x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Impreza nad wodopojem {OTWARTY}
Regulamin forum
- W tym dziale można rozgrywać swoimi postaciami dodatkowe wątki, powiązane ze światem fabuły. Wątki dziejące się w innych realiach można prowadzić w dziale Offtopic.
- Akcja wątku może dziać się wyłącznie w przeszłości. Czas akcji należy sprecyzować w pierwszym poście.
- Miejscem akcji może być dowolna lokacja w krainie, nawet należąca do obcego stada. Niemożliwe jest jednak przejmowanie terenów. Miejsce akcji musi być jasno sprecyzowane w pierwszym poście.
- Postaci na fabule nie mogą posiadać wiedzy pochodzącej z wątku pobocznego, który jeszcze się nie zakończył, nawet jeśli dzieje się on w przeszłości.
- Na spotkaniach można wykonywać akcje związane ze zużywaniem surowców - tworzenie przedmiotów. Nie można zbierać ziół, surowców ani innych zasobów.
- Na spotkaniach nie zmienia się liczba punktów życia. W związku z tym nie można wykonywać akcji leczenia, polowania czy walki.
- Wątki, w których nie pojawił się żaden post w przeciągu miesiąca będą przenoszone do działu Zakończone.
- Waris
- Posty: 37
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 02 wrz 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Impreza nad wodopojem {OTWARTY}
Naprawdę zależało jej na tym, żeby zdobyć przyjaciół. Dlatego postanowiła zorganizować coś na miarę imprezy. Co prawda na pędzeniu alkoholu się nie znała, więc tego nie zorganizowała. Zamiast tego jednak miała spore skupisko fermentujących owoców (waliło niemiłosiernie, ale czy to ważne?) w przygotowanym wcześniej dole, obładowanym kamieniami - ot, coś na kształt pseudo-studni. Czasami zalała to-to wodą z wodopoju, mając nadzieję, że właśnie tak robi się alkohol. Na imprezach też nie znała się za mocno, niemniej napędzana potrzebą wpasowania się w tutejsze społeczne struktury dała z siebie wiele, wykrzesała całe masy entuzjazmu, by wszystko doprowadzić do skutku.
Poza dołem z fermentującymi owocami powinna zająć się jeszcze wyżywieniem. Udało jej się upolować młodą antylopę i kilka surykatek, co rozłożyła na prowizorycznym stole będącym przyturlanymi z niemałym wysiłkiem głazami, ułożonymi obok siebie tak ciasno, by szpary pomiędzy poszczególnymi "segmentami" były jak najmniejsze.
Kilka ostatnich dni spędziła na zapraszaniu losowych lwów. Każdego, kogo napotkała, próbowała przekonać, iż impreza nad wodopojem, mająca miejsce za kilka dni (odpowiednio skracała ich liczbę po każdym kolejnym cyklu wymiany dnia i nocy) przejdzie do legendy! Liczyła, że poczta pantoflowa zrobi resztę i uda jej się poznać na tej imprezie kilka lwów, może zdobyć przyjaciół. Na tym wszak zależało jej najbardziej. Słońce powoli chyliło się do zachodu - punkt, gdy pojawi się na linii horyzontu wyznaczyła jako początek zabawy.
Zatrudniła cykady, aby te dostarczyły muzyki. Mało tego, całkiem ładnie komponowały się z kumkaniem i rechotaniem żab, które chyba również chciały się dołączyć do imprezy i zaglądały na jedzonko, wąchały smród fermentujących owoców i oczekiwały gości siedząc sobie w swoim ukochanym wodopoju.
Wszystko było gotowe.
Tylko czy pojawią się jacyśkolwiek goście?
Poza dołem z fermentującymi owocami powinna zająć się jeszcze wyżywieniem. Udało jej się upolować młodą antylopę i kilka surykatek, co rozłożyła na prowizorycznym stole będącym przyturlanymi z niemałym wysiłkiem głazami, ułożonymi obok siebie tak ciasno, by szpary pomiędzy poszczególnymi "segmentami" były jak najmniejsze.
Kilka ostatnich dni spędziła na zapraszaniu losowych lwów. Każdego, kogo napotkała, próbowała przekonać, iż impreza nad wodopojem, mająca miejsce za kilka dni (odpowiednio skracała ich liczbę po każdym kolejnym cyklu wymiany dnia i nocy) przejdzie do legendy! Liczyła, że poczta pantoflowa zrobi resztę i uda jej się poznać na tej imprezie kilka lwów, może zdobyć przyjaciół. Na tym wszak zależało jej najbardziej. Słońce powoli chyliło się do zachodu - punkt, gdy pojawi się na linii horyzontu wyznaczyła jako początek zabawy.
Zatrudniła cykady, aby te dostarczyły muzyki. Mało tego, całkiem ładnie komponowały się z kumkaniem i rechotaniem żab, które chyba również chciały się dołączyć do imprezy i zaglądały na jedzonko, wąchały smród fermentujących owoców i oczekiwały gości siedząc sobie w swoim ukochanym wodopoju.
Wszystko było gotowe.
Tylko czy pojawią się jacyśkolwiek goście?
- Biashara
- Posłaniec
- Posty: 115
- Gatunek: Sekretarz
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 08 kwie 2015
- Specjalizacja:
- Waleczność: 10
- Zręczność: 35
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Lwem może nie była, ale koło lwów żyła wystarczająco długo. Kiedy do jej ptasich uszu dotarły wieści o jakiejś pannie organizującej imprezę nad wodopojem to nie mogła się powstrzymać, by nie sprawdzić o co chodzi. Zwyczajna ptasia ciekawość.
Biashara jak zwykle poruszała się pieszo. Nie bardzo miała pomysł, by podejść od razu, więc krążyła brzegiem, bo w końcu sekretarz poruszający się koło wodopoju nie wzbudza podejrzeń. Dotarłszy w pobliże tej "imprezy" obserwowała czujnie czy czasem jakiemuś drapieżnikowi nie wpadnie do głowy pomysł, by ją zaatakować. Za to przy okazji zorientowała się, że na rzeczonej imprezie była sama jedna lwica. '
Trochę smutny to widok, ale nie podchodziła za blisko. Jeszcze nie teraz.
Biashara jak zwykle poruszała się pieszo. Nie bardzo miała pomysł, by podejść od razu, więc krążyła brzegiem, bo w końcu sekretarz poruszający się koło wodopoju nie wzbudza podejrzeń. Dotarłszy w pobliże tej "imprezy" obserwowała czujnie czy czasem jakiemuś drapieżnikowi nie wpadnie do głowy pomysł, by ją zaatakować. Za to przy okazji zorientowała się, że na rzeczonej imprezie była sama jedna lwica. '
Trochę smutny to widok, ale nie podchodziła za blisko. Jeszcze nie teraz.
- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Gdzie impreza tam też nie mogło zabraknąć Nabo. Gruby medyk wtoczył się przyszedł na nad wodopój a widząc całą masę zgromadzonego dobra, jego tłusty pyszczek wykrzywił się w wyrazie zachwytu.
-Cześć, mam nadzieję, że znajdzie się tu miejsce dla najlepszego bimbrownika w całej Lwiej Kranie!- rzucił wesoło, po czym skinął lwicy oraz sekretarzowi, po czym pędem rzucił się w kierunku stosu fermentujących owoców.
-Podziwiajcie mistrza przy pracy- Nabo przyjrzał się fermentującym owocom, po czym sięgnął po miski, do których zaczął przelewać nagromadzony napój.
-Trzeba dać im jeszcze trochę czasu na fermentację, wtedy napój wyjdzie mocniejszy- powiedział bardziej do siebie niż do kogoś konkretnego, po czym każdą miskę z napojem, przykrył liśćmi. Na koniec na każdej z takich misek ułożył drugą, odwróconą do góry nogami, by docisnąć w ten sposób liść i odciąć napój od dostępu powietrza.
-Masz może trochę imbiru, albo jakiś miód? - zwrócił się Waris i dopiero w tym momencie uświadomił sobie, że zapomniał się przedstawić.
-A swoja drogą to jestem Nabo, miejscowy geniusz i wynalazca, najlepszym medyk w krainie, całkiem przeciętny szaman, bimbrownik i właściciel małego biznesu- przedstawił się, starając się przy tym pamiętać o wszystkich swoich tytułach.
-Cześć, mam nadzieję, że znajdzie się tu miejsce dla najlepszego bimbrownika w całej Lwiej Kranie!- rzucił wesoło, po czym skinął lwicy oraz sekretarzowi, po czym pędem rzucił się w kierunku stosu fermentujących owoców.
-Podziwiajcie mistrza przy pracy- Nabo przyjrzał się fermentującym owocom, po czym sięgnął po miski, do których zaczął przelewać nagromadzony napój.
-Trzeba dać im jeszcze trochę czasu na fermentację, wtedy napój wyjdzie mocniejszy- powiedział bardziej do siebie niż do kogoś konkretnego, po czym każdą miskę z napojem, przykrył liśćmi. Na koniec na każdej z takich misek ułożył drugą, odwróconą do góry nogami, by docisnąć w ten sposób liść i odciąć napój od dostępu powietrza.
-Masz może trochę imbiru, albo jakiś miód? - zwrócił się Waris i dopiero w tym momencie uświadomił sobie, że zapomniał się przedstawić.
-A swoja drogą to jestem Nabo, miejscowy geniusz i wynalazca, najlepszym medyk w krainie, całkiem przeciętny szaman, bimbrownik i właściciel małego biznesu- przedstawił się, starając się przy tym pamiętać o wszystkich swoich tytułach.
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.
- Davu
- Tarcza
- Posty: 154
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 50
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Impreza? Organizowana przez jakiegoś samotnika?
Zwykle gdy Davu słyszał o imprezach, były to przyjęcia stadne na które mogli przyjść oczywiście tylko członkowie stada.
Także wielkim zaskoczeniem było to, że ktoś organizował jakieś spotkanie na wolnych terenach, zapraszając wszystkich do przyjścia. Trudno było się oprzeć takiemu zaproszeniu, bo bardzo ciekawiło go kto zdecydowałby się na coś takiego, no i poza tym fajnie jest czasem kogoś poznać - znajomości w każdej części krainy zawsze się przydadzą.
Gdy trafił nad wodopój uderzył go alkoholiczny zapach. Czyżby tajemniczym organizatorem był pewny gruby lew z Lwiej Ziemi? Wątpliwe, ale nie niemożliwe.
Może nie lubił za bardzo marulówki, ale zapach jedzenia zdecydowanie przyśpieszył jego krok.
Był już na tyle blisko, by zobaczyć brązową lwicę o głębokich, jasnoniebieskich oczach. W przeciwieństwie do Biashary, nie założył z góry, że nikt nie przyszedł - tylko, że po prostu był akurat pierwszy. Lekko się wahał nad podejściem, ale w końcu się przemógł i to zrobił.
- Davu. - Postanowił przedstawić się z góry rzucając przy tym przyjazny uśmiech. Usiadł gdzieś blisko, lecz w pewnej odległości.
Dopiero jakby znienacka znalazł się tu Nabo. W sensie, chyba tu już był wcześniej, ale brązowy dopiero teraz zdał sobie sprawę, że tu jest. Również spojrzał się w jego stronę wesoło, bo jego założenie jednak się potwierdziło - może nie organizator, ale zdecydowanie gość. Trochę trudno go było nie zauważyć, ale jednak bezgrzywy ma talent do takich rzeczy.
Zwykle gdy Davu słyszał o imprezach, były to przyjęcia stadne na które mogli przyjść oczywiście tylko członkowie stada.
Także wielkim zaskoczeniem było to, że ktoś organizował jakieś spotkanie na wolnych terenach, zapraszając wszystkich do przyjścia. Trudno było się oprzeć takiemu zaproszeniu, bo bardzo ciekawiło go kto zdecydowałby się na coś takiego, no i poza tym fajnie jest czasem kogoś poznać - znajomości w każdej części krainy zawsze się przydadzą.
Gdy trafił nad wodopój uderzył go alkoholiczny zapach. Czyżby tajemniczym organizatorem był pewny gruby lew z Lwiej Ziemi? Wątpliwe, ale nie niemożliwe.
Może nie lubił za bardzo marulówki, ale zapach jedzenia zdecydowanie przyśpieszył jego krok.
Był już na tyle blisko, by zobaczyć brązową lwicę o głębokich, jasnoniebieskich oczach. W przeciwieństwie do Biashary, nie założył z góry, że nikt nie przyszedł - tylko, że po prostu był akurat pierwszy. Lekko się wahał nad podejściem, ale w końcu się przemógł i to zrobił.
- Davu. - Postanowił przedstawić się z góry rzucając przy tym przyjazny uśmiech. Usiadł gdzieś blisko, lecz w pewnej odległości.
Dopiero jakby znienacka znalazł się tu Nabo. W sensie, chyba tu już był wcześniej, ale brązowy dopiero teraz zdał sobie sprawę, że tu jest. Również spojrzał się w jego stronę wesoło, bo jego założenie jednak się potwierdziło - może nie organizator, ale zdecydowanie gość. Trochę trudno go było nie zauważyć, ale jednak bezgrzywy ma talent do takich rzeczy.
- Wajibu
- Pazur
- Posty: 231
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 65
- Zręczność: 55
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Przed spotkaniem z Ragirem i dołączeniem do Szkarłatnych
Trochę czasu minęło odkąd spotkał jakiegoś lwa, nie wspominając już o grupce. Od czasu gdy uciekł od swego oprawcy i zaczął żyć na własną łapę, nie udało mu się spotkać z kimś na dłużej co zaczynało go z czasem irytować. Samotność była niezwykle dotkliwa dla jego gatunku, wszak lwy były stadne, mimo paru wyjątków, on jednakże należał do typowego przedstawiciela, do tego był samcem i miał swoje potrzeby, póki co jednak były tylko marzeniami.
Błąkając się po krainie, polując od czasu do czasu i odpoczywając, trafił na grupkę która wydawała się dobrze bawić. Z początku nie dowierzał iż w końcu kogoś spotkał, myślał już że wszystkich wybito podczas wojny, mimo to ci tutaj żyli i mieli się chyba dobrze. Postanowił więc zaryzykować i podejść, dowiedzieć się kim byli i co tu robili. -Witajcie.- przywitał się, zmniejszając dystans ich dzielący, po czym usiadł nieopodal pięknej, brązowej lwicy, uśmiechając się lekko. Szybko przeniósł również wzrok na resztę zebranych, nawet ptak się mu trafił. -Jestem Wajibu.- przedstawił się i zerknął na Nabo który to coś szykował w miskach. Czyżby coś dobrego? Chyba dobrze trafił, w końcu nie dość że pozna parę osób to jeszcze nie wyjdzie stąd spragniony.
@Nabo @Waris @Davu @Biashara
Trochę czasu minęło odkąd spotkał jakiegoś lwa, nie wspominając już o grupce. Od czasu gdy uciekł od swego oprawcy i zaczął żyć na własną łapę, nie udało mu się spotkać z kimś na dłużej co zaczynało go z czasem irytować. Samotność była niezwykle dotkliwa dla jego gatunku, wszak lwy były stadne, mimo paru wyjątków, on jednakże należał do typowego przedstawiciela, do tego był samcem i miał swoje potrzeby, póki co jednak były tylko marzeniami.
Błąkając się po krainie, polując od czasu do czasu i odpoczywając, trafił na grupkę która wydawała się dobrze bawić. Z początku nie dowierzał iż w końcu kogoś spotkał, myślał już że wszystkich wybito podczas wojny, mimo to ci tutaj żyli i mieli się chyba dobrze. Postanowił więc zaryzykować i podejść, dowiedzieć się kim byli i co tu robili. -Witajcie.- przywitał się, zmniejszając dystans ich dzielący, po czym usiadł nieopodal pięknej, brązowej lwicy, uśmiechając się lekko. Szybko przeniósł również wzrok na resztę zebranych, nawet ptak się mu trafił. -Jestem Wajibu.- przedstawił się i zerknął na Nabo który to coś szykował w miskach. Czyżby coś dobrego? Chyba dobrze trafił, w końcu nie dość że pozna parę osób to jeszcze nie wyjdzie stąd spragniony.
@Nabo @Waris @Davu @Biashara
- Ua
- Posty: 137
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 maja 2017
- Waleczność: 35
- Zręczność: 67
- Percepcja: 48
- Kontakt:
Oczywiście gdy usłyszałam o planowanym przyjęciu, od razu wiedziałam, że nie może mnie na nim zabraknąć. Co prawda przez chwilę zastanawiałam się, czy aby nie wykażę się brakiem dobrych manier, pojawiając się na takiej imprezie pomimo braku osobistego zaproszenia, lecz w końcu stwierdziłam, że to raczej gospodarze wykazali się nietaktem, iż takowego mi nie wysłali. Za co z kolei powinnam się trochę obrazić. W końcu jednak udało mi się przełknąć tę zniewagę i z coraz mocniej ogarniającym mnie podnieceniem, ruszyłam o wyznaczonej porze ku wodopojowi.
Moje wejście z pewnością musiało wzbudzić sensację. Dawno nie miałam okazji uczestniczyć w wykwintnych spotkaniach towarzyskich, zrobiłam więc wszystko, by jak najlepiej się prezentować. Moje futro lśniło bielą, a oczy ekscytacją. Wiedziałam, że powinnam sprawić wrażenie skromnej, więc akcesoria ograniczyłam do prostego naszyjnika, uplecionego z kwiatów o zaledwie trzech kolorach, oraz wielkiego, różowego kwiatu wetkniętego za ucho. Oprócz tego niosłam też ogromny, skompletowany własnołapnie przeze mnie bukiet - w końcu nie należy pojawiać się na przyjęciu bez podarunku, czyż nie?
Przesunęłam rozmarzonym wzrokiem po zebranych. Chyba nikogo nie znałam, a przynajmniej nie przypomniałam sobie tego w pierwszej chwili. Ale to tym lepiej, przecież będę mogła poznać tyle nowych, fascynujących person! Tak, ale najpierw należy znaleźć organizatora.
Nigdy wcześniej go nie poznałam, wiedziałam więc tylko, że jest lwicą o brązowym futrze. Na szczęście mój wzrok szybko padł na osobistość, która doskonale pasowała do tego opisu. Ruszyłam do niej z szerokim uśmiechem, po drodze posyłając skinienie głowy wszystkim mijanym.
- Cóż za urocze przyjęcie! Jestem niezmiernie zaszczycona, iż mogę na nim gościć. Miano me Ua i pochodzę z daleka, lecz warto było przebyć tak znaczący dystans, by móc dziś się znaleźć w Pani skromnych progach. Proszę przyjąć ode mnie ten skromny, lecz płynący z głębi serca, podarek. - Wyciągnęłam w jej stronę przyniesiony bukiet. - Jeśli wolno mi zauważyć, czarująco prezentuje się Pani w tym naszyjniku. Doprawdy, gratuluję znalezienia tak znamienitego rzemieślnika - paplałam dalej, nie dając jej czasu na odpowiedź. Co prawda w rzeczywistości nie byłam specjalnie przekonana do motywu rybich szkieletów, lecz przecież wypadało mi powiedzieć coś miłego. I to wcale nie tak, że w ten sposób liczyłam na rewanż w postaci pochwały mojego stroju. Wcale.
Moje wejście z pewnością musiało wzbudzić sensację. Dawno nie miałam okazji uczestniczyć w wykwintnych spotkaniach towarzyskich, zrobiłam więc wszystko, by jak najlepiej się prezentować. Moje futro lśniło bielą, a oczy ekscytacją. Wiedziałam, że powinnam sprawić wrażenie skromnej, więc akcesoria ograniczyłam do prostego naszyjnika, uplecionego z kwiatów o zaledwie trzech kolorach, oraz wielkiego, różowego kwiatu wetkniętego za ucho. Oprócz tego niosłam też ogromny, skompletowany własnołapnie przeze mnie bukiet - w końcu nie należy pojawiać się na przyjęciu bez podarunku, czyż nie?
Przesunęłam rozmarzonym wzrokiem po zebranych. Chyba nikogo nie znałam, a przynajmniej nie przypomniałam sobie tego w pierwszej chwili. Ale to tym lepiej, przecież będę mogła poznać tyle nowych, fascynujących person! Tak, ale najpierw należy znaleźć organizatora.
Nigdy wcześniej go nie poznałam, wiedziałam więc tylko, że jest lwicą o brązowym futrze. Na szczęście mój wzrok szybko padł na osobistość, która doskonale pasowała do tego opisu. Ruszyłam do niej z szerokim uśmiechem, po drodze posyłając skinienie głowy wszystkim mijanym.
- Cóż za urocze przyjęcie! Jestem niezmiernie zaszczycona, iż mogę na nim gościć. Miano me Ua i pochodzę z daleka, lecz warto było przebyć tak znaczący dystans, by móc dziś się znaleźć w Pani skromnych progach. Proszę przyjąć ode mnie ten skromny, lecz płynący z głębi serca, podarek. - Wyciągnęłam w jej stronę przyniesiony bukiet. - Jeśli wolno mi zauważyć, czarująco prezentuje się Pani w tym naszyjniku. Doprawdy, gratuluję znalezienia tak znamienitego rzemieślnika - paplałam dalej, nie dając jej czasu na odpowiedź. Co prawda w rzeczywistości nie byłam specjalnie przekonana do motywu rybich szkieletów, lecz przecież wypadało mi powiedzieć coś miłego. I to wcale nie tak, że w ten sposób liczyłam na rewanż w postaci pochwały mojego stroju. Wcale.
- Davu
- Tarcza
- Posty: 154
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 50
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Zebrało się trochę więcej gości, jednak może tak niezręcznie nie będzie jak sekretarz przewidywał.
Dołączył się do nich spory (przynajmniej w stosunku do Davu) samiec o szarym futrze. Jego wygląd był dosyć onieśmielający i może trochę wrogi, jednak spojrzenie i głos okazały się bardzo łagodne - wydawał się bardzo ciekawą osobą do poznania. Może bezgrzywy powinien zagadać?
Z tym to już trudniej, zobaczymy może pod koniec dnia się zdecyduje.
Skinął mu głową i również się przedstawił, oczywiście z ciepłym uśmiechem, lecz trochę badającym spojrzeniem, ale to jak do każdego nowo poznanego.
W pewnym momencie na imprezie pojawiła się biała lwica. Może jej wejście nie wzbudzało sensacji na ogół, ale brązowy zwrócił uwagę na to z jaką pewnością siebie weszła w tłum, jakby czuła, że jest wyczekiwana - i dzięki temu faktycznie przyciągnęła kogoś wzrok.
Miała na sobie naszyjnik z kwiatów, który bardzo do niej pasował, a różowy kwiat za uchem podkreślał kolor jej jasnego nosa. Pierwsza myśl Davu - też chce taki naszyjnik.
No bo zanim zdążył w ogóle o czymś innym pomyśleć, biała skierowała się w jego stronę. Instynktownie rozejrzał się w którą stronę uciec, ale ta już zaczęła do niego mówić...
Gdy usłyszał jej monolog, jego brwi poleciały do góry. Szybko jednak zorientował się, że to jedna z tych sytuacji która zdarza mu się zbyt często...
- I my jesteśmy zaszczyceni twoją obecnością. - Ukłonił jej się delikatnie, a starał się mówić tak, żeby brzmiało jakby mówił zupełnie poważnie.
- Davu. - Przedstawił jej się swoim imieniem, bo nie jest to jakieś imię wyłącznie dla samców, więc nie powinno brzmieć nie na miejscu.
Wziął bukiet do łapy i obwąchał go szczegółowo.
- Jakże interesująca kompozycja, dziękuje. - Skomentował niczym tester ryb w lidlu nad rzeką.
Mimo, że sytuacja na ogół była dosyć zabawna, bardzo ucieszył się z komplementu. Chyba pierwszy raz ktoś zwrócił uwagę na jego naszyjnik, albo pierwszy raz ktoś się zdecydował to powiedzieć na głos.
Mimowolnie uśmiechnął się i postanowił odwzajemnić ten komplement.
- Dziękuje i wzajemnie! Można by rzec, że wygląda Pani niczym kwiaty wybijające się spod śniegu - wyróżniająco. Czy widziała Pani kiedyś śnieg? - Nigdy, ale to nigdy przenigdy w życiu Davu nie odważyłby się skomplementować jakiejś lwicy w taki sposób, ale aktualnie ta myślała, że jest samicą, więc wykorzystywał ten moment, żeby mówić rzeczy które na co dzień bałby się powiedzieć. Ciekawe kiedy ta się zorientuje?
@Ua
Dołączył się do nich spory (przynajmniej w stosunku do Davu) samiec o szarym futrze. Jego wygląd był dosyć onieśmielający i może trochę wrogi, jednak spojrzenie i głos okazały się bardzo łagodne - wydawał się bardzo ciekawą osobą do poznania. Może bezgrzywy powinien zagadać?
Z tym to już trudniej, zobaczymy może pod koniec dnia się zdecyduje.
Skinął mu głową i również się przedstawił, oczywiście z ciepłym uśmiechem, lecz trochę badającym spojrzeniem, ale to jak do każdego nowo poznanego.
W pewnym momencie na imprezie pojawiła się biała lwica. Może jej wejście nie wzbudzało sensacji na ogół, ale brązowy zwrócił uwagę na to z jaką pewnością siebie weszła w tłum, jakby czuła, że jest wyczekiwana - i dzięki temu faktycznie przyciągnęła kogoś wzrok.
Miała na sobie naszyjnik z kwiatów, który bardzo do niej pasował, a różowy kwiat za uchem podkreślał kolor jej jasnego nosa. Pierwsza myśl Davu - też chce taki naszyjnik.
No bo zanim zdążył w ogóle o czymś innym pomyśleć, biała skierowała się w jego stronę. Instynktownie rozejrzał się w którą stronę uciec, ale ta już zaczęła do niego mówić...
Gdy usłyszał jej monolog, jego brwi poleciały do góry. Szybko jednak zorientował się, że to jedna z tych sytuacji która zdarza mu się zbyt często...
- I my jesteśmy zaszczyceni twoją obecnością. - Ukłonił jej się delikatnie, a starał się mówić tak, żeby brzmiało jakby mówił zupełnie poważnie.
- Davu. - Przedstawił jej się swoim imieniem, bo nie jest to jakieś imię wyłącznie dla samców, więc nie powinno brzmieć nie na miejscu.
Wziął bukiet do łapy i obwąchał go szczegółowo.
- Jakże interesująca kompozycja, dziękuje. - Skomentował niczym tester ryb w lidlu nad rzeką.
Mimo, że sytuacja na ogół była dosyć zabawna, bardzo ucieszył się z komplementu. Chyba pierwszy raz ktoś zwrócił uwagę na jego naszyjnik, albo pierwszy raz ktoś się zdecydował to powiedzieć na głos.
Mimowolnie uśmiechnął się i postanowił odwzajemnić ten komplement.
- Dziękuje i wzajemnie! Można by rzec, że wygląda Pani niczym kwiaty wybijające się spod śniegu - wyróżniająco. Czy widziała Pani kiedyś śnieg? - Nigdy, ale to nigdy przenigdy w życiu Davu nie odważyłby się skomplementować jakiejś lwicy w taki sposób, ale aktualnie ta myślała, że jest samicą, więc wykorzystywał ten moment, żeby mówić rzeczy które na co dzień bałby się powiedzieć. Ciekawe kiedy ta się zorientuje?
@Ua
- Biashara
- Posłaniec
- Posty: 115
- Gatunek: Sekretarz
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 08 kwie 2015
- Specjalizacja:
- Waleczność: 10
- Zręczność: 35
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Biashara oglądała zbierających się i mogłaby powiedzieć, że serce jej się radowało na tylu zebranych. Teraz chociaż minimalnie dało się odczuć taki przyjemny klimat. Ze wszystkich zbierających się lwów jej uwagę przyciągnął ten największy, najmniej groźny lew z nich wszystkich. Każdy inny lew był dla niej uosobieniem kłopotów, ale @Nabo wydawał się taki... ciężko to nazwać, ale pozytywne wibracje od niego biły.
Toteż nie zastanawiając się dłużej, wkroczyła między drapieżniki, przypatrując się z zaciekawieniem temu, co gruby lew zmalował.
- Czym jest bimbrownik i co to za biznes, który prowadzisz? - Zapytała bez ogródek. Ponieważ przysłuchiwała się każdemu bardzo wyraźnie, wyciągnęła z swej sakwy kłącze imbiru, którego tak Nabo poszukiwał. A potem mu podsunęła je, pod nos.
- Korzystaj. - Rzekła od razu.
Toteż nie zastanawiając się dłużej, wkroczyła między drapieżniki, przypatrując się z zaciekawieniem temu, co gruby lew zmalował.
- Czym jest bimbrownik i co to za biznes, który prowadzisz? - Zapytała bez ogródek. Ponieważ przysłuchiwała się każdemu bardzo wyraźnie, wyciągnęła z swej sakwy kłącze imbiru, którego tak Nabo poszukiwał. A potem mu podsunęła je, pod nos.
- Korzystaj. - Rzekła od razu.
- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Nabo witał wszystkich krótkim skinieniem łba, jednak grubas był zbyt pochłonięty szykowaniem kolejnych porcji nalewek, by poświęcać komuś z zebranych więcej uwagi. Na nawiązywanie nowych znajomości przyjdzie czas, kiedy zostaną położone pod to odpowiednie fundamenty, przez co grubas rozumiał horrendalne wręcz ilości alkoholu.
Grubas był tak pochłonięty tym co robił, że nie odnotował zbliżającej się do niego Biashary. Słysząc jej pytanie grubas powoli uniósł łeb, a gdy ta podsunęła mu korzeń, wyraz zdziwienia, który gościł na jego pysku niemal natychmiast przeszedł w zaciesz.
-O kurczę, ale super! Starczy na kilkanaście porcji!- rzucił wyraźnie podekscytowany, po czym przeszedł do doprawiania gotowych już trunków.
-A tak się składa, ze razem ze znajomym gepardem prowadzimy mały biznes. "Nabo i Dhoruba, może nie najtaniej ale za to jako tako"- wyrecytował dumnie wymyśloną przez siebie nazwę.
-A bimbrownik wzięło się z tego, że specjalizuję się w przygotowywaniu napojów na bazie maruli, po wypici którego opuszczają cię wszystkie troski- oodpowiedział Biasharze.
-Podobno marulówka jest też dobrą bazą do przygotowywanie wszelakiej maści eliksirów, ale ja tam wolę bardziej praktyczne zastosowania- dodał, po czym podszedł do jednej z przygotowanych misek, delikatnie odsunął prowizoryczną pokrywkę i zaciągnął się wonią alkoholu.
-Jeszcze trochę i będzie w sam raz do picia- powiedział pełen ekscytacji, po czym dosypał do naczynia odrobinę imbiru.
@Biashara
Grubas był tak pochłonięty tym co robił, że nie odnotował zbliżającej się do niego Biashary. Słysząc jej pytanie grubas powoli uniósł łeb, a gdy ta podsunęła mu korzeń, wyraz zdziwienia, który gościł na jego pysku niemal natychmiast przeszedł w zaciesz.
-O kurczę, ale super! Starczy na kilkanaście porcji!- rzucił wyraźnie podekscytowany, po czym przeszedł do doprawiania gotowych już trunków.
-A tak się składa, ze razem ze znajomym gepardem prowadzimy mały biznes. "Nabo i Dhoruba, może nie najtaniej ale za to jako tako"- wyrecytował dumnie wymyśloną przez siebie nazwę.
-A bimbrownik wzięło się z tego, że specjalizuję się w przygotowywaniu napojów na bazie maruli, po wypici którego opuszczają cię wszystkie troski- oodpowiedział Biasharze.
-Podobno marulówka jest też dobrą bazą do przygotowywanie wszelakiej maści eliksirów, ale ja tam wolę bardziej praktyczne zastosowania- dodał, po czym podszedł do jednej z przygotowanych misek, delikatnie odsunął prowizoryczną pokrywkę i zaciągnął się wonią alkoholu.
-Jeszcze trochę i będzie w sam raz do picia- powiedział pełen ekscytacji, po czym dosypał do naczynia odrobinę imbiru.
@Biashara
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.
- Yggdrasil
- Posty: 32
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 03 lut 2021
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 65
- Zręczność: 55
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Wielka, dobrze zbudowana lwica też tutaj zawitała. Ciężko było stwierdzić, czy akurat usłyszała jakąś informację o tej całej imprezie, czy może wyczuła wszelkie zapachy i tak tutaj się znalazła.
Ale jeśli to zapachy jej tutaj nie zwabiły - to z całą pewnością nęciły ją teraz.
- Ha! A już myślałam, że na tych ziemiach nie macie alkoholu. - Obrzuciła każdego z osobna szybkim spojrzeniem, a jej kroki, jakże pewne, zaraz skierowały się w stronę rudego lwa.
Co prawda spotkała jakiś czas temu jakiegoś lwa pijaka, ale ten nie miał się z nią nawet czym podzielić, a musiała go jeszcze pogonić. A nie o to jej chodziło.
Stanęła przy samcu widocznie zajmującym się alkoholem. Jej uwadze nie umknęła jego... masa, która na pewno nie robiła na niej wrażenia. W jej Klanie nawet medycy byli wojownikami, więc każdy miał ciało jakie przystało na takiego. Chyba tylko szaman tkwił w swej samotni i nie zajmował się wojaczką czy sparingami. Ale on był podstarzały. A także chudy jak patyk. Jednak to nie było teraz ważne! Yggdrasil zaciągnęła się krótko zapachem.
- Widzę, że znasz się na rzeczy. Wynajęła cię organizatorka? - Nie dane w końcu było jej usłyszeć przedstawienia się samca. Jej krytyczne spojrzenie, którym przez moment omiatała marulówkę - jakby ją oceniając - zostało zastąpione przez drapieżny błysk w barwnych ślepiach, a także szerszy uśmieszek, który odsłaniał bardziej jej nieco przerośnięte kły.
Dopiero po tym skinęła głową ptakowi stojącemu obok. Obcowanie z ptakami nie było dla Klanu Niedźwiedzia niczym nowym - wdawali się w jakieś układy z krukami od czasu do czasu - toteż obecność sekretarza wśród lwów aż nazbyt jej nie zdziwiła. Choć nie ona się tym obcowaniem w przeszłości zajmowała - i dobrze, bo czaszka krukowatego na jej szyi pewnie by ptaszyska tylko obraziła. Jednak jakby była głodna i nie byłoby tutaj takiej wyżerki, to pewnie bez mrugnięcia okiem spróbowałaby zrobić sobie przekąskę z przedstawicielki innego gatunku.
@Nabo @Biashara
Ale jeśli to zapachy jej tutaj nie zwabiły - to z całą pewnością nęciły ją teraz.
- Ha! A już myślałam, że na tych ziemiach nie macie alkoholu. - Obrzuciła każdego z osobna szybkim spojrzeniem, a jej kroki, jakże pewne, zaraz skierowały się w stronę rudego lwa.
Co prawda spotkała jakiś czas temu jakiegoś lwa pijaka, ale ten nie miał się z nią nawet czym podzielić, a musiała go jeszcze pogonić. A nie o to jej chodziło.
Stanęła przy samcu widocznie zajmującym się alkoholem. Jej uwadze nie umknęła jego... masa, która na pewno nie robiła na niej wrażenia. W jej Klanie nawet medycy byli wojownikami, więc każdy miał ciało jakie przystało na takiego. Chyba tylko szaman tkwił w swej samotni i nie zajmował się wojaczką czy sparingami. Ale on był podstarzały. A także chudy jak patyk. Jednak to nie było teraz ważne! Yggdrasil zaciągnęła się krótko zapachem.
- Widzę, że znasz się na rzeczy. Wynajęła cię organizatorka? - Nie dane w końcu było jej usłyszeć przedstawienia się samca. Jej krytyczne spojrzenie, którym przez moment omiatała marulówkę - jakby ją oceniając - zostało zastąpione przez drapieżny błysk w barwnych ślepiach, a także szerszy uśmieszek, który odsłaniał bardziej jej nieco przerośnięte kły.
Dopiero po tym skinęła głową ptakowi stojącemu obok. Obcowanie z ptakami nie było dla Klanu Niedźwiedzia niczym nowym - wdawali się w jakieś układy z krukami od czasu do czasu - toteż obecność sekretarza wśród lwów aż nazbyt jej nie zdziwiła. Choć nie ona się tym obcowaniem w przeszłości zajmowała - i dobrze, bo czaszka krukowatego na jej szyi pewnie by ptaszyska tylko obraziła. Jednak jakby była głodna i nie byłoby tutaj takiej wyżerki, to pewnie bez mrugnięcia okiem spróbowałaby zrobić sobie przekąskę z przedstawicielki innego gatunku.
@Nabo @Biashara
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości