x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Przestronna jaskinia
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
- Shani
- Posty: 161
- Gatunek: Leo Panthera
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 14 sie 2016
- Specjalizacja: Medyk poziom 1
Szaman poziom 1 - Waleczność: 40
- Zręczność: 41
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Re: Przestronna jaskinia
Lwica ku niezadowolenia po wejściu na Lwią Skałę była rozdrażniona co było można zauwazyć na jej pysku. Miała ochotę kogoś udusić na oczach innych dlatego lepiej nie drażnić szamanki, siostry Kanclerza. Westchnęła robiąc kilka wydechów i oddechów. Niestety to nie pomagało dlatego pewnie wybuchnie na dzień dobry lub nie. To zależy jaka sytuacja tam panuje. Kremowa zbliżała się w kierunku przestronnej jaskini. Na chwilę obecną stanęła wsłuchując się w rozmowy zebranych. Spokojnie przymrużyła swoje ślepia. Po chwili zobaczyła czyjąś krew.
- Nabo nic Ci nie jest. Co tutaj się stało? - spytała się wchodząc spoglądając na roztrzęsionego szamana i nieprzytomną Daturę.
- Wyczułam falę pod Lwią Skałą na podnóżu — rzekła do zgromadzonych.
- Nabo nic Ci nie jest. Co tutaj się stało? - spytała się wchodząc spoglądając na roztrzęsionego szamana i nieprzytomną Daturę.
- Wyczułam falę pod Lwią Skałą na podnóżu — rzekła do zgromadzonych.
- Ventruma
- Strażniczka
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Ven to, aż tak nie skaleczyło, gdyż leżała przy ziemi, co trochę zamortyzowało te fale.Trochę jednak zabolała ją głowa.
-Co to było?-Zapytała Koto. Nie spodziewała się sensownej odpowiedzi, to było odruchowe pytanie. Na widok mdlącego Nabo była gotowa kogoś zawołać, jednak wtedy dowiedzą się, że podglądali. Miała nadzieję, że to nic poważnego i przypatrywała się dalej trzęsąc się cała. A to klops. Lwica wchodząc zdradziła, że tu są. Ven z opuszczoną głową wyszła z kryjówki chybotając się na boki przez dziwny napar który ''Nabo lubił''. Usiadła obok wszystkich.
-Co to było?-Zapytała Koto. Nie spodziewała się sensownej odpowiedzi, to było odruchowe pytanie. Na widok mdlącego Nabo była gotowa kogoś zawołać, jednak wtedy dowiedzą się, że podglądali. Miała nadzieję, że to nic poważnego i przypatrywała się dalej trzęsąc się cała. A to klops. Lwica wchodząc zdradziła, że tu są. Ven z opuszczoną głową wyszła z kryjówki chybotając się na boki przez dziwny napar który ''Nabo lubił''. Usiadła obok wszystkich.
- Koto
- Posty: 53
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 17 kwie 2018
- Waleczność: 20
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Koto przyglądał się wyczynom szamana w jaskini. Bujna gra świateł wydawała się zwiastować jakiś przełom. Lew miał ochotę wkroczyć w krąg tych zdarzeń u doświadczyć na własnej skórze tego co się tam działo. Nie musiał nawet tego uczynić bo zanim zdołał wejść do jaskini coś się wydarzyło.
Może to tylko w jego głowie ale niby huk rozrywał wnętrze jego czaszki. Jednakże po chwili był już tylko niechcianym uciskiem. Pokręcił łbem gdy Shani przechodziła obok nich. Do tej pory młode lwy pozostały niezauważone a wyniosła szamanka chyba tez nie zaszczyciła ich uwaga.
- Ej nie czekaj! - szpnął ostro skacząc przednimi łapami na Ven. Zaczął ciągnąć ja w tył nim zdoła wejść do jaskini.
- Musimy stad iść, - powiedział ciągnąć nadal lwice. W jego szepcie przestrach mieszał się z powagą.
Może to tylko w jego głowie ale niby huk rozrywał wnętrze jego czaszki. Jednakże po chwili był już tylko niechcianym uciskiem. Pokręcił łbem gdy Shani przechodziła obok nich. Do tej pory młode lwy pozostały niezauważone a wyniosła szamanka chyba tez nie zaszczyciła ich uwaga.
- Ej nie czekaj! - szpnął ostro skacząc przednimi łapami na Ven. Zaczął ciągnąć ja w tył nim zdoła wejść do jaskini.
- Musimy stad iść, - powiedział ciągnąć nadal lwice. W jego szepcie przestrach mieszał się z powagą.
Wygląd:
Smukły lew, który dopiero co wkracza w swoje młodzieńcze lata. Ma dość ciemne umaszczenie ale nie jest to brąz. Raczej coś pomiędzy złotem i brązem. Ciało pokrywa trochę blizn co jest o tyle dziwne, że lew jest jeszcze młody. Przez to sierść nie rośnie na nim równomiernie i wydaje się jakby miał dziurki w swym poszyciu. Największa z blizn umieszczona jest na lewej łopatce i wygląda jakby była tam celowo. Sierść jest w niektórych miejscach wytarta jakby się obtarł lub nie miał zbyt dobrej diety. Ma też zielone oczy a końcówka ogona wydaje się nieco wystrzępiona.
Smukły lew, który dopiero co wkracza w swoje młodzieńcze lata. Ma dość ciemne umaszczenie ale nie jest to brąz. Raczej coś pomiędzy złotem i brązem. Ciało pokrywa trochę blizn co jest o tyle dziwne, że lew jest jeszcze młody. Przez to sierść nie rośnie na nim równomiernie i wydaje się jakby miał dziurki w swym poszyciu. Największa z blizn umieszczona jest na lewej łopatce i wygląda jakby była tam celowo. Sierść jest w niektórych miejscach wytarta jakby się obtarł lub nie miał zbyt dobrej diety. Ma też zielone oczy a końcówka ogona wydaje się nieco wystrzępiona.
- Athastan
- Posty: 556
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 25 cze 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 0
- Waleczność: 32
- Zręczność: 50
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Przybiegł ze swojej jaskini tak szybko, jak szybko mógł sobie na to pozwolić mając na uwadze biegnące za nim siostrzenice.
Od razu gdy zbliżył się do nory Nabo wiedział, że utrafił w sedno, chociażby dlatego, że zebrało się tu już kilkoro lwów. W tym też takich, których zdecydowanie nie powinno tu być w tym momencie - jak Koto i Ven na ten przykład. Kierując się do wejścia obrzucił ich spojrzeniem i nieznoszącym sprzeciwu tonem zakomenderował.
- Wy dwoje zostajecie tu gdzie jesteście i czekacie aż powiem wam coś innego. Możecie mi być za chwilę potrzebni. - był to prawdziwy powód, aczkolwiek nie jedyny. Oprócz tego chciał jeszcze później sprawdzić, czy wszystko z nimi w porządku, jako że niewątpliwie znajdowali się bliżej epiedentrum niż on. No i rzecz jasna miał zamiar dowiedzieś cię, cóż tutaj u licha robili.
Następnie wkroczył do środka, niemalże krztusząc się z powodu ilości znajdujących się w powietrzu aromatów i oparów alkoholu, a jednocześnie czując jak od czubka głowy do ogona przebiega go wywołany magicznymi pozostałościami dreszcz.
To co ujrzał wewnątrz również niezbyt mu się spodobało - leżąca bezwładnie na środku Datura, do okoła niej niedbale wykonane szamańskie kręgi i wijący się pod ścianą Nabo. A do tego Shani, która najwyraźniej dopiero co weszła, jako że nie zdążyła jeszcze przesiąknąć aromatem jaskini.
- Co tu się na Przodków...! - zaczął, jednak przerwał, uświadomiwszy sobie bezcelowość swego pytania. Zamiast tego rzucił tylko siostrze pytające spojrzenie i sam spróbował zorientować się w sytuacji, zsczynając od sprawdzenia stanu Datury. Nabo mógł chwilę zaczekać - jęczał coś, więc żył. Natomiast gdy spojrzał na szamankę, z niepokoju aż coś ścisnęło go w żołądku - na pierwszy rzut oka było bowiem widać że coś jest z nią mocno nie tak. Podbiegł więc do niej i sprawdził puls, oddech, poszukał także wzrokiem widocznych obrażeń, jednak wszystko wydawało się być w miarę w normie, przynajmniej fizycznie. ( Jeśli chodziło o inne kwestie, to coś nie dawało mu spokoju, jednak w tym momencie postanowł się w to nie zagłębiać).Oczywiście poza tym co wciąż go niepokoiło, to znaczy była nieprzytomna, i nic nie wskazywało na to, by coś miało się zmienić.
Jakkolwiek niezbyt uspokojony, uznał że jej stan jest na razie stabilny, powiedział do Shani:
- Będziesz musiała mi pomóc ją ztąd wynieść, bo sam nie dam rady. - po czym odwrócił się do Nabo. W tym właśnie momencie pracujący wciąż umysł poskładał kilka faktów - odejście szamana z podnóża i jego diagnoza, zapach ziół i kręgi znaków - i podsunął mu prawdopodobny przebieg mających tu miejsce wydarzeń. Dodatkowo w nos uderzyła go woń bijącego od Nabo alkoholu - wszystko to sprawiło że zacisnął nagle szczęki a w jego oczach pojawił się stalowy błysk, który definitywnie nie powinien się tam ukazać.
Złapał więc szamana za kłaki na piersi i ustawił jego górną część we w miarę pionowej pozycji, a następnie kilkukrotnie trzepnął łapą po łbie w celu doprowadzenia go do przytomności, ostatkiem sił powstrzymując się przed przywaleniem mu w sposób całkowicie nie terapełtyczny.
Nabrał nosem powietrza, wychwytujac przy okazji aromat cebuli, a następnie lodowatym tonem wycedził:
- Coś ty, ty idioto skończony, do ciężkiej Odchładni nawyrabiał?!! - co, biorąc pod uwagę wściekłość która nim chwilowo targała (po równi na Nabo i na jego głupotę, a trochę także na Daturę, choć to był bardziej efekt niepokoju) i tak było bardzo cywilizowaną wypowiedzią. W rzeczywistości bowiem miał ochotę złapać go za ten pusty łeb i tłuc nim o ścianę tak długo, aż marula ulotni się zeń całkowicie a klepki powpadają na właściwe miejsca.
Od razu gdy zbliżył się do nory Nabo wiedział, że utrafił w sedno, chociażby dlatego, że zebrało się tu już kilkoro lwów. W tym też takich, których zdecydowanie nie powinno tu być w tym momencie - jak Koto i Ven na ten przykład. Kierując się do wejścia obrzucił ich spojrzeniem i nieznoszącym sprzeciwu tonem zakomenderował.
- Wy dwoje zostajecie tu gdzie jesteście i czekacie aż powiem wam coś innego. Możecie mi być za chwilę potrzebni. - był to prawdziwy powód, aczkolwiek nie jedyny. Oprócz tego chciał jeszcze później sprawdzić, czy wszystko z nimi w porządku, jako że niewątpliwie znajdowali się bliżej epiedentrum niż on. No i rzecz jasna miał zamiar dowiedzieś cię, cóż tutaj u licha robili.
Następnie wkroczył do środka, niemalże krztusząc się z powodu ilości znajdujących się w powietrzu aromatów i oparów alkoholu, a jednocześnie czując jak od czubka głowy do ogona przebiega go wywołany magicznymi pozostałościami dreszcz.
To co ujrzał wewnątrz również niezbyt mu się spodobało - leżąca bezwładnie na środku Datura, do okoła niej niedbale wykonane szamańskie kręgi i wijący się pod ścianą Nabo. A do tego Shani, która najwyraźniej dopiero co weszła, jako że nie zdążyła jeszcze przesiąknąć aromatem jaskini.
- Co tu się na Przodków...! - zaczął, jednak przerwał, uświadomiwszy sobie bezcelowość swego pytania. Zamiast tego rzucił tylko siostrze pytające spojrzenie i sam spróbował zorientować się w sytuacji, zsczynając od sprawdzenia stanu Datury. Nabo mógł chwilę zaczekać - jęczał coś, więc żył. Natomiast gdy spojrzał na szamankę, z niepokoju aż coś ścisnęło go w żołądku - na pierwszy rzut oka było bowiem widać że coś jest z nią mocno nie tak. Podbiegł więc do niej i sprawdził puls, oddech, poszukał także wzrokiem widocznych obrażeń, jednak wszystko wydawało się być w miarę w normie, przynajmniej fizycznie. ( Jeśli chodziło o inne kwestie, to coś nie dawało mu spokoju, jednak w tym momencie postanowł się w to nie zagłębiać).Oczywiście poza tym co wciąż go niepokoiło, to znaczy była nieprzytomna, i nic nie wskazywało na to, by coś miało się zmienić.
Jakkolwiek niezbyt uspokojony, uznał że jej stan jest na razie stabilny, powiedział do Shani:
- Będziesz musiała mi pomóc ją ztąd wynieść, bo sam nie dam rady. - po czym odwrócił się do Nabo. W tym właśnie momencie pracujący wciąż umysł poskładał kilka faktów - odejście szamana z podnóża i jego diagnoza, zapach ziół i kręgi znaków - i podsunął mu prawdopodobny przebieg mających tu miejsce wydarzeń. Dodatkowo w nos uderzyła go woń bijącego od Nabo alkoholu - wszystko to sprawiło że zacisnął nagle szczęki a w jego oczach pojawił się stalowy błysk, który definitywnie nie powinien się tam ukazać.
Złapał więc szamana za kłaki na piersi i ustawił jego górną część we w miarę pionowej pozycji, a następnie kilkukrotnie trzepnął łapą po łbie w celu doprowadzenia go do przytomności, ostatkiem sił powstrzymując się przed przywaleniem mu w sposób całkowicie nie terapełtyczny.
Nabrał nosem powietrza, wychwytujac przy okazji aromat cebuli, a następnie lodowatym tonem wycedził:
- Coś ty, ty idioto skończony, do ciężkiej Odchładni nawyrabiał?!! - co, biorąc pod uwagę wściekłość która nim chwilowo targała (po równi na Nabo i na jego głupotę, a trochę także na Daturę, choć to był bardziej efekt niepokoju) i tak było bardzo cywilizowaną wypowiedzią. W rzeczywistości bowiem miał ochotę złapać go za ten pusty łeb i tłuc nim o ścianę tak długo, aż marula ulotni się zeń całkowicie a klepki powpadają na właściwe miejsca.
Każdy rytuał niewłaściwe stosowany może zagrażać twojemu życiu lub zdrowiu.
Pierwszy Szaman przypomina - nigdy nie używaj cebuli w celach magicznych!
Cały Ath
Pierwszy Szaman przypomina - nigdy nie używaj cebuli w celach magicznych!
Cały Ath
- Ventruma
- Strażniczka
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
I tak już wszyscy wiedzą!-Powiedziała. Nagle zauważyła małe łapki biegnące za Athastanem.- Dobrze...-Powiedziała lekko przerażona, spodziewając się srogiej kary. Wzdychnęła głęboko i usiadła ze opuszczoną głową. Po chwili patrzyła co robi Athastan i co mówi. Wyglądało jakby nie lubił Nabo.
- Tunu
- Posty: 290
- Gatunek: Lampart
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 lut 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 90
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Wujku co tu robimy?-Zapytała zmęczona biegiem. Ath miał długie łapki, ale Tunu nie i taki długi bieg był naprawdę męczący.
-Czy to pan Nabo? Co mu jest? Zapytała lekko zdziwiona i przestraszona. Podeszła do Datury i szturchnęła ją łapką.
-Co pani się stało?-Zapytała Dature. Raczej jej nie odpowie, ale Tunu to jeszcze dziecko.
-Czy to pan Nabo? Co mu jest? Zapytała lekko zdziwiona i przestraszona. Podeszła do Datury i szturchnęła ją łapką.
-Co pani się stało?-Zapytała Dature. Raczej jej nie odpowie, ale Tunu to jeszcze dziecko.
- Shani
- Posty: 161
- Gatunek: Leo Panthera
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 14 sie 2016
- Specjalizacja: Medyk poziom 1
Szaman poziom 1 - Waleczność: 40
- Zręczność: 41
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Shani była niezadowolona z tego całego zdarzenia dlatego miała zamiar powiedzieć wszystko swojemu braciszkowi co wie. W końcu zauważyła sylwetkę swojego brata.
- Dobrze że jesteś Athastan, bo wyczułam że Nabo wypędzał ducha z Datury. Akurat wyczułam rezonans jak byłam w podnóżu Lwiej Skały. Wtedy jak weszłam do jaskini zauważyłam leżącą i nieprzytomną gwardzistkę, a potem widziałam jak Nabo uderzył się mocno o ścianę gdzie zobaczyłam krew - odparła i po usłyszeniu słów poprzednich brata było to zauważalne, że będzie potrzebna żeby wynieść nieprzytomną.
- Jeszcze ten alkohol, do cholery Nabo.. przy rytuałach nie wolno używać trunków.. czy zwariowałeś od tego upału?! Czy co! - krzyknęła wkurzona na lwioziemca. Naprawdę on pozdradzał zmysły. - Mogłeś nas zawołać żebyśmy przyszli chcąc rytuał wykonać, a nie robić bez naszej wiedzy - warknęła niezadowolona. Musiała naprawdę uspokoić się bo była cholernie wściekła. Nigdy lwioziemcy nie widzieli takiej rozwścieczonej szamanki.
Po usłyszeniu słów brata kiwnęła głową - Dobrze braciszku pomogę Ci - rzekła do niego. Potem zaczynała jedynie obserwować zajście pomiędzy bratem, a Nabo któremu oberwało się mocno.
- Dobrze że jesteś Athastan, bo wyczułam że Nabo wypędzał ducha z Datury. Akurat wyczułam rezonans jak byłam w podnóżu Lwiej Skały. Wtedy jak weszłam do jaskini zauważyłam leżącą i nieprzytomną gwardzistkę, a potem widziałam jak Nabo uderzył się mocno o ścianę gdzie zobaczyłam krew - odparła i po usłyszeniu słów poprzednich brata było to zauważalne, że będzie potrzebna żeby wynieść nieprzytomną.
- Jeszcze ten alkohol, do cholery Nabo.. przy rytuałach nie wolno używać trunków.. czy zwariowałeś od tego upału?! Czy co! - krzyknęła wkurzona na lwioziemca. Naprawdę on pozdradzał zmysły. - Mogłeś nas zawołać żebyśmy przyszli chcąc rytuał wykonać, a nie robić bez naszej wiedzy - warknęła niezadowolona. Musiała naprawdę uspokoić się bo była cholernie wściekła. Nigdy lwioziemcy nie widzieli takiej rozwścieczonej szamanki.
Po usłyszeniu słów brata kiwnęła głową - Dobrze braciszku pomogę Ci - rzekła do niego. Potem zaczynała jedynie obserwować zajście pomiędzy bratem, a Nabo któremu oberwało się mocno.
- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Nabo ocknął się dopiero, gdy poczuł jak Athastan próbuje postawić go do pionu. Widząc rozeźlone oblicze szefa, grubas zerwał się na równe nogi a w jego spojrzeniu dało się dostrzec panikę. Rudogrzywy właśnie zdał sobie sprawę jak bardzo miał teraz przesrane.
-To wszystko był jej pomysł- Nabo podjął rozpaczliwą próbę obrony.
-To ta wariatka uparła się żeby nikomu innemu o tym nie mówić- odparł, jednocześnie spoglądając na Daturę.
-Jakoś każdy rytuał przeprowadzałem pod wpływem i wszystko było okej, po prostu brakowało na jednego ze składników i…- urwał, bo zdał sobie sprawę, że tylko się pogrąża.
-To wszystko był jej pomysł- Nabo podjął rozpaczliwą próbę obrony.
-To ta wariatka uparła się żeby nikomu innemu o tym nie mówić- odparł, jednocześnie spoglądając na Daturę.
-Jakoś każdy rytuał przeprowadzałem pod wpływem i wszystko było okej, po prostu brakowało na jednego ze składników i…- urwał, bo zdał sobie sprawę, że tylko się pogrąża.
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Zaczynała powoli się budzić. Słyszała jakieś krzyki, lecz słowa nie docierały do jej świadomości. Otworzyła powoli oczy i ujrzała ścianę jaskini pokrytą jakimiś bochomazami. Nie potrafiła skojarzyć gdzie się znajduje. Ból rozsadzał jej głowę i nie miała sił nawet by ją podnieść. Obróciła tylko łeb w stronę głosów. Widziała kilka osób: jakieś dzieci, samicę i dwóch walczących samców. Co tu się działo? Obserwowała jeszcze przez chwilę całą tą scenę, nie poświęcając uwagi o czym jest mowa. Przecież to Shani, jak mogła wcześniej jej nie rozpoznać. A to Athastan bije Nabo. To był bardzo dziwny widok, Ath nie był przecież z tym tępych samców, co przy pierwszej lepszej okazji piorą się po pyskach. Dzieci też znała, ale nie mogła w tej chwili przypomnieć sobie ich imion.
- Co się dzieje? - zapytała ochrypniętym głosem. Jej głos był bardzo słaby i nie potrafiła wykrzesać z siebie sił by powiedzieć coś więcej. Spróbowała poruszyć łapami, ale przesunęły się zaledwie o kawałeczek. Nie czuła bólu ani nie widziała krwi, więc chyba nie była ranna. Cóż więc się tutaj stało?
- Co się dzieje? - zapytała ochrypniętym głosem. Jej głos był bardzo słaby i nie potrafiła wykrzesać z siebie sił by powiedzieć coś więcej. Spróbowała poruszyć łapami, ale przesunęły się zaledwie o kawałeczek. Nie czuła bólu ani nie widziała krwi, więc chyba nie była ranna. Cóż więc się tutaj stało?
- Ventruma
- Strażniczka
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Datura!-Zawołała szczęśliwa Ven, że się obudziła. Podbiegła i podniosła ją.
-Nic ci nie jest?-Zapytała lekko spanikowana. Mogło coś jej być. Ath powinien się nią zająć, ale obejrzał ją i poszedł bić Nabo. Ale skoro Ath nic nie zrobił to chyba nic jej nie było? Potem lwica która weszła zaczęła się drzeć na Nabo. Przynajmniej nie bije go jak Ath.
-Co tu się dzieję?-Zapytała patrząc na Atha. Czemu na Atha? Bo Datura była ledwo żywa, Nabo nie w pełni świadomy, a nowej lwicy nie znała. Miała nadzieję, że to nic poważnego i Nabo, Daturze oraz Athowi który wydawał się być również niemrawy, nic nie będzie. Ją też trochę zabolała głowa, lecz chyba nie była jakoś super ranna jak leżąca Datura i Nabo padający od krwi.
-Nic ci nie jest?-Zapytała lekko spanikowana. Mogło coś jej być. Ath powinien się nią zająć, ale obejrzał ją i poszedł bić Nabo. Ale skoro Ath nic nie zrobił to chyba nic jej nie było? Potem lwica która weszła zaczęła się drzeć na Nabo. Przynajmniej nie bije go jak Ath.
-Co tu się dzieję?-Zapytała patrząc na Atha. Czemu na Atha? Bo Datura była ledwo żywa, Nabo nie w pełni świadomy, a nowej lwicy nie znała. Miała nadzieję, że to nic poważnego i Nabo, Daturze oraz Athowi który wydawał się być również niemrawy, nic nie będzie. Ją też trochę zabolała głowa, lecz chyba nie była jakoś super ranna jak leżąca Datura i Nabo padający od krwi.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 35 gości