x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Przestronna jaskinia
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
- Koto
- Posty: 53
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 17 kwie 2018
- Waleczność: 20
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Re: Przestronna jaskinia
Za późno... Nim zdążył zaciągnąć Ven do ucieczki - był masywniejsza od niego, by nie powiedzieć gruba - nadbiegła "odsiecz". Jeden z kanclerzy przybył bez pudła natrafiając wpadając na dwójkę lwiątek. Ton głosu Athastana sprawił, że dreszcz przebiegł po grzbiecie Koto i lew puścił Ven. Rzucił wylęknione spojrzenie na lwa a potem spojrzał na lwicę. Za grosz instynktu przetrwania, trzeba było zmykać nim ktokolwiek przybył. Teraz było za późno.
Wpatrywał się we wnętrze jaskini wraz z Ven nieco onieśmielony tym co się tu działo, a działo się wiele. Wpierw zajął się słusznie szamanką, która wydawała się wciąż nieprzytomna. Dopiero później kanclerz rzucił się na szamana.
Dość brutalnie zaczął go otrzeźwiać. Do tego stopnia, że sierść na karku Koto zjeżyła się w przestrachu. Czy ta cała brutalność była konieczna. Sam nigdy nie zdecydowałby się na wejście do jaskini ale Ven już wskoczyła do środka zafrasowana ofiarą rytuału. Wyraźnie ją znała. Przełknął więc ślinę i ruszył krok do przodu stając w wejściu do jaskini.
Ryknął przeciągle choć przypominało to raczej drgające rzępolenie źle nastrojonego instrumentu. Mimo, że brakło godności i dorosłego wydźwięku w tym czynie to dzięki akustycznym właściwością jaskini "ryk" rozszedł się dość głośno by zwrócić uwagę wszystkich zebranych w jaskini. Oblizawszy wargi spojrzał po zebranych licząc, że skupił ich uwagę.
Każdy lwioziemiec ma prawo do godności osobistej, Zaczął mówić jakby recytował z pamięci. Prywatnej własności, i własnych przekonań, tak długo jak te nie godzą w prawo, innych członków stada czy Krąg Życia.
Zakończył po czym spojrzał najpierw na Shani a potem na Athastana. Nie było w jego wzroku butności ani pewności siebie. Wręcz przeciwnie, wyglądał jakby chciał czmychnąć już po tych śmiałych słowach. Głos też zadrżał mu bardziej gdy się odezwał.
Nabo i Datura, przyszli tu z własnej wolnej woli... To co tu robili... To jest ich prywatną sprawą a tego prawa nie może odmówić im nawet kanclerz... Mówiąc to głos drżał mu coraz mniej ale stawał się też nieco cichszy. Spojrzenie też spuścił na ziemię jakby bojąc się, że opuści go odwaga jeśli spojrzy na dorosłe lwy.
Jeśli ani Datura ani Nabo nie chcą się tym dzielić... ani nie chcą... poskarżyć się... To ani przemoc ani agresja nie są tu potrzebne... Chyba, że... Chyba, że... Szanowny kanclerz sugeruje... że godzi w niego... Krąg życia...Lew nie dokończył. Zapowietrzył się lekko zbyt zestresowany by dokończyć lub by uciec. Zamknął więc pysk patrząc wylękniony na obecnych powoli kuląc się i żałując wystąpienia.
Wpatrywał się we wnętrze jaskini wraz z Ven nieco onieśmielony tym co się tu działo, a działo się wiele. Wpierw zajął się słusznie szamanką, która wydawała się wciąż nieprzytomna. Dopiero później kanclerz rzucił się na szamana.
Dość brutalnie zaczął go otrzeźwiać. Do tego stopnia, że sierść na karku Koto zjeżyła się w przestrachu. Czy ta cała brutalność była konieczna. Sam nigdy nie zdecydowałby się na wejście do jaskini ale Ven już wskoczyła do środka zafrasowana ofiarą rytuału. Wyraźnie ją znała. Przełknął więc ślinę i ruszył krok do przodu stając w wejściu do jaskini.
Ryknął przeciągle choć przypominało to raczej drgające rzępolenie źle nastrojonego instrumentu. Mimo, że brakło godności i dorosłego wydźwięku w tym czynie to dzięki akustycznym właściwością jaskini "ryk" rozszedł się dość głośno by zwrócić uwagę wszystkich zebranych w jaskini. Oblizawszy wargi spojrzał po zebranych licząc, że skupił ich uwagę.
Każdy lwioziemiec ma prawo do godności osobistej, Zaczął mówić jakby recytował z pamięci. Prywatnej własności, i własnych przekonań, tak długo jak te nie godzą w prawo, innych członków stada czy Krąg Życia.
Zakończył po czym spojrzał najpierw na Shani a potem na Athastana. Nie było w jego wzroku butności ani pewności siebie. Wręcz przeciwnie, wyglądał jakby chciał czmychnąć już po tych śmiałych słowach. Głos też zadrżał mu bardziej gdy się odezwał.
Nabo i Datura, przyszli tu z własnej wolnej woli... To co tu robili... To jest ich prywatną sprawą a tego prawa nie może odmówić im nawet kanclerz... Mówiąc to głos drżał mu coraz mniej ale stawał się też nieco cichszy. Spojrzenie też spuścił na ziemię jakby bojąc się, że opuści go odwaga jeśli spojrzy na dorosłe lwy.
Jeśli ani Datura ani Nabo nie chcą się tym dzielić... ani nie chcą... poskarżyć się... To ani przemoc ani agresja nie są tu potrzebne... Chyba, że... Chyba, że... Szanowny kanclerz sugeruje... że godzi w niego... Krąg życia...Lew nie dokończył. Zapowietrzył się lekko zbyt zestresowany by dokończyć lub by uciec. Zamknął więc pysk patrząc wylękniony na obecnych powoli kuląc się i żałując wystąpienia.
Wygląd:
Smukły lew, który dopiero co wkracza w swoje młodzieńcze lata. Ma dość ciemne umaszczenie ale nie jest to brąz. Raczej coś pomiędzy złotem i brązem. Ciało pokrywa trochę blizn co jest o tyle dziwne, że lew jest jeszcze młody. Przez to sierść nie rośnie na nim równomiernie i wydaje się jakby miał dziurki w swym poszyciu. Największa z blizn umieszczona jest na lewej łopatce i wygląda jakby była tam celowo. Sierść jest w niektórych miejscach wytarta jakby się obtarł lub nie miał zbyt dobrej diety. Ma też zielone oczy a końcówka ogona wydaje się nieco wystrzępiona.
Smukły lew, który dopiero co wkracza w swoje młodzieńcze lata. Ma dość ciemne umaszczenie ale nie jest to brąz. Raczej coś pomiędzy złotem i brązem. Ciało pokrywa trochę blizn co jest o tyle dziwne, że lew jest jeszcze młody. Przez to sierść nie rośnie na nim równomiernie i wydaje się jakby miał dziurki w swym poszyciu. Największa z blizn umieszczona jest na lewej łopatce i wygląda jakby była tam celowo. Sierść jest w niektórych miejscach wytarta jakby się obtarł lub nie miał zbyt dobrej diety. Ma też zielone oczy a końcówka ogona wydaje się nieco wystrzępiona.
- Athastan
- Posty: 556
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 25 cze 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 0
- Waleczność: 32
- Zręczność: 50
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Terapia szokowa chyba zadziałała - Nabo wrócił do świadomości i zerwał się natychmiast na równe łapy. Wyglądało nawet na to, że udało mu się wytrzeźwieć w rekordowym tempie. Próbował się nawet tłumaczyć - na swoje nieszczęście, bo jego wykręt nie był zbyt przekonujący. Nie mniej wątpliwym było by akurat to wymyślił na poczekaniu... mniejsza o to.
- Tak czy siak to ty go odprawiałeś, więc to ty ponosisz odpowiedzialność. - wycedził tak samo lodowato, po czym słysząc tłumaczenie o nieszkodliwości alkoholu na przebieg rytuału spiorunował go spojrzeniem. Na tyle skutecznie, by dodatkowy komentarz nie był potrzebny.
Słysząc głosik Tunu odwrócił się do niej, dając na razje spokój szamanowi - ten i tak miał już chyba na teraz dość. Gdy tylko minął pierwszy atak furii poczuł złość tym razem na siebie, za to, że dał się ponieść i nie zachował się jak należy. Choć tą sprawę i tak przecież będzie jeszcze musiał jakoś rozwiązać.
Na razie jednak odwrócił się do małej i pośpiesznie wyjaśnił:
- Przede wszystkim zaczniemy od wyniesienia ich stąd - ty także lepiej już zaczekaj przed wejściem. I tak to Nabo - który przedchwilą niedopuszczalnie złamał zasady rytuału, czego efekty widzisz dookoła.
Od reszty wyjaśnień oderwało go jakieś poruszenie u Datury równoznaczne z okrzykiem Ven. Podbiegł do niej i gdy spostrzegł że otwarła oczy, po czuł jak jakiś ciężar spada mu z serca.
- Przodkom nich będą dzięki że do nas wróciłaś! - zaczął, a potem nachylił się by usłyszeć co miała do powiedzenia.
- Ten tam - wskazał na stojącego pod ścianą Nabo - Odprawił rytuał nie tak powinien, tobie zaś oberwało się od czegoś, co przy tym wyzwolił. Plus, udało się mu przyprawić o ból głowy wszystkich na Lwiej Skale i to dosłownie. - gdy zauważył, że lwica próbuje się poruszyć, dodał łagodnym głosem
- Spokojnie, leż sobie, a my zaraz cię ztąd weźmiemy. - i pogładził ją uspokajająco po łapie. Cóż, wyglądało na to, że nie jest aż tak źle, skoro odzyskała przytomność. Uśmiech który wypłynął mu na pysk zgasł jednak natychmiast, gdy uświadomił sobie jak kiepska jest jej ogólna kondycja. Na dokładkę miał wrażenie że energetyczne pozostałości po rytuale także i na niego zaczynają powoli wywierać negatywny wpływ.
- Dobrze Shani, pomóż mi ją podnieść. - zwrócił się do siostry, szykują się do przerzucenia sobie przez grzbiet przednich łap Datury. - Trzeba ich stąd zabrać, bo w takich warunkach nie da się pracować.
Odwrócił się jeszcze na moment, szukając wzrokiem dwójki podrostków, i na chwilę oniemiał, słysząc wystąpienie lewka. Co go nagle napadło? To, co Nabo próbował tu leczyć? Jednak kolejna myśl, która pojawiła się w jego umyśle była taka, że to co teraz widział, pasowało do wcześniejszych elementów zachowania, które mógł u niego zaobserwować jeszcze na Podnóżu. Niestety nie był w stanie dokładnie określić jak to się dokładnie łączyło, ani co z tego wynikało - a chwilowo miał na głowie inne rzeczy niż roztrząsanie tego. Na razie postanowił więc pominąć milczeniem całe to przemówienie i przeszedł do wydawania kolejnych zarządzeń:
- Ven, KOTO, wy pomożecie zabrać stąd Nabo. Powinien móc iść sam, ale weźcie go na wszelki wypadek między siebie, żeby nie poleciał przypadkiem na ziemię.
Następnie wrócił do kwestii przenosin szamanki, wciąż zachodząc w głowę jak głupim trzeba być żeby w rytuale użyć cebuli i ilekroć się nad tym zastanowił miał ochotę samemu walnąć łbem w ścianę.
- Tak czy siak to ty go odprawiałeś, więc to ty ponosisz odpowiedzialność. - wycedził tak samo lodowato, po czym słysząc tłumaczenie o nieszkodliwości alkoholu na przebieg rytuału spiorunował go spojrzeniem. Na tyle skutecznie, by dodatkowy komentarz nie był potrzebny.
Słysząc głosik Tunu odwrócił się do niej, dając na razje spokój szamanowi - ten i tak miał już chyba na teraz dość. Gdy tylko minął pierwszy atak furii poczuł złość tym razem na siebie, za to, że dał się ponieść i nie zachował się jak należy. Choć tą sprawę i tak przecież będzie jeszcze musiał jakoś rozwiązać.
Na razie jednak odwrócił się do małej i pośpiesznie wyjaśnił:
- Przede wszystkim zaczniemy od wyniesienia ich stąd - ty także lepiej już zaczekaj przed wejściem. I tak to Nabo - który przedchwilą niedopuszczalnie złamał zasady rytuału, czego efekty widzisz dookoła.
Od reszty wyjaśnień oderwało go jakieś poruszenie u Datury równoznaczne z okrzykiem Ven. Podbiegł do niej i gdy spostrzegł że otwarła oczy, po czuł jak jakiś ciężar spada mu z serca.
- Przodkom nich będą dzięki że do nas wróciłaś! - zaczął, a potem nachylił się by usłyszeć co miała do powiedzenia.
- Ten tam - wskazał na stojącego pod ścianą Nabo - Odprawił rytuał nie tak powinien, tobie zaś oberwało się od czegoś, co przy tym wyzwolił. Plus, udało się mu przyprawić o ból głowy wszystkich na Lwiej Skale i to dosłownie. - gdy zauważył, że lwica próbuje się poruszyć, dodał łagodnym głosem
- Spokojnie, leż sobie, a my zaraz cię ztąd weźmiemy. - i pogładził ją uspokajająco po łapie. Cóż, wyglądało na to, że nie jest aż tak źle, skoro odzyskała przytomność. Uśmiech który wypłynął mu na pysk zgasł jednak natychmiast, gdy uświadomił sobie jak kiepska jest jej ogólna kondycja. Na dokładkę miał wrażenie że energetyczne pozostałości po rytuale także i na niego zaczynają powoli wywierać negatywny wpływ.
- Dobrze Shani, pomóż mi ją podnieść. - zwrócił się do siostry, szykują się do przerzucenia sobie przez grzbiet przednich łap Datury. - Trzeba ich stąd zabrać, bo w takich warunkach nie da się pracować.
Odwrócił się jeszcze na moment, szukając wzrokiem dwójki podrostków, i na chwilę oniemiał, słysząc wystąpienie lewka. Co go nagle napadło? To, co Nabo próbował tu leczyć? Jednak kolejna myśl, która pojawiła się w jego umyśle była taka, że to co teraz widział, pasowało do wcześniejszych elementów zachowania, które mógł u niego zaobserwować jeszcze na Podnóżu. Niestety nie był w stanie dokładnie określić jak to się dokładnie łączyło, ani co z tego wynikało - a chwilowo miał na głowie inne rzeczy niż roztrząsanie tego. Na razie postanowił więc pominąć milczeniem całe to przemówienie i przeszedł do wydawania kolejnych zarządzeń:
- Ven, KOTO, wy pomożecie zabrać stąd Nabo. Powinien móc iść sam, ale weźcie go na wszelki wypadek między siebie, żeby nie poleciał przypadkiem na ziemię.
Następnie wrócił do kwestii przenosin szamanki, wciąż zachodząc w głowę jak głupim trzeba być żeby w rytuale użyć cebuli i ilekroć się nad tym zastanowił miał ochotę samemu walnąć łbem w ścianę.
Każdy rytuał niewłaściwe stosowany może zagrażać twojemu życiu lub zdrowiu.
Pierwszy Szaman przypomina - nigdy nie używaj cebuli w celach magicznych!
Cały Ath
Pierwszy Szaman przypomina - nigdy nie używaj cebuli w celach magicznych!
Cały Ath
- Ventruma
- Strażniczka
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Co to było?-Szepnęła schylając się do Koto. Ta przemowa była tak śmiała, że rozgadana Ven czuła wstyd nawet, kiedy to nie ona powiedziała. Wtedy usłyszała Atha.
-Dobrze.-Powiedziała i szybko pobiegła do Nabo stając obok. Spojrzała na Koto, by przekazać mu, by tu podbiegł i zaczęli iść w stronę wyjścia. Nabo jeszcze trochę przechylał się na boki, a jego ciało spadało lekko raz na nią, raz na Koto. Był ciężki. Przynajmniej nie nieśli go całkowicie. Obejrzała się za siebie patrząc co się dzieję z Daturą. Potem, gdy byli już przy wyjściu wyjrzała przedwcześnie by zobaczyć co jest na podnóżu. Innych chyba też złapał ból głowy.
-Gdzie mamy go zabrać?-Zapytała Koto, wyglądając zza Nabo.
-Dobrze.-Powiedziała i szybko pobiegła do Nabo stając obok. Spojrzała na Koto, by przekazać mu, by tu podbiegł i zaczęli iść w stronę wyjścia. Nabo jeszcze trochę przechylał się na boki, a jego ciało spadało lekko raz na nią, raz na Koto. Był ciężki. Przynajmniej nie nieśli go całkowicie. Obejrzała się za siebie patrząc co się dzieję z Daturą. Potem, gdy byli już przy wyjściu wyjrzała przedwcześnie by zobaczyć co jest na podnóżu. Innych chyba też złapał ból głowy.
-Gdzie mamy go zabrać?-Zapytała Koto, wyglądając zza Nabo.
- Tunu
- Posty: 290
- Gatunek: Lampart
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 lut 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 90
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Ale ja chce się uczyć...-Powiedziała wychodząc z jaskini ze spuszczoną głową. Zobaczyła jak dwójka lwów niesie pana Nabo.
-Co się stało panu Nabo? Czy pan Nabo jest chory?-Zapytała Koto. Gdyby tylko wujek Athastan nauczył ją jak być najlepszym szamanem, to by mu pomogła. Ale nie wie jak się leczy, więc nie pomoże. Szła obok nich patrząc się gdzie go niosą. Właściwie to biegła, bo oni mają dłuższe nogi. Przynajmniej Ven, bo Koto był młodszy od Ven. Chodziła szlaczkiem, łapka za łapką. Przy czym w ogóle nie patrzyła się jak szła. Spojrzała na Pana Nabo który tak dziwnie szedł. Śmiesznie. Próbowała naśladować jego chód.
-Co się stało panu Nabo? Czy pan Nabo jest chory?-Zapytała Koto. Gdyby tylko wujek Athastan nauczył ją jak być najlepszym szamanem, to by mu pomogła. Ale nie wie jak się leczy, więc nie pomoże. Szła obok nich patrząc się gdzie go niosą. Właściwie to biegła, bo oni mają dłuższe nogi. Przynajmniej Ven, bo Koto był młodszy od Ven. Chodziła szlaczkiem, łapka za łapką. Przy czym w ogóle nie patrzyła się jak szła. Spojrzała na Pana Nabo który tak dziwnie szedł. Śmiesznie. Próbowała naśladować jego chód.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Próbowała skupić się, by zrozumieć o czym jest mowa i skąd wzięło się to zbiegowisko. Przecież wszyscy byli na podnóżu, gdzie znaleźli się teraz? Przypomniał jej się obraz bitwy pod Lwią Skałą. Może to nie był sen. Zostali napadnięci. To by tłumaczyło, czemu tutaj byli tylko szamani i dzieci, wojownicy pewnie odpierali teraz atak albo ginęli z łap przeciwnika.
- Rytuał? - zdziwiła się. Możliwe, że w ten sposób chciał pomóc wojownikom. Tylko dlaczego była taka słaba. I dlaczego to Athastan nie odprawiał rytuału skoro był Wielkim Szamanem.
- Dokąd idziemy? Są jacyś ranni? - pytała, próbując zrozumieć całą tą sytuację. Uświadomiła sobie, że musiała to być jaskinia Nabo. Zauważyła, że dokoła niej na ziemi wyrysowane były jakieś krzywe symbole. I ten wszechobecny smród, coś jakby zgniła cebula.
- Shani, powiedz mi... - zapomniała o co chciała zapytać. Nie mogła skupić się przez ten ból. Uznała, że musiała zostać ciężko ranna w głowę. To tłumaczy dlaczego była nieprzytomna i nie mogła niczego sobie przypomnieć.
- Rytuał? - zdziwiła się. Możliwe, że w ten sposób chciał pomóc wojownikom. Tylko dlaczego była taka słaba. I dlaczego to Athastan nie odprawiał rytuału skoro był Wielkim Szamanem.
- Dokąd idziemy? Są jacyś ranni? - pytała, próbując zrozumieć całą tą sytuację. Uświadomiła sobie, że musiała to być jaskinia Nabo. Zauważyła, że dokoła niej na ziemi wyrysowane były jakieś krzywe symbole. I ten wszechobecny smród, coś jakby zgniła cebula.
- Shani, powiedz mi... - zapomniała o co chciała zapytać. Nie mogła skupić się przez ten ból. Uznała, że musiała zostać ciężko ranna w głowę. To tłumaczy dlaczego była nieprzytomna i nie mogła niczego sobie przypomnieć.
- Koto
- Posty: 53
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 17 kwie 2018
- Waleczność: 20
- Zręczność: 60
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Gdy przez chwile lew wpatrywał się w ziemię marzył jedynie o tym by zapaść się pod nią. Czuł dużo więcej niż tylko wstyd. Gdy zaś Athastan odezwał się lew zadrżał lekko słysząc jak mocniej wypowiada jego imię. Nawet przez myśl mu nie przeszło by nie usłuchać tego rozkazu. Poszedł więc wraz z Ven w kierunku rannego szamana. Na słowa rówieśniczki pokrecił tylko lekko głową sam nie wiedząc co chciał osiągnąć tym wyskokiem. Chyba myslał, że poprostu zostawią ich wszystkich w spokoju.
Stanął po drugiej stronie otyłego lwa podpierając go wraz z lwicą. Łapy nieco zadrżały mu gdy mocniej się na nim oparł tłuścioch. Naszczęście nie musieli ciągnąć nieprzytomnego lwa. Na pytanie lwicy lekko stęknął bo akurat nieco ciężej oparł się na nim Nabo. Starszy lew mógł nawet nie zauważyć, że prawie zmiażdżył Koto.
uch... Nie wiem... Jeszcze nie pokazali mu miejsca, które przypominałoby lecznice. Może... Może jaskinia Athastana... bardziej stwierdził niż zapytał. Nie dbał o to gdzie mają pozostawić szamana. Byleby było to blisko.
z.t
Stanął po drugiej stronie otyłego lwa podpierając go wraz z lwicą. Łapy nieco zadrżały mu gdy mocniej się na nim oparł tłuścioch. Naszczęście nie musieli ciągnąć nieprzytomnego lwa. Na pytanie lwicy lekko stęknął bo akurat nieco ciężej oparł się na nim Nabo. Starszy lew mógł nawet nie zauważyć, że prawie zmiażdżył Koto.
uch... Nie wiem... Jeszcze nie pokazali mu miejsca, które przypominałoby lecznice. Może... Może jaskinia Athastana... bardziej stwierdził niż zapytał. Nie dbał o to gdzie mają pozostawić szamana. Byleby było to blisko.
z.t
Ostatnio zmieniony 19 cze 2019, 15:31 przez Koto, łącznie zmieniany 1 raz.
Wygląd:
Smukły lew, który dopiero co wkracza w swoje młodzieńcze lata. Ma dość ciemne umaszczenie ale nie jest to brąz. Raczej coś pomiędzy złotem i brązem. Ciało pokrywa trochę blizn co jest o tyle dziwne, że lew jest jeszcze młody. Przez to sierść nie rośnie na nim równomiernie i wydaje się jakby miał dziurki w swym poszyciu. Największa z blizn umieszczona jest na lewej łopatce i wygląda jakby była tam celowo. Sierść jest w niektórych miejscach wytarta jakby się obtarł lub nie miał zbyt dobrej diety. Ma też zielone oczy a końcówka ogona wydaje się nieco wystrzępiona.
Smukły lew, który dopiero co wkracza w swoje młodzieńcze lata. Ma dość ciemne umaszczenie ale nie jest to brąz. Raczej coś pomiędzy złotem i brązem. Ciało pokrywa trochę blizn co jest o tyle dziwne, że lew jest jeszcze młody. Przez to sierść nie rośnie na nim równomiernie i wydaje się jakby miał dziurki w swym poszyciu. Największa z blizn umieszczona jest na lewej łopatce i wygląda jakby była tam celowo. Sierść jest w niektórych miejscach wytarta jakby się obtarł lub nie miał zbyt dobrej diety. Ma też zielone oczy a końcówka ogona wydaje się nieco wystrzępiona.
- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Widząc spojrzenie Athastana Nabo spuścił łeb i nie odezwał się już ani słowem. Słysząc słaby głos dobywający się z pysk Datury, szaman poczuł jak zalewają go wyrzuty sumienia.
Przecież mogłem ją zabić- uświadomił sobie. Oczywiście spaślak nie przepadał za szamanką ale nigdy nie życzyłby jej śmierci ani poważnego uszczerbku na zdrowiu.
-Dzięki młody, ale Ath ma rację, to moja wina- wyszeptał do Koto kiedy ten zbliżył się do niego. Nabo wypluł na podłogę wymieszaną ze śliną krew, po czym ze spuszczonym łbem ruszył z Ven i Koto w kierunku jaskinia szefa.
z/t
Przecież mogłem ją zabić- uświadomił sobie. Oczywiście spaślak nie przepadał za szamanką ale nigdy nie życzyłby jej śmierci ani poważnego uszczerbku na zdrowiu.
-Dzięki młody, ale Ath ma rację, to moja wina- wyszeptał do Koto kiedy ten zbliżył się do niego. Nabo wypluł na podłogę wymieszaną ze śliną krew, po czym ze spuszczonym łbem ruszył z Ven i Koto w kierunku jaskinia szefa.
z/t
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.
- Shani
- Posty: 161
- Gatunek: Leo Panthera
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 14 sie 2016
- Specjalizacja: Medyk poziom 1
Szaman poziom 1 - Waleczność: 40
- Zręczność: 41
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Shani podeszła do brata chcąc podnieść Daturę zmęczoną w takim momencie żeby ciężar zrównoważyć. - Dobrze możemy iść gdzie będziesz chciał bracie - rzekła krótko do szamana. Wiedziała doskonale, że musi jeszcze dużo nauczyć. Ogółem to szaman zawsze uczy się przez całe życie. Przedtem zauważyła, że próbowała o coś zapytać Datura ale niestety nie dokończyła swej wypowiedzi.
- Spokojnie Datura, jak przypomnisz sobie pytanie to mi wtedy zadasz - odparła krótko z życzliwością.
- Spokojnie Datura, jak przypomnisz sobie pytanie to mi wtedy zadasz - odparła krótko z życzliwością.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 17 gości