x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
W taką ciszę wszystkie gwiazdy na niebie wyliczę { Ushindi + Khalie }
- Ushindi
- Król

- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:

- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Re: W taką ciszę wszystkie gwiazdy na niebie wyliczę { Ushindi + Khalie }
- Hmmm - wymruczał w zastanowieniu, marszcząc delikatnie czoło. - W naszej rodzinie to ja jestem tym młodszym bratem. Niby tylko o chwilkę, ale nieraz zostało mi to wypomniane - rzucił wesoło, skinąwszy @Khalie łepetynką. Tak, użyszkodniczka sprawdziła i o ile nie pomieszała lub nie zapomniała o czymś, obecnie najmłodszy pośród rodzeństwa był właśnie Ushindi. Chyba jego prawa do tronu nie są tak oczywistymi - co w sumie cieszyło młodzika, bo nie widział siebie zbytnio w roli króla.
- Jasne, myślę, że i to wpisuje się idealnie w spis obowiązków każdego dżentelmena - powiedział pogodnym tonem, nisko ukłoniwszy się samicy. - Mamy więc cztery charakterystyczne punkty, to panienka wybierze, od którego zacząć - mówił dość poważnym, uroczystym tonem, z trudem zwalczając pchający się na pyszczydło uśmiech. - Najbliżej znajduje się rozległa sawanna, pełna wysokich traw i ciekawej zwierzyny. Nieco dalej widnieje las i sąsiadująca z nim, majestatyczna Lwia Skała, będąca miejscem zamieszkania tutejszych lwów. Najdalej znajduje się wodopój, jednak obecnie nie polecam tamtego miejsca, gdyż jakieś śmieszki odważyły się zatruć jego wody, skutecznie uśmiercając ryby i zwierzęta, które napoiły się tamtejszą wodą. Na szczęście przez sawannę przetacza się Rzeka Królów, obecnie jedyne źródło wody zdatnej do picia.
Proszę, proszę. Gdyby był skautem, z pewnością właśnie zdobyłby sprawność superprzewodnika!
- Jasne, myślę, że i to wpisuje się idealnie w spis obowiązków każdego dżentelmena - powiedział pogodnym tonem, nisko ukłoniwszy się samicy. - Mamy więc cztery charakterystyczne punkty, to panienka wybierze, od którego zacząć - mówił dość poważnym, uroczystym tonem, z trudem zwalczając pchający się na pyszczydło uśmiech. - Najbliżej znajduje się rozległa sawanna, pełna wysokich traw i ciekawej zwierzyny. Nieco dalej widnieje las i sąsiadująca z nim, majestatyczna Lwia Skała, będąca miejscem zamieszkania tutejszych lwów. Najdalej znajduje się wodopój, jednak obecnie nie polecam tamtego miejsca, gdyż jakieś śmieszki odważyły się zatruć jego wody, skutecznie uśmiercając ryby i zwierzęta, które napoiły się tamtejszą wodą. Na szczęście przez sawannę przetacza się Rzeka Królów, obecnie jedyne źródło wody zdatnej do picia.
Proszę, proszę. Gdyby był skautem, z pewnością właśnie zdobyłby sprawność superprzewodnika!
- Khalie
- Królowa

- Posty: 217
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 lis 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Przekrzywiła nieco łeb, jakby nie wierzyła w to, co właśnie mówił. Spotkała już jego brata i myślała że był młodszy od Ushiego. -Myślałam że jesteś najstarszy.- zaśmiała się lekko. Nie miało to jednak dla niej różnicy, to tylko wiek a nie raz zdarzało się że mentalnie sporo się różnił od innych. Akurat Khalie zawsze była doroślejsza od reszty więc tu w sumie pasował fakt że pojawiła się na świecie jako pierwsza, ale to zwykły przypadek. -No, ale masz pewnie dzięki temu trochę luzu, co?- sama lwiczka była oczkiem w głowie taty i w sumie nie wiedziała, czy po prostu tak było, czy też chodziło o to że była pierwsza wśród rodzeństwa. W sumie skoro jej mama nie była królową to jej się żaden tytuł nie należał, dlatego myślała że raczej było tak z miłości niż jakichś planów w przyszłości co do niej. -No to chętnie bym się napiła.- uśmiechnęła się lekko, po czym machnęła ogonem z radości, w końcu miała kogoś to oprowadzenia... i to jeszcze jak przystojnego!
@Ushindi
@Ushindi

- Ushindi
- Król

- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:

- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Reakcja towarzyszki nieco go zaskoczyła. Moment, moment... Jakie znaczenie miało, czy urodził się pół godziny wcześniej czy później? Naprawdę było to tak istotne? Och, pewnie dlatego - z tego, co słyszał! - to właśnie najstarsze dziecko pary królewskiej przejmuje obowiązki wynikające z tego stanowiska.
- Och, naprawdę? Dlaczego myślałaś, że jestem najstarszy? - Naprawdę go to zaciekawiło. Czy w jego zachowaniu było coś charakterystycznego dla pierworodnych? Czy to, iż przyszedł na świat jako ostatni z miotu, miało uczynić go najsłabszym, najmniej fajnym? Sam nieco nie pojmował podobnego rozumowania, dlatego chętnie poznałby opinię Khalie na ten temat.
- Co do luzu... No wiesz, zależy w jakiej sytuacji. Na ogół Mkali i Firya wybierają sobie właśnie mnie, jeśli chcą z kogoś pożartować - przyznał swobodnie, bo nie miał o to żalu. Przynajmniej tyle im pozostało: przekomarzanki będące efektem wzajemnej sympatii. Brakowało tylko jednej duszyczki, której niedanym było ponabijanie się z Ushindiego... Ale, ale! Nie można żyć myślą o Sarinie! Zwłaszcza, iż urocza dama właśnie wyraźnie coś zasugerowała. Uśmiechnął się więc ku niej uroczo.
- Oczywiście. Z powodu chwilowej niedyspozycji naszego wodopoju proponuję przyjemnie orzeźwiającą Rzekę Królów - zaproponował, podnosząc się na łapki (o ile wcześniej siedział, bo kompletnie wyleciało mi z łebka) i ukłoniwszy się delikatnie łapką wskazał kierunek. - Proszę, damy przodem. To całkiem niedaleko, może w połowie drogi do Lwiej Skały - wskazał gestem głowy górującą nad terenem siedzibę główną stada.
@Khalie
- Och, naprawdę? Dlaczego myślałaś, że jestem najstarszy? - Naprawdę go to zaciekawiło. Czy w jego zachowaniu było coś charakterystycznego dla pierworodnych? Czy to, iż przyszedł na świat jako ostatni z miotu, miało uczynić go najsłabszym, najmniej fajnym? Sam nieco nie pojmował podobnego rozumowania, dlatego chętnie poznałby opinię Khalie na ten temat.
- Co do luzu... No wiesz, zależy w jakiej sytuacji. Na ogół Mkali i Firya wybierają sobie właśnie mnie, jeśli chcą z kogoś pożartować - przyznał swobodnie, bo nie miał o to żalu. Przynajmniej tyle im pozostało: przekomarzanki będące efektem wzajemnej sympatii. Brakowało tylko jednej duszyczki, której niedanym było ponabijanie się z Ushindiego... Ale, ale! Nie można żyć myślą o Sarinie! Zwłaszcza, iż urocza dama właśnie wyraźnie coś zasugerowała. Uśmiechnął się więc ku niej uroczo.
- Oczywiście. Z powodu chwilowej niedyspozycji naszego wodopoju proponuję przyjemnie orzeźwiającą Rzekę Królów - zaproponował, podnosząc się na łapki (o ile wcześniej siedział, bo kompletnie wyleciało mi z łebka) i ukłoniwszy się delikatnie łapką wskazał kierunek. - Proszę, damy przodem. To całkiem niedaleko, może w połowie drogi do Lwiej Skały - wskazał gestem głowy górującą nad terenem siedzibę główną stada.
@Khalie
- Khalie
- Królowa

- Posty: 217
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 lis 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Obróciła łeb trochę na bok, zastanawiając się jak ubrać to w słowa, położyła również nieco uszy po sobie, bowiem przez chwilę przemknęło jej przez myśl że mogła go urazić tym stwierdzeniem a oczywiście nie miała takiego zamiaru. -Wydajesz się taki... poważniejszy i doroślejszy... no i nie spotkałam jeszcze dżentelmena i tak właśnie pomyślałam... że chyba jesteś najstarszy z rodzeństwa.- w sumie wszystkich jeszcze nie miała okazji poznać i bardziej chodziło tu o porównanie do jednego z braci, ale cóż... zaczynało się robić niezręcznie, zaśmiała się więc lekko z własnej głupoty po czym machnęła łapą. -Tak czy siak to raczej nie istotne, liczy się wnętrze.- bo tak właśnie uważała. Wiek był jedynie spostrzeżeniem, jednakże kompletnie na to nie patrzyła, najważniejsze by był dobrym lwem a nie jakimś mrocznym który może zrobić jej krzywdę, z takimi się nie zadawała. -Serio? Zwykle to ja wkurzam brata, reszty rodzeństwa już dawno nie spotkałam... możliwe że odeszli z mamą z tych ziem a ja zostałam z ojcem i Nejlosem.- mruknęła. Trochę jej brakowało tej gromady, bitw z rodzeństwem i wspólnych śmiechów, wybrała jednak tatę i mimo wszystko nie żałowała, dzięki niemu bowiem mogła odkryć przeszłość swoich przodków no i poznała tego oto dżentelmena więc chyba dobrze się stało. -Brzmi świetnie.- uśmiechnęła się po czym wstała i zaczęła więc iść w stronę, którą wskazał, patrząc jednak czy dotrzymuje jej kroku. -A co wiesz o Kovu i Kiarze? Ponoć to moja moi dziadkowie od strony matki i kiedyś panowali na tych ziemiach.- zapytała z zaciekawieniem, do tej pory tylko tyle wiedziała, oraz to że swe futro odziedziczyła właśnie po dziadku. Liczyła że dowie się czegoś o tym stadzie po poznaniu Tiba, jednakże ciągle jakoś to nie wychodziło.
@Ushindi
@Ushindi

- Ushindi
- Król

- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:

- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Och, nie! W żadnym razie nie uraziła Ushindiego. Zaciekawiła. Zaintrygowała. Wprawiła w dziwną konsternację. Ale na pewno nie uraziła! Ba, pewnie gdyby dzieciak wiedział, iż podobne myśli krążą po jej głowie - dopiero wtedy zrobiłoby mu się przykro i poczułby coś na kształt winy o gorsze samopoczucie rozmówczyni. Na całe szczęście lewki są wolne od brzemienia czytania w myślach, dodatkowo jako samiec miał mniej wyczulony tak zwany 'szósty zmysł' - intuicję z elementem silnej dawki współodczuwania, więc wszelkie drugie dna były mu regionem równie obcym jak powierzchnia księżyca.
Wysłuchał więc uważnie jej wyjaśnień, uśmiechając ciepło od czasu do czasu. Cóż, sam nigdy nie pomyślałby, że można odebrać go jako najstarszego, najdojrzalszego. Jednak, jakby nie patrzeć, samica nie miała zbyt dużej grupy porównawczej. Zaśmiał się cicho, po czym rzucił swobodnie:
- Och, musisz poznać Mkaliego. Najstarszego. Ten dopiero prezentuje się dojrzale i dorośle - przyznał, kiwając łbem jakby samemu sobie potwierdzając, że tak było, nie zmyślam.
Zasmucił się, słysząc wynurzenia kompanki odnośnie rodzeństwa. Pewnie właśnie zagryzłby wargę w nerwowym geście, gdyby nie fakt, iż nie jestem pewna, czy lewki tak potrafią. Sam doskonale pamiętał tęsknotę za Sariną. Sam doskonale pamiętał ból towarzyszący makabrycznemu znalezisku nad wodopojem. Sam doskonale pamiętał, jak bardzo nienawidził siebie i całego świata za to, iż Sariny... już nie było z nimi. Na szczęście rodzeństwo Khalie żyło - a jedynie znajdowało się w innym miejscu.
- Wiesz, wiem z doświadczenia, że rodzinę nie tak łatwo zgubić - mówił lekko, próbując całą tą sytuację uczynić nieco mniej nieznośną. - Na pewno za niedługo na siebie wpadniecie. Dużo was jeszcze poza tobą i Nejlosem? - powtórzył imię brata celowo, chcąc dzięki temu lepiej je zapamiętać. Ich była początkowo piątka, obecnie czwórka. Czy podobnie było z potomstwem Hakiego? Nie pamiętał, aby zielonooki poruszył tą kwestię, jednak może był zbytnio zaabsorbowany śmiercią siostry, by to zapamiętać.
Zaskoczyła go nieco wiadomość, że Khalie była spokrewniona z Kovu i Kiarą. Sądząc po jej młodym wieku, który zestawił z opowieściami o powodzi, dawnych władcach i innych legendach, którymi darzono go od najmłodszych chwil życia, sądził, iż była ich wnuczką. Ale mógł się mylić, w końcu dotąd wiedział tylko o tym, iż kiedyś panowała...
- Narie? Narie jest twoją matką? - spytał, a ta świadomość nieco go zaniepokoiła. Cóż, o dawnej królowej niewiele słyszał, wiedział tylko tyle, iż kiedyś rządziła. Nie wiedział jeszcze, dlaczego już nie rządzi, ale... czy królowa spada ze stanowiska z dobrych powodów? Niekoniecznie. Postanowił jednak teraz się tym nie przejmować, lecz dopytać o to Tiba przy najbliższej okazji!
- Cóż, wszystko co o nich wiem, to legendy. Nie wiem, ile w nich prawdy. Słyszałem, że Kovu wywodził się od Złoziemców. Kiedy zostali wygnani, jego matka Zira postanowiła za jego pomocą zdobyć zaufanie członków Lwiej Ziemi. Plan był prosty, Kovu miał rozkochać w sobie Kiarę, córkę Króla Simby. Podobno uratował ją z jakiegoś pożaru, chociaż nie było to ich pierwsze spotkanie bo wpadli na siebie jako lwiątka, bawili się razem i w ogóle, dopóki nie pojawili się rodzice i nie popsuli im zabawy. To podobno właśnie wtedy Zira uknuła ten plan... Ostatecznie jednak miłość twoich przodków była silniejsza od nienawiści Ziry i uratowała oba stada. Król Simba posłuchał córki i jej wybranka, którzy przerwali wojnę swoim przemówieniem. Jesteśmy jedno, nieważne czy masz taki nos jak my, czy o nieco ostrzejszym kształcie - nadal jesteś lwem. To była jedna z najcenniejszych lekcji, które znamy dzisiaj właśnie dzięki nim. Dwa stada się zjednoczyły, chociaż podobno część dawnego stada Ziry nie dała się przekonać i do niedawna nadal funkcjonowała jako Zła Ziemia - opowiadał, nieco chaotycznie, bo bez przygotowania! W międzyczasie dotarli do rzeki. Chyba gadał dłużej, niż sądził...
- W każdym razie Kovu i Kiara zrobili naprawdę wiele, by nauczyć lwy życia razem - podsumował. Zastanawiał się jednocześnie, czy on i Khalie są spokrewnieni? Och, o to również zapyta Tiba, gdy tylko nadarzy się okazja! Przecież Ushindi też - notabene - wywodził się w jakiejś linii od rządzących...
@Khalie
Wysłuchał więc uważnie jej wyjaśnień, uśmiechając ciepło od czasu do czasu. Cóż, sam nigdy nie pomyślałby, że można odebrać go jako najstarszego, najdojrzalszego. Jednak, jakby nie patrzeć, samica nie miała zbyt dużej grupy porównawczej. Zaśmiał się cicho, po czym rzucił swobodnie:
- Och, musisz poznać Mkaliego. Najstarszego. Ten dopiero prezentuje się dojrzale i dorośle - przyznał, kiwając łbem jakby samemu sobie potwierdzając, że tak było, nie zmyślam.
Zasmucił się, słysząc wynurzenia kompanki odnośnie rodzeństwa. Pewnie właśnie zagryzłby wargę w nerwowym geście, gdyby nie fakt, iż nie jestem pewna, czy lewki tak potrafią. Sam doskonale pamiętał tęsknotę za Sariną. Sam doskonale pamiętał ból towarzyszący makabrycznemu znalezisku nad wodopojem. Sam doskonale pamiętał, jak bardzo nienawidził siebie i całego świata za to, iż Sariny... już nie było z nimi. Na szczęście rodzeństwo Khalie żyło - a jedynie znajdowało się w innym miejscu.
- Wiesz, wiem z doświadczenia, że rodzinę nie tak łatwo zgubić - mówił lekko, próbując całą tą sytuację uczynić nieco mniej nieznośną. - Na pewno za niedługo na siebie wpadniecie. Dużo was jeszcze poza tobą i Nejlosem? - powtórzył imię brata celowo, chcąc dzięki temu lepiej je zapamiętać. Ich była początkowo piątka, obecnie czwórka. Czy podobnie było z potomstwem Hakiego? Nie pamiętał, aby zielonooki poruszył tą kwestię, jednak może był zbytnio zaabsorbowany śmiercią siostry, by to zapamiętać.
Zaskoczyła go nieco wiadomość, że Khalie była spokrewniona z Kovu i Kiarą. Sądząc po jej młodym wieku, który zestawił z opowieściami o powodzi, dawnych władcach i innych legendach, którymi darzono go od najmłodszych chwil życia, sądził, iż była ich wnuczką. Ale mógł się mylić, w końcu dotąd wiedział tylko o tym, iż kiedyś panowała...
- Narie? Narie jest twoją matką? - spytał, a ta świadomość nieco go zaniepokoiła. Cóż, o dawnej królowej niewiele słyszał, wiedział tylko tyle, iż kiedyś rządziła. Nie wiedział jeszcze, dlaczego już nie rządzi, ale... czy królowa spada ze stanowiska z dobrych powodów? Niekoniecznie. Postanowił jednak teraz się tym nie przejmować, lecz dopytać o to Tiba przy najbliższej okazji!
- Cóż, wszystko co o nich wiem, to legendy. Nie wiem, ile w nich prawdy. Słyszałem, że Kovu wywodził się od Złoziemców. Kiedy zostali wygnani, jego matka Zira postanowiła za jego pomocą zdobyć zaufanie członków Lwiej Ziemi. Plan był prosty, Kovu miał rozkochać w sobie Kiarę, córkę Króla Simby. Podobno uratował ją z jakiegoś pożaru, chociaż nie było to ich pierwsze spotkanie bo wpadli na siebie jako lwiątka, bawili się razem i w ogóle, dopóki nie pojawili się rodzice i nie popsuli im zabawy. To podobno właśnie wtedy Zira uknuła ten plan... Ostatecznie jednak miłość twoich przodków była silniejsza od nienawiści Ziry i uratowała oba stada. Król Simba posłuchał córki i jej wybranka, którzy przerwali wojnę swoim przemówieniem. Jesteśmy jedno, nieważne czy masz taki nos jak my, czy o nieco ostrzejszym kształcie - nadal jesteś lwem. To była jedna z najcenniejszych lekcji, które znamy dzisiaj właśnie dzięki nim. Dwa stada się zjednoczyły, chociaż podobno część dawnego stada Ziry nie dała się przekonać i do niedawna nadal funkcjonowała jako Zła Ziemia - opowiadał, nieco chaotycznie, bo bez przygotowania! W międzyczasie dotarli do rzeki. Chyba gadał dłużej, niż sądził...
- W każdym razie Kovu i Kiara zrobili naprawdę wiele, by nauczyć lwy życia razem - podsumował. Zastanawiał się jednocześnie, czy on i Khalie są spokrewnieni? Och, o to również zapyta Tiba, gdy tylko nadarzy się okazja! Przecież Ushindi też - notabene - wywodził się w jakiejś linii od rządzących...
@Khalie
- Khalie
- Królowa

- Posty: 217
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 lis 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Zaśmiała się lekko, słysząc o jego bracie, oczywiście pozna go w odpowiednim czasie, choć szczerze mówiąc nie miała ochoty poznawać go bliżej bo całą swą uwagę skupiała teraz na Ushim i to jego chciała odkryć, każdą jego tajemnicę czy też co lubił a czego nie. Mieli sporo czasu, szczególnie że póki co nadal nie wiedziała czy zostają w stadzie czy też odejdą, jednakże była już na tyle duża by podjąć samej decyzję, więc jeśli młody samczyk dobrze to rozegra może jednak będzie lwioziemką? -Tak, nie trudno, jednakże tu było trochę inaczej. Po przybyciu rodzice się pokłócili i rozdzieliliśmy się. Ja i Nejlos poszliśmy z ojcem, a oni z matką a tej nie widzieliśmy od tamtego czasu, może więc to oznaczać że poszli w jej ślady.- westchnęła, po części czuła przygnębiający smutek, z drugiej jednak strony otaczała się kochającymi ją lwami więc czy naprawdę potrzebowała jeszcze dwójki do tego? To była ich decyzja i musiała ją uszanować. -Mam jeszcze dwójkę braci, Haribu i Newtona.- dodała po chwili, dopiero teraz zauważyła że ani razu nie powiedziała o nich po imieniu, może dlatego że starała się o nich zapomnieć? Początkowo żałowała że zniknęli, bowiem po pójściu za ojcem nie sądziła że ci opuszczą stado i to tak szybko, widocznie jednak matka nie chciała tu przebywać. -Tak, Narie... czy to źle?- poruszyła łbem nieznacznie, idąc nadal obok niego. Wiedziała tylko tyle, że odeszła zaraz po zostaniu królową, nie pamiętała już dlaczego, czy to przez przytłoczenie obowiązkami czy ich ciotkę, do której później dołączyła. Więcej pewnie powiedziałby o tym Haki i w sumie musiała go spytać by odświeżyć sobie pamięć, ale może Ushi go wyprzedzi? -Ciekawa historia. - kiwnęła głową z radości, po czym uśmiechnęła się lekko. -Ponoć wyglądam właśnie jak dziadek Kovu, tylko nos inny. - zaśmiała się lekko, ciekawe czy miała coś z ich charakterów? Bo jakoś ojca za bardzo nie przypominała, matkę... no cóż, nie poznała jej za dobrze. Cóż, pozostaje jej jeszcze poznać dziadka Tiba, może on powie coś więcej? -Czekaj chwilę...- szepnęła, stając w miejscu, po czym zerknęła na niego niepewnie. -A twoja matka... jest królową. Czy to znaczy..- nie chciała powiedzieć tego na głos. Spodobał się jej i nie chciała, by okazał się teraz kimś z bliskiej rodziny, liczyła że ta relacja pójdzie w zupełnie innym kierunku.

- Ushindi
- Król

- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:

- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Czuł, iż darzy @Khalie coraz większą sympatią wraz z każdym wypowiadanym przez nią słowem. Gdy jednak rozwinęła temat braci, zrobiło mu się odrobinę smutno, trącił ją więc przyjacielsko barkiem - mając jednocześnie nadzieję, iż jej tym nie zezłości.
- Ja myślę, że są gdzieś niedaleko. Na pewno się jeszcze zobaczycie! Ale jakbym tylko cokolwiek usłyszał o Haribu czy Newtonie, dam ci znać. Albo lepiej, przyprowadzę ich prosto pod twoje oblicze, moja damo - rzucił nieco weselszym tonem, próbując jakoś rozluźnić napinającą się z wiadomych przyczyn atmosferę. Jednak niechaj Khalie nie myśli, iż to tylko puste słowa! Gdy nadarzy się okazja, z całą pewnością przywlecze ich chociażby za karki przed jej śliczne lica - byleby wywołać na nich choć krótki uśmiech. Ktoś taki jak ona nie zasługiwał na tyle przykrości, serwowanych przez życie!
Słysząc jej pytanie potrzepał pośpiesznie łebkiem.
- Nie, po prostu... Nie wiedziałem, że jesteś spokrewniona z naszą dawną królową. Znaczy... Nie spodziewałem się, że z nią konkretnie. Wiesz, to dość świeża sprawa - plątał się nieco. Przecież nie powie jej otwarcie, iż lękał się tego, że okażą się spokrewnieni i jego piękne wizje Khalie dzierżącej tytuł Księżnej spełzną na niczym. Zresztą... Już pewnie nie zaimponowałby jej on tak bardzo, skoro sama była Księżniczką... Albo mogła być.
Jak się okazało, nie tylko Ushindi obawiał się tego, iż byli bliskim kuzynostwem.
- Nie mam pojęcia... Wiesz coś o Raisie? - spytał niepewnie. Może ona słyszała więcej o jego matce aniżeli on wiedział o Narie? Spojrzał na nią wyczekująco, chociaż nie chciał w żadnym razie na nią naciskać. Jednak ta niepewność... Była nieznośna.
Postanowił więc odwrócić rozmowę na nieco inne tory i odnieść się raz jeszcze do Króla Kovu.
- W takim razie twój dziadek był bardzo pięknym lwem. Pewnie wszystkie samice w okolicy chciałyby zostać jego partnerkami - przyznał, uśmiechając się delikatnie.
- Ja myślę, że są gdzieś niedaleko. Na pewno się jeszcze zobaczycie! Ale jakbym tylko cokolwiek usłyszał o Haribu czy Newtonie, dam ci znać. Albo lepiej, przyprowadzę ich prosto pod twoje oblicze, moja damo - rzucił nieco weselszym tonem, próbując jakoś rozluźnić napinającą się z wiadomych przyczyn atmosferę. Jednak niechaj Khalie nie myśli, iż to tylko puste słowa! Gdy nadarzy się okazja, z całą pewnością przywlecze ich chociażby za karki przed jej śliczne lica - byleby wywołać na nich choć krótki uśmiech. Ktoś taki jak ona nie zasługiwał na tyle przykrości, serwowanych przez życie!
Słysząc jej pytanie potrzepał pośpiesznie łebkiem.
- Nie, po prostu... Nie wiedziałem, że jesteś spokrewniona z naszą dawną królową. Znaczy... Nie spodziewałem się, że z nią konkretnie. Wiesz, to dość świeża sprawa - plątał się nieco. Przecież nie powie jej otwarcie, iż lękał się tego, że okażą się spokrewnieni i jego piękne wizje Khalie dzierżącej tytuł Księżnej spełzną na niczym. Zresztą... Już pewnie nie zaimponowałby jej on tak bardzo, skoro sama była Księżniczką... Albo mogła być.
Jak się okazało, nie tylko Ushindi obawiał się tego, iż byli bliskim kuzynostwem.
- Nie mam pojęcia... Wiesz coś o Raisie? - spytał niepewnie. Może ona słyszała więcej o jego matce aniżeli on wiedział o Narie? Spojrzał na nią wyczekująco, chociaż nie chciał w żadnym razie na nią naciskać. Jednak ta niepewność... Była nieznośna.
Postanowił więc odwrócić rozmowę na nieco inne tory i odnieść się raz jeszcze do Króla Kovu.
- W takim razie twój dziadek był bardzo pięknym lwem. Pewnie wszystkie samice w okolicy chciałyby zostać jego partnerkami - przyznał, uśmiechając się delikatnie.
- Khalie
- Królowa

- Posty: 217
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 lis 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 60
- Kontakt:
@Ushindi
Kiwnęła głową z lekkim uśmiechem, nie miała powodu by mu nie zaufać. Skoro powiedział że ich przyprowadzi pewnie tak zrobi, szczególnie że był dżentelmenem a tacy raczej słowa nie łamią. Cieszyła się że miała w końcu na kim się oprzeć, komu się wyżalić ze swoich problemów i mogła liczyć na wsparcie w dalszych losach. Nie czuła jeszcze na sto procent czy chce zostać na tych ziemiach do końca swoich dni, jednakże dzięki niemu na pewno czuła się lepiej. -Nie szkodzi, spokojnie.- widząc reakcję brązowego znów się lekko uśmiechnęła, tak by dodać mu otuchy. Spodziewała się takiej reakcji, w końcu jak można było inaczej... z tego co wiedziała, jej matka odeszła niedługo po koronacji. Niestety nie dowiedziała się dlaczego, choć może kiedyś spyta ojca o co w tym wszystkim chodziło. Sama nie czuła powołania do rządzenia, jednakże gdyby ją wybrano pewnie nie odmówiłaby, o ile nie znałaby kogoś kto bardziej się do tego nadaje. Zawsze chciała nieść pomoc, czy to jako zwykły lew, czy ktoś wyższy w hierarchii... chyba nie miało różnicy. Jednakże fakt że miała królewską krew w żyłach nie powodował u niej jakiejś radości, bała się bowiem że będzie inaczej traktowana. W sumie to już były dwa powody, matka która uciekła i dziadkowie którzy kiedyś rządzili... a ona tak naprawdę chciała sama zapracować na swoją reputację. -Niestety nie... a ty coś o swoich dziadkach?- nie pamiętała by rodzice wspominali o jakiejś lwicy, jednakże skoro była królową to zapewne w jakiś sposób musiała przynależeć do rodziny królewskiej, no chyba że w tym stadzie każdy może zostać królem czy królową. -Z tego co mi wiadomo zakochał się tylko w jednej...- uśmiechnęła się również. -Może wracajmy już, muszę w końcu spotkać się z dziadkiem.- westchnęła, mieli już tyle razy się spotkać, tym razem jednak miała większą motywację, musiała dowiedzieć się kim dla siebie ta dwójka była, kuzynostwem czy może prócz tytułów... którego w sumie oficjalnie nie miała, nic ich nie łączyło?
zt
Kiwnęła głową z lekkim uśmiechem, nie miała powodu by mu nie zaufać. Skoro powiedział że ich przyprowadzi pewnie tak zrobi, szczególnie że był dżentelmenem a tacy raczej słowa nie łamią. Cieszyła się że miała w końcu na kim się oprzeć, komu się wyżalić ze swoich problemów i mogła liczyć na wsparcie w dalszych losach. Nie czuła jeszcze na sto procent czy chce zostać na tych ziemiach do końca swoich dni, jednakże dzięki niemu na pewno czuła się lepiej. -Nie szkodzi, spokojnie.- widząc reakcję brązowego znów się lekko uśmiechnęła, tak by dodać mu otuchy. Spodziewała się takiej reakcji, w końcu jak można było inaczej... z tego co wiedziała, jej matka odeszła niedługo po koronacji. Niestety nie dowiedziała się dlaczego, choć może kiedyś spyta ojca o co w tym wszystkim chodziło. Sama nie czuła powołania do rządzenia, jednakże gdyby ją wybrano pewnie nie odmówiłaby, o ile nie znałaby kogoś kto bardziej się do tego nadaje. Zawsze chciała nieść pomoc, czy to jako zwykły lew, czy ktoś wyższy w hierarchii... chyba nie miało różnicy. Jednakże fakt że miała królewską krew w żyłach nie powodował u niej jakiejś radości, bała się bowiem że będzie inaczej traktowana. W sumie to już były dwa powody, matka która uciekła i dziadkowie którzy kiedyś rządzili... a ona tak naprawdę chciała sama zapracować na swoją reputację. -Niestety nie... a ty coś o swoich dziadkach?- nie pamiętała by rodzice wspominali o jakiejś lwicy, jednakże skoro była królową to zapewne w jakiś sposób musiała przynależeć do rodziny królewskiej, no chyba że w tym stadzie każdy może zostać królem czy królową. -Z tego co mi wiadomo zakochał się tylko w jednej...- uśmiechnęła się również. -Może wracajmy już, muszę w końcu spotkać się z dziadkiem.- westchnęła, mieli już tyle razy się spotkać, tym razem jednak miała większą motywację, musiała dowiedzieć się kim dla siebie ta dwójka była, kuzynostwem czy może prócz tytułów... którego w sumie oficjalnie nie miała, nic ich nie łączyło?
zt
Ostatnio zmieniony 12 cze 2020, 13:22 przez Khalie, łącznie zmieniany 1 raz.

- Ushindi
- Król

- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 10 lip 2019
- Specjalizacja:

- Waleczność: 52
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Zrobiło mu się głupio. Bo jakże miał się przyznać do tego, iż nie ma bladego pojęcia, dlaczego jego matka była królową ani kto był jego dziadkami? Pewnie informacje te krążyły po stadzie od zawsze i nie miałby najmniejszej trudności, by je pozyskać, a tymczasem... szlajał się niby patrolując tereny stada odkąd tylko sięgał pamięcią, unikając trudnych rozmów - w tym także tej, w trakcie której dowiedziałby się, dlaczego nosi tytuł księcia. Nie chciał go. Może z czasem dojrzeje do tej świadomości, niemniej dzisiaj... zrobiłby wszystko, żeby nie być synem królowej. Raisa nie miała dla niego nigdy czasu, a jak już go znalazła - sprawiała wrażenie wyjątkowo nadopiekuńczej. I chociaż początkowo uwielbiał te wielkie pokłady miłości, z czasem zaczynały mu nieco ciążyć. Ojca widział dwa razy w życiu, nigdy też nie dane było im porozmawiać tak zwyczajnie - jak ojciec z synem. Większe oparcie miał już chyba w wiecznie zapracowanym Tibie, który pomimo masy obowiązków zawsze znalazł czas, gdy młody potrzebował chwili rozmowy bądź rady. Widocznie jakiś paskudny mechanizm obronny sprawiał, iż Ushindi nieszczególnie przyswajał informacje, które były dlań średnio wygodnymi...
- Hmmm, na pewno znam ich imiona, tylko... nie bardzo teraz pamiętam... Shetani? Nie, nie... jakoś podobnie, ale to nie to... A dziadek miał na imię jakoś na "M", tak mi się zdaje - mówił nieco chaotycznie, marszcząc dość zabawnie nos, próbując sobie przypomnieć coś więcej.
Słysząc jej propozycję skłonił głową. Nieszczególnie chciał kończyć to spotkanie, niemniej miał nadzieję, iż nie było ono ich ostatnim. Uśmiechnął się delikatnie.
- Ależ oczywiście, odprowadzę Cię do miejsca, gdzie najłatwiej złapać Tiba - zaoferował, po czym ruszył niespiesznie w kierunku Lwiej Skały, upewniwszy się oczywiście, iż samica życzy sobie jeszcze tej chwili jego towarzystwa. W końcu mogła chcieć sama ruszyć na Skałę, co uszanowałby - jak na dżentelmena przystało.
@Khalie
zt ?
- Hmmm, na pewno znam ich imiona, tylko... nie bardzo teraz pamiętam... Shetani? Nie, nie... jakoś podobnie, ale to nie to... A dziadek miał na imię jakoś na "M", tak mi się zdaje - mówił nieco chaotycznie, marszcząc dość zabawnie nos, próbując sobie przypomnieć coś więcej.
Słysząc jej propozycję skłonił głową. Nieszczególnie chciał kończyć to spotkanie, niemniej miał nadzieję, iż nie było ono ich ostatnim. Uśmiechnął się delikatnie.
- Ależ oczywiście, odprowadzę Cię do miejsca, gdzie najłatwiej złapać Tiba - zaoferował, po czym ruszył niespiesznie w kierunku Lwiej Skały, upewniwszy się oczywiście, iż samica życzy sobie jeszcze tej chwili jego towarzystwa. W końcu mogła chcieć sama ruszyć na Skałę, co uszanowałby - jak na dżentelmena przystało.
@Khalie
zt ?
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość




















