-A ja Haki, czego pewnie już zdążyłeś się dowiedzieć, jednak procedury wymagają, żebym się przedstawił. Sam rozumiesz- dodał, chociaż nie był pewien czy czarny miał kiedyś styczność z żywą koncepcją strażnika.
-Ty chyba nie masz pojęcia na czym jest prawo, mam rację? - zwrócił się do Ignisa, pozwalając sobie przy tym na wywrócenie oczami.
-A nie mówiłem, że jest drażliwy? - rzucił wesoło w kierunku Liama, gdy Ignis zaczął mu wygrażać, po czym ponownie zwrócił się do płomiennogrzywego.
-Przecież już na pierwszy rzut oka widać, że nie jest...-urwał, gdyż dostrzegł, jak spojrzenia pozostałych ogniskują się tuż za jego plecami.
-Są za mną, mam rację?- zapytał wyraźnie zrezygnowany, a chwilę później rozległ się krzyk Malahira. Brązowy odwrócił się błyskawicznie, po czym wysłuchał słów obcej lwicy.
-Co ty masz z tym ogniem?- zdążył rzucić do Ignisa nim Malahir z wściekłością rzucił się na geparda. No cóż, to był było na tyle jeżeli chodzi o próbę aresztowania...
Nie tracąc czasu, zielonooki rzucił się w kierunku obcego lwa, pazurami celując w ciągnącą się w kierunku brzucha ranę. Przy odrobinie szczęścia trochę mu ją zapaskudzi. Atakując wydał z siebie głośny ryk, by zawiadomić znajdujących się w pobliżu sojuszników. O ile tacy rzeczywiście gdzieś tu byli.
Rzut za atak:
Tib wyrzuca 1d6:
4
4