x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Złote Łąki
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
-
- Posty: 6
- Gatunek: Sęp afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 lip 2010
- Waleczność: 15
- Zręczność: 30
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Re: Złote Łąki
W górnych partiach nieba było podle zimno, i trzeba było miotać się z turbulencjami. Próbowałam, nie kłamię, wyrywało mi barki ze stawów, ale w końcu dałam sobie spokój i zaklęłam pod nosem, obniżając lot. Mój cień na ziemi powiększył się z rozmiaru mikrej kropki do plamki. Zmrużyłam jedno oko, zastanawiając się, czy nie jest trochę za duży. Przyłożyłam do niego szpon wskazujący i skoro cień nie był od niego dłuższy, uszło.
Konieczność zejścia nawet odrobinę niżej oznaczała zmniejszenie widnokręgu, a więc trzeba było więcej przelecieć, żeby wypatrzeć padlinę, powalczyć z niskimi humorzastymi wiatrami... Nie miałam ochoty ani na tamte przymrozki, ani na niekończące się snucie w stronę horyzontu, jakoś nie miałam do tego dzisiaj cierpliwości, do niczego nie miałam, coś mnie od środka rozsadzało. Krajobraz był monotonny. Choć ładny. Pagórek za pagórkiem takie same. Ładniusie. Może po prostu wypierałam fakt, że dałam się wrobić... Ale westchnęłam wtedy nad ranem ciężko, przymknęłam oczy, wyciągnęłam łapę i powiedziałam: "Daj". I dał. Stary mandryl dał. Bo mi się go żal zrobiło.
Transportowałam więc tę jego chałturę, dwa ciężkie kije z jakimiś cuchnącymi przepotwornie grzechotkami, czort jeden wie, czym on je tam wypełnił!, więc transportowałam je na wschód, za rzekomo znajdujący się nieopodal wąwóz. Zupełnie mnie nie zdziwiło, że staruszek się ucieszył ze znalezienia głupiego, bo leciałam już długo, kije były ciężkie, a wąwóz zapowiedziano mi, że jest przepastny, tak powiedział. Przepastny.
Pozwoliłam sobie na ostatnie sapnięcie, po czym zmarszczyłam czoło i z twardym postanowieniem w sercu, że nie będę już dłużej jojczyć, że po prostu zaniosę te kije we wskazane miejsce i uśmiechnę się wymuszenie do mandryla, gdy zjawi się tam po trudach wędrówki za kolejne trzy pełnie księżyca, machnęłam dwa razy skrzydłami i jęknęłam chrapliwie. Jeden kij omal nie wyślizgnął mi się z łapy, więc poprawiłam chwyt. Hm. Mój cień był nawet zabawny tam w dole. Sępi kleks i patyki z bulwami na końcach. Skrzyżowałam je. Patyki skrzyżowałam. Sępi kleks z tobołkiem. Schowałam patyki w kleksie. Tak je ustawiłam, że nagle mój cień zyskał dwie głowy. Hm.
Konieczność zejścia nawet odrobinę niżej oznaczała zmniejszenie widnokręgu, a więc trzeba było więcej przelecieć, żeby wypatrzeć padlinę, powalczyć z niskimi humorzastymi wiatrami... Nie miałam ochoty ani na tamte przymrozki, ani na niekończące się snucie w stronę horyzontu, jakoś nie miałam do tego dzisiaj cierpliwości, do niczego nie miałam, coś mnie od środka rozsadzało. Krajobraz był monotonny. Choć ładny. Pagórek za pagórkiem takie same. Ładniusie. Może po prostu wypierałam fakt, że dałam się wrobić... Ale westchnęłam wtedy nad ranem ciężko, przymknęłam oczy, wyciągnęłam łapę i powiedziałam: "Daj". I dał. Stary mandryl dał. Bo mi się go żal zrobiło.
Transportowałam więc tę jego chałturę, dwa ciężkie kije z jakimiś cuchnącymi przepotwornie grzechotkami, czort jeden wie, czym on je tam wypełnił!, więc transportowałam je na wschód, za rzekomo znajdujący się nieopodal wąwóz. Zupełnie mnie nie zdziwiło, że staruszek się ucieszył ze znalezienia głupiego, bo leciałam już długo, kije były ciężkie, a wąwóz zapowiedziano mi, że jest przepastny, tak powiedział. Przepastny.
Pozwoliłam sobie na ostatnie sapnięcie, po czym zmarszczyłam czoło i z twardym postanowieniem w sercu, że nie będę już dłużej jojczyć, że po prostu zaniosę te kije we wskazane miejsce i uśmiechnę się wymuszenie do mandryla, gdy zjawi się tam po trudach wędrówki za kolejne trzy pełnie księżyca, machnęłam dwa razy skrzydłami i jęknęłam chrapliwie. Jeden kij omal nie wyślizgnął mi się z łapy, więc poprawiłam chwyt. Hm. Mój cień był nawet zabawny tam w dole. Sępi kleks i patyki z bulwami na końcach. Skrzyżowałam je. Patyki skrzyżowałam. Sępi kleks z tobołkiem. Schowałam patyki w kleksie. Tak je ustawiłam, że nagle mój cień zyskał dwie głowy. Hm.
- Zafir
- Posty: 58
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 sty 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Zafir jako już młodzieniaszek, a nie malutkie lwiątko, postanowił pospacerować siebie po Lwiej Ziemi. Nie był jeszcze do końca dorosły w znaczeniu emocjonalnym, jak i fizycznym. Odczuwał potrzebę robienia czegoś ciekawego, czegoś co zaspokoi młodzieńczy zapał, jak i dziecięcą ciekawość świata. Chciałby spotkać fajne lwy, najlepiej spoza stada, bo nimi już się lekko znudził, albo też inne zwierzęta sawanny, a poza tym zabić jakoś ten czas.
Akurat młody, jasny lew napotkał na swojej drodze sępa. Nie całkiem na swojej drodze, gdyż tamta była wysoko nad nim i musiał podnieść głowę do góry, by lepiej spojrzeć na szybującego sobie nad sawanną ptaka.
- Hej ptaku! Tutaj na ziemi! - chciał, by zwrócił na niego uwagę i pogadać z nim, mimo że nie wiedział nawet o czym. Być może się zgubił i potrzebuje jakieś pomocy.
Akurat młody, jasny lew napotkał na swojej drodze sępa. Nie całkiem na swojej drodze, gdyż tamta była wysoko nad nim i musiał podnieść głowę do góry, by lepiej spojrzeć na szybującego sobie nad sawanną ptaka.
- Hej ptaku! Tutaj na ziemi! - chciał, by zwrócił na niego uwagę i pogadać z nim, mimo że nie wiedział nawet o czym. Być może się zgubił i potrzebuje jakieś pomocy.
Zafir jako młody dorosły. Na etapie nastolatka jego grzywa jest trochę mniejsza, jej kolor jednak ten sam.
- Malahir
- Posłaniec
- Posty: 320
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 sty 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 55
- Zręczność: 50
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Ostatnimi czasy samiec spędzał sporo czasu samotnie, kręcąc się po terenach Lwiej Ziemi, wciąż ze złudną nadzieją, że natrafi na ślad Jasmin. Ta jednak malała w miarę upływu czasu. Może i Malahir nie należał do geniuszy, ale nie był też na tyle głupi, by się łudzić, iż do tej pory tropy pozostawione przez siostrę się nie zatarły. Czas mijał. Widział to chociażby po sobie. Ostatnimi czasy sporo urósł, a jego ciało zmieniało już proporcje z dziecinnych na bardziej dojrzałe. Nawet zaczynała mu już rosnąć grzywa! Dłuższe włosie porastające kark i pierś samca okazało się być czarne, całkiem podobne do ojcowskiego, choć być może z nieco bardziej brunatnym połyskiem. Malahir był z tego faktu całkiem zadowolony.
Tego dnia pojawił się w okolicach łąki. Kroczył przez trawy, gdy w pewnym momencie dostrzegł znajomy pysk. Zafir. Niewiele myśląc popędził w stronę brata z uśmiechem na pysku. Może i dorastał, lecz nie pozbył się jeszcze do końca swoich dziecinnych zwyczajów.
- Cześć - rzucił do drugiego młodzieńca, szczerząc kiełki w lekkim uśmiechu. Miał zamiar wypytać nieco brata o to, co działo się w stadzie. Sam ostatnio nie przebywał zbyt często na Lwiej Skale, toteż nie był na bieżąco z wszystkimi informacjami. A w końcu powinien się zainteresować. Już otwierał pysk, żeby się ponownie odezwać, gdy jego uwagę przykuł cień szybującego im nad głowami ptaka. Zadarł łeb do góry i zmrużył oczy, wbijając wzrok w sępa.
Tego dnia pojawił się w okolicach łąki. Kroczył przez trawy, gdy w pewnym momencie dostrzegł znajomy pysk. Zafir. Niewiele myśląc popędził w stronę brata z uśmiechem na pysku. Może i dorastał, lecz nie pozbył się jeszcze do końca swoich dziecinnych zwyczajów.
- Cześć - rzucił do drugiego młodzieńca, szczerząc kiełki w lekkim uśmiechu. Miał zamiar wypytać nieco brata o to, co działo się w stadzie. Sam ostatnio nie przebywał zbyt często na Lwiej Skale, toteż nie był na bieżąco z wszystkimi informacjami. A w końcu powinien się zainteresować. Już otwierał pysk, żeby się ponownie odezwać, gdy jego uwagę przykuł cień szybującego im nad głowami ptaka. Zadarł łeb do góry i zmrużył oczy, wbijając wzrok w sępa.
-
- Posty: 6
- Gatunek: Sęp afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 lip 2010
- Waleczność: 15
- Zręczność: 30
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Trawa nieopodal cienia poruszyła się i nagle spomiędzy kłosów wychyliła się jasna lwia głowa. Oho, obiad. A może nie. Młode to było, niezdolne raczej i głupiutkie. Ciekawe, czy już zabiło pierwszą mysz, którą się ze mną nie podzieliło? Oho, ale jest drugie. Co za kociarnia. Drugie niezdolne i głupiutkie. Zakręciłam woltę, żeby nie odlecieć od nich za daleko, i zaczęłam krążyć nad nimi nie za wysoko. Widocznie je zainteresowałam, zadzierały łebki, jedno nawet mnie zawołało, jakie słodziutkie.
- Na ziemi?! - odkrzyknęłam do niego od razu. - Znalazłeś je?! Znalazłeś Fąkcie-Fąkcie?!
Mam zbyt mało palców - raz, dwa, trzy, cztery, raz, dwa, trzy, cztery, zgadza się - do zliczenia wszystkich pozdrowień, które w moją stronę posłano. Tak jakbym mogła pomóc naziemnym stworzeniom przenieść ich życzenia na koniec świata, gdzieś, gdzie nie mogły się na swoich krótkich łapach dostać. Hej, hej, miałam ochotę za każdym razem wołać, też cię widzę, głupolu, ale odwróć się za siebie, szarżuje bawół! Ouć!
Młodzieńcy wyglądali jednak na rezolutnych, po raz kolejny nie wykorzystałam więc swojego doskonałego dowcipu. Nie tłukli się, nie znęcali nad nikim... Wzorowi chłopcy, mama musi być z nich dumna. Niech mi tylko powiedzą, gdzie są Fąkcie-Fąkcie.
- Na ziemi?! - odkrzyknęłam do niego od razu. - Znalazłeś je?! Znalazłeś Fąkcie-Fąkcie?!
Mam zbyt mało palców - raz, dwa, trzy, cztery, raz, dwa, trzy, cztery, zgadza się - do zliczenia wszystkich pozdrowień, które w moją stronę posłano. Tak jakbym mogła pomóc naziemnym stworzeniom przenieść ich życzenia na koniec świata, gdzieś, gdzie nie mogły się na swoich krótkich łapach dostać. Hej, hej, miałam ochotę za każdym razem wołać, też cię widzę, głupolu, ale odwróć się za siebie, szarżuje bawół! Ouć!
Młodzieńcy wyglądali jednak na rezolutnych, po raz kolejny nie wykorzystałam więc swojego doskonałego dowcipu. Nie tłukli się, nie znęcali nad nikim... Wzorowi chłopcy, mama musi być z nich dumna. Niech mi tylko powiedzą, gdzie są Fąkcie-Fąkcie.
- Zafir
- Posty: 58
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 sty 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
- Cześć Malachir! - przywitał się z bratem szeroko uśmiechnięty. - Wiesz kto to jest? - zapytał wciąż zdziwiony i zachwycony obecnością skrzydlatego. Może razem z nim porozmawiają z wędrownym ptakiem. Kto wie, jeśli sęp jest dosyć silny to zabierze ich na długi lot przez sawanne. To byłby wyczyn i ciekawe zajęcie.
Inaczej niż się spodziewał, ptak nie zszedł na ziemię. Krążył gdzieś w powietrzu. Może go z kimś pomylił, bo pytał o jakąś 'Fąkcie'. Nie wiedział kim albo czym to jest. A może się zgubił i szukał swoich rodziców czy przyjaciół. Mógłby mu pomóc,jeśli było to możliwe.
Po chwili trochę się do nich zniżył, a Zafir ponowił wołania.
- Na ziemi! Zejdź na ziemię, wtedy porozmawiamy. - uważnie podążał wzrokiem za ptakiem.
Inaczej niż się spodziewał, ptak nie zszedł na ziemię. Krążył gdzieś w powietrzu. Może go z kimś pomylił, bo pytał o jakąś 'Fąkcie'. Nie wiedział kim albo czym to jest. A może się zgubił i szukał swoich rodziców czy przyjaciół. Mógłby mu pomóc,jeśli było to możliwe.
Po chwili trochę się do nich zniżył, a Zafir ponowił wołania.
- Na ziemi! Zejdź na ziemię, wtedy porozmawiamy. - uważnie podążał wzrokiem za ptakiem.
Zafir jako młody dorosły. Na etapie nastolatka jego grzywa jest trochę mniejsza, jej kolor jednak ten sam.
-
- Posty: 6
- Gatunek: Sęp afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 lip 2010
- Waleczność: 15
- Zręczność: 30
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Mały, mały, a już stawia warunki... Rezolutny? Zdecydowanie! Ale przyznam, że puknęłabym takiemu ważniusiowi grzechotką mandryla w ten mały, a już twardy łebek. Ciekawe, czy ktokolwiek to kiedyś zrobił? Swoją drogą dorosłych lwów jak łąki długie i szerokie - żadnych... Ach, no przecież! Jak mogłam przez tyle lat się nad tą kwestią biedzić... To stąd się biorą te parszywe charaktery, rozkwitające, jak już wyrośnie młodzieńcom pełna grzywa! Ot hasa to sobie bez nadzoru, wszystko mu się podstawia pod nosek, to tutaj życzy sobie sępa, żeby mu u nóg padł, zleciał z nieba, czy zna ktoś lepszy przepis na plajtę charakteru? O, najwyższy!
- Miej litość, nie mogę! - jęknęłam w... przyznam, przerysowanym... męczeńskim tonie. - Niosę ten - zagrzechotałam kijami - ciężki ładunek już szmat czasu, wzbicie się z ziemi to wielki wysiłek... Ale do celu mam niedaleko, możecie pójść tam za mną, jeśli nie macie nic lepszego do roboty. - Kręciłam nad nimi wolty. - Małpa, której niosę jej grzechotki, zawsze częstuje mnie łakociami.
- Miej litość, nie mogę! - jęknęłam w... przyznam, przerysowanym... męczeńskim tonie. - Niosę ten - zagrzechotałam kijami - ciężki ładunek już szmat czasu, wzbicie się z ziemi to wielki wysiłek... Ale do celu mam niedaleko, możecie pójść tam za mną, jeśli nie macie nic lepszego do roboty. - Kręciłam nad nimi wolty. - Małpa, której niosę jej grzechotki, zawsze częstuje mnie łakociami.
- Malahir
- Posłaniec
- Posty: 320
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 sty 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 55
- Zręczność: 50
- Percepcja: 45
- Kontakt:
- Jakiś ptak, tyle wiem - odpowiedział na pytanie brata, wciąż zadzierając łeb, by przyjrzeć się sępowi. Dla niego większość ptaków wyglądała podobnie. Jakby nie patrzeć samiec nie miał jeszcze zbyt dużego kontaktu ze zwierzętami innymi, niż lwy, no, może poza jakimiś niedużymi ofiarami jego pierwszych polowań. Oraz oczywiście lampartami, lecz... Szczerze mówiąc nie bardzo nawet był świadomy tego, że z jednym z nich przebywał na co dzień. Był tak bardzo przyzwyczajony do traktowania Tunu jak swojej siostry, iż traktował ją, jak lwicę. Nieco mniejszą, cętkowaną i pachnącą jakoś tak inaczej, lecz lwicę.
W chwilę później z dzioba sępa popłynęły słowa, z których szczerze mówiąc niewiele rozumiał. Zmarszczył czoło, przyglądając się mu, zaskoczony. Dopiero wzmianka o jakiejś małpie i grzechotkach miała dla niego jakiś sens.
- Skoro ciężko ci się z tym lata, to możesz część tego pakunku dać mi, to ci poniosę - zaoferował, posyłając ptakowi lekki uśmiech, chociaż nie był pewien, czy ten mógł to dojrzeć z takiej wysokości. W końcu zawsze ich uczono, by pomagać tym, którzy tej pomocy potrzebują, prawda?
- I... Co to właściwie są te Fąkcie? - wypalił po chwili, znów marszcząc brwi. Zerknął na Zafira, być może po to, by się upewnić, czy właśnie nie pyta o coś całkowicie oczywistego, co dosłownie każdy powinien wiedzieć. Następnie znów zerknął na sępicę.
W chwilę później z dzioba sępa popłynęły słowa, z których szczerze mówiąc niewiele rozumiał. Zmarszczył czoło, przyglądając się mu, zaskoczony. Dopiero wzmianka o jakiejś małpie i grzechotkach miała dla niego jakiś sens.
- Skoro ciężko ci się z tym lata, to możesz część tego pakunku dać mi, to ci poniosę - zaoferował, posyłając ptakowi lekki uśmiech, chociaż nie był pewien, czy ten mógł to dojrzeć z takiej wysokości. W końcu zawsze ich uczono, by pomagać tym, którzy tej pomocy potrzebują, prawda?
- I... Co to właściwie są te Fąkcie? - wypalił po chwili, znów marszcząc brwi. Zerknął na Zafira, być może po to, by się upewnić, czy właśnie nie pyta o coś całkowicie oczywistego, co dosłownie każdy powinien wiedzieć. Następnie znów zerknął na sępicę.
-
- Posty: 6
- Gatunek: Sęp afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 13 lip 2010
- Waleczność: 15
- Zręczność: 30
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Już otwierałam dziób, żeby odpowiedzieć młodzikowi, kiedy dostrzegłam w oddali sępie towarzystwo. Lwi malcy wydali się tam na dole jeszcze mniejsi, zupełnie nieważni. Oby im się dobrze żyło. Zamiast pożegnania zdecydowałam się na podarunek: rozcięłam ostrym szponem trzcinkę wiążącą grzechotki z kijem, tak że te poleciały w dół. Mogły się roztrzaskać lub tylko potłuc, w każdym razie lwie pazury powinny sobie poradzić z tykwą pełną słodkich suszonych owoców mandryla. Smacznego.
Machnęłam mocniej skrzydłami i odleciałam. Małpiszonowi powiem, że grzechotki same się odwiązały.
zt
Machnęłam mocniej skrzydłami i odleciałam. Małpiszonowi powiem, że grzechotki same się odwiązały.
zt
- Malahir
- Posłaniec
- Posty: 320
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 sty 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 55
- Zręczność: 50
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Obserwował ptaka, oczekując jakiejś odpowiedzi, lecz się nie doczekał. Sęp po chwili wykonał gwałtowny zwrot, upuszczając przy tym swój ładunek. Malahir cofnął się odruchowo, gdy to wszystko zwaliło się na ziemię z hałasem, jednak zamiast tego skupił się na oddalającej się ptasiej sylwetce.
- Hej, zaczekaj! - krzyknął za samicą. Wystraszyli ją czy jak? A już miał nadzieję, że może czegoś się od ptaka dowie!
W sumie... Jeszcze nie wszystko stracone. Póki widział sępa, mógł za nim podążać.
Rzucił krótkie spojrzenie bratu, po czym, niewiele myśląc zerwał się do biegu w ślad za ptaszyskiem. No cóż, być może nie była to zbyt rozsądna decyzja, lecz czego można się spodziewać po niedojrzałym jeszcze podrostku?
//zt.
- Hej, zaczekaj! - krzyknął za samicą. Wystraszyli ją czy jak? A już miał nadzieję, że może czegoś się od ptaka dowie!
W sumie... Jeszcze nie wszystko stracone. Póki widział sępa, mógł za nim podążać.
Rzucił krótkie spojrzenie bratu, po czym, niewiele myśląc zerwał się do biegu w ślad za ptaszyskiem. No cóż, być może nie była to zbyt rozsądna decyzja, lecz czego można się spodziewać po niedojrzałym jeszcze podrostku?
//zt.
- Zafir
- Posty: 58
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 sty 2019
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 50
- Zręczność: 50
- Percepcja: 50
- Kontakt:
Miał nadzieje dowiedzieć się czegoś o ptaku, jednak ta jakby nie zwracała na nich uwagi i odleciała bez słowa. Rzuciła im jakieś owoce, ale Zafir w ogóle ich nie chciał. Wolał posilić się czymś pożywniejszy, mięsem, owoce to on sobie jadł kiedy był mały. Teraz marzył o zostaniu wielkim myśliwym i chciał zjadać to co dorośli - a oni jedzą mięso. I to z nie byle jakich zwierząt, bo z takich większych.
Także brat rzucił mu spojrzenie, a on wiedział, żeby podążać za nim. Razem jest lepiej. Razem zawsze mogą zrobić coś ciekawszego. Tylko dokąd się udadzą. Nie mają szans w ściganiu tego ptaszyska? Oby nie zaszli za daleko, poza Lwią Ziemię.
Poszedł w ślad za bratem.
//zt
Także brat rzucił mu spojrzenie, a on wiedział, żeby podążać za nim. Razem jest lepiej. Razem zawsze mogą zrobić coś ciekawszego. Tylko dokąd się udadzą. Nie mają szans w ściganiu tego ptaszyska? Oby nie zaszli za daleko, poza Lwią Ziemię.
Poszedł w ślad za bratem.
//zt
Zafir jako młody dorosły. Na etapie nastolatka jego grzywa jest trochę mniejsza, jej kolor jednak ten sam.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości