x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Na Górzystej Granicy [Enasalin, Wajibu, Mane]
- Wajibu
- Pazur

- Posty: 231
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 65
- Zręczność: 55
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Re: Na Górzystej Granicy [Enasalin, Wajibu, Mane]
Obserwował uważnie zarówno lwicę jak i samca, czekając na jakiś atak, póki co jednak brązowy wolał skupić się na białej a ta... cóż, chyba wolała szarego, a może po prostu sama chciała niewolnika? Gubił się już w tym wszystkim. -Gdybym cię zniewolił byłabyś grzeczna?- zerknął na lwicę lekko zaskoczony jej słowami, co ona myślała, że wybrał sobie taki los? Że brak w nim woli walki i po prostu się podda, by robić wszystko co temu choremu przygłupowi przyjdzie na myśl? -W moim stadzie nauczono mnie by nie bać się śmierci. Mamy być dumni i odważni, nie jest mi pisane zostać sługusem jakiegoś idioty który nawet nie czuje że zbliża się do cudzych terenów a w głowie mu tylko pieprzenie wszystkiego co się rusza.- patrzył prosto w ślepia lwicy, która mimo dorosłego wieku była tylko odrobinę większa od nastolatka. W porównaniu do brązowego, nie bał się kompletnie tej lwicy, bowiem pogodził się z tym, że może zginąć w momencie, gdy ten torturował go pierwszego dnia. Był jeszcze słaby i młody, jednakże nie oznaczało to, że ma zachowywać się potulnie jak baranek, bo cóż to za życie? Jasne, mógł odwlekać to w czasie, licząc że skoro są w podobnym wzroście to z czasem go pokona i pokaże mu gdzie jego miejsce, niestety jednak szary był zbyt uparty i pyskaty by tak się stało.
Nagle uwolniła go z lian, bez słowa czy ostrzeżenia, nie wyjaśniając o co jej tak naprawdę chodziło. Oblizał pysk i póki co stał spokojnie, nadal patrząc lwicy w oczy i oczekując na rozwój wydarzeń.
Nagle uwolniła go z lian, bez słowa czy ostrzeżenia, nie wyjaśniając o co jej tak naprawdę chodziło. Oblizał pysk i póki co stał spokojnie, nadal patrząc lwicy w oczy i oczekując na rozwój wydarzeń.
- Enasalin
- Nowicjusz

- Posty: 958
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 66
- Zręczność: 56
- Percepcja: 35
- Kontakt:
- Odważne słowa jak na kogoś kto dał się złapać. I to pewnie na własnym terenie.
Odparła jedynie uśmiechając się kpiąco. Oczywistym byłoby, że gdyby dała się zniewolić, byłaby skończona. Pogodziłaby się z losem ofiary, albo, co bardziej prawdopodobne, skończyłaby z sobą.
- Wiele myli odwagę z głupotą. Tak jak ty teraz. - Zapauzowała, odwracając na moment głowę na niebo - W moim stadzie szanuje się niewolników tak jak szanuje się narzędzia swojej pracy. Nie zniewalamy pierwszego lepszego, tylko po to by się na nim wyżyć... Niektórzy zapominają, że są lwami. Bawią się w dobroć i miłość. Stają się słabi, leniwi. Taką słabość się tępi, bo są zakałą naszego gatunku. Lew to król zwierząt i niektórzy o tym zapominają. Ci, co zasługują na to by darować im życie stają się niewolnikami by dać im szansę na to by się zrehabilitować w oczach naszego gatunku. Jeśli posiadasz tę ikrę, ambicje by stać się kimś lepszym, to okowy staną się zbędne i uwolnisz się od swojego właściciela.
Odstąpiła od młodzieńca. Gdyby to był jej niewolny to by się tak z nim nie patyczkowała, ale domyśliła się, że brązowy mógłby ewentualnie chcieć zawalczyć o swoją "zdobycz". Ale im więcej gadał, tym coraz większą ochotę miała na to by zrobić mu na złość i napuścić na niego młodzika.
- Enasalin, mistrz Mrocznego Bractwa. I dobrze Ci radzę, lepiej się zastanów nad swoimi słowami, bo Ci coś jeszcze ubędzie, a twojemu przydupasowi utnę język za te pyskówki, nawet jeśli wykazuje większy rozum od ciebie.
Przeszła się kawałek dalej, w stronę skały, do obojga odwracając się tyłem. Zatrzymała się na wysokości jej krawędzi i ostentacyjnie otarła się bokiem zostawiając zapach, a i przy okazji sprawiając sobie odrobinę przyjemności, bo coś ją zaswędziało między żebrami.
- Jeżeli nie brak Ci ambicji możesz z nim dołączyć do mnie. W końcu każdy dołącza do nas, prędzej czy później. W przeciwnym razie radzę zawrócić, zanim zawołam resztę stada.
Odparła jedynie uśmiechając się kpiąco. Oczywistym byłoby, że gdyby dała się zniewolić, byłaby skończona. Pogodziłaby się z losem ofiary, albo, co bardziej prawdopodobne, skończyłaby z sobą.
- Wiele myli odwagę z głupotą. Tak jak ty teraz. - Zapauzowała, odwracając na moment głowę na niebo - W moim stadzie szanuje się niewolników tak jak szanuje się narzędzia swojej pracy. Nie zniewalamy pierwszego lepszego, tylko po to by się na nim wyżyć... Niektórzy zapominają, że są lwami. Bawią się w dobroć i miłość. Stają się słabi, leniwi. Taką słabość się tępi, bo są zakałą naszego gatunku. Lew to król zwierząt i niektórzy o tym zapominają. Ci, co zasługują na to by darować im życie stają się niewolnikami by dać im szansę na to by się zrehabilitować w oczach naszego gatunku. Jeśli posiadasz tę ikrę, ambicje by stać się kimś lepszym, to okowy staną się zbędne i uwolnisz się od swojego właściciela.
Odstąpiła od młodzieńca. Gdyby to był jej niewolny to by się tak z nim nie patyczkowała, ale domyśliła się, że brązowy mógłby ewentualnie chcieć zawalczyć o swoją "zdobycz". Ale im więcej gadał, tym coraz większą ochotę miała na to by zrobić mu na złość i napuścić na niego młodzika.
- Enasalin, mistrz Mrocznego Bractwa. I dobrze Ci radzę, lepiej się zastanów nad swoimi słowami, bo Ci coś jeszcze ubędzie, a twojemu przydupasowi utnę język za te pyskówki, nawet jeśli wykazuje większy rozum od ciebie.
Przeszła się kawałek dalej, w stronę skały, do obojga odwracając się tyłem. Zatrzymała się na wysokości jej krawędzi i ostentacyjnie otarła się bokiem zostawiając zapach, a i przy okazji sprawiając sobie odrobinę przyjemności, bo coś ją zaswędziało między żebrami.
- Jeżeli nie brak Ci ambicji możesz z nim dołączyć do mnie. W końcu każdy dołącza do nas, prędzej czy później. W przeciwnym razie radzę zawrócić, zanim zawołam resztę stada.
Daddy looking at me
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
O, mój gówniarz zaczął teraz pyskować do tej pierdolniętej lwicy? Coś mi mówiło, że robi duży błąd. W zasadzie powinienem zareagować, bo nie chciałem, by mi ona pokiereszowała więźnia… ale coś mi mówiło, że lepiej się nie wtrącać. Sam ją wkurzył… to niech sam ponosi karę! Warknąłem ostrzegawczo, gdy ten wspomniał o idiocie. Podniosłem łapę, robiąc nią charakterystyczny ruch przed swoją szyją, by smarkacz wiedział, że później sobie o tym porozmawiamy! A teraz… teraz przysłuchiwałem się słowom lwicy zastanawiając się, czy gdybym skoczył w jej stronę, jak była skupiona na rozmowie z moim więźniem, to czy dałbym radę ją chwycić za kark i przycisnąć do ziemi, trzymając ją w pewnym uchwycie kłami. Niby było to możliwe… ale ciężko było mi oszacować, jaka jest szansa sukcesu. Raczej nie opłacało się ryzykować.
Zamieniłem się w słuch, gdy lwica zaczęła wspominać o stadzie tolerującym niewolnictwo. Tam, skąd przybyłem, oczywiście posiadanie lwa było czymś absolutnie normalnym. Sam, jak przystało na władcę niewielkiego stada, miałem kilku. Tu mnie dziwiło, że stada czegoś takiego nie praktykowały. Ale… ale może niektóre miały inne podejście? Chociaż ciężko było mi się zgodzić ze słowami lwicy. Oczywiście, że zniewalało się „pierwsze lepsze lwy”. Zniewalało się wszystkie, ale niektóre posyłało się do pracy fizycznej, inne do chociażby walk w koloseum lub jako cele treningowe dla armii, najbardziej urodziwe, niezależnie od płci, można było sobie zabrać… do własnej jaskini, a nieliczne miały nawet szansę odzyskać wolność, jak się czymś wykazały. Tutaj się chyba różniliśmy podejściem. Spiorunowałem ją wzrokiem… ją i gówniarza, dopiero jak coś rzuciła od uwolnieniu się od właściciela. Co ona pierdoliła? Chyba… musiałem później smarkaczowi wyjaśnić, by nie wierzył w te brednie.
Uśmiechnąłem się, próbując ukryć pobłażanie, gdy wymieniła bardzo… bardzo kiczowatą nazwę. Mroczne Bractwo? Czyli ona była… mroczną siostrą? A czemu nie Mrocne… Siostrctwo? Coś mi mówiło, że lepiej o to nie pytać.
- Tak, przydałoby mu się odciąć język… ale czasami lubię, jak pyskuje. Jest wtedy taki… rozkosznie żałosny – stwierdziłem, jakoś przełykając jej upomnienie co do moich słów i rozumu. Chyba lepiej było… nie reagować na to zbyt stanowczo. I spiąłem się, gdy była odwrócona tyłem. Szybki skok, zębami za kark, na ziemię, ale coś mi mówiło, że ona się tego spodziewała, że była czujna, no i sam wtedy miałbym za sobą gówniarza, który mógłby albo mi zwiać, albo mnie zaatakować.
- W jakim sensie… dołączyć do Ciebie? I w jakim sensie z nim? Dołączyć do Bracta, czy tam Stada, Armii, Klanu, Watahy, Grupy może chyba tylko „lew”. A on nie jest „lwem”, on jest „przedmiotem” – zaprotestowałem – Bardzo chętnie bym dołączył, ale gówniarz zostaje moim popychadłem… a nie członkiem czegokolwiek. Bycie członkiem, dołączenie sugeruje, że się ma jakiekolwiek prawa, jakąś podmiotowość, a on żadnych praw nie ma… poza prawem do słuchania mnie – odpowiedziałem jej, kątem oka zerkając na swojego więźnia, czy nie planuje się na mnie rzucić lub też czy nie zatęsknił za wolnością. Byłem ciekawy, czy ona ma świadomość tego, że przynajmniej dwa stada chcą mnie dorwać, a w takiej sytuacji wstąpienie do jakiejkolwiek grupy, potencjalnie dającej azyl, było świetną opcją. Czyżbyśmy byli wystarczająco daleko, że tutaj nikt nie czyhał na moje życie?
- Tak, chętnie dołączę… ale w takim razie… gdzie jest haczyk? – spytałem podejrzliwie, bo byłem przekonany, że jeśli ona mi coś proponuje, to chce coś w zamian, że na pewno ma to jakąś cenę. Czyżby miała ochotę na mojego gówniarza? Nie miałem nic przeciwko zabawieniu się z nią, nie miałem nawet nic przeciwko jakiemuś trójkątowi. Ale pomysł by go jej oddać… wzbudzał we mnie pewien sprzeciw. Tylko ja miałem prawo się zabawiać ze swoim niewolnikiem!
- Podrapać? – spytałem, widząc jak się ociera o skały. W sumie… warto było się do niej zbliżyć. Bo nie dość, że była całkiem ładna, to wyglądało na to, że miała władzę… więc tete-a-tete byłoby nie tylko przyjemne, ale również mogłoby przynieść konkretne zyski.
Zamieniłem się w słuch, gdy lwica zaczęła wspominać o stadzie tolerującym niewolnictwo. Tam, skąd przybyłem, oczywiście posiadanie lwa było czymś absolutnie normalnym. Sam, jak przystało na władcę niewielkiego stada, miałem kilku. Tu mnie dziwiło, że stada czegoś takiego nie praktykowały. Ale… ale może niektóre miały inne podejście? Chociaż ciężko było mi się zgodzić ze słowami lwicy. Oczywiście, że zniewalało się „pierwsze lepsze lwy”. Zniewalało się wszystkie, ale niektóre posyłało się do pracy fizycznej, inne do chociażby walk w koloseum lub jako cele treningowe dla armii, najbardziej urodziwe, niezależnie od płci, można było sobie zabrać… do własnej jaskini, a nieliczne miały nawet szansę odzyskać wolność, jak się czymś wykazały. Tutaj się chyba różniliśmy podejściem. Spiorunowałem ją wzrokiem… ją i gówniarza, dopiero jak coś rzuciła od uwolnieniu się od właściciela. Co ona pierdoliła? Chyba… musiałem później smarkaczowi wyjaśnić, by nie wierzył w te brednie.
Uśmiechnąłem się, próbując ukryć pobłażanie, gdy wymieniła bardzo… bardzo kiczowatą nazwę. Mroczne Bractwo? Czyli ona była… mroczną siostrą? A czemu nie Mrocne… Siostrctwo? Coś mi mówiło, że lepiej o to nie pytać.
- Tak, przydałoby mu się odciąć język… ale czasami lubię, jak pyskuje. Jest wtedy taki… rozkosznie żałosny – stwierdziłem, jakoś przełykając jej upomnienie co do moich słów i rozumu. Chyba lepiej było… nie reagować na to zbyt stanowczo. I spiąłem się, gdy była odwrócona tyłem. Szybki skok, zębami za kark, na ziemię, ale coś mi mówiło, że ona się tego spodziewała, że była czujna, no i sam wtedy miałbym za sobą gówniarza, który mógłby albo mi zwiać, albo mnie zaatakować.
- W jakim sensie… dołączyć do Ciebie? I w jakim sensie z nim? Dołączyć do Bracta, czy tam Stada, Armii, Klanu, Watahy, Grupy może chyba tylko „lew”. A on nie jest „lwem”, on jest „przedmiotem” – zaprotestowałem – Bardzo chętnie bym dołączył, ale gówniarz zostaje moim popychadłem… a nie członkiem czegokolwiek. Bycie członkiem, dołączenie sugeruje, że się ma jakiekolwiek prawa, jakąś podmiotowość, a on żadnych praw nie ma… poza prawem do słuchania mnie – odpowiedziałem jej, kątem oka zerkając na swojego więźnia, czy nie planuje się na mnie rzucić lub też czy nie zatęsknił za wolnością. Byłem ciekawy, czy ona ma świadomość tego, że przynajmniej dwa stada chcą mnie dorwać, a w takiej sytuacji wstąpienie do jakiejkolwiek grupy, potencjalnie dającej azyl, było świetną opcją. Czyżbyśmy byli wystarczająco daleko, że tutaj nikt nie czyhał na moje życie?
- Tak, chętnie dołączę… ale w takim razie… gdzie jest haczyk? – spytałem podejrzliwie, bo byłem przekonany, że jeśli ona mi coś proponuje, to chce coś w zamian, że na pewno ma to jakąś cenę. Czyżby miała ochotę na mojego gówniarza? Nie miałem nic przeciwko zabawieniu się z nią, nie miałem nawet nic przeciwko jakiemuś trójkątowi. Ale pomysł by go jej oddać… wzbudzał we mnie pewien sprzeciw. Tylko ja miałem prawo się zabawiać ze swoim niewolnikiem!
- Podrapać? – spytałem, widząc jak się ociera o skały. W sumie… warto było się do niej zbliżyć. Bo nie dość, że była całkiem ładna, to wyglądało na to, że miała władzę… więc tete-a-tete byłoby nie tylko przyjemne, ale również mogłoby przynieść konkretne zyski.
- Wajibu
- Pazur

- Posty: 231
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 65
- Zręczność: 55
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Słysząc jej pierwsze słowa momentalnie położył po sobie uszy, miała rację. Zabrał go z terenów stadnych, co prawda na granicy, ale jednak. Nie był przygotowany na to, mimo wszystko dał się podejść i zniewolić. Jej opowieść o niewolnikach... cóż, choć dalej nie lubił tego słowa, to mimo wszystko brzmiało dość racjonalnie i na to mógłby się zgodzić. Szczególnie gdy mówiła, że mógł się uwolnić od tego wariata. Gdy odeszła od niego, stał dalej w miejscu, słuchając co mówiła do brązowego i aż przełknął ślinę gdy słyszał o ucinaniu języka. Przecież ten idiota dalej będzie gadał o pierdołach... myślała że zależy brązowemu na Wajibu i się ogarnie? A może celowo to powiedziała, by mieć powód do zrobienia mu krzywdy? Kolejne słowa były już zdecydowanie bardziej pozytywne, mówiła o stadzie i szczerze mówiąc... gdy był w Szkarłatnych czuł, że nie pasuje do reszty, nie czuł się tam odpowiednio. Mógłby więc dołączyć do Bractwa, jednakże czy miał prawo głosu? Czekał więc na odpowiedź Mane'a... choć jak zwykle się nie popisał. -Ty chyba jesteś głuchy, oni nie traktują innych jak ty. I więcej ci nie powtórzę, nie jestem przedmiotem! Jestem lwem, który niedługo przerośnie cię i pokaże gdzie twoje miejsce!- warknął do niego, a że był wolny, mógł ukazać swoje kły i pazury, stał jednak w miejscu, bowiem nie wiedział jak na to wszystko zareaguje biała. Szczerze mówiąc już wolałby być jej niewolnikiem. Cóż, miał nadzieję że ta zaraz zdzieli brązowego po pysku, szczególnie że tak jak szary ostrzegał, najchętniej przeleciałby również ją.
- Enasalin
- Nowicjusz

- Posty: 958
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 66
- Zręczność: 56
- Percepcja: 35
- Kontakt:
- Szanuj własny gatunek, bo skończysz na jego miejscu.
Zarzuciła groźbą i to całkiem realną, bo co jak co, ale wyrażała się stosunkowo jasno jak do tej pory, a ten albo nie słyszał, albo chyba jej na złość, wybierał tylko fragmenty pod siebie i jeszcze przy tym irytował, niczym mucha namolnie kąsał tymi półsłówkami. Ogon jej zamarł w bezruchu jasno informując brązowego, że raczej siedzi na granicy jej cierpliwości.
- Postawię sprawę jasno. Na tych terenach moje słowo jest prawem. Każdy bezwzględnie podlega pode mnie. Nie mam zamiaru wychowywać twojego niewolnego, ale to do mnie należy ostatnie słowo w takim samym stopniu jak wobec niego tak też wobec ciebie. Będzie niewolnym póki sobie wolności nie wywalczy, a wystarczy, że pokona cię w walce. Albo zabije. Więc na twoim miejscu uważałabym kogo nazywasz przedmiotem, bo kiedyś role mogą się odwrócić. A to jak do tego czasu, o ile nastąpi, będziesz go traktować to nie moja w tym broszka. Póki jest porządek to możecie się przekomarzać do woli. I żeby była jasność. Ostatni lew, który mi się sprzeciwił najpierw miał wydłubane oczy i został pozbawiony grzywy. Jego szczątki rozdziobały sroki.
Wyjaśniła całkiem spokojnym i naturalnie brzmiącym tonem, zupełnie jakby tłumaczyła małemu dziecku, że nie może czegoś zrobić, bo będzie kuku. Chyba zaczęła łagodnieć od swoich dzieci, ale miała nadzieję, że tak to jej się tylko zdawało. No, inaczej będzie musiała się na kimś wyżyć, może komuś krzywdę zrobić. Gdzież to byli jej niewolni, kiedy ich potrzebowała.
- Jeszcze słowo w tym kierunku, a zajmiesz miejsce obok niego. Co raczej nie będzie zbyt dużym wysiłkiem.
Fuknęła, wdrapując się z powrotem na skałę.
Zarzuciła groźbą i to całkiem realną, bo co jak co, ale wyrażała się stosunkowo jasno jak do tej pory, a ten albo nie słyszał, albo chyba jej na złość, wybierał tylko fragmenty pod siebie i jeszcze przy tym irytował, niczym mucha namolnie kąsał tymi półsłówkami. Ogon jej zamarł w bezruchu jasno informując brązowego, że raczej siedzi na granicy jej cierpliwości.
- Postawię sprawę jasno. Na tych terenach moje słowo jest prawem. Każdy bezwzględnie podlega pode mnie. Nie mam zamiaru wychowywać twojego niewolnego, ale to do mnie należy ostatnie słowo w takim samym stopniu jak wobec niego tak też wobec ciebie. Będzie niewolnym póki sobie wolności nie wywalczy, a wystarczy, że pokona cię w walce. Albo zabije. Więc na twoim miejscu uważałabym kogo nazywasz przedmiotem, bo kiedyś role mogą się odwrócić. A to jak do tego czasu, o ile nastąpi, będziesz go traktować to nie moja w tym broszka. Póki jest porządek to możecie się przekomarzać do woli. I żeby była jasność. Ostatni lew, który mi się sprzeciwił najpierw miał wydłubane oczy i został pozbawiony grzywy. Jego szczątki rozdziobały sroki.
Wyjaśniła całkiem spokojnym i naturalnie brzmiącym tonem, zupełnie jakby tłumaczyła małemu dziecku, że nie może czegoś zrobić, bo będzie kuku. Chyba zaczęła łagodnieć od swoich dzieci, ale miała nadzieję, że tak to jej się tylko zdawało. No, inaczej będzie musiała się na kimś wyżyć, może komuś krzywdę zrobić. Gdzież to byli jej niewolni, kiedy ich potrzebowała.
- Jeszcze słowo w tym kierunku, a zajmiesz miejsce obok niego. Co raczej nie będzie zbyt dużym wysiłkiem.
Fuknęła, wdrapując się z powrotem na skałę.
Daddy looking at me
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
No nie, gówniarz znowu zaczął pyskować! Tym razem nie wytrzymałem i nie poprzestałem na pokazaniu kłów czy cichym warknięciu.
- Zamknij się! Stul pysk! Porozmawiamy sobie później! – zagroziłem mu, bo w tym momencie bardziej się skupiałem na lwicy i nie chciało mi się odrywać od rozmowy z nią by zająć się smarkaczem, który oczywiście był dla mnie przedmiotem. No tak, nie zdziwiło mnie, że zaczął głośniej warczeć. Jak miał obwiązany pysk i prowizoryczne pęta (kajdany) na przednich łapach to był grzeczniejszy a teraz się mój dzikusek rozbrykał? Cóż, później się nim zajmę!
Szanuj własny gatunek? Nie wiedziałem o co jej chodzi. O tyle szanowałem własny gatunek, że każdym innym gardziłem znacznie bardziej. Nie widziałem powodu, dla którego miałbym szanować niewolników. Można było się z nimi zabawiać, można było ich wykorzystywać… ale po co szanować, jak dało się ich wymienić? Zresztą było to zabawne… o szanowaniu gatunku mówiła lwica, która jeszcze przed chwilą groziła gówniarzowi śmiercią. Tylko ja widziałem w tym jakąś sprzeczność? Zawahałem się za to, słysząc jej kolejne słowa. Pełna władza lwicy? Nie do końca mi się to podobało, ale brzmiało to raczej na zasadzie, „akceptujesz lub wypierdalaj”. Nie sprawiało to wrażenia możliwego do negocjacji. A ja zawahałem się, czy jest to dla mnie ok… ale po chwili doszedłem do wniosku, że raczej tak. W końcu zależało mi na jakiejś grupie. I chyba nawet nie chciałem powrotu do władzy. Wtedy, jak zostałem skazany na banicję, po pokonaniu stada, którym rządziłem, a niewiele brakowało, a zostałbym zabity, nie tęskniłem jakoś za władzą. Chociaż wolałem… by władza lwicy nie była zbyt silna. Jeśli jednak miałem wybierać… to chyba wolałem się zgodzić na to, byle do nich wstąpić. Jej słowa co do mojego niewolnika… też mi się zbytnio nie podobały. Ale byłem przekonany, że go sobie w pełni podporządkuję. Uśmiechnąłem się krzywo, słysząc słowa o zabitym lwie. Uznałem to… że makabryczny żarcik. Niezbyt mi się podobał, ale miałem na tyle przyzwoitości by udać rozbawienie, gdy ktoś potężniejszy opowiadał kiepski kawał. Przełknąłem nerwowo ślinę, gdy lwica fuknęła. Byłem przekonany, że to podrapanie się to zachęta do zabawy… ale chyba się myliłem.
- Tak, jak najbardziej Twoja propozycja w pełni mi odpowiada. Z radością i wdzięcznością ją przyjmuję. I bardzo chętnie wstąpię do Mrocznego Bractwa – oznajmiłem pewnym siebie tonem – Gówniarzem oczywiście się dokładnie zajmie. Będzie grzecznym i posłusznym niewolnym – zapewniłem ją, wpatrując w nią wyczekująco. To wszystko… i tyle? Czy oczekiwała jeszcze czegoś? Po prostu zostałem przyjęty? A jakieś wprowadzenie? Jakieś potrzebne mi informacje o Bractwie? Chociaż oprowadzenie po naszych terenach? O nic jednak nie pytałem, wolałem jej jednak nie denerwować.
- Zamknij się! Stul pysk! Porozmawiamy sobie później! – zagroziłem mu, bo w tym momencie bardziej się skupiałem na lwicy i nie chciało mi się odrywać od rozmowy z nią by zająć się smarkaczem, który oczywiście był dla mnie przedmiotem. No tak, nie zdziwiło mnie, że zaczął głośniej warczeć. Jak miał obwiązany pysk i prowizoryczne pęta (kajdany) na przednich łapach to był grzeczniejszy a teraz się mój dzikusek rozbrykał? Cóż, później się nim zajmę!
Szanuj własny gatunek? Nie wiedziałem o co jej chodzi. O tyle szanowałem własny gatunek, że każdym innym gardziłem znacznie bardziej. Nie widziałem powodu, dla którego miałbym szanować niewolników. Można było się z nimi zabawiać, można było ich wykorzystywać… ale po co szanować, jak dało się ich wymienić? Zresztą było to zabawne… o szanowaniu gatunku mówiła lwica, która jeszcze przed chwilą groziła gówniarzowi śmiercią. Tylko ja widziałem w tym jakąś sprzeczność? Zawahałem się za to, słysząc jej kolejne słowa. Pełna władza lwicy? Nie do końca mi się to podobało, ale brzmiało to raczej na zasadzie, „akceptujesz lub wypierdalaj”. Nie sprawiało to wrażenia możliwego do negocjacji. A ja zawahałem się, czy jest to dla mnie ok… ale po chwili doszedłem do wniosku, że raczej tak. W końcu zależało mi na jakiejś grupie. I chyba nawet nie chciałem powrotu do władzy. Wtedy, jak zostałem skazany na banicję, po pokonaniu stada, którym rządziłem, a niewiele brakowało, a zostałbym zabity, nie tęskniłem jakoś za władzą. Chociaż wolałem… by władza lwicy nie była zbyt silna. Jeśli jednak miałem wybierać… to chyba wolałem się zgodzić na to, byle do nich wstąpić. Jej słowa co do mojego niewolnika… też mi się zbytnio nie podobały. Ale byłem przekonany, że go sobie w pełni podporządkuję. Uśmiechnąłem się krzywo, słysząc słowa o zabitym lwie. Uznałem to… że makabryczny żarcik. Niezbyt mi się podobał, ale miałem na tyle przyzwoitości by udać rozbawienie, gdy ktoś potężniejszy opowiadał kiepski kawał. Przełknąłem nerwowo ślinę, gdy lwica fuknęła. Byłem przekonany, że to podrapanie się to zachęta do zabawy… ale chyba się myliłem.
- Tak, jak najbardziej Twoja propozycja w pełni mi odpowiada. Z radością i wdzięcznością ją przyjmuję. I bardzo chętnie wstąpię do Mrocznego Bractwa – oznajmiłem pewnym siebie tonem – Gówniarzem oczywiście się dokładnie zajmie. Będzie grzecznym i posłusznym niewolnym – zapewniłem ją, wpatrując w nią wyczekująco. To wszystko… i tyle? Czy oczekiwała jeszcze czegoś? Po prostu zostałem przyjęty? A jakieś wprowadzenie? Jakieś potrzebne mi informacje o Bractwie? Chociaż oprowadzenie po naszych terenach? O nic jednak nie pytałem, wolałem jej jednak nie denerwować.
- Wajibu
- Pazur

- Posty: 231
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 65
- Zręczność: 55
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Słuchał uważnie lwicy, która najwidoczniej również miała już serdecznie dość brązowego, dokładnie tak jak szary. Wydawało się mu że był panem i władcą całej krainy... tylko czemu więc próbował dołączyć do jej stada? Nie rozumiał jego posunięcia, szczególnie gdy ta znów opowiedziała o tym jak traktują innych. Skupił się i zapamiętał każde jej słowo, a przede wszystkim to o pojedynku. Wystarczy że pokona brązowego i będzie wolny. Teraz to zdecydowanie chciał dołączyć do stada, do tej pory nie wiedział jak się uwolnić a ona spadła mu z nieba. Zamierzał dopiąć swego i choć musiał uzbroić się w cierpliwość, co pewnie nie będzie proste, to z czasem pokaże Mane'owi gdzie jego miejsce. Schował więc kły i pazury, bowiem teraz i tak na nic się zdały, nie czas i miejsce na atakowanie go, zresztą wystarczająco go wkurzył. Spodziewał się że zaraz usłyszy odmowę, wszak on i szanowanie niewolnika? Brązowy jednak znów zaskoczył szarego, godząc się na jej warunki. No niesamowite. Wiele ryzykował, jedno złe słowo i sam mógł zostać zniewolony, bądź nawet zabity, biorąc pod uwagę jak już jej zalazł za skórę. Kiwnął więc głową na znak, że również tego chce, choć pewnie i tak to nie miało znaczenia w jego położeniu.
- Enasalin
- Nowicjusz

- Posty: 958
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 66
- Zręczność: 56
- Percepcja: 35
- Kontakt:
- Super, to skoro sobie wszystko wyjaśniliśmy to pozostaje mi jedynie powitać was w szeregach bractwa. Jeśli chcecie poszerzyć wiedzę o stadzie to możecie odszukać któregoś ze strażników, Sumu powinna być w zasadzie gdzieś w pobliżu, bliżej szczytów. W górach jest pełno jaskiń, jeśli kręcą was takie klimaty, to możecie gdzieś się zadomowić. Nasze granice rozciągają się od gejzerów do kilimandżaro, całe pasmo górskie jest nasze, dolina wewnątrz również.
Rozciągnęła się na przednich łapach, wyciągając na chwilę kuper ku górze, po czym wyprostowała się i ostatni raz spojrzała na dwójkę samców, tym razem znacznie łagodniejszym i przyjaźniejszym tonem, aczkolwiek w dalszym ciągu, typowym dla niej, surowym wydźwięku.
- Idę na dalszy obchód. Miłego dnia panowie.
Rzuciła im na odchodne po czym już całkiem nie zwracając na nich uwag, skupiła się ponownie na oglądaniu okolicy ze szczytu skały.
Rozciągnęła się na przednich łapach, wyciągając na chwilę kuper ku górze, po czym wyprostowała się i ostatni raz spojrzała na dwójkę samców, tym razem znacznie łagodniejszym i przyjaźniejszym tonem, aczkolwiek w dalszym ciągu, typowym dla niej, surowym wydźwięku.
- Idę na dalszy obchód. Miłego dnia panowie.
Rzuciła im na odchodne po czym już całkiem nie zwracając na nich uwag, skupiła się ponownie na oglądaniu okolicy ze szczytu skały.
Daddy looking at me
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
- Mane
- Posty: 865
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 mar 2014
- Zdrowie: 81
- Waleczność: 60
- Zręczność: 50
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Zerknąłem kątem oka na gówniarza. Coś mu się wesoło zrobiło? Nie, chyba nie, pogodził się ze swoją porażką, skoro schował kły i pazury. Spiorunowałem go wzrokiem, gdy ten kiwnął łbem. No po prostu… parę minut pierdolenia lwicy i już smarkacz uwierzył, że ktokolwiek się liczy z jego zdaniem? Nie mogłem się doczekać… by z nim zostać na osobności. Musiałem mu parę rzeczy wyjaśnić. Dogłębnie! Zwłaszcza że lwica powiedziała wprost, że zostawia mi pełną dowolność, jeśli chodzi o „metody wychowawcze”.
Zawahałem się, słysząc słowa Enasalin… i ledwo dałem radę się powstrzymać, by jej nie odpyskować. Jak mogła użyć słowa „was”, jakbyśmy byli… równi? Jakbyśmy byli… nie wiem czym, jakąś pieprzoną parą. Powinna powitać mnie… ewentualnie dodać z niewolnikiem! Przecież gówniarza nikt nie powinien witać!
- Dziękuję, dziękuję bardzo – tylko odpowiedziałem, słuchając ją uważnie. Chyba bezpieczniej było ją słuchać niż coś mówić. Lepiej było nie ryzykować.
- Tak, raczej poszukam jakiejś jaskini – przytaknąłem jej – odpowiedniej! – dodałem, zerkając wrogo na gówniarza.
- Miłego dnia – odpowiedziałem… znowu odrobinę zirytowany. Nazwała smarkacza… „panem”? - Jeszcze raz dziękuję. Do zobaczenia – rzuciłem lwicy, kierującej się na skałę, czekając chwilę aż odrobinę odejdzie – A z Tobą… z Tobą to chyba muszę porozmawiać. Za mną! – rozkazałem gówniarzowi, pyskiem wskazując w stronę terenów, które należały do Bractwa. Ruszył grzecznie? Jeśli tak to zacząłem tam zmierzać, co jakiś czas zerkając na niego kątem oka.
z/t x 2 (z Wajibu)
Zawahałem się, słysząc słowa Enasalin… i ledwo dałem radę się powstrzymać, by jej nie odpyskować. Jak mogła użyć słowa „was”, jakbyśmy byli… równi? Jakbyśmy byli… nie wiem czym, jakąś pieprzoną parą. Powinna powitać mnie… ewentualnie dodać z niewolnikiem! Przecież gówniarza nikt nie powinien witać!
- Dziękuję, dziękuję bardzo – tylko odpowiedziałem, słuchając ją uważnie. Chyba bezpieczniej było ją słuchać niż coś mówić. Lepiej było nie ryzykować.
- Tak, raczej poszukam jakiejś jaskini – przytaknąłem jej – odpowiedniej! – dodałem, zerkając wrogo na gówniarza.
- Miłego dnia – odpowiedziałem… znowu odrobinę zirytowany. Nazwała smarkacza… „panem”? - Jeszcze raz dziękuję. Do zobaczenia – rzuciłem lwicy, kierującej się na skałę, czekając chwilę aż odrobinę odejdzie – A z Tobą… z Tobą to chyba muszę porozmawiać. Za mną! – rozkazałem gówniarzowi, pyskiem wskazując w stronę terenów, które należały do Bractwa. Ruszył grzecznie? Jeśli tak to zacząłem tam zmierzać, co jakiś czas zerkając na niego kątem oka.
z/t x 2 (z Wajibu)
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości




















