Podnóże

[Nabo]

-Jesteś zdrowa jak król Mufasa na chwilę przed startowaniem przez stado antylop- odparł uśmiechając się przy tym szeroko.
-Cóż, to nie jest takie proste, często lekarz nie jest w stanie pomóc sam sobie i potrzebuje czyjejś pomocy. Na szczęście twoja mama była w pobliżu i dzięki niej jest już wszystko dobrze- powiedział, dziwiąc się skąd u niego nagle tyle sympatii do dzieci.
-Tylko, jeżeli zbyt długo z nim przebywasz- odparł, posyłając złowrogie spojrzenie lampartowi.
-Nikt nie rodzi się lepszy ani gorszy. Dumni z pochodzenia są zazwyczaj najwięksi nieudacznicy, którzy nie osiągnęli w swoim życiu nic ważnego i jest to dla nich ostatnią deską ratunku. W końcu nikt nie ma wpływu na to kim się urodził a bycie dumnym z przypadku zakrawa już o skrajną głupotę- wyjaśnił w sposób jakby właśnie prowadził wykład z dziedziny wykorzystania maruli.
-Oczywiście, jesteśmy lepsi od takich Złoziemców, ale to, dlatego, że sami wybrali swój styl życia i zachowują się jak bezmyślni dzikusi, tak samo jak ten pan postanowił, że będzie idiotą z wyboru- powiedział jednocześnie wskazując łbem na czarnego.

[Tunu]

Ja też pomogłam!-Powiedziała i wypięła dumnie klatkę piersiową. Po następnych słowach, że ,,jeżeli zbyt długo z nim przebywasz'' odsunęła się o dwa kroczki od czarnego. Potem co mówił Nabo średnio rozumiała cokolwiek, ale i tak przytakiwała.
-Bo my jesteśmy najlepsi!-Powiedziała i się ucieszyła. Zaczęła w koło skakać.
-Idiotą? Co to znaczy?-Zapytała i przekrzywiła głowę na bok.
To też jakaś choroba? Skoro pan Nabo jest lekarzem, to pewnie zna się na chorobach i o takiej właśnie mówi. Albo nie... to jakiś tytuł! Króla lub kogoś innego ważnego!
Na przykład Pan Tib jest ważny, więc pan Tib jest idiotą? Chyba to tak działa. Usiadła i patrzyła na Czarnego z pewnej odległości.

[Nabo]

-W sumie to chyba tak, w końcu jako jedyni w tej krainie mamy jakieś sensowne prawo. Więc tak, jesteśmy najlepsi!- powiedział pełnym entuzjazmu głosem.
-Widzę, że masz spore braki w edukacji, zwłaszcza jeżeli chodzi o wulgaryzmy, ale spokojnie, przy mnie wszystko nadrobisz- rzekł, prężąc się przy tym dumnie.
-Idiota jest to ktoś głupi, kto wygaduje niemądre rzeczy i uważa je za prawdę objawioną, jak na przykład nasz czarny towarzysz- spojrzenie spaślaka po raz kolejny zatrzymało się na Noirze.
-A jeżeli chodzi o inne przykłady... żeby daleko nie szukać to na przykład taki Tib też jest idiotą, zresztą jak praktycznie każdy wojownik. No może poza Jasirem, w jego przypadku kilka ostatnich szarych komórek może się jeszcze rozpaczliwie bronić-

[Noir]

Słuchając pierdolenia tego grubasa, bo inaczej nie dało się tego określić. Noir zaczynał żałować, że zmarnował swój cenny czas na pojawienie się tutaj. Jego mina nic nie wyrażała za to jego oczy płonęły rządzą mordu. Zbyt wiele było tutaj jednak lwów na wywoływanie zamętu i tylko to ratowało Nabu przed atakiem agresji.
- Lampart to gatunek. Twoja edukacja leży na niskim poziomie, w tym wieku powinnaś wiedzieć kim jesteś i znać inne kotowate. Na świecie nie istnieją tylko lwy. - Zwracał się teraz bezpośrednio do Tunu. - Spójrz na swoje ciało, cętki, smukła sylwetka, łapy przystosowane do wspinaczek po drzewie, duże predyspozycje do bycia znakomitym łowcą. A nie jak lwice, które są na tyle nieudolne, że muszą łapać zdobycz parami a potem jeszcze dzielić się z samcami, które tylko leżą i pachną. -Tu spojrzał na spasionego Nabo. Idealny przykład nieróbstwa.
- Zmarnowałem już wystarczająco dużo czasu tutaj. Jak dla mnie możecie zginąć będąc nieprzygotowanymi do walki z zagrażającym wam przeciwnikiem. - Odwrócił się z zamiarem odejścia.

[Nabo]

-W takim razie żegnaj słodki książę- rzucił złośliwie po czy pomachal czarnemu na dowidzenia.
-Lepiej na niego uważaj, pewnie to jakiś pedofil- rzekł pochylając się nad Tunu.
-To znaczy, że chce ci zrobić krzywdę a jeżeli interesuje Cię to co mówił to zawsze ja mogę ci trochę opowiedzieć o lampartartach i co więcej odemnie nie zarazisz się idiotyzmem-dodał szczerzac się przy tym szeroko. Nabo nie przepadal za dziećmi ale chciał utrzeć nosa temu gburowi. No i miał wakat na stanowisku ucznia.

[Rea]

Po jakimś czasie znaleźli się tutaj, u podnóża Lwiej Skały. Rea, Silver i Hamza. Uderzająca ilość zgromadzonych tu lwów była dla niej czymś niespodziewanym. To przypadek, czy jakaś uroczystość się szykowała? Trzeba przyznać, że ostatnimi czasy naprawdę nie interesowała się stadnymi sprawami i nie rozmawiała z żadnym Lwioziemcem. Jeśli jednak coś miało się tu zadziać, dobrze dla nich - Tiba na pewno tu nie zabraknie.
- Lwia skała, to tutaj. - oznajmiła, głównie ku informacji Silvera, bo Hamza mógł kojarzyć to miejsce. Było w końcu dość charakterystyczne. Rea rozejrzała się wokół, wyłapując wśród znajomych pysków chyba najznajomszy z nich.
- Cześć, Raisa. Widziałaś może Tiba? - zapytała, dopiero po chwili dostrzegając lwiątka, które plątały się przy jej boku. - Czekaj, co, to twoje? - rzuciła mimochodem, niezupełnie celowo. Ale tak, lekko ją to zaskoczyło. Fakt, że Raisa nieco... przytyła ostatnimi czasy, ale nie pomyślałaby, że jest ciężarna. Może przez jej młody wiek, nie przeszło Rei przez myśl, że mogłaby oczekiwać potomstwa.

[Silver Hunter]

Doszli do podnóża olbrzymiej skały, która wznosiła się dumnie nad sawanną. To tu właśnie zgromadziła się większość przedstawicieli stada Lwiej Ziemi. Gepard rozglądał się wokoło zafascynowany.
- Witajcie. Nazywam się Silver Hunter. Przybywam z dalekiej krainy w poszukiwaniu stada do którego mógłbym się przyłączyć - oznajmił na wstępie, starając się by ton jego głosu brzmiał jak najbardziej swobodnie i przyjaźnie, choć był nieco spięty, ponieważ nagle znalazł się w centrum uwagi i zaczął zastanawiać się nad tym, czy zaakceptują jego odmienność. W końcu nie wyglądał tak, jak większość lwów - był od nich mniejszy, drobniejszy i smuklejszy, a do tego nie posiadał grzywy, a jego sierść była upstrzona czarnymi plamami, ale czuł się jednym z nich, dlatego pragnął zostać członkiem ich społeczności, reprezentowanej przez to stado.

[Tunu]

Już miała biec za Czarnym gdy usłyszała pana Nabo.
-Czyli nie dość, że będę wiedziała o lampartach to nie będę idiotą?-Zapytała. Wtedy nagle zobaczyła Szarego Lwa w paski. Podbiegła do niego skacząc ciągle.
-Oooo! Pan też jest Lampartem?-Zapytała. Nie wyglądał jak lew, więc pewnie lampart. A wszystkie lamparty zarażają idiotyzmem? Trzeba się spytać pana Nabo.
-Ale ma pan fajne paski!-Powiedziała i patrzyła z zachwyceniem.
Ale jest chudszy od pana Noira. Może dawno nie jadł? Pan Tib da mu pewnie jedzenie. Chyba, że on nie potrafi polować? Biedaczek. Tunu go nauczy!

[Raisa]

Spoglądała się czy widzi tu znajome twarze, aż do momentu zauważyła Rea która zdążyła zagadnąć następczynię tronu.
- Witaj Rea. Hmm Tib... wiem że ma tutaj przyjść na podnóże - rzekła spokojnym tonem głosu. Poczuła jak syn Tauro się do niej przytula. Dotknęła łapą po łebku.
- Tak to moje dzieci, ogółem nie mogę znależć mojej córki Sariny pewnie jest z ojcem - odparła spokojnym tonem głosu.

[Hamza]

Trzymał się bardziej z tyłu wostatnich metrach ich podróży do tego miejsca. Tłok niespecjalnie przypadł mu do gustu, albo może raczej różnorodność tego tłumu.
Jakieś lwiątko, samica, grubas którego brał z początku za Tiba, ale kolor grzywy nie pasował do opisu papcia, no i czarny lampart którego wziął za samice numer dwa, ale szybko dotarło do niego że to też nietrafiona ocena.
Uśmiechnął się do nich nieco oszczędnie tym razem
- Cześć. Hamza jestem. - I przywitanie było krótkie, nie ze względu na jego onieśmielenie, czy inny rodzaj przytłoczenia, o nie. To było dość taktyczne zagranie. Rzucił następnie spojrzenia na nadpobudliwą Tunu.
- Myślę że on raczej jest gepardem, chociaż byłby pierwszym okazem w paski jakiego widziałem.