Nalot z powietrza [Enasalin & Aquila]

[Enasalin]

Enasalin parę chwil po przebudzeniu postanowiła jeszcze spędzić parę chwil przy górskich monolitach, zanim będzie musiała udać się na patrol. Dzień był jeszcze młody, słońce pierwszymi promieniami ogrzewało tereny, aż lwicy nie chciało się jeszcze udawać gdziekolwiek. Postanowiła wtem poczynić pewne czynności pielęgnacyjne, może jej futro nie było w opłakanym stanie, ale po śmierci Maerka dopiero zaczęła zwracać na siebie uwagę, że wygląda jak wygląda, a przecież powinna się jakoś prezentować, w razie gdyby miała na kogoś trafić. Cichaczem liczyła, że na spacerze akurat będzie spokój, ale to były pobożne życzenia i już czuła w kościach nadchodzące konfrontacje z innymi.
Ale to za chwilę. Enasalin ziewnęła szeroko budząc się jeszcze ze snu.

[Aquila]

Przeczuć Enasalin niejeden wieszcz mógł pozazdrościć, nie dalej jak kilka sekund po ziewnięciu na drzewie wylądowała szara orlica wyraźnie rozgladająca się za czymś. Na głowie miała maskę (której kiedyś refka się pojawi.), a spod niej wystawały pióra charakterystyczne dla gatunku. Poza tym jednym ewenementem, w oczy mógła rzucić się grzechotka na tę chwilę niema, pozbawiona serca by nie zdradzać łowcy podczas polowania.
Niestety, ziewający lew był chyba jedyną "zwierzyną" w okolicy, nie jej gabaryty, a i szczerze, skoro mowa będzie o gustach to wolała gryzonie, małpy bądź inne ptaki, od kotowatych.
Przeszła wzdłuż gałęzi i zatrzymała się nad białą.
- Co to za znudzenie? Czyżby w okolicy nie było żadnych słabszych zwierząt do podręczenia?

[Enasalin]

Przełożyła łapę na łapę i tak przez moment się zastanawiała, czy by czasem jeszcze parę minut nie pospać, w końcu sen był dobry dla urody, a ona akurat nie była chodzącą pięknością. Nie było jej to co prawda potrzebne, ale z pewnością by nie zaszkodziło.
Przez moment nie mogła ogarnąć skąd ktoś coś mówi póki nie zorientowała się, że dwa zielone ślipia wbite są akurat w nią i to z góry. Maska była trochę dezorientująca, szczególnie jeśli się miało jeszcze trochę piasku w oczach.
- Niestety. Bufet na razie zamknięty, brak towaru.
Mruknęła zadzierając łeb do góry. Enasalin była przyzwyczajona do tego, że czasem w okolicy kręciły się jakieś drapieżne ptaki, w końcu czasem, a nawet częściej zostawiała jakieś truchło albo resztki, szczególnie kiedy musiała się wyżyć na jakimś bogu winnemu stworzonku. Siłą rzeczy karmiła czasem ptactwo. Może nawet zaskarbiała sobie ich sympatię.
Miała już coś wspomnieć na temat maski, ale znów ziewnęła. Heh.

[Aquila]

- Bufet?- Jaki to znowu bufet miała białana myśli? Szybkim rzutem oka obejrzała się na prawo i lewo, a gdy tak rozglądała się po okolicy odpowiedz nasunęła się jej sama. Gdyby nie to że do lwiej ignorancji już przywykła może by się oburzyła, a tak tylko znów skierowała paciorki na Enasalin.
- Nie jestem sępem, w zasadzie rzadko jadam coś po kimś. Lwy w zwyczaju mają zjadać co najlepsze.- A ona była dość wybredna, jeśli idzie o mięso i podroby. Z założenia wyszło jej że szkoda zapychać brzuch czymś co spowoduje niestrawność, albo zmusi ją do wypluwki. Ale gdy drapieżnik zostawiał po sobie rozłupane kości, czy lepsze organy. Bądź ubił zwierzę z którego można pozyskać medykamenta, tu nie gardziła padliną.

[Enasalin]

- Dla mnie wszystkie ptaki jesteście jednakowe, tylko wielkością się różnicie.
Wzruszyła ramionami. Taka była prawda, nie miała zamiaru nawet za to co powiedziała czuć się gorzej. No, może ten ptak akurat był inny, bo nosił jakąś maskę nie wiadomo po co, ale ptaki jak to ptaki, lubiły się wyróżniać nawet wśród swoich.
- Czasem się zdarza, że po prostu coś zostawiam. Ot, muszę się na czymś wyżyć, albo pozbyć jakiegoś intruza. Ptactwo ma darmowy posiłek, ja nie muszę sprzątać, a i czasem się podzielą jakąś rewelacją. A ty co masz taką dziwną maskę na dziobie, nie przeszkadza to w locie?
Podrapała się po gardle.

[Aquila]

Napuszyła się oburzona, co za prostacka ignorancja! Wszystkie ptaki są takie same tak? Już ona by jej przytknęła w odwecie że w sumie ona tez nie widzi różnicy między Lwem a Hieną. Przekręciła głowę na bok, nie puści z dymem całych miesięcy szkolenia się w samokontroli.
- Ekhm, otóż nie tylko wielkością. Ale to debata filozoficzna na kilka godzin co najmniej, a nie czuje się dziś w nastroju na takie poważne rozmowy. Wystarczy zapamiętać że ścierwojady to przeważnie te z łysymi głowami.- Sępy i marabuty, co prawda były jeszcze wrony i sroki, ale to własnie rozwinięcie tematu.
- Nie przeczę, ich rola w kręgu życia też jest istotna inaczej las i sawanna byłyby usiane odpadami... - A i faktem było że z plotkarstwa słyną, pokiwała głową.
- Ta maska, to atrybut szamański niezbędny przy rytuałach, jest jak tarcza ochronna. Można przywyknąć, chociaż na początku jest nieco dziwnie.- Pierwsze dni i latanie z nią było prawdziwym bólem w kuprze, ale teraz, jakby była częścią ciała.
- Więc, te tereny są twoje tak?

[Enasalin]

Trudno powiedzieć by przykuła uwagę do tego co powiedziała, bo dla niej w dalszym ciągu wszystkie ptaki były takie same, no, może jeszcze dieta je różniła i to, czy jeden ma więcej kolorów od drugiego... ale to sprowadzało się jedynie do detali, o które nie dbała. Zdecydowanie wolała prostotę w myśleniu, zbyt wiele rzeczy zaburza odbiór na chłodno rzeczywistości.
Atrybut szamański. Zdawałoby się, że szybciej wypuściła nosem powietrze. Ci to jej się źle kojarzyli.
- Jestem prostym wojownikiem, ale szamanów... uznaję, że są.
Wzruszyła ramionami, chociaż zdanie wypowiedziała bardziej do siebie niż siedzącego w gałęziach ptaka. Skoro już myślami raz była przy wielkości, to ten był całkiem spory.
- Owszem. Ale nie bój nic, nie ruszam innych gatunków jeśli mi nie wadzą. Więc nie musisz się obawiać nagonek jeśli gdzieś w dolinie masz gniazdo. Wyszłabym na głupka mówiąc, że kontroluję każdego, ale większość rzeczy tutaj podlega mojej jurysdykcji.
Łypnęła na nią okiem, patrząc czy to aby czasem jej przeszkadza, ale ciężko byłoby coś wywnioskować zza tej maski.

[Aquila]

Oh, uznaje istnienie szamanów, czyżby ta "prosta wojowniczka" miała przyjemność zetknąć się z czymś co wyraźnie wykroczyło poza prostotę materialnego świata?
Jakoś poprawiło jej to w paskudny sposób humorek.
- Miło, w zamian mogę obiecać że nie pokuszę się na żadne z waszych młodych. - Jeszcze nie założyła w okolicy gniazda, ale las z wysokimi drzewami odpowiadał jej bardziej niż suche otwarte sawanny pod wieloma względami. Przeszła się po gałęzi przeskakując na inną w krótkim nie tyle locie, bo otwarte skrzydła raczej posłużyły jej jak paralotnia.
- Niewykluczone że będę kręcić się w okolicy, zbierać pewne surowce. To też nie będzie ci wadzić?

[Enasalin]

- Głupio by było, gdyby cię trzeba było potem za to ścigać.
Wzruszyła ramionami. Młodych nie mieli i raczej się na to nie zapowiadało, no chyba, że w tej kwestii już Sheeba coś kombinowała. W co jednak wątpiła, bo była to mądra lwica i w jej głowie raczej nie było posiadanie potomstwa czy uganianie się za samcami. Aż parsknęła na samą myśl, że zaraz zobaczyłaby brązowe kulki szamanki.
A propos Sheeby.
- W tej kwesti musisz się zapytać naszego medyka. Ja ich nie zbieram, toteż nie wiem czy występują na tyle licznie by wszyscy się nimi nacieszyli.
Bo tez skąd miała wiedzieć? Ziółka nie były jej broszką, czasem widziała jak w jaskini kości pojawiały się czasem różne kwiatki, gdzie w życiu nie pomyślałaby, że mogłoby to być coś wartościowego.

[Aquila]

- Ano głupio, sądzę też że dość ciężko. Ale po co nam dodatkowe kłopoty, skoro mogę tu upolować coś innego.- Wybór dla łowcy jej pokroju był ogromny i nie pogardzi niczym, nawet innym orłem.
- Z chęcią się z nią rozmówię w tej kwestii, a jeśli będziesz tak uprzejma i o mnie wspomnisz waszemu medykowi, bądź też chociaż krótko go opiszesz, zdradzając może gdzie go szukać, będę bardzo wdzięczna za te informacje.- Skróci to czas marnowany na bezsensowne latanie po okolicy, a skoro o tym mowa.
- W geście dobrej woli chcę oddać skradziony przez orłosępa gwieździsty mech. Latając po okolicy, napotkałam bodajże waszego poplecznika sępa, który przyłapał tego łotra na gorącym uczynku.- Poszperała chwilę w sakiewce i wyjęła skradzione ziele upuszczając je pod łapy białej lwicy.