x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Urwisko

Płynąca tędy od wieków rzeka wyżłobiła głęboką, żyzną dolinę. W miękkiej ziemi można wykopać jamę, zapewniającą bezpieczne schronienie, niewidoczne zarówno z góry kanionu. Strome zbocza stanowią dla ptaków dogodne miejsce do zakładania trudno dostępnych gniazd.

Awatar użytkownika
Mkali
Posty: 109
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 10 lip 2019
Kontakt:

Re: Urwisko

#101

Post autor: Mkali » 27 cze 2021, 22:34

Nowa Fabuła

Świt nad Lwią Krainą. Rok temu nawet by nie przypuszczał, jak piękny pewnego dnia może być to dlań widok, w końcu mógł takowy obserwować w zasadzie każdego poranka - naturalnie jeśli chciało mu się o tak wczesnej porze opuszczać przytulną jaskinię... co w praktyce nie zdarzało się zbyt często.
Teraz jednak, po kilku miesiącach egzystowania pośród nigdy nieopadających mgieł czy innych wyziewów moczarów i dość wyraźnej niekiedy niepewności, czy następnego dnia będzie w ogóle znajdował się na należącej do żywych stronie wieczności, obserwowanie muskanego pierwszymi promieniami słońca krajobrazu jawiło mu się jako luksus. Przesunął więc wzrokiem po wąwozie, kierując spojrzenie w stronę Drzewa Życia i wędrując nim aż do wznoszącego się w oddali masywu Lwiej Skały wznoszącego się nad sawanną, pocierając przy tym w zamyśleniu wiszący na szyi stary medalion. Wytarty już nieco kawałek polerowanego drewna, trzymał się na wymienianym wielokrotnie w ostatnim czasie rzemieniu, wciąż ukazując znajdujące się na jego frontonie stylizowane słońce - symbol stada jego Przodków, w którym dane mu było się urodzić i spędzić młodość, a którego zagładę przyszło mu oglądać, i to w zasadzie po dwakroć.
Teraz, gdy na Lwiej Skale, miast złotego słońca, krzyża Pierworodnych czy emblematu Strażników wisiała niczym proporzec lwia skóra poznaczona dziwacznymi wzorami, a po jej salach i jaskiniach snuły się wciąż echa barbarzyńskich praktyk najeźdźców i bytujących tam jeszcze wcześniej złowrogich sił, co raz częściej nachodziły go myśli, czy aby Lwia Ziemia nie przeszła już na dobre do historii.
W prawdzie w grupie, którą po zaginięciu Kanclerza przyszło mu zarządzać znajdowali się niegdysiejsi członkowie stada, trudno jednak powiedzieć, czy ktokolwiek prócz ich szamana, znającego na wyrywki chyba wszystkie aspekty lwioziemskiej kultury, wiedział jak to wszystko powinno wyglądać. Nawet on sam znał główne legendy, trochę protokołów i nieco faktów z życia swych poprzedników - tyle, ile wraz z resztą rodzeństwa miał okazję wchłonąć podczas pobierania nauk. Należeli jednak do kolejnego pokolenia, znającego stado jedynie w formie, którą przyjęło po Powodzi - a i tak tamte dni jawiły mu się teraz jako inna rzeczywistość, niemalże jak gdyby należały do życiorysu kompletnie innego lwa. Najazd i trwające po nim miesiące ukrywania się, ucieczki i walki przekształcuły Krainę, wraz ze chyba wszystkimi jej mieszkańcami, oddzielając to co było grubą krechą złożoną z zamętu i chaosu wojny - jeśli tak określić można konflikt, w którym jedna ze stron parła do przodu niczym niepowstrzymana, przynajmniej z początku, siła natury.
Czasy się zmieniły, zmienił się również on sam, nie tylko po to by samemu przetrwać, lecz również by skutecznie chronić i prowadzić tych, którzy mu zaufali. Udało mu się tego zaufania nie zawieźć wtedy, gdy wszędzie dookoła krążyli wrogowie, zapewne więc poradzi sobie teraz, gdy nastał czas względnego spokoju, choć zasady gry uległy zmianie - wtedy chodziło po prostu o to, by przeżyć, teraz zaś musieli zbudować na pogorzelisku coś nowego. Na całe szczęście nie był w tym dziele osamotniony - ostatnie miesiące wypróbowały wszystkich i wskazały mu tych, na których mógł zawsze i bez żadnych zastrzeżeń polegać.
Po raz ostatni potarł medalion i spojrzał na stanowiący ich obecną siedzibę Wąwóz. Wschody słońca w tych regionach trwały krótko, ten zaś miał się już ku końcowi - za chwilę trzeba będzie ruszyć się i zacząć nowy dzień.

Awatar użytkownika
Haki
Posty: 610
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 22 kwie 2017
Specjalizacja:
wojownik 3
Wojownik 3
Niezłomna wola
Potęga Przodków
Pierwotny Szał
Szarża
Druga Skóra
Druga skóra
rzemieślnik 3
Rzemieślnik 3
zbieracz
Zbieracz
garbarz
Garbarz
zbrojmistrz
Zbrojmistrz
Zdrowie: 100
Waleczność: 68
Zręczność: 59
Percepcja: 30
Kontakt:

#102

Post autor: Haki » 28 cze 2021, 0:02

Kupa niezbyt ładnych kamieni z kilkoma jaskiniami. Podczas swoich podroży przywykł do nieco innych warunków, ale była to miła odmiana w porównaniu do bagien. Przynajmniej było sucho. Ostatni tydzień Haki spędził na patrolowaniu krainy. Była to jedna, długa wyprawa podczas której lew przetrząsnął sporą część krainy i wracał, żeby złożyć raport. Z jednej strony nie do końca rozumiał dlaczego postanowił przyłączyć się do Mkaliego i jego wesołej kompanii. Być może nadszedł dla niego ten czas, kiedy żądza przygód zaczyna ustępować chęci znalezienia sobie jakiegoś wygodnego kąta? Kiedy ujrzał siedzącą na urwiskiem postać księcia, ucieszył się w duchu, że nie będzie musiał wlec się na samą górę i przyśpieszył kroku.
-Gdybyśmy byli w Kanionie, pomyślałbym, że szykujesz się, żeby pójść w ślady Mufasy. Tylko w takim razie to ja musiałbym być Skazą... - rzucił wesoło, po czym przystanął przed Mkalim.
-Wyjątkowo ładny widok jak na stertę kamulców z wielką dziurą po środku- dodał tym samym tonem co poprzednio, jednocześnie przerzucając spojrzenie na rozciągający się pod nimi Wąwóz.

Awatar użytkownika
Malahir
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 320
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 55
Zręczność: 50
Percepcja: 45
Kontakt:

#103

Post autor: Malahir » 28 cze 2021, 1:19

Tutejszej kupie kamieni daleko było od złocistej sawanny, za którą podczas tkwienia w kryjówce na moczarach tak bardzo tęsknił, lecz czarnogrzywy dziękował Przodkom za możliwość ponownego poczucia pod łapami twardego, suchego gruntu. Bez smrodu gnijących roślinnych resztek, dokuczliwego robactwa, mgły ograniczającej widoczność i ciągłej obawy, że z pobliskich krzaków może wyskoczyć jakiś krwiożerczy barbarzyńca.
Malahir patrolował wąwóz, odruchowo wypatrując czegokolwiek, co mogłoby świadczyć o nadciągających wrogach. Trudno było uwierzyć, że ot po prostu się wycofali. I dziwnie było móc teraz tak stąpać pewnie po ziemi, bez wzmożonej czujności i pilnowania się, by nie zdradzić swojej pozycji choćby jednym szmerem. To w sumie straszne, nie móc się na nowo przyzwyczaić do czegoś, co niegdyś było całkowicie normalne.
W końcu jego łapy poniosły go nieopodal miejsca, gdzie do obserwującego wschód słońca księcia dołączył właśnie Haki. Zielonooki odrzucił kilka niesfornych kosmyków z oczu, by zmierzyć obu samców przeciągłym spojrzeniem, następnie pomaszerował bliżej w ich stronę. Zatrzymał się kilka kroków od nich i skłonił do nich lekko głowę. W stronę Mkaliego nieco niżej, niż ku brązowemu - ot z przyzwyczajenia. Lwia Ziemia może już nie istniała, lecz jasnowłosy i jego rodzeństwo wciąż byli dla niego książętami, którym należy się szacunek.
- Witam - rzucił przy tym zwięźle. Nigdy nie był gadatliwy, a ostatnimi czasy mówił jeszcze mniej, zazwyczaj po prostu wtedy, gdy ktoś go o to poprosił. Kolejny nawyk, którego trudno będzie się pozbyć.
Zielone ślepia przemknęły po sylwetkach pozostałych lwów i mimowolnie powędrowały ku charakterystycznej skale, która kiedyś była jego domem. Westchnął pod nosem, mimowolnie zastanawiając się, ile z niego zostało.

Awatar użytkownika
Mkali
Posty: 109
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 10 lip 2019
Kontakt:

#104

Post autor: Mkali » 28 cze 2021, 9:38

Od podziwiania kupy kamieni rozpościerającej się pośród sawanny, posiadającej również inne, niekiedy bardziej nobilitujące nazwy oderwały go szelesty towarzyszące przemieszczaniu się czyjejś persony przez trawy, zwiastujące w tym wypadku pojawienie się Hakiego. Nie był do końca pewien czemu brązowogrzywy przyłączył się do nic po zaginięciu Kanclerza, był jednak wdzięczny Przodkom, jak i samemu lwu, że tak się stało - jako współpracujący niegdyś z władzami Lwiej Ziemi informator, miał spore doświadczenie w zbieraniu danych i prowadzeniu samotnych długodystansowych działań również na nieprzyjacielskim terytorium, co dla mogącego opuszczać bagno na szybkie i precyzyjne rajdy grupy okazało się być kluczowe. Poza tym miał również poczucie humoru - rzecz nader istotna, jeśli próbuje się zachować równowagę psychiczną podczas wielomiesięcznego koczowania na moczarach.
- No nie wiem... to w końcu mój pradziadek, a pewne rzeczy zostają w rodzinie... - zmierzył go takim wzrokiem, jak gdyby już szacował trajektorię jego lotu prowadzącą nad krawędzią wąwozu, po czym porzucił przybraną minę i uśmiechnął się przyjaźnie.
- Ale prawda, całkiem estetyczny widoczek, szczególnie przy odpowiednim oświetleniu. - przyznał. Te skalne ściany służyły im już niegdyś za schronienie, i przy dobrych wiatrach będą służyć za takowe również teraz. Może i brak im było majestatu Skały, a wnętrze wąwozu nie oferowało zbyt bujnej roślinności, jednak odchodzące od wielkiej dziury, mniejsze jamy zwane na co dzień jaskiniami dawały lepsze warunki do obrony (szczególnie że w jednej z nich znajdował się zapewniający świeżą wodę podziemny wodospad), no i nie przyciągały tak skutecznie spojrzeń wszystkich istot w promieniu dnia drogi, albo i więcej. Skalny monolit jako stolica prezentował się co prawda doskonale, jednak ostatnimi czasy nadzbyt okazała prezencja mogła się okazać niekiedy dość kłopotliwa.
- No i jak tam Haki? Gdzie cię łapy nosiły przez ostatni tydzień? - zapytał, ciekaw w których regionach przyszło mu tym razem zbierać nowiny. Przez ten czas pozostała część grupy większość wysiłków poświęcała na zagospodarowanie i zainstalowanie się w Grotach, więc nie licząc kilu wypraw łowieckich, raczej nie zapuszczali się nigdzie dalej, a przecież dobrze było się dowiedzieć, co słychać w szerokim świecie.
Nim jednak zapytany zdążył odpowiedzieć, dołączył do nich jeszcze jeden lew, pełniący dziś służbę patrolową w bezpośrednim otoczeniu Wąwozu.
- Witaj Malahirze. - pozdrowił przybyłego, odpowiadając skinieniem łba na jego płytki ukłon.
- Co tam słychać na naszym podwórku? Perymetr czysty? - zapytał, nie bacząc na jego mocno kontrastującą z powierzchownością Hakiego małomówność. Czarnogrzywy zdążył już wielokrotnie udowodnić swą wartość i oddanie stadu, a mimo oszczędności w słowach nie był oschły czy burkliwy, nikomu więc chyba nie miało prawo przeszkadzać, że nie był zbyt rozmowny. Z resztą przecież milczenie było ponoć złotem.

Awatar użytkownika
Haki
Posty: 610
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 22 kwie 2017
Specjalizacja:
wojownik 3
Wojownik 3
Niezłomna wola
Potęga Przodków
Pierwotny Szał
Szarża
Druga Skóra
Druga skóra
rzemieślnik 3
Rzemieślnik 3
zbieracz
Zbieracz
garbarz
Garbarz
zbrojmistrz
Zbrojmistrz
Zdrowie: 100
Waleczność: 68
Zręczność: 59
Percepcja: 30
Kontakt:

#105

Post autor: Haki » 28 cze 2021, 14:30

Jaki widać szczyt Wąwozu był bardzo popularnym miejscem do spacerowania, bo nie minęła dłuższa chwila a dołączył do nich Malahir. Zielonooki znał go jedynie z widzenia, bo małomówny samiec trzymał się zwykle na uboczu i rzadko kiedy się otwierał. Brak marulówki nie ułatwiał nawiązania z nim bliższych relacji. Mal kompletnie nie wdał się w swojego ojca z którym Haki dość sporo przepracował. Co prawda Jasir był służbistą, który czasem zdawał się mieć w zadzie potężny badyl, jednak był też kimś kogo Haki mógłby uznać za potencjalnego przyjaciela. Z tego względu liczył, że kiedyś uda mu się dotrzeć do Malahira. Tylko wpierw trzeba skądś wytrzasnąć alkohol, dużoooo alkoholu.

Haki posłał lwu delikatne skinienie, po czym powrócił spojrzeniem na słodkiego księcia.
-W takim razie już zacznę myśleć w jakiej pozie powinienem spadać, żeby w miarę efektownie rozwalić się o glebę- zażartował. Lew postanowił zostawić temat krajobrazu, bo można by tak przegadać cały dzień. Zamiast tego, przeszedł do kolejnej kwestii.

-Sprawdziłem większość krainy pod kątem obecności Hordy i nie natknąłem się na żadne ślady ich bytności. Co prawda nie bawiłem się w dokładne przeszukiwanie jaskiń i inny potencjalnych kryjówek, jednak w przypadku większych grup nie jest to potrzebne. W końcu muszą gdzieś polować a nie natrafiłem na trop żadnej większej grupy. Wygląda na to, że odeszli na północ- podsumował, po czym umilkł na chwilę.
-Jeżeli chodzi o Lwią Skałę, to z chęcią przeprowadzę zwiad, jednak będę potrzebował do tego kilku osób. Nigdy nie wiadomo czy coś się tam nie zadomowiło- dodał, po czym zaczął się zastanawiać jak najlepiej przejść do kolejnej sprawy.

-Kilka tygodni temu, kiedy najeźdźcy przystopowali nieco z ekspansją, pozwoliłem sobie na parę śmielszych wypadów. Jeden z nich przeprowadziłem w okolicach KIlimandżaro, gdzie natrafiałem na pojedyncze ciała najeźdźców. Nie był to przyjemny widok, trupy były potwornie zmasakrowane, porozrywane podbrzusza z wywleczonymi na wierzch wnętrznościami, pyski obite do tego stopnia, że zatraciły swój pierwotny kształt, zupełnie jakby dla kogoś sam fakt pozbawienia ich życia był niewystarczający. Za każdym razem kiedy byłem w tamtej okolicy, natrafiałem na świeże zwłoki, a i jeszcze jedno. Każdemu z ciał czegoś brakowało, zazwyczaj był to jeden z zębów albo któryś z pazurów- powiedział. Haki nie wspominał o tym wcześniej bo i tak siedzieli sobie wygodnie na bagnach. Teraz jednak sytuacja się zmieniła i wypadało ostrzec innych, że całkiem nie tak daleko stąd może grasować jakiś szaleniec.

Awatar użytkownika
Malahir
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 320
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 55
Zręczność: 50
Percepcja: 45
Kontakt:

#106

Post autor: Malahir » 28 cze 2021, 16:46

Pozwolił sobie na chwilę zamyślenia, przypatrując się charakterystycznej skale. Zaraz jednak wrócił wzrokiem do pozostałych. Najpierw zerknął na Mkaliego, gdy książę się do niego wrócił, a następnie zawiesił spojrzenie na Hakim, gdy ten zdawał swój raport. Słowa brązowego potwierdzały, że wróg rzeczywiście się wycofał. I ciemnogrzywemu wciąż trudno było w to uwierzyć, nawet, jeśli tego samego poranka sam obszedł okolicę i nie znalazł żadnych świeżych śladów obecności najeźdźców. Jeszcze niedawno, gdy ich domem były jeszcze bagna odnosił wrażenie, iż zalali oni te ziemie dosłownie nieskończoną falą. Niezależnie ilu wrogów udało im się podstępem zabić, wciąż pojawiali się nowi. Czasami wątpił, czy w ogóle byli w stanie zrobić wyrządzić im znaczącą szkodę, nawet, jeśli mieliby tak walczyć do końca swoich dni. Lecz oczywiście nigdy się z temu nikomu nie zwierzył. Aż tu nagle, pewnego dnia dotarły do nich słuchy, że horda się wycofuje. Ot tak, po prostu. Ciężko mu było w to wówczas uwierzyć i szczerze powiedziawszy wciąż było tak do tej pory, nawet teraz. Mimo tego, że udało im się przybyć w okolice wąwozu bez większych problemów.
Wszystko wskazywało na to, że naprawdę odeszli. Tylko, czy aby na pewno już tu nie wrócą? Czy wszystko może jeszcze wrócić do normalności?
O ile wieści o wycofaniu się wroga nie były w gruncie rzeczy niczym nowym, a tylko dalszym potwierdzeniem zasłyszanych pogłosek, tak te dotyczące potencjalnego niebezpieczeństwa w okolicach Kilimandżaro go zaskoczyły. Uniósł lekko brwi w reakcji na te słowa.
Gdy Haki skończył mówić, sam zabrał głos.
- W najbliższej okolicy Wąwozu również nie natrafiłem na żadne ślady obecności hordy. Wygląda na to, że wszyscy dawno się stąd wynieśli. Niestety zabierając ze sobą wszystko, co mogłoby być przydatne - tu westchnął cicho. Po upewnieniu się, iż w pobliżu nikt obcy się nie kręci, pozwolił sobie na przelotne zajrzenie do kilku jam, zastanawiając się, czy być może zostawiono coś za sobą. Niestety nie znalazł niczego prócz resztek czyjegoś obiadu, sądząc po zapachu, przynajmniej sprzed tygodnia. - Wszystko wygląda na to, że jesteśmy tu sami.
Po tych słowach przysiadł na znak, że zakończył swój raport. Wystawił złocisty grzbiet, na działanie pierwszych promieni słońca. Wreszcie nie był od splamiony błotem, którym samiec niegdyś go nacierał w ramach kamuflażu. W końcu złocista sierść nie jest tak praktyczna na mokradłach, jak bywa na sawannie.
- Wracając do tego Kilimandżaro... Może to inna grupa? Niedobitki innego stada, może złoziemcy? - rzucił po chwili. Sam nie wiedział jednak, czy to dobre, czy złe wieści. Z jednej strony czuł jakąś mściwą satysfakcję, wiedząc, że nie tylko oni nadal żyli i nadal walczyli. Z drugiej jednak, ktokolwiek to był, wyglądało na to, iż... Cóż, nie patyczkował się z obcymi.

Awatar użytkownika
Mkali
Posty: 109
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 10 lip 2019
Kontakt:

#107

Post autor: Mkali » 28 cze 2021, 19:13

Słuchał raportów stojąc nad brzegiem wąwozu, choć to, co już usłyszał zanosiło się na dłuższą dysputę - z gatunku tych, które wypada prowadzić w jakimś zacienionym miejscu i z tykwą marulówki w łapie. Niestety, nieobecność Nabo oznaczała również między innymi brak przyzwoitej jakości trunków - to bowiem, co pędził krótkogrzywy, miało zdecydowanie medyczny charakter i tylko desperat byłby w stanie pić te nieszczególnie nadające się do spożycia pochodne alkoholu.
- Podsumowując, H'runów mamy na razie z głowy, przynajmniej główne ich siły. Jeśli gdzieś zostali jacyś pojedynczy maruderzy... to będziemy mieli się czym zajmować przez najbliższe kilka tygodni. - stwierdził, gdy brązowy zakończył składanie pierwszej części swojego raportu. Może nawet z któregoś z takich niedobitków dało by się wyciągnąć jakieś informacje, dotychczas bowiem nie było ku temu sposobnej okazji. Działając najczęściej z ukrycia nie mogli sobie pozwolić na branie jeńców.
- A więc wygląda na to, że ten pokręcony szakal wiedział co mówi. - mruknął jeszcze, po czym przeszedł do kolejnej kwestii.
- Dostaniesz patrol, weźmiecie też ze sobą szamana, na wypadek gdyby wbrew temu, co wtedy widzieliśmy, oddziały Chordy nie rozprawiły się jednak do końca z Czarnymi. Na miejscu trzeba będzie wstępnie sklasyfikować, czy cokolwiek z pierwotnego wyposażenia nie zostało zdewastowane lub zrabowane, oraz w jakim stanie znajduje się cała nieruchomość. No i nie wiem jak wy, ale chciałbym się w końcu dowiedzieć, cóż to za złotawy strzęp wywiesili nam nad balkonem. - w końcu ta zaimprowizowana flaga nie wyglądała na przejaw rodzimego i, nawiasem mówiąc dość ubogiego, zdobnictwa najeźdźców.
- Potem na podstawie tego, jak będzie prezentował się aktualny stan Skały, zastanowimy się, czy rozważać ewentualny powrót.
A co do Kilimandżaro... brzmi to niepokojąco. Sami raczej się nie wybili, pomimo że poszczególne bandy wydawały się dość słabo związane, nigdy nie słyszałem żadnych doniesień o starciach między oddziałami Hordy. Byłbym skłonny założyć, że odpowiada za to coś, co zalęgło się na Kili już dawno, podczas tej afery z Wodzem i jego bandą... gdyby nie fakt zbierania trofeów. Ani fanatycy sprowadzania zagłady na wszystkich, ani przywołane przez nich mroczne siły raczej się czymś takim nie parają. Chyba że by zbierali czaszki albo coś - kły i pazury są raczej dla wojowników.
Niedobitki faktycznie wydają się bardziej prawdopodobne.
- przyznał, zwracając się teraz w stronę Malahira - Z tym że wątpię by byli to złoziemcy. Ich tereny znajdowały się na południowym zachodzie, a w momencie nadejścia Chordy wszystko przemieściło się bardziej na południe, więc ich obecność w tamtych regionach nie miała by sensu. Już bardziej stawiałbym na tych łowców niewolników, którzy panoszyli się za górami... tylko że taka masakracja oznacza, iż prawie na pewno mamy do czynienia z jakimś psychopatą. Myśmy też przecież nie szczególnie się z nimi cackali, ale żeby skuć komuś pysk na miazgę i okręcić go jego własnymi jelitami, faktycznie trzeba się trochę postarać... - i przede wszystkim mieć ku temu jakiś dobry powód. Sama idea podkopywania morale przeciwników nie była chyba wystarczającą motywacją, przynajmniej w tym wypadku. Z H'runami nie dało się dyskutować i wszystko wskazywało na to, że nie dało się ich również zastraszyć, w zasadzie z tego samego powodu - nie przejmowali się zarówno otoczeniem, jak i własnymi stratami, zachowując się niczym jednolita, zwarta i pozbawiona prywatnych dążeń masa kierowana przez wykazujące się intelektem jednostki. Zagadką było, jak ich zwierzchnicy coś takiego zrobili, nie dało się jednak zaprzeczyć, że zdecydowanie im to wyszło. I z perspektywy zaatakowanych zdecydowanie robiło mocno niepokojące wrażenie.
- Dobrze przynajmniej, że w najbliższej okolicy mamy spokój - a co wynieśli, to może z czasem odrośnie albo pozwoli się odbudować. - skinął łbem w kierunku czarnogrzywego, nawiązując do jego raportu.
- A co do Kilimandżaro... da się w przybliżeniu określić granicę obszaru, na którym znajdują się tak zmasakrowane zwłoki? - przy odrobinie szczęścia okaże się, że cokolwiek ich wypatroszyło, jest terytorialne, i będzie można oznaczyć zamkniętą strefę. Przynajmniej do czasu aż na tyle uporządkują swoje własne sprawy, by móc spokojnie zająć się nieco bardziej oddalonymi geograficznie kwestiami.

Awatar użytkownika
Haki
Posty: 610
Gatunek: lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 22 kwie 2017
Specjalizacja:
wojownik 3
Wojownik 3
Niezłomna wola
Potęga Przodków
Pierwotny Szał
Szarża
Druga Skóra
Druga skóra
rzemieślnik 3
Rzemieślnik 3
zbieracz
Zbieracz
garbarz
Garbarz
zbrojmistrz
Zbrojmistrz
Zdrowie: 100
Waleczność: 68
Zręczność: 59
Percepcja: 30
Kontakt:

#108

Post autor: Haki » 28 cze 2021, 23:50

Uwaga Malahira wydawała się być słuszna, ba, Haki również to na początku rozważał, jednak nie pasowało mu parę elementów.
-Co do KIlimandżaro, to zgadzam się z Mkalim. Gdyby mieszkało tam stado, to Horda by je wytropiła i zniszczyła. Osobiście stawiam na pojedynczego osobnika, ewentualnie niewielką grupkę- powiedział. Nawet jeżeli chodziło tylko o jedną osobę, to Haki nie miał ochoty zapuszczać się zbyt blisko góry. Nie po tym jak widział w jakim stanie były ciała.
-Obrzeża lasu i głębiej. Wolałem nie zapuszczać się zbyt głęboko, zwłaszcza po tym jak pewnego razu usłyszałem, że coś mknie przez zarośla prosto w moją stronę- podzielił się swoja historią. Gdyby nie to, że w ucieczce szkolił się od najmłodszych lat, to to "coś" mogłoby go tam dopaść.
-Jasne szefie, tylko pozwól, że wpierw trochę odpocznę. Podczas podróży ciężko o porządną jaskinię a nocowanie w pojedynkę, też do najprzyjemniejszych nie należy- dodał, po czym zaczął wędrować spojrzeniem pomiędzy dwójką znajomych. On już się nagadał i gdy tylko dostanie znak, pójdzie sobie kimnąć.

Awatar użytkownika
Malahir
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 320
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 55
Zręczność: 50
Percepcja: 45
Kontakt:

#109

Post autor: Malahir » 29 cze 2021, 0:40

Znów na chwilę zmilkł, słuchając słów pozostałych. Ostatecznie musiał przyznać im rację, marne były szanse, że jakieś stado przetrwało w całości i było w stanie przez tak długi czas skutecznie się ukrywać. W końcu im więcej zwierząt, tym trudniej jest zatrzeć wszystkie ślady i pozostać niezauważonym. Większa liczebność oznacza też konieczność częstszych łowów, podczas których łatwo jest kogoś wytropić, chociażby i po zapachu przelanej krwi.
Uznał więc koniec końców swoje początkowe domniemania za błędne.
- Wygląda na to, że ten ktoś czuje się tam bardzo pewnie - zauważył po chwili. W końcu w przeciwnym przypadku zapewne robiłby to samo, co ich grupa przez ostatnie miesiące i po prostu pozbywał się swych wrogów po cichu i podstępnie, a przede wszystkim starałby się zabijać ich jak najszybciej i w razie możliwości bez większego zamieszania. A cóż, spranie kogoś na miazgę gdzieś pośrodku lasu z pewnością nie było cichym i dyskretnym sposobem pozbawienia kogoś życia. Pytanie tylko, czy pewność tajemniczego napastnika (czy też napastników) wynikała z faktycznej przewagi nad wrogiem, na przykład przez dobrą znajomość terenu, czy też po prostu ze zwyczajnego szaleństwa. Nie mogli przecież wykluczyć, że mowa była po prostu o jakimś nieobliczalnym sadyście. W dodatku niebezpiecznym, można było bowiem założyć, iż potrafi dobrze walczyć, skoro zdołał utrzymać się przy życiu w tamtej okolicy tak długo.
- Tak, czy owak, wniosek jest jeden. Lepiej trzymać się z daleka od góry, przynajmniej na razie - mruknął po chwili. Było ich niewielu, głupotą więc było ryzykować na wszelki wypadek, gdyby ów ktoś miał w zwyczaju wypruwać flaki nie tylko H'runom, a każdemu, kto zanadto się zbliżył.
Po tych słowach Malahir zamilkł na nowo, mimowolnie kierując wzrok na nowo w stronę Lwiej Skały. Sam był ciekaw, w jakim jest teraz stanie. Z daleka wyglądała niemalże tak, jak ją sobie zapamiętał. No, pomijając wspomnianą dziwną flagę. Poniekąd jednak obawiał się, że po zbliżeniu się do niej odkryłby jakąś przykrą niespodziankę.

Awatar użytkownika
Mkali
Posty: 109
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 10 lip 2019
Kontakt:

#110

Post autor: Mkali » 01 lip 2021, 1:09

Wysłuchawszy, co kto miał do powiedzenia skinął łbem, po czym zadecydował:
- Wobec tego tereny dookoła Kilimandżaro od granicy tamtejszej roślinności na chwilę obecną uznajemy za obszar zamknięty dla łowców i innych osób działających w terenie i jednocześnie zagęszczamy patrole po północno-wschodniej stronie wąwozu, na wypadek gdyby tamtejszy lokator postanowił się wybrać na wycieczkę krajoznawczą. - może i na razie wybijał H'runów, ale kto wie, czy teraz, gdy ci nie pojawiali się już więcej na tych ziemiach, nie zabierze się za inne nacje i grupy społeczne. Co by zaś nie powiedzieć, od samej Kili dzieliło ich jedynie nieco ponad pół dnia drogi... więc choć pojedynczy osobnik raczej im nie zagrażał gdy trzymali się w grupie, wypadało zachować czujność.
- Oczywiście, przecież nikt cię tam od razu nie wysyła. - uśmiechnął się, świadom że chyba nikt nie wpadłby na taki pomysł. Niezależnie jakie czasy by nie były, po powrocie do domu z
tygodniowej akcji w terenie każdemu należał się wypoczynek, i to odpowiednio długi.
- Trzeba będzie jeszcze ustalić skład grupy, przejrzeć to, co zostało nam z wyposażenia, więc nawet same przygotowania chwilę potrwają. Pomijając już fakt, że każdy z was już dawno zasłużył na solidny urlop... - skrzywił się nieco, niezadowolony z faktu, że póki co nie był im w stanie dać możliwości jego wykorzystania. Z resztą cała załoga z moczarów od dawna bez protestów robiła więcej, niż ktokolwiek mógł od nich wymagać, i wszystkim przydała by się przerwa, najlepiej gdzieś na wyspach albo w gorących źródłach - czasy jednak były jakie były.
- W każdym razie, myślę że dobrze by było, gdyby za trzy dni wszystko było już gotowe do drogi. A na razie... w składziku w głębi Grot mamy jeszcze trochę zwierzyny, a czego jak czego, ale miejsc do spania jest zdecydowanie więcej niż lokatorów. - na dobrą sprawę nawet posłań było więcej niż sypiających na nich osób, z jakiegoś bowiem powodu po pamiętnym ataku napastnicy nie opróżnili jaskiń do czysta, pozostawiające w bocznych odnogach to, co w ich oczach nie miało zapewne żadnej wartości.
- Ciebie to również się tyczy. - zwrócił się przyjażnie do Malahira - Jak wrócisz już z patrolu, też weź sobie coś na ząb, bo chyba jeszcze dziś nic nie jadłeś... - stwierdził, obrzucając samca spojrzeniem. Ciemnogrzywy odznaczał się mocnym poczuciem obowiązku, zapewne więc patrolując teren nie polował na żadne przekąski, a spędzanie połowy dnia z pustym żołądkiem również nie było chyba wskazane. Tym bardziej, że w tych okolicach raczej nikt nie potrzebował się odchudzać.
- Ja zobaczę, czy uda mi się załatwić trochę materiałów, w okolicach brodu powinna być dobra wiklina. - deficyt toreb już od dość dawna dawał o sobie znać, skór jednak również nie było na razie w nadmiarze, niechże więc będą chociaż koszyki. Z resztą, jak dobrze pójdzie może uda się zorganizować jeszcze jakieś ciekawe zasoby.
Popatrzył na Mala i Hakiego - jeśli żaden z nich nie miał już nic do dodania, teraz zapewne rozejdą się i każdy ruszy do swoich obowiązków.

Odpowiedz

Wróć do „Wąwóz”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości