x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Jak daleko pada jabłko od jabłoni? [Lyanna, Wajibu]
- Lyanna
- Valarjar

- Posty: 1021
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 wrz 2016
- Specjalizacja:



- Zdrowie: 35
- Waleczność: 58
- Zręczność: 66
- Percepcja: 38
- Kontakt:
Re: Jak daleko pada jabłko od jabłoni? [Lyanna, Wajibu]
Co do porywania lwiątek miała zupełnie inną teorię, choć winy matki nie można w tym momencie w żaden sposób obronić jakimś konretnym argumentem to nadal uważała, za niemożliwe porwanie osobnika na terenie stadnym. W końcu ktoś na pewno by na to zareagował, ktoś złapałby jakiś trop i w takowej sytuacji odpowiednio podjętoby działania mające na celu sprowadzenie ofiary z powrotem całej i zdrowej. Takowych sładów jednak nie było, więc ciężko było jej określić, czy szary mówił prawdę. Nie mniej nie miała sobie w tej kwestii nic do zarzucenia, zapuszczając się na granice w młodym wieku powinno zachować się chociaż odrobinę ostrożności, a najlepiej w ogóle do niej nie zbliżać i siedzieć posłusznie na dupie w centrum stanych ziem.
- Nie powiedziałam nigdy, że byłam bezbłędna, ale ta sytuacja z mojego punktu siedzenia wyglądała inaczej.. nie było jakichkolwiek śladów tego incydentu, rozumiesz? - spuściła z tonu, nie widziała już większego sensu w przekonywaniu go do swoich racji, bo żadnej z nich nie uznawał i nie odbierał tak jakby oczekiwała.
Nikt jej nie wybrał? A czy ktokolwiek podjął inicjatywę poza nią, czy ktokolwiek pokwapił się wziąć na głowę tak wielki obowiązek jakim jest przewodzenie poważnie osłabionej w składzie grupy lwów? Oczywiście, że nie. Mogła liczyć na wsparcie doradców, tego nie zaprzeczała, ale mimo to nie miała również na tamten moment zbyt wiele doświadczenia. Po prostu nie była jeszcze gotowa na tak istotną dla stada funkcję, lecz końcowo sprostała w swoim mniemaniu wyzwaniu bardzo dobrze.
- Źle interpretujesz moje słowa młodzieńcze. My nie zapominamy, a już na pewno nie wyrzekamy się żadnej z zasad... zrozum wreszcie, że sytuacja była patowa! - czy ona naprawdę mówiła do starego baobabu? - Lwia Ziemia wyrządziła nam wiele krzywd w przeszłości i jest to niezaprzeczalnym faktem, ale nie uważaj, że wszystko będzie motywowane zabójstwem twojego pożal się przodkowie ojca. - przewróciła oczyma i zastrzygła jednym z uszu.
- Oczywiście, że nie mój interes, ale ciekawi mnie to, że na tak wielkie słowa sobie pozwalasz jakbyś conajmiej był mu równy. - stwierdziła bez ogródek i syknęła przez jęzor.
Kolejne zarzuty pozwoliła już sobie puścić mimo uszu. Nie prowadziło to do niczego sensownego jej zdaniem, a wykłócając się o swoje racje i tak nic nie osiągnie, bo na każde jej słowo młodszy osobnik znajdował co najmniej dwa z księżyca urwane argumenty zupełnie jakby posiadł wiedzę spoza tej posiadanej przez nią i stadowiczów. Przytakiwała mu głową jakby totalnie ignorując jego zarzuty w wydaniu pytań. Jakie bowiem miała mieć dowody na swoje słowa skoro zainteresowny już nie żył? Nie rozumiała też dlaczego Falka i Lwia Ziemia mogłyby łżeć w tej sprawie. Całemu temu stadu na rękę przecież była śmierć gwałciciela, zwłaszcza pod względem potencjalnej propagandy wykierowanej w stronę Szkarłatnych. Przez nieprzemyślane, kierowane instynktem typowym dla samca Uhari wpędził w tarapaty nie tylko siebie, ale całe stado i w takim wypadku oczywistym było to jak postępowano w jego sprawie. Nadal uważała go więc za zdrajcę stada działajacego na jego niekorzyść.
- Poprawka byłam samotna przez krótki czas, a aktualnie jestem tu z wami wszystkimi i nie w sposób nazwać to teraz samotnością. Jeśli ktoś naprawdę jest żenujący to tylko ty... - wzdychnęła, by wziąć głęboki wdech - Ragirowi wytknęłam tylko jego ucieczkę, a on na pewno jest tego świadom. W końcu to żadna większa tajemnica, a ja nie jestem z tych osób, które ukrywają to co myślą. Będę mówiła co wiedzę i widziałam i co mi leży na wątrobie, bo rzeczywiście mogę się o tym wypowiedzieć, ponieważ bezpośrednio mnie to dotknęło. Ty natomiast nie znając ojca stajesz za nim jakby conajmniej cię wychował i uratował przed zagłądą. Jeśli ktoś się tu wyrzywa na kimkolwiek to na pewno nie ja! Powinieneś być mi wdzięczny, że zdecydowałam się ci powiedzieć cokolwiek o twoich korzeniach, a w zamian co dostałam? Wiązankę słów o tym jak źle postąpiłam kiedyś i jak chujową królową byłam, co nie ma nawet najmniejszego pokrycia w rzeczywistości. - jej oburzenie było chyba zrozumiałe, ale co jej tam. Powie co chce i tyle w temacie, nie było istotne co sobie ten o niej pomyśli, spadł bowiem w jej oczach trochę niżej niż znajdował się pierwotnie. No, ale cóż życie... rozumiała rozżalenie, ale zamiast przeładowywać złość na nią powienien przekierować ją na ojca, a tak przynajmniej uważała. Sama bowiem za swoje krzywdy i nieszczęście w dzieciństwie obwiniała Vitani i Mheetu, bo to oni porzucili ją. Nie wlewała frustracji w herszta Złej Ziemi, czy kogokolwiek innego. No i też dzięki temu zdołała znienawidzić Lwią Ziemię.
- Nadal zdajesz się nie rozumieć... Jeśli nie opuszczałby terytorium twoje starsze przyrodnie rodzeństwo byłoby bezpieczne, a jak widzisz chyba też zostało zdziesiątkowane? Mógł spełniać obowiązki strażnika i patrolu odpowiednio to cały ten bieg hisotrii by się nie wydarzył. Może powiedz mi, że tak nie jest! - chronologia nie miała tu nic wspólnego z jej zdaniem. - Żałuję, że nie miałam takiej możliwości, ale nie będę się powtarzać... - zakończyła dyskusję uznając temat tego zdrajcy za zamknięty.
Gdy ich spojrzenia się zetknęły doskonale dostrzegła ogromną ilość bólu, żalu i wszystkich innych emocji, które samcowi aktualnie przez ostatnie minuty towarzyszyły. Szturchnęła go pyskiem i zaraz potem ułożyła się do wygodnej leżącej pozycji jak przed całą tą awanturą. Wzięła kilka głębszych oddechów i oddała się relaksacji spoglądając w gwiazdy i podziwiając obraz swojego księżycowego ojca. Dla niej nie było już sensu kontynuować awantury, powiedziała już co chciała powiedzieć i po prostu nie było dla niej ważne już ucieranie swoich racji i prawd w oczach Wajibu, nie znaczył dla niej wystarczająco wiele na ten moment.
@Wajibu
- Nie powiedziałam nigdy, że byłam bezbłędna, ale ta sytuacja z mojego punktu siedzenia wyglądała inaczej.. nie było jakichkolwiek śladów tego incydentu, rozumiesz? - spuściła z tonu, nie widziała już większego sensu w przekonywaniu go do swoich racji, bo żadnej z nich nie uznawał i nie odbierał tak jakby oczekiwała.
Nikt jej nie wybrał? A czy ktokolwiek podjął inicjatywę poza nią, czy ktokolwiek pokwapił się wziąć na głowę tak wielki obowiązek jakim jest przewodzenie poważnie osłabionej w składzie grupy lwów? Oczywiście, że nie. Mogła liczyć na wsparcie doradców, tego nie zaprzeczała, ale mimo to nie miała również na tamten moment zbyt wiele doświadczenia. Po prostu nie była jeszcze gotowa na tak istotną dla stada funkcję, lecz końcowo sprostała w swoim mniemaniu wyzwaniu bardzo dobrze.
- Źle interpretujesz moje słowa młodzieńcze. My nie zapominamy, a już na pewno nie wyrzekamy się żadnej z zasad... zrozum wreszcie, że sytuacja była patowa! - czy ona naprawdę mówiła do starego baobabu? - Lwia Ziemia wyrządziła nam wiele krzywd w przeszłości i jest to niezaprzeczalnym faktem, ale nie uważaj, że wszystko będzie motywowane zabójstwem twojego pożal się przodkowie ojca. - przewróciła oczyma i zastrzygła jednym z uszu.
- Oczywiście, że nie mój interes, ale ciekawi mnie to, że na tak wielkie słowa sobie pozwalasz jakbyś conajmiej był mu równy. - stwierdziła bez ogródek i syknęła przez jęzor.
Kolejne zarzuty pozwoliła już sobie puścić mimo uszu. Nie prowadziło to do niczego sensownego jej zdaniem, a wykłócając się o swoje racje i tak nic nie osiągnie, bo na każde jej słowo młodszy osobnik znajdował co najmniej dwa z księżyca urwane argumenty zupełnie jakby posiadł wiedzę spoza tej posiadanej przez nią i stadowiczów. Przytakiwała mu głową jakby totalnie ignorując jego zarzuty w wydaniu pytań. Jakie bowiem miała mieć dowody na swoje słowa skoro zainteresowny już nie żył? Nie rozumiała też dlaczego Falka i Lwia Ziemia mogłyby łżeć w tej sprawie. Całemu temu stadu na rękę przecież była śmierć gwałciciela, zwłaszcza pod względem potencjalnej propagandy wykierowanej w stronę Szkarłatnych. Przez nieprzemyślane, kierowane instynktem typowym dla samca Uhari wpędził w tarapaty nie tylko siebie, ale całe stado i w takim wypadku oczywistym było to jak postępowano w jego sprawie. Nadal uważała go więc za zdrajcę stada działajacego na jego niekorzyść.
- Poprawka byłam samotna przez krótki czas, a aktualnie jestem tu z wami wszystkimi i nie w sposób nazwać to teraz samotnością. Jeśli ktoś naprawdę jest żenujący to tylko ty... - wzdychnęła, by wziąć głęboki wdech - Ragirowi wytknęłam tylko jego ucieczkę, a on na pewno jest tego świadom. W końcu to żadna większa tajemnica, a ja nie jestem z tych osób, które ukrywają to co myślą. Będę mówiła co wiedzę i widziałam i co mi leży na wątrobie, bo rzeczywiście mogę się o tym wypowiedzieć, ponieważ bezpośrednio mnie to dotknęło. Ty natomiast nie znając ojca stajesz za nim jakby conajmniej cię wychował i uratował przed zagłądą. Jeśli ktoś się tu wyrzywa na kimkolwiek to na pewno nie ja! Powinieneś być mi wdzięczny, że zdecydowałam się ci powiedzieć cokolwiek o twoich korzeniach, a w zamian co dostałam? Wiązankę słów o tym jak źle postąpiłam kiedyś i jak chujową królową byłam, co nie ma nawet najmniejszego pokrycia w rzeczywistości. - jej oburzenie było chyba zrozumiałe, ale co jej tam. Powie co chce i tyle w temacie, nie było istotne co sobie ten o niej pomyśli, spadł bowiem w jej oczach trochę niżej niż znajdował się pierwotnie. No, ale cóż życie... rozumiała rozżalenie, ale zamiast przeładowywać złość na nią powienien przekierować ją na ojca, a tak przynajmniej uważała. Sama bowiem za swoje krzywdy i nieszczęście w dzieciństwie obwiniała Vitani i Mheetu, bo to oni porzucili ją. Nie wlewała frustracji w herszta Złej Ziemi, czy kogokolwiek innego. No i też dzięki temu zdołała znienawidzić Lwią Ziemię.
- Nadal zdajesz się nie rozumieć... Jeśli nie opuszczałby terytorium twoje starsze przyrodnie rodzeństwo byłoby bezpieczne, a jak widzisz chyba też zostało zdziesiątkowane? Mógł spełniać obowiązki strażnika i patrolu odpowiednio to cały ten bieg hisotrii by się nie wydarzył. Może powiedz mi, że tak nie jest! - chronologia nie miała tu nic wspólnego z jej zdaniem. - Żałuję, że nie miałam takiej możliwości, ale nie będę się powtarzać... - zakończyła dyskusję uznając temat tego zdrajcy za zamknięty.
Gdy ich spojrzenia się zetknęły doskonale dostrzegła ogromną ilość bólu, żalu i wszystkich innych emocji, które samcowi aktualnie przez ostatnie minuty towarzyszyły. Szturchnęła go pyskiem i zaraz potem ułożyła się do wygodnej leżącej pozycji jak przed całą tą awanturą. Wzięła kilka głębszych oddechów i oddała się relaksacji spoglądając w gwiazdy i podziwiając obraz swojego księżycowego ojca. Dla niej nie było już sensu kontynuować awantury, powiedziała już co chciała powiedzieć i po prostu nie było dla niej ważne już ucieranie swoich racji i prawd w oczach Wajibu, nie znaczył dla niej wystarczająco wiele na ten moment.
@Wajibu

- Wajibu
- Pazur

- Posty: 231
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 65
- Zręczność: 55
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Gdyby miał zagłębić się w szczegóły porwania... no mógłby być problem, w sumie nie pamiętał gdzie dokładnie był jeśli chodziło o ich ziemie oraz okoliczności, wiedział jedynie że został porwany przez tego zwyrodnialca i maniaka niewolnictwa. Najwidoczniej miał pecha, ciągle takich przyciągał do siebie, najpierw ojciec później Mane, paranoja jakaś. -Widocznie wiedział jak zacierać ślady... ponoć więził kiedyś moją matkę i wykorzystywał, do tej pory przypuszczałem że to właśnie on... podobieństwa między nami nie było ale kto tam wie.- westchnął na samą myśl o tym. Jak można opowiadać dziecku takie rzeczy, nie mówiąc już o tym co z nim robił. Oczywiście tak jak i w tym wypadku, po części Wajibu sobie zasłużył, miał niewyparzony pysk i ciągle wpakowywał się przez to w kłopoty, nie potrafił się czasem ugryźć w język a powinien. Przecież tak naprawdę nie chciał jej dowalać, przypominać tamtych czasów czy bronić ojca. Po prostu tak zareagował... głupota, był jednak jeszcze młody a to rządziło się jak widać swoimi prawami. -Rozumiem... po prostu... gdyby nie oni może mógłbym z nim porozmawiać, dowiedzieć się dlaczego to wszystko robił.- ponownie westchnął, miał dość już tego tematu, zrobiło mu się też głupio, wszak nie tak powinien się zachować, pewnie geny ojca swoje robiły, mimo to nie było tu miejsca na wymówki. Sam był panem swojego losu i musiał wziąć się w garść, wszak Lyanna mimo wszystko nie zasłużyła na takie traktowanie, gdyby nie ona pewnie nawet nie poznałby tej okrutnej prawdy o nim jak i jego przeszłości. -Nie zamierzam być potulny jak baranek bo ktoś może być wyżej w hierarchii, poza tym od dawna byłem samotnikiem i nie jest mi znane rozmawianie z kimś wyżej ode mnie... o ile kogoś rajcuje jak inni kłamią lub nie mówią całej prawdy o tym co myślą.- dodał po chwili, odpowiadając na jej słowa. Cóż, od zawsze był pyskaty i nie bawił się w jakieś omijanie tematu tudzież pomijanie go. Uważał że nie jest kogoś niańką i zamiast dbać o dobór słów walił prosto z mostu, choć z biegiem czasu zaczynał rozumieć w jakich chwilach powinien sobie darować. Mimo to taki już był i często, pomimo prób, jego irytująca cecha wychodziła na wierzch, dokładnie jak w tym przypadku. Może właśnie między innymi dlatego tak długo zostawał sam i lwica miała rację? -Masz rację, przegiąłem. Przepraszam, Lyanno, to się już nie powtórzy.- wyrzucił z siebie zmęczony tą rozmową oraz zawiedziony tym, jak się ona potoczyła. Chciał spokojnie porozmawiać, wyjaśnić co się wydarzyło i może poznać ją bliżej, nie skakać sobie do gardeł, wszak teraz byli w jednym stadzie, powinni się więc wspierać. Ojciec nie zasłużył by za nim stał a Lwia Ziemia... cóż, będzie miał to na uwadze do końca życia i gdy tylko się dowie kto to był oraz czemu popełnił tą zbrodnię, za zgodą Ragira wymierzy sprawiedliwość. Nie dlatego że Uhari zasłużył na zemstę, a dlatego że lwioziemcy za długo już pozwalali sobie na plucie im w pyski. Kto wie, może z czasem o tym zapomni, jak już się uspokoi, wszak teraz liczyło się dobro stada i nie powinien się pakować w kłopoty, sam zresztą chciał przede wszystkim w końcu zaznać spokoju i ciepła, nie wojny. Nerwy nie były dobrym doradcą, musiał więc się najpierw na spokojnie z tą myślą przespać, a póki co dokończyć spotkanie które wbrew pozorom nie wyglądało na takie, co już się skończyło. Uśmiechnął się lekko gdy szturchnęła go pyskiem, miał wcześniej wrażenie że go zaraz zabije, mimo to najwidoczniej nie była aż tak zła na jaką się wydawała i ostatecznie nie zwiała. Położył się więc ponownie obok niej, układając tym razem łeb na łapach, nadal się jej przyglądając. -Gdzie się podziewałaś przez ten cały czas? Łatwo z tego co widzę nie było.- rzucił, zmieniając temat, wszak chciał też trochę ją poznać, o ile jeszcze będzie miała ochotę na rozmowę.
@Lyanna
@Lyanna
- Lyanna
- Valarjar

- Posty: 1021
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 wrz 2016
- Specjalizacja:



- Zdrowie: 35
- Waleczność: 58
- Zręczność: 66
- Percepcja: 38
- Kontakt:
Wyłączając się z aktywnej części dyskusji i przechodząc do samego wysłuchiwania Lyanna zdołała nieco opanować swoje nerwy i naruszoną dumę. Dzisiaj już naprawdę nie miała siły na więcej potyczek słownych, a już na pewno nie garnęła się do fizycznych. Księżyc i gwiazdy niesamowicie dobrze na nią oddziaływały, a w tym pięknym miejscu były widoczne jakby lepiej. Lwica miała do dyspocyzji cały horyzont.
W końcy przymknęła ślepia i zaczęła się wyciszać, ale nadal słuchała ostatnich słów Wajibu z tym, że już naprawdę nie zamierzała schodzić do poziomu tej wymiany zdań i poglądów na temat życia prywatnego tego szaraka. Zdziwiła się jednak poważnie, gdy ten po tym wszystkim zdecydował się na położenie obok niej i wpatrywanie się na nią. Mimo zamkniętych oczy czuła na sobie wzrok, więc mimowolnie je otworzyła i skierowała z wyrzutem na samca. Mógł dostrzec jej irytację, rozkojarzenie i zaskoczenie tym co zauważyła. Lynn była święcie przekonana, że grzywiasty się jej przestraszył lub poczuł w jej stronę niechęć i zwinie się zaraz po tym jak ona da mu do zrozumienia, że nie chce kontynuować rozmowy. Co ciekawsze postanowił się do niej odezwać i tym razem wcale nie w agresywny ofensywny sposób. Przez moment zgłupiała i jak osłupiała bez ruchu wlepiała w niego swój pytający wzrok.
- A ty nadal tu jesteś? - wyrwało jej się z ust - W sensie, że ja? Ahh.. to jak wyglądam to efekty mojego okropnego dowodzenia i chodzenia na łatwiznę, wiesz takie pamiątki. - miał to być żarcik w nawiązaniu do jego wcześniejszych zarzutów, miała nadzieję iż to przy okazji jasny sygnał do tego, że nie łatwo jej przychodzi zapominanie - Gdzieś poza Krainą... nie było kolorowo, ale jak widać żyję i mam się świetnie! - czy aż tak świetnie było naprawdę?
@Wajibu
W końcy przymknęła ślepia i zaczęła się wyciszać, ale nadal słuchała ostatnich słów Wajibu z tym, że już naprawdę nie zamierzała schodzić do poziomu tej wymiany zdań i poglądów na temat życia prywatnego tego szaraka. Zdziwiła się jednak poważnie, gdy ten po tym wszystkim zdecydował się na położenie obok niej i wpatrywanie się na nią. Mimo zamkniętych oczy czuła na sobie wzrok, więc mimowolnie je otworzyła i skierowała z wyrzutem na samca. Mógł dostrzec jej irytację, rozkojarzenie i zaskoczenie tym co zauważyła. Lynn była święcie przekonana, że grzywiasty się jej przestraszył lub poczuł w jej stronę niechęć i zwinie się zaraz po tym jak ona da mu do zrozumienia, że nie chce kontynuować rozmowy. Co ciekawsze postanowił się do niej odezwać i tym razem wcale nie w agresywny ofensywny sposób. Przez moment zgłupiała i jak osłupiała bez ruchu wlepiała w niego swój pytający wzrok.
- A ty nadal tu jesteś? - wyrwało jej się z ust - W sensie, że ja? Ahh.. to jak wyglądam to efekty mojego okropnego dowodzenia i chodzenia na łatwiznę, wiesz takie pamiątki. - miał to być żarcik w nawiązaniu do jego wcześniejszych zarzutów, miała nadzieję iż to przy okazji jasny sygnał do tego, że nie łatwo jej przychodzi zapominanie - Gdzieś poza Krainą... nie było kolorowo, ale jak widać żyję i mam się świetnie! - czy aż tak świetnie było naprawdę?
@Wajibu

- Wajibu
- Pazur

- Posty: 231
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 65
- Zręczność: 55
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Pogoda była piękna, nie za zimno i do tego te gwiazdy na niebie... a on zamiast podziwiać odwalił coś takiego, pewnie był już u niej na straconej pozycji. Choć liczył że mimo wszystko mu wybaczy, wszak oboje powiedzieli za dużo, no ale kto wie czy lwica mimo wszystko poczuła się na tyle urażona że miał przewalone na dobre. Szczególnie że spojrzała na niego trochę jakby chciała zabić, dostrzegał również zdziwienie i irytację. Aż się trochę skulił, naprawdę wewnętrznie był na siebie wkurzony, nie tak to wszystko miało wyglądać. -To co powiedziałem... naprawdę przepraszam Lyanno. Jestem porywczy i często mówię głupoty za które później żałuję. Walczę z tym, naprawdę, ale po takiej informacji... w głębi wierzyłem że po matce która była jaka była odnajdę może choć tą część rodziny i okaże się że nie jestem taki beznadziejny... ale jak już sama zauważyłaś, jednak jestem.- westchnął, po czym wstał i przeniósł się kawałek, skoro nie życzyła sobie więcej jego obecności to nie zamierzał się więcej naprzykrzać, nawet jeśli uważał że lwica tylko chowała się za maską po nazwą ,,wszystko dobrze. Najwidoczniej dane było mu zostać samotnikiem, bez znajomych czy lwicy u swego boku. A może po prostu jeszcze sporo czasu przed nim, jak trochę popracuje nad rozmową i charakterem w końcu ktoś go doceni? Położył się i znów dał łeb na łapy, miał już dość tego dnia, mimo to nie chciał jeszcze wracać do groty, wszak jak już ustaliliśmy pogoda była piękna.
@Lyanna
@Lyanna
- Lyanna
- Valarjar

- Posty: 1021
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 wrz 2016
- Specjalizacja:



- Zdrowie: 35
- Waleczność: 58
- Zręczność: 66
- Percepcja: 38
- Kontakt:
Najcenniejszą cechą jaką dotrzegła w towarzyszu była zdolność do przyznawania się do błędów i mimo iż wiele międy nimi padło nieprzyjemności teraz mogło być już tylko lepiej. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że mógł czuś się niekomfortowo i o to też jej chodziło niech poczuje, że naprawdę postąpił źle, gdyby teraz nagle zaczęła być dla niego przesadnie miła i uprzejma nie wziąłby sobie tego wszystkiego do siebie.
- Możesz popracować nad tym by być mniej beznadziejny. - odrzekła - Masz w stadzie brata, a całe stado kreuje się na wielką rodzinę, więc nie jesteś sam. Nikt z nas nie jest sam. - dodała po chwili zawahania, sama nie była pewna, czy powinna to mówić.
@Wajibu
- Możesz popracować nad tym by być mniej beznadziejny. - odrzekła - Masz w stadzie brata, a całe stado kreuje się na wielką rodzinę, więc nie jesteś sam. Nikt z nas nie jest sam. - dodała po chwili zawahania, sama nie była pewna, czy powinna to mówić.
@Wajibu

- Wajibu
- Pazur

- Posty: 231
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 65
- Zręczność: 55
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Przyznawanie się do winy zdecydowanie nabył z czasem, gdy dorastał. Za dzieciaka był nie dość że buntowniczy, pyskaty to i nigdy nie pokazał, że ktoś miał rację, może więc dlatego wpakował się w kłopoty? Czy żałował? Mimo tego, co powiedział niedawno nie, nie zmieniłby czasu gdyby mógł. Wszak właśnie takie doświadczenia go ukształtowały, kto wie czy gdyby Mane go nie porwał, to nadal nie byłby tym wrednym, pyskatym samcem... znaczy no, nadal po części jest, jednakże widział to i starał się zmieniać. Zdecydowanie łatwiej byłoby, gdyby miał u swego boku kogoś kto notorycznie by mu o tym przypominał i wspierał w dążeniu do celu. I tak jak powiedziała Lyanna, teraz miał stado, więc może faktycznie się to uda? -Całe życie się uczymy, pracujemy nad swoimi wadami, jestem tego świadomy, mimo to jakoś kiepsko mi to idzie.- westchnął, otwierając ślepia i zerkając ukradkiem na lwicę z zaskoczeniem. Czyżby przyjęła mimo wszystko jego przeprosiny i postanowiła porozmawiać? -Brata, który nawet nie wie że istnieję. I kto wie czy chce się dowiedzieć, tak jak i z Tobą, średnio zacząłem z nim relację. - prychnął, pechowiec z niego. -Myślisz że powinienem mu o tym powiedzieć?- zapytał, zerkając znów na nią, tym razem mniej dyskretnie. Wiśniowy znał ją dłużej niż szary, mimo tego najwidoczniej nawet nie zapytał o swego ojca, co za tym idzie może przeszłość zostawił za sobą. -Masz rację, mamy stado... mimo to przydałoby się mieć u swego boku kogoś bliższego. Ragir ma Sigrun, widziałem jak na siebie patrzą, jak na niego oddziałuje. Może kiedyś też mi się uda spotkać kogoś takiego...- westchnął i znów przymknął ślepia, może z zewnątrz wyglądał na wrednego i silnego samca, w środku jednak miał serce, co prawda od dłuższego czasu wypełnione pustką, mimo to nadal tam tkwiło. I czekało, aż ktoś je w końcu odnajdzie i zapełni.
@Lyanna
@Lyanna
- Lyanna
- Valarjar

- Posty: 1021
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 wrz 2016
- Specjalizacja:



- Zdrowie: 35
- Waleczność: 58
- Zręczność: 66
- Percepcja: 38
- Kontakt:
Zgadzała się z jego słowami, bo mimo wieku ona również nadal wielu aspektów się uczyła lub poprawiała swoją wiedzę za sprawą doświadczeń i przeżyć. Kto wie może nigdy nie skończy się rozwijać? Czy lwica przyjęła przeprosiny? Zależy kto jak na to spojrzy, była pamiętliwa i nie zamierzała wypierać z głowy tej rozmowy, ale nie oznaczało to, że zamierzała wdawać się w kimś ze stada w konflikt tylko ze względu na odmienne widzenie pewnych sytuacji. Poza tym nie znał jej na tyle by mocniej ją to dotknęło, a zarzuty słabego przewodzenia... cóż on mógł się o tym nie wypowiadać wszak nie było go gdy pełniła swoje rządy i nie miał pojęcia jak sytuacja wewnątrz stada wyglądała.
- Nie wiem, czy Tendai wie o tobie. Możliwe, że po prostu nie skojarzył kropek, ale nie mogę się mu dziwić oboje dorośliście z dala od siebie i bardzo się zmieniliście. - z pewnością w głosie wypowiedziała swoje spostrzeżenie. - Co do naszej znajomości... no wiesz, kto się czubi ten się lubi czy jakoś tak? - skwitowała szybciutko pierwszą część wypowiedzi samca.
Nie była typem osoby, którą wszycy lubili. NIgdy od nikogo tego nawet na dobrą sprawę nie oczekiwała, zważając na jej ciężki charakter i prostolinijność nie w sposób się komuś dziwić. No, ale pomijając tę kwestię nie czuła żeby ich znajomość była totalnie skreślona na pozytywnej stopie. Na wszystko trzeba było czasu, ale drzwi zawsze były otwarte. Lyanna lubiła osobniki, które nie obawiały się jej i mimo wszystko wypowiadały swoje opinie nie ważne, że bywała odmiennego zdania. Jakiś rodzaj szacunku pojawiał się w takich wypadkach w jej oczach, chociaż nie zawsze to potrafiła prawidłowo okazać.
- Jesteś młody, wszystko przed tobą. Na pewno niedługo znajdzie się jakaś chętna młódka, która zdecyduje się do nas przyłączyć. Takie życie lwy są stadnymi zwierzętami i zawsze szukają wsparcia pod ochroną większej grupy. - to akurat wiedziała z doświadczenia, ona sama nie chciałaby na dłuższą metę prowadzić samotniczego trybu życia. Konflikty między grupami, spięcia wewnętrzne, wspólne łowy i wojaczki były dla niej paliwem napędowym.
- Nie wiem, czy Tendai wie o tobie. Możliwe, że po prostu nie skojarzył kropek, ale nie mogę się mu dziwić oboje dorośliście z dala od siebie i bardzo się zmieniliście. - z pewnością w głosie wypowiedziała swoje spostrzeżenie. - Co do naszej znajomości... no wiesz, kto się czubi ten się lubi czy jakoś tak? - skwitowała szybciutko pierwszą część wypowiedzi samca.
Nie była typem osoby, którą wszycy lubili. NIgdy od nikogo tego nawet na dobrą sprawę nie oczekiwała, zważając na jej ciężki charakter i prostolinijność nie w sposób się komuś dziwić. No, ale pomijając tę kwestię nie czuła żeby ich znajomość była totalnie skreślona na pozytywnej stopie. Na wszystko trzeba było czasu, ale drzwi zawsze były otwarte. Lyanna lubiła osobniki, które nie obawiały się jej i mimo wszystko wypowiadały swoje opinie nie ważne, że bywała odmiennego zdania. Jakiś rodzaj szacunku pojawiał się w takich wypadkach w jej oczach, chociaż nie zawsze to potrafiła prawidłowo okazać.
- Jesteś młody, wszystko przed tobą. Na pewno niedługo znajdzie się jakaś chętna młódka, która zdecyduje się do nas przyłączyć. Takie życie lwy są stadnymi zwierzętami i zawsze szukają wsparcia pod ochroną większej grupy. - to akurat wiedziała z doświadczenia, ona sama nie chciałaby na dłuższą metę prowadzić samotniczego trybu życia. Konflikty między grupami, spięcia wewnętrzne, wspólne łowy i wojaczki były dla niej paliwem napędowym.

- Wajibu
- Pazur

- Posty: 231
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 65
- Zręczność: 55
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Nie znał lwicy zbyt dobrze, mógł jedynie snuć domysły na podstawie tego, co mu zaserwowała w ciągu ostatnich godzin. Póki co wydawała się solidnie wkurzona więc miał wrażenie że relacja miała status pozamiatane, mimo to nadal z nim rozmawiała, wychodziło więc że słaby był w ocenianie charakteru i tego, co siedziało w głowie, po wyrazie pyska. Czy się jej bał? A gdzie tam, co najwyżej tego, co zrobi z nimi później Ragir, no i ogólnie bitki, wszak nie za bardzo lubował się w biciu lwic nawet jeśli miał zrobić to w obronie własnej. Wszystko miało swoje granice i nie, nie miał takiego podejścia dlatego że uważał lwice za słabsze czy coś w tym stylu, wręcz przeciwnie, uwielbiał takie co potrafiły o siebie zadbać. Miał po prostu takie zasady, ot co. -Ciekawe czy ucieszy go fakt iż ma brata.- zaśmiał się po nosem, sam szary cieszył się z tego faktu, wszak nie był sam na świecie. Co prawda miał dość liczne rodzeństwo, mimo to ani jednego nie spotkał do tej pory. Kto wie czy jeszcze żyli, wszak wielu nie przeżyło najazdu i tego wszystkiego, co przeszło przez tą krainę. Teraz jednak wszystko jakby zaczynało się układać, miał znów stado, tym razem był na tyle silny by obronić się gdyby ktoś postanowił sobie wymyślić robienie z niego niewolnika, kto wie, może niedługo nawet spełni marzenie posiadania rodziny a zaczął od przyrodniego brata. Miała rację, nie był już sam. -Ciekawe powiedzenie... podoba mi się.- odpowiedział, uśmiechając się lekko do lwicy. Zdecydowanie tak powinna ta rozmowa wyglądać od samego początku i miał nadzieję że już tylko tak będzie, choć wiadomo, mocne charaktery muszą co jakiś czas się dotrzeć. -Młódka? Aż takim dzieciakiem nie jestem, zresztą wiek to tylko liczba. Nie chcę pierwszej lepszej, powinna mieć odpowiednie cechy charakteru a przede wszystkim cierpliwość do mnie.- zaśmiał się, szczególnie z ostatniego fragmentu. Może to dziwne, może nie, jednakże dla niego nie miało znaczenia czy lwica dopiero co wkroczyła w dorosłość, czy też jest już bardziej przez życie doświadczona, wszak nie to się w życiu liczyło. Jego przyszła partnerka jak i matka dzieci musiała liczyć się z tym, jaki był, wspierać go i pomagać w dążeniu do lepszej wersji siebie, oczywiście odpłacałby się tym samym. Powinni się dopełniać, a wiek tu nie miał większego znaczenia jeśli o to chodziło.
@Lyanna
@Lyanna
- Lyanna
- Valarjar

- Posty: 1021
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 wrz 2016
- Specjalizacja:



- Zdrowie: 35
- Waleczność: 58
- Zręczność: 66
- Percepcja: 38
- Kontakt:
- O cierpliwość do ciebie może być ciężko każdej potencjalnej kandydatce.. - tak to widziała, więc taką też opinią podzieliła się z szarym.
Czy ona była bardziej zainteresowana samcem? Ciężko stwierdzić, bo uznała już przez nieudane ciąże, że sprowadzenie na świat nowego pokolenia w jej wydaniu jest rzeczą niemożliwą. Nie była chyba też gotowa na kolejne ewentualne porażki w temacie, bardzo każdą przeżywała i czuła się przez to gorszą lwicą.
@Wajibu
Czy ona była bardziej zainteresowana samcem? Ciężko stwierdzić, bo uznała już przez nieudane ciąże, że sprowadzenie na świat nowego pokolenia w jej wydaniu jest rzeczą niemożliwą. Nie była chyba też gotowa na kolejne ewentualne porażki w temacie, bardzo każdą przeżywała i czuła się przez to gorszą lwicą.
@Wajibu

- Wajibu
- Pazur

- Posty: 231
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 24 sty 2020
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 65
- Zręczność: 55
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Zaśmiał się lekko słysząc jej słowa, miała oczywiście rację choć nie w stu procentach, a dlaczego miał zamiar zaraz jej zdradzić. Zerknął najpierw na nią, po czym podniósł łeb. -Chyba aż tak źle nie jest, jeszcze tu jesteś.- ryzykownie, wszak mogła się obrazić i wyjść, jednakże nie wyglądała na taką, tak samo zresztą czuł. Czy dobrze? To się pewnie dość szybko okaże, nie zamierzał jednak udawać kogoś kim nie był i zamierzał czuć się przy niej pewnie, wszak jeśli coś miał w sobie zmienić musiał najpierw zrozumieć co robi źle i to poprawić, jak by to miał zrobić udając milusiego kotka? -Nie wyskoczy na mnie za chwilę twój partner, żeby mnie zabić?- rozejrzał się, jakby faktycznie gdzieś z tyłu głowy miał że może go ktoś zaatakować za podbijanie do jego lwicy. Co do lwiątek, on się nie poddawał i pewnie jeśli się mu kiedyś z tego zwierzy tak właśnie jej poradzi, kto wie, może sam zaproponuje pomoc w tym? Fajnie byłoby wychować swoje szkraby, szczególnie gdy ich matką będzie tak silna i pewna siebie lwica.
@Lyanna
@Lyanna
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości























