x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Podnóże
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
- Ventruma
- Strażniczka
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Re: Podnóże
Oglądała w spokoju gdy znikąd przyleciał kruk. Wyglądał jakby czegoś szukał. Podeszła, więc w stronę w którą poleciał.
Usłyszała coś o prywatnej wiadomości, więc przysunęła się bliżej, ale ciągle patrząc na skałę tak, by nikt nie zauważył, że zmieniła swoje miejsce z konkretnego powodu. Przekręciła ucho w stronę kruka i nasłuchiwała chcąc dowiedzieć się o co chodzi. Nie często widuję się kruki z wiadomością. Może to coś ważnego?
Nie wie kim jest ta lwica, Rea i wie, że nie powinna, ale z drugiej strony.... Zawsze była ciekawa o wszystko na około. Jeśli to nie będzie nic ważnego to i tak nie zaszkodzi się dowiedzieć.
Usłyszała coś o prywatnej wiadomości, więc przysunęła się bliżej, ale ciągle patrząc na skałę tak, by nikt nie zauważył, że zmieniła swoje miejsce z konkretnego powodu. Przekręciła ucho w stronę kruka i nasłuchiwała chcąc dowiedzieć się o co chodzi. Nie często widuję się kruki z wiadomością. Może to coś ważnego?
Nie wie kim jest ta lwica, Rea i wie, że nie powinna, ale z drugiej strony.... Zawsze była ciekawa o wszystko na około. Jeśli to nie będzie nic ważnego to i tak nie zaszkodzi się dowiedzieć.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Po przemowie, którą zaserwowała Nilimie znów poczuła, że wrzuciłaby coś na ząb. Dobrze że Tiba nie było tutaj na dole i nie usłyszał, że się z nim zgadza, bo nie otrząsnęłaby się po takiej porażce. Chyba jeszcze nie było z nią wszystko w porządku po ostatnich problemach z głową. Co by tu przekąsić... Uwagę lwicy przykuł ptak krążący nad zebranymi. Oblizała się na myśl o chrupiących kosteczkach i mięciutkim wnętrzu. Co prawda pióra trochę wchodzą w zęby, ale to jedyna przeszkoda. Skupiła wzrok na ptaku, licząc że wreszcie gdzieś wyląduje i zaczęła skradać się w jego stronę.
- Cśśś...- syknęła do Ven, która zawsze kręciła się tam gdzie nie potrzeba. Na nisko ugiętych łapach podążała za krukiem, który wylądował obok Rei. Swoją drogą i tak miała ochotę porozmawiać z nią o Narie, a pogawędka przy przekąsce zawsze jest o wiele przyjemniejsza. Spojrzała w oczy białej i jej także gestem wskazała, by zachowywała się cicho. Ptaszysko na pewno jej nie ucieknie. Głodna samica to zła samica, a jeśli chodzi o wredne szamanki ta zasada sprawdza się szczególnie. Datura zamiotła ziemię ogonem, cichutko postąpiła krok naprzód i znienacka skoczyła na kruka z wyciągniętymi łapami, zamierzając złapać go w swoje szpony.
- Cśśś...- syknęła do Ven, która zawsze kręciła się tam gdzie nie potrzeba. Na nisko ugiętych łapach podążała za krukiem, który wylądował obok Rei. Swoją drogą i tak miała ochotę porozmawiać z nią o Narie, a pogawędka przy przekąsce zawsze jest o wiele przyjemniejsza. Spojrzała w oczy białej i jej także gestem wskazała, by zachowywała się cicho. Ptaszysko na pewno jej nie ucieknie. Głodna samica to zła samica, a jeśli chodzi o wredne szamanki ta zasada sprawdza się szczególnie. Datura zamiotła ziemię ogonem, cichutko postąpiła krok naprzód i znienacka skoczyła na kruka z wyciągniętymi łapami, zamierzając złapać go w swoje szpony.
- Rea
- Posty: 215
- Gatunek: lwica
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 kwie 2015
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 42
- Zręczność: 50
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Koronacja, przemówionka, prezentacja dzieciaków, kolejne przemówienia... cała ta impreza trwała dłużej, niż Rea mogła się spodziewać. A może zwyczajnie odnosiła takie wrażenie z powodu myśli, które tłoczyły się w jej głowie? Jak miałaby skupić się na tym wszystkim, kiedy nie tak dawno to Narie stała na miejscu Raisy? Rea czuła jakiś wewnętrzny niepokój, a bezczynne siedzenie sprawiało tylko, że tym mocniej się na nim skupiała. Nagle jednak coś oderwało jej spojrzenie od Lwiej Skały. Zupełnie bezwiednie przeniosła je na krążące w powietrzu czarne ptaszysko, choć nie spodziewała się zupełnie, że w pewnym momencie wyląduje tuż naprzeciw niej. Mało tego, nie spodziewała się też usłyszeć z jego dzioba... własnego imienia. Lwica chwilę przyglądała się krukowi ze zdumieniem, jakby poważnie rozważała, czy nie zaczyna już mieć jakichś omamów słuchowych.
- To ja. - odezwała się wreszcie, i chciała powiedzieć coś więcej, jednak w tym momencie dostrzegła czającą się Daturę. Tylko tego jej brakowało, żeby zeżarto jej wiadomość!
- Leć! No już! - zdołała jedynie ostrzec kruka, bo na tym etapie powstrzymywanie lwicy mogłoby nic nie wskórać. Jeśli kruk w porę poderwał się do lotu, Rea zerknęła na Daturę.
- Znikam na moment. - oznajmiła, nie czekając na żadną reakcję. Spojrzała znacząco na czarnego ptaka i oddaliła się od całego zebrania, mając nadzieję, że ten podąży za nią.
/ zt
- To ja. - odezwała się wreszcie, i chciała powiedzieć coś więcej, jednak w tym momencie dostrzegła czającą się Daturę. Tylko tego jej brakowało, żeby zeżarto jej wiadomość!
- Leć! No już! - zdołała jedynie ostrzec kruka, bo na tym etapie powstrzymywanie lwicy mogłoby nic nie wskórać. Jeśli kruk w porę poderwał się do lotu, Rea zerknęła na Daturę.
- Znikam na moment. - oznajmiła, nie czekając na żadną reakcję. Spojrzała znacząco na czarnego ptaka i oddaliła się od całego zebrania, mając nadzieję, że ten podąży za nią.
/ zt
- Malahir
- Posłaniec
- Posty: 320
- Gatunek: Lew afrykański
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 sty 2019
- Specjalizacja:
- Waleczność: 55
- Zręczność: 50
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Słowa brata lekko podniosły go na duchu. Dlatego też posłał mu lekki uśmieszek i kiedy znaleźli się pod Lwią Skałą nie dręczyło go już tak wielkie poczucie winy. Choć wciąż nie do końca pogodził się z tym, ile złego przyniósł jego jeden głupi pomysł. Przynajmniej tyle dobrego, iż kolejny najwyraźniej pomógł im ocalić skóry.
Z obranego miejsca obserwował otoczenie, wodząc wzrokiem dookoła. Obojętnie wysłuchał przysięgi Tiba i przyjrzał się z zainteresowaniem prezentowanym przez wuja książętom, które tak właściwie widział pierwszy raz w życiu. Mimowolnie wrócił myślami do pierwszej ważnej uroczystości, jakiej był świadkiem jeszcze jako dzieciak, zjednoczenia Lwiej Ziemi. Niewiele pamiętał z samej ceremonii, lecz w końcu czy można się dziwić? Był lwiątkiem, znalazł więc wiele różnych ciekawszych obiektów zainteresowania, niż nudne przemowy. Pamiętał, jak bardzo pragnął wspiąć się na szczyt Lwiej Skały, swoje próby przyłączenia się do wspólnego ryku, zabawy u stóp wielu członków stada... Wiedział też, że to wówczas zaginęła Jasmin i właściwie ten fakt wydawał mu się najistotniejszy. Przypomniało mu się jednak, jak spoglądał na poprzednią księżniczkę stojącą na skale. Teraz jej miejsce zajęła kolejna lwica. Malahirowi ciężko było pojąć decyzję Narie o opuszczeniu stada bez żadnego słowa. Nie mógł wiedzieć o jej rozterkach, zresztą był w takim wieku, że jeszcze średnio interesował się polityką i wielu jej aspektów nie rozumiał.
Dostrzegł Tunu, która towarzyszyła ich wujowi na szczycie Lwiej Skały, co nie było zbyt dużym zaskoczeniem. Nie był pewien, czy cętkowana zauważyła braci, lecz na wszelki wypadek skinął jej łbem kiedy wydawało mu się, że zerknęła w ich stronę. Niedługo później odnalazł w tłumie sylwetki rodziców, lecz nie ruszył się z miejsca, by ich powitać. Wydawało mu się, że dostrzegł, jak matka spogląda w ich stronę, co przypomniało mu o nieprzyjemnej rozmowie, która na pewno ich czekała. Zmarszczył czoło i szturchnął Zafira, nachylając się nieco do niego.
- Ej. Co im powiemy? - spytał brata przyciszonym tonem. Mogli powiedzieć prawdę i zapewne im się oberwie za zapuszczenie się poza stadne tereny bez słowa. Mogli też coś zmyślić i być może obeszłoby się bez większych przykrości. Z drugiej jednak strony zawsze ich uczono, by zawsze mówić prawdę, zresztą, może i dorośli uznają informację o tym, że tamte tereny do kogoś należą za przydatną. Raczej nie było to pustkowie, na którym niegdyś żyli złoziemcy. Sam nie mógł zdecydować, zresztą wolał uzgodnić to z bratem, na wszelki wypadek gdyby ten miał jakieś na ten temat zdanie.
Z obranego miejsca obserwował otoczenie, wodząc wzrokiem dookoła. Obojętnie wysłuchał przysięgi Tiba i przyjrzał się z zainteresowaniem prezentowanym przez wuja książętom, które tak właściwie widział pierwszy raz w życiu. Mimowolnie wrócił myślami do pierwszej ważnej uroczystości, jakiej był świadkiem jeszcze jako dzieciak, zjednoczenia Lwiej Ziemi. Niewiele pamiętał z samej ceremonii, lecz w końcu czy można się dziwić? Był lwiątkiem, znalazł więc wiele różnych ciekawszych obiektów zainteresowania, niż nudne przemowy. Pamiętał, jak bardzo pragnął wspiąć się na szczyt Lwiej Skały, swoje próby przyłączenia się do wspólnego ryku, zabawy u stóp wielu członków stada... Wiedział też, że to wówczas zaginęła Jasmin i właściwie ten fakt wydawał mu się najistotniejszy. Przypomniało mu się jednak, jak spoglądał na poprzednią księżniczkę stojącą na skale. Teraz jej miejsce zajęła kolejna lwica. Malahirowi ciężko było pojąć decyzję Narie o opuszczeniu stada bez żadnego słowa. Nie mógł wiedzieć o jej rozterkach, zresztą był w takim wieku, że jeszcze średnio interesował się polityką i wielu jej aspektów nie rozumiał.
Dostrzegł Tunu, która towarzyszyła ich wujowi na szczycie Lwiej Skały, co nie było zbyt dużym zaskoczeniem. Nie był pewien, czy cętkowana zauważyła braci, lecz na wszelki wypadek skinął jej łbem kiedy wydawało mu się, że zerknęła w ich stronę. Niedługo później odnalazł w tłumie sylwetki rodziców, lecz nie ruszył się z miejsca, by ich powitać. Wydawało mu się, że dostrzegł, jak matka spogląda w ich stronę, co przypomniało mu o nieprzyjemnej rozmowie, która na pewno ich czekała. Zmarszczył czoło i szturchnął Zafira, nachylając się nieco do niego.
- Ej. Co im powiemy? - spytał brata przyciszonym tonem. Mogli powiedzieć prawdę i zapewne im się oberwie za zapuszczenie się poza stadne tereny bez słowa. Mogli też coś zmyślić i być może obeszłoby się bez większych przykrości. Z drugiej jednak strony zawsze ich uczono, by zawsze mówić prawdę, zresztą, może i dorośli uznają informację o tym, że tamte tereny do kogoś należą za przydatną. Raczej nie było to pustkowie, na którym niegdyś żyli złoziemcy. Sam nie mógł zdecydować, zresztą wolał uzgodnić to z bratem, na wszelki wypadek gdyby ten miał jakieś na ten temat zdanie.
- Ventruma
- Strażniczka
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Ven siedziała podsłuchując w spokoju (ciekawie to brzmi) gdy nagle zobaczyła Daturę czającą się na ptaka. To nie był dobry znak. Wszystko by nie wyszło. Spojrzała na Daturę i wybiegła przed nią chcąc ją zatrzymać.
Gdy zauważyła, że Rea już poszła skierowała się do Datury.
-Ten Kruk ma jakąś wiadomość dla Rei.-Powiedziała. Może Datura znienawidzi ją bardziej niż wcześniej, ale wolała, żeby ważna wiadomość nie skończyła w jej żołądku. Ustała przed Daturą zastawiając jej drogę do kruka.
Gdy zauważyła, że Rea już poszła skierowała się do Datury.
-Ten Kruk ma jakąś wiadomość dla Rei.-Powiedziała. Może Datura znienawidzi ją bardziej niż wcześniej, ale wolała, żeby ważna wiadomość nie skończyła w jej żołądku. Ustała przed Daturą zastawiając jej drogę do kruka.
Ostatnio zmieniony 08 wrz 2019, 13:03 przez Ventruma, łącznie zmieniany 1 raz.
- Athastan
- Posty: 556
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 25 cze 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 0
- Waleczność: 32
- Zręczność: 50
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Gdy Tib złożył już przysięgę, nałożył na niego z namaszczeniem Medalion Kanclerza, wypowiadając przy tym nieco nowszą niż w przypadku Raisy formułę:
- Ninakutangazia mtawala na aliyechaguliwa na Wananchi.
Neno lako liwe kweli na linda Ardhi ya Simba.
Tawala kwa nguvu ya mababu na sheria.
Potem, ostatni już tego dnia raz zwrócił się w kierunku wszystkich zebranych i zawołał:
- Niech żyje Kanclerz Królestwa Lwiej Ziemi! Przodkowie chrońcie Kanclerza! - potem wycofał się robiąc miejsce Tibowi i zszedł z widoku. Gdy już zniknął z przed oczu zebranych u dołu skały, westchnął i potarł czoło łapą. Zasadniczo lubił swoją robotę, nawet ten aspekt związany z oficjalnymi uroczystościami publicznymi, ale czasem nawet on miał już dość. Przynajmniej tyle dobrze, że, jeśli Przodkowie pozwolą, kolejna koronacja przypadnie już w udziale Tunu, a on będzie ze spokojem oglądał ją sobie z pomiędzy gwiazd. Gdy udało mu się już pozbierać myśli podszedł do niej i poczochrawszy ją po głowie powiedział:
- Świetna robota Tunu, jestem z ciebie dumny! Wspaniale się dzisiaj spisałać, szczególnie biorąc pod uwagę że to pierwszy raz. - uśmiechnął się przy tym ciepło. Nie dość, że nie sparaliżował jej strach przed publicznym wystąpieniem, tak jak się to się innym często zdarza, to jeszcze udało jej się wykonać wszystko dokładnie tak jak powinna. Jeśli we wszystkim innym będzie jej szło równie dobrze, to miała szansę zostania w przyszłości na prawdę dobrą szamanką. A on będzie mógł spać spokojnie, pewien że będzie go miał kto kiedyś zastąpić... Szkoda tylko że Sheila nie dotarła. Będzie musiał sprawdzić gdzie się zgubiła...
Dosiadał się do siostry i Jasira, ale nie udało mu się tam posiedzić zbyt długo, bo w oczy rzucił się mu kruk lądujący przed Raisą, a natępnie przed Reą... Cóż to znowu za ptaszysko?
W każdym razie, czym by nie było, chyba wywołało jakąś reakcję, bo Rea wstała i zaczęła się gdzieś zbierać co rusz spoglądając na ptaka. Definitywnie działo się tu coś dziwnego...
- Przepraszam na chwilę... - powiedział, mimo że dopiero przed chwilą siadł, po czym wstał i zszedł spokojnie na dół bocznym zejściem, a potem podążył za lwicą, trzymając się jednak w wystarczającej odległości by nie rzucać się w oczy. Może i nie powinien tak za nią iść... ale ona również nie powinna opuszczać całego zebrania. On przynajmniej już skończy swoją robotę... Poza tym wyglądało to co najmniej podejrzanie, a przecież ktoś musiał sprawdzać wszelkie dziwne rzeczy mające miejsce na terenie stada.
Przy okazji zauważył także że również i Ven, pewnie po prostu ze swojej wrodzonej ciekawości, postanowiła sprawdzić dokąd wybiera się Rea. Jednak choć nie wyglądało na to by obydwie lwice działały chwilowo razem, nie mógł wykluczyć także takiej opcji (tym bardziej że siedziały dosyć blisko) - dlatego też starał się nie pokazywać także i jej.
~Zt.
- Ninakutangazia mtawala na aliyechaguliwa na Wananchi.
Neno lako liwe kweli na linda Ardhi ya Simba.
Tawala kwa nguvu ya mababu na sheria.
Potem, ostatni już tego dnia raz zwrócił się w kierunku wszystkich zebranych i zawołał:
- Niech żyje Kanclerz Królestwa Lwiej Ziemi! Przodkowie chrońcie Kanclerza! - potem wycofał się robiąc miejsce Tibowi i zszedł z widoku. Gdy już zniknął z przed oczu zebranych u dołu skały, westchnął i potarł czoło łapą. Zasadniczo lubił swoją robotę, nawet ten aspekt związany z oficjalnymi uroczystościami publicznymi, ale czasem nawet on miał już dość. Przynajmniej tyle dobrze, że, jeśli Przodkowie pozwolą, kolejna koronacja przypadnie już w udziale Tunu, a on będzie ze spokojem oglądał ją sobie z pomiędzy gwiazd. Gdy udało mu się już pozbierać myśli podszedł do niej i poczochrawszy ją po głowie powiedział:
- Świetna robota Tunu, jestem z ciebie dumny! Wspaniale się dzisiaj spisałać, szczególnie biorąc pod uwagę że to pierwszy raz. - uśmiechnął się przy tym ciepło. Nie dość, że nie sparaliżował jej strach przed publicznym wystąpieniem, tak jak się to się innym często zdarza, to jeszcze udało jej się wykonać wszystko dokładnie tak jak powinna. Jeśli we wszystkim innym będzie jej szło równie dobrze, to miała szansę zostania w przyszłości na prawdę dobrą szamanką. A on będzie mógł spać spokojnie, pewien że będzie go miał kto kiedyś zastąpić... Szkoda tylko że Sheila nie dotarła. Będzie musiał sprawdzić gdzie się zgubiła...
Dosiadał się do siostry i Jasira, ale nie udało mu się tam posiedzić zbyt długo, bo w oczy rzucił się mu kruk lądujący przed Raisą, a natępnie przed Reą... Cóż to znowu za ptaszysko?
W każdym razie, czym by nie było, chyba wywołało jakąś reakcję, bo Rea wstała i zaczęła się gdzieś zbierać co rusz spoglądając na ptaka. Definitywnie działo się tu coś dziwnego...
- Przepraszam na chwilę... - powiedział, mimo że dopiero przed chwilą siadł, po czym wstał i zszedł spokojnie na dół bocznym zejściem, a potem podążył za lwicą, trzymając się jednak w wystarczającej odległości by nie rzucać się w oczy. Może i nie powinien tak za nią iść... ale ona również nie powinna opuszczać całego zebrania. On przynajmniej już skończy swoją robotę... Poza tym wyglądało to co najmniej podejrzanie, a przecież ktoś musiał sprawdzać wszelkie dziwne rzeczy mające miejsce na terenie stada.
Przy okazji zauważył także że również i Ven, pewnie po prostu ze swojej wrodzonej ciekawości, postanowiła sprawdzić dokąd wybiera się Rea. Jednak choć nie wyglądało na to by obydwie lwice działały chwilowo razem, nie mógł wykluczyć także takiej opcji (tym bardziej że siedziały dosyć blisko) - dlatego też starał się nie pokazywać także i jej.
~Zt.
Każdy rytuał niewłaściwe stosowany może zagrażać twojemu życiu lub zdrowiu.
Pierwszy Szaman przypomina - nigdy nie używaj cebuli w celach magicznych!
Cały Ath
Pierwszy Szaman przypomina - nigdy nie używaj cebuli w celach magicznych!
Cały Ath
- Tunu
- Posty: 290
- Gatunek: Lampart
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 lut 2019
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 90
- Waleczność: 45
- Zręczność: 45
- Percepcja: 51
- Kontakt:
Taak...szkoda, że Sheili nie było...-Powiedziała smutno. Rozejrzała się za nią, lecz jej nie widziała. Wtedy zobaczyła Daturę i zrobiło jej się smutno, więc szybko pobiegła w stronę taty i usiadła przy nim, opierając głowę o jego łapę.
Oby Datura jej nie zauważyła, bo jest straszna. Ale teraz chyba była zajęta. Tunu biło mocno serce, bo wbrew jak to wyglądało, była zestresowana koronacją i bała się, że coś pomyli, ale poszło dobrze.
Słuchała o czym mówią dorośli, ale się nie wsłuchiwała, więc też niczego nie zapamiętała. Bardziej interesowała ją jej łapka w barwniku, którą ubrudziła podając go Athastanowi.
Oby Datura jej nie zauważyła, bo jest straszna. Ale teraz chyba była zajęta. Tunu biło mocno serce, bo wbrew jak to wyglądało, była zestresowana koronacją i bała się, że coś pomyli, ale poszło dobrze.
Słuchała o czym mówią dorośli, ale się nie wsłuchiwała, więc też niczego nie zapamiętała. Bardziej interesowała ją jej łapka w barwniku, którą ubrudziła podając go Athastanowi.
- Jasir
- Posty: 436
- Gatunek: lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 01 lip 2015
- Waleczność: 42
- Zręczność: 73
- Percepcja: 40
- Kontakt:
Jeśli dobrze zrozumiał, zamartwienie Tunu wynikało ze złych relacji koleżeńskich z Sariną. Zauważył, jak ze złością kieruje na nią swój wzrok. Jasir również obrócił się w kierunku małej księżniczki. Nie wydawała się niemiła,, jak to określiła Tunu, ale w młodym wieku zachowania dziewczynek wobec siebie mogą być bardzo różne. Mała nie raz jeszcze spotka na swojej drodze niemiłych osobników. Chciał tylko, żeby jego córka była pewna siebie i nie przejmowała się innymi.
Córka niestety nie do końca go zrozumiała.
- Nie chodzi o to, kto jest ważniejszy. Każdy na swoją wartość musi zapracować. To jacy jesteśmy zależy od nas samych. Dla mnie jest to wielka odpowiedzialność. Ale zaczynałem od zera do bohatera, od banity do Radcy. Dlatego nie jest niemożliwym stać się kimś ważnym. - wytłumaczył Tunu. Jasir nie chciał w ten sposób wywyższać się i stawać na piedestały, ale wiedział, że trudno znaleźć rzeczy niemożliwe. Patrząc na córkę wyobrażał sobie, jak kiedyś zostanie może zdolną szamanką. Ciekawe jak tam reszta pociech.
- Gdzieś jest i podróżuje po Kranie, a ja niedługo ją znajdę... - zapewnił kojącym głosem. Nie miał żadnej pewności, ale z całego serca wierzył, że Jasmin jest gdzieś niedaleko, zagubiona, lecz jasirowa córka powinna sobie poradzić, a kiedy ją znajdzie, wrócą do domu.
Czarnogrzywy z powrotem stanął na równych łapach i próbował wsłuchać się w ciche zaklęcia Athastana. Nie wiedział, co szwagier próbował tym zrobić, ale wyglądało to bardzo dziwne, jak cała z resztą część symboliczna. Trzeba przyznać, że ceremonia była bardzo bogata, ale odbywało się to kosztem innych spraw, które wymagały omówienia na ogólnym stadnym forum. W tym samym czasie, między nimi latał jakiś kruk. Kiedyś widział dziwnego, niesympatycznego ptaka na Bagnie, ale ten kruk wydawał się równie dziwny. Przykuł nie tylko uwagę Jasira, choć jego zainteresowanie w końcu zniknęło. Z góry obserwował zachowanie reszty członków stada, z dali zauważył dwójkę lwów. Kiedy podchodzili bliżej wyraźnie widział, że to Malachir i Zafir, spóźnieni na ceremonię. Shani wspominała, że ich nieobecność bardzo ją zmartwiła.
- Zobacz, bracia wrócili. - powiedział do Sheili, po czym przeprosił towarzystwo, skinął głowę i zaraz za Athastanem oddalił się od miejsca koronacji. Jasir postanowił zejść na dół i pogadać z chłopcami. W zasadzie to powinien ich upomnieć, że nie przyszli na czas na wielką uroczystość, ale nie miał wobec nich bardzo surowych zamiarów, tyle tylko by mieli na uwadze informować gdzie się wybierają i nie wracać w porę. Miał nadzieję, że nie kręcili się na nieprzyjaznych terenach i unikali obcych, zwłaszcza trzymali się z dala od niebezpieczeństw.
- Mama martwiła się, że nie wracacie na uroczystość. Gdzie byliście i co robiliście? - zwrócił się do synów, w jego głosie nie dało się jednak wyczuć żadnej złości, lecz bardziej zaniepokojenie. Zauważył u nich siniaki i zadrapania. - Co to za rany? Skąd je macie? - zapytał potem, już z większą powagą i zaniepokojeniem.
Córka niestety nie do końca go zrozumiała.
- Nie chodzi o to, kto jest ważniejszy. Każdy na swoją wartość musi zapracować. To jacy jesteśmy zależy od nas samych. Dla mnie jest to wielka odpowiedzialność. Ale zaczynałem od zera do bohatera, od banity do Radcy. Dlatego nie jest niemożliwym stać się kimś ważnym. - wytłumaczył Tunu. Jasir nie chciał w ten sposób wywyższać się i stawać na piedestały, ale wiedział, że trudno znaleźć rzeczy niemożliwe. Patrząc na córkę wyobrażał sobie, jak kiedyś zostanie może zdolną szamanką. Ciekawe jak tam reszta pociech.
- Gdzieś jest i podróżuje po Kranie, a ja niedługo ją znajdę... - zapewnił kojącym głosem. Nie miał żadnej pewności, ale z całego serca wierzył, że Jasmin jest gdzieś niedaleko, zagubiona, lecz jasirowa córka powinna sobie poradzić, a kiedy ją znajdzie, wrócą do domu.
Czarnogrzywy z powrotem stanął na równych łapach i próbował wsłuchać się w ciche zaklęcia Athastana. Nie wiedział, co szwagier próbował tym zrobić, ale wyglądało to bardzo dziwne, jak cała z resztą część symboliczna. Trzeba przyznać, że ceremonia była bardzo bogata, ale odbywało się to kosztem innych spraw, które wymagały omówienia na ogólnym stadnym forum. W tym samym czasie, między nimi latał jakiś kruk. Kiedyś widział dziwnego, niesympatycznego ptaka na Bagnie, ale ten kruk wydawał się równie dziwny. Przykuł nie tylko uwagę Jasira, choć jego zainteresowanie w końcu zniknęło. Z góry obserwował zachowanie reszty członków stada, z dali zauważył dwójkę lwów. Kiedy podchodzili bliżej wyraźnie widział, że to Malachir i Zafir, spóźnieni na ceremonię. Shani wspominała, że ich nieobecność bardzo ją zmartwiła.
- Zobacz, bracia wrócili. - powiedział do Sheili, po czym przeprosił towarzystwo, skinął głowę i zaraz za Athastanem oddalił się od miejsca koronacji. Jasir postanowił zejść na dół i pogadać z chłopcami. W zasadzie to powinien ich upomnieć, że nie przyszli na czas na wielką uroczystość, ale nie miał wobec nich bardzo surowych zamiarów, tyle tylko by mieli na uwadze informować gdzie się wybierają i nie wracać w porę. Miał nadzieję, że nie kręcili się na nieprzyjaznych terenach i unikali obcych, zwłaszcza trzymali się z dala od niebezpieczeństw.
- Mama martwiła się, że nie wracacie na uroczystość. Gdzie byliście i co robiliście? - zwrócił się do synów, w jego głosie nie dało się jednak wyczuć żadnej złości, lecz bardziej zaniepokojenie. Zauważył u nich siniaki i zadrapania. - Co to za rany? Skąd je macie? - zapytał potem, już z większą powagą i zaniepokojeniem.
- Baqiea
- Posłaniec
- Posty: 133
- Gatunek: Krokuta cętkowana
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 12 lip 2016
- Specjalizacja:
- Waleczność: 20
- Zręczność: 45
- Percepcja: 60
- Kontakt:
Hiena powoli zaczęła zbliżać się w kierunku Tiba na tyle by nie rzucać się w oczy każdemu ale dać lwu do zrozumienia że pragnie z nim porozmawiać. Co prawda wolała by tego nie robić bo to dorosły samiec i nie wiadomo co takiemu odwali ale dla stada trzeba. No i czuła że musi jakoś zabezpieczyć stado przy tak wielkiej rotacji lwów. Cholera je wie czy wiedząc gdzie jest stado się nie podkradną, no ale na to zebry powinny być gotowe. Ciekawe jak zareaguje taki lew gdy zamiast od niego uciekać wiele par kopyt masą poleci na niego z zamiarem przerobienia go na ścieżkę. Dotąd ta technika mimo ryzyka przynosiła lepsze skutki długofalowe ale kto wie jak te lwy zareagują przy ich "rodzinnej" polityce. Mogą chcieć zemsty więc lepiej coby nie doszło do konfrontacji.
Ważne uwagi wyglądu:
Jej sierść pokrywają namalowane białą gliną pasy. Na wzór umaszczenia zebr
Dziennik
Jej sierść pokrywają namalowane białą gliną pasy. Na wzór umaszczenia zebr
► Pokaż Spoiler
- Thanatos
- Posty: 513
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 15 paź 2015
- Waleczność: 70
- Zręczność: 50
- Percepcja: 34
- Kontakt:
Przyszedł tu zniesmaczony. Z chęcią olałby to całe zjebane przedstawienie i nie przychodził, ale czekał na kanclerza.
Przysiadł bardzo, bardzo daleko od wszystkich, aby nikt na niego nie zwracał uwagi i najlepiej nie zauważył. Oglądał całą tą szopkę z zażenowaną miną.
Przysiadł bardzo, bardzo daleko od wszystkich, aby nikt na niego nie zwracał uwagi i najlepiej nie zauważył. Oglądał całą tą szopkę z zażenowaną miną.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość