Czas: krótko po spotkaniu Wajibu z Ragirem
Dumat rzadko opuszczał tereny, które ongiś zamieszkiwało stado jego Matki. Wciąż wierzył, iż znajdzie kiedyś kogoś z Mrocznego Bractwa; odszuka dawnych członków lub pozyska nowych, by odbudować dawną potęgę. Przemierzał więc kolejne metry po wyniszczonych terenach, poszukując obozów H'runów. Zdawać się mogło, że już ich nie było; że odpuścili - niemniej wiedział, że najgorszej szarańczy najtrudniej się pozbyć.
W głowie nadal miał Sikhanira, który niedawno ruszył w stronę terenów, na których przyszedł na świat. Toffik obiecał, iż do niego wróci, niemniej... czy powinien się tego spodziewać? Ostatnio utracił nazbyt wielu "bliskich", by naiwnie wierzyć, że pewnego dnia znów będą szczęśliwą rodziną czy gromadą przyjaciół. Niemniej... Wciąż szukał. Enasalin, Sheeba, ktokolwiek z rodzeństwa, ojciec... Przecież nie było możliwe, aby wszyscy padli trupem. Gdzieś musiał znajdować się ktoś żywy.
@Wajibu
/ jak coś mam swój kącik spiskowy, więc możemy się tam później przenieść jeśli tak podyktuje fabuła






















