x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Grota medyka [siedziba Daktariego]

Tajemnicza puszcza, pełna zakątków wciąż czekających na odkrycie. Rosną tu bujnie niespotykane nigdzie indziej rośliny, wykorzystując każdy dostępny skrawek przestrzeni. Ich splątane pnącza tworzą zielony baldachim, przez co wnętrze dżungli pogrążone jest w półmroku. Wokół panuje gwar, na który składają się odgłosy ptaków i przemykających wśród gałęzi zwierząt.

Regulamin forum
Kary i negatywne efekty
  • podróżujące po terenach leśnych postacie mogą się zgubić
Awatar użytkownika
Tamu
Posty: 163
Gatunek: Lew
Data urodzenia: 21 cze 2017
Specjalizacja:
łowca 1
Łowca 1
surykatka
Surykatka
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 60
Percepcja: 60
Kontakt:

Re: Grota medyka [siedziba Daktariego]

#101

Post autor: Tamu » 01 wrz 2023, 22:11

Groźba jako tako zadziałała, ale tylko zaogniła już i tak napiętą atmosferę. Jedno nierozważne słowo i komuś w końcu zupełnie puszczą nerwy. Wydawało się, że wszyscy są już na skraju wytrzymałości. Czemu to było takie trudne? Przecież uratowali medyka, zasłużyli na szczęśliwe zakończenie. Niestety życie, jak zawsze, diametralnie różniło się od opowieści. Tamu zupełnie nie zareagował na wybuch Tafariego. Z jego perspektywy sytuacja była raczej jasna i z całą pewnością to porywacz sam sprowadził na siebie swoje problemy. Zadłużył się, porwał lekarza i jeszcze miał teraz czelność oburzać się na świat. Ktoś tu chyba nigdy nie nauczył się, że czyny mają swoje konsekwencje, które zaskakująco często są całkowicie niesprawiedliwe. Wola Praojca jest bardzo przewrotna. Mimo tego czarnogrzywego zupełnie opuściła chwilowa pewność siebie. Nie miał pojęcia co robi i co się z nim dzieje. Jednocześnie wstydził się swojej odgrywanej roli i cieszył się ze strachu wywołanego w Tafarim. Kryzys tożsamości Tamu tylko przybierał na sile. Czuł się jakby był pasażerem na gapę w swoim własnym ciele. Liczył na to, że po wyrwaniu się z niewoli dalsza droga będzie tylko łatwiejsza. W końcu przecież przestał się bać. Tymczasem czuł się jeszcze bardziej zagubiony. Pytanie kim właściwie jest nowy Tamu nie dawało mu spokoju. Dlatego od razu zarejestrował wymienioną przez Tafariego nazwę - Świątynia. Nie miał pojęcia co to, ale być może tam znajdzie mędrca który byłby mu zdolny pomóc. Oczywiście nie teraz, ale w swoim czasie będzie musiał się dowiedzieć czegoś więcej. Póki co kręciło mu się w głowie. Nie pamiętał kiedy ostatni raz jadł coś porządnego. Supeł na jego żołądku zacisnął się jeszcze mocniej. Zupełnie wypadł z roli bezlitosnego najeźdźcy, więc był bardzo wdzięczny @Malahirowi za przejęcie inicjatywy. Niech Daktari szybko załatwi te sprawę, odstawią porywacza do jego jaskini i będą to mieć z głowy. Miał nadzieję, że Narie poradziła sobie lepiej z chorą. Tamu skinął łbem swojemu towarzyszowi i usiadł pod ścianą. Nie odprężył się jednak całkowicie, wciąż brał pod uwagę, że Tafariemu znowu odbije, albo że stanie się coś nieprzewidywanego. Bycie takim słabeuszem uczy wiecznej czujności. Cóż, może właśnie dlatego ciągle był zmęczony, nieustanne pozostawanie w gotowości na najgorsze było bardzo obciążające.

