x
Newsy
  • 07.04.2024
  • Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
  • 06.04.2024
  • Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
  • 07.03.2024
  • Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
  • 04.02.2024
  • Postacią Miesiąca został Tauro
  • 31.01.2024
  • Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
  • Aktualności fabularne
  • > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
  • Przewrót na Lwiej Ziemi
  • > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
  • Gniew Przodków
  • > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
  • Epidemia w dżungli
  • > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
  • Szkarłatne Grzywy
  • > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Suwak
Lwia Skała
Wodopój Las Kanion Termitiery Jezioro ZZ Wulkan Góry LS Jaskinie Kilimandżaro Upendi Drzewo życia Wielki Wodospad Zakątek Przodków Oaza Ruiny Pustynia Ciernisko Cmentarz Pole bitwy Zarośla Bagno Słone jezioro Gejzery Góry ZZ Wielka woda Jezioro szmaragdowe Jezioro flamingów Kaskada Grobowiec Rzeka Wąwóz Dżungla Pustkowia Równina Rzeka 2 Sawanna 2 Rzeka 3 Las namorzynowy Dolina wichrów Nadrzecze Dolina LS Drzewo życia Sawanna LZ Skała Wolności Wschodnia Oaza Wydmy Las MB Jezioro MB Wybrzeże

Zapisy

Miejsce na informacje o postaciach: zapisy, karty postaci, dzienniki umiejętności, zawieszanie postaci i zakup umiejętności.

Awatar użytkownika
Naira
Posłaniec
Posłaniec
Posty: 36
Gatunek: Lew Afrykański
Płeć: Samica
Data urodzenia: 18 lis 2018
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 40
Zręczność: 50
Percepcja: 60
Kontakt:

Re: Zapisy

#371

Post autor: Naira » 22 gru 2023, 15:16

Historia:
Naira urodziła się na terenach stada Popiołów po potopie, jest córką byłego księcia Nazmira ze Złej Ziemi i byłej Królowej Stada Popiołów. Ma młodszego brata. Była wychowywana na dobrą lwicę przez samotną rodzicielkę, bo ojca pamięta jedynie jak była małą lwiczką. Niestety z dziwnych okoliczności drugi rodzic zniknął jakby nic z ich życia. Wiedziała że ciepło rodzinne nieco zostały zachwiane, zachowaniem jej matki dlatego próbowała ze swoim bratem podnieść na duchu aby mogła uspokoić się po stracie partnera. Gdy sytuacja w ich życiu unormowała się, wtedy młoda z bratem była nauczana wartości stadnych, jak ma zachowywać się do innych stad. Nie miała zbytnio czasu na zabawy z rówieśnikami z tego względu, że cały czas trenowała pod okiem matki i innych lwów. Była księżniczka, miała być następczynią tronu po swojej mamie gdy kiedyś jej zabraknie. Jako młódka często wymykała się z innych zajęć, aby móc obserwować, pewną lwicę w stadzie która wykonywała magiczne rytuały za pomocą ziół, zbieraniem ziół i nie tylko. Trudno było jej się przyznać innym rówieśnikom, że zaczęło przyciągać coraz bardziej. Ona bardzo podziwiała tą mistrzynię i miała pewne marzenie aby stać się taka jak ona. Dała sobie trochę czasu na rozmyślenia czy faktycznie chce wejść w te rzemiosło.
Po pewnym czasie nie przeszło jej to i zaczęła się interesować szamanizmem nadal, czyli kontaktowaniem ze zmarłymi bo uznała, że miałaby większe możliwości aby móc skontaktować ze swoimi przodkami od strony mamy.
Gdy zdecydowała się młoda o swojej przyszłości, że chce iść na szamanizm wtedy została przyprowadzona przez własną matkę do lwicy o imieniu Ranya, która miała ogromną wiedzę jak i umiejętności w szamanizmie (Czyt. stopień - Mistrzyni). Po zaakceptowaniu przez szamankę, mogła chłonąć z zainteresowaniem wiedzę o duchach i podstawach roślin, które bynajmniej były potrzebne do rytuałów.
Następnego dnia mistrzyni z rana zabrała swoją uczennicę na pierwsze lekcje powiązane ze znajdowaniem podstawowych roślin w otwartym terenie. Pod okiem nauczycielki, zapoznawała się z nazwami roślin, a potem właściwościami. Młoda miała na tyle jasny umysł, że potrafiła zapamiętywać na pamięć nazw roślin i ich zastosowań co nie było trudne. Naira była bardzo pilną uczennicą, dlatego lekcje przebiegały płynnie bez żadnych problemów. Gdy zbliżał się pierwszy termin egzaminu powiązany ze zbiorem roślin, od razu przystąpiła do nauki idąc po różnych terenach, aby zebrać je w pożyczonym przez mistrzynię woreczku na zioła, móc potem je mieć przy sobie żeby potem później zapamiętywała właściwości ich bo wiedziała doskonale, że Ranya o to ją spyta co była na sto procent pewna. Nastał wielki dzień dla Nai aby udowodnić, na ile ją stać żeby pójść samodzielnie w teren i nazbierać podstawowe rośliny, które zostały wypowiedziane przez egzaminatorkę. Po dłuższej wędrówce, zebrała wszystkie rośliny, które miała zebrać i ruszyła w kierunku terenów stadnych aby pokazać swój zbiór. Pierwszy etap zdała bezbłędnie, ale czekał ją kolejny etap tego samego dnia czyli wypowiedzenie o tych ziołach jakie mają właściwości. Naira ze skupieniem wypowiadała każdą formułkę nauczoną, wtedy mistrzyni z uznaniem zaakceptowała bezbłędne odpowiedzi. Po ciężkim dniu, młoda chciała przespać nieco wyczerpujący dzień, ale nie miała dość bo chciała jeszcze więcej wiedzieć o tym rzemiośle. Minęło trochę czasu jak lwica przekroczyła próg nastolatki, wtedy mogła u swojej mistrzyni pójść w kolejny rozdział powiązany z rytuałami gdzie ma wywoływać duchy. Na początku nastolatka była nieco zaskoczona, że tak nagle to przyszło ale nie cofnie się przed niczym. Miała jedynie nadzieję, że podczas nauk nie przywoła jakiegoś mordercę czy innego zwyrodnialca, bo wtedy nie chciała być opętana. W takim momencie zrobiła duży oddech gdy szła za swoją mistrzynią, w kierunku rzeki, gdzie właśnie przybywała aby móc rozmawiać ze zmarłymi chcąc dowiedzieć się kilku rzeczy. Po dłuższej wędrówce dotarły do owego miejsca, gdzie ma się uczyć wywoływania duchów. Uczennica podeszła bliżej do swojej nauczycielki, wtedy zauważyła że miała przy sobie roślinę Werbenę, która ma właściwości sprowadzanie istot przynależących do świata duchowego. Miała przy sobie kilka sztuk werbeny przygotowanej, aby móc potem poćwiczyć w wolnym czasie. Mistrzyni pokazywała krok po kroku, jak wykonuje się odpowiednie ryty i wypowiedzenie stosownej formuły wtedy zobaczyła Naira pierwszy efekt, czyli ujrzała swojego dziadka czyli tatę jej mamy. Samica bardzo tęskniła za nim, pamiętała go za czasu gdy była jeszcze lwiątkiem, ale niestety długo nim się nie nacieszyła. Nie chciała zbytnio wychodzić ze wspomnieniami podczas trwających nauk, dlatego wyszła szybko z nostalgii i widziała, jak duch odszedł do swojej krainy. W takim momencie zrobiła głęboki oddech, wiedząc, że to jest jej kolej na przywołanie ducha. Z uwagą zrobiła te same czynności co pokazywała jej Ranya, według instrukcji, po wykonaniu czynności była bardzo zaskoczona bo ujawnił się duch Nazmir, który był jej rodzonym ojcem. Nie mogła w to uwierzyć, że on tak naprawdę umarł lub zginął? Jak kto, miała mętlik w głowie, była oszołomiona tym wszystkim. Jednakże nie mogła sobie pozwolić, na dalszy chaos w jej myślach dlatego musiała wrócić do powagi sytuacji. Wiadomo pierwsze nauki z przywołaniem ducha powiodły się u lwicy. Minęło dużo czasu gdy ćwiczyła samotnie, swoje rytuały wiedząc, że będzie mieć ostateczny egzamin w przywołania duchów. Nastał oczekiwany dzień, gdzie miała się w końcu wykazać z przywołaniem zmarłej z zaświatów. Lwica ruszyła w kierunku, jeziora gdzie miała się stawić na egzamin szła spacerem, zastanawiając czemu widziała zmarłego członka rodziny. W przyszłości będzie chciała się dowiedzieć, co spowodowało jego zniknięcie i śmierć. Stanęła na chwilę, aby móc otrząsnąć się od zaprzątających myśli, bo czekał ją w tej chwili egzamin.
Dotarła w końcu na miejsce, gdzie czekali poniektórzy na księżniczkę popiołów, chcąc zobaczyć czy nauczyła się przez ten dłuższy okres czasu. Nie okazywała strachu ani grama zdenerwowania, była bardzo spokojna i wyluzowana.
- No dobrze zaczynam - odpowiedziała z pewnością siebie, wtedy podeszła bliżej do jeziora. Wyciągnęła roślinę o nazwie Werbena, zaczęła wykonywać odpowiedni ryt i wypowiedziała głośno formułę. Nastała głucha cisza, do momentu jak nie ujawnił się po raz kolejny jej ojciec Nazmir. Nie wiedzieli czemu on ciągle się ujawniał, najwyraźniej miał taką potrzebę ale egzaminatorka oceniła i zdała wzorowo egzamin. Lwica odetchnęła z ulgą, że kolejny egzamin zdała bez problemów. Od tamtego czasu, została szamanką, co bardzo ucieszyło nastolatkę i może dzięki temu ruszy w dalszy świat. Miała jedynie nadzieję, że stado płonących szczytów przetrwa dalsze dzieje, a jeśli nie, na pewno powróci aby móc je odbudować z dalszą społecznością.



Specjalizacja wybrana: Szaman
Statystyki:
Waleczność - 40
Zręczność - 50
Percepcja - 60

Akcept

Awatar użytkownika
Freya
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 46
Gatunek: Lew Afrykański
Płeć: Samica
Data urodzenia: 10 sie 2020
Specjalizacja:
medyk 1
Medyk 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 40
Zręczność: 50
Percepcja: 60
Kontakt:

#372

Post autor: Freya » 23 gru 2023, 5:11

Historia:

Freya urodziła się w Krwawym Zmierzchu gdzie przebywali jej rodzice Satau i Myr. Posiada duże rodzeństwo: Falme, Messiah, Fahyim, Farengar, Folami, Fianna. Po pewnym czasie potrafiła samodzielnie chodzić to usłyszała od rodziców, że mają wyruszać w stronę gór. Po opuszczeniu bezpiecznie stada zaczynała za nimi wędrować aż do momentu jak dotarli do terenów Kilimandżaro. Niestety okazało się, że dwóch braci zaginęło czyli Falme i Farengar. Lwiczka mocno ucierpiała przez ten fakt. W dzieciństwie często przebywała z Fahyime aż stali się nierozłączni podczas zabaw i rzekomych wypraw w jakich brali udział z innymi rówieśnikami. Po kilku dniach dowiedziała się prawdy, że Farengar został zabity przez ojca bo był bardzo chorowity. Jednakże o drugim bracie słuch o nim zaginął. Była wychowywana ciągle przez rodziców, a głównie przez mamę Satau. Powoli zaczynała zapominać o przeszłości. Niestety nie miała okazji pożegnać się z ojcem, który wyruszył w nieznany świat dlatego musiała się pogodzić z tym faktem. Jasna lwica dorastała cały czas upodobniając w połowie do matki, a charakter kształtował się aż do momentu jak wydoroślała. Freya odziedziczyła charakter trochę po ojcu jak i po mamusi, a po ojcu część wyglądu jak oczy i ubarwienie na uszach. Gdy nieco podrosła nastolatki, zapragnęła zostać medyczką dlatego przed odejściem tamtego stada znalazła członka , który właśnie nauczał innych swojego fachu. Po zgłoszeniu się na jego uczennicę, została do razu przyjęta na nauki. Ona bardzo podziwiała jego czyny i pragnęła tego samego aby właśnie pomagać innym lwom w potrzebie. W takim momencie zaczęła uczyć się od zaraz nie chcąc czekać na kolejny dzień. Młoda zaczęła z nim wędrować na różne tereny gdzie znajdowali przeróżne zioła, które miał każde z osobna pewną właściwość dzięki temu zaczynała odróżniać leczniczych od trujących. Cała ta nauka była właśnie pasją dla kremowej, aż nie mogła doczekać się kolejnych nauk jeśli chodzi o leczenie lwów w stadzie. Po czasie zapamiętała wszystkie jego lekcje, dzięki temu zdała po kilku dniach egzamin z łatwością. Potem mogli zabrać się za kolejny rozdział nauki czyli leczenie rannych, wtedy ruszyli do miejsca gdzie leżeli lekko ranni i uczyła się pod okiem mistrza podstawowych czynności. Następnie robiła identycznie to samo u innych powtarzając jego nauki. Po dłuższym czasie usłyszała niespodziewane wieści o pewnym wydarzeniu, która zmroziła krew w żyłach. Nastały ciężkie czasy czyli bitwa z bandą H'urnami, którzy nawiedzili ich tak jak u innych stad. Freya nie była zadowolona z tego momentu, ale nie miała wpływu na to ale dzięki temu mogła wykazać się swoją wiedzą i pomocą jako przyszły medyk. Widziała dużo rannych lwów, którzy byli zabierani do jaskiń wtedy bez namysłu zabierała potrzebne rzeczy jak zioła lecznicze: Aloes / Czarci pazur / Geranium / Marula i resztę roślin które mogą być przydatne, jak i bandaże które miał przy sobie i ruszyła do nich ze swoim mistrzem aby pomóc rannym. Nie była ani chwili stracenia, musiała być pod okiem mistrza, aby widział co faktycznie lwica jakie kroki wykonywała chcąc pomóc swoim pobratymcom. Gdy zbliżyła się do jednego z nich, zobaczyła że ma gorączkę, dużo ran ciętych jak i opuchliznę w takim momencie zaczęła wyciągać najważniejsze zioła: Aloes, Czarci Pazur, Geranium jak i Marulę, a obok miała bandaże aby potem zakryć rany osobnikowi. Na początek zabrała się za jego rany, które nie wyglądały zbyt dobrze, wzięła wpierw Aloes wiedząc, że oczyści ranę wpierw z bakterii jak wyłagodzić jego ból w tych okolicach gdzie miał rany cięte. Po wykonaniu pierwszego etapu, wzięła bandaż i zaczęła zakładać mu średni opatrunek (bandaż) w okolicy rany jak i na ranę. Potem zajęła się jego opuchliznami wtedy użyła kolejnej rośliny po obrobieniu, zaczęła smarować delikatnie jak potrafi te okolice, aby zmniejszyć mu opuchliznę. Na końcu zajęła się gorączką samca, która cały czas trzymała i nie spadała dlatego przy obrobieniu Imbiru, aby był leczniczy z niego sok podała swojemu pacjentowi. Miała nadzieję, że niedługo samiec poczuje się lepiej. Potem zobaczyła kolejnych którzy mieli większości takie same objawy dlatego powtarzała te same czynności co przedtem. Nie wiedziała tak naprawdę, że ten dzień był decydującym egzaminem, który sprawi że Kwiatuszek będzie oficjalnym medykiem. Po dłuższym czasie, banda idiotów odeszła z każdej części krainy i nabrzeża, wtedy usłyszała że zdała egzamin na medyka. Lwica była bardzo szczęśliwa z tego powodu, dzięki temu mogła ruszyć w świat aby poznać inne okolice. Była młodą dorosłą lwicą, więc miała prawo zakosztować wolności i szczęścia. Pożegnała się z rodzinką jak i swoją mamusią Satau, prosząc jedynie aby byli ostrożni i nie dali chorobom. Następnego dnia ruszyła w końcu świat, chcąc znaleźć swój wymarzony nowy dom.

Specjalizacja wybrana: Medyk
Statystyki:
Waleczność - 40
Zręczność - 50
Percepcja - 60

Akcept

Awatar użytkownika
Nkateko
Posty: 28
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 24 gru 2021
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 45
Zręczność: 45
Percepcja: 61
Kontakt:

#373

Post autor: Nkateko » 24 gru 2023, 14:04

W dniu, w którym przyszedł na świat, nie było nic niezwykłego. On, wybraniec boga, narodził się w zwyczajnym stadzie, jako syn najzwyczajniejszej pary. Nadano mu zwykłe miano i traktowano jak każdego innego osobnika. On sam przez długi czas nie pojmował swojego znaczenia. Pierwszy rok życia spędził na ziemskich zajęciach pokroju zabaw i polowań. Miał zostać łowcą, a nikt ze stada nie przykładał do niego większych nadziei, nie więdząc o jego przeznaczeniu.
Lecz naszedł dzień jego nawrócenia, gdy napotkał na swej drodze kapłana, któremu na imię było Kwetsima. Ten pobłogosławił go i nazwał imieniem Nkateko. Tego dnia Nakteko odrzucił swe dotychczasowe życie by zostać uczniem Kwetsimy. On opowiedział mu o prawdziwym bogu, któremu na imię Ntsena, a jego obraz oglądać wolno jedynie Wysokim Kapłanom. Nkateko spędził rok wsród kapłanów, modląc się i błogosławiąc wyznawców, którzy przychodzili do świątyni po łaskę. Mówiono mu, że dzięki jego talentom już za kilka księżyców ma szansę stać się Wysokim Kapłanem. Lecz Nkateko zaczynał czuć, że to mu nie wystarcza. Nie wierzył, że czczenie boga powinno ograniczać się do tej małej grupy zwierząt zamieszkających okolice ich zbioru.
W rocznicę rozpoczęcia służby odwiedził go bóg. Ten moment potrafił odtworzyć w pamięci z najdrobniejszymi szczegółami. Nkateko błogosławił parze, która przybyła prosić o łaskę na początku ich wspólnej ścieżki. Wokół paliły się kadzidła z kory sandałowca, spowijając wnętrze świątyni wonnym dymem. Przed nim stał dostojny lew o jasnej grzywie oraz lwica o podobnym umaszczeniu. Oboje byli przystrojeni wieńcami z kwiatów werbeny i bulbini, a ich sylwetki jaśniały w pomieszczeniu, jakby jego błogosławieństwo napełniało ich realnym blaskiem. Nkateko roztarł żywokost w czarce księżycowej wody i skropił nią parę, śpiewając słowa modlitwy. W tym momencie jego uszy wypełnił szum, a wzrok rozmył się. Dwie jaśniejące sylwetki przed nim stały się jedną, która była wysoka niczym góra, a jej głos donośny niczym grzmot.
- Nkateko, padnij na ziemię przed swoim bogiem! - zadudnił głos, wprawiając w drżenie kamienną podłogę. Kapłan pokornie upadł na ziemię. Dotąd nie dane mu było oglądać malowideł przedstawiających boga, ale był pewien, że to on. Nie śmiał odezwać się słowem.
- Nkateko, opuść to miejsce i pójdź głosić me słowo. Niech poznają mnie na zachodzie, wschodzie, północy i południu. Niech moja łaska dotrze za Wielką Wodę i do najdalszych zakątków świata. Posyłam cię. - uszy lwa bolały od donośnego głosu boga a oczy od jego światła, lecz nie śmiał ich zasłonić. Jeśli jego bóg chciał by cierpiał, miał być mu posłuszny.
- Jestem twoim sługą. - odpowiedział Nkateko. Zaraz do jego nozdrzy powrócił duszący zapach kadzideł, a przed oczami znów zobaczył młodą parę. Wyglądali na zaniepokojonych zachowaniem kapłana, ale on nie baczył na nich. Bez słowa opuścił salę i nie pożegnawszy się nawet ze swym nauczycielem wyruszył na misję.

Statystyki:
Waleczność 45
Zręczność 45
Percepcja 60

Specjalizacja: Szaman

Akcept

Awatar użytkownika
Sorley
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 7
Gatunek: Lew
Płeć: Samiec
Data urodzenia: 13 sty 2024
Zdrowie: 100
Waleczność: 6
Zręczność: 5
Percepcja: 4
Kontakt:

#374

Post autor: Sorley » 27 gru 2023, 12:11

Historia: przyjdzie na świat jako syn Freyi i Wajibu

Charakter: dopiero się ukształtuje! Myślę jednak, że da rodzicom w kość.

Statystyki:
Waleczność: 6
Zręczność: 5
Percepcja: 4

Przynależność: Szkarłatne Grzywy

Wygląd: Mała, jasnobrązowa kulka futra. Pod każdym z oczu trzy kremowe kropki - dokładnie takiego samego koloru są podbrzusze, pierś, wnętrze uszu i futro pod oczami. Palce wszystkich łap, górne powieki i obwódki małżowin są ciemnobrązowe. Oczy zielone, po mamie i dziadku. Biała końcówka ogona i dziecięca grzywka.
Obrazek

Akcept

Awatar użytkownika
Henry XV Lwiozburg
Posty: 12
Gatunek: Lew
Specjalizacja:
łowca 1
Łowca 1
antylopa
Antylopa
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 65
Percepcja: 55
Kontakt:

#375

Post autor: Henry XV Lwiozburg » 04 sty 2024, 21:26

Przodkowie wybrali ich ród do rządzenia. Już od małego Henry słyszał o swej przynależności do błogosławionego rodu i o tym że jego nieco wystajaca dolna szczęka jest tylko tego potwierdzeniem, a on jako książe musiał dawać przykład. Temu uczył się manier,a dzień zawsze zaczynał od tego że jego służąca czyściła mu pazur. Nie wypada wszak by książe miał brudne łapy.
W bardzo młodym wieku nauczono go różnicy między niewolnikiem, lwem, szlachcicem, a nimi rodem królewskim. On należał do tych których inni wielbią i kochają. Był królewiczem i przyszłym królem. Tacy jak on nawet gdy inni umierali z głodu zawsze miał co zjeść, a że był łaskawy to pozwalał swojej służącej dojadać resztki.
Jego nauczyciel polityki stwierdził kiedyś, że zbyt wiele praw dla szlachty doprowadzi do ich knowań i buntu, a zbyt wiele ograniczeń do niezadowolenia i do buntu. co niestety nastąpiło jeszcze za panowania jego ojca i macochy, a siostry matki. Zresztą siostry ojca. Sam Henry zresztą uważa że, to wina tego że był przeznaczony kuzynce, a nie tak jak to było w historii, swojej siostrze. Przecież wcześniej zawsze wybierano rodzeństwo, a największa płodność krainy przypadała na okresy panowania bliźniąt.
Wierząc w swe święte prawa Henry czekał na rewolucjonistów. Przecież ci jako jago przyszły naród nic mu nie zrobią. Wystarczy że powie że popiera ich bunt i będzie nimi rządził mając za partnerkę siostrę to się uspokoją i będą posłuszni. No ale nie dowiedział się nigdy jaki byłby wynik rozmów z rewolucjonistami. Jego służąca, niewolnica, pod lew, zbuntowała się i zamiast grzecznie uczesać mu grzywę by odpowiednio prezentował się przed swym ludem, ogłuszyła go i wyniosła poza kompleks jaskiń królewskich.
Henry nie wie czy jej wybaczyć, wszak może to że mówi o tym że jeśli tam się zbuntowali to nie są godni jego słów jest sporym plusem na jej obronę. No i ponoć te ziemie należały do dawnych przodków więc może ma rację że, Praojcowie zesłali bunt by jego łapy stanęły w miejscu które jest domem i królestwem ich przodków. Na pewno istnieje jakieś proroctwo o powrocie prawdziwych królów na tą ziemię.
Henry jako szlachcic uwielbiał rozrywki, a łowiectwo to jedna z jego ulubionych. Co prawda kiedyś naganiano im zdobycze ale to nie znaczy że sam nie potrafi czegoś upolować. Wszak uczył się jak ma dawać przykład na łowach. Jego największą zdobyczą była antylopa na zorganizowanych łowach ale teraz gdy musi polować sam to jakoś tak wychodzi na to że jak coś nie jest młode i ukryte w trawie to ciężko. Za to surykatkę jeśli ta się nie shop to upolować mu się udaje

waleczność - 30
zręczność - 65
percepcja - 55

specjalizacja - łowca

Akcept
Ostatnio zmieniony 05 sty 2024, 6:37 przez Henry XV Lwiozburg, łącznie zmieniany 2 razy.

Awatar użytkownika
Khadima
Posty: 6
Gatunek: lew
Specjalizacja:
wpjownik 1
Wojownik 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 65
Zręczność: 50
Percepcja: 35
Kontakt:

#376

Post autor: Khadima » 04 sty 2024, 21:33

Jedyne jej wspomnienie matki to cena za jaką została sprzedana. Jako że była kociakiem jeszcze wymagającym mleka było to cztery paciorki. Pierwsze jej słowa jakich ją nauczono to “tak Panie”. Ale nie mogła narzekać, dostawała jeść, dostawała czysty kąt do spania i edukację. Khadima nauczyła się jak przynosić jedzenie tak by ani kropelka śliny na nim nie została. Jak dbać o grzywy i pazury i… Tego że książe jest wspaniały!
Gdy ona już sama mogła wymieniać siano na półkach do spania, spotkała go po raz pierwszy. Mały zapracowany i pochłonięty nauką książe miał czas by zwrócić się do niej i podziękować jej za wymianę słomy! Jej komuś kto prędzej powinien dostać w skórę za zbyt długi czas pracy lub źle i nierówno rozłożone siano. Zresztą potem gdy wychodził spod skrzydeł niańki to wybrał JĄ jako swoją osobistą służbę mimo że jej futro było ciemne jak noc, a oczy niebieskie. Dla niej był to awans niepojęty. Wszakże wcześniej wybierano ją do najbrudniejszej pracy. Pracy przy której powinna przemykać w cieniu by nie brzydzić dworu swym istnieniem.
Czarna bardzo ceni sobie każde słowo księcia. Ten mimo że nie jest tego godna co dzień pozwala jej coś zjeść. Nie krzywi się gdy ona czyści mu pazury, a nawet żartuje gdy ta czesze jego piękną grzywę. Khadima pamięta nawet gdy w susze wielkiego głodu książe dzielił się z nią jedzeniem. Przynajmniej tak z jej perspektywy wyglądało rzucanie jej resztek.
Jednak nadszedł bunt! Okres w którym lwy nie znające swego odwiecznego miejsca rzuciły się do gardeł swych dobroczyńców. Ona musiała działać. Nie mogła pozwolić by jej ukochanemu przyszłemu władcy stała się jakakolwiek krzywda. Może ją za to nienawidzić lecz gdy sytuacja stała się krytyczna podniosła na niego łapę by nieprzytomnego wynieść tajnym tunelem za kompleks jaskiń królewskich i wynieść z krainy. Całe szczęście uwierzył w jej bajeczkę o kraju przodków. A może miała po prostu szczęście i powiedziała coś bliskiego prawdy? Teraz podąża za swym władcą niczym cień i broni go jako jego służąca, wojowniczka i podnóżek gdy tego potrzebuje.
Jako jego osobista służąca swego czasu przeszła rygorystyczne szkolenia wojownika, tarczy swego pana. Ale że jej Pan był tak wielki to była gotowa zarywać niezliczoną ilość godzin gdy spał by doskonalić swe umiejętności. Wtedy nie myślała że tak bardzo cały ten wysiłek będzie potrzebny, jednak teraz może stać z wyprostowaną piersią i mówić że jest w stanie bronić swego pana i już go broniła. Podczas ucieczki jeden z zbuntowanej służby stanął na drodze. Stawiał pewnie na to że jako samiec poradzi sobie z nią ale nie docenił przeciwniczki i ciosu nieco poniżej miednicy. W każdym razie to przekonało niebieskooką że samców łatwo przekonać do odpuszczania sobie walki



waleczność - 65
zręczność - 50
percepcja - 35

specjalizacja - wojownik

Akcept

Awatar użytkownika
Azra
Posty: 3
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 01 paź 2022
Specjalizacja:
szaman 1
Szaman 1
Zdrowie: 100
Waleczność: 30
Zręczność: 50
Percepcja: 70
Kontakt:

#377

Post autor: Azra » 08 sty 2024, 2:35

Za siódmą górą, za siódmą rzeką.
A nawet nie aż tak daleko. W głębokiej dżungli, w cieniu ruin nieznanych cywilizacji narodziła się Azra. Piękne, rozkoszne i radosne lwiątko dwójki lwów, które wraz z innymi zwierzętami, lampartami, słoniami, krokodylami itd. tworzyło piękne społeczeństwo oparte na twardych prawach nieprzeniknionych gęstwin. Tajemnicze budowle były ich schronieniem, nie rządził nimi nikt. Starsi i doświadczeni członkowie społeczeństwa czasem dzielili się głosem, ale prócz małego kultu, niegroźnego i kompletnie niemającego władzy, nie było żadnych struktur. Każdy wiedział jak żyć, z czego korzystać i absolutnie gdzie nie wtykać nosa.
Tyle, że Azra nie wiedziała. Znaczy wiedziała, ale opowieści starszej krokodylicy dotarły i do jej uszu. Mając kilka miesięcy trafiła na nią, gdy śpiewała nad bajorkiem. Był to tak ujmujący śpiew, że mała podsłuchiwała póki gad nie skończył i dopiero wtedy została zauważona.
Tak wyglądało pierwsze spotkanie Azry z Rahji - byłym członkiem tamtego małego kultu, wspomnianego wcześniej w historii. Ze względu na wiek nie była już w stanie brać czynnego udziału, co nie zmieniało faktu, że posiadała ogromną wiedzę. Wiedzę na temat ruin, tajemniczych sił i tego co pozostawało za osłoną wzroku. Rahji podzieliła się chętnie wiedzą, na tyle, na ile uważała za słuszne dzielić się z lwiątkiem. Ale apetyt rósł w miarę pochłanianej wiedzy i nietrudno było się domyślać, co Azra robiła w chwili wolnej, kiedy nie pomagała rodzicom i nie podążała za słowami Rahji.
Wspinaczkowe czyny Azry były już słyszalne wśród znacznej części społeczności w dżungli. Chociaż nikt jej nie przeszkadzał odkrywać ruiny, to wiele szeptało po kątach. W końcu tym sposobem trafiła na resztę członków kultu. Ci z kolei nie chcieli jej uczyć, chociaż jęczała za nimi dzień i noc. Stanowczo odpowiedzieli, że jest za młoda i droga którą kroczą jest zbyt niebezpieczna. Na domiar złego, zakazali jej wchodzić w głąb ruin. Póki jej nie powiedzieli, niespecjalnie o tym myślała, ale teraz...
- Mają rację słońce. Są tam przedmioty, które nie należą do tego świata. Ani tamtego. Nikt nie chce twojej przedwczesnej śmierci, każde zwierzę jak świat długi i szeroki wie, żeby się tam nie zbliżać - Rzekła stara krokodylica.
Azra nie drążyła tematu. Głównie dlatego, że nie chciała Rahji do siebie zrazić. Nie o to chodziło.
- Chodź, coś ci pokażę.
Rahji i Azra resztę dnia, mimo dąsania się Azry spędziły we wnętrzu ogromnego, spróchniałego pnia. Jaskinia była pełna malunków, cześć z nich przedstawiała jakieś wzory, reszta była krajobrazami z okolicy - ruinami, wodospadem, kilkoma orientacyjnymi głazami czy klifami. Większość z nich kojarzyła.
- Spójrz tutaj. To tutaj, to voacanga - Wskazała pyskiem na sporej wielkości nasiona. - Dość specyficzna, ciężko ją dostać. A to tutaj - Podeszła kawałek dalej - To jest kora sandałowca. W dżungli znajdziesz jej mnóstwo, najlepiej zbierać to co odpadnie na ziemię. Zetrzyj oba na miazgę i wrzuć do tamtej misy.
Kiedy Azra robiła to o co ją poproszono, krokodylica rozpaliła niewielkie ognisko, za pomocą jakiegoś dziwnego urządzenia. Otoczone kamieniami, w sam raz, by się nic dookoła nie zajęło. Potem sprawdziła poczynania Azry. A kiedy wszystko było gotowe, to ku zdziwieniu lwiczki wszystko trafiło do paleniska. Po chwili spróchniały pień był pełen dymu i niecodziennego zapachu.
- Zaciągnij się dymem i wejrzyj w ogień. Ale bądź ostrożna. Ogień może przesiać złe od dobrego, ale to co ci pokaże... na to nie mam wpływu. Musisz uważać.
Azra posłuchała Rahji.

Na chwilę ją zamroczyło, potem obrazy zaczęły się zmieniać. Była... w górach? Widziała pasące się w dolinie zwierzęta, ośnieżone szczyty... wręcz czuła chłód na swojej skórze. Potem wizja zmieniła się i ukazała jej skałę pośród płaskich pól, większą od największego wodospadu w dżungli. Widziała pustynie, wielką wodę... podziwiała krajobrazy, zwierzęta... które przecież tak różnie od nich żyły!
A potem znów nastała ciemność. Trwało to chwilę, albo wieczność. Potem jakby jeden punkt pośród pustki i czerni jawił się jej lew. Azra chociaż chciała coś powiedzieć, to nie mogła, tak samo ten lew się nie odzywał. Dlaczego się nie odzywa? Pod jego łapą pokazały się ruiny z dżungli, tak małe że... i lew je swoją łapą zmiażdżył. A potem ryknął tak doniośle, że Azra myślała, że jej bębenki wypadną. Musiała zakryć uszy, ale to nic nie dawała, głowa jej pękała w szwach, aż zaczęła krzyczeć i krzyczeć i...

Obudziła się rankiem. Rahji czuwała nad nią całą noc. Azra nie była w stanie nic powiedzieć, nie dość, że bolało ją gardło, to bolała głowa i czuła się jakby po niej słoń przebiegł.
- To co zobaczyłaś zachowaj dla siebie. Nie umiem interpretować przyszłości. Oprócz tych ziół są jeszcze inne.
Rahji szczerze liczyła na to, że to wystarczy, by odciągnąć ją od pomysłu przeszukiwania ruin w przyszłości. Bowiem ona wiedziała, ale nie mówiła nic, nie chcąc przyśpieszać wydarzeń. Żyła tyle lat, że wiedziała kiedy milczeć.
- Pójdziemy pozbierać ziół, kiedy odpoczniesz. Potem pokażę Ci inne cuda, ale z czasem. Nie od razu... a zresztą, sama poczujesz tempo pracy.
Chociaż nie mogła jeszcze w tym stanie mówić, to Rahji wiedziała, że Azra była bardziej niż ciekawa. Dlatego postanowiła ją dalej uczyć, głównie dlatego, żeby ja ochronić przed tym co nadejdzie. A i towarzystwo też się przyda. Co zresztą miała do stracenia?

Następne miesiące mijały podobnie. Pomagała rodzicom, to sąsiadom, to w wolnym czasie szła na nauki krokodylicy. Azra była pojętnym uczniem jeśli chodziło o nauki szamańskie. Jednak czas biegł nieubłaganie i chociaż o pewnych rzeczach ma się pojęcie, to niekoniecznie było się na nie gotowym.
Pogrzeb Rahji odbył się w pełnię. Kilka zwierząt, którym Rahji była bliska albo życzliwa pożegnało ją nad tym samym bajorkiem, nad którym odbyło się ich pierwsze spotkanie. Ale młoda lwica nie mogła sobie z tym poradzić. Bez jej mentorki, jej przyjaciółki czuła się taka pusta i pozbawiona sensu. Przez kolejne kilka dni nie pokazywała się nikomu.

Azra wkroczyła do ruin. Gdy jej serce toczył żal, jej ambicja wzięła górę nad rozsądkiem. Skoro były tam takie rzeczy, to z pewnością było coś, co przywróci jej Rahji. Ale tego co zobaczyła się nie spodziewała. Ruiny były pełne malunków, geometrycznych wzorów a im głębiej szła, tym były bardziej złożone. Niewiele z nich rozumiała, ale starała się. W końcu, jeśli ma znaleźć sposób, to równie dobrze mógł on zostać zapisany na ścianach, prawda?
Trafiła do małej izby. Jedna ściana się trochę obsypała, ale poza tym było tutaj nawet względnie sucho. Poza tym, że było tutaj kilka "mebli" to nic specjalnego nie rzucało się w oczy prócz... lustra. Dziwny przedmiot, owalny, umiejscowiony w zdobionej metalem ramie zdawał się nie pasować do tej rzeczywistości. Był tak niecodzienny, że postanowiła mu się przyjrzeć. Azra widziała kunszt rzemieślników, którzy potrafili z piasku robić przezroczyste, twarde szkło, ale to było... inne. Normalnie mogła się w tym przejrzeć jak w tafli wody.
I wtedy też w odbiciu zobaczyła za sobą Rahji. Tak się ucieszyła, że niewiele myśląc wbiegła w lustro.

To co się stało potem ciężko było wyjaśnić. Tak jakby jej duch pojawił się po drugiej stronie, ale z kolei zachowywała wszystkie objawy fizyczności. A może po prostu jej się wydawało, że była tutaj naprawdę? Przed nią była Rahji, otoczona mgłą i wcale nie zadowoloną z obecności Azry.
Nie powinnaś tutaj być. To nie jest twój czas. To nie jest twój świat dziecko.
Głos krokodylicy rozbrzmiał w jej głowie, a ona poczuła jakby się cofała wbrew swojej woli.

Kiedy się obudziła, lustro było czarne. Nie widziała ani swojego odbicia, ani Rahji. Chwilę potem lustro popękało, a z elementów wylało się coś... Nawet nie była w stanie stwierdzić co, bo brała nogi za pas. Ruiny waliły się jej właśnie na łeb. Dobrze, że była w miarę zręczna, to potrafiła uniknąć większych głazów.

Ale kiedy już wydostała się, okazało się, że w pobliżu nie było żywej duszy. Wszystkie zwierzęta w okolicy padły. Jej rodzice również. Ruiny się zapadły, pozostając sterta gruzu. A kiedy te zwierzęta, które nie były tak blisko dotarły do centrum wydarzeń...

Azra uciekła. Uciekała tak bardzo, że kiedy dotarła do lwiej krainy była skrajnie wycieńczona. Dopiero tutaj zaczęła się jej przygoda.

Statystyki: W-30 ,Z-50 ,P-70
Specjalizacja szamana, jakby historia była niejasna :v
Ostatnio zmieniony 08 sty 2024, 21:05 przez Azra, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Chokaa
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 4
Płeć: Samica
Data urodzenia: 13 sty 2024
Zdrowie: 100
Waleczność: 4
Zręczność: 6
Percepcja: 5
Kontakt:

#378

Post autor: Chokaa » 08 sty 2024, 20:34

Statystyki:
Waleczność: 4
Zręczność: 6
Percepcja: 5


Jej historia nie wygląda zbyt interesująco. Obecnie tkwi sobie wraz z rodzeństwem w łonie Freyi, jako jedno z kilku lwiątek, które spłodził Wajibu. Jaka będzie, gdy już pojawi się na tym świecie? Wychowanie rodziców ją ukształtuje, więc trudno już mówić o jakimkolwiek charakterze i sposobie bycia. Na pewno jest dość aktywna i kopie rodzicielkę, gdy coś jej się nie spodoba, na przykład dieta rodzicielki albo jakieś dźwięki, które do niej docierają mocno zniekształcone środowiskiem w którym się znajduje. I rozpycha się. Z pewnością Freya może poczuć, że Chokaa rozwija się prawidłowo i jest jak najbardziej żywa.

Kolor sierści odziedziczyła głównie po ojcu, jest srebrzystoszara. Na czole ma jasne znamię. Jeśli chodzi o kolor oczu, to tutaj poszła w mamę, dziedzicząc jasnozielone tęczówki.

Akcept

Awatar użytkownika
Shaya
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 3
Gatunek: Lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 13 sty 2024
Zdrowie: 100
Waleczność: 4
Zręczność: 6
Percepcja: 5
Kontakt:

#379

Post autor: Shaya » 10 sty 2024, 18:17

Jest to mała, jasnobrązowa kulka, która jeszcze nie poznała świata poza brzuchem swojej matki. Nie lubi, gdy jest ciasno i duszno, dlatego często kopie i przepycha się z rodzeństwem, chcąc zająć dla siebie lepsze i wygodniejsze miejsce.

Sierść głównie jasnobrązowa, z wyjątkiem szarego na pysku, brzuchu i wewnętrznej stronie uszu. Same uszy, podobnie jak wszystkie palce u łap są koloru czarnego. Oczy zdecydowanie odziedziczone po ojcu, a pod nimi białe plamki. Na końcu jej ciała znajduje się mały ogonek, zakończony czarną końcówką.

Statystyki
Waleczność: 4
Zręczność: 6
Percepcja: 5

Awatar użytkownika
Vesi
Nowicjusz
Nowicjusz
Posty: 4
Gatunek: lew
Płeć: Samica
Data urodzenia: 13 sty 2024
Zdrowie: 100
Waleczność: 4
Zręczność: 6
Percepcja: 5
Kontakt:

#380

Post autor: Vesi » 11 sty 2024, 23:29

Mała kulka, która to jako tako próbuje zagospodarować swoje miejsce w brzuszku matki. Czując wewnętrzną potrzebę sprawiedliwego podziału, a przynajmniej tak to można byłoby opisać. Raczej nie za specjalnie się wierciła, co może pozornie świadczyć o jej spokojnym charakterze.
Sierść jasnobrązowa, za wyjątkiem przedniej części pyska oraz spodu brzucha. Dodatkowo wlicza się do tego białe prawe uszko. Posiada ciemniejsze futro po wewnętrznej stronie uszów. Ma fioletowe oczy oraz jest chudsza od rodzeństwa. Charakterystyczną cechą są 3 pary małych kropeczek znajdujących się bezpośrednio pod oczami. Generalnie raczej wdała się w swoją matkę.




Statystyki
Waleczność: 4
Zręczność: 6
Percepcja: 5

Akcept. Poprawiłam imię, żeby było z dużej litery

Odpowiedz

Wróć do „Postacie”

Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość