Zielonooki dowiedział się w prawdzie od geparda, że chodzi tu raczej o wściekliznę a nie kwestie metafizyczne, jednak niespecjalnie poprawiało to ich obecną sytuację.
-Dobra, zostań tu a ja się nim zajmę- wyszeptał brązowy, po czym sprawnym ruchem opuścił kryjówkę, znajdując się w ten sposób kilkanaście metrów od swojego przeciwnika. Haki sięgnął do swojej sakwy po buteleczkę z płynnym szałem i szybko opróżnił ją do dna.
-No chodź tu ty paskudny draniu...- mruknął brązowy, po czym zaszarżował w kierunku przeciwnika.
Oby tak dalej, a możne uda mu się uniknąć uganiania się później za medykiem...