Awatar użytkownika
Narie
Posty: 551
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 06 mar 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 85
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#102

Post autor: Narie » 02 wrz 2023, 11:43

- Dlaczego nikt mnie nie ostrzegł?!
Do groty wpadła... no właśnie. Niby dalej była to Narie, lecz zupełnie inna, niż obecni mieli okazję ją poznać. Gdzieś zniknął cały spokój i opanowanie lwicy, ustępując miejsca rozedrganej, niekontrolowanej furii. Wszystkie emocje, które wcześniej udawało jej się powstrzymać, teraz szukały ujścia. I nie obchodziło jej już, kto nimi oberwie.
Przesuwała wściekły wzrok między Tafarim a Daktarim. W końcu postanowiła zogniskować swój żal na tym drugim.
- Naprawdę?! Po tym wszystkim, co dla ciebie zrobiliśmy?! - Zbliżyła się do niego z niebezpiecznym błyskiem w zapuchniętych od płaczu oczach. Miała gdzieś, że jest od niej słabszy, a do tego stary i ranny. Niech się boi. Zasługiwał na to.
- Spokojnie, obie jesteśmy całe - rzuciła, trzeba przyznać, dość ofensywnie, nie wiadomo czy w stronę porywacza czy swoich dwóch towarzyszy. Ale zauważmy, że tym razem nie krzyczała, a to należałoby uznać za pewien postęp. Chyba.

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2882
Kontakt:

#103

Post autor: Mistrz Gry » 02 wrz 2023, 12:34

Tafari posłusznie położył się na ziemi, powstrzymując chęć rozszarpania komuś gardła. Rzeczywiście był idiotą. Powinien był zwiać z dżungli tak jak wszyscy, kiedy pojawili się H'runowie. Został, bo sądził, że wszystko skończy się tak szybko, jak szybko się zaczęło. Tymczasem Przodkowie gorzko z niego kpili na każdym kroku.
Mandryl rozejrzał się po grocie, po czym podał Malahirowi kawał zwiniętego sznura.
- Proszę, powinien być wystarczająco mocny. - mandryl odsunął się na bezpieczną odległość od porywacza. Zaraz cofnął się jeszcze bardziej, kiedy do groty wpadła Narie. Mandryl wytrzerzczył oczy z zaskoczenia.
- Ja, ja mówiłem, że jest nieuleczanie chora. Podejrzewam chorobę Mbwembwe. Niezwykle zajadła, bardzo szybko postępuje. - tłumaczył się.
- Bardzo doceniam to co zrobiliście. To niezwykłe, że trójka nieznajomych przychodzi na ratunek biednemu medykowi. Jesteś bardzo szlachetna. Doprawdy, taką bezinteresowność widuje się niezwykle rzadko. Jak mam się do ciebie zwracać? - mandryl próbował załagodzić lwicę komplementami. Miał już tutaj wystarczająco wściekłych kotów. Zdecydowanie tracił wprawę skoro wplątał się w coś takiego.
- Ekhm... przypomniałem sobie, że potrzebuję jeszcze, tej no, bawolej trawy. Pozwólcie, że pójdę szybko ją zerwać, rośnie niedaleko groty. - mówił nerwowo, obserwując zgromadzone lwy.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC

Awatar użytkownika
Malahir
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 320
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 55
Zręczność: 50
Percepcja: 45
Kontakt:

#104

Post autor: Malahir » 02 wrz 2023, 16:50

W milczeniu przejął sznur od Daktariego i w podobnym milczeniu zajął się krępowaniem łap porywacza. Ogólnie, na dłuższą chwilę w grocie zapadła okropna, pełna napięcia cisza, którą trudno było mu znieść. Jednakże nie chciał jej przerywać. Skupił się na swoim zadaniu, walcząc z ogarniającym go gniewem. Chociaż szczerze powiedziawszy to nawet nie do końca był zły na Tafariego, albo medyka, ani nikogo innego. Bardziej gniewał się na ten jego okropnie złośliwy los, który najwyraźniej się uwziął, by utrudniać mu życie. Nie mógł się oprzeć wrażeniu, że znów nic nie idzie po jego myśli i wszystko dookoła się niepotrzebnie komplikuje. To samo przekonanie towarzyszyło mu przez większość jego życia.
Skończyć związywać łapy samca, gdy nagle do groty z donośnym okrzykiem wpadła @Narie. Zielonooki odwrócił wzrok od leżącego lwa, by przenieść go zaraz na samicę. Brązowa była wyraźnie roztrzęsiona, zdenerwowana i wyglądała, jakby niedawno płakała. Wyraźnie zaniepokoiło to ciemnofutrego.
- Co się stało? - rzucił do lwicy, nie kryjąc się z własnym zdenerwowaniem. Zaraz przeniósł spojrzenie na medyka, do którego samica najwyraźniej miała największe pretensje. Nie ostrzegł ją? Ale przed czym?
- Chodzi o tę chorą? Jest niebezpieczna? - spytał, patrząc to na lwicę, to na mandryla. Wymieniona przez małpę nazwa choroby nic mu nie mówiła, nie wiedział więc jak bardzo jest groźna i jakie są jej objawy. Może gdyby swego czasu bardziej interesował się tym, co robi jego wuj, teraz wiedziałby nieco więcej. Słysząc o nieuleczalnie chorej lwicy wyobrażał sobie raczej nieprzytomną nieszczęśnicę trawioną przez gorączkę, z trudem łapiącą powietrze. Nie wiedział, że agresja może być objawem jakiejkolwiek choroby.
Jednakże jeśli tamta stanowiła jakieś zagrożenie (a pewnie tak było, jeśli brązowa miała pretensje do starca, że ją nie ostrzegł)... Cóż, zielonookiego chyba zaraz trafi szlag i rzeczywiście komuś tu przywali. Miał nieprzyjemne wrażenie, że obaj zainteresowani na równi mają ich za kompletnych idiotów i nijak nie przejmują się ich losem.
Warknął pod nosem. Zerknął krótko na @Tamu, który nadal siedział pod ścianą, ze zmęczeniem wymalowanym na pysku... I jakby dziwnie przybity. Po czym przeniósł wzrok z powrotem na medyka.
- Weź się pośpiesz z tymi jego ranami, a potem niech wypierdala z twojej jaskini - ciemnogrzywy był teraz stanowczo zbyt wzburzony, by powstrzymać cisnące się na usta przekleństwo. - Im szybciej to załatwisz, tym szybciej i nas będziesz miał z głowy - burknął. Miał nadzieję, że mandryl nie planował właśnie po prostu uciec. Nie miał ochoty za nim ganiać, ani tym bardziej pilnować skrępowanego Tafariego. Zaczynał mieć tego wszystkiego dość.

Awatar użytkownika
Tamu
Posty: 163
Gatunek: Lew
Data urodzenia: 21 cze 2017
Specjalizacja:
łowca 1
Łowca 1
surykatka
Surykatka
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 60
Percepcja: 60
Kontakt:

#105

Post autor: Tamu » 02 wrz 2023, 22:56

Melancholię Tamu przerwało wtargnięcie @Narie. Zgodnie z przewidywaniami nie miał ani chwili spokoju. Początkowo nagłe pojawienie się lwicy bardzo go zaniepokoiło, jej krzyki tylko pogorszyły jego samopoczucie. Przez chwilę myślał, że coś jej się stało, ale na całe szczęście była zdrowa. Widocznie spotkanie z chorą przebiegło znacznie bardziej burzliwie niż się tego spodziewali. Daktari rzeczywiście powinien ich ostrzec, przecież wyraźnie słyszał ich plany. Z drugiej strony przecież był w tamtym momencie półprzytomny, może nie powinni go oceniać pochopnie. Najważniejsze, że nikomu nic się nie stało. Wszyscy byli na skraju wytrzymałości, ale przecież żyli. To powinno się liczyć w pierwszej kolejności. Od tych wszystkich krzyków i nerwów Tamu bolała głowa. Musiał coś z tym zrobić. Podniósł się z ziemi z głośnym westchnięciem i wyszedł na środek niewielkiej groty.
- Uspokójcie się, proszę. Wszyscy są już zmęczeni i zestresowani. -powiedział cicho. Nie starał się ich przekrzyczeć, nie miał na to siły. Popatrzył się tylko po wszystkim swoim przybitym wzrokiem. Przecież chcieliśmy zrobić tylko dobry uczynek dla mieszkańców dżungli, czemu jesteśmy tacy zdenerwowani. Jeśli tak się kończyło pomaganie innym to chyba wolał tego nie robić. Nie było warto. Najgorsze, że gdzieś z tyłu głowy Tamu kłębiły się mroczne myśli, że to wszystko przez niego. Dane empiryczne zebrane w ciągu swojego życia jasno wskazywały, że miał pecha. Co jeśli ściągnął go na wszystkich pozostałych. Zaczęło go ściskać w gardle.
- Daktari, na przyszłość jeśli czyjś stan chorobowy wymaga ostrzeżenia, to wypada go udzielić biorąc pod uwagę, że nie mamy wiedzy medycznej. Ja na przykład nie mam pojęcia z czym wiąże się Mewewe czy jak ty to tam nazwałeś. Z drugiej strony jesteś stary i oberwałeś w łeb deską, więc mam nadzieję, że Narie ci wybaczy. Możesz powiększyć jej nagrodę jako rekompensatę. -kontynuował z całych sił starając się zebrać się w sobie i doprowadzić to do końca. Drżał na całym ciele, piekły go rany na boku i oddychał ciężko, ale jego głos choć cichy i monotonny był stanowczy. To całe udawanie bardziej pewnego siebie niż w rzeczywistości, to udawanie autorytetu, te rozpaczliwe próby złagodzenia sytuacji pozbawiały go resztek sił. Na co on się w ogóle porwał? Po kiego grzyba uznał, że towarzystwo innych dobrze mu zrobi? Może powinien się gdzieś zaszyć i do końca swoich dni pozostać pustelnikiem.
- Tak jak mówi @Malahir zaraz będziesz miał nas z głowy -posłał zmęczone spojrzenie młodszemu samcowi. Lepiej by tego nie określił, najwyższa pora żeby wszyscy stąd wypierdalali. Tylko czemu miał wrażenie jakby ktoś wypchał jego głowę zimnym błotem. Coraz ciężej było mu dobrać właściwie słowa. Właściwie zataczając się zbliżył się jeszcze do związanego porywacza.
- A ty Tafari mam nadzieję, że rozumiesz, wrócisz po zemstę i pożałujesz że się urodziłeś - Tamu był śmiertelnie poważny, co prawda nie prezentował się zbyt niebezpiecznie, ale może to właśnie zwiększyło wartość jego groźby. Jeśli takie chuchro jak on obiecywało, że zrobi komuś krzywdę, to znaczy że było naprawdę, ale to naprawdę zdeterminowane by tę obietnicę spełnić.
- A mogę mu oddać swoją część nagrody? Jak spłaci część długów to może chęć zemsty się zmniejszy. Bo dostajemy jakąś nagrodę, prawda? -te słowa skierował właściwie nie wiadomo do kogo z bardzo prostego powodu - nogi się pod nim załamały i upadł na ziemię. Niestety Tamu nie spał dobrze od czasu ucieczki z niewoli, nie jadł porządnego posiłku od jakiegoś tygodnia, a teraz doszła jeszcze do tego rana, stres i ogromny wysiłek mentalny. Czarnogrzywy nie do końca zemdlał, ale wyczerpanie zwyciężyło. Na ten moment miał wrażenie jakby znajdował się pod wodą, a głosy pozostałych dobiegały z bardzo daleka.

Awatar użytkownika
Narie
Posty: 551
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 06 mar 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 85
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#106

Post autor: Narie » 03 wrz 2023, 14:19

Jeśli mandryl miał zamiar swoimi słowami uspokoić lwicę, to, delikatnie mówiąc, słabo mu szło. A mówiąc dokładniej, zdenerwował ją jeszcze bardziej.
- Ach tak? Nieuleczalnie chora? Ale już o tym, że chora jest agresywna, a choroba paskudnie zaraźliwa wspomnieć jakoś zapomniałeś! - wydzierała się dalej, przy okazji dając też odpowiedź na pytanie Malahira. Mieszanka złości, strachu, poczucia bezsilności, a także zupełnie niezwiązanych z tą sytuacją, własnych demonów lwicy, kłębiła się w niej, odbierając zdolność myślenia oraz wrażliwość na jakiekolwiek logiczne argumenty.
- Nie pierdol mi tu o biednym medyku i szlachetności! Jedyną biedną osobą tu jest jego siostra, a skoro nie potrafiłeś jej wyleczyć, trzeba było ją zabić! - Po tych słowach zamarła. Nie planowała tego, wykrzyczała je szybciej, niż zdążyła pomyśleć, a gdy już wybrzmiały, zaskoczyły ją samą. Nie, żeby rzeczywiście tak nie myślała, ale nie spodziewała się, że zdarzy jej się tę myśl uzewnętrznić. A już na pewno nie w taki sposób.
Chyba tylko ta chwilowa cisza, wywołana zaskoczeniem, sprawiła, że do Narie dotarły słowa Tamu. Odwróciła się do czarnogrzywego z niedowierzaniem w oczach. Uspokoić? Ona ma się uspokoić? Niedowierzanie lwicy tylko pogłębiało się wraz z kolejnymi słowami na temat wiedzy medycznej, usprawiedliwień medyka, wybaczania i rekompensaty.
- W dupę sobie wsadźcie moją nagrodę - warknęła. To było za dużo, po prostu za dużo. Nie słuchając już dalej, skierowała się ku wyjściu z groty.
O ile nikt jej nie zatrzymał, przecisnęła się przez krótki korytarz i znalazła z powrotem na świeżym powietrzu. Jako, że nie czekała aż inni dokończą, cokolwiek akurat mieli zamiar zrobić, nie dane jej było zobaczyć jak Tamu upada. A szkoda, może gdyby wiedziała, jak źle miał się krótkogrzywy, zareagowałaby inaczej? Ciężko stwierdzić. Teraz, gdy znów znalazła się sama, wyładowany chwilę wcześniej gniew z niej odpłynął, ustępując teraz miejsca rozpaczy. Nie miała siły bardzo się oddalać, zresztą, czy naprawdę chciała? Odeszła zaledwie tyle, by nie zostać przy samym wylocie groty, lecz wciąż miała ją w zasięgu wzroku. Tam padła na trawę, znów się trzęsąc i wylewając ostatnie łzy, jakie jej jeszcze zostały. Skuliła się i zakryła pysk łapami, pozwalając, by targały nią ostatnie emocje, które zostały jeszcze do uwolnienia.

//jeśli nikt jej nie zatrzymał, możecie mnie pomijać do momentu aż ktoś nie wyjdzie z groty

Awatar użytkownika
Mistrz Gry
Posty: 2882
Kontakt:

#107

Post autor: Mistrz Gry » 03 wrz 2023, 18:40

Mandryl poczuł się jak złapany w pułapkę. Lwy zadawały za dużo pytań, a podejrzewał, że zła odpowiedź może go sporo kosztować. Żałował, że z groty jest tylko jedno wyjście, bo nie miał nawet jak się stąd ulotnić.
- Kiedy byłem tam z jej bratem nie była niebezpieczna. Nieprzewidywalna owszem, ale nie wyrządziła nikomu krzywdy. Być może poczuła się zagrożona wizytą obcych. - próbował się tłumaczyć. Czuł, że zaczynają mu się trzęść łapy i to nie tylko z wyczerpania. Podszedł do rannego z miseczką pachnącej substancji. Podniósł wzrok na pilnujące ich lwy.
- Yhm, to może zaszczypać. - powiedział bardziej do nich niż do rannego. Wziął nieco substancji na palce i rozsmarował je po ranach Tafariego. Ten krzyknął z bólu. Czuł jakby był przypalany żywym ogniem.
- Nic mu nie jest. To zwykła maść, o proszę. - powiedział szybko mandryl. Rozsmarował maść na dłoniach i wyciągnął je w stronę lwów, żeby pokazać, że to nic trującego.
Widząc ruch Tamu odskoczył odruchowo do tyłu. Na szczęście lew nie atakował go, a wręcz przeciwnie padł bez czucia na ziemię.
- No tak, to częsta reakcja na widok krwi. Proszę go poklepać po policzku, powinien się ocucić. - powiedział do Malahira. Wolał sam nie wykonywać wobec lwów nic, co mogłoby wyglądać na akt agresji.

Tymczasem wzburzona Narie wyszła przed grotę. Dochodziły ją stłumione głosy ze środka. Zaraz usłyszała coś jeszcze. Zdawało się, że ktoś nadchodził.
- Witaj lwico. - przed Narie stanęła gorylica sporej postury. Na szyi i głowie nosiła ozdoby z kolorowych piór i paciorków.
- Jestem Feri. Doniesiono mi, że Daktari został uratowany, a jego porywacz pojmany. Zabiorę go, aby odpowiedział za swoje czyny zgodnie z prawem dżungli. Oto przewidziana nagroda. - Feri podniosła sakiewkę z brzęczącą zawartością.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC

Awatar użytkownika
Malahir
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 320
Gatunek: Lew afrykański
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 15 sty 2019
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Waleczność: 55
Zręczność: 50
Percepcja: 45
Kontakt:

#108

Post autor: Malahir » 04 wrz 2023, 19:49

Ze ściągniętymi gniewnie brwiami, młócąc powietrze za sobą ogonem, obserwował wszystko to, co działo się dookoła. Wzburzona @Narie bynajmniej nie pomagała mu w panowaniu nad własnymi emocjami, podobnie zresztą i Daktari, który chyba próbował im się podlizać. Z pyska wyrwało mu się kolejne przekleństwo, gdy brązowa pośrednio odpowiedziała na jego pytanie. Nie wiedział, czy wierzyć w zapewnienia medyka, iż ten nic nie wiedział o agresji pacjentki. Oczywiście wolałby, żeby tak było, lecz ta najbardziej pesymistyczna część jego osoby znów podsuwała mu najgorsze z możliwych scenariuszy. Może bardzo dobrze zdawał sobie sprawę z zagrożenia, lecz po prostu nie obchodził go ich los. Pomogli mu i na tym ich rola się skończyła, równie dobrze mogli zdechnąć w jakiejś norze. Owa część umysłu zielonookiego wcale nie zdziwiłaby się, gdyby rzeczywiście tak było. Przecież świat był cholernie niesprawiedliwy a los uwielbiał rzucać niewinnym kłody pod łapy.
- Jak bardzo to cholerstwo jest zaraźliwe i jak to się przenosi? Mamy czego się obawiać? - rzucił w stronę medyka, zerkając jednakże na brązową. Miała kontakt z tamtą chorą, co jeśli się zaraziła...? Wolał o tym nie myśleć, lecz znów, jego umysł podsuwał mu te okropne, ponure myśli.
Przejechał spojrzeniem od Narie, do Daktariego, na koniec zerkając też i na związanego porywacza.
Przez głowę przeszła mu myśl, że lwica ma sporo racji. Skoro nie było szans na wyleczenie tamtej, może najlepszym rozwiązaniem byłoby skrócić jej męki. On sam wiedział, iż wolałby by go dobito, niż gdyby miał zdychać w męczarniach przez jakąś chorobę. Brzmiało to bowiem jak jeden z najgorszych sposobów, by opuścić ten świat. Lecz w jego mniemaniu sam Tafari powinien się tym zająć. Oczywiście, byłoby to dla niego niezwykle trudne, jednak w mniemaniu zielonookiego lepsze to, niż gdyby zabił ją ktoś obcy. On sam by tak wolał. I zdecydowanie nie pozwoliłby nikomu choćby tknąć jego bliskich.
Wypuścił powietrze w przeciągłym westchnieniu, czując, że w jego wnętrzu do gniewu i frustracji dołącza też i smutek, tworząc wyjątkowo nieprzyjemną mieszankę.
- Narie...! - zaczął, gdy samica wybiegła z groty. Już miał za nią iść, lecz wówczas dostrzegł, że @Tamu osuwa się na ziemię. Stanął, jak wryty, a zielone ślepia rozszerzyły się na chwilę w przestrachu. Nie wahał się zbyt długo. Zrezygnował z wybiegnięcia za lwicą i zamiast tego doskoczył do drugiego samca, pochylając się nad nim i przyglądając się mu uważnie. Czy to przez jego rany? A może coś innego? Dopiero teraz, gdy był tuż przy nim i poświęcił chwilę na uważniejsze obejrzenie jego osoby uderzyło go, jak bardzo mizernie wygląda. Zerknął na jego zapadnięte boki. Ciekawe, kiedy ostatnim razem coś jadł? Przeszło mu przez myśl, że zanim gdziekolwiek wyruszą, będą musieli porządnie napełnić żołądki i odpocząć.
Miał nadzieję, iż okazja na to nadarzy się stosunkowo szybko.
Spojrzał na medyka, gdy ten się odezwał. Wyglądało na to, że te wszystkie krzyki i zamieszanie przestraszyły starego mandryla. I pewnie poprzednia wzmianka o H'runach jeszcze ów lęk pogłębiała. Westchnął ponownie. Nie wiedział wystarczająco na temat czy to ewentualnych trucizn (chociaż trzeba przyznać, że gorliwe zapewnienia starca o tym, iż porywaczowi nie próbował zaszkodzić, przez moment wydało mu się nieco podejrzane), ani też wykłócać się o ewentualne przyczyny omdlenia czarnogrzywego. Nie miał też siły zapewniać małpiszona, że go nie skrzywdzą, ani nie bardzo miał pojęcie, jak się za to zabrać. Dlatego też po prostu skinął głową. Pochylił się nad Tamu i poklepał go lekko łapą po policzkach.
- Hej, Tamu, słyszysz mnie? Wszystko w porządku? - spytał, obserwując reakcję samca.

Awatar użytkownika
Tamu
Posty: 163
Gatunek: Lew
Data urodzenia: 21 cze 2017
Specjalizacja:
łowca 1
Łowca 1
surykatka
Surykatka
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 60
Percepcja: 60
Kontakt:

#109

Post autor: Tamu » 05 wrz 2023, 12:49

Tamu miał nieprzyjemne wrażenie, że spada z dużej wysokości. Przez całe ciało przebiegły mu niekontrolowane dreszcze. Dawno nie czuł się tak paskudnie. Nie chodziło nawet o doznania fizyczne, choć i te do najprzyjemniejszych nie należały, ale o jego stan mentalny. Całkowicie zawalił sprawę. Był przekonany, że gdyby się do nich nie dołączył @Narie i @Malahir poradziliby sobie z tą całą sytuacją znacznie lepiej. Nadzieja na to, że po latach niewoli będzie w stanie prowadzić normalne życie okazała się zwykłą mrzonką. Mógł się tego spodziewać, niepotrzebnie dał się zwieść. W tym momencie w jego zamazanym polu widzenia pojawił się pysk Malahira, a Tamu poczuł pacnięcie na policzku. Młodszy samiec coś do niego mówił. Czarnogrzywy wytężył słuch i doleciało do niego stłumione "w porządku?". Głupie pytanie, nawet ślepy by się zorientował, że odpowiedź jest przecząca. Mimo tego troska towarzysza odrobinę pomogła. Świadomość, że jego słabość stanowi teraz dla pozostałych problem, była bardzo irytująca. Przecież byli dla niego tacy mili, nie miał zamiaru sprawiać im dalszych kłopotów. Da sobie radę. No dalej, wystarczy wstać to nie takie trudne. Łapa za łapą. Bywał już w gorszych sytuacjach. Zdarzało mu się być bardziej wyczerpanym. W końcu, dzięki wewnętrznej motywacji, udało mu się dźwignąć z ziemi po czym niemal od razu zachwiał się ponownie, tym razem łapiąc się boku Malahira by nie upaść.
- Wszystko.... super... zwijajmy się -wykrztusił się z siebie. Cała ta sytuacja była tak absurdalna, że spróbował się nawet uśmiechnąć. Mniejsza o zmęczenie, nie chciał już na oczy widzieć medyka i Tafariego.

Awatar użytkownika
Narie
Posty: 551
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 06 mar 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 85
Waleczność: 50
Zręczność: 40
Percepcja: 60
Kontakt:

#110

Post autor: Narie » 05 wrz 2023, 17:40

Dopiero teraz, gdy Narie została sama i była już po wyrzuceniu znacznej części emocji, przynajmniej tych świeżych, poczuła, jak bardzo jest zmęczona. Nagle jedyne, o czym mogła myśleć, to było żeby zasnąć.
Ale nie dane jej było spełnić tego marzenia. Podniosła głowę, przekonana, że ujrzy któregoś z lwów, lecz jej zmęczony wzrok padł na zgoła inną personę.
- Narie - przedstawiła się odruchowo. Usiłowała poskładać słowa gorylicy w jakąś sensowną całość, lecz jej umysł pracował nieznośnie wolno.
- Czym jest prawo dżungli? - spytała, patrząc tępo na wyciągnięty w jej stronę worek. Nigdy o nim nie słyszała. A może słyszała, tylko teraz nie jest w stanie skojarzyć faktów?
- Och - wyrwało jej się, gdy wreszcie dotarło do niej, czego nowo przybyła od niej chce. - Poczekaj proszę chwilę.
Podniosła się z pewnym trudem i podeszła z powrotem ku wejściu do groty. Weszła połową ciała do środka i przesunęła wzrokiem po zgromadzonych. Nie trudno było zdecydować, kto z obecnych najlepiej się nadaje do... no, w zasadzie w tym momencie do czegokolwiek.
- Malahir, mógłbyś wyjść na chwilę? - zwróciła się do lwa wypranym z... właściwie znów, z czegokolwiek, głosem.
- Wy na razie zostańcie i odpoczywajcie. - Próbowała dać pozostałej trójce gestem znać, żeby nie wychodzili na zewnątrz.

Odpowiedz

Wróć do „Dżungla”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość