x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Czarcie gniazdo
Regulamin forum
Kary i negatywne efekty
Kary i negatywne efekty
- Przebywająca górach postać jest narażona na lawiny, burze albo inne przeszkody.
- Większe ryzyko złapania choroby
- Banal
- Posty: 33
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 kwie 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 70
- Zręczność: 35
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Re: Czarcie gniazdo [legowisko Enasalin]
W końcu doszli do Czarciego Gniazda, legowiska jego matki i najważniejszego punktu terenów. Zatrzymał się i zaczął rozglądać uważnie dookoła.
-Możesz mi mówić B...-Zatrzymał się na chwile zastanawiając się. Po pauzie w końcu powiedział.
-Panie.-Tak, teraz czuł się jak prawdziwy władca, ale miał straszne wyrzuty sumienia, że mu się to podoba... chyba nie powinno. Wbrew temu co mówiła Mistrzyni, nie uważał niewolnictwa za coś do końca moralnego. W końcu to trzymanie kogoś wbrew jego woli, ale musiał pokazać, że jest tacy jak inni. Bezlitosny Wojownik.
Z przemyśleń wyrwały go jej słowa.
-Wiesz... chciałbym, ale są osoby którym się to nie spodoba. Mi będzie gorzej jak pójdziesz, niż tobie gdy zostaniesz.-Szepnął w jej stronę profilaktycznie, jakby ktokolwiek miał zaraz wyłonić się z za skały i go usłyszeć. Westchnął i usiadł w wejściu do jaskini.
-To jest Czarcie Gniazdo, główny punkt terenów. Na ogół raczej nie możesz tu wchodzić beze mnie.-Powiedział ignorując część o głodzeniu. Po co miałby ją trzymać tylko po to, aby zaraz mu tu umarła.
-Chodźmy dalej.-Powiedział po czym przepuścił Felix przez wejście i wskazał drogę
zt do Jaskini Kości
-Możesz mi mówić B...-Zatrzymał się na chwile zastanawiając się. Po pauzie w końcu powiedział.
-Panie.-Tak, teraz czuł się jak prawdziwy władca, ale miał straszne wyrzuty sumienia, że mu się to podoba... chyba nie powinno. Wbrew temu co mówiła Mistrzyni, nie uważał niewolnictwa za coś do końca moralnego. W końcu to trzymanie kogoś wbrew jego woli, ale musiał pokazać, że jest tacy jak inni. Bezlitosny Wojownik.
Z przemyśleń wyrwały go jej słowa.
-Wiesz... chciałbym, ale są osoby którym się to nie spodoba. Mi będzie gorzej jak pójdziesz, niż tobie gdy zostaniesz.-Szepnął w jej stronę profilaktycznie, jakby ktokolwiek miał zaraz wyłonić się z za skały i go usłyszeć. Westchnął i usiadł w wejściu do jaskini.
-To jest Czarcie Gniazdo, główny punkt terenów. Na ogół raczej nie możesz tu wchodzić beze mnie.-Powiedział ignorując część o głodzeniu. Po co miałby ją trzymać tylko po to, aby zaraz mu tu umarła.
-Chodźmy dalej.-Powiedział po czym przepuścił Felix przez wejście i wskazał drogę
zt do Jaskini Kości
(Refka stara)
bejbi
- Rodana
- Posty: 50
- Gatunek: lew afrykański
- Data urodzenia: 05 kwie 2020
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 40
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Właściwie to nie zamierzała odwiedzać Sheeby, coś tak czuła po kościach, że ta prośba Bjorna to była ściema dlatego postawiła na coś co wydawało jej się być odpowiedzialnością. Cóż to może oznaczać? Otóż to, że potruchtała prosto do jaskini swojej matki ale nie gubiąc maruli, którą otrzymała od swojego ojca toteż zasapała się i to nawet bardzo (już nawet pogodziła się w duszy z myślą, że zapewne czeka ją oberwanie uszu za długą nieobecność). Niosła ją bowiem w pyszczku, nie miała ze sobą żadnej sakwy ani torby. Mniej powietrza, dużo ruchu, kiepska kondycja i to wszystko musiało się równać zmęczeniu. Dlatego pierwsze co zrobiła po przybyciu do jaskini to wyplucie owocu a potem siad na kościstym tyłku. Dopiero potem rozejrzała się po wnętrzu jaskini dochodząc do wniosku, że nie ma tu jej matki ani rodzeństwa Rodany. Położyła uszy po sobie. Może po prostu chwilę poczeka?
- Rodana
- Posty: 50
- Gatunek: lew afrykański
- Data urodzenia: 05 kwie 2020
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 40
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Niewiele się działo i zmieniało. A przynajmniej tutaj. Siedziała tak na miękkim kawałku mchu z lekko spuszczoną łepetykną i wyczekiwała odgłosów jakichś kroków ale im dłużej to trwało tym bardziej uświadamiała sobie, że być może czekanie tutaj to strata czasu. Sapnęła zrezygnowana. Może powinna pójść i dokładniej poszukać swojej matki? Była nawet bliska poddaniu się temu pomysłowi ale mniej więcej w tym momencie usłyszała ostrzegawczy ryk... być może nawet podobny do głosu jej ojca. Czyżby doszło tam do czegoś złego? Nie miała odwagi sprawdzać toteż wolała zostać w jaskini... lub też jej okolicy. Wyszła więc przed siedzibę Ensalin i usiadła ponownie. Może któryś z jej braci zaraz się zjawi? Kto wie? Tym czasem Rodzia nadal wolała pozostać w bezpiecznym miejscu.
- Tunu
- Posty: 290
- Gatunek: Lampart
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 lut 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 90
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Nie wiedziała jakie miejsce wybrać do zamieszkania, w górach było pełno labiryntów stworzonych z jaskiń, jednak coś jej podpowiadało, żeby tu przyjść.
Stara miejscówka Enasalin zapierała dech w piersiach. O tej porze słońce perfekcyjnie dostawało się przez sporą wnękę na "suficie" jaskini, było tu nieco chłodniej też z tego samego powodu i też przez wodę zapełniającą większą część podłoża.
Trawa i mniejsze rośliny dawały potulny wygląd legowisku i miękkość, a kości znajdujące się w strumieniu dobrze odstraszały stąd wszelkich mniejszych lokatorów.
Jednym susem przeskoczyła wodę stojącą na wejściu, żeby trafić na suchszy kawałek pośrodku.
Raczej biała nie obrazi się, jeśli zajmie to miejsce, skoro jej tu nie ma. Nie spodziewała się jej powrotu, ale jeśli nastąpi, to z radością odda jej to miejsce.
W małej, podłużnej wnęce w kamiennej ścianie, którą uznała za półkę położyła wszystkie zioła i zasoby jakie przy sobie miała (czarci pazur, kocanka, marula, lwi ogon, przepękla i bulbine). Już miała odłożyć stary amulet stada który dała jej na przechowanie Sheeba, ale zdecydowała się go trzymać przy sobie. Nie chciała sprawdzać reakcji lwicy, jeśli to zgubi.
Po tym położyła się na miejscu, gdzie zwykła spać jej dawna przywódczyni i przymknęła oczy, jednak ciągle zachowując czujny słuch i węch. Zamierzała poczekać tu na bliznowatą, zakładając, że ta wyczuje jej zapach, jako, że ta jaskinia nie była aż tak daleko od tej zajmowanej przez medyczkę.
Stara miejscówka Enasalin zapierała dech w piersiach. O tej porze słońce perfekcyjnie dostawało się przez sporą wnękę na "suficie" jaskini, było tu nieco chłodniej też z tego samego powodu i też przez wodę zapełniającą większą część podłoża.
Trawa i mniejsze rośliny dawały potulny wygląd legowisku i miękkość, a kości znajdujące się w strumieniu dobrze odstraszały stąd wszelkich mniejszych lokatorów.
Jednym susem przeskoczyła wodę stojącą na wejściu, żeby trafić na suchszy kawałek pośrodku.
Raczej biała nie obrazi się, jeśli zajmie to miejsce, skoro jej tu nie ma. Nie spodziewała się jej powrotu, ale jeśli nastąpi, to z radością odda jej to miejsce.
W małej, podłużnej wnęce w kamiennej ścianie, którą uznała za półkę położyła wszystkie zioła i zasoby jakie przy sobie miała (czarci pazur, kocanka, marula, lwi ogon, przepękla i bulbine). Już miała odłożyć stary amulet stada który dała jej na przechowanie Sheeba, ale zdecydowała się go trzymać przy sobie. Nie chciała sprawdzać reakcji lwicy, jeśli to zgubi.
Po tym położyła się na miejscu, gdzie zwykła spać jej dawna przywódczyni i przymknęła oczy, jednak ciągle zachowując czujny słuch i węch. Zamierzała poczekać tu na bliznowatą, zakładając, że ta wyczuje jej zapach, jako, że ta jaskinia nie była aż tak daleko od tej zajmowanej przez medyczkę.
- Tunu
- Posty: 290
- Gatunek: Lampart
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 lut 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 90
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Nawet nie zauważyła kiedy totalnie odleciała, to musiało być przez tą wyprawę w góry.
Kiedy ospała podniosła głowę i rozejrzała się niewyraźnie, zrozumiała, że lwicy nadal nie ma.
Nie miała pojęcia ile spała, ale zdecydowanie za długo, bo jak wstała i przeciągnęła się, poczuła jakby wszystkie kości jej strzeliły, ale był to jeden z lepszych snów jaki kiedykolwiek miała, pewnie przez przytulny wystrój.
Stwierdziła, że nie zamierza się nudzić w jaskini, jednak na zewnątrz szybko przemarznie w górach... westchnęła zmarnowana i postanowiła znowu udać się poza te tereny, poszukać więcej ziół, zająć się czymś.
Z.t
Kiedy ospała podniosła głowę i rozejrzała się niewyraźnie, zrozumiała, że lwicy nadal nie ma.
Nie miała pojęcia ile spała, ale zdecydowanie za długo, bo jak wstała i przeciągnęła się, poczuła jakby wszystkie kości jej strzeliły, ale był to jeden z lepszych snów jaki kiedykolwiek miała, pewnie przez przytulny wystrój.
Stwierdziła, że nie zamierza się nudzić w jaskini, jednak na zewnątrz szybko przemarznie w górach... westchnęła zmarnowana i postanowiła znowu udać się poza te tereny, poszukać więcej ziół, zająć się czymś.
Z.t
- Tunu
- Posty: 290
- Gatunek: Lampart
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 lut 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 90
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Choć przyniosła ze sobą ogromną ilość fantów, nie była w pełni zadowolona, bo właśnie miała zamiar niektóre z nich zużyć przez użądlenie które dostała za próbę wykradzenia miodu.
Wszystko co zebrała zostawiła na swojej półce i usiadła w najsuchszym i najbardziej oświetlonym kącie jaskini by przyjrzeć się problemowi.
Miejsce użądlenia zdążyło po drodze spuchnąć i zaczerwienić się, ale nic nie wskazywało na reakcje alergiczną, więc nic nie powinno jej się stać.
Mimo to postanowiła coś z tym zrobić, bo po co ma się męczyć? No i w dodatku to świetny sposób na sprawdzenie swoich umiejętności po raz pierwszy - choć nie spodziewała się być swoim pierwszym pacjentem.
Wzięła wpierw bulbine i odłożyła na lekko wilgotny kamień, a zaraz później odgryzła kawałek czarciego pazura i zostawiła go zaraz obok.
Z zewnątrz zerwała najbliższego liścia którego użyła do przeniesienia paru kropel ściekającej że ścian, świeżej, górskiej wody na wcześniej wspomniany kamień.
Mniejszym, płaskim głazem którego była w stanie zmieścić w łapie roztarła zioło, kawałek owoca i wodę w jedną, gęstą substancje, którą wtarła w użądlenie, aby powstrzymać opuchliznę i swędzenie, a także wspomóc gojeniu się.
No i teraz miała nadzieję, że będzie mogła o tym zapomnieć.
Wszystko co zebrała zostawiła na swojej półce i usiadła w najsuchszym i najbardziej oświetlonym kącie jaskini by przyjrzeć się problemowi.
Miejsce użądlenia zdążyło po drodze spuchnąć i zaczerwienić się, ale nic nie wskazywało na reakcje alergiczną, więc nic nie powinno jej się stać.
Mimo to postanowiła coś z tym zrobić, bo po co ma się męczyć? No i w dodatku to świetny sposób na sprawdzenie swoich umiejętności po raz pierwszy - choć nie spodziewała się być swoim pierwszym pacjentem.
Wzięła wpierw bulbine i odłożyła na lekko wilgotny kamień, a zaraz później odgryzła kawałek czarciego pazura i zostawiła go zaraz obok.
Z zewnątrz zerwała najbliższego liścia którego użyła do przeniesienia paru kropel ściekającej że ścian, świeżej, górskiej wody na wcześniej wspomniany kamień.
Mniejszym, płaskim głazem którego była w stanie zmieścić w łapie roztarła zioło, kawałek owoca i wodę w jedną, gęstą substancje, którą wtarła w użądlenie, aby powstrzymać opuchliznę i swędzenie, a także wspomóc gojeniu się.
No i teraz miała nadzieję, że będzie mogła o tym zapomnieć.
- Tunu
- Posty: 290
- Gatunek: Lampart
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 lut 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 90
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Po dłuższym czasie poczuła się lepiej, jednak nadal nie zamierzała wychodzić z jaskini, bo nie miała po co.
Jeśli nie zgłodnieje, to będzie tu siedzieć do póki Sheeba nie wróci, o którą swoją drogą zaczynała się martwić.
Niby nie minęło tak dużo czasu, ale zawsze była szansa, że ktoś ją tam rozpoznał i aktualnie siedzi w celi, a to by była tragiczna sytuacja, bo Tunu w żadnym stopniu nie byłaby w stanie jej z tego wyciągnąć, ani siłą, ani dyplomacją. Poza tym wrócenie na Lwią Ziemię było dla niej ostatecznością. Przez chwile myślała nad tym, czy nie bezpieczniej byłoby gdyby z nią poszła, ale ta myśl szybko uciekła. Prawdopodobnie zostałaby rozpoznana, ale nie jako członkini Bractwa, a jako ten dzieciak co uciekł Shani i Jasirowi - i to by było gorsze. Miałaby się z tego tłumaczyć?
Choć w sumie po takim czasie raczej wszyscy o niej zapomnieli, szczególnie, że długo z nimi nie pomieszkała.
Przekręcała się z boku na bok zajęta myślami. Jednooka medyczka była w tym momencie dla niej ważna, jedyne wspomnienie po tym co było, nie mogła tego stracić. No i jakby nadal nie miała z kim gadać jak przez ostatnie miesiące, to chyba by oszalała.
Musiała znaleźć jakieś zajęcie nie wymagające zbyt dużo wysiłku fizycznego.
Podniosła głowę i spojrzała na półkę zapełnioną ziołami i różnymi innymi zasobami. Może coś sobie stworzy? Pobawi się w alchemika?
W głowie przypominała sobie przepisy na różne eliksiry które znała, wydawało jej się, że ma wszystko na eliksir rozgrzewający. Niby go nie potrzebowała, no ale zawsze można zostawić taki na potem, nie powinien się zepsuć, co najwyżej się przez marulę sfermentuje.
Wstała i wyszła na zewnątrz powolnym krokiem, aby upatrzyć sobie jakąś tykwę. Po chwili łażenia na około różnych drzew, zebrała trzy sztuki, jedną postawiła na środku swojej pracowni, a dwie pozostałe odłożyła na bok na później.
Rozbiła tykwę tak, żeby mieć dwie części przypominające miski, po czym wzięła jedną marulę i rozgniotła ją w środku kamieniem tak, żeby wypłynął z niej cały sok. Gdy tak się stało, wyjęła wyciśnięty owoc i rzuciła go gdzieś w kąt. Następnie wzięła resztę ziół i roztarła je między dwoma kamieniami na papkę którą przeniosła do przygotowanego wcześniej soku i tak oto miała eliksir. Teraz tylko musiał trochę odstać. Wzięła tykwę ostrożnie i przeniosła ją na wysoki kamień, żeby nikt się o nią nie potknął, po czym ogarnęła dokładnie miejsce swojej pracy, nie umiała się skupić w bałaganie.
-Artemizja, -Marula, -Imbir, -Kocanka
+Eliksir rozgrzewający.
Jeśli nie zgłodnieje, to będzie tu siedzieć do póki Sheeba nie wróci, o którą swoją drogą zaczynała się martwić.
Niby nie minęło tak dużo czasu, ale zawsze była szansa, że ktoś ją tam rozpoznał i aktualnie siedzi w celi, a to by była tragiczna sytuacja, bo Tunu w żadnym stopniu nie byłaby w stanie jej z tego wyciągnąć, ani siłą, ani dyplomacją. Poza tym wrócenie na Lwią Ziemię było dla niej ostatecznością. Przez chwile myślała nad tym, czy nie bezpieczniej byłoby gdyby z nią poszła, ale ta myśl szybko uciekła. Prawdopodobnie zostałaby rozpoznana, ale nie jako członkini Bractwa, a jako ten dzieciak co uciekł Shani i Jasirowi - i to by było gorsze. Miałaby się z tego tłumaczyć?
Choć w sumie po takim czasie raczej wszyscy o niej zapomnieli, szczególnie, że długo z nimi nie pomieszkała.
Przekręcała się z boku na bok zajęta myślami. Jednooka medyczka była w tym momencie dla niej ważna, jedyne wspomnienie po tym co było, nie mogła tego stracić. No i jakby nadal nie miała z kim gadać jak przez ostatnie miesiące, to chyba by oszalała.
Musiała znaleźć jakieś zajęcie nie wymagające zbyt dużo wysiłku fizycznego.
Podniosła głowę i spojrzała na półkę zapełnioną ziołami i różnymi innymi zasobami. Może coś sobie stworzy? Pobawi się w alchemika?
W głowie przypominała sobie przepisy na różne eliksiry które znała, wydawało jej się, że ma wszystko na eliksir rozgrzewający. Niby go nie potrzebowała, no ale zawsze można zostawić taki na potem, nie powinien się zepsuć, co najwyżej się przez marulę sfermentuje.
Wstała i wyszła na zewnątrz powolnym krokiem, aby upatrzyć sobie jakąś tykwę. Po chwili łażenia na około różnych drzew, zebrała trzy sztuki, jedną postawiła na środku swojej pracowni, a dwie pozostałe odłożyła na bok na później.
Rozbiła tykwę tak, żeby mieć dwie części przypominające miski, po czym wzięła jedną marulę i rozgniotła ją w środku kamieniem tak, żeby wypłynął z niej cały sok. Gdy tak się stało, wyjęła wyciśnięty owoc i rzuciła go gdzieś w kąt. Następnie wzięła resztę ziół i roztarła je między dwoma kamieniami na papkę którą przeniosła do przygotowanego wcześniej soku i tak oto miała eliksir. Teraz tylko musiał trochę odstać. Wzięła tykwę ostrożnie i przeniosła ją na wysoki kamień, żeby nikt się o nią nie potknął, po czym ogarnęła dokładnie miejsce swojej pracy, nie umiała się skupić w bałaganie.
-Artemizja, -Marula, -Imbir, -Kocanka
+Eliksir rozgrzewający.
- Tunu
- Posty: 290
- Gatunek: Lampart
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 lut 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 90
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Minęło trochę czasu, może nawet dzień czy dwa, nie była pewna, nie liczyła.
Coraz bardziej miała wrażenie, że Sheebie coś mogło się stać na Lwiej Ziemi lub w drodze, ale nawet jeśli to nie zamierzała tam iść - i tak nic by nie zdziałała.
Postanowiła przestać się tym zamartwiać, bo pewnie po prostu ma paranoje, jako, że dopiero odzyskała kogoś z dawnego życia i już musieli się rozłączyć na jakiś czas, za bardzo to przeżywała.
Zdecydowała się wyjść na polowanie, to będzie musiało poprawić jej humor, albo go bardziej zepsuć, zależnie od wyniku. Przeciągnęła się i obejrzała po jaskini, analizując w jakim stanie ją zostawia, żeby potem wiedzieć czy nic nie zniknęło - kto wie kto czai się w tych górach.
Wszystko co miała zostawiła tutaj, oprócz amuletów stada i wyruszyła w stronę lasu znajdującego się w dolinie.
zt
Coraz bardziej miała wrażenie, że Sheebie coś mogło się stać na Lwiej Ziemi lub w drodze, ale nawet jeśli to nie zamierzała tam iść - i tak nic by nie zdziałała.
Postanowiła przestać się tym zamartwiać, bo pewnie po prostu ma paranoje, jako, że dopiero odzyskała kogoś z dawnego życia i już musieli się rozłączyć na jakiś czas, za bardzo to przeżywała.
Zdecydowała się wyjść na polowanie, to będzie musiało poprawić jej humor, albo go bardziej zepsuć, zależnie od wyniku. Przeciągnęła się i obejrzała po jaskini, analizując w jakim stanie ją zostawia, żeby potem wiedzieć czy nic nie zniknęło - kto wie kto czai się w tych górach.
Wszystko co miała zostawiła tutaj, oprócz amuletów stada i wyruszyła w stronę lasu znajdującego się w dolinie.
zt
- Enasalin
- Nowicjusz
- Posty: 958
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 66
- Zręczność: 56
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Bolało. Nie tylko dlatego, że była skrajnie wyczerpana. Jej duch był, mimo, że silny, to na tyle podupadły, że im dalej w góry szła, tym bardziej tuliła uszy po sobie. A ona przecież nigdy tego nie robiła! Nawet już nie pamiętała tych odległych, okrutnych czasów, kiedy walczyła o przetrwanie, nie mając ze sobą nic, poza ochotą do życia.
Dotarła do swojej jaskini. Nie zacierała po drodze swoich śladów, mało tego, starym zwyczajem oznaczała swoim zapachem teren odkąd tylko przekroczyła rozpadliny i trafiła z powrotem na dolinę wewnątrz linii gór. wewnątrz swojego domu wyczuła znajomy zapach, ale... nikogo nie było w środku.
Nie było ani jej dzieci, ani nikogo z bractwa, ani Bjorna, ani Sheeby, nawet nękający ją duch Maer'vu dawno zniknął. Mimo, że była zahartowana, to świadomość, że znów została sama zakuła ją w serce, a przynajmniej to, co po nim pozostało. Westchnęła ciężko, kiedy jej łapy zamoczyły się w płyciźnie dookoła jej dawnego legowiska. Skóry pozostały tak jak je pozostawiła, w dzień inwazji pobiegła przecież walczyć za swój dom. poniosła sromotną porażkę i pewnie gdyby nie szczęście, nawet by tutaj nie wróciła.
Sprawdziła nawet swoją skrytkę, wszystkie przedmioty jak leżały tak dalej leżą. Popakowała wszystko w sakiewki, położyła na legowisku, który nie zawierał krzty jej zapachu i tutaj westchnęła po raz kolejny. Liczyła na to, że może jednak ktoś się jeszcze odnajdzie. Musiała w to wierzyć, wierzyć w cokolwiek. Jeśli zostanie sama, będzie musiała opuścić swój dom. A bardzo nie chciała go opuszczać. Ale to była ostateczność. Wolała zdecydowanie wierzyć w to, że chociaż krew z jej krwi przetrwa. Zresztą, ona nie stworzyła bractwa z jakiś popierdółek. Na pewno przeżyli. Czy wrócą nie wiedziała, że na pewno są. Gdziekolwiek.
Smętny wzrok powędrował po ścianach. Szum wody dawał ukojenie. Położyła się na futrach. Przytuliła swoje sakiewki do siebie, przykryła łbem i karkiem. Czuła już jak się jej powieki zamykają, a w duszy miała tyle samo zmartwień, co gniewu.
Mimo wszystko zasnęła. Była zbyt wyczerpana po podróży.
Dotarła do swojej jaskini. Nie zacierała po drodze swoich śladów, mało tego, starym zwyczajem oznaczała swoim zapachem teren odkąd tylko przekroczyła rozpadliny i trafiła z powrotem na dolinę wewnątrz linii gór. wewnątrz swojego domu wyczuła znajomy zapach, ale... nikogo nie było w środku.
Nie było ani jej dzieci, ani nikogo z bractwa, ani Bjorna, ani Sheeby, nawet nękający ją duch Maer'vu dawno zniknął. Mimo, że była zahartowana, to świadomość, że znów została sama zakuła ją w serce, a przynajmniej to, co po nim pozostało. Westchnęła ciężko, kiedy jej łapy zamoczyły się w płyciźnie dookoła jej dawnego legowiska. Skóry pozostały tak jak je pozostawiła, w dzień inwazji pobiegła przecież walczyć za swój dom. poniosła sromotną porażkę i pewnie gdyby nie szczęście, nawet by tutaj nie wróciła.
Sprawdziła nawet swoją skrytkę, wszystkie przedmioty jak leżały tak dalej leżą. Popakowała wszystko w sakiewki, położyła na legowisku, który nie zawierał krzty jej zapachu i tutaj westchnęła po raz kolejny. Liczyła na to, że może jednak ktoś się jeszcze odnajdzie. Musiała w to wierzyć, wierzyć w cokolwiek. Jeśli zostanie sama, będzie musiała opuścić swój dom. A bardzo nie chciała go opuszczać. Ale to była ostateczność. Wolała zdecydowanie wierzyć w to, że chociaż krew z jej krwi przetrwa. Zresztą, ona nie stworzyła bractwa z jakiś popierdółek. Na pewno przeżyli. Czy wrócą nie wiedziała, że na pewno są. Gdziekolwiek.
Smętny wzrok powędrował po ścianach. Szum wody dawał ukojenie. Położyła się na futrach. Przytuliła swoje sakiewki do siebie, przykryła łbem i karkiem. Czuła już jak się jej powieki zamykają, a w duszy miała tyle samo zmartwień, co gniewu.
Mimo wszystko zasnęła. Była zbyt wyczerpana po podróży.
Daddy looking at me
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
- Mistrz Gry
- Posty: 2882
- Kontakt:
@EnasalinWyjinga pisze:Srebna wstęga snuła bezszelestnie po kamiennej podłodze. Podobno ktoś znów mieszkał w Czarcim Legowisku. Ponoć jakiś lampart. A gdzie lampart, tam i smaczne resztki z jego stołu. Wąż prześlizgiwał się od kąta w kąt w poszukiwaniu mięsa, ale jedyne co tu było, to jakieś rośliny. Czemu lampart zostawił tu tyle roślin? Wyjinga podniosła się, wyciągając łeb ku górze i wysunęła język, by wyczuć co jeszcze da się znaleźć. Tego zapachu się nie spodziewała. Nie było go już tutaj od dawna. Wyjinga popełzła w kierunku zapachu i odkryła śpiącą białą lwicę. To ona. Wróciła.
- Missstrzyni - syknęła Wyjinga.
"Nie należy martwić się tym jak wolno idzie wątek, należy cieszyć się tym jak ciekawie rozwija się fabuła"
Lista NPC
Lista NPC
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości