x
Newsy
- 07.04.2024
- Nowa porcja questów czeka na śmiałków! -> Questy
- 06.04.2024
- Aktualizacja kwietniowa weszła w życie! Więcej szczegółów pod linkiem-> Aktualizacja kwietniowa
- 07.03.2024
- Wszystkie Panie zapraszamy do wzięcia udziału w Loterii z Okazji Dnia Kobiet! -> Loteria z okazji Dnia Kobiet
- 04.02.2024
- Postacią Miesiąca został Tauro
- 31.01.2024
- Dzienniki umiejętności zostały sprawdzone
Fabuła
- Aktualności fabularne
- > Świeża porcja nowości z Lwiej Krainy
- Przewrót na Lwiej Ziemi
- > Khalie przejęła władzę na Lwiej Ziemi po wypędzeniu dotychczasowych władców.
- Gniew Przodków
- > Po krainie przetoczyły się nieszczęścia i choroby. Mówi się, że to Przodkowie postanowili uprzykrzyć życie żyjącym, ale kto wie czy starzy szamani mają rację. Może po prostu przebywanie w niebezpiecznych terenach ma swoje konsekwencje.
- Epidemia w dżungli
- > Chodzą słuchy, że choroba w Dżungli przybiera na sile. Napotyka się tam wielu chorych, którzy wykazują agresję wobec nieznajomych.
- Szkarłatne Grzywy
- > Ragir odnowił dawne stado. Szkarłatni powrócili na zajmowane niegdyś ziemie.
Poszukiwania
Stada
Lwia Ziemia przywódcy: Khalie, Ushindi
Pazury Północy przywódca: Umahiri
Szkarłatne Grzywy przywódca: Ragir, Sigrun
Przestronna jaskinia
Regulamin forum
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
Teren stada jest strzeżony przez członków stada i stadne NPC. W związku z tym trudno dostać się na niego niepostrzeżenie i należy odczekać 24 h po wejściu żeby opuścić teren stada.
- Ventruma
- Strażniczka
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Re: Przestronna jaskinia
-Już idę.-Powiedziała i wstała, po czym bez pośpiechu wyszła z jaskini. Hmm.. Nabo powinien być niedaleko. To nie zajmie długo.
zt
zt
- Ventruma
- Strażniczka
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Tak jak szybko wyszła, tak szybko i weszła razem z Nabo. Myślała trochę o tym więźniu... ciekawe dlaczego tam jest. Z uśmiechem usiadła znów na swoim miejscu, obok Mjingi, Datury i Viseri.
Miała nadzieję, że kazała jej przyprowadzić Nabo, żeby jej pomógł, a nie żeby dla nich tańczył tak jak wcześniej mówiła.. chyba nie chciałaby tego widzieć.
Na samą myśl, aż by jej się zwróciło. Z nudów zaczęła skrobać pazurem podłoże. Ciekawe czy zdążyli dokończyć temat o narzeczonym Mjingi gdy jej nie było, ale w sumie dość szybko przyszła.
Miała nadzieję, że kazała jej przyprowadzić Nabo, żeby jej pomógł, a nie żeby dla nich tańczył tak jak wcześniej mówiła.. chyba nie chciałaby tego widzieć.
Na samą myśl, aż by jej się zwróciło. Z nudów zaczęła skrobać pazurem podłoże. Ciekawe czy zdążyli dokończyć temat o narzeczonym Mjingi gdy jej nie było, ale w sumie dość szybko przyszła.
- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
Tłuściocha nieco zaniepokoił fakt, że Ven prowadzi go ku jego jaskini. Czego niby Datura miałaby tam szukać? Wszystko wskazywał na to, że lada chwila się dowie. Kiedy Nabo zobaczył co zalęgło się w jego jaskini, stanął jak wryty. Przeciętny samiec pewnie by się cieszył, ze do jego legowiska wparowały aż cztery lwice na raz, ale od kiedy to rudogrzywy był normalny?
-Jeżeli pomieszałyście mi zioła...- rzucił pod nosem, po czym szybkim krokiem ruszył w kierunku swoich zapasów. Dopiero po dokładnym przeliczeniu wszystkiego, samiec poświęcił uwagę swoim gościom.
-Jak widzę w tej waszej gwardii nie nauczono was, że nie wypada od tak wbijać komuś do jaskini- rzekł do Datury. Chociaż gdyby któraś z nich zatruła się adenium mógłby być nawet śmiesznie, no może na początku bo w konsekwencji zapewne dołączyłby do Valtana.
-Witajcie, nazywam się Nabo, miejscowy geniusz i wynalazca- przedstawi się Mjindze i Viseri, których nigdy wcześniej na oczy nie widział na oczy.
-W czym mogę wam pomóc- tym razem samiec zwrócił się do wszystkich, chociaż z tyłu głowy zaczynał się wszystkiego domyślać. Kto by pomyslał, że ktoś może przebywać z tą wredną jędzą z własnej woli. No chyba, ze są jej zakładniczkami, co było nawet prawdopodobne.
-Jeżeli pomieszałyście mi zioła...- rzucił pod nosem, po czym szybkim krokiem ruszył w kierunku swoich zapasów. Dopiero po dokładnym przeliczeniu wszystkiego, samiec poświęcił uwagę swoim gościom.
-Jak widzę w tej waszej gwardii nie nauczono was, że nie wypada od tak wbijać komuś do jaskini- rzekł do Datury. Chociaż gdyby któraś z nich zatruła się adenium mógłby być nawet śmiesznie, no może na początku bo w konsekwencji zapewne dołączyłby do Valtana.
-Witajcie, nazywam się Nabo, miejscowy geniusz i wynalazca- przedstawi się Mjindze i Viseri, których nigdy wcześniej na oczy nie widział na oczy.
-W czym mogę wam pomóc- tym razem samiec zwrócił się do wszystkich, chociaż z tyłu głowy zaczynał się wszystkiego domyślać. Kto by pomyslał, że ktoś może przebywać z tą wredną jędzą z własnej woli. No chyba, ze są jej zakładniczkami, co było nawet prawdopodobne.
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Wraz z Viserią zarzuciły Mjingę pytaniami o jej narzeczonego. Dała jej chwilę by mogła na spokojnie przemyśleć podsuwane jej wątpliwości. Tymczasem do jaskini wróciła Ven wraz z grubasem, który miał im umilić dzisiejszy wieczór. Na babskie imprezy samcom wstęp jest wzbroniony, ale skoro same wpakowały mu się do jaskini, a Nabo można było nazwać tak męskim, jak antylopę nazwać krwiożerczą, to można było zrobić wyjątek.
- Witaj, nic tu nie dotykałyśmy. Szkoda łap. - pociagnęła podejrzlwie nosem czując dość nieprzyjemny smrodek.
- Nawet nie interesujesz się co u twojej pacjentki? Uznałam że czas na wizytę kontrolną. - uśmiechnęła się, prawie że przyjaźnie do tłuściocha. - Zdaje się, że nie muszę pytać o pozwolenie by odwiedzić osobistego lekarza? - zapytała z nutą kpiny w głosie. Nie trzeba było przypominać jak zakończył się rytuał, który na niej odprawił.
Przewróciła oczami, słysząc jego powitanie, ale przemilczała to. Niech się przechwala o ile będzie użyteczny.
- Ta oto dama - wskazała łapą na Mjingę - dobrowolnie pozbawia się osobistego szczęścia i wszelkich swobód, oddając się w niewolę samcowi. A skoro to jej wieczór panieński, potrzebujemy czegoś by ukoić łzy w tej smutnej chwili. Przygotuj nam co masz najlepszego. Spokojnie, nie liczę na twoją dobrą wolę, zwrócę ci wszelkie koszta. - wiedziała dobrze, że Nabo za nią nie przepada i pewnie chętnie wyprosił ją ze swojej jaskini. Ale przecież szaman nie odmówi zapłaty, za którą mógłby pozwolić sobie na cały zapas maruli.
- Witaj, nic tu nie dotykałyśmy. Szkoda łap. - pociagnęła podejrzlwie nosem czując dość nieprzyjemny smrodek.
- Nawet nie interesujesz się co u twojej pacjentki? Uznałam że czas na wizytę kontrolną. - uśmiechnęła się, prawie że przyjaźnie do tłuściocha. - Zdaje się, że nie muszę pytać o pozwolenie by odwiedzić osobistego lekarza? - zapytała z nutą kpiny w głosie. Nie trzeba było przypominać jak zakończył się rytuał, który na niej odprawił.
Przewróciła oczami, słysząc jego powitanie, ale przemilczała to. Niech się przechwala o ile będzie użyteczny.
- Ta oto dama - wskazała łapą na Mjingę - dobrowolnie pozbawia się osobistego szczęścia i wszelkich swobód, oddając się w niewolę samcowi. A skoro to jej wieczór panieński, potrzebujemy czegoś by ukoić łzy w tej smutnej chwili. Przygotuj nam co masz najlepszego. Spokojnie, nie liczę na twoją dobrą wolę, zwrócę ci wszelkie koszta. - wiedziała dobrze, że Nabo za nią nie przepada i pewnie chętnie wyprosił ją ze swojej jaskini. Ale przecież szaman nie odmówi zapłaty, za którą mógłby pozwolić sobie na cały zapas maruli.
- Mjinga
- Posty: 310
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 31 gru 2016
- Waleczność: 45
- Zręczność: 60
- Percepcja: 45
- Kontakt:
Och, Nabo! To na pewno ten tancerz, którego nikt jej nie obiecywał, chociaż sama Mjinga miałą oczywiście na ten temat zupełnie odmienne zdanie! Zatrzepotała w pierwszym odruchu rzęsami, bo w końcu jako gnijąca przyszła panna młoda powinna być w centrum zainteresowania podczas własnego wieczoru panieńskiego! Był uroczy, taki...
- Wylewny - wymruczała pod nosem, najpewniej mając na myśli jego rozlewający się tłuszczyk. Na szczęście nie była nad wyraz głośna, więc istniała szansa (choć pewnie niewielka, Viseria zapewne miała słuch lepszy niż one wszystkie razem wzięte), że Mji nie skompromituje się... aż tak bardzo.
Zaraz też potrząsnęła głową, bo w końcu świat się na tancerzu nie kończył. Och, już nie mogła się doczekać, aż zacznie wymachiwać tym zgrabnym inaczej tyłkiem i zrzuci z siebie futro! Bo chyba tak to działało w tych realiach, huh?
- Mjinga. Jestem Mjinga - wyrzuciła z siebie, uśmiechając się przymilnie, kiedy Datura wyjaśniła, że za niedługo... zaraz, zaraz... CO? Spojrzała na przyjaciółkę. Och, chyba ta niechęć do samców bardzo jej zakręciła w głowie, nie wiedizała chyba, co gada. Nie oddawała się nikomu w niewolę! Niewolników się gwałci, a ona zamierzała pójść z nim dobrowolnie, no helloł?
Odchrząknęła.
- Ta piosenka to "Hakuna Matata", odkąd pamiętam się ją śpiewało. Tak, znam Hamzę, żenię się z nim {żeby nie było - celowo użyłam formy dot. ożenku}, znam go już jakiś czas, poznaliśmy się na Lwiej Ziemi i wiem o nim naprawdę sporo! - rzuciła z przekonaniem, jednak potem pośpiesznie przeanalizowała dalsze pytania, mające na celu nakierowanie jej odpowiedzi na właściwe tory. Charakter. Pochodzenie. A po co to komu, miała całe życie, by się o tym wszystkim przekonać. Na wszelki wypadek jednak nie dzieliła się swoim zdaniem z Danką. Zamiast tego podeszła bliżej Nabo, ocierając o niego niczym rasowa kotka.
- Panie tancerzu, zacznij pan tańczyć. My pośpiewamy, żeby nie było tak cicho - zaoferowała wspaniałomyślnie, uśmiechając się do samca szeroko. Biedny Nabo. Nie ma pojęcia,w co się wpakował.
@Datura @Ventruma @Viseria @Nabo
- Wylewny - wymruczała pod nosem, najpewniej mając na myśli jego rozlewający się tłuszczyk. Na szczęście nie była nad wyraz głośna, więc istniała szansa (choć pewnie niewielka, Viseria zapewne miała słuch lepszy niż one wszystkie razem wzięte), że Mji nie skompromituje się... aż tak bardzo.
Zaraz też potrząsnęła głową, bo w końcu świat się na tancerzu nie kończył. Och, już nie mogła się doczekać, aż zacznie wymachiwać tym zgrabnym inaczej tyłkiem i zrzuci z siebie futro! Bo chyba tak to działało w tych realiach, huh?
- Mjinga. Jestem Mjinga - wyrzuciła z siebie, uśmiechając się przymilnie, kiedy Datura wyjaśniła, że za niedługo... zaraz, zaraz... CO? Spojrzała na przyjaciółkę. Och, chyba ta niechęć do samców bardzo jej zakręciła w głowie, nie wiedizała chyba, co gada. Nie oddawała się nikomu w niewolę! Niewolników się gwałci, a ona zamierzała pójść z nim dobrowolnie, no helloł?
Odchrząknęła.
- Ta piosenka to "Hakuna Matata", odkąd pamiętam się ją śpiewało. Tak, znam Hamzę, żenię się z nim {żeby nie było - celowo użyłam formy dot. ożenku}, znam go już jakiś czas, poznaliśmy się na Lwiej Ziemi i wiem o nim naprawdę sporo! - rzuciła z przekonaniem, jednak potem pośpiesznie przeanalizowała dalsze pytania, mające na celu nakierowanie jej odpowiedzi na właściwe tory. Charakter. Pochodzenie. A po co to komu, miała całe życie, by się o tym wszystkim przekonać. Na wszelki wypadek jednak nie dzieliła się swoim zdaniem z Danką. Zamiast tego podeszła bliżej Nabo, ocierając o niego niczym rasowa kotka.
- Panie tancerzu, zacznij pan tańczyć. My pośpiewamy, żeby nie było tak cicho - zaoferowała wspaniałomyślnie, uśmiechając się do samca szeroko. Biedny Nabo. Nie ma pojęcia,w co się wpakował.
@Datura @Ventruma @Viseria @Nabo
- Viseria
- Posty: 57
- Gatunek: lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 22 mar 2017
- Waleczność: 30
- Zręczność: 50
- Percepcja: 70
- Kontakt:
Słyszała doskonale to co powiedziała Mjinga. Choć lwica aż tak się nie skompromitowała. Może troszkę. Viseria była chyba najcichszą osobą w tej grocie i jej obecność przypominała obecność ducha. W sumie nawet kolor futra się zgadzał. Chociaż czy duchy naprawdę po śmierci blakną? Nie wiedziała tego. Nie wiedziała nawet czy duchy istnieją. Ale i tego nie wykluczała. Nie wiedziała również o co chodziło Daturze. Co miało niby im poprawić humor? Jakieś zioła? Zmieszała się. Nigdy niczego takiego nie robiła. Postanowiła poczekać i dowiedzieć się o co chodzi. W ty m czasie Mjinga próbowała.. uwieść zielarza?
- ehm... Mjinga? Myślę że to nie jest tancerz.- wtrąciła się cicho
- ehm... Mjinga? Myślę że to nie jest tancerz.- wtrąciła się cicho
- Nabo
- Posty: 488
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samiec
- Data urodzenia: 18 maja 2016
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 30
- Zręczność: 60
- Percepcja: 65
- Kontakt:
-Podejrzewam, że gdyby coś było z tobą nie tak, to czekałby tu na mnie szwadron śmierci, albo przynajmniej sam Grubas ze srogim bólem zadu- odparł, jednak dla pewności, uważnie zeskanował ja wzrokiem. Troszczenie się o stan swoich pacjentów jakoś nie specjalnie mu wychodziło.
-Niestety Dat, mnie musisz- dodał, nie zdobywając się nawet na posłanie jej uśmiechu, po czym z cichym westchnieniem podszedł do Mjingi.
-No i w coś ty się wpakowała...-urwał bo w tym momencie lwica nazwała go tancerzem.
-Co? Ja tancerzem?- rzucił nie mogąc uwierzyć w to co właśnie usłyszał. Z tą lwicą chyba było coś nie tak. Z drugiej strony kto normalny zadawałby się z Daturą?
-Pozwól, że wyprowadzę cie z błędu, tak jak powiedziała ta biała dama, nie jestem tancerzem. Zajmuję się leczeniem i pędzeniem napojów rozweselających- dodał, po czym przerzucił spojrzenie na Daturę.
-Mała jest już dorosła?- zapytał, spoglądając na Ven.
-Nie chciałbym oberwać za rozpijanie dzieci- zażartował, chociaż po ostatniej akcji z rytuałem szaman czuł, że mógłby trafić do pierdla.
-Niestety Dat, mnie musisz- dodał, nie zdobywając się nawet na posłanie jej uśmiechu, po czym z cichym westchnieniem podszedł do Mjingi.
-No i w coś ty się wpakowała...-urwał bo w tym momencie lwica nazwała go tancerzem.
-Co? Ja tancerzem?- rzucił nie mogąc uwierzyć w to co właśnie usłyszał. Z tą lwicą chyba było coś nie tak. Z drugiej strony kto normalny zadawałby się z Daturą?
-Pozwól, że wyprowadzę cie z błędu, tak jak powiedziała ta biała dama, nie jestem tancerzem. Zajmuję się leczeniem i pędzeniem napojów rozweselających- dodał, po czym przerzucił spojrzenie na Daturę.
-Mała jest już dorosła?- zapytał, spoglądając na Ven.
-Nie chciałbym oberwać za rozpijanie dzieci- zażartował, chociaż po ostatniej akcji z rytuałem szaman czuł, że mógłby trafić do pierdla.
Z wyglądu Nabo to stereotypowy lwioziemiec. Kolor sierści i grzywy są niemal identyczne jak u byłego króla Simby. Największą różnicą pomiędzy szamanem a byłym monarchą jest sylwetka, która jasno wskazuje, że Nabo preferuje raczej bierny tryb życia.
- Ventruma
- Strażniczka
- Posty: 609
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 10 kwie 2018
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 60
- Zręczność: 62
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Nie mogła powstrzymać się od śmiechu, kiedy Mjinga nazwała Nabo tancerzem. Nabo na tancerza... to może być ciekawe. Słuchała uważnie wymiany słów, chyba Nabo i Datura się za bardzo nie lubili. Wtedy usłyszała słowa skierowane do niej.
-Tak.-Odpowiedziała z uśmiechem, jednak wolała nie skomentować drugiego zdania. Rozpijanie? Zmieniając temat, Ven przypomniało się o sytuacji z krukiem. Z jednej strony chciała iść za Reą.
Ale z drugiej strony, wiedziała gdzie jest Narie i może tam iść kiedy tylko zechce. Lepiej iść później, gdy wszyscy zapomną o kruku nad skałą. Poza tym podobało jej się tu. Datura, Mjinga, Viseria i ''tancerz''. Lepiej niż na Lwiej Straży, z resztą i tak tam się wszyscy rozeszli. Wtedy dopiero dotarło do niej o czym mówili wcześniej. Pacjentki? To chyba ta sytuacja w jaskini... Hm.
-Tak.-Odpowiedziała z uśmiechem, jednak wolała nie skomentować drugiego zdania. Rozpijanie? Zmieniając temat, Ven przypomniało się o sytuacji z krukiem. Z jednej strony chciała iść za Reą.
Ale z drugiej strony, wiedziała gdzie jest Narie i może tam iść kiedy tylko zechce. Lepiej iść później, gdy wszyscy zapomną o kruku nad skałą. Poza tym podobało jej się tu. Datura, Mjinga, Viseria i ''tancerz''. Lepiej niż na Lwiej Straży, z resztą i tak tam się wszyscy rozeszli. Wtedy dopiero dotarło do niej o czym mówili wcześniej. Pacjentki? To chyba ta sytuacja w jaskini... Hm.
- Raisa
- Posty: 321
- Gatunek: Lew Afrykański
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 04 sty 2018
- Waleczność: 60
- Zręczność: 61
- Percepcja: 30
- Kontakt:
Raisa przechodziła dobita tym wszystkim co się naprawdę działo pomiędzy nią, a Maru. Najwyrazniej nie byli pisani bo naległ odszedł od niej. Nie mogła w to uwierzyć, że się stało i chyba nikogo nowego nie znajdzie. Wiadome dzieci są pod opieką Omrana za pewne lub Mjuviego więc jako Królowa musi wyżalić się ciotce a raczej przybranej mamusi Daturze jak najszybciej jeśli to jest możliwe. Gdy usłyszała poruszenie w przestronnej jaskinii miała ochotę zajrzeć wtedy widziała swoich członków stadnych. Na początku nie chciała się przywitać bo była mocno zasmucona i łzy leciały z policzka. Najwyrazniej tak musiało być, że życie ją pokarało do tego stopnia. Skierowała się w ciemne części tej jaskinii żeby ułożyć nie chcąc im przeszkadzać w najlepszej zabawie jaką teraz mają. Z drugiej strony nie chciała być sama, bo jeszcze popełni jakieś głupstwo i wtargnie się na swe durne życie.
- Datura
- Posty: 1518
- Gatunek: Lew
- Płeć: Samica
- Data urodzenia: 19 paź 2015
- Specjalizacja:
- Zdrowie: 100
- Waleczność: 41
- Zręczność: 47
- Percepcja: 67
- Kontakt:
Zauważyła jakim wzrokiem Mjinga obrzuciła Nabo. Co prawda sama wolałaby go nie oglądać w tańcu, bo zapewne straciłaby apetyt na najbliższe siedem lat, ale reakcja niedoszłej panny młodej poniekąd ją zadowalała. Niech Mjinga przekona się, że Hamza nie jest jedynym samcem pod słońcem to może przejrzy na oczy. Później wrócą do pytań o narzeczonego, na razie niech się poociera o Nabo, potańczy z nim czy na co tam miała ochotę. Szkoda tylko, że nie załatwiła jej jakiegoś przystojnego samca, bo aż żal patrzeć jak się przystawia do tłuściocha. Może by tak przyprowadzić Thanatosa i zagrozić, że jeśli nie spełni ich zachcianek wtedy go wykastruje? Z drugiej strony może gdy lwica zapatrzy się na podrygujące fałdy sadła, wtedy zapewne straci na jakiś czas chętkę na samców.
- Chyba nie odmówisz tej pięknej lwicy? Uznaj to za element leczenia. - wskazała znacząco na Mjingę. Rudy powinien być wdzięczny, że wreszcie jakaś zwróciła na niego uwagę zamiast wybrzydzać.
- Za taniec płacę ekstra stawkę. - uśmiechnęła się niczym wytrawny bankier. Paciorki nie miały żadnej wartości wobec przyszłego nieszczęścia Mjingi, które mogło ją czekać. - Wolisz przyjąć zapłatę w paciorkach, skórach czy ziołach? - zapytała z pełną uprzejmością.
Ven rzeczywiście była już dorosła, choć wciąż nie mogła przyzwyczaić się do tej myśli. Lwica wciąż była wesoła i naiwna jak dziecko. Kątem oka dostrzegła jakiś ruch w kącie jaskini. Ktoś ich podsłuchiwał. Udając, że zamierza wyjść z jaskini, szybkim krokiem skierowała się do wyjścia, w ostatniej chwili wykonując nagły skok w stronę kąta by zaskoczyć podglądacza.
- Raisa! Wybacz, nie spodziewałam się, że to ty się tak skradasz. - zaczęła wesoło, lecz wtedy zauważyła minę lwicy. - Co się stało? - zapytała szybko, choć po części podejrzewała że może chodzić o Maru. To było do przewidzenia.
- Chyba nie odmówisz tej pięknej lwicy? Uznaj to za element leczenia. - wskazała znacząco na Mjingę. Rudy powinien być wdzięczny, że wreszcie jakaś zwróciła na niego uwagę zamiast wybrzydzać.
- Za taniec płacę ekstra stawkę. - uśmiechnęła się niczym wytrawny bankier. Paciorki nie miały żadnej wartości wobec przyszłego nieszczęścia Mjingi, które mogło ją czekać. - Wolisz przyjąć zapłatę w paciorkach, skórach czy ziołach? - zapytała z pełną uprzejmością.
Ven rzeczywiście była już dorosła, choć wciąż nie mogła przyzwyczaić się do tej myśli. Lwica wciąż była wesoła i naiwna jak dziecko. Kątem oka dostrzegła jakiś ruch w kącie jaskini. Ktoś ich podsłuchiwał. Udając, że zamierza wyjść z jaskini, szybkim krokiem skierowała się do wyjścia, w ostatniej chwili wykonując nagły skok w stronę kąta by zaskoczyć podglądacza.
- Raisa! Wybacz, nie spodziewałam się, że to ty się tak skradasz. - zaczęła wesoło, lecz wtedy zauważyła minę lwicy. - Co się stało? - zapytała szybko, choć po części podejrzewała że może chodzić o Maru. To było do przewidzenia.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 34 gości