nie podała jednak pełnego imienia a jedynie pierwszy człon. Jak widać mimo swego roztrzepania wcale nie była taka nierozgarnięta, widać domyśliła się, że lew mógłby nie chcieć dzielić się swoją tożsamością z każdym napotkanym nieznajomym.
- Tak jak powiedziała moja towarzyszka nazywam się Hati, zmierzamy w stronę Lwiej Skały - zerknął w stronę pary fiołkowych oczu jakby dając do zrozumienia, że podjął decyzję by iść z nią dalej - i skoro znasz już nasze imiona, to może uraczysz nas swoim?
Siadł naprzeciw geparda przywdziewając lekki, pogodny uśmiech. Uczył się od swojej nowej znajomej, choć faktycznie chyba wolałby pozostawić resztę konwersacji włąśnie jej, mimo wszystko zdecydowanie bardziej ufał zdolnościom porozumiewawczym lwicy - nie tylko była miejscowa, do jakiegoś stopnia oczywiście, ale też znała zwyczaje i po prostu była wygadana. Ze swoim uśmiechem nie mogła wpakować tej dwójki w tarapaty, prawda?

Awatar użytkownika
Silver Hunter
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 803
Gatunek: Gepard grzywiasty
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 25 lip 2017
Specjalizacja:
łowca 1
Łowca 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 39
Zręczność: 61
Percepcja: 35
Kontakt:

#80

Post autor: Silver Hunter » 29 lut 2020, 15:53

- Jestem Silver Hunter. Nabo to mój znajomy. Chcecie żebym was do niego zaprowadził? - zapytał. Wciąż pozostawał czujny, jednak nieco się odprężył o czym świadczył lekki uśmiech, jaki pojawił się na jego pysku.
Zaczekaj nad brzegiem rzeki - wkrótce przypłynie ciało twojego wroga.

Obrazek

Odpowiedz

Wróć do „Sawanna”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości