x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Siostrzyczki z piekła rodem - Enasalin, Falka
-
Gvalch'ca
- Posty: 1090
- Gatunek: Panthera leo
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 2
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 61
- Zręczność: 41
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Siostrzyczki z piekła rodem - Enasalin, Falka
Po bezustannym krążeniu po równinach i dżunglach, postanowiła wkroczyć na nowe obszary, a dokładnie między góry. Co prawda wspomnienia z nimi związane miała dość nietęgie, jednak aura tu panująca, a także rześkie powietrze skutecznie je odpędzały. Kroczyła żwawo wśród wonnych dzikich łanów, co rusz mijając jakieś nowe, niespotkane wcześniej zioła. Kiedyś będzie musiała tu wrócić i je pozbierać, odkryć ich właściwości w jakimś bardziej sterylnym miejscu. Im wyżej się zapuszczała, tym coraz ciężej się oddychało i robiło się coraz chłodniej. Przyzwyczajony do upałów organizm nie był na to przygotowany, co komentował nieregularnymi i przeszywającymi dreszczami. Jakby nie patrzeć, właśnie przeżywał lekki szok termiczny. Z jej rozdziawionych warg wydobywała się para wodna. Z nieboskłonu zaczęły spadać pojedyncze płatki śniegu. Musiała się gdzieś ukryć, odpocząć. Nie miała zamiaru drałować na sam wierzchołek. Trafiła na niewielki otwór w skalnej ścianie, do którego wlazła bez zastanowienia. Z początku mała jaskinia okazała się być siatką licznych tuneli i rozgałęzień, w których łatwo można było się zgubić. Zaczęła ocierać się o ściany i gdzieniegdzie je drapać, co by później trafić do wyjścia. W każdej pieczarze znajdowało się guano nietoperzy, chrupiące pod łapami kości zwierząt, albo lodowata woda sięgająca po golenie. Ostatecznie znalazła w miarę suchy i czysty wykrot, pełen fluorescencyjnych grzybów i innych narośli, dających łagodne, przyjemne światło. Ulokowała się gdzieś w kącie, starając się ogrzać własnym oddechem.
- Enasalin
- Nowicjusz

- Posty: 958
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 66
- Zręczność: 56
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Dzień jak co dzień, dzień po dniu, wciąż się dzieje życia cud, czy jakoś tak. Enasalin dreptała wśród gór tradycyjnie robiąc obchód, w końcu taki był jej obowiązek i tak się zapowiadała w momencie tworzenia stada. Zresztą, jej duma nie pozwalała na to by miała zmaścić sprawę, to było jej małe, górskie królestwo i trzeba było teren sprawdzać regularnie.
Zaczynała tradycyjnie od jaskiń, bo i miała najbliżej i prawie zawsze trafiała tam na jakieś stworzenie, które zdecydowanie nie pasowało do górskiego klimatu. Bo takie nietoperki czy jakieś drobne gryzonie to z grubsza olewała, nawet jak coś zbłądziło, wąż jakiś czy inne cholerstwo, to przecież to było normalne. Takie rzeczy były częścią tutejszego ekosystemu i jedynie czasem podejmowała próby przegonienia nietoperzy z częściej uczęszczanych jaskiń. W razie gdyby ktoś miał je zagospodarować.
Miała już ominąć kolejną jaskinię, dokładnie tę w której wcześniej spotkała Maishę, ale jakieś nieludzkie chrobotanie ją zaciekawiło. Znów się tutaj jakiś gryzoń zapuścił? Chcąc nie chcąc musiała to sprawdzić, inaczej miałaby tym zapchane myśli przez resztę dnia. A ona zdecydowanie wolałaby mieć wybór w myśleniu, nawet jeśli zazwyczaj unikała zbędnego przeciążenia myślami.
- Jest tu kto?
Rzuciła nieprzyjemnie, zaczynając kwestię niczym w horrorach. No przecież wtedy z tą brązową niewolnicą też wyszło, to może za drugim razem też intruz nosa wyściubi.
Zaczynała tradycyjnie od jaskiń, bo i miała najbliżej i prawie zawsze trafiała tam na jakieś stworzenie, które zdecydowanie nie pasowało do górskiego klimatu. Bo takie nietoperki czy jakieś drobne gryzonie to z grubsza olewała, nawet jak coś zbłądziło, wąż jakiś czy inne cholerstwo, to przecież to było normalne. Takie rzeczy były częścią tutejszego ekosystemu i jedynie czasem podejmowała próby przegonienia nietoperzy z częściej uczęszczanych jaskiń. W razie gdyby ktoś miał je zagospodarować.
Miała już ominąć kolejną jaskinię, dokładnie tę w której wcześniej spotkała Maishę, ale jakieś nieludzkie chrobotanie ją zaciekawiło. Znów się tutaj jakiś gryzoń zapuścił? Chcąc nie chcąc musiała to sprawdzić, inaczej miałaby tym zapchane myśli przez resztę dnia. A ona zdecydowanie wolałaby mieć wybór w myśleniu, nawet jeśli zazwyczaj unikała zbędnego przeciążenia myślami.
- Jest tu kto?
Rzuciła nieprzyjemnie, zaczynając kwestię niczym w horrorach. No przecież wtedy z tą brązową niewolnicą też wyszło, to może za drugim razem też intruz nosa wyściubi.
Daddy looking at me
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
-
Gvalch'ca
- Posty: 1090
- Gatunek: Panthera leo
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 2
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 61
- Zręczność: 41
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Ciepły oddech i pocieranie się łapami przyniosło swoje rezultaty. W końcu jej ciało nie wydawało groteskowych spazmów, do których już powoli zaczęła się przyzwyczajać. Jeśli jednak miałaby wybierać między piekielnym skwarem, a mamucim mrozem, wybrałaby to drugie. Gdy dłużej się nad tym zastanowiła, drgawki i sople z nosa nie były aż tak uprzykrzające jak hektolitry potu połączone z omamami tudzież odwodnieniem. Musiałaby tylko nauczyć się jak rozpalać i jak opanować ognisko, gdyby przyszło jej kiedyś mieszkać w podobnych warunkach.
Z braku laku zaczęła przyglądać się fluorescencyjnej florze. Coś podobnego widziała ładnych parę lat temu, będąc jeszcze niewinnym lwiątkiem. Tylko wtedy i grzybnia i reszta tałatajstwa nie była tak obszerna. Ani święcąca z porównywalną siłą. Było to wręcz uzależniające. Ale koniec tych ckliwości, musiała wracać, nim napotkałaby mniej przyjazne stworzenia od dyndających dermatofitów.
I wykrakała. Echem od ścian odbił się czyjś głos. Wraz z głosem w jaskini pojawiła się lwica. Zaraz, to ona jej nie widziała? No tak, w końcu ze swoją czarną sierścią wtapiała się w tło, a jedynym punktem mogły być jej świecące w mroku oczyska. Przyjrzała się lwicy dokładniej. Przetarła oczy i spojrzała ponownie. To mogła być ona? Po tylu latach? Owszem, zmieniła się, ale nie na tyle, by reszta rodzeństwa nie była w stanie jej poznać. Wykorzystała jej chwilową niedyspozycję widzenia w ciemności i zakradła się od tyłu, uważając, by nie potrącić łapą żadnego kamienia, kości, czy odłupanych stalagmitów. Przyczaiła się, po czym bez szmeru rzuciła się na białą, powalając ją na jeden z boków. Przycisnęła ją do podłoża swoim cielskiem, a kły błysnęły w nikczemnym uśmieszku.
- Bu. - powiedziane z lekkim opóźnieniem, ale zawsze! Zeszła z Enasalin i usiadła nieopodal.
- Refleks wciąż masz słaby. - co mówi siostra do drugiej siostry po kilkuletniej rozłące? Dobrze cię widzieć? Nie, to zbyt oklepane. Świetnie wyglądasz? Nie, to zbyt przekoloryzowane. A może gdzie się podziewałaś tyle czasu? Nie, nie i jeszcze raz nie. W ich wydaniu mógł to być tylko i wyłącznie przytyk bądź obelga równająca z ziemią. Tak, to było całkiem w ich stylu.
Z braku laku zaczęła przyglądać się fluorescencyjnej florze. Coś podobnego widziała ładnych parę lat temu, będąc jeszcze niewinnym lwiątkiem. Tylko wtedy i grzybnia i reszta tałatajstwa nie była tak obszerna. Ani święcąca z porównywalną siłą. Było to wręcz uzależniające. Ale koniec tych ckliwości, musiała wracać, nim napotkałaby mniej przyjazne stworzenia od dyndających dermatofitów.
I wykrakała. Echem od ścian odbił się czyjś głos. Wraz z głosem w jaskini pojawiła się lwica. Zaraz, to ona jej nie widziała? No tak, w końcu ze swoją czarną sierścią wtapiała się w tło, a jedynym punktem mogły być jej świecące w mroku oczyska. Przyjrzała się lwicy dokładniej. Przetarła oczy i spojrzała ponownie. To mogła być ona? Po tylu latach? Owszem, zmieniła się, ale nie na tyle, by reszta rodzeństwa nie była w stanie jej poznać. Wykorzystała jej chwilową niedyspozycję widzenia w ciemności i zakradła się od tyłu, uważając, by nie potrącić łapą żadnego kamienia, kości, czy odłupanych stalagmitów. Przyczaiła się, po czym bez szmeru rzuciła się na białą, powalając ją na jeden z boków. Przycisnęła ją do podłoża swoim cielskiem, a kły błysnęły w nikczemnym uśmieszku.
- Bu. - powiedziane z lekkim opóźnieniem, ale zawsze! Zeszła z Enasalin i usiadła nieopodal.
- Refleks wciąż masz słaby. - co mówi siostra do drugiej siostry po kilkuletniej rozłące? Dobrze cię widzieć? Nie, to zbyt oklepane. Świetnie wyglądasz? Nie, to zbyt przekoloryzowane. A może gdzie się podziewałaś tyle czasu? Nie, nie i jeszcze raz nie. W ich wydaniu mógł to być tylko i wyłącznie przytyk bądź obelga równająca z ziemią. Tak, to było całkiem w ich stylu.
- Enasalin
- Nowicjusz

- Posty: 958
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 66
- Zręczność: 56
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Cóż zrobić, Enasalin nigdy nie była zbyt spostrzegawcza, a już na pewno nie najlepiej radziła sobie w owitych ciemnościami jaskiniach. To, że grzyby świeciły niewiele zmieniało. Enasalin szła dalej, a im bardziej zagłębiała się w jaskinię tym coraz mocniej czuła obcy zapach. Kolejny intruz, świetnie. A niby wydaje się, że niskie temperatury, wysokość i nieprzyjazna rzeźba terenu to powód by właśnie się tutaj nie zapuszczać. A może to jeden z tych zakichanych lwioziemców? Biała nie wykluczała nigdy możliwości, żeby jakaś banda wpadła tutaj z wizytą. W końcu tamta sucz, którą spotkała nad jeziorem mogła nagadać cokolwiek obrońcom słabych i niewydarzonych, a ci mogli być na tyle głupi by jej uwierzyć. Warknęła głucho.
Cóż, nie mogła powiedzieć, że nie została zaskoczona, ale bardziej zadziwiające było to, że potencjalny intruz nie wyskakiwał z pazurami, tylko... szczerzył się w mroku? Z tej niedogodnej i uwłaszczającej pozycji skojarzenie pewnych faktów zajęło jej dłuższą chwilę. Tym bardziej, ze została napadnięta, przez czarnego bandytę.
- Za to ty się spasłaś.
Rzekła, podnosząc się z ziemi.
- Każdego się spodziewałam na swojej ziemi, nawet wizyty lwioziemców. Ale nie własnej rodziny.
Zmarszczyła brwi. Nie mogła powiedzieć, że nie tęskniła za domem, przynajmniej za tą babską częścią, bo z facetami tam szczęścia nigdy nie zaznała. Ale to było dawno temu, Enasalin zdążyła przez parę lat przyzwyczaić się do myśli, że to jedynie przeszłość. A teraz, proszę bardzo, ma przed sobą relikt przeszłości i zamiast nieokiełznanej radości wywołało to na razie ból głowy.
Cóż, nie mogła powiedzieć, że nie została zaskoczona, ale bardziej zadziwiające było to, że potencjalny intruz nie wyskakiwał z pazurami, tylko... szczerzył się w mroku? Z tej niedogodnej i uwłaszczającej pozycji skojarzenie pewnych faktów zajęło jej dłuższą chwilę. Tym bardziej, ze została napadnięta, przez czarnego bandytę.
- Za to ty się spasłaś.
Rzekła, podnosząc się z ziemi.
- Każdego się spodziewałam na swojej ziemi, nawet wizyty lwioziemców. Ale nie własnej rodziny.
Zmarszczyła brwi. Nie mogła powiedzieć, że nie tęskniła za domem, przynajmniej za tą babską częścią, bo z facetami tam szczęścia nigdy nie zaznała. Ale to było dawno temu, Enasalin zdążyła przez parę lat przyzwyczaić się do myśli, że to jedynie przeszłość. A teraz, proszę bardzo, ma przed sobą relikt przeszłości i zamiast nieokiełznanej radości wywołało to na razie ból głowy.
Daddy looking at me
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
-
Gvalch'ca
- Posty: 1090
- Gatunek: Panthera leo
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 2
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 61
- Zręczność: 41
- Percepcja: 51
- Kontakt:
- I tu się mylisz.
Wzięła ostrożnie i delikatnie łapę malachitowookiej, po czym uniosła ją do góry i przyłożyła gdzieś w okolice własnych żeber oraz łopatki, wcześniej się odpowiednio nastawiając. Lekko ją przycisnąwszy biała mogła poczuć pod skórą muskulaturę, która nawet bez specjalnego prężenia i zaciskania była równie twarda, jak obecne tam skalne podłoże. Uznając dowód za wystarczający, odłożyła łapę siostry z powrotem. Irytowały ją podobne docięcia, toteż zaczęła stosować radykalne środki, by ukrócić nietrafne wytknięcia raz na zawsze. A to, gdzie wytrenowała sobie taką sylwetkę, zachowała dla siebie, póki co.
- Jak widzisz to nie tłuszcz, moja droga. – błysnęła zębiskami po raz kolejny. Nie do wiary, jak dotąd na jej pysku gościły tylko grymasy, a odkąd zobaczyła siostrzyczkę, uśmiechnęła się już po raz drugi. O zgrozo.
- Ty za to zmizerniałaś. Tam na dole w dolinie widziałam dorodne koziny, a i jakieś sarenki by się znalazły. Nie masz czasu na nie polować? – zapytała retorycznie, choć gdyby dostała odpowiedź, to by się nie pogniewała. Przyglądając się nadal uważnie Enasalin, Falka dostrzegła ogrom blizn na jej ciele, a także na pysku. Zastanawiała się gdzie też mogła się tak zdrowo poharatać. Ona sama owszem, też miała parę, zwłaszcza tą paskudną na udzie i uchu, ale daleko jej było do tych mistrzyni.
- Uważaj, bo jeszcze pomyślę, że bardziej cieszyłabyś się z wizyty tych pasibrzuchów, niż własnej siostry. – udała focha, unosząc łeb ku górze, robiąc kamienną minę i mrużąc powieki. W końcu powiedziała to w takich słowach i takim tonem, że mogła to bezkarnie źle zinterpretować.
Dopiero po paru minutach olśniło ją, co właściwie powiedziała krew z jej krwi.
- ”Na swojej ziemi”? Chcesz mi przez to powiedzieć, że masz własne stado? – aż rozdziawiła gębę z wrażenia. Jeśli to okazałoby się prawdą, to pękałaby właśnie z dumy.
Wzięła ostrożnie i delikatnie łapę malachitowookiej, po czym uniosła ją do góry i przyłożyła gdzieś w okolice własnych żeber oraz łopatki, wcześniej się odpowiednio nastawiając. Lekko ją przycisnąwszy biała mogła poczuć pod skórą muskulaturę, która nawet bez specjalnego prężenia i zaciskania była równie twarda, jak obecne tam skalne podłoże. Uznając dowód za wystarczający, odłożyła łapę siostry z powrotem. Irytowały ją podobne docięcia, toteż zaczęła stosować radykalne środki, by ukrócić nietrafne wytknięcia raz na zawsze. A to, gdzie wytrenowała sobie taką sylwetkę, zachowała dla siebie, póki co.
- Jak widzisz to nie tłuszcz, moja droga. – błysnęła zębiskami po raz kolejny. Nie do wiary, jak dotąd na jej pysku gościły tylko grymasy, a odkąd zobaczyła siostrzyczkę, uśmiechnęła się już po raz drugi. O zgrozo.
- Ty za to zmizerniałaś. Tam na dole w dolinie widziałam dorodne koziny, a i jakieś sarenki by się znalazły. Nie masz czasu na nie polować? – zapytała retorycznie, choć gdyby dostała odpowiedź, to by się nie pogniewała. Przyglądając się nadal uważnie Enasalin, Falka dostrzegła ogrom blizn na jej ciele, a także na pysku. Zastanawiała się gdzie też mogła się tak zdrowo poharatać. Ona sama owszem, też miała parę, zwłaszcza tą paskudną na udzie i uchu, ale daleko jej było do tych mistrzyni.
- Uważaj, bo jeszcze pomyślę, że bardziej cieszyłabyś się z wizyty tych pasibrzuchów, niż własnej siostry. – udała focha, unosząc łeb ku górze, robiąc kamienną minę i mrużąc powieki. W końcu powiedziała to w takich słowach i takim tonem, że mogła to bezkarnie źle zinterpretować.
Dopiero po paru minutach olśniło ją, co właściwie powiedziała krew z jej krwi.
- ”Na swojej ziemi”? Chcesz mi przez to powiedzieć, że masz własne stado? – aż rozdziawiła gębę z wrażenia. Jeśli to okazałoby się prawdą, to pękałaby właśnie z dumy.
- Enasalin
- Nowicjusz

- Posty: 958
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 66
- Zręczność: 56
- Percepcja: 35
- Kontakt:
- Niepotrzebnie się popisujesz. Ja i tak wiem, że to tłuszczyk. Liczysz może na to, że jakiś samczyk da się na to nabrać?
Parsknęła oglądając ten pokaz z przymrużeniem oka. Jak zwykle, popisywanie się w krwi jej zostało, Enasalin zresztą też, tyle, że zamiast się pysznić biała wolała czynić, tym bardziej, że ręce pełne roboty miała i nawet nie było czasu się rozejrzeć za jakąś porządną partią. A wiecznie młoda przecież nie będzie, niby dzieci nie potrzebowała, najchętniej by jakieś porwała i przekabaciła... ale komuś ostatecznie swoją spuściznę musiała pozostawić. Przykro jej się robiło na samą myśl o tym, że ona się tutaj tak stara, naprostowuje te wszystkie lwy, rabuje, niszczy, morduje i to wszystko miałoby zaraz po jej śmierci przepaść. Bo skoro wszystko ma zniknąć, to po co się starać?
- Nie mam. Wyobraź sobie, że non stop muszę się zajmować intruzami.
Tutaj znacząco spojrzała na Gvalchcę, która nota bene też była intruzem. Co z tego, że rodzina, tyle dobrego, że nie rzuciła się jej teraz do gardła jakby to robiła z potencjalnym intruzem, który na nią naskoczył. Nie była zbyt ufna w ogóle, a teraz to też nabrała trochę podejrzeń. A co, jeśli ktoś dowiedział się o niej, o bractwie, o jej powiązaniach rodzinnych i tutaj ją pokierował?
- Na nich przynajmniej mogłabym się wyżyć. Ten ich krąg życia, ta cała równość i sprawiedliwość staje mi kością w gardle.
Wywróciła oczami. Wbrew pozorom Enasalin się cieszyła, że ja widzi. Tyle, że pozytywne uczucia były tak bardzo zagrzebane w mule podłości, że ciężko byłoby to wykryć nawet gdyby powiedziała o tym wprost.
- Mam. Stoisz swoimi łapami na moich terenach. Ja nie lubię jaskiń, ale i tak muszę ich stan kontrolować raz na jakiś czas. Obowiązki przewodnika.
Enasalin nie rozpierała aż taka duma jak może powinna. Stado było koniecznością w doborze środków, inaczej nic by nie zdziałała, gdyby miała wypowiadać wojnę wszystkim stworzeniom w krainie lwów.
Niestety, ale powiedzieć jej więcej nie mogła. Nie to, że nie ufała własnej rodzinie, ale przykre doświadczenia za młodu z bratem kazały jej trzeźwo spoglądać na sytuację. Póki nie była z nią, to zawsze mogła być przeciw.
Parsknęła oglądając ten pokaz z przymrużeniem oka. Jak zwykle, popisywanie się w krwi jej zostało, Enasalin zresztą też, tyle, że zamiast się pysznić biała wolała czynić, tym bardziej, że ręce pełne roboty miała i nawet nie było czasu się rozejrzeć za jakąś porządną partią. A wiecznie młoda przecież nie będzie, niby dzieci nie potrzebowała, najchętniej by jakieś porwała i przekabaciła... ale komuś ostatecznie swoją spuściznę musiała pozostawić. Przykro jej się robiło na samą myśl o tym, że ona się tutaj tak stara, naprostowuje te wszystkie lwy, rabuje, niszczy, morduje i to wszystko miałoby zaraz po jej śmierci przepaść. Bo skoro wszystko ma zniknąć, to po co się starać?
- Nie mam. Wyobraź sobie, że non stop muszę się zajmować intruzami.
Tutaj znacząco spojrzała na Gvalchcę, która nota bene też była intruzem. Co z tego, że rodzina, tyle dobrego, że nie rzuciła się jej teraz do gardła jakby to robiła z potencjalnym intruzem, który na nią naskoczył. Nie była zbyt ufna w ogóle, a teraz to też nabrała trochę podejrzeń. A co, jeśli ktoś dowiedział się o niej, o bractwie, o jej powiązaniach rodzinnych i tutaj ją pokierował?
- Na nich przynajmniej mogłabym się wyżyć. Ten ich krąg życia, ta cała równość i sprawiedliwość staje mi kością w gardle.
Wywróciła oczami. Wbrew pozorom Enasalin się cieszyła, że ja widzi. Tyle, że pozytywne uczucia były tak bardzo zagrzebane w mule podłości, że ciężko byłoby to wykryć nawet gdyby powiedziała o tym wprost.
- Mam. Stoisz swoimi łapami na moich terenach. Ja nie lubię jaskiń, ale i tak muszę ich stan kontrolować raz na jakiś czas. Obowiązki przewodnika.
Enasalin nie rozpierała aż taka duma jak może powinna. Stado było koniecznością w doborze środków, inaczej nic by nie zdziałała, gdyby miała wypowiadać wojnę wszystkim stworzeniom w krainie lwów.
Niestety, ale powiedzieć jej więcej nie mogła. Nie to, że nie ufała własnej rodzinie, ale przykre doświadczenia za młodu z bratem kazały jej trzeźwo spoglądać na sytuację. Póki nie była z nią, to zawsze mogła być przeciw.
Daddy looking at me
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
-
Gvalch'ca
- Posty: 1090
- Gatunek: Panthera leo
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 2
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 61
- Zręczność: 41
- Percepcja: 51
- Kontakt:
- Nie, mój urok osobisty w zupełności wystarczy, by ich zbałamucić. – wbrew pozorom i szelmowskiemu uśmiechu Falki, zielonooka poruszyła bardzo wrażliwą strunę. Czego rzecz jasna starała się nie okazywać, a wręcz zignorować. Na pewien czas miała dość płci męskiej. Tych ich wszystkich czułych słówek, spacerów po lesie, wylegiwania się wspólnie pod gwiazdami i innego romantycznego gówna. Niby też chciała przekazać komuś swoje wredne geny, ale z drugiej strony wolała być – jak na razie - samowystarczalną. Chyba, że coś jej odbije i znów rozpocznie „łowy” na potencjalnych kandydatów. Aż nią wstrząsnęło na samą myśl. I tym razem to nie było spowodowane zimnem.
- Jeszcze chwilę cię powkurwiam i już mnie nie ma. – w końcu nie chciała jej siedzieć na głowie niewiadomo jak długo. Mimo oczywistej chimery na pysku, czarna doskonale wiedziała, że się cieszy. Czuła to w kościach, czuła to w trzewiach i paru innych miejscach, gdzie jeszcze można coś czuć. Poza tym, pod tym względem były podobne – nie lubiły nieproszonych gości, a już zwłaszcza, gdy ich wizyta znacząco się przeciągała. Taka natura introwertyczek.
A jednak, miała rację. Poklepała łapą siostrzyczkę w wyrazie uznania.
- To jak nazywa się stado, na którego terenach stoję swoimi łapami?
Doczekawszy się ewentualnej odpowiedzi, postanowiła zacząć zgoła inny temat.
- Ale dość pierdół. Gadaj mi tu zaraz, co się działo, gdy naszego kochanego i szanownego ojczulka trafił szlag? Któryś z braci go zastąpił? Stado rozpadło się w cholerę? I co z matką?
- Jeszcze chwilę cię powkurwiam i już mnie nie ma. – w końcu nie chciała jej siedzieć na głowie niewiadomo jak długo. Mimo oczywistej chimery na pysku, czarna doskonale wiedziała, że się cieszy. Czuła to w kościach, czuła to w trzewiach i paru innych miejscach, gdzie jeszcze można coś czuć. Poza tym, pod tym względem były podobne – nie lubiły nieproszonych gości, a już zwłaszcza, gdy ich wizyta znacząco się przeciągała. Taka natura introwertyczek.
A jednak, miała rację. Poklepała łapą siostrzyczkę w wyrazie uznania.
- To jak nazywa się stado, na którego terenach stoję swoimi łapami?
Doczekawszy się ewentualnej odpowiedzi, postanowiła zacząć zgoła inny temat.
- Ale dość pierdół. Gadaj mi tu zaraz, co się działo, gdy naszego kochanego i szanownego ojczulka trafił szlag? Któryś z braci go zastąpił? Stado rozpadło się w cholerę? I co z matką?
- Enasalin
- Nowicjusz

- Posty: 958
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 66
- Zręczność: 56
- Percepcja: 35
- Kontakt:
Enasalin najpierw spojrzała na nią zdziwiona, brwi do góry unosząc, a potem zajęła się śmiechem tak głośnym, że parę kamieni jej na głowę spadło. Chwilę to trwało zanim nie chrząknęła pod nosem znów przybierając kamienny wyraz twarzy. No już nic więcej na ten temat nie mówiła, zresztą, istniały znacznie ciekawsze tematy niż gadanie o samcach, po tylu latach. Właśnie, tyle lat minęło, a mogłaby przysiąc, że zdarzyło się to wczoraj.
- Musiałabyś się bardziej postarać.
Łypnęła na nią okiem. Powkurwiać? Jak na razie to było to jej najspokojniejsze spotkanie z innym lwem od... sama już nie pamiętała, ale chyba tak miło to było gdzieś na początku, jak spotkała złoziemców, o czym wtedy nie wiedziała. Ciekawe, czy siostra miała już pojęcie o siłach przeważających w krainie czy jak do tej pory udało się jej względnie trzymać od wszystkiego z daleka. Sama by zasięgnęła co nieco języka, może coś ciekawego zdarzyło się odkąd zamieszkała w górach.
- Innym razem Ci o nim opowiem. "Po drodze" udało ci się natknąć na tutejsze powsinogi, tam na dole?
Zagaiła przy okazji, ale nie oczekiwała odpowiedzi. Przynajmniej nie od razu.
- Trafił. Tjalve go zamordował i przejął stado. Matka pewnie ma się dobrze, pewnie tak samo jak inne lwice. Przynajmniej tak było zanim poroniłam i Tjalve próbował mnie za to zabić.
Westchnęła cicho. To był... zły temat, ale konieczny.
- Musiałabyś się bardziej postarać.
Łypnęła na nią okiem. Powkurwiać? Jak na razie to było to jej najspokojniejsze spotkanie z innym lwem od... sama już nie pamiętała, ale chyba tak miło to było gdzieś na początku, jak spotkała złoziemców, o czym wtedy nie wiedziała. Ciekawe, czy siostra miała już pojęcie o siłach przeważających w krainie czy jak do tej pory udało się jej względnie trzymać od wszystkiego z daleka. Sama by zasięgnęła co nieco języka, może coś ciekawego zdarzyło się odkąd zamieszkała w górach.
- Innym razem Ci o nim opowiem. "Po drodze" udało ci się natknąć na tutejsze powsinogi, tam na dole?
Zagaiła przy okazji, ale nie oczekiwała odpowiedzi. Przynajmniej nie od razu.
- Trafił. Tjalve go zamordował i przejął stado. Matka pewnie ma się dobrze, pewnie tak samo jak inne lwice. Przynajmniej tak było zanim poroniłam i Tjalve próbował mnie za to zabić.
Westchnęła cicho. To był... zły temat, ale konieczny.
Daddy looking at me
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
-
Gvalch'ca
- Posty: 1090
- Gatunek: Panthera leo
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja: Medyk poziom 2
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 61
- Zręczność: 41
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Ale samice miały gadanie o samcach w naturze. I vice versa. Połowa plotek opierała się na tym, jakiego to przystojnego lwa nie widziały X czasu temu. Jaki to on nie był wysoki, jaki to on nie był umięśniony, te włosy, te oczy, och i ach. Takie dobre geny, że aż sami prosili się, by z nimi płodzić potomków. Ale faktycznie, po tak długiej przerwie musiały nadrobić inne tematy, ważniejsze od aparycji randomowej płci męskiej.
Widząc niespotykany donośny śmiech u siostry, aż podskoczyła z wrażenia. Doprawdy taki widok zdarzał się równie często, jak pojawienie się komety Halleya na nieboskłonie. Kiedy ukruszone stalagmity spadły na biały łeb, sama zaniosła się śmiechem, równie głośnym. Siostrzyczka musiała mieć czerep ze stali, skoro nawet tego nie poczuła.
- Nie natknęłam się na nic prócz zwierzyny łownej. - domyśliła się, że chodzi o jej poddanych. Swoją drogą musiało być ich strasznie mało, skoro nie spotkała dotąd ani jednego. Albo gdzieś się poukrywali, albo stado musiało być dość świeże, jeżeli nie obfitowało w ilość lwów. Te dwa czynniki mogły się również pokrywać.
Słuchała rewelacji płynących z pyska mistrzyni. Po co wspominała, kto zabił ojca? Przecież widziała całą tą szopkę i uciekła następnego ranka. Znała więc zarówno zabójcę, jak i przebieg wydarzeń. Druga część zdania szybko zmyła uśmieszek z jej twarzy. Mimowolnie zaszkliły jej się oczy i szybko spojrzała w górę, by nie uronić ani jednej łzy. Wróciły wspomnienia, o których chciała zapomnieć, niestety nadaremno. Czy wszystkie lwice z jej drzewa genealogicznego miały tendencję do znajdywania sobie złych facetów?
- Wybacz, nie miałam pojęcia.. - bąknęła i podeszła bliżej Enki.
- Kto był ojcem malucha?
Widząc niespotykany donośny śmiech u siostry, aż podskoczyła z wrażenia. Doprawdy taki widok zdarzał się równie często, jak pojawienie się komety Halleya na nieboskłonie. Kiedy ukruszone stalagmity spadły na biały łeb, sama zaniosła się śmiechem, równie głośnym. Siostrzyczka musiała mieć czerep ze stali, skoro nawet tego nie poczuła.
- Nie natknęłam się na nic prócz zwierzyny łownej. - domyśliła się, że chodzi o jej poddanych. Swoją drogą musiało być ich strasznie mało, skoro nie spotkała dotąd ani jednego. Albo gdzieś się poukrywali, albo stado musiało być dość świeże, jeżeli nie obfitowało w ilość lwów. Te dwa czynniki mogły się również pokrywać.
Słuchała rewelacji płynących z pyska mistrzyni. Po co wspominała, kto zabił ojca? Przecież widziała całą tą szopkę i uciekła następnego ranka. Znała więc zarówno zabójcę, jak i przebieg wydarzeń. Druga część zdania szybko zmyła uśmieszek z jej twarzy. Mimowolnie zaszkliły jej się oczy i szybko spojrzała w górę, by nie uronić ani jednej łzy. Wróciły wspomnienia, o których chciała zapomnieć, niestety nadaremno. Czy wszystkie lwice z jej drzewa genealogicznego miały tendencję do znajdywania sobie złych facetów?
- Wybacz, nie miałam pojęcia.. - bąknęła i podeszła bliżej Enki.
- Kto był ojcem malucha?
- Enasalin
- Nowicjusz

- Posty: 958
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 11 lip 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 66
- Zręczność: 56
- Percepcja: 35
- Kontakt:
- Nie widziałaś sławnej lwiej ziemi?
Uniosła brew do góry. No, mogła pogratulować szczęścia z całego serca, Enasalin miała tę nieprzyjemność natknąć się na nich kiedy z Sheebą odchodziła ze złej ziemi. Bitwa z krokodylem była ożywcza, ale spotkanie tam tego grubasa... No, mniejsza, w najlepszym wypadku stary zagrzybiały dziad gryzł ziemię. Ostatecznie mogła mu pożyczyć spokojnej śmierci. W końcu też, jak się okazało, rządził tą hałastrą pod przykrywką równości. Wystarczyło spytać o to kogokolwiek z tamtych rejonów.
Zapadła grobowa cisza. Jak ręką odjął, całe ciepło jeśli kiedykolwiek było w tej jaskini znikło. Pozostało jedynie uczucie pustki, wdzierające się w duszę i patrzące wyłupiastymi, świecącymi w mroku ślepiami.
- Właśnie on. Bałam się to zrobić, ze stresu poroniłam, a on za to mało mnie nie zabił. Wpadłam do rzeki i nurt wyniósł mnie na bagna na południe stąd.
Enasalin odwróciła od niej głowę tylko i wyłącznie dlatego by tamta nie mogła widzieć jak smutną twarz miała biała. To nie była ta sama lwica. To był obraz rozpaczy i bólu po stracie całkiem zwyczajnego życia.
- No, ale wzięłam nauczkę z tej lekcji i wyszłam z tego. Może jednak ty teraz coś opowiesz, co? Musiałaś pewnie kawał świata zwiedzić odkąd odeszłaś ze stada.
Uśmiechnęła się, ponownie przybierając wręcz nieludzką kamienną twarz. Zdusiła emocje, znów w zarodku, tak jak to robiła na początku, tak jak nauczyła ją tamta małpa. Teraz nikt nie może jej zarzucić, że jest słaba i tym bardziej, zagrozić jej osobie. Wyprostowała się, chrząknęła. Nie było śladu po jakichkolwiek emocjach.
Uniosła brew do góry. No, mogła pogratulować szczęścia z całego serca, Enasalin miała tę nieprzyjemność natknąć się na nich kiedy z Sheebą odchodziła ze złej ziemi. Bitwa z krokodylem była ożywcza, ale spotkanie tam tego grubasa... No, mniejsza, w najlepszym wypadku stary zagrzybiały dziad gryzł ziemię. Ostatecznie mogła mu pożyczyć spokojnej śmierci. W końcu też, jak się okazało, rządził tą hałastrą pod przykrywką równości. Wystarczyło spytać o to kogokolwiek z tamtych rejonów.
Zapadła grobowa cisza. Jak ręką odjął, całe ciepło jeśli kiedykolwiek było w tej jaskini znikło. Pozostało jedynie uczucie pustki, wdzierające się w duszę i patrzące wyłupiastymi, świecącymi w mroku ślepiami.
- Właśnie on. Bałam się to zrobić, ze stresu poroniłam, a on za to mało mnie nie zabił. Wpadłam do rzeki i nurt wyniósł mnie na bagna na południe stąd.
Enasalin odwróciła od niej głowę tylko i wyłącznie dlatego by tamta nie mogła widzieć jak smutną twarz miała biała. To nie była ta sama lwica. To był obraz rozpaczy i bólu po stracie całkiem zwyczajnego życia.
- No, ale wzięłam nauczkę z tej lekcji i wyszłam z tego. Może jednak ty teraz coś opowiesz, co? Musiałaś pewnie kawał świata zwiedzić odkąd odeszłaś ze stada.
Uśmiechnęła się, ponownie przybierając wręcz nieludzką kamienną twarz. Zdusiła emocje, znów w zarodku, tak jak to robiła na początku, tak jak nauczyła ją tamta małpa. Teraz nikt nie może jej zarzucić, że jest słaba i tym bardziej, zagrozić jej osobie. Wyprostowała się, chrząknęła. Nie było śladu po jakichkolwiek emocjach.
Daddy looking at me
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
Will I ever be free?
Have I crossed the line?
Mother looking at me
Tell me what do you see?
Yes, I've lost my mind
Od faleczki I Od ragirkowej I Od maerki
I Od ragirkowej I Od gunterkowej
I Encia
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości


















